Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zarobić na duchach


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Rzeźnik z Blaviken.

    Biały Wilk

  • Postów: 83
  • Tematów: 21
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Tajowie mogą mieć smartfony i korzystać z nowoczesnych technologii, lecz przez to nie rozstaną się z przesądami i wiarą w zjawiska paranormalne. Zamiłowanie do duchów jednych złości, a innym przynosi sławę i majątek.

 

2ih2d5e.jpg

 

Tuż po północy rozdzwania się telefon w ciasnej stacji radiowej, gdzie Kapol Thongplub prowadzi nocny program poświęcony zjawiskom nadprzyrodzonym. Słuchaczka twierdzi, że przed chwilą spotkała ducha w hotelu w Bangkoku. – Zobaczyłam, że ktoś stoi w moim pokoju, jakaś kobieta – relacjonuje. – A czy widziała pani jej twarz? – dopytuje się Kapol na falach radia. – Słyszałam jakieś hałasy, dźwięki hinduskich modłów – twierdzi słuchaczka. – I wtedy poczułam ciężar na swoim ciele.
 

Kapol wysłuchuje takich historii od przeszło dwóch dziesięcioleci, będąc gospodarzem programu “The Shock” nadawanego między północą a 3 nad ranem, do którego zgłaszają się osoby gotowe podzielić się swoimi paranormalnymi doświadczeniami: dzwonią taksówkarze, ochroniarze, studenci – słowem, wszyscy, którzy nie śpią mimo tak późnej pory.

 

W charakterze radiowca Kapol, lepiej znany pod swoim przydomkiem Pong, zasłużył sobie na tytuł czołowego znawcy duchów w Tajlandii, kraju, który swoje zjawy traktuje całkiem serio. Zresztą tajska populacja upiorów wydaje się wyjątkowo liczna: mieszka tu ich ponad 100 rodzajów, w tym Pi Pob wchodzący w ludzkie ciało i przejmujący nad nim kontrolę; Preta, wysoki i chudy duch pałający chęcią zemsty do wszystkiego, co żyje; Phi Lung Kluang, odmiana południowa przybierająca ludzką postać, którą wyróżnia czarna dziura na plecach eksponująca szkielet; wdowie duchy, zasiedlające głównie północno-wschodnią Tajlandię, gotowe wykradać mężczyzn ich rodzinom.

 

Wiara w duchy i inne zjawiska nadprzyrodzone przenika codzienność Tajów. Ministrowie czekają z objęciem urzędu na sprzyjający zdaniem wróżbitów moment, a generałowie zasięgają rady jasnowidza przed ważnymi decyzjami – w tym o zorganizowaniu puczu wojskowego, co w Tajlandii zdarza się z pewną regularnością. Wróżki przyjmują wszystkich, od potężnych biznesmanów planujących kontrakty na kwotę wielu milionów dolarów, poprzez zastanawiających się nad przyszłą karierą studentów, po mające problem z poczęciem dziecka pary.

 

Tajskie elity władzy należą zapewne do najbardziej przesądnych na świecie. Gdy wkrótce po śmierci byłego premiera Samaka Sundaraveja w 2009 roku, jego portret pojawił się na chwilę na ekranie w parlamencie, marszałek zarządził śledztwo w tej sprawie, lecz nie znalazł dla niej racjonalnego wytłumaczenia. – Duch pana Samaka przyszedł się z nami pożegnać. Mocno w to wierzę – uznał później.

 

Bangkok ma poświęcone duchom centra handlowe, czasopisma pełne przerażających historii, programy o istotach nadprzyrodzonych, nadawane w najlepszym czasie antenowym, oraz telewizyjne pogadanki z wróżbitami, doradzającymi czy to w kwestii wyboru kariery, czy przy typowaniu cyfr do skreślenia w loterii.

 

Sam Kapol woli skupić się na duchach, a za swą konsekwencję cieszy się wśród fanów wyjątkowym podziwem. – Kochamy Pi Ponga – twierdzi Sirichai Suebua, 37-letni artysta występujący w tradycyjnych tajskich operach, a do tego wierny słuchacz programu o duchach Kapola (“Pi” po tajsku oznacza “starszego brata”, lecz wypowiadane innym tonem – w tajskim wyróżniamy pięć tonów – to słowo może określać też “ducha”). – Ze zjawą spotkałem się w życiu tylko jeden raz – opowiada Sirichai. – Ale to wystarczy, bym był gotów potwierdzić, że duchy istnieją naprawdę.

 

Jessada Denduangboripant, profesor nauk ścisłych w Chulalongkorn University w Bangkoku, prowadzący publiczną kampanię przeciw, jak to określa, ufności do pseudonauki, przyznaje, że miłość Tajów do zjawisk paranormalnych jest niesłabnąca. – Od dziecka słyszymy, że duchy są wszędzie – zauważa uczony. – Nie szkodzi, że masz iPhona i mnóstwo zaawansowanej technologii wokół siebie. Z tego powodu nie porzucisz przesądów.

 

Dla Kapola duchy to również intratny biznes. Oprócz radiowego programu obecnego na antenie od 20 lat, choć pod zmieniającą się nazwą, ekspert od gości z zaświatów ma jeszcze makabryczną restaurację, The Shock, gdzie klientom serwuje się dania w miniaturowych drewnianych trumnach oraz dwie “duchowe” kawiarnie, także o nazwie The Shock. Do tego wyreżyserował dwa horrory i zapraszany jest do telewizji zawsze, gdy potrzebny jest fachowy komentarz w sprawie duchów. I jeszcze, choć to akurat nie pasuje do całości, Kapol zarabia jako ekspert w dziedzinie europejskiej piłki nożnej.

 

Na potrzeby swojego programu w radio wysyła pracowników do nawiedzonych domów, skąd nadają reportaże na żywo. Te transmisje przerywa telefonami od słuchaczy. Przebieg niektórych rozmów byłby znakomitym materiałem do odtwarzania w domu strachu w wesołym miasteczku: – Tylko nie waż się spojrzeć w lustro – grobowym głosem doradza Kapol. – Może się okazać, że ten w lustrze to wcale nie jesteś ty.

 

W swojej karierze nasłuchał się niezliczonych opowieści o duchach. Mimo to Kapol przyznaje z pewnym zażenowaniem, że chociaż od dwóch dekad zajmuje się zjawami, to jeszcze żadnej nie zobaczył. – Dostawałem czasem gęsiej skórki, nieraz wydawało mi się, że coś jest tuż obok. Ale nie potrafię ich zobaczyć – mówi z żalem. – Nie zostałem obdarzony tym szóstym zmysłem. Wyczuwam je, lecz ich nie widzę.

 

Zauważa, że do chwili, gdy odkrył swój dar opowiadania o duchach, żył życiem bez ambicji. Opisuje siebie sprzed lat jako obiboka i studenta, który nad naukę matematyki czy angielskiego przedkładał dziewczyny i alkohol. Urywał się z lekcji i nie ukończył studiów, czym zawiódł nadzieje rodziców, urzędnika i fryzjerki, przeznaczających kiedyś wszystkie pieniądze na prywatne szkoły dla syna. – Byłem takim wyrodnym dzieckiem, matka wciąż płakała z mojego powodu – przyznaje Kapol. – Rodzice liczyli, że w przyszłości zostanę urzędnikiem administracji publicznej.

 

Jednak dziś 48-letni ekspert od duchów zatrudnia 20 ludzi i stworzył swego rodzaju mini-imperium. Rodzicom kupił dom i samochód, zapłacił też za drogą operację nerki u ojca. Zadośćuczynił za grzechy przeszłości, za co wyraża wdzięczność swym niewidzialnym dobroczyńcom. – To duchy dały mi pracę i pozwoliły zrobić karierę – zauważa, siedząc na taborecie w swojej restauracji. – Może się ich boję, lecz przy tym je kocham.

 

 

Źródło: http://strefatajemni...a-duchach/xw5kt


  • 4



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych