Leząc o 00:20 po rundzie z EFT (Emotional Freedom Techniques) próbowałem zasnąć, zasypiam zazwyczaj w 5-10minut. Tym razem im bliżej byłem wejścia w fazę snu, to zaczynało się. Narastający się jakby szum w głowie, a konkretniej w skroniach. Uczucie pulsowania wszystkiego, jakieś dziwne obrazy w umyśle i glosy które wydawały się być bardzo realne, ale nie miały większego znaczenia i sensu. Na początku czułem panikę bo nie miałem pojęcia co się dzieję i miałem zamiar zerwać się łózka, ale postanowiłem odpuścić i im bardziej się nasilało, zaczynałem czuć w pewnym sensie głębokie odprężenie, cały strach który chwilowo był ustał. Miałem parę razy w swoim życiu paraliż senny i jestempewny że to nie to. Mogłem się ruszać i byłem świadomy tego co się dzieję. Im bardziej 'odpuszczałem' i pozwalałem temu czemuś zaistnieć to się pojawiało i jakby stopniowo zwiększało, do momentu w którym wszystko ustało i za jakiś czas ponownie się pojawiło im bardziej byłem jakby wyciszony. Te 'uczucie' ustawało i pojawiało się ponownie z 6-8 razy do momentu w którym zasnąłem. Nigdy w swoim życiu nie czułem czegoś takiego. Mieliście kiedyś coś podobnego? nie interesuję się obecnie ani nie praktykuję ld/obee, pomimo, że trochę wiem trochę na czym one polegają może miało to coś wspólnego z nimi?
pozdrawiam
ultimate