Skocz do zawartości


Zdjęcie

"głodny" eksperyment

głód eksperyment Ancel Keys

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Głód w imię nauki

Pod ko­niec II wojny świa­to­wej grupa Ame­ry­ka­nów pod­da­ła się ma­ka­brycz­ne­mu eks­pe­ry­men­to­wi – gło­do­wa­li, by pomóc na­ukow­com ra­to­wać setki ty­się­cy miesz­kań­ców Eu­ro­py.

 

33a0d15b7394f0206bd4ee518723e4f0.jpg
Badanie jednego z uczestników eksperymentu Foto: Getty Images
 

Mimo iż głód to­wa­rzy­szył ludz­ko­ści od za­ra­nia dzie­jów, na po­cząt­ku XX wieku wie­dza do­ty­czą­ca spo­so­bów le­cze­nia osób nim do­tknię­tych oraz jego wpły­wu na or­ga­nizm była zni­ko­ma. Tym­cza­sem II wojna świa­to­wa po­sta­wi­ła na­uko­wy świat przed zu­peł­nie no­wy­mi wy­zwa­nia­mi, zmu­sza­jąc ba­da­czy, by ta luka zo­sta­ła nie­zwłocz­nie wy­peł­nio­na. Alianc­kie woj­ska oraz po­dą­ża­ją­cy razem z nimi sa­ni­ta­riu­sze, mu­sie­li wie­dzieć, w jaki spo­sób po­stę­po­wać z oso­ba­mi do­tknię­ty­mi gło­dem, a ta­kich na te­re­nach za­ję­tych przez III Rze­szę nie bra­ko­wa­ło.

Jed­nak w jaki spo­sób zdo­być wie­dzę i ma­te­riał do badań w tak de­li­kat­nej dzie­dzi­nie? Czy ist­nie­je ktoś, kto do­bro­wol­nie po­zwo­lił­by się za­gło­dzić w ce­lach na­uko­wych? Ku za­sko­cze­niu or­ga­ni­za­to­rów eks­pe­ry­men­tu – ba­da­czy z Uni­wer­sy­te­tu w Min­ne­so­cie – na nie­zwy­kły apel od­po­wie­dzia­ło bli­sko 400 męż­czyzn. Wszy­scy byli zde­ter­mi­no­wa­ni, by wziąć udział w jed­nym z naj­bar­dziej ma­ka­brycz­nych eks­pe­ry­men­tów na­uko­wych w hi­sto­rii, dzię­ki któ­re­mu udało się ura­to­wać setki ty­się­cy ist­nień.

 

Jak pomóc gło­du­ją­cym?

W cza­sie II wojny świa­to­wej – w mniej­szym lub więk­szym stop­niu – głodu do­świad­czy­ła znacz­na część eu­ro­pej­skiej po­pu­la­cji. Dzia­ła­nia zbroj­ne wpły­nę­ły na każdy aspekt życia, w tym także na rol­nic­two. Pro­duk­cja żyw­no­ści spa­dła do mi­ni­mal­ne­go po­zio­mu, wsku­tek czego je­dze­nie stało się to­wa­rem de­fi­cy­to­wym. Z po­wo­du głodu lub nie­do­ży­wie­nia cier­pia­ły setki ty­się­cy Eu­ro­pej­czy­ków. Lu­dzie umie­ra­li nie tylko wtedy, gdy bra­ko­wa­ło im po­ży­wie­nia, ale także wów­czas, kiedy nie­do­ży­wio­nych sta­ra­no się ra­to­wać. Po dłu­go­trwa­łym okre­sie głodu nagły po­wrót do nor­mal­ne­go ży­wie­nia za­zwy­czaj koń­czył się tra­gicz­nie. Ów­cze­śnie mało kto po­siadł ja­kie­kol­wiek do­świad­cze­nie w dzie­dzi­nie ra­to­wa­nia gło­du­ją­cych. Także zasób teo­re­tycz­nej wie­dzy w tej kwe­stii był nie­zwy­kle ubogi. Spro­stać temu gi­gan­tycz­ne­mu wy­zwa­niu zde­cy­do­wa­li się ucze­ni z Uni­wer­sy­te­tu w Min­ne­so­cie, prze­pro­wa­dza­jąc pio­nier­ski eks­pe­ry­ment nad gło­du­ją­cy­mi ludź­mi.

Na czele ze­spo­łu ba­daw­cze­go sta­nął Ancel Keys – znany ba­dacz, współ­pra­cu­ją­cy z ame­ry­kań­skim rzą­dem, który całe swoje życie po­świę­cił ba­da­niom nad wpły­wem diety na życie czło­wie­ka. To wła­śnie on opra­co­wał na po­trze­by armii zbi­lan­so­wa­ne ja­dło­spi­sy, które po dzi­siaj ser­wu­je się ame­ry­kań­skim żoł­nie­rzom. Ze­spół Keysa na po­cząt­ku 1944 roku roz­po­czął przy­go­to­wa­nia do za­kro­jo­ne­go na sze­ro­ką skalę eks­pe­ry­men­tu, który miał przy­bli­żyć, w jaki spo­sób zmie­nia się kon­dy­cja psy­chicz­na i fi­zycz­na osób do­świad­cza­ją­cych głodu. Prio­ry­tet ba­da­czy sta­no­wi­ła nie ob­ser­wa­cja sama w sobie, a usta­le­nie naj­sku­tecz­niej­szych metod po­mo­cy takim oso­bom oraz opra­co­wa­nie pro­stych zasad, dzię­ki któ­rym nie­do­ży­wie­ni mo­gli­by po­wró­cić do nor­mal­nej kon­dy­cji.

 

W po­szu­ki­wa­niu kró­li­ków do­świad­czal­nych

Zda­niem na­ukow­ców z Min­ne­so­ty naj­więk­szy pro­blem miało sta­no­wić zre­kru­to­wa­nie chęt­nych, któ­rzy zde­cy­du­ją się wziąć udział w dłu­go­trwa­łym i nie­sły­cha­nie wy­czer­pu­ją­cym eks­pe­ry­men­cie. Jed­nak w tej kwe­stii ame­ry­kań­skie spo­łe­czeń­stwo ich za­sko­czy­ło. Po opu­bli­ko­wa­niu szcze­gó­ło­we­go ogło­sze­nia, za­wie­ra­ją­ce­go za­rów­no in­for­ma­cje o ce­lach, jak i pla­no­wa­nym prze­bie­gu do­świad­cze­nia, zgło­si­ło się bli­sko 400 wo­lon­ta­riu­szy go­to­wych oddać swe ciało nauce na rok.

O dziwo, nie było wśród nich de­spe­ra­tów czy sza­leń­ców. Po­wo­dów, dla któ­rych mło­dzi męż­czyź­ni zgła­sza­li się do eks­pe­ry­men­tu, było wiele. Część z nich pra­gnę­ła unik­nąć służ­by woj­sko­wej, co gwa­ran­to­wał im udział w ba­da­niach. Dzia­ło się tak głów­nie ze wzglę­dów świa­to­po­glą­do­wych, gdyż w więk­szo­ści na­le­że­li oni do ko­ścio­łów pa­cy­fi­stycz­nych, sprze­ci­wia­ją­cych się sto­so­wa­niu prze­mo­cy. Po­ja­wi­ła się także znacz­na grupa ochot­ni­ków, któ­rzy z róż­nych przy­czyn nie mogli wstą­pić do armii. Udział w do­świad­cze­niu Keysa miał być dla nich szan­są na wspar­cie wy­sił­ku wo­jen­ne­go oj­czy­zny. Zgło­si­ło się rów­nież wiele osób, kie­ru­ją­cych się zwy­kłym, ludz­kim współ­czu­ciem, chcą­cych pomóc po­trze­bu­ją­cym, mając przy oka­zji swój wkład w roz­wój nauki.

Na­ukow­cy z róż­nych wzglę­dów, już na wstę­pie, od­rzu­ci­li zgło­sze­nia 300 kan­dy­da­tów. Po­zo­sta­łą setkę za­pro­szo­no na wstęp­ne ba­da­nia, ma­ją­ce wy­ka­zać czy ich or­ga­ni­zmy oraz psy­chi­ka będą w sta­nie wy­trzy­mać tak wiel­kie ob­cią­że­nie. Po­szu­ki­wa­no męż­czyzn mię­dzy 20 a 30 ro­kiem życia, któ­rzy cie­szy­li­by się peł­nią zdro­wia. Oczy­wi­ście ja­kie­kol­wiek pro­ble­my psy­chicz­ne na­tych­miast eli­mi­no­wa­ły kan­dy­da­ta. Po­dob­nie było w przy­pad­ku od­no­to­wa­nia agre­syw­nych za­cho­wań lub skłon­no­ści de­pre­syj­nych.

Ide­al­ny ochot­nik, ja­kie­go po­szu­ki­wał ze­spół Keysa, po­wi­nien do­brze ra­dzić sobie z prze­ciw­no­ścia­mi losu, za­cho­wy­wać po­go­dę ducha w trud­nych sy­tu­acjach oraz po­tra­fić współ­pra­co­wać z in­ny­mi oso­ba­mi, nawet w ob­li­czu du­że­go stre­su. Ba­da­cze za­dba­li także o to, by wy­bra­ni przez nich ochot­ni­cy byli w sta­nie po­ra­dzić sobie także po za­koń­cze­niu wy­kań­cza­ją­ce­go eks­pe­ry­men­tu. Osta­tecz­nie pod­ję­to de­cy­zję o za­an­ga­żo­wa­niu je­dy­nie 36 męż­czyzn – naj­zdrow­szych, naj­sil­niej­szych i od­zna­cza­ją­cych się naj­więk­szym har­tem ducha spo­śród wszyst­kich ochot­ni­ków.

 

Ka­pu­sta, rzepa i żytni chleb

Eks­pe­ry­ment roz­po­czę­to w dru­giej po­ło­wie 1944 roku. Wszy­scy męż­czyź­ni byli zde­cy­do­wa­ni po­świę­cić swoje zdro­wie, by cho­ciaż tro­chę pomóc gło­du­ją­cym i nie­do­ży­wio­nym Eu­ro­pej­czy­kom. Wła­ści­wą fazę do­świad­cze­nia po­prze­dzał dwu­na­sto­ty­go­dnio­wy etap ob­ser­wa­cji, w trak­cie któ­re­go męż­czyź­ni co­dzien­nie zja­da­li po­sił­ki o war­to­ści 3200 ka­lo­rii. Dzię­ki in­dy­wi­du­al­nym ja­dło­spi­som wszy­scy pa­no­wie mogli zbli­żyć się do swo­jej opty­mal­nej wagi. Do­dat­ko­wo na­ukow­cy zdo­by­li ob­szer­ny ma­te­riał po­rów­naw­czy, wy­ko­rzy­sta­ny w ko­lej­nych fa­zach eks­pe­ry­men­tu.

Po 12 ty­go­dniach "do­ży­wia­nia" przy­stą­pio­no do naj­waż­niej­sze­go, a jed­no­cze­śnie naj­trud­niej­sze­go etapu badań. Racje żyw­no­ścio­we zo­sta­ły ogra­ni­czo­ne do 1800 ka­lo­rii, co dla do­tych­czas do­brze od­ży­wio­ne­go or­ga­ni­zmu, sta­no­wi­ło szok. Tak zwana faza "pół­gło­du" trwa­ła aż 6 mie­się­cy. W jej trak­cie męż­czyź­ni otrzy­my­wa­li je­dy­nie 2 po­sił­ki dzien­nie. Ich dietę trud­no na­zwać ina­czej niż mo­no­ton­ną – co­dzien­nie ser­wo­wa­no im pół szklan­ki mleka, ka­pu­stę i rzepę lub ka­wa­łek żyt­nie­go chle­ba i nie­wiel­ką ilość ugo­to­wa­nej fa­so­li. Na­ukow­cy jed­nak nie po­prze­sta­li je­dy­nie na ser­wo­wa­niu ba­da­nym skrom­nych racji żyw­no­ścio­wych. Każdy z nich był do­dat­ko­wo zo­bli­go­wa­ny do prze­bie­gnię­cia w ciągu ty­go­dnia co naj­mniej 36 ki­lo­me­trów. Gwa­ran­to­wa­ło to, iż bi­lans ka­lo­rii bę­dzie ujem­ny, a or­ga­ni­zmy ba­da­nych za­czną przy­naj­mniej w pew­nym stop­niu funk­cjo­no­wać po­dob­nie jak nie­do­ży­wie­ni Eu­ro­pej­czy­cy.

 

Ob­se­sja je­dze­nia

Je­dze­nie stało się praw­dzi­wą ob­se­sją coraz bar­dziej wy­cień­czo­nych męż­czyzn. Po­si­łek był naj­bar­dziej wy­cze­ki­wa­nym przez nich mo­men­tem dnia. Jed­nak nie trwał on długo, gdyż więk­szość ba­da­nych po­chła­nia­ła go bły­ska­wicz­nie, nie zo­sta­wia­jąc na ta­ler­zach naj­mniej­sze­go okrusz­ka. Nie­któ­rzy cho­wa­li je­dze­nie, by potem móc de­lek­to­wać się nim w sa­mot­no­ści, inni na­ło­go­wo czy­ta­li prze­pi­sy ku­li­nar­ne, chcąc cho­ciaż w wy­obraź­ni zre­kom­pen­so­wać sobie ubogą dietę.

Po­cząt­ko­wy en­tu­zjazm bar­dzo szyb­ko prze­ro­dził się w apa­tię, a obo­wiąz­ko­we ćwi­cze­nia stały się tor­tu­rą. Męż­czyź­ni stra­ci­li śred­nio 25% masy ciała, a wraz z nią cały wigor i ener­gię. Więk­szość ba­da­nych naj­chęt­niej spę­dza­ła czas leżąc lub śpiąc. – By­li­śmy słabi. Zero emo­cji, zero od­czu­wa­nia bólu, tylko apa­tia. Znik­nę­ły po­trze­by sek­su­al­ne, de­pre­sja była normą – opo­wia­dał po la­tach jeden z ochot­ni­ków. Duże za­nie­po­ko­je­nie na­ukow­ców wzbu­dził nagły wzrost kon­flik­tów wśród męż­czyzn. Więzi, jakie wy­two­rzy­ły się mię­dzy ba­da­ny­mi w pierw­szej fazie eks­pe­ry­men­tu, w ob­li­czu głodu bar­dzo szyb­ko stra­ci­ły na zna­cze­niu.

Eks­tre­mal­ne wa­run­ki po­wo­do­wa­ły skraj­ne re­ak­cje – po­ja­wia­ły się próby sa­mo­oka­le­czeń, a jeden z męż­czyzn od­rą­bał sobie sie­kie­rą trzy palce. Nie­któ­rzy z ba­da­nych nie byli w sta­nie do­trwać do końca eks­pe­ry­men­tu i re­zy­gno­wa­li z udzia­łu w nim. In­nych eli­mi­no­wa­li na­ukow­cy, gdyż nie spro­sta­li su­ro­wym wy­ma­ga­niom – przy­ła­py­wa­no ich na szmu­glo­wa­niu je­dze­nia lub wy­ja­da­niu resz­tek ze śmiet­ni­ków. Jed­nak do za­koń­cze­nia badań do­trwa­ło 32 męż­czyzn – znacz­nie wię­cej osób niż prze­wi­dy­wa­li ba­da­cze. Po wy­cień­cza­ją­cych sze­ściu mie­sią­cach przy­stą­pio­no do fazy do­kar­mia­nia. To wła­śnie wnio­ski pły­ną­ce z tego etapu były dla ba­da­czy naj­cen­niej­sze i to one po­zwo­li­ły ura­to­wać wiele osób cier­pią­cych głód.

Po­now­ne osią­gnię­cie za­le­ca­nej wagi zaj­mo­wa­ło ba­da­nym około pół roku. Znacz­nie trud­niej­sze było od­zy­ska­nie kon­dy­cji psy­chicz­nej, gdyż eks­pe­ry­ment od­ci­snął trwa­łe pięt­no na wszyst­kich jego uczest­ni­kach. Wielu z nich jesz­cze przez dłu­gie lata mu­sia­ło ko­rzy­stać z usług psy­cho­lo­gów. Eks­pe­ry­ment, choć szo­ku­ją­cy, po­zwo­lił opra­co­wać sku­tecz­ny sche­mat po­mo­cy oso­bom gło­du­ją­cym i nie­do­ży­wio­nym. Wy­ni­ki pracy ze­spo­łu dok­to­ra Keysa do dzi­siaj po­zo­sta­ją jed­nym z naj­ob­szer­niej­szych opra­co­wań w tej dzie­dzi­nie. Ogrom­ne po­świę­ce­nie nie po­szło na marne i oca­li­ło życie ty­się­cy osób. Po wielu la­tach, każdy z uczest­ni­ków eks­pe­ry­men­tu po­twier­dził, iż mimo wielu wy­rze­czeń, bez wa­ha­nia wziął­by w nim udział po­now­nie.

  • Pisząc tekst korzystałam m.in. z: "The Great Starvation Experiment: The Heroic Men Who Starved so That Millions Could Live" (aut. Todd Tucker), "They starved so that others be better fed: remembering Ancel Keys and the Minnesota experiment" (aut. Leah Kalm, Richard Semba)"

źródło

 


  • 1






Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: głód, eksperyment, Ancel Keys

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych