Skocz do zawartości


Zdjęcie

Brazylijskie spotania z ufo

ufo w Brazylii chupas chupas operacja Talerz

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Brazylia: Bliskie spotkania letalnego stopnia

chupas%20chupas.jpg

Ojczyzna Canarinhos - kraj samby, kawy i faweli, przez długi czas uznawany był też za "światową stolicę UFO". Tamtejsze zdarzenia z udziałem niezidentyfikowanych obiektów i ich pasażerów były bez precedensu. W Brazylii oficjalnie badano bowiem liczne przypadki śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu po kontakcie ludzi z UFO…

Tematyka OVNIs*, czyli "niezidentyfikowanych obiektów latających" cieszy się w Brazylii wielką popularnością. Jeszcze kilkanaście lat temu kraj ten był uznawany za światowe centrum spotkań z UFO, zaś tamtejsze przypadki zdumiewały, a niekiedy wręcz przerażały zachodnich badaczy.

Przykładowo w 1996 r. w okolicach miasta Varginha (stan Minas Gerais) miało dojść do katastrofy nieznanego pochodzenia obiektu. Czerwonobrunatni rozbitkowie rozbiegli się po okolicy, strasząc mieszkańców, ale zostali szybko wyłapani. Jednak zgodnie z relacjami brazylijskich mediów, Marco Eli Chereze - młody policjant, który miał pochwycić obcego gołą dłonią, zmarł kilka dni później w lokalnym szpitalu i został naprędce pochowany. Rodzinie nigdy nie wyjaśniono, co go zabiło.

Niezależnie od stopnia podkoloryzowania, incydent w Varginhii był ostatnim tak głośnym przypadkiem z Brazylii, a Chereze ostatnią osobą, której śmierć łączono z UFO. Wcześniej przez wiele lat napływały zastanawiające relacje o ludziach, którzy mieli umrzeć lub odnieść ciężkie obrażenia na skutek spotkań z dziwnymi obiektami. Ich rezultaty były przeróżne, choć najczęściej obejmowały dolegliwości przypominające chorobę popromienną.

By zweryfikować te doniesienia, w podróż do Brazylii udał się amerykański dziennikarz i redaktor naczelny kilku lokalnych gazet, Bob V. Pratt (1926-2005), który początkowo wątpił w historie o UFO. Zainteresował się tym dopiero w 1975 r., rozmawiając z kilkoma świadkami obserwacji, a ufologia stała się w końcu tematem jego najdłuższego dziennikarskiego śledztwa. Jego owocem była książka "UFO Danger Zone" ("Strefa UFO-niebezpieczeństwa", wyd. 1996).

"Operacja Talerz"
"Często bliskie spotkanie zaczynało się, kiedy UFO pojawiało się niespodziewanie nad głową rybaka czy rolnika w postaci jaskrawego rozbłysku" - pisał Pratt o brazylijskich incydentach. "Istniały przypadki, kiedy na ludzi oddziaływała niewidoczna siła próbująca wciągnąć ich do środka nieznanego pochodzenia pojazdu. Byli też tacy, którzy starali się uciec przed obiektami, dla których nie było jednak żadnych przeszkód".

Tak, wydawało się, że w Brazylii obiekty UFO polują na ludzi.

Sceptycy powiedzą, że taka sytuacja nie mogła się zdarzyć, a jeśli nawet, to nie uszłaby uwadze władz. I nie uszła. W 1977 r. Brazylijskie Siły Powietrzne (FAB) rozpoczęły tzw. Operację Talerz (Operação Prato). Była ona odpowiedzią na niepokojące doniesienia napływające z gminy Colares (stan Pará) na północno-wschodnim krańcu kraju.

- Zawsze powtarzaliśmy mieszkańcom: "Nie strzelać do tego" - mówił dowodzący akcją kpt. Uyrangê de Hollanda z wywiadu lotniczego. - Raz światło pojawiło się nad pewnym stolarzem. Miał 50 albo 60 lat. Wziął strzelbę i oddał strzał w stronę obiektu. Światło otoczyło go i przewróciło na ziemię, paraliżując. Przez 15 dni nie mógł się ruszyć, przy czym pierwszego dnia był absolutnie bezwładny. Mógł mówić, widział i słyszał, ale się nie ruszał.

Mieszkańcy Pará nazywali te obiekty "chupas-chupas". Wierzyli, że to przybysze z kosmosu, którzy porywają ludzi, pobierają im krew i pozbawiają sił (stąd nazwa, którą można przetłumaczyć jako "wysysacze"). Niektórzy świadkowie mówili, że bez jaskrawej otoczki obiekty te miały kształt "beczek" lub "lodówek". Szybko zauważono, że działają one w ramach określonego planu, a ich obecność eskalowała niepokoje. W miejscach, gdzie pojawiało się UFO, ludzie bali się wychodzić z domów, wystawiano też straże.

Jeden z nagłośnionych ataków dotyczył Claudomiry Paixao z Baia do Sol, która tak opisała to, co stało się, gdy nocą 18 października 1977 r. nad jej domem rozbłysło intensywne światło:

- Powietrze zrobiło się gorące. Początkowo światło było zielone. Dotknęło mojej głowy i twarzy. Wstałam, a światło zmieniło kolor na czerwony. Dostrzegłam postać przypominającą nurka, która miała w ręku urządzenie wyglądające jak pistolet. Istota skierowała je w moją stronę, a ono trzykrotnie błysnęło. To nie bolało, przypominało ukłucia. Byłam przerażona! - mówiła.

Zdaniem gen. José Carlosa Pereiry - byłego dowódcy obrony powietrznej Brazylii i doradcy prezydenckiego, który jest zwolennikiem otwartego podejścia do kwestii UFO, z Operacji Talerz sporządzono bogatą dokumentację pisemną i fotograficzną, której większość ciągle znajduje się w rękach wojska. Jest on jednak bardzo ostrożny w ocenie zjawiska, które pod koniec lat 70. wywołało w Brazylii takie zamieszanie.

- Mówienie o tym, kim są te istoty jest ryzykowne - powiedział Pereira w rozmowie z magazynem "Revista UFO". - Nie posiadamy o nich żadnej wiedzy. Myślę, że ufologia ma jeszcze wiele pracy do wykonania.

W 1978 r. Hollanda otrzymał nakaz przerwania misji, czemu się sprzeciwiał. Oficjalnie Operação Prato nie doprowadziła do żadnych konkretnych wniosków, jednak relacje zebrane przez niezależnych badaczy wskazywały jasno, że zdawano sobie sprawę ze skali zagrożenia, a ci, którzy stali za aktywnością "chupas-chupas" wydawali się absolutnie poza kontrolą.

W październiku 1997 r. Hollanda został znaleziony martwy w mieszkaniu. Powiesił się. Przyczyną samobójstwa miała być długotrwała depresja wynikająca ponoć z doświadczeń niedokończonej operacji. Brazylijscy badacze nie wierzą jednak w tę wersję, tym bardziej, że wojskowy zmarł dwa miesiące po tym, jak przerwał milczenie, udzielając prasie wywiadu.

Agresywne chupas-chupas
Operacja Talerz okazała się czubkiem lodowej góry. Pratt odkrył, że ataki latających obiektów na ludzi zdarzały się zarówno wcześniej, jak i później w różnych miejscach kraju. Od 1978 r. odwiedzał on Brazylię kilkakrotnie, spotykając się z ufologami i lekarzami, którzy ujawnili mu skalę tego niepokojącego fenomenu.

Choroby Luisa Barroso z gminy Quixadà (stan Cearà) nie potrafił zdiagnozować tuzin lekarzy. Wszystko zaczęło się w 1976 r., kiedy wczesnym rankiem jechał on wozem zaprzężonym w osła do sąsiedniej miejscowości. Po kilku godzinach znaleziono go nieprzytomnego, a gdy się ocknął powiedział, że zawisł nad nim wielki latający obiekt, który trafił go świetlnym promieniem.

"Pod koniec dnia Barroso poczuł się bardzo źle" - pisał Pratt w artykule. "Cierpiał na nudności, wymioty, biegunkę i bóle głowy. Zajął się nim lekarz, ale objawy utrzymywały się przez następne dni. Postanowiono więc wysłać go do Fortalezy - jednego z największych miast w regionie. Po powrocie do domu u Barroso nagle zaczęła szwankować pamięć i mowa. W ciągu trzech miesięcy osiwiał, a po pół roku stał się niezdolny do jakichkolwiek samodzielnych czynności".

W stanie wegetatywnym wymagającym całodobowej opieki przeżył 17 lat. Jego bliscy nie mieli wątpliwości, że było to rezultatem spotkania z UFO. Co ciekawe, osioł również niedomagał, ale doszedł do siebie i do końca swoich dni był ponoć nienaturalnie pobudzony.

Bardziej ucierpiał Cecilio Higino Pereira - niepiśmienny robotnik rolny, który zmarł w 1976 r. w wieku zaledwie 30 lat. Mężczyzna i jego dwie sąsiadki zostali zaatakowani przez świetlisty obiekt w Dolinie Rzeki Starych Kobiet w regionie miasta Sete Lagos (Minas Gerais), gdzie mieszkali. Cecilio uciekał tak szybko, że zgubił but, a kiedy po niego wrócił, zbliżyło się do niego tajemnicze światło.

"Krzyczał i starał się uciec" - wspominał Pratt. "Został jednak sparaliżowany, jak gdyby poraził go prąd. Potem poczuł ‘przeraźliwie zimny podmuch, a następnie w pojeździe zobaczył dwie nieduże postacie. Bał się, że umrze, jednak światło oddaliło się. Mężczyzna padł wtedy na ziemię. Kilka minut później zaczął wymiotować. Do domu doszedł ostatkiem sił".

Gdy dotarł do niego Hulvio Aleixo - lokalny badacz UFO, mężczyzna ciągle był w złym stanie, chociaż kilka dni potem zmusił się do wstania z łóżka. Pereira prawdopodobnie nigdy nie zgłosił się do lekarza. Jego zgon nastąpił dwa miesiące po bliskim spotkaniu ze światłem.

W 1975 r. z podobnych przyczyn zmarł 70-letni dostawca pieczywa, José Edígio Vieira (mieszkaniec tego samego regionu), który natknął się na jaskrawy obiekt razem ze swym krewniakiem. Następnego ranka Vieira obudził się osłabiony i z żółtym zabarwieniem skóry. Zmarł dwa tygodnie później w szpitalu.

Obca ekspedycja badawcza?
Kontakty z chupas-chupas często kończyły się oparzeniami, innymi niegroźnymi dolegliwościami albo szokiem. W 1978 r. Pratt rozmawiał z 78-letnim ranczerem Januncio Souzą, który kilka miesięcy wcześniej, wracając od sąsiada, został "napadnięty" przez jaskrawy obiekt. Przerażony, chwycił się mocno pobliskiego pnia, odczuwając skok temperatury jak i to, że jakaś niewidoczna siła próbuje "wessać" go do środka UFO. Na szczęście światło niebawem odleciało, zostawiając Souzę w spokoju. Spadło na niego jednak parę kropel "oleistej gorącej substancji", która przepaliła mu ubrania i poparzyła ciało.

Coś podobnego w 1981 r. przytrafiło się Jerinaldo Dantesowi z gminy Acari (Rio Grande do Norte), który przed UFO skrył się pod drzewem. Po chwili, ku rosnącemu przerażeniu zauważył, że jego wierzchołek zaczyna się tlić, a następnie się odłamuje. Dantes miał jednak szczęście, gdyż obiekt się oddalił.

W 1992 r. Domingos Elias Lopes z Doliny Rzeki Starych Kobiet po raz drugi w życiu natknął się na latające ciało, które tym razem przypominało kształtem "odwróconą wannę". Mężczyzna uciekał przed nim tak szybko, czując je cały czas nad sobą, że wbiegając do domu, wyważył drzwi.

"Dorvalina - jego żona, myślała, że to złodziej" - pisał Pratt. "Potwierdziła, że widziała obiekt w końcowej fazie lotu, podczas której dał się słyszeć charakterystyczny dźwięk. Następnego dnia na plecach Domingosa pojawiły się wrzody, a później rozwinęła się u niego choroba przypominająca żółtaczkę".

Podobnych incydentów było więcej i miały one bardzo różny przebieg. Z czasem zaczęły być coraz rzadsze, aż w końcu stały się jedną z wielu kart długiej kroniki spotkań z UFO w największym kraju Południowej Ameryki. Większość pytań pozostała jednak bez odpowiedzi i dziś historia o chupas-chupas atakujących ludzi może dla niektórych brzmieć jak tanie science-fiction.

Pratta najbardziej zastanawiało, dlaczego to właśnie Brazylia padła ofiarą zmasowanej "akcji" ze strony niezidentyfikowanych obiektów. Jeżeli uznać, że rzeczywiście był to rodzaj przedsięwzięcia badawczego przybyszów z kosmosu, można zrozumieć, dlaczego wybrali właśnie ją. W tak wielkim, chaotycznym i pełnym pustych przestrzeni kraju łatwo zatrzeć po sobie ślady…

___________________

* Skrót od Objetos voadores não identificados

Cytaty pochodzą z prac B. V. Pratta oraz magazynu "Revista UFO"

Autor: Piotr Cielebiaś

źródło 

powiązany artykuł na Paranormalne.pl    Brazylijskie Roswell - Colares


  • 6



#2

dragon240994.
  • Postów: 35
  • Tematów: 14
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Kiedyś trochę czytałem o obserwacjach NOL w rejonie Brazylii.

 

Tutaj mam dwa ciekawe linki do artykułów portalu infra na ten temat:

Dolina Starych Kobiet:

- http://infra.org.pl/...-starych-kobiet

Incydent w Varginhi:

- http://infra.org.pl/...oria-bez-puenty

 

Swoją drogą ciekawe że akurat w Brazylii doszło do takiej ilości ataków na ludzi. Ciekawe co mogło być przyczyną...


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych