Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nasza wiedza o starożytnym Egipcie przypomina wielką, białą plamę - rozmowa z prof. Andrzejem Niwińskim


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

Manajuma.
  • Postów: 192
  • Tematów: 15
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Zwykle nie robię przeklejek, jednak w tym wypadku chyba warto to uczynić.

Oto ciekawy wywiad z profesorem Andrzejem Niwinskim, z którego się dowiedzieć jak mało naprawdę wiemy o starożytnych.

 

630038_m644x431.jpg

 

W połowie sierpnia w magazynie naukowym "PLOS ONE" opisano odkrycie naukowców z Wielkiej Brytanii i Australii, które datuje istnienie zabiegów mumifikacyjnych w Egipcie na 4300 lat p.n.e., a więc o 1500 lat wcześniej niż do tej pory przyjmowano. Jak wielkiej rangi jest to odkrycie?

Istotna jest kwestia, co uważamy za procesy mumifikacyjne. W naszym rozumieniu obejmuje ona usuwanie organów wewnętrznych, przeprowadzanie balsamowania i owijanie w bandaże.

Rzeczywiście, wspomniana przez pana grupa badaczy, pośród których znajdowali się także znani egiptolodzy, dokonała bardzo ważnego odkrycia. Otóż bandaże, którymi owijano ciała zmarłych już w czasach wczesnopredynastycznych, w okresie tzw. kultury Badari, czyli w V tysiącleciu p.n.e., były nasączane specyfikami, które także później stosowano przy mumifikacji: rodzajem żywicy i olejków balsamicznych, być może z dodatkiem wosku. To jeszcze nie była właściwa mumifikacja, ale przymiarki do niej.

 

To doniesienie udowadnia jednak, że archeologia jest nauką, która wciąż może "przewracać" nasze myślenie i wiedzę o świecie do góry nogami, "zapisywać białe plamy".

Oczywiście zgadzam się z tą tezą, ale posunąłbym się nawet dalej: nasza wiedza o starożytnym Egipcie bardziej przypomina jedną, wielką, białą plamę, na której oryginalne kolory zostały odtworzone tylko w kilku miejscach. Dotyczy to nie tylko detali czy drobiazgów jak określenie dynastii, ale o kwestie zasadnicze. Pewne twierdzenia wydają się tak rewolucyjne, że aż boimy się otworzyć usta.

Weźmy wspomnianą mumifikację. Wszystkim się powszechnie wydaje, że każdy Egipcjanin był poddawany mumifikacji. Odkrywamy stanowisko, cmentarz, liczymy pochówki – wychodzi ich np. 100 i na tej podstawie wyciągamy wnioski dotyczące całej populacji. Głowimy się, jak te 100 osób mogło zbudować te olbrzymie świątynie, pałace, grobowce. Oczywiste staje się, że musiały tam mieszkać całe masy ludzi, a ta nasza setka to tylko "kadra kierownicza". Gdzie są jednak groby tych mas?

Jeden z wniosków zakłada, że spoczywają na cmentarzach, których jeszcze nie odkryliśmy, ale to moim zdaniem błędne rozumowanie. Nie znaleźliśmy tych nekropolii i nigdy nie znajdziemy, bo większość mieszkańców starożytnego Egiptu nigdy nie podlegało mumifikacji, a to było niemal równoznaczne z posiadaniem grobu. Mówi się, że egipska cywilizacja opierała się na fellachach, ale gdzie są szczątki tych chłopów?

 

Krokodyle zjadały.

Właśnie. Ceremonialne pochówki w Nilu. Współczesna technologia dysponuje możliwościami przeprowadzenia badań dna Nilu, które mogłyby przynieść ciekawe rezultaty. W namuliskach powinny znajdować się duże ilości czaszek. Brak obecności czegoś na powierzchni nie świadczy, że tego nie ma. To może być tylko błędna interpretacja.

Zajmuję się sarkofagami XXI dynastii, które należały do kapłanów świątyni Amona. Zawierają rozmaite informacje, chociażby funkcje i stanowiska, które pełnili, np. zwierzchnik służby świątynnej, zwierzchnik pisarzy. Ale gdzie ci pisarze?! Na tej podstawie można by wysnuwać wnioski dotyczące całego społeczeństwa, ale przecież wynika klarownie, że ciągle mamy do czynienia tylko z elitami. Wielka biała plama.

 

Podczas zwiedzania "egipskiej wystawy" na zamku Książ podkreślał Pan właśnie, że tylko 5-10 proc. populacji było poddawane mumifikacji, jakby dobitnie walcząc z ukutymi wyobrażeniami. Z jakimi innymi stereotypami o starożytnym Egipcie chciałby Pan się rozprawić?

Przede wszystkim ze stereotypem myślenia, że Egipcjanie wierzyli w nieograniczoną ilość bogów. Stosunek chrześcijaństwa i wielu badaczy jest jednoznacznie potępiający: "to są poganie". Sam uważam, że to słowo powinno zostać wyeliminowane z języka. Kim jest bowiem poganin? Wyznawcą innego sposobu wielbienia tego samego Boga.

Starożytni Egipcjanie w swoim podejściu do rozważań na temat Boga są najbliżsi chrześcijaństwu. Z tak głębokimi traktatami religijnymi, jak w Egipcie warto się zapoznać, ale nikt nie chce.

 

Trzeba by przepisywać podręczniki.

Zmienić sposób myślenia. Z całą pewnością Egipcjanie wielbili Boga, ale jakiego? Trudno wymagać od ludzi, którzy żyli 2000 lat przed Chrystusem, aby wyznawali wiarę w Niego. Czy to znaczy, że należy ich potępiać? To zupełnie podstawowa kwestia. Na ten temat chyba musiałby wypowiedzieć się papież, aby przebić ten mur.

 

Za dużo imion w panteonie.

Gdyby na Ziemi pojawił się Marsjanin i chciał spytać o religię dominującą w Polsce, a trafił na babuleńkę, która w oknie stawia gromnicę, gdy jest burza, a mieszkanie zdobi dziesiątkami świętych obrazków, to jaką by znalazł odpowiedź? Wierzą tu w wielobóstwo. Tu św. Franciszek, tam św. Antoni, obok Matka Boska…

Taka dobra babuleńka nie może stanowić o rozumieniu religii, o jej istotę trzeba pytać teologów i nie można interpretować jej ontologicznie. Wielość imion nie oznacza, że za nimi kryje się wielość bytów. Nazywanie każdej postaci słowem „Bóg” jest bardzo proste. Bogowie starożytnego Egiptu.

Albo kult zwierząt. A czy w chrześcijaństwie nie ma gołębicy, baranka i ryb?

egipt-ogolne-2.jpg

To brzmi heretycko.

Postawmy się na miejscu człowieka lub Marsjanina, który przychodzi całkowicie z zewnątrz i opisuje to, co spostrzegł. Nie wie, co znaczy ten baranek, ale ludzie modlą się do niego „Baranku Boży”, a więc jest obiektem kultu. Wiele osób chętnie doszukiwałoby się od razu sensacji, ale to jest właśnie mit – wielobóstwo w Egipcie.

Egipt, jako twór państwowy, jest wieloźródłowy; powstał z zespolenia wielu organizmów. W każdym z nich mamy do czynienia z ideą Boga, który jest Stwórcą świata, opiekunem zmarłych. Każda z tych grup nazywa go swoim imieniem i przypisuje mu inny symbol, więc obserwator z zewnątrz widzi wielu Bogów. Nie zrezygnuję ze starań o zmianę takiego myślenia.

 

Czy dalszą przyszłość można planować?

Oczywiście. Jeżeli nie nastąpią żadne losowe przypadki, jak zawirowania polityczne, wojna, choroba, katastrofa i będę mógł normalnie prowadzić prace, to nie ma chyba takiej mocy, która powstrzymałaby nas przed dotarciem do wejścia.

To niesamowite, że wejście – chronione ogromną skałą –  zostało zasypane mniejszymi kamieniami, a dodatkowo nadbudowano tam niemal sztuczną górę. Próba dotarcia tam od dołu groziła śmiercią. To miejsce wciąż jest przysypane kamieniami - pozostało ich jeszcze 3-4 metry, ale sądzę, że pozbędziemy się ich w przyszłym sezonie do początku marca. I jeżeli wejście do grobowca Herhora tam jest, to je znajdę.

Wtedy należy powiadomić oficjalnie Egipcjan, którzy powołają specjalną komisję. Możliwe, że będą się spieszyć, gdyż zależy im na sukcesie. Zahi Hawass stwarzał wrażenie, że ciągle dokonuje odkryć i nowy minister zapewne słyszy zewsząd, że "jego poprzednik to odkrywał i odkrywał, a on…". Miejmy nadzieję, że będzie chociaż bardziej uczciwy niż Hawass i podkreśli, że to Polacy dokonali odkrycia.

Wspomniana komisja zdecyduje o rozszerzeniu naszej umowy na badania i nasza misja rozdzieliłaby się na dwie części. Rozpoczęlibyśmy eksplorację wnętrza.

 

Jakie ma Pan wyobrażenia tego, co znajduje się w grobowcu? Czego odkrycie Herhora może nas nauczyć?

Przede wszystkim mam nadzieję, że dostarczymy dowodu na to, że archeologia jest prawdziwą nauką. Każda nauka ma prawo zbudować model, na podstawie którego wyciąga się wnioski, jak to funkcjonuje w rzeczywistości. Ja taki model stwarzam na podstawie konkretnych przesłanek. Jeżeli wykopaliska potwierdzą moje przypuszczenia, to będzie świadczyło o słuszności metody.

Bardzo prosto jest nie mówić nic. Znam takich archeologów. Nic nie mówią. Jadą na stanowisko i kopią aż coś wykopią; wtedy mówią: „to jest łyżeczka”. Co to jest za sukces? Gdyby powiedział wcześniej, że jedzie i spodziewa się wykopać łyżeczkę, uszanowałbym to.

Były do tej pory dwa prawdziwe odkrycia archeologiczne: Mariette'a, który poszukiwał serapeum memfickiego w Sakkarze, i Cartera, który szukał grobu Tutanchamona. Znaleźli to, co chcieli, opierając się na swoich analizach.

Wierzę, że moje poszukiwania będą lekcją dla niedowiarków, którzy na moje założenia kręcą nosem „niee, niee”. Gdy zada się drugie pytanie…

 

To wybrane fragmenty z wywiadu przeprowadzone dla serwisu Onet przez pana Pawła Zająca, którego całość znajduje się tu http://podroze.onet....o-egipcie/x38hv


  • 6

#2

kpiarz.
  • Postów: 2233
  • Tematów: 388
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kto wie, może kiedyś okaże się, że obecnie uważane za "mityczne" dynastie "Towarzyszy Horusa" były jak najbardziej historyczne, a dzieje Egiptu przedłużą się o 1500 lat ?

A Kamień z Palermo okaże się wierną kroniką historii Egiptu ?


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych