Skocz do zawartości


Zdjęcie

Katastrofa gibraltarska - zamknięta sprawa?

katastrofa gibraltarska Gibraltar Władysław Sikorski

  • Please log in to reply
2 replies to this topic

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nieco może zwietrzała informacja (20 grudzień 2013) ale myślę, że ciekawa, chociażby w kontekście tematu założonego przez Staniq'a  

LINK

ale także w odniesieniu do linków, które zamieszczam poniżej.
Treść tego tematu to głównie cytaty z czterech artykułów ale myślę, że na tyle wymowne, że nie warto ich opracowywać po swojemu.

Gdzieniegdzie wrzuciłem tylko swoje dopiski (to te wytłuszczone fragmenty tekstu)

 

Śledztwo ws. śmierci gen. Władysława Sikorskiego umorzone.

"Nie można ani potwierdzić, ani wykluczyć sabotażu ws. katastrofy lotniczej w Gibraltarze, w której w 1943 r. zginął gen. Władysław Sikorski, premier i naczelny wódz - uznał pion śledczy IPN. Umarzając to śledztwo, IPN wykluczył zaś zamach tuż przed wylotem z Gibraltaru.
(...)
IPN przypomniał, że w 1943 r. jako przyczynę katastrofy przyjęto zablokowanie sterów wysokości samolotu, do którego doszło z przyczyn niemożliwych do ustalenia.
(...)
Katowicki IPN wszczął śledztwo w 2008 r. (jesienią 2011 r. przeniesiono je do Warszawy). Prokuratorzy uznali, że są przesłanki do postawienia hipotezy, iż Sikorski zginął w wyniku spisku.
(...)
Wyniki sekcji zwłok oraz badań specjalistycznych wskazały, że ofiary doznały urazów wielonarządowych, typowych dla katastrofy lotniczej. W odniesieniu do gen. Sikorskiego wnioski sekcji dodatkowo pozwoliły na kategoryczne odrzucenie innych możliwości mechanizmu śmierci, takich jak: uduszenie; postrzał, rany kłute, cięte lub rąbane - podkreślał wcześniej IPN."

Ten ostatni cytat jest dość znamienny, bo tak naprawdę - niczego nie przesądza. W końcu, ktoś, kto miał zginąć w katastrofie lotniczej, nie powinien być raczej ani uduszony ani postrzelony (w przypadku zamachu na jego życie).
Co ciekawe, w Wikipedii czytamy, że:

"Mjr Anthony Quayle, który zidentyfikował generała po wypadku, wyraźnie powiedział, że generał miał „czysty otwór wywiercony przez jakiś ostry przedmiot w kąciku jednego oka, chociaż samo oko zupełnie nie było uszkodzone”. Płk Ludwik Martel, który miał widzieć ciało generała, też dostrzegł „okrągły otwór na czole"(Cytaty z zeznań świadków pochodzą z wywiadu z Tadeuszem Kisielewskim dla pisma „Focus” Focus z lipca 2008)

źródło

Cofnijmy się nieco w czasie.

"W 1993 r. na cmentarzu w Newark wydobyto z grobu trumnę z ciałem gen. Sikorskiego, co zwieńczyło starania polskiego rządu ubiegającego się o przeniesienie szczątków generała do ojczyzny w związku z 50. rocznicą jego tragicznej śmierci."
(...)
"Ciało Sikorskiego było owinięte w wojskowy koc, nie złożono go też do grobu w mundurze mimo takiego nakazu ceremoniału pogrzebów wojskowych. Został pochowany tak, jak zginął – w koszulce i gimnastycznych spodenkach. Po prostu po wejściu do samolotu rozebrał się i położył spać – wyjaśnił „Dziennikowi” Szumowski, dodając też, że munduru nie udało się odnaleźć. Sekcji zwłok nie przeprowadzono. Lekarz dokonał jedynie oględzin – według relacji jednego ze świadków na ciele nie dostrzeżono żadnych śladów zszyć, które mogłyby świadczyć o wykonaniu choćby jednego elementu pełnej autopsji bezpośrednio po katastrofie, w 1943 r."

Brak sekcji zwłok z 1943 roku zostanie potwierdzony poniżej, ciekawy tutaj jest inny fragment, a mianowicie stan ubioru generała. Jakoś trudno wyobrazić sobie żeby rozbierał się on "do rosołu" na czas podróży samolotem, tylko po to żeby się przespać (i nie pomiąć munduru?)

(...)
"Katastrofa gibraltarska budziła liczne kontrowersje już od 1943 r., m.in. z powodu śledztwa brytyjskiego przeprowadzonego tuż po niej, w którym stwierdzono przyczynę tragedii (zacięcie steru wysokości), ale nie przedstawiono szerszych opisów całego wydarzenia, całą sprawę natychmiast kierując do archiwum."
(...)
"3 września 2008 r. wszczęto śledztwo, którego podstawą – jak zakomunikował IPN – było zachodzące od chwili zaistnienia katastrofy do dnia dzisiejszego, uzasadnione podejrzenie przestępczego jej spowodowania. IPN, na podstawie dostępnych źródeł dotyczących katastrofy „Liberatora” którym leciał Sikorski, doszedł do wniosku, że jedną z przypuszczalnych wersji zdarzenia było dokonanie zamachu na polecenie ówczesnych władz ZSRR."
(...)
"... ekshumacja odbyła się 25 listopada 2008 r., a dzień po dokładnym przebadaniu ciała odbył się ceremonialny pogrzeb. Sprawozdanie z sekcji ogłoszono pod koniec stycznia 2009 r. Kategorycznie wykluczono w nim możliwość wcześniejszego zastrzelenia, uduszenia, otrucia czy zasztyletowania generała. Stwierdzono, że zgon nastąpił wskutek obrażeń charakterystycznych dla ofiar wypadków komunikacyjnych bądź upadku z wysokości."

Ustalenia śledztwa nie przekonują jednak wszystkich. Jedną z takich osób jest Dariusz Baliszewski - dziennikarz i publicysta, szczególnie interesujący się zagadką gibraltarską, autor min. czteroodcinkowego mini - serialu dokumentalnego "Generał " , w którym stawia tezę, że Sikorskiego nie tylko zamordowano ale zrobiono to jeszcze przed wylotem z Gibraltaru. Inaczej mówiąc, Baliszewski twierdzi (i ma na to mocne dowody), że gen. Sikorski nie zginął w trakcie "wypadku" tylko został zamordowany jeszcze w swoim pokoju, a na pokład samolotu wniesiono już jego zwłoki.

Jak skomentował on wyniki sekcji zwłok gen.Sikorskiego?


cyt." Cała katastrofa gibraltarska to mistyfikacja. Obliczenia i symulacje komputerowe wskazują niezbicie, że nie było wypadku, tylko zaplanowane wodowanie w pełni sprawnego samolotu na Morzu Śródziemnym kilkaset metrów od pasa startowego. Baliszewski nie chciał jednak ujawnić w wywiadzie prawdziwej, jego zdaniem, przyczyny uszkodzeń ciała Sikorskiego. Oświadczył tylko, że sprawcami tragedii są niewątpliwie polscy oficerowie, przeciwni polityce premiera. Dodał też, że z powodu miejsca przestępstwa, jakim była zamknięta, angielska baza wojskowa, zbrodnia musi zostać uznana za brytyjską. Tam nic nie mogło się wydarzyć bez wiedzy, zgody i pomocy Anglików. Nie mam jednak wątpliwości, że za zabójstwo generała odpowiadają Polacy. Podkreślam: zamach był polską sprawą. Brytyjczycy tylko po nas posprzątali"
(...)
"Historycy podkreślają konieczność kwerendy w całości dokumentacji sprawy zgromadzonej w archiwach brytyjskich. Niestety, kluczowe akta (na mocy decyzji tamtejszych władz) wciąż pozostają utajone ze względu na aktualne interesy państwowe. Czy przyczyną tego jest tylko ochrona żyjących jeszcze uczestników działań wywiadowczych? Czy Brytyjczycy brali udział w zacieraniu śladów zamachu bądź też zawiodła ich ochrona kontrwywiadowcza? A może ich służby były ściśle zaangażowane w całość sprawy? Odpowiedzi na te i inne pytania kryją też akta radzieckie, w jeszcze mniejszym stopniu otwarte na badaczy zewnętrznych."

źródło

A teraz kilka ciekawostek... "zza kulis dyplomacji".

"Po 1989 r. Polska wielokrotnie podejmowała starania, aby uzyskać dostęp do wielu brytyjskich archiwów, w których mogą znajdować się ważne dokumenty dotyczące polskiego czynu zbrojnego w czasie II wojny światowej. Stronie polskiej najbardziej jednak zależało na uzyskaniu dostępu do archiwów brytyjskich tajnych służb, w których, jak sądzono, mogły znajdować się niezwykle ciekawe dokumenty dotyczące wkładu polskiego wywiadu w alianckie zwycięstwo. Liczono też, że być może dzięki temu uda się wyjaśnić zagadkę śmierci premiera polskiego rządu w Londynie gen. Władysława Sikorskiego, który według oficjalnej wersji miał zginąć w katastrofie lotniczej 4 lipca 1943 r., zaraz po starcie z lotniska w brytyjskim Gibraltarze."
(...)
"Gdy w październiku 1992 r. Borys Jelcyn przekazał Lechowi Wałęsie komplet dokumentów z Teczki specjalnej nr 1, do której dostęp mieli tylko przywódcy ZSRR, w siedzibie brytyjskiego rządu na Downing Street 10 można było odczuć pewną nerwowość. Dyskusje ministrów gabinetu Johna Majora oscylowały wokół obaw co do kontynuowania procesu ujawniania tajnych archiwów przez władze Rosji. (...) Obawiano się w szczególności, że następne dokumenty, przekazane stronie polskiej przez Jelcyna, mogą dotyczyć również okoliczności śmierci gen. Sikorskiego."
(...)
"W marcu 1993 r. minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Douglas Hurd w telefonicznej rozmowie z szefem rosyjskiej dyplomacji Andriejem Kozyriewem wyszedł z sugestią, aby Rosjanie „trzymali pod kluczem" tę część swoich zasobów archiwalnych, która dotyczy Wielkiej Brytanii, gdyż ich ujawnienie mogłoby zagrozić brytyjsko-rosyjskim stosunkom."
(...)
"O sprawie natychmiast dowiedział się prezydent Borys Jelcyn.  Rosyjski przywódca zdecydował wtedy, że droga przekazywania stronie polskiej dokumentów z najtajniejszych rosyjskich archiwów musi ulec wyhamowaniu, bo w przeciwnym razie Brytyjczycy mogą wyrządzić niemniejszą szkodę Rosji."
(...)
"W drugiej połowie lat 90. Brytyjczycy coraz częściej zgadzali się z sugestiami zbadania wielu aspektów polsko-brytyjskiej współpracy w czasie II wojny światowej. Gdy władzę w Polsce przejęła koalicja AWS-UW, sprawa dostępu do brytyjskich archiwów wróciła na wokandę. Była ona kilkakrotnie poruszana w rozmowach premiera Jerzego Buzka z brytyjskim premierem Tonym Blairem. Brytyjczycy stali się wówczas nieco bardziej otwarci na polskie starania. Nie mogli już dłużej zbywać ich milczeniem. W efekcie w 2000 r. doszło do powołania Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej"
(...)
"...polscy członkowie komisji nigdy nie mieli dostępu do tajnych akt brytyjskiego wywiadu i brytyjskiej dyplomacji z czasów II wojny światowej. Spora część z nich wciąż jest utajniona na kolejne kilkadziesiąt lat. Gdy w 2000 r. rozpoczął działalność polski IPN i stanęła sprawa śledztwa dotyczącego okoliczności śmierci gen. Sikorskiego, brytyjscy dyplomaci na nowo zaczęli kłamać w sprawie zawartości brytyjskich tajnych archiwów. W 2000 r. brytyjski ambasador w Warszawie John MacGregor oświadczył, że w brytyjskich archiwach nie ma żadnych „zatajonych dokumentów" dotyczących prowadzonego w 1943 r. śledztwa w sprawie śmierci generała. Gdy polski historyk Jacek Tebinka podał, że z katalogu brytyjskiego archiwum państwowego wynika jednak, że co najmniej dwie teczki dotyczące sprawy śmierci Sikorskiego są zamknięte dla badaczy, strona brytyjska nadal zaprzeczała tym oczywistym faktom. W 2002 r. brytyjski ambasador w Warszawie Michael Pakenham oświadczył, że wszystkie znane rządowi brytyjskiemu dokumenty dotyczące gen. Sikorskiego są dostępne w Londynie i nie ma innych źródeł, ,,które przeczyłyby oficjalnej wersji zdarzeń". Znajdujące się w brytyjskich archiwach akta dotyczące tej do dzisiaj niewyjaśnionej śmierci nadal pozostają tajne."

Tutaj warto wspomnieć, że brytyjczycy, rzeczywiście utajnili, na kolejne 50 lat, akta dotyczące sprawy katastrofy gibraltarskiej. Pytanie - w jakim celu?

źródło

Skąd wogóle pomysł, że ze sprawą katastrofy gibraltarskiej jest coś nie tak? Pomijając kwestie polityczne (można o nich poczytać w ostatnim linku), "skrzeczy" w niej kilka podstawowych faktów.
Katastrofa wyglądała mniej więcej tak:


"4 lipca 1943 roku Consolidated C-87 Liberator wystartował z pasa gibraltarskiego lotniska. 16 sekund później wpadł do morza. Zapadające ciemności (było już po godzinie 23) utrudniały akcję ratunkową. Z wody wyłowiono tylko jedną żywą osobę – czeskiego pilota Eduarda Prchala. Wokół niego kołysały się na falach zwłoki pasażerów samolotu. Wśród nich było także ciało premiera rządu Rzeczpospolitej Polskiej, Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych – generała Władysława Sikorskiego."

... jednak nie pasuje tu kilka detali

- "W morzu nie odnaleziono ciała córki Sikorskiego, która podróżowała wraz z ojcem. Istnieją wiarygodne relacje, iż Zofię Leśniewską widziano w 1945 roku w radzieckim łagrze. Czyżby została porwana przez Sowietów? Tezę tę może potwierdzać fakt, że kilka dni po katastrofie w kairskim hotelu odnaleziono bransoletkę Sikorskiej (z wygrawerowanym jej nazwiskiem), którą miała na ręce w dniu katastrofy. W tymże kairskim hotelu zatrzymał się radziecki dyplomata Iwan Majski. Gdzie Majski był 4 lipca 1943 roku? Na Gibraltarze.
O córce generała Sikorskiego można przeczytać więcej w temacie Staniq'a tutaj

- Nie znaleziono również ciała drugiego pilota Liberatora Williama Herringa. Uznano go za zmarłego. Jednakże kluczowego wieczora ktoś go widział żywego. Co więcej, po wypadku Herring zadzwonił do żony. Dopiero potem zniknął. Istnieje teoria, że w ogóle nie było go w samolocie. Miał go zastąpić inny pilot.

- Gibraltar był ważną bazą marynarki wojennej. W związku z tym znajdował się pod stałą obserwacją sił Osi. 4 lipca 1943 wybrzeże Gibraltaru obserwował przez peryskop kapitan włoskiej łodzi podwodnej. Widział upadek samolotu i informacje o tym zdarzeniu zawarł w swym raporcie. Włoch napisał, iż widział ludzi chodzących po kadłubie samolotu, zanim dotarła do niego pomoc.

- Na płycie lotniska odnaleziono zwłoki Jana Gralewskiego, kuriera polskiego podziemia, którego Sikorski miał wziąć ze sobą do Londynu. Co szczególnie ciekawe, pod Gralewskiego podszywało się kilka innych osób. Jak szacują historycy, 4 lipca 1943 na Gibraltarze było prawdopodobnie aż czterech "Gralewskich".

Tyle historia.
Współczesne badania jednak również nie są przyjazne wersji oficjalnej.

"Szesnaście lat temu profesor Jerzy Maryniak z Politechniki Warszawskiej dokonał symulacji tragicznego lotu Liberatora. Wynikło z niej jednoznacznie, iż samolot nie rozbił się o taflę wody, a na niej wylądował. Oczywiście, wiązało się z dużym wstrząsem w kabinie pasażerów. Trudno jednak uwierzyć, by wszyscy oni mogli natychmiast zginąć. A podkreślmy, że na pokładzie znajdowało się kilkanaście osób."

Podobnie jak wstępne oględziny ciała generała z listopada 2008 r.

"Wstępne wyniki oględzin różnią się od zeznań brytyjskiego lekarza, który w 1943 roku badał ciało generała Sikorskiego - powiedziała w TVN24 Ewa Koj, naczelnik pionu śledczego IPN w Katowicach. (…) - To co zobaczyliśmy różni się od zeznań majora Canninga.
Trudno w tej chwili ocenić, co odkryli polscy lekarze. Widomo jednak, co sześćdziesiąt pięć lat temu mówił doktor Daniel Canning. Po pobieżnym obejrzeniu ciał ofiar gibraltarskiej katastrofy Brytyjczyk stwierdził, że pasażerowie Liberatora bez wątpienia zginęli na skutek uderzenia samolotu w taflę wody."

Przypominjmy, że brytyjczycy nie przeprowadzili w 1943 sekcji zwłok Sikorskiego, a ostateczna konkluzja ze śledztwa IPN-u rozmija się z informacjami pani naczelnik Koj.

"Polacy tylko raz mieli szansę w pełni samodzielnie przeprowadzić sekcję zwłok Sikorskiego. W lipcu 1943 były one przewożone do Londynu na pokładzie polskiego okrętu ORP Orkan. Pokładowy lekarz chciał zbadać ciało generała, lecz zabronił mu tego dowódca, komandor Stanisław Hryniewicki – sądząc, iż fachowa sekcja zostanie przeprowadzona w Londynie. Nic takiego jednak nie nastąpiło. W stolicy Wielkiej Brytanii doszło wyłącznie do kolejnych pobieżnych oględzin".

źródło

W katastrofie gibraltarskiej śmierć "przypuszczalnie"  (jak podaje Wikipedia) ponieśli:
Pasażerowie
    Victor Cazalet, col., brytyjski oficer łącznikowy
    Jan Gralewski, domniemany kurier AK
    Tadeusz Klimecki, gen. bryg., szef Sztabu Naczelnego Wodza
    Adam Kułakowski, adiutant gen. Sikorskiego (ciała nie odnaleziono)
    Zofia Leśniowska, córka gen. Sikorskiego (ciała nie odnaleziono)
    W.H. Lock, cywil (ciała nie odnaleziono)
    Andrzej Marecki, płk dypl., szef III Oddziału Operacyjnego Sztabu Naczelnego Wodza
    Mr. Pinder, cywil
    Józef Ponikiewski, por. mar., Adiutant gen. Sikorskiego
    Władysław Sikorski, premier i Naczelny Wódz PSZ
    John Percival Whiteley, brig., doradca wicekróla Indii

Członkowie załogi
    C.B. Gerrie, flight sergeant, radiooperator/strzelec
    W.S. Herring, squadron leader, drugi pilot (ciała nie odnaleziono)
    D. Hunter, flight sergeant, radiooperator/strzelec (ciała nie odnaleziono)
    F. Kelly, sergeant, mechanik
    L. Zalsberg, warrant officer, nawigator

Według oficjalnej wersji incydent przeżył ze stosunkowo niewielkimi obrażeniami jedynie czeski pilot, Eduard Prchal (którego Sikorski miał osobiście prosić o pilotowanie jego samolotu tego feralnego dnia)
I tu kolejna ciekawostka:

"Prchal, który jako jedyny przeżył katastrofę, znany był z tego, że nigdy nie zakładał kamizelki ratunkowej. Jednak w tym przypadku, gdy wyciągnięto go z morza, miał ją na sobie. Podczas śledztwa pilot zaprzeczył temu faktowi, po czym przypisał to szokowi i amnezji wywołanej przez wypadek. Później jednak wyjaśniał, że najwidoczniej musiał instynktownie założyć kamizelkę, gdy zdał sobie sprawę z tego, że samolot miał kłopoty."

"Gdy zdał sobie sprawę, że samolot miał kłopoty..." Warto tu przypomnieć, że samolot spadł do wody 16 sekund po starcie z lotniska.

źródło

P.S.
Ta sama Wikipedia podaje, że:

"Sześć tygodni przed katastrofą, w czasie gdy Sikorski przebywał w Gibraltarze po raz pierwszy, odbywając podróż na Bliski Wschód, przebywający w Londynie minister w rządzie Sikorskiego, Karol Popiel, odebrał telefon, w którym rozmówca twierdził, że generał zginął podczas wypadku samolotu nad Gibraltarem. Połączenie to uznano za żart, ale po 4 lipca stało się powodem do snucia rozmaitych teorii spiskowych. Dwa inne samoloty, którymi wcześniej podróżował Sikorski, również miały wypadki. 30 listopada 1942 roku, samolot generała zmuszony był lądować awaryjnie w Montrealu. Inny dziwny przypadek mógł mieć miejsce kilka miesięcy wcześniej, w marcu".


Użytkownik pishor edytował ten post 25.01.2014 - 11:31

  • 0



#2

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z wiki

Wątpliwości w zeznaniach Prchala budzą m.in. takie zagadnienia jak:

  • liczba pasażerów samolotu – Prchal zgodził się przyjąć dwunastego pasażera, lecz na meldunek mechanika, że na pokładzie jest ich tylko jedenastu, nie zareagował[19];
  • samolot nadspodziewanie długo, bo około 20 minut, grzał silniki na zachodnim krańcu pasa startowego, nieindagowany Prchal przeszedł nad tym do porządku dziennego;
  • czas utraty przytomności – kpt. Prchal mówił, że odzyskał świadomość dopiero czwartego dnia. Tymczasem z relacji jego sąsiada z pokoju szpitalnego – Stanleya Mewa – wynika, że był on nieprzytomny tylko przez jedną dobę;
  • Prchal zeznawał po raz pierwszy dopiero po 4 dobach od zdarzenia, a dostęp do niego w tym czasie był niemożliwy[potrzebne źródło];
  • Prchal doznał złamań kości obu stóp, czyli obrażeń symetrycznych. Miał też rozerwany na wylot lewy policzek od kącika warg w kierunku ucha. Stwierdził, że musiało to się stać kiedy został wyrzucony przez owiewkę, szczęściem kamizelka ratunkowa nie doznała przy tym żadnych uszkodzeń[potrzebne źródło];
  • kwestia blokady sterów – z jednej strony pilot utrzymywał, że stery były zablokowane w pozycji wznoszącej, z drugiej zaś mówił, że w pewnym momencie sam wyrównał lot, co potwierdzają zeznania świadków obserwujących liberatora z lądu];
  • rola i dalszy los drugiego pilota – Williama "Kippera" S. Herringa – Eduard Prchal mówił o jego śmierci, zaś z trzech niezależnych relacji wynikało, że Herring przeżył[22], a jego żona (czy też wdowa po nim) oświadczyła Davidowi Irvingowi, że rozmawiała z mężem po dacie rzekomego zaginięcia. Ciała Herringa nie znaleziono[23];
  • kontakty zapłonu silników oraz ustawienia skoku śmigieł znajdowały pod nadzorem drugiego pilota. Ich nastawy po wodowaniu wskazywały na to, że Herring lub ktoś na jego miejscu aktywnie uczestniczył w tym manewrze, mało tego, Prchal ze swego stanowiska nie był w stanie ich dosięgnąć, mimo to zeznał, że nie pamięta, w jaki sposób ustawił je w pozycji neutralnej;
  • czas i skutki wodowania – według Prchala samolot wystartował ok. 23.10. Zegarki pasażerów zatrzymały się jednak na 23:06 i 23:07, a Prchal utrzymywał, że przyczyną śmierci było wodowanie[24];
  • fakt wodowania – samo wodowanie pilot określał jako silne uderzenie w powierzchnię morza. Mówił on, że nie mógł tego wcześniej zaplanować, bo uznałby to za misję samobójczą. Tymczasem w czasie wojny na wodach mórz i oceanów z powodzeniem wodowały setki alianckich samolotów, często mocno uszkodzonych[25]. Wersję Prchala podważają też relacje świadków obserwujących lot z plaży w Zatoce Katalońskiej, którzy byli przekonani, że nie stało się nic niezwykłego i zaczęli nawet kpić z pilota;
  • kwestia maewestki – Eduard Prchal nigdy wcześniej nie zakładał przed startem kamizelki ratunkowej. Miał ją jednak na sobie po wyłowieniu, całkowicie wypełnioną powietrzem i zapiętą zgodnie z instrukcją, co potwierdzili świadkowie. On sam utrzymywał, że nie przypomina sobie, kiedy ją założył, choć przytomność stracił dopiero po wyjściu na ląd. Sugeruje to, że Prchal wiedział, jak ma zakończyć się lot liberatora. Jeszcze kilkanaście lat po zdarzeniu Prchal unikał odpisywania na listy dotyczące tej sprawy, a gdy w grudniu 1968 występował w brytyjskiejThames TV, odmówił włożenia kamizelki celem sprawdzenia, ile czasu mu to zajmie[20].

Co do wodowania i rzekomej "misji samobójczej".

W przypadku wodowania…

Cudowne wodowania? „Cud na Bali”. „Cud na Newie”. „Cud na rzece Hudson”. Szczęśliwe wodowanie samolotu pasażerskiego traktowane jest w kategoriach niemal mistycznych. Czy faktycznie przeżycie wodowania jest cudem?, czy czymś normalnym? Odpowiedzi szuka Michael G. Walling – autor „In the Event of a Water Landing”.

Boeing 377 linii Pan Am woduje niedaleko USCGC Pontchartrain

Lądowanie na wodzie – na powierzchni jeziora, na rzece, czasem na wzburzonym morzu – jest sensacją przez swoją niezwykłość, ma miejsce rzadko i prawie zawsze wiąże się z ofiarami, co tylko wzmacnia siłę przekazu medialnego i dłużej utrzymuje wydarzenie na pierwszych stronach gazet. Pozostaje pytanie – co powinniśmy wiedzieć o wodowaniu, po odarciu tego wydarzenia z sensacyjnego języka mediów.

wt8acWm.jpg

 

Michael Walling przeanalizował 25 wodowań samolotów pasażerskich z lat 1934-2009. W statystycznym podsumowaniu zaznacza, że 21 z tych wodowań należy uznać za przeprowadzone bezpiecznie. W trzynastu przypadkach nikt nie zginął przed wodowaniem ani w trakcie. Osiem z nich szczęśliwie obyło się bez żadnych ofiar. Skąd więc ofiary w pozostałych przypadkach?

1938. U wybrzeży Kalifornii wodował DC-3 (popularna Dakota) United Airlines, w którym skończyło się paliwo. Wszyscy na pokładzie przeżyli wodowanie, samolot nie uległ zniszczeniu i w jednym kawałku zdryfował do brzegu. Niestety, z powodu wysokiej fali, tylko dwie osoby zdołały wyjść na skalisty brzeg. Ironią losu jest to, że kadłub DC-3, z którego fala zmyła pasażerów został wyrzucony na ląd z uszkodzeniami, które nie zagrażałyby życiu pasażerów, gdyby ci pozostali w środku.

W styczniu 1939 spośród 13 osób na pokładzie latającej łodzi Short S23, która wodowała na wzburzonym Północnym Atlantyku 10 przeżyło. Wśród trzech ofiar jedna uległa kontuzji stojąc w przejściu w momencie wodowania, druga uderzyła o fragment wraku opuszczając samolot, a trzecia nie zdołała przytrzymać tratwy, wokół której skupili się pasażerowie i załoga. Pozostałą dziesiątkę po kilku godzinach podjął przepływający tankowiec.

 

http://blog.wojciech...adku-wodowania/


  • 1



#3

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

noxili - dzięki za ciekawe uzupełnienie.

Nie chciałbym wyciągać pochopnych wniosków z tego, co napisałeś dlatego zacytuję tylko pytanie erebeuzeta, postawione w temacie o Zofii Leśniowskiej (córce gen. Sikorskiego). Myślę, że pasuje tu doskonale.

 

Chcecie powiedzieć, że teorie spiskowe istnieją od zawsze?

 

 


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych