Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dziwne zachowanie kota


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
30 odpowiedzi w tym temacie

#16

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na temat kociego postrzegania pisałem już tuta jhttp://www.paranorma...hy/#entry569771

 

Co do Twojego sierściucha to niepokoi mnie właśnie to obijanie się o ściany. Koty tak po prostu nie robią. Nie tylko iż są niesamowicie sprawne i gibkie, to jeszcze mimo różnych zajawek dosyć ostrożne. Skłaniał bym się do tego że kociamber ma jakiś problem neurologiczny. Tym bardziej iż pisałeś że jest wykastrowany. Po tym zabiegu kocury zazwyczaj zmieniają się z tygrysa w pandę. To miałczenie do lodówki czy sufitu też by się w ten schemat wpisywało. Taką ciekawostką jest fakt że całe spektrum różnych miałknięć jest przeznaczone do komunikacji z człowiekiem. Między sobą koty używają niewielu dźwięków, mocniej skupiając się na mowie ciała. 


  • 0



#17

Shae.

    🔺

  • Postów: 35
  • Tematów: 4
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

 
Co do Twojego sierściucha to niepokoi mnie właśnie to obijanie się o ściany. Koty tak po prostu nie robią. Nie tylko iż są niesamowicie sprawne i gibkie, to jeszcze mimo różnych zajawek dosyć ostrożne. Skłaniał bym się do tego że kociamber ma jakiś problem neurologiczny. Tym bardziej iż pisałeś że jest wykastrowany.


To nie jest tak, że on biegnie, biegnie i uderza w ścianę. U niego taki "szał", bo nie wiem jak to inaczej nazwać, trwa przez parenaście minut. Wystarczy sie na niego spojrzeć i biegnie jak torpeda na drugi koniec mieszkania. ;p Uderza w ścianę, bo jak się rozpędzi na dość małej przestrzeni to nie jest w stanie zahamowac lub się zagapi (np. Czy za nim idę - bo wtedy automatycznie ucieka, tak bawimy się w berka ;p). I przed kastracją też tak robił.

A co do innych postów to niepokoi mnie tylko to, że wybrał jedno miejsce i że często tak nawołuje - bo jak wiadomo koty lubią obserwować ptaki, światła na ścianie czy robaki - ale żeby tak patrzeć się na pustą przestrzeń?
  • 0

#18

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

U niego taki "szał", bo nie wiem jak to inaczej nazwać, trwa przez parenaście minut. Wystarczy sie na niego spojrzeć i biegnie jak torpeda na drugi koniec mieszkania. ;p

 

 O ile taki szał zabawowy nie jest niczym dziwnym u kotów (byś widział moją Marlenę jak wścieku macicy dostaje) o tyle 

 

Uderza w ścianę, bo jak się rozpędzi na dość małej przestrzeni to nie jest w stanie zahamowac lub się zagapi

To jest dziwne raz się morze zdarzyć. no może dwa razy ale  nie cały czas. Kot to nie Pies.

 

 

ale żeby tak patrzeć się na pustą przestrzeń?

 Dla Ciebie pusta ale dla kota może wyglądać zupełnie inaczej vide wibrysy.

 

 Po mojemu zabierz go do weterynarza i opisz mu zwłaszcza to wpadanie na ścianę. Nawet jeżeli tylko w trakcie zabawy. Koty po prostu tak nie mają.


  • 0



#19

Naele.
  • Postów: 110
  • Tematów: 5
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Z mojego już łącznie sześciokociego życiowego doświadczenia mogę ci powiedzieć, że prawdopodobnie próbuje zwrócić na siebie uwagę. Moja kotka np. żeby znaleźć się w centrum uwagi chodzi po mieszkaniu i wyje (łałuuuu ;) ), rozwala papiery lub zrzuca z mebli wszystko, co się da (co się nie da - również). Jeden z kocurów z kolei otwiera szafki, a drugi przynosi sznurek i puszcza bąki. Również zdarzają im się "zawiechy", ale zazwyczaj wynikają z senności, obcych dźwięków, delikatnych pajęczyn lub żyjątek, których nie jestem w stanie na pierwszy rzut oka zauważyć.

 

Co do dzikiego szaleństwa - jest ono zupełnie normalnym stanem kociego umysłu, jakkolwiek dziwacznie by nie wyglądało ;) W tej sytuacji polecam ci najlepsze możliwe rozwiązanie, czyli kupienie/przygarnięcie dodatkowego kota... a potem jeszcze jednego i jeszcze jednego itd., dzięki czemu kotek nagromadzoną energię rozładuje na przyjacielu, a nie twoich meblach. Jeśli jednak nie przypadnie ci ono do gustu, to możesz przyłączyć się do kota i szybciej go zmęczyć, a przy okazji nieźle się ubawić. Oczywiście odradzam obijanie się o ściany czy drzwi, ale możesz go poganiać, albo pobawić się w chowanego. Ja osobiście praktykuję wersję biegania za kotami z bojowym okrzykiem "kszykszykszykszykszyyyy". Polecam ;)


  • 0

#20

ewela.
  • Postów: 7
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Kocie głupawki to nic niezwykłego, moje tak mają zazwyczaj po wizycie w toalecie na czymś grubszym lub kiedy po prostu mają humor ;) Natomiast wpatrywanie się to wg mnie kocia pareidolia. Mój czarnuch przez kilka lat lubił wpatrywać się w jeden punkt na ścianie nad biurkiem. Patrzył jak oczarowany a tam nic, ani cienia, ani robala, pajęczyny, kompletnie nic. Ściana jest jednak pokryta farbą strukturalną więc zakładam, że widział tam jakiś interesujący dla niego kształt z faktury. Dziś się już nie gapi, pewnie przywykł.

Poza tym Twój kot się ewidentnie nudzi, przydałby mu sie towarzysz lub "wybawienie" go do cna, to młody kocurek, trzeba mu zapewnić ruch i rozrywkę.


  • 0

#21

poweloy.
  • Postów: 10
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ogólnie rzecz biorąc zwierzęta (w tym wypadku koty) są głupie ale nie mogę odpowiedzieć na pytanie dlaczego dają tak wiele radości posiadaczowi.
  • 0

#22

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ja też miałam bardzo dziwny epizod ze swoją kotką. Miała wtedy już kilka lat. Miałam ją od małego.

 

Mieszkaliśmy przez te lata w mieszkaniu w centrum Warszawy na 4 piętrze z widokiem na dziedziniec, nie na ulicę.  Kotka nigdy nie była wypuszczana z domu (nie było takiej możliwości w  Centrum Warszawy). Miała jednak okazję zaznać wolności braliśmy ją na Mazury na wakacje, tam chodziła wolno, polowała sobie na ptaki, żabki.. (bez powodzenia oczywiście,tak dla zabawy) i zawsze wracała na noc do domu. 

 

Na co dzień jednak całym jej światem było mieszkanie i obserwowanie świata przez okna, a w ciepłe dni wychodzenie na balkon, parapet. Była kotką zwariowaną, skorą do zabawy, bardzo energiczną.  Atakowała nas zawsze dla zabawy, nikogo się nie bała. Nie straszne jej były dźwieki miasta, karetek, wozów strażackich, petard...

 

Któregoś dnia wróciłam do domu i nie mogłam jej nigdzie znaleźć. Pierwszy raz nie wyszła do mnie, aby mnie przywitać.  Szukałam jej wszędzie, mieszkanie nie było duże. W końcu po dłuższym czasie się poddałam. Nie miałam żadnego pomysłu, gdzie ona może być. Nie miała przecież możliwości opuścić mieszkania, była zima i okna były zamknięte. Kiedy tak siedziałam i zastanawiałam się przerażona co się stało usłyszałam takie jakby stękanie, charchanie, mruczenie... taki dziwny dźwięk, który wydaje ranne i konające zwierze.. poszłam za tym głosem i znalazłam ją za pralką w zabudowie w kuchni. W to miejsce wchodziła jak była bardzo mała i bala się nas jeszcze ale potem po prostu przestała tam włazić. Można było się tam dostać wchodząc jakby pod zlewem za szafkę a potem za meblami aż do pralki była taka mała wnęka po starych "lodówkach" (niektórzy pewnie wiedzą o co chodzi).  Kotka była potwornie przerażona. Jedno oko miała wybite. Nie dała mi się w żaden sposób dotknąć, drapała mnie niemiłosiernie aż do krwi. Było w niej tak ogromne przerażenie i agresja (pierwszy raz), że potrzebowałam pomocy, aby ją złapać.

Weterynarz dał jej leki przeciwbólowe i przeciwzapalne i stwierdził, że kot wygląda jakby samochód go potrącił, że wyczuwa pęknięcie czaszki, obrażenia wewnętrzne, obrażenia przedniej łapy i głęboki szok. Źrenice jej były tak wielkie, że oczy sprawiały wrażenie  całkowicie czarnych. Nieustannie wydawała z siebie ten przerażający koci dźwięk potwornej wściekości (ktoś kto ma kota to pewnie słyszał to nie raz). 

To wszystko nie wydaje się jednak tak dziwne jak to, że kotka od tamtej pory bardzo długo dochodziła do siebie.. bo prawie rok. Bała się potwornie jednego z okien. Nie było żadnej możliwości posadzić jej już nigdy na parapecie jednego z okien. Omijała tę stronę pokoju szerokim łukiem. Nigdy później już nie była normalna. Po jakimś czasie zmieniłam miejsce zamieszkania i kotka przy byle sposobności uciekła. uciekała jak najdalej tak jakby tylko czekała a moment jak może to zrobić i nigdy już nie wróciła. 

Pewnie wytłumaczenie jest proste, może coś ją bardzo przestraszyło np. ptak uderzający w okno i w szoku spadła z parapetu i cała się połamała i tak wszyscy znajomi mi tłumaczą. Przecież to takie proste... Tyle tylko, że ja po prostu znałam swojego kota od jej urodzenia niemal... więc jakoś to mi nie pasuje. 
Czy to możłiwe, aby kot po prostu oszalał i sam się okaleczył? Co mogło przerazić zwierze na 5 piętrze w zamkniętym mieszkaniu,że doprowadziło do takich obrażeń? Czy kot mógł zwariować na zamkniętej przestrzeni bez możliwości wyjścia? Wcześniej nigdy przecież nie domagała się wychodzenia.. nawet jak były otwarte drzwi na klatkę to wychodziła na metr i wracała. Wcześniej nie przejawiała żadnych objawów apatii. Wprost przeciwnie.  Do dzisiaj nie rozumiem co się mogło wtedy stać.


Użytkownik Claire edytował ten post 09.02.2015 - 22:01

  • 2

#23

Shae.

    🔺

  • Postów: 35
  • Tematów: 4
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@Claire Rzeczywiście ciekawe. Może obserwowała co sie dzieje za oknem, na okno wpadl ptak, a ona niespodziewawszy sie tego zdarzenia spadla/machnela glowa i uderzyla sie w jakis przedmiot? Bo cos musialo sie wydarzyc obok tego okna, skoro tak sie go bala. Niestety, mozemy sobie gdybac.
  • 0

#24

Kazuhaki.
  • Postów: 589
  • Tematów: 176
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 6
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Również przewody w ścianach mogą "syczeć" i słyszą to tylko koty lub psy. 


  • 0



#25

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ja też miałam bardzo dziwny epizod ze swoją kotką. Miała wtedy już kilka lat. Miałam ją od małego.

 

Koty są dziwne i podobnie jak inne zwierzęta (i ludzie) również mogą być mocno niestabilne emocjonalnie.

Czasem zupełnie błahy impuls może u nich wywoływać zupełnie niewspółmierną reakcję, która z kolei może prowadzić do nieprzewidywalnych zachowań - a te do ryzyka okaleczeń.

Moja R.I.P. kotka perska, którą miałem 16 lat była np bardzo bojaźliwa. i nienawidziła wychodzenia poza próg mieszkania.

Może dlatego, że parę razy spadła z balkonu (spokojnie - parter) - bo jej się łapka omskła i przeżyła traumę poznania świata zewnętrznego face to face.

 

Raz, żeby jej nie zostawiać w domu podczas wyjazdu wakacyjnego samej, wzięliśmy ją ze sobą.

Co z tego, kiedy z wynajmowanego domku, na taras wyszła dopiero na trzeci dzień, a z tarasu po schodkach zeszła dwa dni później (na trawę już nie dotarła - zatrzymała się na ostatnim stopniu).

Innym razem, ze względu na remont w mieszkaniu wyniosłem ją do mieszkania mojej mamy (którą doskonale znała) - żeby ją hałasy nie denerwowały.

Do pustego mieszkania zaniosłem ją ok 9-tej rano. Kiedy wróciłem po nią ok 19-stej, to nadal siedziała pod tą samą szafką w łazience, pod która jeszcze przy mnie wlazła - niemiłosiernie zakurzona (kuweta była sucha, a miska - nie ruszona - czyli raczej spod szafki nie wyłaziła).

 

Zmierzam do tego, że przyczyną paniki Twojego kota mogło być cokolwiek, co Ty traktujesz jako zupełną błahostkę, a co dla niego, szczególnie pozostawionego w pustym mieszkaniu (wbrew pozorom koty, przeżywają dość mocno opuszczenie przez właścicieli - nawet na niedługi czas (przynajmniej moja tak miała), mogło być totalną traumą, która spowodowała zupełnie niekontrolowane reakcje. A od nich do samookaleczenia, daleko nie ma.

 

Niemniej - historia ciekawa i dość paranormalna.


  • 0



#26

antyuE.
  • Postów: 20
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ogólnie rzecz biorąc zwierzęta (w tym wypadku koty) są głupie ale nie mogę odpowiedzieć na pytanie dlaczego dają tak wiele radości posiadaczowi.

To tak, jakby powiedzieć, że obce języki są głupie ( powiedzmy np. chiński)  , ale nie potrafię odpowiedzieć na pytanie dlaczego umiejętność rozmowy w danym języku daje tyle satysfakcji.

Być może twoja wypowiedz jest prowokacją, nie wiem, nie chce wnikać. Nie komentuje więc jej dalej.

 

 Co do zwierząt kotów mogą one też widzieć to co my nie widzimy. Starczy prosty eksperyment z pilotem i np. aparatem foto w komórce.

Aparat " widzi " ,my nie.

A mam wrażenie, że właśnie koty widzą te niewidzialne dla nas światło jak choćby diody pilota. Dlaczego więc nie mogą widzieć czegoś więcej.

Z drugiej strony załóżmy, że koty widzą duchy, czy to co nazywamy duchami, czy inne zjawiska optyczne nieosiągalne dla nas.

Pomyślcie jakby to było kłopotliwe w codziennym życiu, choćby przy prowadzeniu auta nocą. Tak więc pewne rzeczy zostawmy zwierzętom. Nie są głupie tylko działają na innym zakresie. A znalezienie porozumienia, zdobycie zaufania z kotem, psem czy innym futrzakiem jest jak poznanie kolejnego języka, poziomu wiedzy.

I niech sobie przeciwnicy kotów mówią, że są fałszywe i udają miłość do nas. OK. Bardziej cenię zaufanie jakim potrafią obdarzyć .


  • 2

#27

MAHARET.
  • Postów: 152
  • Tematów: 23
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Koty nie są fałszywe bo fałsz to przypadłość ludzka niestety.Koty kierują sie instynktem drapieżnika. Są indywidualnościami, każdy ma swoj charakterek i osobne fobie. Moja kotka boi się patrzeć w lustro bo to przypomina jej jak za czasów młodości wpadła do miednicy z woda ustawionej pod wielkim lustrem w łazience.Od tamtej pory nienawidzi wody ma nawet niechęć do spożywania jej ,pije bardzo mało nawet w upalne dni a mieszkamy we Włoszech. Opowiesc Claire jest ciekawa....Moze przeciąg zatrzasnął okno i spowodował te obrażenia. Były dosyć poważne,jakby ktoś dosyć mocno ją potraktował.Koty są gibkie, nie tak łatwo je zranic. Jeden raz kota porwał mi jastrząb,może to byl jakiś ptak drapieżny?


  • 0

#28

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Koty jeżeli zostaną przypadkowo poddane dość silnemu bólowi, którego nie potrafią wyjaśnić wpadaja w panikę i potrafią się skutecznie poranić siebie jak również opiekuna. Kiedyś jak byłem dzieckiem i sziedziałem u mojej sąsiadki  jej kotka poslizgneła się nieszczęśliwie  skacząć na podobny stolik  (z blaszanym blatem)

EJtgmN1.jpg

 

i jej noga ugrzęzła pomiedzy dwoma drutami. Kotka spadła z blatu a grawitacja zaczeła skrecać jej łapke. Rzuciłem się jej pomóc ale ta ... rozpruła mi wnętrze dłoni ,przegryzła palec przez paznokieć aż do kości i wbiła pazur w staw kciuka. Darła się jakby się świat zawalił a po uwolnieniu (musiałem przewócić stolik) poleciała do zamknietego okna i przywaliła z wielką siłą w szybe aż ta pękła.Po czym zmieniła kierunek  ucieczki .zwaliła kilka kwiatków, i wcisłą się pod wersalkę. Żebysicie widzieli minę sasiadki jak wpada do pokoju!! :) Pobojowisko, wywalony stolik pełno ziemi , pęknieta szyba w oknie . a pośrodku tylko ja broczacy krwią. :)


  • 1



#29

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Koty jeżeli zostaną przypadkowo poddane dość silnemu bólowi, którego nie potrafią wyjaśnić wpadaja w panikę i potrafią się skutecznie poranić siebie jak również opiekuna. Kiedyś jak byłem dzieckiem i sziedziałem u mojej sąsiadki  jej kotka poslizgneła się nieszczęśliwie  skacząć na podobny stolik  (z blaszanym blatem)


i jej noga ugrzęzła pomiedzy dwoma drutami. Kotka spadła z blatu a grawitacja zaczeła skrecać jej łapke. Rzuciłem się jej pomóc ale ta ... rozpruła mi wnętrze dłoni ,przegryzła palec przez paznokieć aż do kości i wbiła pazur w staw kciuka. Darła się jakby się świat zawalił a po uwolnieniu (musiałem przewócić stolik) poleciała do zamknietego okna i przywaliła z wielką siłą w szybe aż ta pękła.Po czym zmieniła kierunek  ucieczki .zwaliła kilka kwiatków, i wcisłą się pod wersalkę. Żebysicie widzieli minę sasiadki jak wpada do pokoju!! :) Pobojowisko, wywalony stolik pełno ziemi , pęknieta szyba w oknie . a pośrodku tylko ja broczacy krwią. :)

Tak zachowują się koty...zwłaszcza kiedy cos je uwięzi/w coś się zaplączą. Moja kotka kilka razy zaplątała sie w kable, raz w lampki choinkowe. No niestety ona ma taki krótki ogonek w kształcie haczyka, jak sie go dotyka to ją pobolewa czasami ale mniejsza o to. Zawsze ten ogonek sie w coś tak zaplątywal, tak że kable wygladały jakby pszeszywały go na wylot <?!>. Sek w tym ze zawsze reagowała agresja gdy sie chcialo jej wtedy pomóc. Trzeba było ją przytrzymywać we dwójkę albo lekko docisnąć kołdrą wtedy byla nieco spokojniejsza... najczęściej kable sie przecinało i z tych kilku centymetrow jakoś sama sie musiala oswabadzać...straszne drapanie, syczenie i placz z jej strony...

A o tym że kiedy kot sie wystraszy to potrafi zbić przeszklone drzwi mozna sie przekonac ogladając filmik na youtube 0_0


Użytkownik Cadavera edytował ten post 11.03.2015 - 23:59

  • 0

#30

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Moja kotka kilka razy zaplątała sie w kable, raz w lampki choinkowe. No niestety ona ma taki krótki ogonek w kształcie haczyka, jak sie go dotyka to ją pobolewa czasami ale mniejsza o to. Zawsze ten ogonek sie w coś tak zaplątywal, tak że kable wygladały jakby pszeszywały go na wylot <?!>.

 

 

Byliście z kotką u weterynarza?

Ogonek bez wątpienia jest złamany. Przydałoby się żeby obejrzał to lekarz. Może udałoby się go nastawić. A jak nie to możnaby pomyśleć o amputacji uszkodzonej części. Oszczędziłoby to kotce wiele bólu i nieprzyjemnych niespodzianek.


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych