Leonid Rogozov, bo tak nazywał się bohaterski chirurg, urodził się w małej wiosce, we wschodniej Syberii, gdzieś na końcu znanego nam świata, co może właśnie wpłynęło na jego twardy charakter.
Ukończył Akademię Medyczną w Leningradzie (obecny Sankt Petersburg). A po ukończeniu studiów w 1959 roku jako lekarz ogólny, rozpoczął specjalizację z chirurgii. We wrześniu 1960 roku, w wieku 26 lat przerwał jednak naukę i wiedziony przez zew przygody (bądź może coś innego?) dołączył jako lekarz do 6-tej Sowieckiej ekspedycji na stację polarną Novolazarevskaya na Antarktydzie. Od września 1960 do października 1962 r., Rogozov pracował na stacji arktycznej wraz z zespołem trzynastu naukowców. I to właśnie dzięki pobytowi w nieprzyjaznych człowiekowi warunkach Antarktyki stał się sławny na cały, nie tylko medyczny świat.
A teraz po kolei. Rankiem 29 kwietnia 1961, Rogozov zaczął źle się czuć – symptomami były omdlenia, mdłości, gorączka i ból po prawej stronie podbrzusza. Następnego dnia jego stan nie poprawiał się, a gorączka była coraz większa. Wszystkie możliwe środki zachowawczego leczenia zawiodły. Doszły do tego objawy zapalenia otrzewnej i stało się jasne, że jego stan zdrowia nie ulegnie zmianie (a de facto pogorszył się znacznie w godzinach wieczornych). Rogozov bez trudu zdiagnozował u siebie ostre zapalenie wyrostka robaczkowego. A że do najbliższej stacji dysponującej samolotem było 1000 mil i warunki pogodowe były fatalne (panowała zamieć śnieżna) jasnym stało się, że ratunek nie przybędzie na czas. Wtedy podjął dramatyczną decyzję, by zoperować się sam - nikt inny na stacji nie był w stanie tego zrobić, a stawką było jego życie. Nie miał wyjścia, a nie można było już dłużej czekać, potem byłby zbyt słaby aby sobie pomóc.
Zabieg odbył się w nocy 30 kwietnia 1961, rozpoczął się około 22.00. Bohaterskiemu chirurgowi asystowali mechanik i meteorolog, którzy podawali instrumenty oraz trzymali lusterko przy jego brzuchu. W pół leżąc na lewym boku, Leonid dał sobie miejscowe znieczulenie przy użyciu nowokainy (0,5% roztwór), a następnie wykonał 12 centymetrowe cięcie. Ogólne osłabienie i nudności, które rozpoczęły się w około 30-40 minut po rozpoczęciu operacji, bardzo przeszkadzały w zabiegu. Rogozov musiał więc kilkakrotnie odpoczywać, co dodatkowo wydłużyło operację. Na przemian patrząc w lusterko i badając palcami, zlokalizował wyrostek, a następnie go wyciął, po czym wstrzyknął sobie antybiotyk w jamę brzuszną. Około północy operacja została zakończona. Zabieg, który wydawał się niemożliwy udał się w stu procentach. W ciągu pięciu dni gorączka ustała, a po tygodniu mógł już zdjąć szwy. Do swoich normalnych obowiązków chirurg twardziel wrócił w około dwa tygodnie.
Historia tego człowieka zawładnęła wyobraźnią obywateli ZSRR. W 1961 został on odznaczony Orderem Czerwonego Sztandaru Pracy. W październiku 1962 Rogozov powrócił do Leningradu i zaczął robić doktorat na swojej macierzystej uczelni. Otrzymał stopień doktorski we wrześniu 1966 roku, a późniejszych latach pracował jako lekarz w kilku szpitalach w Leningradzie / Sankt Petersburgu. Od 1986 do 2000 pełnił nawet funkcję szefa oddziału chirurgicznego. Rogozov zmarł 21 września 2000 z powodu raka żołądka.
Także niestety nawet najwięksi herosi medycyny muszą czasem polec w walce z nieuleczalną chorobą. Wyczyn jego nie został na szczęście zapomniany. Na wydziałach chirurgii Akademii Medycznych historia ta jest przypominana, jako przykład hartu ducha i umiejętności pokonania własnej słabości. Do dziś również w Sankt Petersburskim Muzeum Arktycznym i Antarktycznym znajduje się wystawa na której są pokazane instrumenty chirurgiczne, którymi Leonid dokonał tego niełatwego zabiegu. Warto przypomnieć takie historie, by uświadomić sobie jak mocny może być człowiek i jego instynkt samozachowawczy w obliczu zagrożenia życia. I uświadomić sobie, że na pierwszy rzut oka niestworzone zupełnie przypadki pokazywane w filmach i serialach medycznych mogły się komuś zdarzyć naprawdę.
żródło: http://t4m.pl/poleca...id-rogozov.html