Skocz do zawartości


Pogrzebani zywcem


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
59 odpowiedzi w tym temacie

#46

Przemek22.
  • Postów: 27
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Osobiście też nie chciał bym zostać pochowany żywcem. Nie przeraża mnie sam fakt bycia pogrzebanym ale ta nuda i oczekiwanie na własną śmierć. Osobiście chciał bym aby mój umysł został zamrożony i może w przyszłości ożywiony, ale na to mogą pozwolić sobie tylko bogacze z hameryki i szejkowie.

Co ciekawe właśnie przypadki źle zdiagnozowanej śmierci są głównym powodem powstania legend o wampirach i innego typu nieumarłych. Medycyna ukrywa jeszcze wiele rzeczy przed naukowcami i lekarzami, a o naszym własnym ciele wiemy często mniej niż o innych gatunkach. Może spowodowane to jest jakimś "boskim pierwiastkiem" lub czymś w rodzaju duszy...


Bogacze mogą sobie pozwolić na zamrożenie lecz nie na odmrożenie ponieważ kryształki lodu niszczą komórki bezpowrotnie.

Ciesze sie, ze podeszliscie do tego jednak z humorem.
Instrukcja zmartwychwstania jest poprostu the best!
Cascco
Wiem co masz na mysli na temat tematu. Nie sa to fajne zdarzenia, napisalam o tym bo jest to rowniez moj paniczny strach przed tym.
Chyba kaze sie skremowac, bo inaczej to sie :censored: ze strachu w trumnie, a tego w instrukcji nie ma, wiec nawet nie wiedzialabym co z "tym" zrobic.


Lepiej kazać pochować się w nadziemnym grobowcu i kazać użyć lekkiej klapy i git.
  • 1

#47

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wracam jeszcze na moment do katastrofy w Andach i "zmartwychwstania" jednego z jej uczestników.

W kostnicy ciało może popaść w hipotermie, może niekoniecznie kończąc się śmiercią. Nie wiem, nie jestem lekarzem. Ostatnio oglądałem program na temat katastrofy samolotu gdzieś w górach. Podobno sławna historia, ponieważ dochodziło tam do aktów kanibalizmu. Nie w tym rzecz. Była tam mowa o kobiecie która zmarła. Teoretycznie, ponieważ nikt dokładnie Jej nie zbadał. Przeniesiono jej ciało w chłodniejsze miejsce we wraku samolotu. Okazało się, z tego co pamiętam, że mózg kobiety popadł w pewien letarg, pracował, ale na mniejszych obrotach. Organizm nabrał sił i kobieta wróciła do żywych.

Okazuje się, że jednak miałeś rację.
Wprawdzie nie chodziło o kobietę (stąd moje zdziwienie - kobiet było zaledwie kilka na pokładzie i tylko dwie przeżyły katastrofę samolotu - a żadna nie wróciła żywa do domu) ale taki fakt miał miejsce.
Chodziło o Fernando Parrado.
Był to jeden z 16 mężczyzn, którym udało się przeżyć katastrofę oraz późniejszą gehennę i wrócić do domu.
Był też jedną z osób,(o ile nie pomysłodawcą - na ten temat krążą sprzeczne opinie)) które zaproponowały żywienie się ciałami zmarłych w celu ratowania życia - a później, swoistym "przywódcą' całej grupy.
To on właśnie, wraz z Roberto Canessa, przedarł się przez góry i sprowadził pomoc swoich kolegów.
Na pokładzie samolotu była również jego matka (zginęła podczas wypadku) i siostra (zmarła jakiś tydzień później, wskutek odniesionych obrażeń. Fernando Parrado również ucierpiał podczas wypadku. - na tyle, że jego koledzy uznali go za zmarłego.
W związku z tym przenieśli jego (jak sądzili) "zwłoki" w miejsce gdzie składali ciała innych zmarłych. Po kilkudziesięciu godzinach wydarzył się "cud" i Parrado zaczął dawać oznaki życia. Okazało się, że podczas wypadku doznał obrzęku mózgu, a jego przyjaciele, nieświadomie, zrobili najlepszą z możliwych rzeczy - przenieśli go w miejsce, gdzie panowała bardzo niska temperatura. To zaś spowodowało, że mózg Parrado, a w konsekwencji cały jego organizm, zaczął funkcjonować prawidłowo.
Podobno schładzanie mózgu, w tego typu przypadkach, jest metodą dość powszechnie stosowaną w medycynie - tego nie wiem, opieram się jedynie na wypowiedzi jednego z lekarzy, który komentował ten przypadek w filmie, poświęconym tym wydarzeniom (najprawdopodobniej tym samym, który oglądałeś).
  • 0



#48

żałobnik.
  • Postów: 5
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wracam jeszcze na moment do katastrofy w Andach i "zmartwychwstania" jednego z jej uczestników.


W kostnicy ciało może popaść w hipotermie, może niekoniecznie kończąc się śmiercią. Nie wiem, nie jestem lekarzem. Ostatnio oglądałem program na temat katastrofy samolotu gdzieś w górach. Podobno sławna historia, ponieważ dochodziło tam do aktów kanibalizmu. Nie w tym rzecz. Była tam mowa o kobiecie która zmarła. Teoretycznie, ponieważ nikt dokładnie Jej nie zbadał. Przeniesiono jej ciało w chłodniejsze miejsce we wraku samolotu. Okazało się, z tego co pamiętam, że mózg kobiety popadł w pewien letarg, pracował, ale na mniejszych obrotach. Organizm nabrał sił i kobieta wróciła do żywych.

Okazuje się, że jednak miałeś rację.
Wprawdzie nie chodziło o kobietę (stąd moje zdziwienie - kobiet było zaledwie kilka na pokładzie i tylko dwie przeżyły katastrofę samolotu - a żadna nie wróciła żywa do domu) ale taki fakt miał miejsce.
Chodziło o Fernando Parrado.
Był to jeden z 16 mężczyzn, którym udało się przeżyć katastrofę oraz późniejszą gehennę i wrócić do domu.
Był też jedną z osób,(o ile nie pomysłodawcą - na ten temat krążą sprzeczne opinie)) które zaproponowały żywienie się ciałami zmarłych w celu ratowania życia - a później, swoistym "przywódcą' całej grupy.
To on właśnie, wraz z Roberto Canessa, przedarł się przez góry i sprowadził pomoc swoich kolegów.
Na pokładzie samolotu była również jego matka (zginęła podczas wypadku) i siostra (zmarła jakiś tydzień później, wskutek odniesionych obrażeń. Fernando Parrado również ucierpiał podczas wypadku. - na tyle, że jego koledzy uznali go za zmarłego.
W związku z tym przenieśli jego (jak sądzili) "zwłoki" w miejsce gdzie składali ciała innych zmarłych. Po kilkudziesięciu godzinach wydarzył się "cud" i Parrado zaczął dawać oznaki życia. Okazało się, że podczas wypadku doznał obrzęku mózgu, a jego przyjaciele, nieświadomie, zrobili najlepszą z możliwych rzeczy - przenieśli go w miejsce, gdzie panowała bardzo niska temperatura. To zaś spowodowało, że mózg Parrado, a w konsekwencji cały jego organizm, zaczął funkcjonować prawidłowo.
Podobno schładzanie mózgu, w tego typu przypadkach, jest metodą dość powszechnie stosowaną w medycynie - tego nie wiem, opieram się jedynie na wypowiedzi jednego z lekarzy, który komentował ten przypadek w filmie, poświęconym tym wydarzeniom (najprawdopodobniej tym samym, który oglądałeś).



Super, że to wyjaśniłeś, już myślałem, że mi sie to przyśniło ;)
  • 0

#49

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1627
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pogrzebani żywcem - to historie z najgorszych koszmarów
 
Ciemność, strach, brak powietrza. To elementy naszych najgorszych koszmarów. Strach przed pochowaniem żywcem, przed tym, że obudzimy się w trumnie, z której nie będziemy mogli się wydostać. Nasze krzyki, płacz i błagania pozostaną bez odpowiedzi. Nikt nas nie usłyszy.

 
Strach przed pochowaniem żywcem jest tak stary, jak ludzkość. W podręcznikach nazywa się go tafefobią. Obecnie osoby cierpiące na tę chorobę domagają się, aby do ich trumien wkładano telefony komórkowe. W dawnych czasach proszono z kolei, by przy grobie montowano dzwonek, połączony sznurkiem z drewnianą skrzynią. W razie obudzenia się pod ziemią, "nieboszczyk" mógł zaalarmować swoich bliskich, że żyje. Zabezpieczenia te miały być gwarancją, że w przypadku nagłej i dramatycznej podziemnej pobudki, ktoś usłyszy rozpaczliwe wołanie spod ziemi.
 
bealgn.jpg
 
Granica pomiędzy życiem a śmiercią bywa bardzo cienka. Istnieje wiele schorzeń, które mogły spowodować błędne zdiagnozowanie śmierci. Przed wiekami medycyna nie była zbyt dobrze rozwinięta. Do tego szalały zarazy, pomory i epidemie. Duża ilość chorych i zmarłych sprawiała, że zdarzały się przedwczesne decyzje o pochówku. W grobach z tamtych czasów często zobaczyć można nienaturalnie powykręcana ciała ludzi, którzy próbowali wydostać się z pułapki. Na trumnach widać ślady drapania. Występowanie tego zjawiska zapoczątkowało wiarę w zombie, upiory, wampiry czy nasz rodzime strzygi. Wierzono, że takiej "poczwarze", która wygrzebała się z grobu należy odciąć głowę, włożyć ją między nogi nieszczęśnika i znowu pochować. Jeśli nieboszczyk był szlachetnego urodzenia, zupełnie wystarczająca była trzydniowa warta przy grobie delikwenta. Jak widać, dawne wierzenia nie były szczególnie łaskawe dla oszalałych z przerażenia nieszczęśników, którym udało się wydostać z grobu.
 
W historii zapisało się wiele przypadków powrotu ze świata zmarłych. By nie szukać daleko, rok temu, podczas remontu kościoła w Szprotawie otwarto stare krypty, w których 200 lat temu chowano zmarłe zakonnice z zakonu sióstr Magdalenek. Po ułożeniu ciała jednej z sióstr można było bez trudu stwierdzić, że przed śmiercią stoczyła dramatyczną walkę o wydostanie się z grobu. Najprawdopodobniej była ona ofiarą panującej na tych terenach epidemii.
 
W połowie XVI wieku żył Andreas Vesalius, zwany Wesaliuszem, znany flamandzki naukowiec i anatom. Wykonywał on wiele potajemnych sekcji zwłok. Podczas jednej z sekcji pewnego szlachcica, nieboszczyk pod wpływem bólu nagle ożył. Był bardzo okaleczony, ale żywy. Niechętny Wesaliuszowi kościół zdecydował, że za próbę zabójstwa naukowiec powinien zostać skazany na śmierć. Naukowiec uniknął zgonu, a ożywiony nieboszczyk, pomimo kalectwa, przeżył jeszcze długie lata.
 
W 1612 roku w Krakowie zmarł wybity polski teolog, pierwszy rektor Uniwersytetu Wileńskiego, ksiądz Piotr Skarga. Został on ze wszystkimi honorami pochowany w kościele Piotra i Pawła w Krakowie. Ta wybitna postać miała być kanonizowana, jednak, ku ogromnemu zdziwieniu wszystkich, otworzenie grobu ujawniło straszną tajemnicę - ślady na ciele i rękach księdza Skargi wskazywał na to, że ocknął się w grobie i nadludzkim wysiłkiem próbował wydostać się z krypty. Kościół uznał, że w tych ostatnich chwilach mógł on przekląć Boga i dlatego nie można było uznać świętości nieszczęsnego Piotra Skargi.
 
W 1852 roku w Moskwie zmarł pisarz i dramaturg rosyjski, Mikołaj Gogol. Pochowano go 4 marca. Po kilku latach, kiedy ekshumowano jego grób, okazało się, że w momencie pochówku znajdował się w stanie śpiączki. Obudził się w grobie. Po walce o życie, skulony w rogu pomieszczenia, zmarł.
 
Więcej szczęścia miał kompozytor - Niccolo Paganini. Jako dziecko ciężko zachorował i... zmarł. Jednak w czasie uroczystości pogrzebowych, leżący w trumnie Paganini nagle zaczął się ruszać. Uradowani rodzice rzucili się do odzyskanego cudem syna.
 
Pewien pastor, Schwartz, był miłośnikiem hymnów. Kiedy zmarł, wierni postanowili odśpiewać jego ulubiony hymn na pogrzebie. Jakież było ich zdziwienie, kiedy z trumny dołączył do nich gromki głos zmarłego!
 
Na wyspie Lesbos wierni opłakiwali śmierć swojego biskupa - Nicephorusa Glycasa. Zmarł on w marcu, w 1896 roku. Uroczystości żałobne trwały już dwa dni. Ciało biskupa, odświętnie ubrane, spoczywało na marach. Nagle na oczach zgromadzonego tłumu biskup usiadł, rozejrzał się zdumiony i zażądał wyjaśnienia, co się dzieje, o co chodzi i dlaczego wszyscy tak się jakoś dziwnie na niego patrzą.
 
W 1893 roku osoby odwiedzające pewien cmentarz zgłosiły władzom dziwne dźwięki, wydobywające się z jednego z grobów. Kiedy w końcu odkopano mogiłę, okazało się, że pochowana tam młoda kobieta w zaawansowanej ciąży urodziła w trumnie dziecko. Mimo dramatycznej walki "zmarłej" o życie dziecka i swoje, niestety, oboje się udusili.
 
Popularną metodą, mającą na celu sprawdzenie czy nastąpiła śmierć rzeczywista było stawianie na ciele zmarłego zapalonego stożka z wosku. Zakładano, że u osób żywych krążenie krwi spowoduje powstawanie pęcherzy. Metoda ta okazała się skuteczna w przypadku karabiniera papieskiego - Luigiego Vittoria, który, po postawieniu mu na nosie płonącego stożka, nagle ożył. Przeżył jeszcze wiele lat, a śladem po "śmierci" była blizna na nosie.
 
W 1964 roku (niektóre źródła mówią o 1982 roku) pewien lekarz przeprowadzał sekcję na zmarłym niedawno mężczyźnie. Kiedy wykonał pierwsze cięcie, nieboszczyk nagle usiadł i złapał biednego patologa za gardło. Mężczyzna przeżył, za to lekarz zmarł na zawał serca.
 
Rekordzistką w ilości stwierdzanych śmierci była 97-letnia Kolumbijka - Dona Ramona. W jej przypadku śmierć stwierdzano aż czterokrotnie. Za każdym razem zaskakiwała żałobników, kiedy szykowali ceremonię pogrzebową. Z racji serii zmartwychwstań sędziwej matrony, przy jej ostatniej śmierci podjęto decyzję, żeby wstrzymać się z pochówkiem. Ciało Dony Ramony leżało na marach tak długo, aż unoszący się zapach przekonał rodzinę, że tym razem ich babcia zmarła po raz ostatni.
 
Czy takie przypadki mogą mieć miejsce współcześnie? Oczywiście. Znane są opowieści o osobach, które budziły się podczas przygotowań do pochówku czy w kostnicy. W 2010 roku, w okolicach Szczecina miał miejsce przypadek, gdzie starszego mężczyznę - Jana Szymańskiego - uznano za zmarłego. Pan Jan zacharczał podczas brania miary na trumnę. Tylko krok dzielił go od pochowania żywcem.
 
Lęk przed pochowaniem żywcem towarzyszył wielu znanym osobom. Edgar Allan Poe napisał nowelę "Przedwczesny pogrzeb", opowiadającą o chorym na katalepsję człowieku, który podczas jednego z ataków uznany zostaje za zmarłego i pochowany. Pogrzebu bali się również Hans Christian Andresen, William Collins czy Kajetan z Karnic Karnicki - szambelan carski - wynalazca systemu rurek, pozwalającego oddychać w trumnie. Wiele osób zostawiało w testamentach szczegółowe instrukcje dotyczące upewniania się, co do prawdziwości śmierci. Wielką popularnością cieszyły się urządzenia pozwalające na komunikowanie się "zmarłych" ze światem zewnętrznym.
 
Według osób zajmujących się konserwacją starych cmentarzy, w ok. 2% grobów znaleźć można ślady po próbach wydostania się spod ziemi. Wraz z rozwojem medycyny udoskonalono metody stwierdzania zgonu. Oczywiście, zawsze może zdarzyć się pomyłka, ale nie jest to już tak nagminne, jak dawniej.
 
Tafefobia jest odzwierciedleniem największych lęków człowieka. Strach przed zamknięciem w małej, ciemnej trumnie, zakopanej głęboko pod ziemią. Bez szans na ratunek, bez powietrza i bez nadziei. To jeden z najbardziej przerażających lęków człowieka. A może wolałbyś zostać skremowany?

 

źródło





#50

rsk1990.
  • Postów: 18
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Temat powrócił ;). Ja to bym wolał dla pewności zabicie mnie nawet jak bym był martwy :szczerb:  a sposobów jest na pewno   mnóstwo. Szpikulec w serce to raczej stara metoda ale jakiś cyjanek czy inne ustrojstwo albo coś wstrzyknąć i ma się pewność. Co do wyjścia z naszego Polskiego grobu to nie ma nawet opcji bo nie dość, że trumna jest głęboko to jeszcze ziemi jest nasypane na górkę. Co do płytkich grobów to od razu przypomniał mi się Katyń albo Wołyń, ciekawe ile tam nieszczęśników się udusiło w ziemi bo raczej nikt tam zgonów nie sprawdzał. :|

Pozdrawiam.


Użytkownik rsk1990 edytował ten post 28.05.2017 - 19:56

  • 0

#51

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1627
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@rsk1990

Ja to bym wolał dla pewności zabicie mnie nawet jak bym był martwy

Ale po co? Nie lepiej kremacja? Półtorej godziny i tylko popiół zostanie ;) Dla mnie najlepsza opcja niż, jak to pięknie w książce opisali "zabicie zmarłego".





#52

Naaveth.
  • Postów: 55
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Mi kiedyś koleżanka opowiadała, jak "ożył" jej pacjent. Było to jeszcze w czasach komuny więc nie wiem jakie wówczas panowały procedury pośmiertne w szpitalach. Tak czy siak, koleżanka opowiadała, że ciało leżało przykryte prześcieradłem, na korytarzu za parawanem od kilku godzin i nagle nieboszczyk usiadł na leżance jak po kilku godzinach zacnego snu i jeszcze zbluzgał koleżanke, że nie ma ubrania i mu zimno  :) 

 

Ja osobiście, nigdy nie spotkałam się z takim przypadkiem. Pracuję w szpitalu i zgadzam się ze wszystkim co napisał w temacie żałobnik. Po śmierci ciało przebywa na oddziale w izolatce, bądź za parawanem  ( realia polskich szpitali ) od 2 - 4 godzin a potem jest transportowane do chłodni skąd odbierane jest przez firmy pogrzebowe albo patomorfologów, jeśli wymagana jest sekcja. Plamy opadowe pojawić się mogą na kilka godzin przed zgonem, czasami też ciało pachnie inaczej - szczególnie u pacjentów z chorobami nowotworowymi. Kiedy nastąpi zgon - lekarz pacjenta osłuchuje, wykonuje się EKG . Gdy pacjent jest podłączony do respiratora albo podejrzewa się śmierć mózgową - zbiera się konsylium lekarskie. U mnie w szpitalu jest to 4 lekarzy. 


  • 0

#53

Alucard.

    Unhuman


  • Postów: 260
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przed śmiercią człowiek czasami inaczej pachnie? Pierwsze o tym słyszę :o

Jest jakieś dokładniejsze wytłumaczenie tego?


  • 0



#54

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mi kiedyś koleżanka opowiadała, jak "ożył" jej pacjent. Było to jeszcze w czasach komuny więc nie wiem jakie wówczas panowały procedury pośmiertne w szpitalach. Tak czy siak, koleżanka opowiadała, że ciało leżało przykryte prześcieradłem, na korytarzu za parawanem od kilku godzin i nagle nieboszczyk usiadł na leżance jak po kilku godzinach zacnego snu i jeszcze zbluzgał koleżanke, że nie ma ubrania i mu zimno   :)

 

 Takie przypadki się zdarzają. Dlatego zmarły pacjent, leży kilka godzin po śmierci na swoim łóżku. Chodzi między innymi o to że, jeżeli lekarz pomylił się co do śmierci pacjenta, to w przypadku powrotu świadomości, stwierdzenie że leży się w kostnicy, obok innych denatów, mogło by ożywieńca zabić.

 

 

Plamy opadowe pojawić się mogą na kilka godzin przed zgonem,

WHAT!!

Owszem słyszałem o "różach cmentarnych" powstałych w trakcie agonii, na skutek niewydolności układu krążenia, ale plamy opadowe, na kilka godzin przed zgonem????

A pani to w tym szpitalu jako salowa pracuje? Zgadłem? 

 

 Żeby nie było:

 

Plamy opadowe, plamy pośmiertne (łac. livores mortis) – jedna z wczesnych oznak następowania ogólnej śmierci organizmu w postaci miejscowego zabarwienia skóry na kolor sinoczerwony, pojawiające się w zależności od ułożenia ciała w częściach położonych najniżej. Ich pojawienie się jest wynikiem grawitacyjnego spływania krwi po zatrzymaniu krążenia. Obecność plam opadowych jest pewnym objawem śmierci.

https://pl.wikipedia...amy_pośmiertne


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 29.05.2017 - 18:39

  • 0



#55

posejdon25.
  • Postów: 12
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Przerażające, sama słyszałam o takich przypadkach.  Na wsi  młoda dziewczyna w trumnie się udusiła. Ludzie na cmentarzu słyszeli dziwne dzwięki, odkopano grób a dziewczyna była już martwa.


  • 0

#56

BarrackObama.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dziś to się już nie zdarza.
Podczas przygotowywania ciała do pochówku nacina się tętnicę w okolicy obojczyka i uda. Do tętnicy wprowadza się preparat konserwujący, który równocześnie wypycha krew. Bez krwi nikt się jeszcze nie obudził.


  • 0

#57

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Takie zabiegi że wpuszcza się preparat konserwujący wykonuje się zazwyczaj w przypadku ciał świętych żeby ich gnaty się nie rozłożyly. Przy normalnych pogrzebach nikt się nie bawi w takie rzeczy.
  • 0



#58

BarrackObama.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Takie zabiegi że wpuszcza się preparat konserwujący wykonuje się zazwyczaj w przypadku ciał świętych żeby ich gnaty się nie rozłożyly. Przy normalnych pogrzebach nikt się nie bawi w takie rzeczy.

Aleś wykonuje się od dawna. Nie mówię tu o typowej balsamacji tylko zwyczajnym przygotowaniu / zdezynfekowaniu ciała. Standardowa procedura. Ciało nabiera koloru żeby wyglądało możliwie najlepiej a w ziemi nie gnije tylko wysycha


  • 0

#59

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gdzie wyczytałeś coś takiego albo kto o tym gadał?
  • 0



#60

Tata_Muminka.
  • Postów: 21
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Balsamacja jest wykonywana tylko i wyłącznie na życzenie rodziny zmarłego, nie jest to powszechnie stosowany proceder. Wprowadzenie soli do żył zmarłego, mające na celu usunięcie bakterii również i tylko w przypadkach, gdy zwłoki mają być wystawiane na widok przed pochówkiem.


Użytkownik Tata_Muminka edytował ten post 08.02.2018 - 12:41

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych