Skocz do zawartości


Zdjęcie

Najbardziej przemilczane w mediach hipotezy niezależnych historyków


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1

­­ ­­ ­­ ­­ ­­.
  • Postów: 487
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Najbardziej przemilczane w mediach
hipotezy niezależnych historyków.


Dołączona grafika

Wstęp

Witam! na początek powiem, że artykuł ten nie został napisany przeze mnie. Ja go tutaj tylko przeniosłem ze strony mało znanej i o której raczej większość nie dowiedziała by się gdybym przypadkiem na nią nie wpadł. Oczywiście, że mogłem sobie przypisać zasługi, ale mi zależy głównie na tym żeby ludzie czytali i rozważali co jest prawdziwe, a co po prostu wygląda na fałsz - co może zostać określone jako fałszywe.

Uprzedzam, że artykuł będzie długi. Uznałem tekst za godny uwagi. Wcześniej sam myślałem, że nie wytrzymam i nawet do połowy nic nie przeczytam na tej stronie. A jednak uważam, że warto było przenieść te informacje i opublikować je tutaj. Wasze forum odkryłem ok. 2010 r. rejestrując się dopiero pod koniec 2012 czemu czekałem aż tak długi czas? powiem krótko: nie miałem nic ciekawego do przekazania. Głownie czytałem artykuły innych użytkowników z tego forum. Teraz nadszedł już czas. Moja kolej! Coś na temat artykułu: Kończąc 23 akapit tekstu z tamtej strony tj. o humorze ludzkim, wprawiło mnie z nie wiadomych przyczyn w dobry nastrój, bo to fakt jednak może nie wszyscy ludzie mają poczucie humoru. Jest moim zdaniem ogromna ilość faktów przemawiających przez ten artykuł jak i wątpliwości, które mnie dotykają, a także sarkazmu, który dotyka mniej, bo jestem w stanie go zrozumieć. Myślę, że większość osób ciekawych, wychowanych nie inaczej - jak w dzisiejszych czasach - nie będzie miała problemu w połapaniu się o co w tym chodzi. :) Serdecznie zachęcam do przeczytania! A jeśli chodzi o następną część, zamieszcze ją kiedy indziej i podam do niej odnośnik w tym temacie. Będzie on tutaj dobrze widoczny. Już ja o to zadbam. :> Ok przejdźmy do artykułu...


Dołączona grafika

Teoria Davida Icke'a, że biegiem dziejów ludzkości od tysięcy lat ze zmiennym powodzeniem usiłują sterować hybrydy ludzi i gadopodobnych starożytnych przybyszy z kosmosu, funkcjonujące długo m.in. pod szyldem arystokracji - do dziś kojarzą się między sobą i zza kulis kontrolują świat zachodu jako rody królewskie i bankierskie oraz słynne dynastie polityczne; ostatnio zmodyfikowały genetycznie jedzenie, żeby ogłupić ludzi jeszcze bardziej i wybrakować ich DNA, które ewoluuje w związku z rokiem 2012 na zasadzie roślinki wystawionej do słońca, jako że faktycznie nad naszym układem planetarnym wschodzi jakieś Centralne Słońce Galaktyki i zaczynają w nas strzelać jego niewidzialne promienie - ono jest daleko, ale jak 'przygrzeje', to się nam może wszystkim nagle poprzewracać w głowach, to znaczy tak pozytywnie i na zasadzie otwarcia oczu - może to wręcz okazać się zmianą analogiczną do zainstalowania nowej wersji systemu operacyjnego na komputerze: na początku trudno się będzie połapać, ale potem wszystko stanie się łatwiejsze i bogatsze o nowe możliwości, niektóre wręcz przełomowe; dlatego na najbliższe lata (do roku 2020; w sumie nie wiadomo, kiedy przypadnie to apogeum transformacyjnego promieniowania kosmosu - w roku 2012 czy np. dopiero w 2029, każdemu obliczenia wychodzą inaczej) totalnie spanikowana i zdesperowana grupa próbująca utrzymać władzę na Ziemi planuje wszczepienie wszystkim mieszkańcom planety mikroczipów, cały czas pracują nad pretekstem nie do odrzucenia typu "pieniądze straciły wartość, a przecież nie będziemy teraz drukować wszystkiego od nowa, bo szkoda lasów", "zwłaszcza, że właśnie rozpoczyna się inwazja ufo, nie ma czasu" albo "przecież trwa III wojna światowa, nie dyskutuj i nie opóźniaj kolejki" - a te czipy to będą prawdziwe cudeńka techniki naszych czasów, niestety takiej, o której nic nie wiemy, ponieważ nikomu nie wolno nam o niej opowiadać, "dla bezpieczeństwa narodowego" albo "światowego" - a jednak znaleźli się odważni ludzie, którzy pracowali nad tymi urządzeniami i maksymalnie przed nimi przestrzegają, charakteryzując je jako mikroskopijne konie trojańskie o funkcjonalności rozszerzonej na sfery, które współczesny publiczny obieg naukowy w dalszym ciągu uważa za niemożliwe do badania drogą doświadczalną, np. uznając techniki fotografowania ludzkiej aury za niepoważne insynuacje z kręgów osób myślących magicznie.

Dołączona grafika


Teoria Michaela Tsariona, że Atlantyda to ukrywany fragment prawdziwej historii naszej planety, a w Azji istniała też wtedy Lemuria, gdzie prym wiodły istoty o głowach węży, również nietutejsze; że wojny i bitwy kojarzone z ostatnich pięciu wieków to często były rytualne ofiary składane kontrahentom z innego wszechświata (niejakim "Makrofagom") przez istoty uwięzione od tysięcy lat na Ziemi, które chcą się stąd wyrwać, ale nie potrafią samodzielnie pokonać bariery uruchomionej w antycznych czasach wokół naszej planety być może właśnie w celu ich odizolowania, niby w poprawczaku albo psychiatryku; portal do wymiaru Makrofagów miał w postśredniowiecznej Anglii otworzyć John Dee, nadworny magik - czyli osoba wtajemniczona w przedpotopową wiedzę zaawansowanych cywilizacji, dziedzictwo skrycie przekazywane wybranym zaufanym, znane też jako "wiedza ezoteryczna", "tajemna religia Babilonu" etc. - w imieniu królowej podróżował on również w rozmaitych sprawach po Europie (bawił m.in. w Polsce, doprowadzając do bankructwa hrabiego z Sieradza, który jako postępowy szlachcic najwyraźniej wierzył w byty pozaświatowe już w roku 1583), a swoje listy podpisywał ..."007" - był pierwszym słynnym brytyjskim agentem i jego fama odbija się pokątnym echem jeszcze w naszych czasach. Według Michaela Tsariona owym istotom, których przodkowie stracili cały sprzęt w kataklizmach spowodowanych wojną, gdy ich cywilizacja legła w gruzach i w dodatku na dnie oceanu - zależy jedynie na zrekonstruowaniu potrzebnej do odlotu technologii, nie na rozwoju duchowym ludzkości, w ogóle - to stąd ta obserwowana w naszej epoce dysproporcja (według wszystkich najróżniejszych kosmitów technologicznie jesteśmy całkiem nieźli, ale duchowo - tragiczni). Poszlaką przemawiającą za składaniem megaofiar z ludzi pod przykrywką wojen i bitew, gdy wystarczy ich na siebie napuścić i już sami się potem powyrzynają w odpowiedniej liczbie, miałyby być uderzająco podobne znaczki obecne na hełmach, czapkach i naramiennikach żołnierzy walczących stron - pięcioramienne gwiazdki, wężyki, diamenty i inne tego typu symbole, które stanowią potwierdzenie dla Makrofagów i/lub kod dla algorytmu skanującego wszechświat, że krew danego poległego ma zostać przelana "na ich konto" - bo to właśnie jej morza zażyczyli sobie w zamian za wytłumaczenie, w jaki sposób przeniknąć barierę (tak się składa, że ludzka krew jest jednym z najcenniejszych surowców w kosmosie, np. z naszego lokalnego rynku więcej warte byłyby już chyba tylko genomy różnorakich form żywych); w skrócie Tsariona owo wytłumaczenie szło zaś mniej więcej tak: "musicie nauczyć się, jak tworzyć masę z energii; ale wy jesteście tak głupi, że najpierw trzeba wam wytłumaczyć, w jaki sposób uzyskać energię z masy" - rozszczepianie atomów to był więc jak gdyby koniec pierwszego semestru w tym ponurym studium, za które czesne stanowiła krew naszych przodków; a'propos: nasilenie wysypki uniwersytetów na mapie Europy przypadło akurat na okolice połowy poprzedniego tysiąclecia - według irlandzkiego badacza to możne rody wykładały pieniądze na placówki niezbędne do przetwarzania i gromadzenia wiedzy transmitowanej z innego wymiaru rok po roku, dekada za dekadą i wiek za wiekiem, kto wie - może jeszcze po dziś dzień, jeśli ta rekonstrukcja faktów jest trafna i jeszcze nie wydarzyła się owa "ucieczka z planety Ziemia"; z drugiej strony trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do większości omawianych tu powyżej i poniżej 'teorii' spiskowych, ta akurat nie może się poszczycić podparciem w słowach jakichkolwiek byłych wojskowych czy naukowców z tajnych projektów - to tylko Michael Tsarion przeczytał te wszystkie stare książki i tak mu się wydaje, że to chyba musiało być jakoś tak, coby jak najwięcej faktów do siebie pasowało.

Dołączona grafika


Dołączona grafika

Teoria m.in. Alexa Jonesa, Jordana Maxwella (dziadek ma prawie siedem dych, a jeszcze odbiera telefony z pogróżkami na serio - nie to, co nasi nieugięci dziennikarze śledczy, dziwnym trafem z wyglądu przypominający rozleniwionych Rzymian), jak również doktora Johna Colemana, Michaelów Parentiego, Rupperta czy Chossudovsky'ego (2 profesorów + były agent FBI postrzelony na samym początku publicznej działalności - innego ktoś zamordował na wakacjach na plaży po 2 tygodniach od przerwania przezeń milczenia w temacie 'służby & dragi') oraz wielu innych znanych i nieznanych osób - że władze USA od lat 90-tych fingują na własnym terytorium zamachy terrorystyczne w celu wygenerowania społecznego przyzwolenia dla radykalnych zmian prawnych, niemożliwych do przeforsowania w innych okolicznościach, gdyż przekształcających ustrój tego potężnego państwa w totalitarny system a'la Wielki Brat, gdzie nie inaczej niż w Chinach albo Korei Północnej, każdego niewygodnego mądralę będzie można zamknąć jeśli nie pod zarzutem terroryzmu - a szkoda... - to chociaż za działalność antypaństwowo-wywrotową, szerzenie dezinformacji itp. A te amerykańskie elity polityczne to nie dość, że same marionetki bankierów, zbrojeniówki, nafciarzy, tajnych stowarzyszeń i międzynarodowych sitw z ONZ, nie mówiąc o działających jawnie grupach w stylu Bilderberg, Komisji Trójstronnej (Trilateral Commision) czy Komitetu 300 (The Committee of 300), które w ogóle wywindowały ich do tych najwyższych kręgów władzy - to jeszcze niekiedy okazują się być normalnie jakimiś satanistami na pół gwizdka, w każdym razie siedzą w dość dziwnych klimatach, sfilmowanych dopiero niedawno ukrytą kamerą w niedostępnym Bohemian Groove, gdzie co roku spotykają się, aby oddać cześć wiadomo komu: uosabianemu 13-metrowym pomnikiem starożytnemu 'bogu' z nieludzką głową, niejakiemu Molochowi, któremu przed wiekami m.in. w Kartaginie hurtem składano w ofierze nie zwierzęta, lecz dzieci, podpalając przy tym ich ciała - i ciekawy zbieg okoliczności, również utrwalony na wideo, że teraz parę metrów od tego pomnika mają tam metalowy sztuczny ludzki szkielet o zabarwieniu wskazującym na dłuższą znajomość z ogniem...

Inne ciekawe pogłoski: Bilderbergowie to naiwniacy, którzy myślą, że są międzynarodowym ciałem pracującym m.in. nad problemem ufo i innymi takimi globalnymi, a tak naprawdę nic nie znaczą - podobnie jak u Masonów, Iluminatów czy w CIA, w głowach aż huczy od szumnych haseł, ale w praktyce funkcjonuje struktura piramidki, czyli o wszystkim decydują ci na samej górze, ze ścisłego kierownictwa, to oni wyznaczają działaniom kierunki, a często nawet nie wiadomo, czy to nie np. jakieś pół-potwory z kosmosu albo coś w tym stylu - stąd w naszym świecie taka promocja nieprawości, głupawki i nagonki na myślących logicznie, czyli normalnie wyciągających wnioski z faktów, zamiast czekać na nie o ustalonej porze przed telewizorem.

Czyżby więc USA były takim samym niedemokratycznym imperium, jak niegdyś ZSRR, tylko że zamiast strachu przed zesłaniem do łagru lub straceniem, w tym modelu oligarchii funkcjonalne posłuszeństwo dołów opiera się po prostu na ludzkiej chciwości..? A jeśli chodzi o nasz kraj, to podobnie jak w komunizmie, w nowym systemie po kręgach władzy mogą pałętać się tylko ci, którzy w zamian za zaszczyty są gotowi o wielu sprawach milczeć, jak gdyby nigdy o nich nie słyszeli..?

Czy to możliwe, że wszędzie wokół nas znajduje się inny wymiar, a w nim przebywają i zmagają się istoty, które przeszły już do tzw. czwartej gęstości, ale czasami jeszcze, żeby coś załatwić, wyświetlają się nam w naszej trzeciej, poniżej której nie ma już żadnej gorszej (czyli mniej magicznej, a bardziej skondensowanej, materialnej)..? Czy to przypadkiem nie o tym byłyby te zapisy w świętych księgach starożytności, wersy o demonach i aniołach pojawiających się nagle, a następnie znikających z powrotem w niewidzialnej sferze? Czy to może je widują czasem koty i niektórzy ludzie rzekomo zdolni do postrzegania aury..?

Czy światoobraz z telewizora jest fajny, czy zakichany że mdli? Czy nasze przekonania i poglądy, duchowe zapatrywania na sprawy, pozwoliły nam na wygenerowanie społeczeństwa tętniącego życzliwością i szczerością? A jeżeli nie, to gdzie tkwią błędy i pomyłkowe rozwiązania, niecelne strzały i fałszywe założenia?

Dołączona grafika
Dlaczego tyle tysięcy lat ludzie jedli normalnie i nic im nie było, a teraz nagle trudno jest przeżyć tydzień bez spożycia czegoś zmodyfikowanego genetycznie, obojętnie w jakim zakątku kuli ziemskiej by się nie żyło? Co jest grane, kto o to prosił, czemu w ogóle nie mówi się o tym, jak to ohydnie smakuje, np. tych niektórych pomidorów w ogóle nie da się jeść - ciekawe dlaczego, skąd się biorą w ludziach te doznania i odczucia, których nierozsądnie jest słuchać, bo to wszystko zostało naukowo przebadane, że jest dobre i zdrowe..?

Gdy jesteś kimś takim samym, jak wszyscy, masz takie same poglądy, ubrania, sposoby strzyżenia się, zachowywania i spędzania wolnego czasu - łał, ekstra, 10/10 normalności i bycia kimś elegancko ułożonym, na poziomie, z klasą. A jeżeli robisz to, na co masz ochotę, nosisz się na własną modłę i działasz po swojemu, myślisz za siebie i samodzielnie analizujesz ten świat - wiesz co, trochę odstajesz od reszty, sorry, ale chyba z Ciebie jakiś dziwoląg i ktoś nieco fiśnięty, a może nawet bardzo. Czyli normalne jest bycie posłusznym zastanym regułom i podległym przedstawianym postawom, innymi słowy - życie na łańcuchu tchórzostwa; natomiast bycie sobą, odważne manifestowanie własnej wolności - nie, to już nie jest takie na miejscu ani do rzeczy, no i w ogóle po prostu nie wypada, wychodzenie przed szereg jest generalnie w złym guście i zazwyczaj szybko spotyka się z odpowiedzią tych, którzy umieli zachować kulturę i nie wydziwiać, którzy zresztą zawsze to potrafią, bez przerwy przez całe życie non stop są normalni 100% według standardów danej epoki, nikt im nie zarzuci... No pewnie, rozumie się samo przez się - to naturalne, ludzie sami do tego doszli, że to tak jest, po prostu w pewnym momencie to odkryli i wpoili sobie samym na masową skalę, żeby fajniej się żyło. A tak poza tym, to jeżeli chcesz dowiedzieć się, jak być kimś lubianym przez innych - włącz sobie dowolny serial na którym bądź kanale i szybko zaczaisz, że przede wszystkim trzeba się dużo śmiać, być kimś pogodnym, nie gadać o żadnych schizach, tylko spędzać dni na miłych chwilach i rozrywkach - potem tylko naśladuj to w swoim codziennym życiu i efekt murowany, już jesteś kimś "do rzeczy"; widzisz, to wcale nie było takie trudne, tylko uważaj pilnie dalej: jeszcze możesz sobie obejrzeć półgodzinne wartkie wiadomości w tv - to wtedy będziesz się też znać, orientować, na bieżąco; no a jeżeli zainwestujesz w siebie i zakupisz również jakiś prestiżowy tygodnik albo miesięcznik, w którym przez cały rok nie znajdziesz nawet jednego procenta podawanych tu informacji - to wtedy już kwalifikujesz się w sumie do czołówki niezawodowych ekspertów od rozmaitych ważkich zagadnień globalnego teatru, zarazem stylowo śrubując rekordy wysmakowanej kontestacji współczesnej rzeczywistości - czyż bowiem lśniący papier nie potwierdza najwyższej klasy i wartości punktów widzenia wyłaniających się z wydrukowanych na nim literek..? No przecież chyba świat nie stoi na głowie? A może jednak, kurde. W Korei Płn. też mają prasę i telewizję, a jeszcze mniej jest tam popaprańców, którzy na wszystkie tematy muszą mieć własne zdanie i oczywiście zawsze inne, niż prezenterzy telewizyjnych wiadomości. Jeżeli z tym systemem, który nas ogranicza na co dzień i nikt tego nie zakwestionuje, jest wszystko w porządku - to dlaczego nie obserwujemy czegoś takiego w przyrodzie u innych gatunków zwierząt, czemu w ich stadach bycie kimś właśnie się opłaca i zazwyczaj przynosi korzyści, czyli to byłoby zupełnie odwrotnie, niż w naszych nowoczesnych społeczeństwach, w których sądząc po dawnych filmach, najbardziej nowatorska jest skala głupoty i powszechnej degradacji do poziomu stworów o zgąbczałych mózgach, których i tak nie mają już śmiałości używać. Dlaczego to tak jest, że kiedy sobie włączysz telewizor, to na dłuższą metę możesz od tego tylko zgłupieć, gazety też wyprowadzą Cię daleko w pole, powtarzając kłamstwa różnorakich czynników oficjalnych i agencji rządowych, którym zgodnie przeczą sami słynni byli pracownicy tych agencji..? Czy taki opis sytuacji mieszkańcowi innej planety nie wydałby się na mur beton fragmentem powieści z gatunku globalistycznego kryminału sci-fi? A czy to czasem nie miało być wszystko przejrzyście i pozytywnie w ramach współpracy pod egidą ONZ, czy przypadkiem świat nie miał być piękny i dobry, a możliwie często nawet szlachetny? Skoro jest zupełnie inaczej, to chyba jednak sporo zepsutych tkanek zagnieździło się gdzieś w strukturach władz i meganadawców naszej planety - ale zostawmy to, niech tak już sobie będzie, w końcu było nie było, trzeba się skoncentrować na własnym życiu i pracy, żeby potem móc dziecku kupić zegarek, rower, pomóc utrzymać się na studiach - wszyscy tak robią... Żeby nam potem dzieci nie wyrzucały, że za mało dla nich zrobiliśmy, no nie...

Według Davida Icke'a i Stewarta Swerdlowa zmienianie postaci dotyczy wyłącznie osób, które mają dokładnie po połowie genów ludzkich i gadoidzich; są to tacy jak gdyby Transformers, arcydzieło inżynierii genetycznej prastarych kosmicznych cywilizacji, które onegdaj m.in. w ten sposób próbowały przypieczętować pokój na naszej planecie; nie jest ich dużo. Osoby z 49% genów pradawnych króli mogą nawet niczego nie podejrzewać, jak blisko "były szczęścia". Jednocześnie pojawia się niekiedy inna interpretacja, mianowicie że gadoidzie sylwetki dotyczą tylko aury - to ją i jej transformacje mieliby obserwować naoczni świadkowie tego typu efektów wizualnych, czyli jak gdyby obca dusza wstępowała wtedy w ciało człowieka, ale wyłącznie takie z odpowiednią strukturą DNA. Słyszy się też, że zarówno hybrydy, jak i gadoidy mają już dość chowania się i ukrywania na naszej planecie - żeby móc pojawić się w publicznym obiegu i zacząć chodzić pomiędzy nami bez budzenia zgrozy, mają zostać przedstawione jako zbawcy podczas sztucznej inwazji obcych. Tak że pamiętaj: jeśli widzisz smoka, diabła albo normalnego potwora, to on tu przybył jako wolontariusz z innej planety i możesz mu spokojnie zaufać, bez obaw powierzać opiekę nad dziećmi itd. - niedługo tak powiedzą z telewizora...

Inne ciekawe informacje: kiedy gdzieś około przełomu lat 80-tych i 90-tych Rosjanie ogłosili strefę buforową w kilkusetkilometrowej przestrzeni ponad swoim krajem, udowadniając, że nie żartują, zestrzelili m.in. co najmniej jeden statek Plejadian (info: Phil Schneider), którzy tu jeszcze wtedy latali - wszyscy miłośnicy radzieckiej myśli technicznej mogą więc z dumą zapisać na jej konto uziemienie rydwanu bogów, jako że lepszych 'bogów' od tych Plejadian zdaje się nigdy u nas nie było. Przy okazji: Plejadianie utrzymują, że niestety musieli nas opuścić - ale my pamiętamy, co mówili, żeby nigdy do końca nie wierzyć żadnym kosmitom...

Podobno od połowy XX wieku na Ziemi w dużych ilościach rodzą się osoby w pełni telepatyczne - to ich hybrydy boją się najbardziej i to z myślą o nich wyjeżdżają z tymi wszystkimi podejrzanymi szczepionkami, dziwnie smakującym jedzeniem i elektronicznymi implantami - żeby powstrzymać ich przybierającą na sile łączną moc, która słusznie wydaje im się groźna. Cały system galaktycznego imperium gadoidów ma strukturę feudalną, funkcjonuje w nim ścisła hierarchia i totalna odgórna kontrola - stanowiący miszmasz "Roku 1984" i stanu wojennego Nowy Porządek Świata (alias Nowy Światowy Ład; ang. 'NWO') widomie przygotowywany w USA i według przecieków tak samo pod stołem w ONZ (gdzie zresztą Stany też przecież nie siedzą w kącie słuchając, co proponują inni), to będzie taki ziemski odpowiednik i przedłużenie tejże struktury: dzięki powołaniu jednego globalnego rządu stojącego ponad zmarginalizowanymi władzami wszystkich krajów, nareszcie możliwe będzie sprawne kontrolowanie całej ziemskiej populacji przez wąską, elitarną grupę - technologia już to umożliwia, więc czemu by nie spróbować; a że przy okazji wszyscy ludzie akurat będą już mieli wszczepione elektroniczne radiotransmitery, to sytuacja będzie jeszcze bardziej opanowana i znacznie trudniejsza dla niepokornych, niż teraz, kiedy i tak nie są w stanie obudzić w osobach o wysoko przetworzonych świadomościach głosu sumienia ani głodu godności.

Rozsądnie jest interesować się ufo i zbierać te wszystkie niesamowite opowieści, skoro się nie wie, które są prawdziwe, w naszych czasach to może być wręcz bardziej w porządku wobec świata, niż onegdaj uczestnictwo w ruchu harcerskim - ale myślmy trzeźwo i bądźmy rozsądni: istnienie istot zdolnych do posiadania dwóch różnych form fizycznych i przełączania się pomiędzy nimi jest raczej niemożliwe. Nasi naukowcy z publicznego obiegu zaprezentują takie bakterie pewnie dopiero za 20 lat, poza tym nawet w filmach s-f za bardzo nie występują tego typu istoty, to znaczy o ile nie pojawiają się wątki z legend (ale przecież wiadomo, że legendy to same bajki, 100% wszystkich, 101% - po prostu kiedyś ludzie powtarzali sobie z pokolenia na pokolenie jakieś brednie, ale to były kompletne bzdury, bardzo zbliżone w najrozmaitszych zakątkach kuli ziemskiej, lecz uczeni zgodnie pracują nad przekonującym wytłumaczeniem tych zbieżności, chociaż na razie niestety bez sukcesów i póki co najlepiej jest w ogóle o tym nie mówić, zresztą to 'niepoważny' temat) - więc jak choćby najstarsza i najbardziej zaawansowana technologicznie cywilizacja w naszej galaktyce mogłaby skonstruować takie stworki nawet po trwających miliardy lat badaniach i eksperymentach na milionach planet? Nie, jeśli czegoś takiego nie było w ziemskich kinach na filmach z początków XXI wieku, to kosmos może już sobie dać spokój na zawsze w obydwie strony czasu - nikt nie osiągnie więcej, niż potrafili to sobie wyobrazić słynni Ziemianie, którzy świetlanego poziomu geniuszu własnej cywilizacji dowiedli w obliczu gwiazd choćby przecież tym, jak potraktowali własną planetę; czegoś takiego nie da się opracować - to chyba jasne, że trzeba będzie jakoś inaczej wytłumaczyć te wszystkie doniesienia, skoro to po prostu nie mogło być to, co ludzie widzieli - nie pasuje do naszej wiedzy o świecie, więc to zupełnie nienaukowo w ogóle zastanawiać się nad tym na serio, chociażby nawet i 1000 pojawiało się co roku nowych tego typu relacji - masowe halucynacje się zdarzają, naukowcy już dawno doszli do tego wniosku.

Dołączona grafika

Według Plejaran najlepsze myślenie nie jest ani pesymistyczne, ani pozytywne, tylko obiektywne - konkretne, oparte na faktach z rzeczywistości i prawach istnienia, a nie orbitujące wokół płonnych nadziei czy życzeń z kapelusza, ani tym bardziej negatywnych wkrętek - im bardziej negatywnie myślisz, tym szybciej robi się jeszcze gorzej, to nigdy nie pomaga. Kiedy masz w głowie jakąś myśl, to ona błyskawicznie wypromieniowuje w kosmos i po pewnym czasie wraca pod postacią zdarzenia, ale z niejako "odwróconym znakiem" - to jest akurat taki podpunkt, że tutaj każdemu jest trudno zrozumieć, o co dokładnie chodzi i jak to działa. Wszystkie myśli wszystkich ludzi wszystkich epok są pod kątem ostatecznego obliczenia punktów i zwrócenia doświadczeń zapisywane w elektromagnetycznym banku pamięci zlokalizowanym na orbicie Ziemi i nazywanym Kronikami Akaszy (ang. "Akashic records" od słowa 'akaśa' w sanskrycie oznaczającego niebo - przestrzeń - eter) - znajdują się tam również zapisy poprzednich wcieleń wszystkich mieszkańców planety i kosmici mogą je sobie w razie czego wyświetlać, jeżeli się kimś interesują albo chcą mu pokazać parę motywów. Plejaranie często mówili też Billy'emu, że jest jedyną osobą na Ziemi utrzymującą fizyczne kontakty z przybyszami z innych planet - według wielu oznaczałoby to, że np. Alex Collier i Barbara Marciniak dali się na coś nabrać; z kolei ich zwolennicy uważają, że to B. Meier wymyśla, dał się wkręcić albo zazdrości innym popularności, bo mu się kontakt urwał; wprawdzie sympatyczna pani Marciniak wcale nie twierdzi, że przytrafia się jej coś więcej, niż jak gdyby cudze myśli w głowie - niemniej jednak Plejaranie rzekomo określili ją jako osobę pogrążoną we własnych urojeniach, a sam Billy zawsze bardzo krytycznie wypowiadał się o "channelingowcach", czyli osobach siedzących sobie w domu i odbierających wieczorami transmisje od kosmitów. A'propos tej w naszych czasach niemalże już plagi fizycznych bądź telepatycznych 'kontaktowców' - często o taktyce drużyny przeciwnej mówi się, że polega w dużej mierze na rozpowszechnianiu prawdy "modyfikowanej semantycznie", czyli zmyślnie skażonej dezinformacją - patrz np. chrześcijaństwo; to znaczy chodziłoby o takie przemycanie kłamstw wśród prawdy i w jej atmosferze, żeby ludzie uwierzyli czując, że coś w tym jest.

Taka ciekawostka: Osobiście uwazam, że jest jakaś zbieżność pomiędzy znakiem jin jang, a majańskim hunab ku:
Dołączona grafika albo to tylko te kolory + moja wyobraźnia. ;D

A majowie kojarzą mi się z tym:

Dołączona grafika

Oraz filmem apocalypto i wgl. też z mało przyjemnymi rzeczami, ale wróćmy do artykułu:

W wywiadzie radiowym Alexa Jonesa z Davidem Icke z 3 lipca 2008 (chyba się pogodzili - emisja w j. ang.) obydwaj zgodzili się, że Obama też jest be; Alex zwraca uwagę na fakt, że u nich w mediach sporo zaczęło się mówić o ufo i skoro już nawet Larry King nagle się ocknął i bada sprawy w rodzaju przelatującego nad miastem obiektu wielkości pięciu boisk futbolowych, to chyba szykują w tym temacie coś większego.

Załóżmy, że i Alex Collier i Billy Meier świadomie lub nie uczestniczą w misternych mistyfikacjach. To Plejadianie i tak istnieją i nadal mamy problem z tymi Szarymi, Gadoidami i hybrydami, bo Phil Schneider naprawdę nie żyje (strzelał do Szarych; jego tata miał fotkę z Plejadianinem pracującym w Pentagonie, który przez 50 lat się nie zestarzał i co 10 lat go przenosili, sześć palców trzyma/ł zawsze w rękawiczkach, żeby nie wymieniać obustronnie śmiertelnie groźnych bakterii z innych światów), Al Bielek był jego kumplem (pracował z rogatym Drakonianinem, którego IQ szacowali na 1000 - 1200 punktów), a on z kolei potwierdza uczestnictwo Stewarta Swerdlowa w Project Montauk (który widział osoby zmieniające postać, a nawet był przez nie gryziony, co przynajmniej w tym przypadku wyklucza wersję o hologramie - konkretnie przez Williama F. Buckley'a Jr, amerykańskiego wydawcę i szefa programu kontroli umysłów JANUS z siedzibą w kwaterze głównej NATO w Brukseli); wszyscy w swoich opisach ukrytej prawdy o naszej rzeczywistości potwierdzają istnienie Plejadian. Phil ujmował sytuację odnośnie pozycji Ziemian wobec 'współpracujących' z nimi obcych stwierdzeniem "władze kupują dla nas czas, ale za straszliwą cenę" - chodziło mu zapewne przede wszystkim o chore eksperymenty Szarych na ludziach. Dane za kanałem Euronews odnośnie liczby zaginionych dzieci w roku 2007: Belgia - 2600, Francja - 45 tys. Parę lat temu w Londynie w trzy miesiące zaginęło 300 czarnoskórych chłopców - zbiorowa utrata orientacji w terenie, sezonowa amnezja czy coś innego, o czym lepiej nie mówić i w ogóle nie poruszać tego tematu..? (teraz już można, bo w brytyjskich mediach z czasem skojarzono te nasilenia zaginięć z okresami częstszych obserwacji ufo). Według nieoficjalnego źródła na samym Manhattanie co kwartał znika bez śladu 3 tys. dzieci - niezależni badacze tłumaczą to wyjątkowo rozbudowaną pod tym terenem siecią tuneli, korytarzy, podziemnych sal itp. (ale to akurat raczej za płytko na 100% kosmitów - szczegóły u Teda Gundersona, który próbował prowadzić śledztwo w takiej sprawie i do dziś stara się nagłośnić fakt, że to niemożliwe ze względu na odgórne blokowanie wszelkich działań i paraliżowanie pracy). Gdyby to wszystko były ściemy, to raczej nie powinny pozostawać aż tak kompletnie przemilczane w masowym obiegu informacyjnym, pełnym przecież najróżniejszych bzdur i głupot o niczym - tylko się powinno ludzi uczulać na tym podobne historyjki utalentowanych naciągaczy. Ale tak się nie dzieje, bo to nie żadni naciągacze - czy istnieje inne logiczne wytłumaczenie obserwowanej sytuacji..? Niezbyt to fajna zajawka snuć łudząco podobne do paranoi rozważania, że gdy tylko włączysz telewizor, to już grasz w trzy kubki - ale jak z wiedzy o tych faktach można by wybrnąć w inny sposób, myśląc logicznie i bez naiwności porównując prawdopodobieństwo różnych hipotez?

Według Stewarta Swerdlowa zamachy sponsorowane lub organizowane przez tajne służby można poznać po tym, że ginie w nich dużo dzieci - są to operacje z kategorii inżynierii społecznej, a śmierć ludzi z domu starców nie wywoływałaby aż takiej nienawiści i żądzy odwetu: np. w Biesłanie - tak miało wyjść, teraz Rosjanie są rozjemcami pomiędzy zwaśnionymi narodami, akurat tymi oddzielającymi ich od Półwyspu; podobnie z zamachami na irackich targowiskach - załóżmy, że na Pomorzu odkryto ropę i jesteś pomorskim separatystą, który skonstruował sobie na własny użytek bombę - czy w Warszawie zdetonujesz ją na targu warzywnym, czy raczej pod jakąś kancelarią albo spróbujesz wejść z nią do Sejmu? Oczywiście, że zrobisz to w kolejce po żywność dla potrzebujących albo na zatłoczonym ryneczku pełnym kobiet, przecież jesteś niebezpiecznym, szalonym mordercą bez zasad, dla ciebie to bez różnicy, nie wierzysz w żaden bilans uczynków po śmierci - oby zginęło jak najwięcej dzieci twoich sąsiadów, z których przodkami pomieszkiwali na tej ziemi już twoi pradziadowie; potem oni w odwecie wysadzą pełne szkolnych wycieczek molo w Sopocie i tak w kółko, a zatem obce siły pokojowe będą musiały was rozdzielać przez długie lata (postaw u buka, że akurat dopóki nie wyczerpią się złoża - takie przeczucie...), skoro tak barbarzyńsko na oślep się masakrujecie - gdyby nie to, mogliby zostać w domu, przecież nie chodzi im o ropę, tylko o pokój i szczęście ludzi w odległych zakątkach globu - co Ty, telewizji nie oglądasz..?

Czasem sobie myślę: "nie, to chyba wszystko jakieś bzdury, to jest za bardzo pojechane i jak z komiksu, to nie może być prawda, bo to wszystko przecież jest po prostu za bardzo inne od tego, jak wszyscy myślą i co twierdzą autorytety, od tego jak piszą w naukowych czasopismach i mówią w radiu, w telewizji, w szkole - każdy głupi wie, jak jest, czyli że normalnie, a nie jakieś potwory z kosmosu, ufo, setki podziemnych baz na całym świecie... To znaczy na pewno gdzieś tam w gwiazdach istnieją różne stwory, to nie było tak, że natura tylko u nas tworzyła na trzeźwo, a resztę kosmosu robiła już wstawiona i zapominała montować po planetach prawo ewolucji; ale dlaczego zaraz u nas, teraz, miałyby chodzić te stwory i to od razu takie przykre - już nie popadajmy w jakieś schizy..." Ale potem się reflektuję - zaraz, zaraz, no ale w takim razie dlaczego nigdzie po kanałach tv ani uniwersytetach wbrew statutom nie mówi się o klamce uwiecznionej na filmie w tym samym samochodzie, który Kennedy opuszczał z dziurą w głowie, znajdującej się w ruchu akurat w momencie, gdy z czoła rozbryzgiwała mu krew, skierowanej wówczas na niego i zaraz potem szybko schowanej przez kierowcę - widać to na filmie 5 razy lepiej, niż na słynnym zdjęciu Ali Agcy z zamachu na Papieża, gdzie pistolet w jego ręku trzeba zaznaczać kółkiem, bo by ludzie nie zauważyli, tak słabo widać - jak to jest, że to jednak jakoś media wypatrzyły, a tamtego już 45 lat nie potrafią dostrzec i to w 'najbardziej demokratycznych krajach świata' - skoro do odnalezienia rzeczonego materiału archiwalnego wystarcza dostęp do Internetu, elementarna znajomość języka angielskiego i 5 minut wolnego czasu..? Poruczniku Columbo, czy panu tu wszystko gra..? Skoro nie ma się czym martwić, to dlaczego tak jest, skąd tak bezczelne zakłamanie i liczenie na to, że ludzie są debilami i sami się nie dowiedzą, nie poinformują nawzajem? Fajnie by było się zrelaksować i zapomnieć o tych wszystkich niepokojących relacjach, ale tak żeby się do tego nie zmuszać wbrew rozsądkowi - jeśli można poważnie dalej ufać pakietowi informacyjnemu serwowanemu nam przez wielkie media, to dlaczego nie ma w nim wypowiedzi ani oświadczeń słynnych astronautów, generałów i admirałów, które budzą zastanowienie i chwilę milczenia u każdego, kto się z nimi zetknie, co doświadczalnie sprawdziłem..? Dlaczego władze traktują nas jak ludzi, których trzeba oszukiwać - czyżby ktoś gdzieś miał coś do ukrycia, bał się że coś się wyda? Co skłania byłych pracowników do przeciwstawiania się ich polityce? Dlaczego uderzające podobieństwa opisów z legend do współczesnych relacji o załogach ufo są zawsze pomijane przez "ekspertów" z telewizyjnych pseudoufologicznych cyklów typu "a teraz wyśmiejemy każdego, przerywając mu w pół wypowiedzi - skoro nie jesteśmy w stanie przeszczepić twarzy naszym sceptykom..." ?

Dołączona grafika

Według Ala Bieleka w nalotach bombowych na Niemcy podczas II wojny światowej miasta były zrównywane z ziemią, a straty wśród ludności cywilnej wyniosły dwadzieścia sześć milionów zabitych - potem historię napisali zwycięzcy i ogłosili takie liczby, żeby nie było wątpliwości, którzy byli dobrzy i szlachetni, a którzy masowymi mordercami; na podstawie opowieści z rodzin własnej i znajomych zastanawiam się, co by się okazało, gdyby policzyć wszystkie osoby, które wróciły z przymusowych robót w Niemczech i przedstawić w słupkach, ile z nich zostało rannych podczas bombardowań do poziomu częściowego inwalidztwa (ja np. nigdy nie mogłem uścisnąć dziadkowi prawej dłoni, którą miał sparaliżowaną od 1945 r. po upadku jakiejś szyny w zawalającym się domu). Dalej z tego samego źródła z wywiadu z początku lat 90-tych: technologia programu Montauk w zakresie tuneli czasoprzestrzennych bazowała zasadniczo na osiągnięciach programu Phoenix - w tajnych projektach Ziemianom udało się utworzyć połączenia na zasadzie skoku w odległe zakątki galaktyki i dalej, nie mówiąc o wstrzeliwaniu się w podziemia na Marsie i tym podobnych podstawowych trikach; zasadniczo to zdaje się było tak, że oni to sami wynaleźli tak jakby niechcący przy okazji eksperymentu Filadelfia ("Amerykanie", chociaż akurat amerykańskich naukowców było tam najmniej - prym wiedli Tesla z Serbii i von Neumann z Austro-Węgier), a potem obcy-brzydale tylko im pomagali to rozwijać i kontrolować, żeby nic nie wybuchało w czasoprzestrzeni (i przy okazji podobno umożliwiali przybywanie wielu statków swoich - ale to info z innych źródeł). Informacje z następnej części wywiadu: kolonie na Marsie powstały pod koniec lat 60-tych i szybko w atmosferze pojawił się tlen, a na równiku panuje odpowiednia dla ludzi temperatura, można uprawiać jogging; w podziemiach działała jeszcze maszyneria i udało się zapalić światło, ludzie z Marsa najwyraźniej wymarli dopiero 10-12 tys. lat temu, a sądząc po rysunkach na ścianach, byli to przodkowie amerykańskich Indian - tyle że dwukrotnie więksi. Dinozaury nie mogły żyć na Ziemi przy obecnej grawitacji, bo ich kości nie wytrzymałyby obciążenia - ale żyły, ponieważ współczynnik grawitacji wynosił wtedy 1.3. Fragment innego wywiadu z Alem przeprowadzonego przez tego samego nieszablonowego bułgarskiego badacza: substancje psychoaktywne były wszędzie na świecie całkowicie legalne np. jeszcze w latach 30-tych XX wieku - sytuacja zaczęła się zmieniać po II wojnie światowej, ponieważ dostęp cywili do wyższych poziomów świadomości stanowił kluczowe zagrożenie dla technologii kontroli umysłu - umożliwiałby przypadkowe deprogramowanie agentów, np. takich w ogóle nie zdających sobie z niczego sprawy (że kiedyś umknęło im parę godzin z życia i od tego czasu ich podświadomość czeka na określony znak, aby mechanicznie i bezwiednie wykonać wkodowane wcześniej podczas hipnozy czynności). Co ciekawe, faktycznie: programy kontroli umysłu na poniemieckiej technologii ruszyły w latach 50-tych ubiegłego stulecia i wkrótce później w USA, a następnie za pośrednictwem ONZ na całym świecie, rozpoczęła się delegalizacja i pejoratywizacja roślin świętych od tysiącleci oraz sztucznych specyfików, o których wiele osób mówi niezwykłe rzeczy, że jakoby pozwalają zobaczyć ukryte wymiary rzeczywistości i pajęczyny w nas samych, których inaczej może nigdy byśmy nie dostrzegli. Inna część wspomnianego wywiadu: Hitler nie eksterminował Żydów przed 1941 r., bo taką miał umowę z "plejadiańskimi terrorystami", którzy udostępniali mu różne technologie i dopiero wtedy wycofali się ze współpracy; wcześniej w imieniu USA ich ofertę odrzucił w roku 1933 prezydent Roosevelt. Do nazistów następnie zgłosili się mali Szarzy, którzy tak samo zaoferowali technologie, w zamian za ludzi na eksperymenty - odpowiedź Adolfa w skrócie brzmiała "żadnych Aryjczyków, ale z obozów możecie mieć, kogo chcecie" - stąd wzięły się niekiedy spore różnice w liczbach osób przybyłych do obozów koncentracyjnych, zagazowanych i wyzwolonych - z tych brakujących wiele przed śmiercią zaliczyło jeszcze podróż prawdziwym latającym spodkiem, a możliwe, że niektórym przyszło potem latami wegetować w laboratoriach obcych - choć znając Szarych, trudno to z przekonaniem podejrzewać, bo to ambitni naukowcy i chyba raczej po prostu porywają sobie następnych, tak im się spieszy, aby przekonać kosmos do sensu trwania swej szlachetnej rasy. Po zakończeniu działań wojennych Alianci błyskawicznie zorientowali się, że Niemcy otrzymywali pomoc technologiczną z zewnątrz. Obecnie (wywiad z 1992 r.) drugim po Stanach celem inwazji Szarych jest Europa. Różni obcy wchodzą w interakcje z ludzkością od co najmniej 10 tysięcy lat, zazwyczaj kontaktując się z królami, kapłanami bądź innymi elitami, w których interesie nie leży ujawnianie tego społeczeństwom, skoro opłaca im się raczej zachować uprzywilejowaną pozycję. Iluminaci od 500 lat mają siedzibę w Bazylei; jest to organizacja o tyle dziwna (a może właśnie reprezentatywna?), że kieruje nią zawsze trio konstytuowane przez dwie osoby należące do gatunku ludzkiego i jedną będącą gadoidem (ang. 'reptilian'). Następna część: żeby być członkiem trzeba posiadać zaawansowane zdolności psychiczne - widzenie przez czas, zdalne postrzeganie i komunikowanie telepatyczne z inteligencjami pozaświatowymi; mącą na naszej planecie od 10 tys. lat, ale obecnie takich stojących za kulisami grup jest wiele - oprócz już wcześniej wymienianych można do nich zaliczyć także np. Klub Rzymski (ang. 'Club of Rome'), stawiającą sobie szlachetne cele organizację w praktyce skupiającą się m.in. na opracowywaniu strategii depopulacyjnych. Ofiar obrzędów 'satanistycznych' jest znacznie więcej, niż ludziom się wydaje. Po Brytyjczykach następni na Księżycu byli Niemcy - najpóźniej w 1949 r., w latających talerzach, na Marsa od razu też skoczyli; bazę na Antarktydzie po trzech latach eksploracji założyli w roku 1939 i przed zakończeniem wojny przerzucili tam podobno tysiące jednostek (sformułowanie Bieleka - "podobno"); w 1943 r. mieli prototyp ufo o średnicy 75 metrów z montowanym działem okrętowym lub czołgowym - po tym można poznać ich latające talerze, bo z normalnych nie wystają tego typu lufy; od roku 1949 przenosili się w nieznanych ilościach na Księżyc i nie wiadomo, gdzie jeszcze, ani co potem robili; jest to jeden z największych sekretów naszej współczesnej historii, że naziści nigdy się nie poddali - poddali tylko terytorium Niemiec; potem zaprzyjaźnionym krajem była dla nich m.in. Argentyna, możliwe że nawet produkowali tam swoje spodki (przyp. red.: to by tłumaczyło klasyczną opowieść brazylijskiego młodzieńca o spotkaniu z pasażerką ufo w jej pojeździe, przypominającym fragment jakiegoś przyszłego odcinka serialu "Seks w wielkim mieście"...) Wypracowana przez następców Project Rainbow technologia niewidzialności tylko w pewnym stopniu opiera się na specjalnym materiale poszycia kadłubów; urządzenia zapewniające całkowitą niewidzialność są montowane na amerykańskich superlotniskowcach oraz myśliwcach USA i Izraela; dzięki tej technologii amerykańska flota posiada również zdolność do przeskoczenia w inne miejsce oceanu np. kilka tysięcy mil dalej - takie przypadki były obserwowane i zgłaszane przez osoby pilotujące prywatne samoloty. Opracowano również dwa sposoby na uczynienie niewidzialnym człowieka - jeden wymaga użycia maszyny, natomiast drugi tylko wypicia płynu, ale potem agent jest wiele dni ciężko chory. (uwaga: z powodu pousuwania oryginalnych materiałów wideo przez serwis YouTube, przemiksowane fragmenty wypowiedzi zawarte w czterech powyższych linkach "drugiej generacji" mogą nie obejmować wszystkich zrelacjonowanych informacji lub zawierać je w innym rozkładzie; przy okazji jeszcze jedna ciekawostka z innego nowego fragmentu - radio było w użytku długo zanim Tesla zaczął coś konstruować, zostało zastosowane już w 1847 r., a być może nawet jeszcze podczas Wojen Napoleońskich - władze już od setek lat prowadzą politykę ukrywania przed opinią publiczną technologii, także tych ocalałych z czasów przedstarożytnych - nad którymi przez wieki w tajemnicy sprawowano pieczę, skoro nie można było ich reprodukować z powodu niskiego poziomu rozwoju technicznego)

Nigdy nic nie wiadomo, ale według Davida Icke'a, który bada te zagadnienia od kilkunastu lat, hybrydy i gadoidy to raczej dwie różne grupy interesów. Hybrydy mniej lub bardziej sterują naszym światem od tysięcy lat i podoba im się to, tak że nadciągające przez przestrzeń siły Drakonian postrzegają jako zagrożenie dla swojego miłościwego panowania na Ziemi, które teraz w obliczu rozwoju technologii mogłoby stać się absolutne, jeszcze tylko dwa małe kroczki - zwłaszcza, że ludzie śpią, albo udają, że śpią. Z kolei te gadoidy vel smoki zapewne nie darzą wielkim szacunkiem istot, które w połowie są ludźmi, one po prostu mają wytyczne aby opanować nasz system planetarny i zaprowadzić pokój na totalitarną modłę, w którym pewnie już wszystkie telewizory będą się nazywały "Orion", a okręty "Gwiazda Syriusza"; według Alexa Colliera gadoidy myślą, że robią dobrze, że po prostu zaprowadzają pokój - tylko że w ich wydaniu nie ma pokoju bez całkowitej odgórnej kontroli, oczywiście sprawowanej przez nie. W sumie na chybił trafił trudno strzelać, jak to jest i dlaczego według Icke'a nie od dziś przesiąknięte hybrydami władze USA jednak odrzuciły ofertę kosmicznych Ludzi, wybierając przymierze z istotami prezentującymi się dużo bardziej koszmarnie. W każdym razie przydałby się w końcu jakiś spisek Ziemian, jest nas przecież kilka miliardów i powinno się znaleźć parę konkretnych osób, nawet jeśli 90% zaszczutych od maleńkości reprezentuje poziom "nie mam odwagi się po swojemu ubierać, wyglądać, wypowiadać, posiadać choćby jednego poglądu innego niż telewizor ani zakwestionować żadnego faktu podawanego jako naukowo potwierdzony - co prawda wiem już, że władze i media równie bezczelnie kłamią i o ufo, i o zamachu na JFK, i o zamachach z 11 września - ale nie przeszkadza mi to za bardzo, gdyż ja również jestem osobą w ogóle zakłamaną, podobnie jak większość moich znajomych - przecież wszyscy oglądamy razem telewizję; jestem kimś, kto nie miał odwagi zwrócić w sklepie uwagi, że nabita cena jest inna od naklejonej - więc gdzie mi tam, żeby jeszcze może na głos zauważać, że w naszej współczesnej rzeczywistości młodym ludziom wpaja się po szkołach i uniwersytetach niewiele mniej głupot, niż w wiekach XX, XIX czy XVII - zaraz by powiedzieli, że to ja się nie znam, że coś ze mną nie tak, albo przynajmniej z moją inteligencją..."

W związku z licznymi relacjami na temat nieżyczliwych nam obcych (Phil Schneider, Al Bielek, Stewart Swerdlow, Credo Mutwa, James Casbolt, Preston Nichols i wielu innych) o wiarygodności podpartej ciężkimi przejściami lub wręcz zejściami tych ludzi, w związku z tysiącami zdjęć i setkami nagrań wideo latających talerzy lub szybkich świateł, przemyconymi do mediów zapisami z ekranów radarowych, nie wspominając o relacjach setek pilotów, milionów naocznych świadków i dziesiątek tysięcy uprowadzonych - wydawałoby się, że jest sens zajmować się tym ufo i jakoś próbować badać ten temat, wyjaśniać i dokopywać się do prawdy, skoro jak widać prawdy nie mówią nam o niczym. Niestety: kolejny raz przypadek wieje uczynnym społecznikom w oczy. Otóż akurat tak się składa, że kiedy interesujesz się ufo i gromadzisz informacje o kosmitach, to co drugi lekarz po uważnym wysłuchaniu wystawi Ci diagnozę o schizofrenii, a co czwarty doradzi rodzinie skierowanie Cię na leczenie - te pełne dobrych chęci osoby właśnie tak bowiem zostały przygotowane do pełnienia swych funkcji w społeczeństwie, odebrały takie wykształcenie, które następnie skłania je do formułowania tego rodzaju ocen i zajmowania stanowisk podług tej linii 'rozsądnej i trzeźwej, naukowej postawy'. To nie jest ani śmieszne, ani ciekawe, tylko realne - jest to rzeczywiste zagrożenie, które czyha na każdego, kto spróbuje opowiadać innym o tych zagadnieniach - najwyraźniej jednak zasługujących na zgłębianie, choćby i po omacku. Takie niebezpieczeństwa nie grożą osobom rozrzucającym papierki po chodnikach - nikt nawet nie posądzi ich o to, że coś z nimi nie tak, gdzie tam - ani godzinami przymierzającym ubrania - jasne, przecież to rozsądne - czy przeżywającym plotki dotyczące gwiazd ekranu - to też jest normalne, że hej. Kolejny raz w naszej rzeczywistości coś chyba zmienia jakaś niewidzialna ręka (bo przecież ufo nie istnieje, kosmitów nie ma, wszystkie planety pośród gwiezdnych mgławic krążą bez jednego porostu; rządowych spisków też nie ma - istnieją tylko zwolennicy teorii spiskowych oraz poświęcone alternatywnym wersjom historii książki, filmy i konferencje), tak że wychodzi bardzo dziwnie, nienaturalnie i niekorzystnie dla nas, a na rękę wszystkim, którzy chcieliby coś ukrywać i dalej bez przeszkód ani głosów sprzeciwu robić ludziom wodę z mózgów. Dobrze, że nie jesteśmy jakąś planetą manipulowaną przez obcych albo pół-obcych, bo w tej sytuacji dopiero byśmy mieli problem, w społeczeństwie żyjącym wedle takich reguł i przekonań. A przy okazji: gdyby istniała gdzieś daleko w kosmosie jakaś planeta kontrolowana przez sekretne stowarzyszenie o częściowo intergalaktycznej proweniencji - to w tym świecie, w kontekście jego obrazu serwowanego tam przez środki masowego przekazu, jaka hipoteza mieszkańcom owego zniewolonego globu wydawałaby się zapewne najbardziej niedorzeczna i niemalże kwalifikująca formułującą ją osobę do trwałego odizolowania od reszty społeczeństwa w zamkniętym ośrodku dla 'gadających największe bzdury'..?



Z drugiej strony jest równie prawdopodobne, że kultura, w której osoby badające ufo są wysyłane do psychiatryka, stanowi wytwór masowej propagandy na zamówienie czynników ziemskich, które po prostu mają fisia na punkcie ukrywania przed całym światem swoich konszachtów i ustawek z szemranymi handlarzami przybywającymi z innych rejonów kosmosu. Według Dana Burisha czy rzekomego kosmity z polskim obywatelstwem Hejala, jaszczury z Oriona owszem istnieją, ale niestety - to jednak ludzie rządzą Ziemią i ponoszą odpowiedzialność za to całe piekiełko, w którym nigdy nie wiesz, z jaką zbrodnią wyjadą następnego dnia i czy głupawka serwowana w mass mediach w końcu zelżeje, czy raczej systematycznie będzie biła kolejne rekordy, jak niegdyś Bubka albo teraz Isinbajewa. Co do inwazji obcych, to według Plejaran faktycznie zbliża się dla Ziemian czas konfrontacji z jakimiś agresywnymi barbarzyńskimi istotami nastawionymi na podbój galaktyki w imię swojej porąbanej ideologii, ale to jeszcze nie znaczy, że nie będzie wcześniej żadnych ściem w tym temacie - raczej będą, a wręcz już ciągną się od dekad; według m.in. wspomnianego Hejala, jak również wielu innych ciekawych osób, sfingowana inwazja obcych to ma być coś jak szach w długo rozgrywanej partii, po którym ma nastąpić mat w postaci utworzenia globalnego rządu umożliwiającego kontrolowanie całej ludzkości przez kilkaset osób - z tym, że według symulacji ziomków Hejala, to im się raczej nie uda m.in. ze względu na wewnętrzne konflikty wśród tych 'złych ludzi'; według Hejala każda planeta zaatakowana z kosmosu otrzymuje pomoc od innych cywilizacji, jeżeli sama nie potrafi się obronić. W sumie w ogóle nie wydaje się to nieprawdopodobne, że rodziny bankierów, dynastii politycznych i rodów arystokratycznych (chociaż właściwie wszystkie te grupy bez wyjątków wywodzą się wprost z arystokracji indoeuropejskiej, znanej z wieszania niepokornych przez całe poprzednie tysiąclecie - taka ciekawostka, ale to pewnie tylko jakiś zbieg okoliczności, inaczej na pewno mówiliby o tym eksperci i pisali renomowani komentatorzy) kontrolują nasz świat od stuleci i w krajach nadających ton globalnej polityce tak naprawdę nie ma żadnej demokracji, to jest tylko taka ściema i coś jakby non stop nadawana reklama, ludzie to kupują, a rzeczywistość jak zwykle wygląda mniej różowo - oni też kochają swoje dzieci i to z myślą o nich przedłużają ten system, żeby funkcjonował dalej po ich odejściu; skoro ich latorośle mają dostęp do wiedzy a'la Atlantyda czy ufo, której my, panikujące z byle powodu masy, nie jesteśmy godni - to zrozumiałe, że ich rodzice uważają i zgadzają się wszyscy co do tego, że to właśnie ich pociechy najlepiej będą się nadawały do kierowania ludzkością, a nie jakieś przybłędy z przypadku wybrane przez głupich ludzi, no nie..? Media są zależne od decyzji polityków i vice versa - a kto ma kasę, ten ma i polityków, i media; no a kto ma kasę..? Połowa naszej pracy idzie na podatki, a połowa wpływów z podatków idzie na obsługę zadłużenia narodowego - cały czas nabijamy im kabzę, każdy z nas jest ich pańszczyźnianym parobkiem przez okrągły kwartał w roku, tak jak za dawnych czasów, albo nawet gorzej. Coś ci się nie podoba - to pozdejmuj zastawę z półek, bo jutro trzęsienie ziemi; szczegóły w listopadowo-grudniowym'08 wydaniu magazynu Nexus w wywiadzie z Benjaminem Fulfordem - j. pol., to wszystko dzieje się naprawdę i właśnie dlatego nie ma o tym w telewizorze; gdybym ja mógł zredagować jedno wydanie Wiadomości, to potem przez cały wieczór karetki zderzałyby się ze sobą na skrzyżowaniach - ale to nie ja tak wkręciłem ludzi w zakłamany matriks nie trzymający się kupy, odkryć archeologicznych ani zdjęć powierzchni najbliższych planet, a poza tym już następnego dnia pewnie milej szłoby się deptakiem, gdyby ludzie wiedzieli, że jednak są czymś więcej, niż tylko anomaliami natury w bezsensownym świecie przypadków.

Jeszcze dwa słowa o jedzeniu mięsa (czego osobiście przez długie lata nie praktykowałem i wyrosłem na pięknego szkieletora, patrzącego na protoplastów w górę): według Alexa Colliera należy tego unikać, ale jeżeli ktoś czuje wewnętrzną ochotę/potrzebę, to powinien ją zaspokoić, zamiast się męczyć. Plejaranie jedzą mięso, ale takie uprawiane niby zboże, dzięki czemu nie muszą zabijać zwierząt. Według Hejala nasi naukowcy wynajdą tego typu sztuczne mięso za kilkadziesiąt lat; w jego relacji jednym z nakazów Kreacji, to znaczy takim prawem wszechświata, na które On zerka czy przestrzegamy, jest spożywanie w odpowiednich dla swojego gatunku ilościach pokarmów pochodzenia mineralnego, roślinnego oraz zwierzęcego - czyli jeśli w ogóle nie jesz mięsa, to trochę denerwujesz kosmos; w roślinach podobno za dużo jest jakichś kwasów, żeby można było się tylko nimi odżywiać. Uwaga niezgodność: według Hejala Księżyc to sympatyczny obiekt stworzony przez jakiegoś Gwiezdnego Ogrodnika, pusty w środku i zamieszkany przez istoty niematerialne, które gromadzą energię mentalną wyprodukowaną przez Ziemian (to jedno by się akurat zgadzało - według Schneidera Szarzy ciągle kombinują z jakimiś żniwami dusz [naszych], a według Colliera Księżyc to właśnie jak gdyby główna rafineria w tym systemie i to tam podróżują nasze dusze po śmierci, to znaczy obcy je ściągają, kasują pamięć i coś tam jeszcze robią, a potem się wraca od nowa "produkować miód"); ewentualnie nieco na siłę można by to spróbować uzgodnić zakładając, że Szarzy tylko pasożytują gdzieś na powierzchni Srebrnego Globu i podłączają się do tego przepływu dusz/energii - ale po co uzgadniać, skoro może ten Hejal to po prostu jakaś ściema, choć w sumie całkiem ciekawa, no i byłby pierwszy kosmita-Polak... Według Hejala owa energia mentalna jest potrzebna istotom wyższym na projekty w innych zakątkach kosmosu, a wszystko jedno, czy pochodzi z emocji pozytywnych, czy też negatywnych - byle było jej dużo; układy planetarne stworzone nie przez Kreację, ale przez istoty zwane Gwiezdnymi Ogrodnikami, można poznać po dziwnych relacjach ciał niebieskich - u nas byłby to zbyt duży Księżyc o pozornej wielkości identycznej z tarczą Słońca, u nich na Saleinji jest jakoby jeszcze większe przegięcie - 4 księżyce na tej samej orbicie w równych odstępach od siebie, a kiedy jeden wypadnie z toru po przejściu komety albo zderzeniu z meteorem, jakaś tajemnicza siła ściąga go z powrotem na właściwe miejsce. Dalej z tego samego źródła: wewnątrz Ziemi kwitnie zaawansowana cywilizacja Agarty i na pewno dadzą o sobie znać, jeśli przeprowadzimy jeszcze parę eksplozji nuklearnych albo spróbujemy podbić inną planetę czy np. nawrócić jej mieszkańców na taką lub inną religię (natomiast według Plejaran od Billy'ego Meiera przynajmniej ci z podziemnego miasta Agarta są nieco porąbani i chcieliby rządzić całym światem, ale są za słabi technologicznie). Substancje psychoaktywne generują wizje niewiarygodne z powodu skażenia iluzjami umysłu tworzonymi przez zanikające połączenia nerwowe - narkotyki to droga na skróty prowadząca na manowce, a za pomocą medytacji można osiągnąć nie tylko te same, ale nawet lepsze efekty, tylko trzeba nad tym troszeczkę popracować; do pewnego stopnia usprawiedliwieni są jedynie szamani, którzy do wprowadzania się w trans oprócz psychotropów używają rytmu bębnów - ich wizje mają wartość, w przeciwieństwie do doświadczeń kogoś, kto używa samych narkotyków - ale ze względu na skażenie halucynacjami muszą sobie potem te wizje interpretować i przez to mają więcej roboty oraz okazji do pomyłek niż szamani, którzy do popadnięcia w trans korzystają jedynie z bicia w bębny (tymczasem np. według Baśki Marciniak albo Bashara, "podróże" są o.k. i pozwalają nam na poszerzanie granic własnej świadomości). Generalnie ze wszystkim w życiu to jest tak, że łatwa droga zawsze się komplikuje i kończy katastrofą, a trudna droga z czasem staje się coraz łatwiejsza i okazuje naprawdę dokądś prowadzić. Istnienia duszy można dowieść: na fotografiach kirlianowskich widać brakujące kończyny u osób po amputacjach, a w chwili śmierci waga ciała maleje o pewien ułamek - można to łatwo obliczyć, byle uwzględnić przy tym wdechy i wydechy. Inkarnująca się dusza może sobie wybrać planetę (różnica z przekazem Plejaran - według nich jedyny naturalny sposób, żeby odrodzić się na innym globie, to polecieć tam pojazdem kosmicznym i na miejscu puknąć w kalendarz).

Zdaniem Hejala nie ma problemu, żeby w następnym wcieleniu inkarnować się np. 700 lat wcześniej, ani ...w tym samym czasie w wielu osobach naraz, nawet żyjących na różnych etapach rozwoju duchowego - tzn. chyba chodzi tu o to, że można by w swoim milion pięćsetnym wcieleniu urodzić się np. w roku 2120, potem rozwinąć się duchowo przez wiele żyć i kiedyś ponownie inkarnować się na tej samej planecie w roku 2125, a następnie jeszcze kiedyś w 2118 r. i samego siebie z przeszłości z pogardą gnębić w szkole, obrzucać na ulicy nieufnymi spojrzeniami, napaść w zaułku itp. ... O medytacji: to nie człowiek powinien dostosowywać się do formy medytacji, ale na odwrót - można medytować leżąc, w wannie, patrząc w niebo, siedząc na drzewie itp. - jak komu wygodnie. Podczas próby uprowadzenia przez Szarych wystarczy uwierzyć, że można się ruszyć, aby przezwyciężyć paraliż i wprawić w panikę tych wybitnych pozaziemskich naukowców, skłaniając ich do wzięcia nóg za pas. Rasa Hejala, Saleinjiczycy, stosuje astrologię m.in. do przewidywania trzęsień ziemi i wahań nastrojów społecznych - dla nich to bardzo ważna nauka; nasza współczesna jej wersja jest totalnie niedokładna, ponieważ nie uwzględnia choćby pozornego ruchu gwiazd wynikającego z precesji - już lepsi byli w tym Majowie, a nawet wcześniejsze od nich ludy. O przeszczepach: jeżeli dawca nie żyje, to jego dusza może wałęsać się wokół osoby biorcy, w której ciele żyje jeszcze fragment jego ciała - taką duszę trzeba w czasie hipnozy zagaić i przekonać, że umarła, inaczej będzie tak uwięziona do śmierci biorcy i może zacząć wpływać na jego zachowanie, a nawet wypierać jego duszę; prawidłowe rozwiązanie to hodowanie klonów narządów z tkanek pacjenta, to nad tym powinni pracować nasi naukowcy. O żywności modyfikowanej genetycznie: spowodowała wzrost zachorowań na autyzm i inne, nowe choroby genetyczne, a realne skutki jej stosowania będą widoczne za około sto lat - pokarm nie jest trawiony w 100%, ułamek procenta genów z przewodu pokarmowego przenika do organizmu w niezmienionej postaci. Wersja Hejala o Jezusie jest zupełnie inna - że był przywódcą powstania przeciwko Rzymianom i w ogóle nie było wtedy jeszcze ukrzyżowań, a na pal wbito kogoś innego, jakiegoś zwolennika-ochotnika. O Fatimie: to tylko jacyś Dewianie robili sobie eksperymenty chcąc sprawdzić, czy ludzie nadal każdą garść informacji będą przerabiali na religijne cuda. O Roswell: to faktycznie był balon, ale nie meteorologiczny ani prototypowy, tylko szpiegowski. O istotach niskich, demonicznych, regresywnych itp.: od jakiegoś czasu porzucają centra religijne, gdzie żerowały na wywoływaniu w wiernych poczucia winy i strachu przed karą, a przenoszą się do ...mediów, powodując brutalizację przekazów. O nauce: ziemska nauka to religia oparta na wierze w dogmaty naukowe, a w naszych czasach sytuacja jeszcze się pogorszyła, ponieważ środowiska biznesowe wspierają te dogmaty w celu ukrycia przed społeczeństwami niektórych wynalazków, np. generatorów darmowej energii. O wnętrzu Ziemi: nie ma tam dnia ani nocy, zawsze panuje półmrok podobny do zmierzchu czy świtu; przejść jest wiele, a jedno z nich znajduje się w Górach Świętokrzyskich, ale jest dobrze zabezpieczone i najlepiej w ogóle go nie szukać, bo "mogłoby się to skończyć dla śmiałka śmiercią". Zablokowanie pamięci o poprzednich wcieleniach to nie sprawka złowrogich kosmitów lecz efekt eksperymentalnego wprowadzenia na Ziemi prawa karmy z inspiracji Plejaran - to był ich pomysł i to samo w dobrej wierze zrobili u siebie, a kiedy okazało się, że to fatalny system (nikt nie kojarzy, za co pokutuje), odeszli od tego rozwiązania, tymczasem u nas nie dało się już niczego odkręcić i tak zostaliśmy, jako że królowie i kapłani w obronie swej pozycji wzniecili w naszych przodkach nienawiść do przybyszy z gwiazd, którzy próbowali wrócić, aby naprawić ten błąd - posuwano się nawet do ich mordowania. To oto chodziłoby w micie o Edenie - drzewo to cykl życia, owoc to prawo karmy, wąż to kosmiczni ludzie, a wypędzenie z raju to utrata pamięci o poprzednich wcieleniach. Prawo karmy sztucznie wgrane w naszą rzeczywistość niepotrzebnie obciąża np. osoby wykonujące zawód kata - każdy, kto kogoś zabije, zginie z czyjejś ręki w tym lub w kolejnym wcieleniu albo w następnym życiu doświadczy śmierci ukochanej osoby - nie pojmując, dlaczego go to spotkało.

Dołączona grafika


Mohendżo Daro było stolicą Imperium Ramy noszącą nazwę Narmini - Atlantydzi rozwalili ich atomówkami, ledwo je wynaleźli; Atlantyda była imperium zbudowanym na niewolniczej sile roboczej. Rzekome uprowadzenia przez kosmitów to przeważnie wojskowe eksperymenty na ludziach kamuflowane wprowadzaniem sztucznych wspomnień; okaleczenia bydła to darmowe eksperymenty na zwierzętach; chociaż faktycznie kręci się tu pewna wymierająca rasa kosmitów. Pasażerowie samolotów, którzy rzekomo zginęli 11 września, w rzeczywistości zostali przekazani wojsku w charakterze materiału na eksperymenty, a wcześniej użyto ich do sfingowania połączeń telefonicznych. W roku 2012 wydarzy się to, co ludzie będą sobie wyobrażać, że się wydarzy, a tak w ogóle to kosmici rozpowszechniają inną datę - 3 II 2029, kiedy zakończy się Era Ryb, a oddziaływanie Ery Wodnika osiągnie moc 100%. Do roku 2023 trwać będzie faza przejściowa; ocieplenie wszystkich planet w naszym układzie stanowi efekt zmian w aktywności Słońca. Saleinjiczycy klasyfikują mieszkańców Ziemi jako ...istoty półświadome, zdaje się coś jakby pomiędzy roślinami i drzewami a ludźmi czy pomysłowymi gadami z normalnych planet. Dziura ozonowa to wynik raczej eksplozji nuklearnych - nieprzypadkowo pojawiła się nad Ziemią Królowej Maud, gdzie Amerykanie przeprowadzali detonacje. Zaprzestanie wytwarzania broni to nie najlepszy pomysł - w kosmosie czai się bowiem wiele agresywnych ras; należałoby jednak skoncentrować się na technologii obrony planety przed atakiem spoza Układu Słonecznego. Czipy wszczepiane pod skórę zagrażają zdrowiu i wywołują raka; implanty w rodzaju dodatkowej pamięci podłączanej do mózgu mogą stać się makabrycznym polem do popisu dla ludobójców - twórców wirusów komputerowych, nie wspominając o ponurych planach władz czy wojska. Przygotowywany przez amerykańskich decydentów plan sztucznej inwazji obcych zakłada wylot wszystkich latających spodków 'made in USA' i zniszczenie kilku miast, a następnie, w odpowiedzi na wybuch paniki, utworzenie światowego komitetu, który przejmie kontrolę nad siłami militarnymi wszystkich krajów; po spektakularnym "odparciu inwazji" stolicą globalnego państwa zostanie Waszyngton albo Nowy Jork, rozpoczną się polowania na kosmitów oraz ich rzekomych kolaborantów, pokazowe procesy i nagonka-histeria, podczas gdy osoby poddające w wątpliwość prawdziwość inwazji będą eliminowane; dopiero z czasem ludzie zaczną się orientować, że pomimo całego tego strachu i nienawiści, coś jakoś długo ci kosmici nie atakują... Z myślą o tym szlachetnym przedsięwzięciu rozmaite grupy ufologiczne są infiltrowane przez agencje wywiadowcze, starające się odpowiednio ukierunkowywać ich badania i promować dezinformację; według Hejala nieświadomie przyczyniają się do tego ufolodzy w rodzaju dr Jana Pająka (niniejszej witryny pewnie jeszcze nie widział - ale jakby co, to chętnie opiszę i z ulgą zrelacjonuję, że "ukrytesprawy.org" to też trochę prawdy, a niewiele mniej bzdur i ściem). Jednak ukryty światowy rząd, kontrolujący banki, czołowych polityków, przemysł zbrojeniowy oraz spożywczy, dążący do posiadania władzy absolutnej nad losem każdego mieszkańca Ziemi, jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji, że "robimy tą inwazję kosmitów" - istnieje bowiem również plan alternatywny, który zakłada po prostu wywołanie kolejnej wojny światowej, czego zbawiennym dla ludzkości skutkiem miałoby być pozbycie się kilku nadmiarowych miliardów ludzi. Plotki o ewakuacji wybranych Ziemian przez kosmitów w przyszłej sytuacji zagrożenia rozpowszechniają rasy, które potrzebują niewolników do pracy na odległych planetach - zachęcają do wkraczania na ich pojazdy, bo to będą statki niewolnicze. Czerwony Meteor został zaprojektowany przez Wszechświatowego Ogrodnika (śmieszna nazwa, ale tu chodziłoby po prostu o jakąś istotę z 11 poziomu gęstości, najwyższego dla istot) w taki sposób, żeby jedynie wspólny wysiłek wszystkich krajów był w stanie odeprzeć to zagrożenie - nie sprosta mu żadne państwo działające w pojedynkę ani dowolnie liczna grupa krajów; ten kamyk ma stuknąć gdzieś pomiędzy Polską, Białorusią a Ukrainą (według Plejaran pomiędzy morzami Północnym a Czarnym), choć wg symulacji Saleinjiczyków w wyniku działań ludzi uda się go skierować na Alaskę - co i tak będzie oznaczało ogromne kłopoty; w tej sprawie można liczyć na zero pomocy od kosmitów, natomiast później mogą się zgłosić różne rasy, które zaoferują wsparcie w odbudowie, ale w zamian za coś - np. zgodę na osiedlanie się; trzeba na to bardzo uważać. Generalnie kosmici przewidują, że nadchodzą ciężkie czasy dla Ziemian - dlatego już nawet wcielają się w Polaków, by pozytywnie oddziaływać na opinię publiczną; takich 'gwiezdnych wędrowców' w ciałach dorosłych ludzi jest teraz według Hejala około 50 na naszej planecie, ale za to mamy prawdziwy wysyp dzieci Indygo - one też sporo wiedzą. W wyniku zmian klimatycznych Europa dozna upadku, zmienią się jej linie brzegowe. W Polsce pojawią się drzewa znane z obszarów południowych, będzie można uprawiać banany i owoce cytrusowe, a w Bałtyku pomimo zanieczyszczeń zameldują się stada delfinów oraz rekinów; niestety nadlecą również uciążliwe muszki i moskity. Ludzi nie czeka przejście do czwartej gęstości, ponieważ ...już się w niej znajdujemy - przed nami teraz przejście w piątą, ale nie będzie to gwałtowny skok, raczej coś jak oczyszczający prysznic z kosmosu; pojęcia gęstości nie należy rozważać materialnie, gdyż chodzi tu o częstotliwość wibracji energetycznej ciała/aury/duszy - coś jakby taktowanie procesora w komputerze. Teoria Wielkiego Wybuchu mylnie zakłada, że Wszechświat rozchodził się równomiernie we wszystkich kierunkach - tymczasem ta siła jest zbyt wielka, żeby móc w taki sposób eksplodować, zawsze działa przy tym również siła odśrodkowa i wszystko rozchodzi się spiralnie - to dlatego nasi naukowcy się dziwią, że niektóre galaktyki się do nas przybliżają, zamiast oddalać jak im pobliskie; przy czym to i tak jest na tej zasadzie, że cały kosmos rozpływa się jak gdyby po wewnętrznej powierzchni sfery i czym szybciej galaktyki się od siebie oddalają, tym prędzej się ze sobą zderzą - to jest tak jak na Ziemi, że jeżeli samolot leci cały czas w jednym kierunku, to po pewnym czasie okrąży planetę dookoła i znajdzie się ponownie w tym samym miejscu - tyle że w przestrzeni zamiast po powierzchni wypukłej, dryfujemy z tymi wszystkimi gwiazdami po wklęsłej; Wszechświat będzie się tak rozszerzał, "kurczył" i wybuchał wiele razy (według Plejaran 7) i za każdym następnym będzie lepsza jazda i ładniejsze ogrody - o to chodzi. Przepowiednie Nostradamusa to fantazje bibliofila; "kod Biblii" to bzdura i działa również zastosowany do "Moby Dicka" - niestety niektórzy izraelscy politycy traktują go poważnie i opierają na nim swoje decyzje np. odnośnie akcji wobec sąsiednich krajów. Przekazy Kasjopejan to ściema - to ludzie piszą dla ludzi. Ziemianie nie przejęli żadnego wraku ufo - te pojazdy są odpowiednio zaprogramowane na taką ewentualność; niesamowite technologie Amerykanów pochodzą od III Rzeszy i z podglądania przyszłości przez posiadające taką umiejętność osoby, które następnie opisują maszyny naukowcom. Jednocześnie Hejal przyznaje, że wiele informacji zostało mu zablokowanych/wymazanych dla jego własnego bezpieczeństwa pod kątem porywania na spytki przez służby lub tajne organizacje. Telefony komórkowe są bardzo szkodliwe, co można sobie sprawdzić kładąc kilka aparatów antenkami do środka i umieszczając w nim orzeszek lub przepiórcze jajo, a następnie wprawiając komórki w stan odbierania sygnału - orzeszek od razu podskoczy, a białko jajka po pewnym czasie się zetnie. Wersja o katastrofie Tunguskiej identyczna, jak ta od Billy'ego Meiera - to była eksplozja pojazdu pozaziemskiego, dlatego w epicentrum drzewa nie zostały powalone, podobnie jak budynki w Hiroszimie. Jeśli jednak dojdzie do tej III wojny światowej, to najbezpieczniej będzie w centralnej części byłej Jugosławii, w Australii oraz na Antarktydzie; Polska "może ucierpieć na skutek zbytniej uległości polityków wobec obcych mocarstw i doznać skutków ataku nuklearnego z powodu tarczy antyrakietowej, której radar ma być częścią rozszerzonego systemu szpiegowskiego Echelon" - jeśli ten cały Hejal to mistyfikacja, to już wiemy, kto za tym stoi... Saleinjiczycy po katastrofie wywołanej przez uderzenie meteoru 276 tys. ziemskich lat temu urządzili na swojej planecie jeden pas mieszkalny oraz dwa pasy dzikiej przyrody, w których w ogóle nie ingerują w ekosystem - nie gaszą naturalnie powstających pożarów ani nie pomagają zwierzętom podczas powodzi. W naszym prawie według nich brakuje prawa łaski i anulowania kary na życzenie ofiary przestępstwa; jest ich czterysta tysięcy, choć kiedyś było 25 miliardów; są biseksualni, żyją w multi-rodzinach przypominających hippisowskie komuny, mają jedną dziurkę w nosie i po cztery palce u rąk i nóg; słyną ze sztuki barwienia ciał (nie używają ubrań); Ziemianie słyną w kosmosie z poczucia humoru, wynikającego prawdopodobnie z absurdalności naszej rzeczywistości (czyli pośrednio z tego, że jesteśmy największymi głąbami wśród cywilizacji ludzkich - inne są od nas dużo słabiej rozwinięte technicznie, ale należą do tych Unii Galaktycznych itp. konfederacji, ponieważ ich tam chcą i widzą, jako że są wystarczająco rozwinięci duchowo, bo ewoluowali w sposób zrównoważony, a nie tak pozbawiony proporcji, jak my na Ziemi, gdzie według bodajże Andromedan od Alexa Colliera, nasz poziom rozwoju technicznego dziwnie wyprzedza fazę rozwoju duchowego o pi razy drzwi 20 wieków). [koniec wiadomości od Hejala]

To wszystko na dzisiaj, ażeby wam się nie dłużyło i nie odbierało cennego czasu. Resztę tak jak już mówiłem zamieszczę tutaj kiedy indziej. Postaram się to zrobić już w najbliższych dniach. Póki co dziękuję za uwagę. ~ Pozdrawiam Khan.

Źródło:http://www.ukrytesprawy.org/info2.htm

Użytkownik Scurvy edytował ten post 29.09.2013 - 16:51

  • 3

#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Niezależni histerycy powinni się nauczyć częściej stawiać kropki, bo z tak niemożebnie rozciągniętego wywodu trudno coś zrozumieć. Niestety wywody Icke o politykach na ułamki sekund zamieniających się w jaszczury, można między bajki włożyć.
  • 1



#3

­­ ­­ ­­ ­­ ­­.
  • Postów: 487
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Na teoriach Icke świat się nie kończy. Wierzę, że są jakieś prawdy ukrywane przed nami, w które trudno byłoby nam uwierzyć. Również jestem nastawiony sceptycznie na cały tekst "o jaszczurkach" niemalże.

Użytkownik Khan edytował ten post 29.09.2013 - 17:24

  • 0

#4

ServusSnajper.
  • Postów: 240
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Niezależni histerycy powinni się nauczyć częściej stawiać kropki, bo z tak niemożebnie rozciągniętego wywodu trudno coś zrozumieć. Niestety wywody Icke o politykach na ułamki sekund zamieniających się w jaszczury, można między bajki włożyć.


To jest logiczne, że się nie zamieniają w te jaszczury, ale skąd wiesz, że tak nie jest? Nie wszystko jest logiczne... Ja nie wierzę, że istnieją Reptilianie, ale z drugiej strony nie mogę wiedzieć na pewno, bo nie śledziłam ani Obamy, ani Putina, czy Merkel, ani innego polityka i nie mogę udowodnić, że nie są Reptilianami :P To jest na zasadzie wiary w cokolwiek, np. w Boga. Myślę, że wyznawcy teorii o jaszczurach władających światem są, jak jakaś sekta xD Też nie mają niezbitych dowodów.
  • 2

#5

Manajuma.
  • Postów: 192
  • Tematów: 15
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Khan
Przyznaj się, nie przeczytałeś tego.
Gdyby takie były teksty maturalne to ludzie olewali by maturę i wybierali zawodówki.
To nie jest tekst dla normalnych ludzi.

Można pisać o gumisiach, które porywają rude dzieci, ale trzeba to podać w odpowiedniej formie.

Ten tekst nie nadaje się do czytania, szanowny autor przed polowaniem na Szaraki
powinien wyguglać czym jest współczynnik mglistości Gunninga.
To pomaga celować w odpowiednie grono odbiorców, a tymczasem ten artykuł jest
dużo trudniej sformułowany niż doktoraty naukowe na kierunkach ścisłych.

Ja mam różne odchyły i chyba tylko dlatego to całe przeczytałem, a oto wersja dla normalnych ludzi:

  • NWO i Depopulacja
  • Setki i tysiące lat temu życie było zdrowsze
  • Głupota w telewizji ogłupiająca głupich ludzi.
  • Ludzie nie odnoszą sukcesów, ale nawet gdyby odnosili to one się nie opłacają
  • Porywane murzyńskie dzieci jako okup dla szarych. Białe dzieci też(Say no to racism)
  • Obcy z 1000 IQ - liczyli amerykańscy naukowcy
  • Hitler miał umowę z kosmitami - Żydzi w zamian za zaawansowane technologie, dlatego wielu Żydów znikało tajemniczo z obozów(serio, to jest w tekście). Hitler na mocy tej umowy nie zabijał Żydów do 1941.
  • Dzięki ufokom Niemcy byli na Księżyciu i Marsie przed 1950
  • Na księżycu mieszkają duchy
  • Ofiary z WTC wcale nie zginęły, lecz zostały przekazane wojskowych laboratoriom, gdzie przeprowadzano na nich tajne eksperymenty.

Dlaczego tyle tysięcy lat ludzie jedli normalnie i nic im nie było, a teraz nagle trudno jest przeżyć tydzień bez spożycia czegoś zmodyfikowanego genetycznie, obojętnie w jakim zakątku kuli ziemskiej by się nie żyło?


Mimo wszystko wydaje mi się, że dziś żyjemy dłużej i częściej nam nic nie jest niż naszym przodkom. Wyeliminowaliśmy w sumie wszystko na co umierali nasi przodkowie, żyjemy nieporównywalnie zdrowiej i dłużej niż nasi przodkowie.

Gdy jesteś kimś takim samym, jak wszyscy, masz takie same poglądy, ubrania, sposoby strzyżenia się, zachowywania i spędzania wolnego czasu - łał, ekstra, 10/10 normalności i bycia kimś elegancko ułożonym, na poziomie, z klasą.

Czyli normalne jest bycie posłusznym zastanym regułom i podległym przedstawianym postawom, innymi słowy - życie na łańcuchu tchórzostwa; natomiast bycie sobą, odważne manifestowanie własnej wolności - nie, to już nie jest takie na miejscu ani do rzeczy, no i w ogóle po prostu nie wypada, wychodzenie przed szereg jest generalnie w złym guście i zazwyczaj szybko spotyka się z odpowiedzią tych,


Kim jesteś? jesteś zwycięzcą - cytując nową gwiazdę internetu. Zgadzam się z tym, że lepiej ponieść klęskę przynajmniej próbując realizować swoje marzenia niż całe życie bać się zaryzykować. Trzeba się realizować albo na starość będzie się żałować. To wielka rzecz, kiedy nasze największe marzenia się spełniają. Pamiętajmy jednak, że nie każdy chce poświęcać wszystko dla takich celów, bo wolą normalne, spokojne życie i mają do tego prawo.

Jeżeli z tym systemem, który nas ogranicza na co dzień i nikt tego nie zakwestionuje, jest wszystko w porządku - to dlaczego nie obserwujemy czegoś takiego w przyrodzie u innych gatunków zwierząt, czemu w ich stadach bycie kimś właśnie się opłaca i zazwyczaj przynosi korzyści, czyli to byłoby zupełnie odwrotnie, niż w naszych nowoczesnych społeczeństwach

Wcześniej autor miał pretensje, że ludzie się nie realizują, są lemingami a teraz pisze, że wyjście przed szereg w sumie się nie opłaca. To ciekawe, bo w tej głupiej telewizji pokazywani są ludzie którzy w oczach społeczeństwa właśnie odnieśli sukces (sława/pieniądze/bogate życie). Aktorzy/sportowcy gwiazdy muzyki, są dla większości ludzi synonimem sukcesu wygranego życia.

Tak że pamiętaj: jeśli widzisz smoka, diabła albo normalnego potwora, to on tu przybył jako wolontariusz z innej planety i możesz mu spokojnie zaufać, bez obaw powierzać opiekę nad dziećmi itd. - niedługo tak powiedzą z telewizora..

Mam siatkę i harpun

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Bonus dla wszystkich czyli fragment, który zasługuje na szczególną uwagę. Przeczytajcie :)

Według Stewarta Swerdlowa zamachy sponsorowane lub organizowane przez tajne służby można poznać po tym, że ginie w nich dużo dzieci - są to operacje z kategorii inżynierii społecznej, a śmierć ludzi z domu starców nie wywoływałaby aż takiej nienawiści i żądzy odwetu: np. w Biesłanie - tak miało wyjść, teraz Rosjanie są rozjemcami pomiędzy zwaśnionymi narodami

załóżmy, że na Pomorzu odkryto ropę i jesteś pomorskim separatystą, który skonstruował sobie na własny użytek bombę - czy w Warszawie zdetonujesz ją na targu warzywnym, czy raczej pod jakąś kancelarią albo spróbujesz wejść z nią do Sejmu? Oczywiście, że zrobisz to w kolejce po żywność dla potrzebujących albo na zatłoczonym ryneczku pełnym kobiet, przecież jesteś niebezpiecznym, szalonym mordercą bez zasad, dla ciebie to bez różnicy, nie wierzysz w żaden bilans uczynków po śmierci - oby zginęło jak najwięcej dzieci twoich sąsiadów, z których przodkami pomieszkiwali na tej ziemi już twoi pradziadowie; potem oni w odwecie wysadzą pełne szkolnych wycieczek molo w Sopocie i tak w kółko, a zatem obce siły pokojowe będą musiały was rozdzielać przez długie lata (postaw u buka, że akurat dopóki nie wyczerpią się złoża - takie przeczucie...), skoro tak barbarzyńsko na oślep się masakrujecie - gdyby nie to, mogliby zostać w domu, przecież nie chodzi im o ropę, tylko o pokój i szczęście ludzi w odległych zakątkach globu - co Ty, telewizji nie oglądasz


Użytkownik Manajuma edytował ten post 29.09.2013 - 21:12

  • 6

#6

­­ ­­ ­­ ­­ ­­.
  • Postów: 487
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Nie przeczytałem do końca, przyznaje. Jedynie do tego momentu tj. [koniec wiadomości od Hejala]. Nic mnie jednak nie zmusi od opublikowania tutaj dalszego materiału. Postaram się tym razem poprawić tekst tak, żeby był bardziej czytelny dla użytkowników. Nie wszystko jest tutaj prawdą ale na pewno jest jej tu więcej niż w - jak to określiłeś - "głupiej telewizji".


Mimo wszystko wydaje mi się, że dziś żyjemy dłużej i częściej nam nic nie jest niż naszym przodkom. Wyeliminowaliśmy w sumie wszystko na co umierali nasi przodkowie, żyjemy nieporównywalnie zdrowiej i dłużej niż nasi przodkowie.


Mówisz o nas europejczykach?
A co z Afryką? z tamtejszymi ludźmi im też żyje się teraz lepiej niż ich przodkom?

Kim jesteś? jesteś zwycięzcą - cytując nową gwiazdę internetu.

Nie tylko, nawet samo "oj tam... oj tam" funkcjonuje już jako przysłowie. W dodatku dla niektórych to zabawne i stosowane już przez większość gwiazd, gwiazdeczek, głownie z Polski. Sam tego dalej nie ogarniam - i kolejne słowo - którego nie rozumiem, skąd nagle się wzielo...

;p
  • 0

#7

Manajuma.
  • Postów: 192
  • Tematów: 15
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie przeczytałem do końca, przyznaje. Jedynie do tego momentu tj. [koniec wiadomości od Hejala]. Nic mnie jednak nie zmusi od opublikowania tutaj dalszego materiału. Postaram się tym razem poprawić tekst tak, żeby był bardziej czytelny dla użytkowników. Nie wszystko jest tutaj prawdą ale na pewno jest jej tu więcej niż w - jak to określiłeś - "głupiej telewizji".


Spoko, działaj. Parafraza tego tekstu miałaby maksymalnie 15-20% długości tego tekstu, oczywiście przy zachowaniu całej treści. Wtedy byłoby o czym rozmawiać, bo w obecnej formie ten artykuł po prostu anihiluje czytelnika :)

Mówisz o nas europejczykach?
A co z Afryką? z tamtejszymi ludźmi im też żyje się teraz lepiej niż ich przodkom?


Afryka to pół biedy, Panie, zobacz co się stało z Antarktydą!
Kiedyś tam były zielone lasy(epoka eocenu), a teraz? Nie ma nic w dodatku jest zimno.

Ciśnie się na usta: Mufasa, pamiętasz? Kiedyś to były czasy.
Nie pamiętam, by przodkowie Afrykańczyków mieli prąd, maszyny mechaniczne, budowane szkoły na nasz(białych koszt)
To poziom mentalny nie zmienił na przestrzeni tysięcy lat. Im się zwyczajnie robić nie chce.
Jedyne co potrafią to się rozmnażać. Dlaczego przy takim głodzie wszyscy tam mają po kilkoro dzieciaków? Zwierzęta w czasie głodu ograniczają rozmnażanie, wychowują tylko silne jednostki, a Afryka? Świat poszedł do przodu a oni dalej jak neandertalczycy najchętniej biegaliby z dzidami i zaciągali kobiety do jaskiń za włosy(ten ogromny poziom gwałtów w Afryce)

Biali to zwyczajnie wykorzystali zdobywając tym samym dostęp do wielkich złóż surowców naturalnych oraz taniej(i prymitywnej) siły roboczej.

To nie rasizm, tak wygląda Afryka.
  • 3

#8

­­ ­­ ­­ ­­ ­­.
  • Postów: 487
  • Tematów: 76
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Część II (druga)


Dołączona grafika

"Info od Boryski, najwyraźniej "gwiezdnego dziecka" (ur. 1996) dorastającego w Rosji w obwodzie wołgogradzkim (od małego sypie historiami o swoim poprzednim życiu na Marsie, nazwami galaktyk i opisami prastarych ziemskich cywilizacji, choć nikt nie udostępniał mu tego typu informacji, a nawet gdyby - to niby z jakiej paki mały umie o tym opowiadać niczym profesor, zadziwiając naukowców i ufologów z całego świata): Lemurianie mieli 9 metrów wzrostu i jeden z nich był jego przyjacielem, który zginął pod skałą w czasie kataklizmu i jest im pisane spotkać się w tym życiu - tak że chyba nie były to żadne gadoidy; jakkolwiek jego mama usłyszała kiedyś, jak synek mówi do kogoś, samotnie bawiąc się w swoim pokoju: "Jestem pilotem statku badawczego, naukowcem, ale nie, nigdy nie połączę DNA ludzkiego z gadzim..! To sprzeczne z naturalnym prawem selekcji..." - a z kolorowych zabawek miał ułożone spirale DNA. Według chłopca Ziemię czekają poważne katastrofy związane z wodą w latach 2009 i 2013. Wideo z wywiadu w j. ang. tu, artykuł o nim i dzieciach Indygo w j. pol. tutaj."

Odnosząc się do fragmentu powyżej mam wrażenie, że przewidziane nieszczęścia się wypełniają - może nie do końca jest ich dużo, ale wiem tylko o jednym - jeśli wierzyć mediom - to pewnego razu usłyszałem w wiadomościach, już nie pamiętam dokładnie kiedy, o wycieku substancji toksycznej w rejonie elektrowni jądrowej Fukushima, która z kolei została uszkodzona przez jakieś trzęsienia ziemi. Mnie tam nie było więc wam tego nie potwierdzę lecz jeżeli dobrze pamiętam z tą całą Japonią jest tak... Jak nie jakieś skażenie powietrza to co innego... Nie dość, że mają problemy z jedzeniem bodajże i są narażeni na fale tsunami, trzęsienia ziemi. To jeszcze sami siebie chcą chyba wysadzić? zakazić? a my z nimi trzymamy, bo kupują od nas choćby nawet fabryki np. Wedla już im sprzedaliśmy. Jakieś prawa do emisji CO2 na polityce się nie znam, ale to pewnie jakiś czysty biznes. Prowadzenie interesów i Ogólnie stosunki mamy z nimi dobre, ale co chcemy przez to osiągnąć? Przygarnąć ich do unii?! Zresztą ciekawi mnie jak są nastawieni do innych krajów, mało o tym słyszałem/czytałem, ale jakoś mi się obiło o uszy co zresztą nie musiało, żeby się domyślić, że nie są tacy fajni dla wszystkich innych krajów. Może chodzi o technologie? Nie wyjaśnię czegoś czego nie wiem, bo zrobi się z tego tasiemiec rodem z discovery lub history - nie mniej jednak ciekawy ale pełen pytań niż odpowiedzi.

Dołączona grafika

Emerytowany oficer (nazwa stopnia: Command Sergeant Major) sił powietrznych USA Robert O. Dean służył m.in. w poprzedniej kwaterze głównej NATO w Paryżu w latach 60-tych, gdy niejednokrotnie napięcie pomiędzy obydwoma blokami militarnymi sięgało zenitu z powodu wzajemnego podejrzewania się o agresywne prowokacje z użyciem nieznanej broni powietrznej - a to tylko jakieś gigantyczne świetliste obiekty latały w szyku z zawrotnymi prędkościami od Uralu po Wlk. Brytanię, jakby chciały sprawdzić, kto szybciej zwołuje kryzysowe narady generałów, Układ Warszawski czy Pakt Północnoatlantycki - udzielił w styczniu 2001 roku programowi 'Coast to Coast' wywiadu, w którym przedstawił swój punkt widzenia na te tematy po 30 latach dociekań, które prowadził na własną rękę odkąd pewnego razu, kiedy nudzili się w bazie, dowódca powiedział mu "masz, to cię postawi na nogi" - i pokazał dokument potwierdzający obecność obcych na Ziemi. W jego opinii mamy do czynienia z największą historią w dziejach naszej cywilizacji, a ludzi, którzy ukrywają przed społeczeństwami prawdę o naszej historii, można zrozumieć, ponieważ rzeczy tego kalibru nie ogłasza się tak po prostu - np. kto w Twojej rodzinie zgłosi się na ochotnika, by powiedzieć babci, że tak naprawdę jesteśmy hybrydami i nasz gatunek od początku był poddawany manipulacjom genetycznym..? Albo jaki dzień tygodnia będzie dobry, żeby ogłosić, że w intrygę przeciw młodemu rabinowi 2000 lat temu w Galilei zamieszane były czynniki pozaziemskie? Według Roberta Deana już w roku 1964 wojsko miało niezłe rozeznanie co do czterech głównych grup obcych aktywnych na Ziemi od dłuższego czasu; według jego informacji temat Roswell polegał na 3 katastrofach w przeciągu 45-50 dni, pojazdów dwóch różnych ras znajdujących się na odmiennym poziomie rozwoju, a obcych od początku postrzegano jako zagrożenie w związku z nieprawdopodobnymi, z zupełnie innej bajki możliwościami ich technologii, które wielokrotnie prezentowali - nie było wątpliwości, że zwyciężyliby w otwartej konfrontacji, ani rozeznania co do ich planów - i w latach 90-tych nie było go w dalszym ciągu. 50 lat polityki ukrywania i ośmieszania wzięło się z wniosku, że skoro to takie niepokojące, to najlepiej będzie nie frasować tym miliardów. Jak mówi Bob Dean, im dłużej siedzi w tym temacie, tym bardziej rozumie ośrodki decyzyjne stojące za ukrywaniem wszystkiego przed ludźmi. Zresztą (info z innych źródeł) wszyscy pozytywni kosmici też wcale nie palą się do otwierania połączeń promowych pomiędzy naszymi światami, według nich jesteśmy jeszcze takimi prostakami, że jako ogół nie dojrzeliśmy do publicznego kontaktu - zaraz zrobilibyśmy z nich bogów, wrogów albo samolubów, którzy nie chcą nam dać nowych lekarstw ani technologii, a poza tym statystycznie nie jesteśmy na to jeszcze gotowi duchowo i gdyby nagle pokazali swoje statki na niebie, wiele osób równie nagle straciłoby psychiczny grunt pod nogami, ich światopoglądy uległyby z dnia na dzień wywróceniu i mogłoby to stanowić spory problem na skalę społeczną; ale jeżeli jakaś niewiele bardziej rozwinięta cywilizacja do nas podbije, to wtedy nie będzie aż takiej różnicy i prawdopodobnie w ten sposób się to naturalnie zacznie.

Dołączona grafika


Wiadomości od Boba Deana z wywiadu dla Project Camelot: klauzula 'Cosmic Top Secret' jest najwyższa w NATO i pozwoliła mu na czytanie m.in. raportów z autopsji obcych z rozbitych statków. W latach 60-tych pewien generał sił powietrznych USA wydał rozkaz strzelania do ufo, który został wycofany po 90 dniach, ponieważ latające spodki na kule odpowiadały wyłączaniem elektroniki w myśliwcach - a że były to nielotne odrzutowce zwane przez pilotów "kowadłami", 30 samolotów spadło i kilku ludzi zginęło. Po szczególnie efektownym przelocie obiektów w lutym 1961 r. NATO powołało studium, które zakończyło prace opublikowaniem raportu w roku 1964 - w projekcie tym wzięli udział przedstawiciele Niemiec, Francji, Włoch, Wlk. Brytanii oraz USA, a także wybitni naukowcy, m.in. historycy, fizycy, antropolodzy i geolodzy z najlepszych uniwersytetów.

Dzięki posiadanym uprawnieniom Bob Dean miał wgląd również do tego dokumentu. Wszystkie cztery podstawowe według ówczesnej klasyfikacji grupy obcych posiadają formę humanoidalną, a jedna z nich nie różni się od nas wyglądem w żaden rzucający się w oczy sposób. Raport zatytułowany "Assessment" stwierdzał m.in., że fenomenem ufo interesowali się już ...starożytni Rzymianie. Kiedy bohater II wojny światowej gen. Robert Lee zapoznał się z jedną z 15 kopii dokumentu, przytłoczył go szokujący obraz prawdy i jednoczesna świadomość, że wszystkie czołgi i myśliwce tak naprawdę na nic by się nie zdały. Relacja z drugiej części wywiadu: rząd USA to nie to, co ludzie myślą - w kraju nie ma demokracji, ukryte władze (ang. 'hidden government') działają bez poszanowania żadnych praw i nie odpowiadają przed jakimkolwiek organem państwowym, Kongresem ani prezydentem, w ogóle niewiele o nich wiadomo oprócz tego, że telefony z pogróżkami wykonywane są z numerów NSA. Pytań bez odpowiedzi jest nadal sporo. Jak powiedzieć np. muzułmańskiemu fundamentaliście, że wszystkie religie świata mają pozaziemskie korzenie? Jak i kiedy zdradzić ludziom, że uprowadzenia to rzeczywistość, która nadal trwa? Jak oznajmić chrześcijańskim fundamentalistom, że Jezus był uczestnikiem programu "Gwiazdy - Ziemianom"..?

I tutaj chciałbym się na chwilę zatrzymać. Czy są jakieś dowody na uprowadzenia przez kosmitów? Nie! są jedynie świadkowie i powstają już od długiego czasu filmy na ten temat np. Czwarty stopień czy chociażby nawet stare dobre z archiwum X - zekranizowane jakby nie patrzeć, którego nie byłem fanem, bo jak za czasów dzieciaka oglądałem ten serial to właściwie nie wiedziałem nawet który/a to molder, a który/a skali? A co dopiero się połapać o co w tym chodzi, w wieku 10 - 12 lat. Ah ci amerykanie... Sceny jak na serial były momentami przerażające, ale od dziecka miałem doświadczenie ze strasznymi filmami i teraz jak coś oglądam niby "strasznego" to mnie bardzo nie rusza. Dobra... dość, bo się rozpiszę... Idźmy dalej.

Generalnie słuchając Boba Deana można odnieść wrażenie, że ksiądz w dalszym ciągu przychodzi do niego z kolędą, a mimo otrzymywania pogróżek nie skończył jak Phil Schneider, bo co kwadrans wzmiankuje, że tak naprawdę władze nie są takie złe i chcą dobrze, a to całe ogłupianie to tylko tak z troski - ale z drugiej strony, gdyby był tchórzem, toby się tym raczej w ogóle nie zajmował, a poza tym przecież to nie jego wina, że go nie załatwili; najwyraźniej on po prostu wierzy w to, co mówi, no i ma sporo ciekawych informacji, jak np. wywiad z września 2008 roku (gość nieźle się trzyma w wieku 79 lat - trzy dekady badania ufo najwyraźniej posłużyły mu lepiej niż Geriavit Pharmaton):

Planeta Nibiru (według innych wersji jakiś jej księżyc) nadal leci w naszym kierunku, ale będzie tu dopiero w roku 2017. Władze nie powiedzą o tym ludziom, żeby nie wywoływać paniki - tym razem Nibiru ma się znaleźć po tej samej stronie Słońca, co Ziemia, a to nie jest dobra wiadomość dla towarzystw ubezpieczeniowych, gdyż jest to duża planeta.

Dołączona grafika

Tymczasem w pobliżu szczytu góry Ararat w Turcji satelita NRO sfotografował ...wielką łódź - zrzuceni na lokację komandosi zebrali z drewnianego wraku kilka pamiątek, ale takich rzeczy się nie ujawnia, żeby nie wywoływać sporów pomiędzy religiami, nie nastawiać krajów antagonistycznie do siebie nawzajem, nie burzyć klimatu współpracy itd. Według tego emerytowanego oficera sił powietrznych (miał specyficzną pozycję, bo nie był żadnym generałem ani nawet pułkownikiem, ale miał dostęp do informacji, do których oni nie posiadali uprawnień i musieli polegać na tym, co im mówił)


Dołączona grafika

Dalej wg. Autora:

Anunnaki istnieją, mieszkają na Nibiru, są też od zawsze na Ziemi i grzebali przy nas od początku, na Marsie również ich nie brakuje - znajduje się tam np. podziemne miasto wielkości Chicago, które promieniuje tyle ciepła, że widać to na zdjęciach termo-jakichśtam. Cenieni przez niego badacze to Zecharia Sitchin i sir Laurence Gardner - tymczasem według Davida Icke'a i jego świadka po przejściach występującego pod przybranym nazwiskiem Arizony Wilder (co do Gardnera tego samego zdania jest również Stewart Swerdlow, z autopsji), są to świadomi dezinformatorzy na usługach Iluminatów.

Wracając do wywiadu z Bobem Deanem - prowadząca Kerry Cassidy pytała go o planowany według zeznań świadków z tajnych projektów krach ekonomiczny amerykańskiej gospodarki, jaki może się wydarzyć w październiku'08, co sugerowałyby prace The Arlington Institute - ośrodka badającego sny, który przewidział i zawczasu ogłosił zmiany w masowej świadomości we wrześniu 2001 i jeszcze bardziej długofalowe od października 2008 r. (oni po prostu zbierają sny i analizują je statystycznie, a czasami wychodzą bardzo ciekawe wyniki i faktycznie coś się potem dzieje - w ten sposób stali się renomowaną placówką, choć zresztą od początku działali w poważny i metodyczny sposób). Według Boba Deana ten krach to coś jak powycinanie nowotworów - to musiało nastąpić, bo te wszystkie firmy-giganty to po prostu totalne zombie i oszukiwały w papierach od wielu pokoleń księgowych.

Pomijając dalsze słowa autora, zacytuje tylko to:

"Według Plejaran z domniemanego kontaktu B. Meiera, eksplozje bomb atomowych, oprócz nieznacznej 'korekty' orbity Ziemi i zdziesiątkowania planktonu, zainicjowały także powolną wędrówkę biegunów, której efekty staną się nie do przeoczenia za 1000 lat." I tak dalej bla bla bla...

Nawet jeśli ktoś uwierzy w takie bajki, to co kogo z nas żyjących w tych czasach obchodzi co będzie za XXXX, XXXXX lat? Nasze dzieci, wnukowie nawet nie dożyją do tych czasów. Na pewno nic obecnie nie zrobimy z tymi pseudo kryzysami, światowymi katastrofami, wojnami, nonsensem takich i innych działań. Możemy tylko walczyć o swoje teraz i być może w przyszłości, nie tak odległej jak w zamyśle autora.

Dołączona grafika

Łatwo jest potępiać Iluminatów, czy kto tam to zrobił, za wpuszczenie do Afryki AIDS i ukrywanie 'lekarstwa na raka' (patrz Raymond Rife) - choć nikt z 'nich' nie zarobił na tym pewnie ani centa, bo niby i w jaki sposób. Oni są źli, wiadomo, a my dobrzy, szlachetni i naprawdę w głębi serca pewni, że świat byłby piękniejszy i szczęśliwszy z dodatkowymi dwoma miliardami głodujących i jeszcze paroma dziesiątkami milionów niemieckich turystów-emerytów, na których podróże i gorące kąpiele szłoby rocznie z budżetu UE więcej, niż na obiadki szkolne dla niedożywionych dzieci we wszystkich krajach Starego Kontynentu łącznie. Ale zajmując takie stanowisko i wygodną pozycję w sporze, tak naprawdę chyba bez walki oddajemy im zwycięstwo i rację w oczach decydentów, którzy są już za starzy, by pamiętać wesołe hasła szkolne, tylko po prostu np. pracują w ONZ i muszą się martwić - wiedząc, że za za nich już nikt tego nie zrobi - co będzie z tą planetą dalej za 10 czy 20 lat: jedna wielka katastrofa i wojna o wodę jako najlepszy prezent dla naszych dzieci, na jaki było nas stać, czy jeszcze nie i da się to na pewien czas odwlec, choćby przy użyciu środków gorzej niż drastycznych - skoro faktycznie to jednak trochę ciężka wkrętka robić tę III wojnę światową i pewnie trudno mieć potem fajne sny, gdy do wieczora pracowało się nad planami, jak to zawczasu rozkręcić, coby nasz świat nie wykoleił się niczym przepełniony pociąg.

Naszą współczesność dotknęły po prostu panikowanie i nadopiekuńczość ze strony Iluminatów, uobecnione dość niesmacznymi przekrętami z AIDS, SARS i rakiem - lekarstwa na które nigdy nie "zostaną" wynalezione i chyba każdy mniej więcej się orientuje, dzięki szkole i mediom ma jako takie pojęcie, że te choroby w oczach wszystkich naukowców z góry wyglądają na nieuleczalne i nie do pokonania jeszcze przez przynajmniej kilka dekad (podczas gdy w rzeczywistości już w latach 80-tych mieli lekarstwo nawet na ...starość - prawdopodobnie uzyskaną od obcych technologię pozwalającą na cofnięcie stanu rozwoju ciała dorosłej osoby o dowolną ilość lat: uczyniono tak z Alem Bielekiem w 1984 r., kiedy zaczął się gwałtownie starzeć po skoku przez czas; wobec jego brata Duncana Camerona zastosowano tym razem już na pewno pochodzącą od obcych technologię przeszczepu duszy, świadomości i pamięci do innego ciała - gość ma inną twarz i sylwetkę, niż widział w lustrze w młodości, gdy jeszcze mógł zostać bibliotekarzem zamiast zgłaszać się do oddziałów specjalnych, jest niepodobny do brata i ma czego żałować, jeśli w najlepszych latach stracił kupę czasu na mycie zębów, choć może wewnętrzny głos intuicji podpowiadał mu, że to nie ma sensu.


Według mnie autor czasami wyraźnie panikuje - sam nie wiedząc czy na prawdę tak będzie jak mówi, ale nie wszyscy są desperatami. Widać chce żeby było wszystko ok. Lecz jego pesymistyczne podejście jest wyraźne. Niestety ja jestem teraz bardziej realistą, skończył się mój optymizm. Widzę co się dzieje, a nie wygląda to dobrze. Jakby od tego odbiec i nie przejmować się, to jest normalnie. Z tym, że nie każdy lubi uciekać, czasem po prostu musi - chociażby dla odpoczynku, spokoju ducha.

Warto się zastanowić, czy chcemy naprawdę zmienić nasz system cichego załatwiania najtrudniejszych problemów przez 'globalnych katów - wolontariuszy' w demokracji działającej nie lepiej od wybielacza z reklamy, czy tylko dalej rzucać kamieniami w kordony Bogu ducha winnych policjantów, ochraniające spotkania cynicznych bywalców szczytów władzy. Wątpliwe bowiem, żeby ktokolwiek pozwolił nam zająć ich miejsce, widząc jak zgrywamy niewinnych "dobrych ludzi", a tak naprawdę pasuje nam brak władzy i wiążącej się z nią odpowiedzialności, umożliwiający niczym niezmącone żarliwe głoszenie szczytnych haseł, w które w dodatku się wierzy i zasypia spokojnie - choćby ich wdrożenie musiało zamienić losy ludzkości w już totalną jazdę bez trzymanki, jeśli faktycznie do końca nie można liczyć ani na żadne rychłe katastrofy, ani na cwane potwory z kosmosu.

Może ta współczesna globalna sytuacja bierze się właśnie z tego zakłamania, że jako masy "dobrych" wolimy po prostu nie wiedzieć o tych ciężkich klimatach i nie mieć z nimi nic wspólnego.

Czyli wrogiem, przeciwnikiem, przyczyną zła w naszym świecie nie byliby tak naprawdę ani ci Iluminaci, ani żadni inni 'sataniści' - tylko nasze własne powszechne, wygodne zakłamanie, naszych rodzin i znajomych, sąsiadów oraz ludzi mijanych na ulicy..? Totalna nieszczerość w wymiarach jednostkowym i grupowym, w żenującej symbiozie z bajeczkami religii i halucynacjami punktualnie serwowanymi co wieczór z telewizora?

Jedna rzecz: Trochę mi żal ateistów, kiedy przestajesz wierzyć w Boga, jest na pozór lżej - chwilowa wolność, a czy nie potrzebna jest kara? Mówię to z doświadczenia. Uważam, że jeśli w nic nie wierzysz to w nic możesz się obrócić. To mój ostatni komentarz na powyższe szczegóły. Dalej tekst cholernie trudny do rozeznania, mimo wszystko da się coś z niego zrozumieć - na upartego.

Dołączona grafika

Według oświadczenia dr Carol Rosin w roku 1974 umierający na raka profesor Wernher von Braun powiedział jej, że już wtedy mogliśmy mieć pokój z wszystkimi kulturami pozaziemskimi - ale pokój, prawda, wolność itp. to są hasła, które dobrze wyglądają na papierze, np. w tekście przemówienia, a nie kiedy faktycznie żyjesz sobie 24h na dobę jako superbogacz, robiąc niewiele poza oszukiwaniem i okradaniem tłumów, przy czym historyczna utrata uprzywilejowanej pozycji przez środowisko, z którego się wywodzisz, byłaby obrazą wielowiekowej rodzinnej tradycji, równoznaczną z utratą przez twoje dzieci korzystnej szansy, którą tobie rodzice jakoś jednak potrafili sprezentować; przy okazji jeszcze na pewno wypłynęłyby zakrzepłe brudy z przeszłości i ambaras gotowy - chwila moment, a zaczęłoby się oczernianie w gazetach i ciąganie po sądach, a kto wie, może nawet konfiskaty majątków; no i po co, skoro wszystko mogło zostać po staremu..?

Tam daleko w kosmosie, na tych wysoko rozwiniętych planetach innych Ludzi, gdzie mieszkańcy mają prawo do prawdy i autentyczną wolność, której nie przeczą tysiące faktów ani nie poddają w wątpliwość setki okoliczności - jak to jest, kiedy ktoś rzuca hasło: "ej, uwaga, chyba nasza planeta jest manipulowana przez jakieś przebiegłe stwory, spotkałem wielu świadków": momentalnie wybucha śmiech, czy raczej jest to na wszelki wypadek, choćby pod kątem przyszłych pokoleń, ze spokojem sprawdzane i wyjaśniane, w każdym razie naświetlane i publicznie omawiane, żeby nikt się nie martwił i bez zakładania, że ludzie to istoty tak inteligentne, że nawet mistrzowie galaktyki w ściemnianiu nie byliby w stanie wpuścić ich w maliny..? Ale może to dla naszego dobra władze demokratycznych krajów mają z ONZ prikaz, aby milczeć na ten temat - a tylko głupi Plejadianie i Drakonianie nie umieli na swoich planetach podobnie ukryć prawdy przed mieszkańcami i teraz nie dość, że wiedzą o niezliczonych formach życia występujących w kosmosie, to jeszcze rozbijają się po gwiazdach olbrzymimi pojazdami - zamiast jak my wierzyć, że prawdopodobnie są sami, jedyną cywilizacją we wszechświecie, i spokojnie sobie czekać, aż ktoś przyleci ich uprawiać, wiek za wiekiem pomimo niezliczonych wpadek, pozostających bez konsekwencji dzięki umiejętnemu wykorzystywaniu znajomości psychiki przedstawicieli danego gatunku w punkcie "prawie mam odwagę mieć na jakikolwiek temat pogląd inny, niż mówi się, że wszyscy go podzielają; w ogóle prawie mam odwagę, widać to na każdym kroku i pod każdym kątem, zresztą przecież codziennie od nowa to udowadniam".


Podobno kiedy Szarzy albo jeszcze ciekawsi z wyglądu kontrahenci władz czołowych 'demokratycznych' krajów porywają Cię na spodek i prezentują Ci Twojego klona, który wygląda dokładnie tak, jak Ty, identico - to jeżeli się w tym momencie przerazisz, już nie wracasz, bo Cię podmieniają, żeby sobie odtąd manipulować np. założonym przez Ciebie kółkiem różańcowym, albo bo po prostu robią taki test pod kątem przyszłego stosowania tego rodzaju sztuczek - to była finalna weryfikacja, bo przecież Ty to najlepiej wiesz, czy dany sobowtór jest do Ciebie podobny, czy nie; a jeżeli się nie przestraszysz, to odstawiają Cię z powrotem na powierzchnię i pracują dalej nad mumią, robią nową kopię albo kto wie, może wręcz zarzucają cały plan odnośnie Twej widocznie niebanalnej do skopiowania osoby - w każdym razie, dla niezorientowanych, literatura medyczna i sądowa z wielu poprzednich wieków pełna jest przypadków, kiedy nawet żyjący od wielu lat w zgodzie szanowani małżonkowie nagle popełniali morderstwa jedno na drugim i nie zdradzając innych oznak niepoczytalności(?) do końca zawsze twierdzili i ze spokojem to opisywali, a nawet przelewali na papier własnymi słowami, że np. "wyglądał jak on, poruszał się jak on, mówił jak on - ale to nie był on, wiem to na pewno, to nie był mój Mąż"; w związku z powstawaniem bazy wiedzy o meandrach ludzkiej psychiki okazało się, że jest tyle przypadków, że nawet nadano tej chorobie osobną nazwę - do dziś pewnie zdarzają się zachorowania(?); z tym, że w dzisiejszych czasach już nie tak łatwo o pewność, kto Ci sklonował sąsiada - przynajmniej Amerykanie mają tę technologię co najmniej od połowy lat 80-tych, w końcu parę patentów jednak wysępili za tych wszystkich zaginionych bez śladu. A tu w powyższych akapitach, gdzie nieraz padają określenia "podobno", "słyszy się", "według innych źródeł" - to nie dlatego, że te wszystkie źródła są takie anonimowe, tylko po prostu większość filmów obejrzałem jak dotąd tylko raz, często z kręgosłupem już zbyt zmęczonym, żeby dalej robić notatki - a wiadomo, że wszystkiego się nie spamięta... Teraz też nie za bardzo mam czas to wszystko namierzać i uściślać po wyszukiwarkach, bo i tak już prawie straciłem pracę wskutek poświęcania swojego "prime time'u" niniejszej witrynce; przynajmniej nie muszę już tyrać - dzięki, ufo... Właśnie to mi się tak podoba w tym utrzymywaniu wszystkiego w tajemnicy przed ludzkością - że miliony ludzi zamiast sobie pracować, śmiać się i bawić, albo chociaż oglądać o tych kolorowych głębinowych rybkach - ślęczą nad tymi samymi zeznaniami, poszlakami i fotografiami, własnym sumptem co roku tworzą setki z założenia niedochodowych filmów i dziesiątki tysięcy witryn internetowych (jak nie więcej), wszyscy nawzajem duplikują swoją pracę, kosztem życia każdego z osobna, często najlepszych lat - bo dla dobra ludzkości władze wszystkich krajów mają ukrywać najbardziej interesujący na świecie temat ufo w atmosferze spowitej zbrodniami, morderczymi pomysłami, przerażającymi relacjami i podejrzanym milczeniem połączonym z przygotowywaniem wszystkich już w szkole do wyśmiewania prawdy i wykluczania z dyskursu publicznego osób dających jej świadectwo - tak jakby można było przypuszczać, że taka sytuacja i tego rodzaju stan rzeczy nikogo nie zaniepokoją, nie wywołają paniki o solidnych fundamentach na gruncie faktów - na pewno...

Dołączona grafika


Ogólnie mówiąc nie znamy prawdy, ale być może kiedyś już mieliśmy ją przed oczyma; w każdym razie raczej mamy prawo przypuszczać, że ktoś coś przed nami ukrywa - jednak ruiny i piramidy na Marsie chyba same się nie zrobiły, ani spodki na malowidłach ze średniowiecza nie pojawiły się, ponieważ akurat w ten sposób smoła kapała z sufitów; tę piramidę odkrytą na dnie oceanu u wybrzeży Japonii ktoś musiał wybudować w epoce "kamienia łupanego", a hieroglify w świątyni w Abydos to też raczej nie był bezmyślnie odpadający tynk, tylko dzieło osoby całkiem nieźle zorientowanej w odległej przyszłości; fakt posiadania przez starożytne ludy wiedzy astronomicznej na poziomie możliwości teleskopów z lat 80-tych XX wieku zasługuje na badanie i wyjaśnianie, a nie na lekceważenie i udawanie, że jest się poważnym naukowcem. Do tego zeznania astronautów, wojskowych, inżynierów, policjantów, polityków, zwykłych ludzi, nagrania wideo z myśliwców, promów kosmicznych i domowych kamer, fotografie z wieków XIX, XX i XXI - coś tu nad nami lata i to od dawna, a zatem bez wątpienia mamy do czynienia z ważną sprawą - a że nie wiemy, jak to jest dokładnie, to przynajmniej oznaka, że nie popadliśmy jeszcze w żadne dogmaty. Może za 50 lat dalej nikt nie będzie znał prawdy; wtedy zresztą byłoby już jak gdyby "po zabawie" i życie stałoby się pewnie dużo nudniejsze, mniej tajemnicze i fascynujące, zapraszające do odgadywania niczym w przygodę nie gorszą niż z filmu. Póki co, kto spotka Billy'ego Meiera, może go zapytać, skąd w takim razie na całym świecie wzięło się aż tyle legend o smokach i wężo-bogach (nie tylko w Chinach i Tajlandii, ale także w mitach starożytnej Grecji oraz Skandynawii, Egiptu i Peru, Azteków oraz Indian Ameryki Północnej - żeby wymienić tylko te przypomniane na jednym filmiku z YouTube, skądinąd próbującym tłumaczyć wszystkie tego typu posążki przodków w 'racjonalny' sposób). A kto spotka Davida Icke'a, może do następnej książki podrzucić mu historyjkę, której pewnie jeszcze nie zna: o Wzgórzu Wawelskim w Krakowie, gdzie według nienaukowych ustaleń i relacji przodków, na dole mieszkał smok, a na górze - król...


Gdyby ludzie wiedzieli, że Ziemianie skatalogowali już dziesiątki ras obcych, że zestrzelono setki spodków, a i tak wciąż latają nad nami co dnia - że wiele gwiazd w naszej galaktyce jest okrążanych przez planety, na których rozwija się życie - to czy przypadkiem nie zapytaliby z czasem, już tak na spokojnie, po wybrzmieniu pierwszego szoku: zaraz, zaraz - a ci kosmici to tak nagle sobie teraz latają wte i wewte, a wcześniej przez kilkadziesiąt czy kilkaset wieków nie umieli odszukać naszej planety, albo wtedy brakowało im paliwa - czy też po prostu trzeba będzie raczej poodnajdywać ich ślady w naszej historii i prehistorii, muszą istnieć jakieś tropy, coś na pewno zostało i ówcześni ludzie zauważyli..? Obecnie z teorii o hybrydach śmieje się większość osób, które np. zetkną się na YouTube z filmikami o tej tematyce, nie wierzą w to ani przez chwilę; a jak byłoby, gdyby oficjalnie ogłoszono, że ufo to prawda, że tego jest pełno i zawsze tak było..?

Po osiemdziesiątce trudno jest zarywać laski, a bez tego życie pewnie nie ma już takiego blasku, powabu, uroku etc. - nic więc dziwnego, że każdy kolejny rok przynosi coraz bardziej konkretne wypowiedzi następnych emerytowanych pracowników NASA - jakby się umówili, że teraz jeden po drugim przestają być narodowymi bohaterami-legendami i wypróbują sobie dla odmiany, jak to jest być takim zwariowanym dziadkiem opowiadającym jakieś bzdury o ufo i bajeczki o kosmitach.

Dołączona grafika


Kolejny przypadek to Clark C. McClelland - operator promów kosmicznych ze stażem 34 lat przepracowanych w NASA. W roku 2008 zelektryzował on niezależne media pisemnym oświadczeniem, że pewnego razu w pracy zdarzyło mu się przez 67 sekund obserwować na monitorze mierzącą około 2,5 metra wzrostu istotę pozaziemskiego pochodzenia w cienkim skafandrze i o sylwetce nie odbiegającej od ludzkiej, gdy sporo gestykulowała stojąc pomiędzy dwoma astronautami pracującymi na zewnątrz promu kosmicznego, orbitującego wokół Ziemi w towarzystwie również widocznego obcego pojazdu; inny pracownik centrum kontroli lotów im. Kennedy'ego na Florydzie miał mu potem zdradzić, że tę samą istotę widział wewnątrz promu. Według McClellanda NASA nie jest agencją cywilną, ale całkowicie kontrolowaną przez Pentagon; w pewnym wywiadzie dopowiedział, że w świetle jego wiedzy władze wszystkich wysoko rozwiniętych państw wiedzą o tym, że Ziemia jest i zawsze była odwiedzana przez przybyszów z kosmosu, którzy prawdopodobnie mieli coś wspólnego w ogóle z powstaniem naszej rasy. Być może nietrafnie przypuszczam, że powyższa informacja/sprawa mogłaby kogokolwiek zainteresować, skoro poza setkami witryn internetowych z kręgów wyznawców teorii spiskowych, nie została ona w ogóle podjęta przez krajowe, europejskie ani światowe telewizje, najlepsze radia ani najpoważniejsze dzienniki czy najbardziej prestiżowe magazyny, które w tym czasie zajmowały się tematami rangi meandrów emocjonalności Carli Bruni bądź problemów okresu dojrzewania członków brytyjskiej rodziny królewskiej. Przecież wiadomo i tak uczą w szkole, że współcześnie media nareszcie podają najlepsze i najważniejsze informacje na bieżąco, na gorąco, obiektywnie i w najpełniejszym możliwym spektrum - a najwyraźniej to tylko ze mną jest coś nie tak, skoro dziwi i niepokoi mnie, że wypowiedź 6-tego człowieka na Księżycu dr Edgara Mitchella stwierdzająca, że rząd USA od dekad ukrywa przed opinią publiczną obecność obcych na Ziemi oraz swoje konszachty z nimi, jest omawiana na wielkich internetowych portalach przez jeden dzień, podczas gdy prywatne komplikacje w życiu Paris Hilton są ze szczegółami relacjonowane i komentowane przez miesiąc; może jednak z tym światem wszystko jest w porządku i mógłbym sobie dać spokój z tą stronką..? < autor mówi tu o stronie na jakiej umieścił swój cały tekst.


Dołączona grafika

Na stronie http://www.infowars....ran-enrichment/ odnaleźć można (wyszukując frazę "Collier") komentarz umieszczony tam 26 I 2009 r. przez "!", którego unikatowa treść oraz link pod znakiem wykrzyknika pozwalają domyślać się, że jego autorem jest Stewart Swerdlow lub osoba blisko z nim związana. W każdym razie w owym poście znajdujemy (j.ang.) opis Alexa Colliera jako osoby zręcznie manipulowanej przez istoty pozaziemskie, które nafaszerowały go filozofią w stylu New Age; w celu zagmatwania sprawy przypomnijmy, że siedem lat wcześniej w odpowiedziach na listy na swojej witrynie internetowej Stewart Swerdlow wyrażał uznanie i poparcie dla działalności A. Colliera. Inne informacje ze wspomnianego komentarza: Annunaki zostali zniszczeni przez Iluminatów wraz z całą swoją planetą Nibiru/Marduk w roku 2003; Plejadianie kontaktujący się z Billym Meierem mogą być powiązani z potomkami ewakuowanych nazistów bazującymi pod Antarktydą, gdzie mają swoją małą IV Rzeszę (tzw. baza Nowy Berlin - podziemna czy może raczej podlodowcowa); konfederacji obcych z Oriona przewodzi rasa Szarych wysokich na 5 stóp i są to ci sami kosmici, którzy w 1954 r. zawarli pakt ze Stanami Zjednoczonymi, na mocy którego udostępnili technologie w zamian za możliwość uprowadzania ludzi na eksperymenty, z zastrzeżeniem aby "odstawiać" ich w ogólnie nienaruszonym stanie; pracują dla Drakonian jako coś w rodzaju zwiadu na planetach położonych na szlaku podboju; są nastawieni antagonistycznie do innego odłamu Szarych, wysokich na 4 stopy, który znalazł schronienie na Ziemi również na mocy umowy z USA, raptownie wymiera i zawiera pragmatyczne sojusze pod kątem bieżącej sytuacji, nieustannie koncentrując się przy tym na staraniach, żeby na drodze eksperymentów stworzyć hybrydy własnej rasy z ludzką - w celu umożliwienia przetrwania swojej kulturze.

Koniec cz. II jest tu.



Czegoś się doczytałem jednak użarłem znaczną część tekstu ze strony, być może pominąłem ważne fakty. Końcówka jest ciężka do zrozumienia, jednak wielu pewnie słyszało coś o nie świadomej wyprawie Richard'a Evelyn'a Byrd'a Jr. do Agharty zlokalizowanej gdzieś na biegunie północnym?! Jeśli dobrze pamiętam był tutaj gdzieś nawet artykuł na ten temat i to dość dobry. Gorąco polecam!

Co do tego tematu sami powiedzcie zresztą co macie na myśli. Moja misja z tym artykułem być może dobiegła końca, ale zobaczymy... Niczego nie obiecuje, trudno jest przeczytać wgl. całość, coś z tego zrozumieć i jeszcze wrzucić parafrazę na to forum. No ale sami to oceńcie. Może udało mi się przerobić to na coś ciekawego. Czytając oryginał, pod koniec już tylko scrollowałem, oczywiście wy nie musicie tego robić jeśli jesteście aż tak tego ciekawi, oryginalne źródło jest tutaj na pierwszej stronie tegoż tematu. No ale pewnie zaraz ktoś napisze, że normalni ludzie tak nie robią... i z góry jak najbardziej się z tym zgodzę.
:)

Użytkownik Khan edytował ten post 01.10.2013 - 04:44

  • 2



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych