Skocz do zawartości


Zdjęcie

Pojedynek w O.K. Corral

Tombstone Wyatt Earp Dziki zachód Western

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Może na początek kilka definicji, które pozwolą nieco... młodszym użytkownikom forum trochę wczuć się w klimat.
(nie chciałbym nikogo urazić ale nie da się ukryć, że gatunek "Western", lata świetności ma już jakby za sobą i dzisiejsi "młodzi-gniewni", niekoniecznie mogą kojarzyć o co kaman).
Do suchych definicji pozwoliłem sobie dodać swoje komentarze "uczłowieczające" zagadnienie.

DZIKI ZACHÓD
"Dziki Zachód (ang. Old West lub Wild West) – popularne określenie zachodnich terenów Stanów Zjednoczonych, odnoszące się do okresu XIX i pierwszej dekady XX wieku.
Termin ten został spopularyzowany przez literaturę, a później film gatunku western. Obraz tworzony przez western pokazywał ciągłe zmagania Indian, kowbojów, traperów i osadników. Obraz ten w znaczny sposób odbiegał od rzeczywistości, choć istniały pewne zbieżności"


źródło  

Te ''pewne zbieżności" polegały głównie na tym, że bohaterowie westernów, nosili kapelusze o szerokich rondach, mieli fantazyjnie zawiązane pod szyją chustki, notorycznie spluwali gdzie popadło i chodzili na szeroko rozstawionych nogach, fantazyjnie pobrzękując ostrogami (definicię "ostrogi" darujemy sobie, bo nie wnosi nic do tematu)

WESTERN
"Gatunek filmu fabularnego, powieści awanturniczej albo sztuki scenicznej, obejmujący utwory, których akcja rozgrywa się w okresie kolonizacji i stabilizowania się życia na terenach zachodnich stanów USA, zwanych Dzikim Zachodem.
Jest charakterystyczną formą amerykańską, chociaż był uprawiany również przez twórców rodem z Europy."


źródło

Dzieła "twórców rodem z Europy", to głównie, tak zwane włoskie "spaghetti westerny" z lat 60-tych ubiegłego wieku, autorstwa Sergio Leone ale nie można zapominać też o wytworach enerdowskiej szkoły filmowej , czyli cyklu opowieści filmowych, zainspirowanych prozą Karola Maya, poświęconych przygodom Winnetou i jego przyjaciela Old Shatterhanda, w których to język Goethego, wyjątkowo udanie wkomponowywał się w problemy "dzikiego zachodu", a "schwarzcharakter" był naprawdę "schwarz".
Przykładem typowego westernu amerykańskiego, będzie z pewnością TA  pozycja.

REWOLWEROWIEC
"...polskie tłumaczenie angielskiego pojęcia z Dzikiego Zachodu: gunfighter, gunslinger czy shootist, oznaczającego groźnego człowieka z bronią palną.
(...)
Przykładowi historyczni rewolwerowcy to m.in szeryfowie Dziki Bill Hickok, Pat Garrett, Wyatt Earp czy bandyci Billy the Kid i John Wesley Hardin lub osoby pracujące w obu fachach na przemian, np. Ben Thompson, czy nawet dentysta i hazardzista Doc Holliday."


źródło

Nie trzymając się sztywno definicji, w największym skrócie chodziło o to, że lepszym rewolwerowcem był ten, kto szybciej wyciągnął rewolwer z kabury i wpakował kulkę w gościa stojącego naprzeciwko - przy czym ważne było żeby stał na szeroko rozstawionych nogach, twarz miał chmurną, a operacja "wpakowania kulki" wywoływała u niego niej więcej te same emocje, których doznawał przy siodłaniu konia.

WYATT EARP
"Wyatt Berry Stapp Earp (ur. 19 marca 1848 w Monmouth, Illinois; zm. 13 stycznia 1929 w Los Angeles) – farmer, szeryf, karciarz, właściciel salonu, poszukiwacz złota, łowca bizonów, jeden z najsłynniejszych na Dzikim Zachodzie rewolwerowców oraz stróżów prawa, szeryf miasteczka Tombstone. Zasłynął szczególnie ze strzelaniny w O.K. Corral, w której brali również udział Doc Holliday oraz bracia Wyatta, Virgil i Morgan."

źródło

Generalnie, jakby tak bazować na westernach, to Earp głównie szeryfem nieugiętym był i nieważne czy bardziej przypominał Kurta Russela (z wąsami), czy Kevina Costnera (też z wąsami) - istotne było, że trzebił przestępczość w sposób wdzięczny niezwykle.

TOMBSTONE
"Tombstone – osada w hrabstwie Cochise w Arizonie, USA (...) Osada powstała w 1879 roku i wzięła nazwę od kopalni srebra należącej do Eda Schieffelina. Ze względu na bogate zasoby srebra Tombstone gwałtownie się rozwijało."

źródło

Mówiąc krótko - takie "srebrne" El Dorado dzikiego zachodu.

Wszystkie potrzebne definicje mamy już za sobą, więc czas przejść do rzeczy.

A rzeczą ta będzie najsłynniejsza strzelanina w historii Dzikiego Zachodu, czyli po prostu - strzelanina w O.K. Corral.
Wydawać by się mogło (z punktu widzenia czasów współczesnych), że to po prostu kolejna, zwykła "strzelanka" w świecie mocnych facetów i szybkich rewolwerów ale sprawa nie jest tak pozorna, bowiem akurat ta strzelanina zakotwiczyła się zarówno w w historii i kulturze tak USA jak i filmu (a konkretniej, wspomnianego wyżej westernu), jak mało która.
Może dlatego, że stała się niejako symbolem walki ''dobra ze złem", czyli zmagań stróżów prawa, zwanych szeryfami (chyba zapomniałem o definicji słowa "szeryf") z bandytami. Dość powiedzieć, że motyw tego starcia pojawia się w przynajmniej kilkunastu filmach i kilku książkach.
O co konkretnie chodziło?
Ano o to, że w miasteczku Tombstone, "szeryfowało" trzech braci Earp. Wyatt, Virgill i Morgan.

Ich opozycją byli kowboje z "klanów" Clanton i McLaurych - przy czym warto zauważyć, że w tych czasach, czyli końcówce XIX wieku, słowo "Cowboy" odczytywane było w znaczeniu pejoratywnym, oznaczało ni mniej ni więcej, osobę znajdującą się poza prawem.
Tak więc, po jednej stronie mamy szeryfów z rodziny Earp, a po drugiej kowboi z rodzin parających się "półlegalnym" (tak to nazwijmy dla bezpieczeństwa) biznesem, czyli paserstwem - jak chcą jedni lub kradzieżami koni i bydła oraz wymuszeniami - jak chcą inni.

Rzecz dzieje się około 3 po południu 26 października 1881. Miejsce zdarzenia - miasteczko Tombstone w stanie Arizona.

Liczba uczestników:
- po stronie prawa - trzech braci Earp oraz ich kompan "Doc" Holliday (dentysta, który kochał hazard i wolał być rewolwerowcem  - niezwykle barwna postać, warta osobnego tematu)
- po stronie kowboi - bracia Canton (Ike i Billy) Mc Laury (Tom i Frank), oraz niejaki Billy Claiborne

Powód starcia?
No, cóż - najbardziej błahy jaki można sobie wyobrazić - urażona męska duma, czyli konsekwencje 25 dolarowego mandatu za nielegalne (na terenie Tombstone) paradowanie z bronią i "zakłócanie spokoju" , które był uprzejmy uskuteczniać Ike Clanton dzień wcześniej.
Jak widać z powyższego zestawienia, ilość uczestników starcia była nienachalna. Miejsce pojedynku też jakby nie najbardziej spektakularne - bo trudno za takowe uznać zagrodę dla koni. Miary miałkości przedsięwzięcia dopełnia, na dodatek czas wymiany ognia - było to całe 30 sekund. 30 sekun, podczas których oddano raptem 30 strzałów, efektem czego, bilans wyniósł (po stronie szeryfów) - 0 zabitych, 3 rannych (po stronie kowbojów) 3 zabitych, 0 rannych.
Jako ciekawostkę, należy dodać, że panowie byli uprzejmi do siebie strzelać z odległości mniej więcej 2 metrów.

Konsekwencją tego pojedynku był proces wytoczony.... szeryfom, którzy szczęśliwie wybronili się w nim, uzasadniając użycie broni "obroną konieczną".

Jednak "Dziki Zachód" rządził się swoimi prawami.

Kilkanaście dni później, zemsta kowbojów dosięgła braci Earp -  w listopadowy wieczór, z ich rąk zginął Morgan Earp, a Virgill został ranny.
Później oczywiście mścić się zaczął Wyatt Earp ale to już całkiem inna historia.

Jako podsumowanie tej opowieści, pozwolę sobie wkleić cytat z jednego artykułu, z których korzystałem przy pisaniu tego tematu:

cyt.

"Mitologizowanie tego wydarzenia wzięło się właśnie z filmów, w których bracia Earp, Behan i Doc Holliday przedstawiani byli jako dobrzy, w opozycji do złych czyli kowbojów, luźnej bandy osób najmujących się do byle czego czy też ranczerów. Był to też symbol przechodzenia z Ameryki rolniczej do zmechanizowanej, gdzie nie ma miejsca na spędy bydła i życie koczownicze. Jednak mimo upływu lat, wciąż jest wiele kontrowersji, z jednej strony ludzie pochwalają działania braci Earp twierdząc, że tak to powinno być załatwione, z drugiej, są głosy iż nadużyli swojej władzy i sprowokowali użycie przemocy. Opinię publiczną też przyciągnęła vendetta z obu stron, jaka wywiązała się po strzelaninie w OK Corral. Jak było dokładnie, tego się pewnie nie dowiemy. Jedno jest pewne, to jeden z mitów tworzących Stany Zjednoczone takimi jakie są."

 

źródło

Gdyby ktoś był ciekaw bardziej szczegółowych opisów tych zdarzeń, to polecam linki wklejone poniżej.

Dla osób wolących ruchome obrazki niż literki, bardziej odpowiedni będzie film pt. Tombstone z1993 r, w którym rolę Wyata Earpa odgrywa Kurt Russel (z wąsami), jego brata Virgilla - Sam Eliot (mój ulubiony aktor "kowbojski"), a "Doc'a" Hollidaya - Val Kilmer (i to jest chyba jego ostatnia, naprawdę fajna rola - chociaż ostatnio chyba próbuje się jakoś pozbierać).

Nie ukrywam, że to ten właśnie film (miałem przyjemność, po raz kolejny, oglądnąć go wczoraj) był inspiracją do napisania tego tekstu.


Przy pisaniu tego materiału, korzystałem z następujących źródeł (oprócz wyżej wypisanych):

"Mity" Stanów Zjednoczonych 

O.K. Corral Wild West News

Krwawa draka w O.K. Corral

 

P.S.

Z radością odnotowuję powrót autokorekty na forum.

 

edit: tak się teraz zastanawiam, czy nie lepszym działem dla tego tematu byłby KINO I KSIĄŻKI - decyzję pozostawiam moderatorom.


Użytkownik pishor edytował ten post 01.02.2014 - 23:09

  • 5



#2

The Truth Is Out There.

    Internetowy Alvaro

  • Postów: 276
  • Tematów: 42
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

akurat dzisiaj obejrzałem My Darling Clementine, przyjemnie się oglądało, też jest właśnie o Earpie i strzelaninie w Corral, polecam jeśli nie oglądałeś tyle, że się trochę różni od prawdziwych wydarzeń, ale nie będę spoilerować


  • 0



#3

trelmorel.
  • Postów: 29
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

sama w sobie strzelanina dość trywialna, ale do legendy przeszła głównie za sprawą dwóch uczestników: Wyatta i Doca.

 

Wyatt urodził się i poza tym że miał jedną wadę genetyczną niczym się nie wsławił. Tylko, że ta drobna wada powodowała u niego całkowitą kuloodporność. Facet który przez 80 lat życia był głównie stróżem prawa lub hazardzistą, większość życia spędził w barach i urządził sobie prywatne safari z polowaniem na kilku nie w ciemie bitych kowbojów nigdy nie został nawet draśnięty. Mimo zasadzek, zamachów (brat Wyatta, Morgan zmarł od kuli którą miał dostać Wyatt) i ciężkiej do ustalenia liczbie strzelanin i pojedynków, mimo, że jego ubranie i kapelusz bywały podziurawione, on sam nigdy nie odniósł ran. Zmarł z przyczyn medycznych.

 

Natomiast Doc to moim zdaniem najciekawsza i najbardziej nietypowa osobowość tamtego czasu i miejsca. Urodzony na wschodnim wybrzeżu, w inteligenckiej rodzinie (sami lekarze lub inne osoby wykonujące szanowane zawody, jego krewną była np. M. Mitchell, ta od "uciekło z wichurą") odebrał bardzo solidne wychowanie i wykształcenie, zostając w końcu stomatologiem. Zmianę w jego życiu przyniosła wiadomość o gruźlicy, po tej diagnozie dokonała się w nim wręcz przemiana duchowa. Szukając suchszego klimatu wyjechał na dziki zachód, a tam szybko odkrył, że ma niezwykły talent do dwóch rzeczy, których nie miał wcześniej w ręce : kart i broni. Talent karciany pozwolił mu zrezygnować z kontraktu z NFZ i leczyć prywatnie pacjentów jak miał czas, a czasu miał mało, bo doskonale zarabiał grając w karty. Życie hazardzisty-mądrali na dzikim zachodzie pewnie nie było łatwe i Doc wyposażył się w polisę ubezpieczeniową firmy Colt. No i tutaj zupełne zaskoczenie. O ile można mieć zastrzeżenia do celności, to szybkość wyciągania broni była na pewno atutem Doca, co także przełożyło się jego legendę. Jeśli już wyćiągał broń, to nigdy drugi. Godnym odnotowania jest fakt, że Doc był raczej typem filozofa, więc po broń nie sięgał bardzo często, jeśli było to możliwe wolał przekonać do swoich racji słowem a nie ołowiem. Dość jednak powiedzieć, że Doc zmarł wprawdzie w wieku 36 lat, jednak również nie od postrzału, a wskutek trawiącej go gruźlicy. Dziś największe kontrowersje dotyczą faktu, czy to on zastrzelił Johnnego Ringo, i jeśli tak, to czy w pojedynku rewolwerowym czy raczej z większej odległości, strzelbą. Tak czy owak był niezwykłą postacią, żyjąc ze świadomością śmiertelnej choroby szukał śmierci na własną rękę, ta jednak go nie znalazła. Frustrację wywołaną tym niepowodzeniem Doc wyrażał swoim nietypowym dowcipem, zgryźliwą filozofią oraz ogólnie denerwującym otoczenie trybem bycia, jednak jego prowokacje nie przyniosły skutku. Zmarł bedąc zdziwionym, że umiera w łóżku, w czystej pościeli, a nie w zakurzonej uliczce.

PS. A Val Kilmer wcielając się w Doca popełnił moim zdaniem rolę życia.


Użytkownik trelmorel edytował ten post 02.02.2014 - 03:19

  • 4



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych