Witam,
Wczoraj byłem w lesie przy "piaskuli" w Tczewie koło górek z bratem i przyjacielem. Napotkalismy grupę ludzi grającą w paintballa. Jakieś 30 minut po naszym przyjściu oni się zwineli. Poszliśmy w las kawałek. Idąc zobaczyliśmy jakieś jezioro pomimo tego że tam nie ma i nigdy nie było jeziora! Było to dość dziwne wiec wróciliśmy. Wracając ciągle słyszeliśmy jakby ktoś chodził w okolicy i czułem się obserwowany. Jak wróciliśmy na główną polna drogę zaraz przy piaskuli to tam mieliśmy styczność z naprawdę dziwna sytuacją a mianowicie staliśmy jakieś 5m od drzewa i zobaczyliśmy jakąś dziewczynę na oko 16 - 20 lat. Spojrzała się na nas poczym ruszyła obok drzewa po drugiej stronie od nas. Od wróciliśmy wzrok bo słyszeliśmy coś z lasu dosłownie na 3 sekundy. Spojrzałem znów na dziewczynę a jej już nie było. Myśleliśmy ze poszła ale rozglądam się wokół po okolicy ale jej nigdzie nie było! (Był to teren otwarty poza tym drzewem i kilkoma małymi krzakami) po tej sytuacji wrocilismy do domu slyszac co jakis czas jakies kroki dochodzace z lasu. Dzisiaj poszliśmy tam znowu ale tym razem głębiej w las. W okolicy nikogo nie było. Gdy doszliśmy w miejsce gdzie wczoraj widzieliśmy to jezioro go tam nie było co nas zaniepokoilo. Idąc dalej znaleźliśmy miejsce które wyglądało jak miejsce na ognisko tzn. Kilka ławek ułożone w koło i na środku okrąg z kamieni. Zapytałem brata i kumpla czy idziemy to obejrzeć i nagle usłyszeliśmy bardzo głośne warczenie jakby wilka. (Kiedyś słyszałem ze tam podobno są dzikie psy) wystraszylismy się więc postanowiliśmy wracać. Po drodze co chwila było słychać szczekanie i warczenie. Czasem widzieliśmy jakaś postać poruszająca się po krzakach. Wracaliśmy inna częścią lasu i nagle zobaczyliśmy to dziwne jezioro ale w ogóle w innym miejscu niż wtedy. Im bliżej wyjścia z lasu byliśmy tym głośniejsze było warczenie psów. Doszliśmy do miejsca gdzie spotkaliśmy ta dziewczynę. Stojąc tam nagle usłyszeliśmy bardzo głośne skrzypienie tak jakby starych zardzewialych zawiasów lub huśtajacej zardzewialej huśtawki. Nie mogło być to drzewo bo nie było wiatru. Po kilku minutach usłyszeliśmy krzyk dziecka jakby wolalo "ratunku!" Tyle ze to było takie uciete na końcu. Znowu usłyszeliśmy szczekanie i warczenie wiec poszliśmy do domu. Idąc polna droga cały czas słyszeliśmy coraz głośniejsze szczekanie po czym usłyszałem idącego psa. Zaczęliśmy biec i dobieglismy do ulicy i wróciliśmy do domu. Jeżeli ktoś jest z Tczewa lub wie coś na temat piaskuli, tego lasu i okolic to proszę o jakieś informacje. Co to może być bo te sytuacje są naprawdę dziwne.
Kurcze, w ciągu tego jednego wypadu, mieliście więcej paranormalnych doświadczeń, niż większość ludzi przez całe życie! Zazdroszczę...
Kronikarz