Tak bardzo świat eteryczny i duchowy nas przeraża, przynajmniej co poniektórych lub wcale nie wierzymy w niego że popadamy w duchową pustkę czysto fizyczne i przyziemne istnienie gdzie życie pozbawione jest jakiegokolwiek sensu.
Po prostu jest przez tą chwilę i potem już go nie ma. Można i tak... doszukiwać się wszędzie oszustwa i przekrętów ( każdy mierzy swoją miarką), co też nie znaczy że trzeba być dziecinnie naiwnym.
Ile ludzi tyle zdań... każdy wierzy w to co chce i potem tak ma jak wierzy...
Ale z kolegi pesymistaaa,
skąd to przekonanie, że chociażby ci z grona tu negujących to czy tamto tak naprawdę nie podpuszczają wyłącznie dla znalezienia odpowiedzi na osobiste pytanie których sami nigdy tutaj nie zadadzą z sobie tylko wiadomych powodów?
Nie możesz tego wykluczyć, a logicznie biorąc pewien procent tak może mieć prawda. Po drugie, są zapewne tu czytający wyłącznie takie tematy ci, którzy mieli podobne przeżycia, a z różnych powodów nie opiszą tego czego sami byli świadkami, lub nie utożsamiają się z tym środowiskiem (VRP) li tylko z powodu różnicy wiekowej. Są też zapewne tacy jak ty czy ja co mają swe doświadczenia i wiarę w to, czy owo, z tym, że jedni wylewni bez miary w wierze w drugiego człowieka, lub raczej moc jego nawrócenia, no a niektórzy pewni do bólu, że co by nie przeżyć i jak by namiętnie tego nie opisać i tak inni zbagatelizują ową prawdę, więc sens dzielenia się faktami normalnie traci sens.
To ostatnie o sobie samym było i nie z powodu, że przeraża mnie świadomość czytanie kogokolwiek paszkwili na me prawdy, a wyłącznie ze zrozumienia (jak zakładam) umiejscowienia danej jednostki na drodze własnego życia, nic ponad. Me nieingerowanie w cudzą świadomość, a postaw obserwatora jest identyczna w odniesieniu do świata realnego, jak i tego przez nielicznych tu podważanego, a szczerze mówiąc one są ze sobą tak spójne, że niepodzielność z lubością podważana mnie tu wyłącznie rozbawić może.
Puste bezpodstawne twierdzenie, że żaden świat duchowy nie istnieje dla wielu jest drogą ucieczki od wartości narzucanych których dana jednostka się wyrzekła by łatwiej życie przeżyć, niczym więcej.
No cóż, skoro przyszło mi doświadczać spraw trudnych do zrozumienia, to dlaczego niby miałbym nie mieć w sobie wyrozumiałości do tych co mają gorzej, a gdzie uczucia me pozytywne dla nich?
Trudno pisać o swych uczuciach, ale to nie znaczy, że się ich wyrzekamy w stosunku do kogoś, lub czegokolwiek nas otaczającego, a to stąd (mym zdaniem) biorą się różnice w postrzeganiu rzeczywistości, lub jak kto woli "rzeczywistości".