Wszystkim, nieco rozczarowanym, ostatnim, niedoszłym końcem świata, powiadam - nie traćcie nadziei.
Jeszcze nie wszystko stracone.
Majowie zrobili nas w trąbę ale na ratunek ruszyli nam Wikingowie.
Miłej lektury.
Koniec świata 22 lutego? Nadchodzi Ragnarök
"Poprzedni koniec świata, ten zapowiadany na 21 grudnia 2012 roku, udało nam się przetrwać bez większych problemów. Teraz stoimy w obliczu kolejnej "rychłej zagłady" - nowa data apokalipsy to 22 lutego 2014 roku.
O tym dniu mówią podobno proroctwa Wikingów, którzy zapowiadali, że właśnie wtedy nadejdzie Ragnarök - znany z literatury skandynawskiej kres dziejów. Tego dnia "straszliwe wilki pożrą Słońce i Księżyc, zgasną wszystkie gwiazdy na niebie, a ziemię zatopi morze". Zanim jednak do tego dojdzie, znikną światowe granice, nadejdzie sroga zima, a z oceanu wyłowiony zostanie mityczny wąż. Wielu twierdzi, że wszystkie te omeny już wystąpiły - sroga zima w 2013 roku, zniesienie granic za sprawą Unii Europejskiej... Jeśli zaś chodzi o wielkiego węża, niektórzy upatrują go w wyłowionym w październiku ubiegłego roku u wybrzeży Kalifornii pięciometrowym stworzeniu - rzadkim gatunku ryby o nazwie wstęgor królewski.
O Ragnaröku, choć ma nadejść za niespełna dwa tygodnie, mówi się znacznie ciszej niż o końcu świata przewidzianym podobno przez cywilizację Majów. Zapewne wynika to z faktu, że w ostatnich latach apokalipsa nadchodzi praktycznie co roku - dzień ostateczny wyznaczany był już na 1999 (za sprawą przepowiedni Nostradamusa), 2000 (klęska technologiczna - komputery miały nie poradzić sobie z taką datą), 2010 (wybuch trzeciej wojny światowej według Baby Wangi - przez chwilę wydawało się nawet, że wieszczka miała rację, bo właśnie wtedy doszło do konfliktu pomiędzy Koreą Północną i Południową), 21 maja 2011 (koniec świata według Harolda Campinga), grudzień 2013 (kometa uderzająca w naszą planetę). Nieco bardziej odległa, ale często przywoływana data końca świata to 2036 rok - wtedy to Ziemi zagrozić ma wielka asteroida.
Wizje końca świata towarzyszą ludzkości niemal od początku naszej cywilizacji i zwykle nie wynika z nich nic poza niebezpieczną paniką. Zdarzało się, że widmo apokalipsy pchało ludzi do rozdawania swojego majątku, porzucania rodziny czy popełniania samobójstwa - także grupowo, jak choćby w przypadku sekty Świątynia Ludu (w 1978 roku ponad 900 osób odebrało sobie życie za namową swojego guru - Jamesa Jonesa). Koniec świata 21 grudnia 2012 roku zaowocował masową emigracją do wioski Bugarach, w której podobno miało być bezpiecznie. Co bogatsi budowali też bunkry. Jeszcze inni, zwani preppersami, szykowali się na apokalipsę gromadząc zapasy i pakując niezbędne do przetrwania rzeczy w plecaku, który trzymali cały czas przy sobie na wypadek, gdyby proroctwo Majów miało się ziścić.
Jako cywilizacja przetrwaliśmy już przynajmniej kilkadziesiąt końców świata. W samym tylko XXI wieku, a więc przez ostatnie czternaście lat było ich kilkanaście. A jednak nadal żyjemy. Czy 22 lutego 2014 roku coś się w tym temacie zmieni? Mało prawdopodobne".