Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wszystkie / ? / tajemnice kotów


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
20 odpowiedzi w tym temacie

#16

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

W artykule poniżej, kot rzuca się na psa, który zaatakował bez powodu małego chłopca :

Ale, żeby nie było, że koty tylko maltretują psy (swoją drogą, ten atak mojej Kici na pielęgniarkę, o którym wspominałem wyżej, teraz jest chyba łatwiej przyswajalny? :szczerb: ) - historia z drugiego bieguna (wiedziałem, że gdzieś to czytałem)

 

kot_przewodnik01.jpg

kot_przewodnik02.jpg

kot_przewodnik03.jpg

kot_przewodnik04.jpg

 

Kot Pwditat został przewodnikiem niewidomego psa o imieniu Terfel. Odkąd świat obiegła historia ich niezwykłej przyjaźni, powiedzenie „żyć jak pies z kotem” nabrało zupełnie nowego wymiaru.

Judy Godfrey-Brown jest emerytowaną urzędniczką. Pewnego dnia, gdy jako wolontariuszka pracowała z sklepie dla ubogich, przyszedł do niej młody chłopak z psem. – Powiedział, że właścicielka mieszkania, u której wynajmuje pokój, nie chce się zgodzić na zwierzęta w domu. Nie miał co z nim zrobić, więc Terfel poszedł ze mną do domu – opowiada starsza pani.

Wkrótce potem okazało się, że Terfel ma zaćmę. Jego wzrok stawał się coraz gorszy, aż w końcu pies oślepł zupełnie. Od tamtej pory całe dnie spędzał leżąc na swoim legowisku, ponieważ poruszanie się po domu lub samodzielne wychodzenie z niego sprawiało mu ogromne problemy.

– Pewnej nocy przyszedł do nas bezpański kocur. Stał przed drzwiami i patrzył na mnie, jakby chciał powiedzieć „chcę zostać domowym kotem” – opowiada Judy Godfrey-Brown. Starsza pani wpuściła mruczka do środka, a ten poszedł prosto do psa, który leżał na legowisku. – Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam. Miałam wrażenie, że Pwditat od razu wiedział, że Terfel jest niewidomy. Delikatnie zmobilizował go, żeby wstał i poprowadził go do ogrodu. Od tamtej pory są nierozłączni. Razem śpią i spacerują po ogrodzie. Terfel wreszcie nie jest przykuty do legowiska, bo wszędzie prowadzi go Pwditat – cieszy się kobieta.

Niedawno, ze względu na pogarszający się stan zdrowia Judy Godfrey-Brown, zwierzaki trafiły pod opiekę jej przyjaciółki.

 

tekst żródło

 

zdjęcia źródło


  • 4



#17

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dzisiejsza rozmowa na SB przypomniała mi pewną historię z dość odległej przeszłości.

 

Moja niestety już świętej pamięci sąsiadka miała wiele kotów. Jednym z jej futrzaków była Rokita - stara, przyprószona siwizną kotka o niesamowitym instynkcie macierzyńskim. Wzorowo opiekowała się swoimi młodymi, a później - dziećmi swojej córki.

Pewnego dnia rozmawiałam z sąsiadką. Siedziałyśmy na ławce razem z moim królikiem, a koty radośnie bawiły się w pobliżu, aż nagle Rokita wskoczyła na ławeczkę, usiadła blisko królika i zaczęła wylizywać mu sierść niczym kocięciu. Później zachęcała go do typowo kociej zabawy, ale długouchy patrzył na nią, jakby nie wiedział o co chodzi. :D


  • 0



#18

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bo, to zła królika była :szczerb:

Koty są dziwne. Moja z kolei, jak miała, "te dni", to strasznie lubiła być memlana przez psa. Składam to na karb jej wiecznego dziewictwa - przez 16 lat jakoś nie miała okazji.


  • 0



#19

Fedon.
  • Postów: 94
  • Tematów: 5
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Słyszałem, że w starożytnym Egipcie za zabicie kota groziła kara śmierci

 

Też o tym czytałem.

 

Myślę, iż coraz łatwiej jest je wytresować.

 

Podzielę się taką obserwacją: moim zdaniem pies wykonuje czynności, których chcemy go nauczyć, aby zadowolić człowieka i jest z tego powodu szczęśliwy. Kot podchodzi do tego inaczej. Na przykład: kocisko układa się na łóżku, ale chcę, żeby leżało na parapecie okna (z miękką poduszeczką zresztą). Biorę więc go i przesadzam na okno. W kilka sekund później jest już na łóżku. Biorę więc go ponownie i znów przesadzam na okno. Patrzy na mnie przeciągle i wymownie przez chwilę. Dosłownie odbieram jego myśl, choć nie wyrażoną naszymi słowami: " jak ci tak zależy, to proszę bardzo, mogę tu zostać", a czasem mam wrażenie /bo takie sytuacje się powtarzają w różnych konfiguracjach/, że dodaje "chyba znasz zasadę, że mądry głupiemu ustępuje".  Ale układa się na poduszce na parapecie, oczywiście demonstracyjnie tyłem do mnie, i tak zostaje.


  • 2

#20

malina035.
  • Postów: 90
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Warto też wspomnieć o niebywałej inteligencji i sprycie kotów np moja kotka nieraz mnie  zadziwia. W przeciągu dwóch lat swojego życia nauczyła się otwierania drzwi, szafek (zwłaszcza tych gdzie jest przechowywane jej jedzenie) a ostatnio nawet lodówki.  

 

Co do alergii na koty to jest to jedna z najczęstszych. Alergeny z kota utrzymują się też bardzo długo bo ok 5 lat w pomieszczeni w którym kot przebywał. Najczęstszym alergenem jest białko zawarte w ślinie kota lub wydzielina z gruczołów łojowych więc nie jest prawdą, że łyse rasy nie uczulają. Nie ma też czegoś takiego jak koty hipoalergiczne, chociaż podobno mniej alergizującego składnika zawiera ślina kotów syberyjskich, ale nie widziałam naukowych publikacji na ten temat (google scholar nic nie widzi :( ).


  • 0

#21

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No, jeśli chodzi o alergię na koty to muszę powiedzieć, że mam to prawie naukowo udowodnione - na przykładzie mojego kumpla, z którym spotykaliśmy się na wódeczkę, u nas w mieszkaniu. Miałem wtedy jeszcze fotele z IKEA (takie na nóżkach), na których przesiadywaliśmy, a pod jednym z nich przesiadywała moja kotka (miała franca taką zasadę, że jak ktoś nas odwiedzał, to spierdzielała pod fotel - nie lubiła gości najwyraźniej).

Otóż, wspomniany kumpel mój, dostawał silnej alergii na kota mniej więcej w okolicy drugiej flaszki i zawsze się to kończyło jego dłuższą wizytą w toalecie.

Nie wiem tylko, czy wraz z ilością wypitego przez nas alkoholu moja kotka wydzielała więcej alergenów, czy też może ilość ich była w powietrzu wciąż ta sama, a tylko nos mojego kumpla, wraz z ilością spożytą stawał się na nie coraz bardziej wrażliwy.

Oczywiście, moja żona twierdziła zawsze, że kot nie miał z tą "alergią" nic wspólnego, a kumpel wizytował toaletę w celu wiadomym (zawsze wracał z niej bardziej rześki i skory do kontynuacji spożycia) - ale zarówno ja, jak i on traktowaliśmy to zawsze jako pomówienie.

 

Chociaż, coś może być na rzeczy, bo na trzeźwo alergia na mojego kota nigdy u niego nie występowała. :szczerb:


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych