Athenkosi Nkone, 3 letni chłopczyk z Cape Town zamordowany i okaleczony na muti.
Czy kraj może być jednocześnie cywilizowany i dziki? Czy istnienie plemiennych obrzędów nie kłóci się z lepszym niż prze laty poziomem życia i symbolami nowoczesności takimi jak wszechobecne telefony komórkowe?
Niewyobrażalne się wydaje życie w dwóch jakże odrębnych światach – świecie guseł i czarów oraz w świecie iPadów, komórek i tanich lotów. I często w głowie się nie mieści, do czego zdolni są ludzie omamienie przez ludowe wierzenia. W RPA. Najbardziej cywilizowanym kraju w Afryce.
O muti usłyszałam po raz pierwszy od Teściowej. Opowiedziała mi historię o kobiecie sprzątającej w biurze Teścia. Pewnego dnia w biurze pojawiła się policja i kobieta została aresztowana. Okazało się, że zamordowała własnego wnuka, a części jego ciała sprzedała lokalnym znachorom na muti.
Przyznam, że nie raz słyszałam od białych w RPA niestworzone (jak mi się wtedy wydawało) historie, więc w duchu posądziłam Teściową o rasizm. Ale muti to nie wymysł białych nie rozumiejących afrykańskich tradycji.
Muti, w formie najbardziej okrutnej i niezrozumiałej dla cywilizowanego człowieka istnieje naprawdę.
I ma się całkiem dobrze.
Słowo „muti” pochodzi z języka zuluskiego i oznacza drzewo, ale określenie przyjęło się jako określenie na miksturę mającą na celu wyeliminowanie jakiegoś problemu oraz poprawę sytuacji danego człowieka. Związane z medycyną naturalną, zazwyczaj nie oznacza nic innego niż roślinne mikstury, wykorzystywane w ten sam sposób jak inne leki homeopatyczne.
Ale muti to nie tylko leczenie bólu głowy ziołami. Dobre, mocne muti ma przynieść powodzenie w polityce czy biznesie. Ma dać szczęście i władzę, dobre zdrowie, miłość, mądrość i wiele innych przywilejów wpływających na radość i jakość życia. I nie byłoby w tym nic szokującego, w końcu czary i zaklęcia znane są od wieków – gdyby nie fakt, że w wielu przypadkach to mocne muti robi się nie tylko roślin czy nawet zwierząt. Robi się je z organów ludzi.
National Geografic nakręcił kiedyś serię filmów zatytułowanych „TABU”. Próbowałam do nich dotrzeć, ale nie znalazłam odcinka o muti. Czyżby National Geografic w imię politycznej poprawności nie podjął się wyzwania? Może po prostu nie odnalazłam właściwego odcinka z tej serii?
Proceder ten znany jest ogólnie pod nazwą „morderstwa muti”. Ludzie, zazwyczaj dzieci lub starsi – mordowani są w celu pobrania organów takich jak usta, uszy, oczy, powieki, jądra, piersi czy wargi sromowe. Czasem obcinane są, palce, ręce czy nogi… Szczególnie narażeni są albinosi – muti z ich ciała ma opinię najskuteczniejszego.
Morderstwa muti są niezwykle brutalne – w momencie pobrania organów ofiara zwykle jeszcze żyje – ma to wzmocnić działanie muti. Dokonywane bywają na zamówienie, choć często klient sam dostarcza organy według przepisu lokalnego znachora, który z pozyskiwaniem „składników” w takich przypadkach zazwyczaj woli nie mieć nic wspólnego. Ale nie zawaha się przed ich wykorzystaniem lub podaniem „przepisu”.
Morderstwa muti występują głównie w rejonach wiejskich – co związanie jest oczywiście z niskim poziomem edukacji. Te, popełniane w rejonach miejskich których w RPA tak obawiają się zarówno lokalni mieszkańcy, jak i cudzoziemcy, to morderstwa rabunkowe, z muti nie mające nic wspólnego.
Organy przeznaczone na muti są zazwyczaj mielone i spożywane. Nieco mniej agresywna forma muti to kaleczenie zwłok. Dzieje się to w kostnicach czy pracowniach szpitali, ale mają miejsce także przypadki rozkopywanie grobów. Muti ze zwłok nie uważa się jednak za tak skuteczne jak muti pobrane na żywca.
Paradoksalnie – wraz z rozwojem RPA, liczebność morderstw muti nie maleje, sukces sąsiadów czy znajomych często nie jest przypisywany im samym, lecz postrzegany jako efekt działania muti. Dokładne statystyki rejestrujące to zjawisko morderstw muti nie istnieją – od 2001 roku, kiedy policja ujawniła, że w posiadaniu organów ludzkich złapano 2.5 tys osób – statystyki dotyczące muti są utajnione. Oficjalnie policja klasyfikuje je jak każde inne morderstwo a jego występowalność szacuje się na kilkadziesiąt do kilkuset przypadków rocznie.
I choć w skali morderstw w RPA stanowi to 1 -2%, jest to zatrważająca liczba, zwłaszcza, że RPA uzurpuje sobie prawo do bycia określaną jako kraj cywilizowany. Liczebność morderstw związanych z muti zazwyczaj wzrasta podczas zamieszek, niestabilności politycznej czy działań zbrojnych, co widoczne było w latach 90-tych, w końcowej fazie apartheidu, choć wtedy zwłoki bywały kaleczone, aby odwrócić podejrzenie o zbrodnię polityczną, kierując na podejrzenia na morderstwo rytualne.
Dwa lata temu światem wstrząsnęły wydarzenia w Marikanie podczas których zginęło 34 osoby, a 70 zostało rannych – tam też dochodziło do rytuałów muti.
Świadomość w RPA jest tak niska, że wiele osób otwarcie przyznaje się do tych praktyk, a w fakcie, że jakaś praktyka nie została zachowana – tak, jak to miało w przypadku strajków w Marikanie – dopatruje się źródeł klęski.
Górnicy uczestniczący w strajkach otwarcie przyznali się komisji badającej sprawę, że spożyli muti zawierające ludzkie części ciała (język i broda zamordowanego wcześniej członka ochrony kopalni).
Miało ono ochronić ich od kul. Jak pokazały późniejsze wydarzenia, nie do końca odniosło skutek… Sangoma zabronił im także krzywdzić okolicznego królika, który kicał sobie po okolicy nie przeczuwając rychłego końca. Ale niektórzy nie wzięli sobie rad sangomy do serca i zabili królika. Stąd całe nieszczęście.
Przekonani są, że gdyby królika nie zabili, sprawy wyglądałyby dużo lepiej. Tak samo, jak przekonani są, że bez pomocy sangomy ofiar masakry byłoby dużo więcej.
O tym, że rząd RPA zdaje sobie sprawę, że ma problem który nie bardzo już może ukryć pod maską poprawności politycznej świadczy konferencja w Pretorii na początku 2010 roku, podczas której praktykujący medycynę naturalną zaproponowali kod etyczny zobowiązujący do walki z praktykami muti oraz zakazujący wykorzystywania swojej uprzywilejowanej pozycji do celów prywatnych. Poza tą jedyną konferencją jednak nie znalazłam informacji o tym, aby rząd podejmował jakieś aktywne działania mające na celu ograniczenie zjawiska.
Rząd najwyraźniej problem muti traktuje jak zgniłe jajo – wie, że jest ale woli nie tykać.
Poniżej film dokumentalny o praktykach muti w RPA.