Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak czytać książki, by po długim czasie pamiętać o czym były?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
25 odpowiedzi w tym temacie

#1

Kupiec.
  • Postów: 63
  • Tematów: 18
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Temat chyba przez wielu ludzi pomijany, zastanawiają mnie lekarze starej daty, jak uważacie, ilu studentów uczy sie nadal tradycyjnie? Wkuwa bez używania mnemotechnik (nawet o nich nie wie?), zapisuje notatki na 100 stron. Ciekawe ilu lekarzy tak właśnie się uczyło i nadal to robi.

Pytanie dotyczy również filmów i stron w internecie, jak mam sobie przypomnieć co czytałem pare miesięcy temu, to tylko tytuł pamiętam i wiedzę liczona w paru słowach może. Jak sobie z tym skutecznie poradzić? Skąd czerpią wiedzę ateiści kłócący się z katolikami i na odwrót? W sensie, jakim cudem zapamiętują to wszystko, historię chrześcijan między innymi, to nie są ogólniki.

Na jednym blogu znalazłem taką radę na to (autor mówił w filmiku, że też nic nie pamiętał wcześniej z książek):

zadać sobie pytanie gdzie i kiedy z tego skorzystam, zapisać i przez 15-30 sekund wyobrażać sobie jak korzystam z danej wiedzy, nic więcej.

Jednak to wydaje się za mało. Szukam metody, która raz na zawsze rozwiąże ten problem.
  • 0

#2

Wilkołak.
  • Postów: 172
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Słyszałem ze prowadzenie pamiętnika, dziennika lub innego notatnika poprawia pamięć. No ale czy to na pewno pomaga? tego nie wiem...
  • 0

#3

Morningstar.

    לוציפר

  • Postów: 412
  • Tematów: 25
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Gdy czytam sączę piwko dla relaksu.. i zapamiętuję jeszcze więcej. Oczywiście uważnie jeden dział dwa razy z późniejszym utrwalaniem. Mi pomaga!
  • 0



#4

Nevir.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Osiągnięcie opisanego przez ciebie efektu jest raczej niemożliwe. Ludzki mózg też ma swoje granice i wydaje mi się, że "kasowanie" tych informacji, które nie są nam potrzebne to zabieg celowy. No właśnie... a skoro już jesteśmy przy "potrzebnych" informacjach, to zastanówmy się na jakiej zasadzie mózg ocenia które z nich rzeczywiście są nam użyteczne a które zbędne. Odpowiedź jest prosta... zachowujemy te informacje których używamy. Tłumacząc to na podanym przez ciebie przykładzie Katolików i ateistów to zauważ, że osoby te zazwyczaj prowadzą aktywne dyskusje np. na forach. A więc także długo rozmyślają na dane tematy, wyciągają wnioski z tych informacji które posiadają i zdobywają nowe - po prostu cały czas z nich korzystają i to dodatkowo w określonym kontekście - to też wspomaga zapamiętywanie.

Wydaje mi się też, że sposób zapamiętywania który tutaj przytoczyłeś ma na celu "oszukanie" mózgu, aby te informacje uważał właśnie za bardziej użyteczne - wizualizujesz sobie ich użycie praktyczne i to (podobnie jak w przypadku Katolików i ateistów) w określonym kontekście. W efekcie zostaną one w naszej pamięci na dłużej, ale jeżeli nie będziemy tej czynności powtarzać to i tak zostaną w końcu przez nas zapomniane. Podsumowując to wątpię, aby istniał sposób który raz na zawsze rozwiąże Twoje problemy (raczej nie możliwe jest żebyś powtarzał wszystkie te informacje co jakiś czas). Ale patrząc z drugiej strony - zapominasz o tych informacjach, których nie używasz. A skoro ich nie używasz to po co ci one? :D Hmmm... chwila... tak... toż to świetne rozwiązanie jest... Uczyć się tylko tego co może okazać się nam przydatne! Ten sposób na pewno rozwiązuje Twój problem! :D

Jako ciekawostkę dodam, że podobno istnieje pewna przypadłość (hyperthymestic syndrome) przez którą pamięta się każdy szczegół z życia. Ale takie przypadki są niezwykle rzadkie.

A co do lekarzy starej daty to chyba ich studia aż tak bardzo od naszych się nie różniły. Znaczy... wiadomo teraz dostęp do informacji jest łatwiejszy, ale w tamtych czasach książki już istniały... A przecież student medycyny raczej książki z dziedziny medycyny posiadał, prawda? A tak swoją drogą to znam jedną lekarkę w podeszłym wieku, która kiedy nie jest czegoś pewna potrafi zajrzeć przy pacjencie do książki, albo zadzwonić do pobliskiego szpitala. Potwierdza to tylko, że informacje których nie używamy są przez nas zapominane. Oczywiście informacje nabyte np. w szkole podczas nauczania zawodowego utrwalane są podczas pracy zawodowej (a dodatkowo dzięki praktyce są lepiej przez nas rozumiane). A wręcz dzięki zrozumieniu tematu nie musimy pamiętać wszystkich formułek na pamięć. Tzn. gdybyś np. zapytał jakiegoś starszego, doświadczonego inżyniera o teorię jakiegoś zjawiska o którym uczył się w szkole (ale z którym nie miał kontaktu w pracy zawodowej) to on raczej sformułowałby tę teorię na podstawie swojej wiedzy z różnych dziedzin na których zjawisko to się opiera (fizyka itd.), zrozumienia tematu (te same zjawiska powtarzające się w różnym kontekście) i doświadczeniu, a nie próbował sobie przypomnieć książkową formułkę sprzed 40 lat. Ponieważ brzmi to dość zawile to inny przykład:

Mając np wzory na napięcie, natężenie i opór prądu elektrycznego możesz:

a) nauczyć się wszystkich trzech wzorów na pamięć
b) nauczyć się tylko jedno z wzorów i dzięki zrozumieniu zasad matematycznych (przekształcanie wzorów) obliczyć pozostałe dwa

Więc może warto byłoby starać się zapamiętać tylko słowa-klucze, a resztę "dopowiedzieć" sobie na podstawie informacji które i tak już posiadamy i które są bardziej utrwalone w naszej pamięci? Tylko nie we wszystkich przypadkach da się tego sposobu użyć :( Warto też zwracać uwagę na powiązania pomiędzy zdarzeniami / informacjami i możliwe (najbardziej prawdopodobne) ich następstwa. Np. w przypadku nauki dat historycznych możemy dostrzec tam pewną chronologiczność i łańcuch przyczynowo-skutkowy. Ale przy czytaniu książek nie wiem w jakim stopniu będzie to użyteczne :P Metod mnemotechnicznych jest sporo, ale opanowanie ich w stopniu, który spełniłby Twoje oczekiwania też trochę trwa.

Użytkownik Nevir edytował ten post 19.07.2013 - 23:18

  • 2

#5

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Skorom ateista, to wyjawię - notatki i ponowne sprawdzanie źródeł. ;) Czasem jednego posta dopieszcza się przez godzinę albo dłużej, bo trzeba pewne fakty sobie odświeżyć.

Jedynym skutecznym sposobem na zachowanie wiedzy jest powtarzanie czy obcowanie z nią codziennie - nie da się zostać lekarzem, prawnikiem, pilotem, psychologiem, inżynierem, naukowcem itd. po jednorazowej lekturze stosu mądrych książek; tym trzeba żyć, ciągle być w temacie, a to niestety wymaga pracy i wysiłku.

Użytkownik Don Corleone edytował ten post 19.07.2013 - 23:23

  • 4



#6

Atomowy_jogurt_zagłady.
  • Postów: 505
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Zgadzam się z przedmówcą. Mózg wypiera informacje, które są nam niepotrzebne. Nie da się jednoznacznie określić jego pojemności gdyż to nie płyta CD, do którego się go porównuje.
Możliwość operowania naszą wiedzą zależy od naszych synaps oraz połączeń neuronowych. Im jest ich więcej tym lepiej. Owe połączenia są jak by takimi pomostami między poszczególnymi informacjami i im sobie coś utrwalamy tym bardziej te pomosty stają się wyraźne.
To ile jesteś w stanie zapamiętać jest też zależne od ilości przez Ciebie wytwarzanych eurotransmiterów.
ALe krzywa zapominania pokazuje, że jeśli nauczysz się czegoś i powtórzysz to sobie za np. 4 dni to zapamiętasz tą informacje na dłużej. Utrwalają się w ów czas owe połączenia. Sprawia to po prostu, że nasza wiedza wprowadzana jest w opszar pamięci długotrwałej.

Przypomniał mi się nieco studencki sposób. Podobno palenie sprawia, że lepiej się możemy skupić. (u palaczy ze stażem) :) Podobnież działa żucie gumy.

Użytkownik Atomowy_jogurt_zagłady edytował ten post 20.07.2013 - 11:57

  • 2

#7

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Najlepiej zapamiętuje się informacje do których doszło się samodzielnie i które się rozumie.

Swego czasu podjęłam tego typu dyskusję z nauczycielem fizyki, miałam u niego zawsze 2 lub 3 - a to dlatego, że przypisywał zbyt dużą wagę do teorii. Na sprawdzianach nie było zadań praktycznych a wszystkie pytania miały formę "Podaj dokładną definicję..." a ja stanowczo odmawiałam kucia ich na pamięć i uparcie opisywałam zjawiska własnymi słowami. Powiedziałam mu wtedy, że ważniejsze od zapamiętywania formułek słowo w słowo jest ich zrozumienie i umiejętność zastosowania w praktyce bo wtedy łatwiej przychodzi również zapamiętanie i zrozumienie innych, nowych informacji które się z danym zagadnieniem łączą. Narysowałam nawet na tablicy schemat. Zapamiętane formułki oznaczyłam jako niepowiązane w żaden sposób, zamalowane kółka, każde oddzielone od reszty a zrozumianym informacjom nadałam kształt amebopodobny tak, że wypustkami zahaczały o sąsiednie. Chyba dał się przekonać bo na każdym sprawdzianie zaczął dawać po 1-2 zadanka praktyczne - przy czym nie przerabiał nigdy zadań na lekcjach i pierwszy raz spotykaliśmy się z nimi na sprawdzianie. W moim przypadku eksperyment się powiódł: rozwiązywałam poprawnie większość zadań i uważam, że nauczyłam się dzięki nim więcej niż przez suche definicje, no i moje oceny skoczyły z 2/3 na 3/4. Tylko klasa nie była ze zmian zbytnio zadowolona. Zaczęli się na niego wkurzać, że na lekcjach nie pokazuje jak zadania zrobić. :)) Ja się nie za bardzo przejmowałam. Mój sposób "zrozum zamiast zapamiętywać" działał bez zarzutu. Po prostu widząc jakie dane mam w zadaniu i wiedząc co mam obliczyć potrafiłam sama utworzyć do tego wzór i wymyślić sposób jak go zastosować. Jedyna zapamiętana informacja jaka była mi potrzebna to złożone jednostki (np. wiedząc, że prędkość = m/s lub km/h już miałam wzór ... droga przez czas). Tylko zawsze traciłam punkty za nie oznaczanie wzorów odpowiednią literą (prędkość to była dla mnie po prostu "Prędkość" a nie jakieś tam "V"). xD
  • 3



#8

Kupiec.
  • Postów: 63
  • Tematów: 18
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Robię notatki, ale wydaje mi się to bez sensu. Kto tak się zachowuje czytając książkę nie będącą podręcznikiem? Zdecydowanie to pomaga, zwykłe słowa-klucze nawet, np. spodobały mi się cechy bohatera i je zapisałem, jednak coś co warto wynieść może znajdować się jedynie na 1 stronie, gdy strona liczy przykładowo kilkaset. W ten sposób po latach jakby ktoś chciał pogadać o tej książce, czym sie popiszemy? Wiedzą o tytule i być może pierwszej scenie(ze względu na słowo-klucz)?

Szczerze nie rozumiem czytania książki bez jej pamiętania po roku czy 10 latach. Jeżeli na pytania o czym były 20 przeczytane książki dawno temu, nie potraficie odpowiedzieć, to czy to nie było stratą czasu? A może potraficie i to niepamiętanie jest nienormalne, nie na odwrót? Czuję się zupełnie tak jak jest z placem zabaw z dzieciństwa, przebywaliśmy tam z setki razy, a żeby pamiętać poszczególne sceny, to nie zdziwię się jak przypomnicie sobie może góra 10 sekund z setek jak nie więcej dni tam spędzonych. Tyle, że w przypadku czytania chodzi o nasz rozwój i wolałbym pamiętać fabułę bez przypominania sobie o niej, nawet jakby miało chodzić o 2000 książek, chcę je wszystkie pamiętać!

Może po prostu napiszcie czy pamiętacie co czytaliście miesiące temu, tak będzie najlepiej. Dowiem się na ile to normalne nie pamiętać i po co wówczas czytać cokolwiek. Pewnie spotkaliście się z tekstem, że człowiek oczytany ma o czym rozmawiać, ciekawe jak pamięta to wszystko.

Użytkownik Kupiec edytował ten post 01.08.2013 - 04:25

  • 0

#9

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szczerze nie rozumiem czytania książki bez jej pamiętania po roku czy 10 latach. Jeżeli na pytania o czym były 20 przeczytane książki dawno temu, nie potraficie odpowiedzieć, to czy to nie było stratą czasu? A może potraficie i to niepamiętanie jest nienormalne, nie na odwrót? Czuję się zupełnie tak jak jest z placem zabaw z dzieciństwa, przebywaliśmy tam z setki razy, a żeby pamiętać poszczególne sceny, to nie zdziwię się jak przypomnicie sobie może góra 10 sekund z setek jak nie więcej dni tam spędzonych. Tyle, że w przypadku czytania chodzi o nasz rozwój i wolałbym pamiętać fabułę bez przypominania sobie o niej, nawet jakby miało chodzić o 2000 książek, chcę je wszystkie pamiętać!

Jeśli chodzi o książki z fabułą (czyli nie jakieś poradniki czy podręczniki) to zawsze myślałam, że czyta się je dla samej przyjemności czytania (tak jak w dzieciństwie bawiliśmy się na placu zabaw dla samej zabawy) a nie dla jakiegoś tam rozwoju. Owszem, czytanie książek rozwija wyobraźnię i słownictwo ale to tylko skutek uboczny a nie cel sam w sobie.
Nie znam nikogo kto pamiętałby dokładnie treść i tytuł każdej przeczytanej przez siebie książki. Nawet z tymi ciekawszymi jest często problem bo można np. pamiętać mniej więcej treść ale tytułu już nie - albo odwrotnie.
Najczęściej jest tak, że dopiero sięgając ponownie po czytaną kilka lat wcześniej książkę po chwili przypominamy sobie kolejno poszczególne wydarzenia. Albo przynajmniej doświadczamy efektu deja vu.
  • 2



#10

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Całe życie chciano mnie usilnie namówić na jakieś "kursy pamięci", "kursy nauki", "kursy szybkiego zapamiętywania". Przychodziły jakieś panie wydekoltowane i ładnie ubrani panowie na każdym etapie edukacji do szkoły i obiecywali dzieciakom gruszki na wierzbie. Nigdy nie byłem nawet zainteresowany wzięciem udziału w tego typu prelekcjach czy lekcjach pokazowych. Nie przywiązuję większej wagi do coraz to nowszych sposobów usprawnienia nauki. Wydaję mi się, że sposoby skojarzeń czy imaginowania sytuacji przynoszą tylko dodatkowy wysiłek ( zabierają cenne minuty, czym dalej w życie to minutki stają się cenniejsze). Jestem zwolennikiem starych i sprawdzonych metod nauki. Dlaczego komukolwiek miałoby się uatrakcyjniać naukę? Nauka jest wystarczająco piękna sama w sobie, w możliwościach dochodzenia do wszystkiego swoimi drogami. Taki mały kompleks Fausta. Jeżeli ktoś nie chce się uczyć to niech się nie uczy... jaki jest cel w nauczaniu ludzi, którym z nauką nie po drodze. Dajmy im tą "wolność". Osobną kwestią jest poziom edukacji w polskich szkołach, który ledwie dotyka zagadnień z wierzchu. Wszystko, szybko i bez myślenia. Jedyny słuszny sposób to usiąść na zadku, wziąć książkę w łapę, potem drugą i trzecią i uczyć się. Mózg sam zaczyna przyzwyczajać się do katalogowania coraz większych ilości informacji. Jedyną rzeczą, którą mogę polecić przy nauce języków i zapamiętywaniu słownictwa, jest formułowanie i wkuwanie całych zdań, wyobrażanie sobie sytuacji, próba "mówienia do siebie" w obcym języku i metoda skupiania się na danym słowie zamiast powtarzać je w kółku po 20 razy :) Jeżeli macie taką możliwość to wyjazd. To zadziwiające jak ludzki mózg potrafi dostosować się do posługiwania się innym językiem w przeciągu tygodnia.

Skorom ateista, to wyjawię - notatki i ponowne sprawdzanie źródeł. ;) Czasem jednego posta dopieszcza się przez godzinę albo dłużej, bo trzeba pewne fakty sobie odświeżyć.


Dość podobnie, aczkolwiek, nie przekroczyłem jeszcze nigdy 40 minut - przy najdłuższych postach. Wyszukiwarka w górnym prawym rogu kontroluje czy pamiętam dobrze przekazywane informacje, autorów, tytuły książek. Z Dawkinsa nie pamiętam dzisiaj nic... ale cóż jest wartego u niego do zapamiętania?
Z kolei "Ulissesa" czytałem 5 razy i spędziłem na analizowaniu, czytaniu opracowań, szukaniu zbieżności i intertekstualności tyle czasu, że jestem w stanie opowiadać o twórczości Joycea godzinami :)

Nie da się jednoznacznie określić jego pojemności gdyż to nie płyta CD, do którego się go porównuje.


Rzekomo cały Internet do tej pory jest 1/8 informacji, które możemy przyswoić i zapamiętać. Jakiś program na Planete+ ostatnio o tym leciał.

Podobno palenie sprawia, że lepiej się możemy skupić. (u palaczy ze stażem) :)


Wprawdzie paczka dziennie. Ale to przeświadczenie jest jak najbardziej błędne. Chodzi o głębokie wdechy. Czym głębiej człowiek oddycha, tym lepiej mu się myśli, ponieważ mimowolnie wolne wdechy i wydechy uspokajają.


Szczerze nie rozumiem czytania książki bez jej pamiętania po roku czy 10 latach. Jeżeli na pytania o czym były 20 przeczytane książki dawno temu, nie potraficie odpowiedzieć, to czy to nie było stratą czasu? A może potraficie i to niepamiętanie jest nienormalne, nie na odwrót?


To jest śmieszny problem. Jeżeli ktoś się nie skupia na czytaniu, a błądzi po pokoju myślami to nie zapamięta zbyt wiele. Prawdziwy problemem jest nakładanie się na siebie przeczytanych książek. Pilch kiedyś o tym pisał w dziennikach. Wiesz kto, wiesz co zrobił, wiesz po co i jak to zinterpretować, ale nie pamiętasz gdzie to było :)
  • 0



#11

Kupiec.
  • Postów: 63
  • Tematów: 18
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Granie na komputerze też jest przyjemne, ale nie przypomnę sobie w co grałem 2 lata temu. Zły przykład? Wykluczcie korzyść jaką jest przyjemność czytania oraz mniej więcej pamiętanie zakończenia (rzadziej dokładnej akcji). Co więc daje to, że przeczytałeś daną książkę 2 lub 5 lat temu jak obecnie w ogóle nie pamiętasz o czym była? Wierzycie w to, że większość, gdy znajdzie interesujący fragment zapisze go sobie? Ja wątpię. Z książek da się sporo wynieść, ale przecież ta wiedza i tak po paru dniach lub tygodniach znika.

Wolałbym pamiętać o czym była każda książka, ale bez zapisywania tego co mi się spodobało, główny bohater, jakiś tekst. Normalne na pewno to nie jest, że spośród kilkudziesięciu tytułów może kilka sobie przypominam i to jakieś urywki. Tutaj nic więcej nie mam do dodania, bo powtarzam to co wyżej, zwyczajnie nie wierzę, że niepamiętanie jest normalne. Tematem w czasie rozmowy są czasem książki, ja w tej chwili o żadnej nie pogadam z nikim.

Użytkownik Kupiec edytował ten post 01.08.2013 - 16:52

  • 0

#12

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z książek da się sporo wynieść, ale przecież ta wiedza i tak po paru dniach lub tygodniach znika.


To współczuję koledze, bowiem nie ma kolega żadnej przyjemności z czytania. Z książek może nie nauczysz się życia, ale pokażą ci jak żyć by z tego życia czerpać mądrze.
  • 0



#13

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nauczyłem się czytać w wieku czterech lat czyli jakieś 36 lat temu :] Powodem było to że mama nie miała czasu czytać mi coraz więcej i więcej książeczek z serii " poczytaj mi mamo" :D Od tamtej pory czytam regularnie. Praktycznie cały czas mam coś co właśnie czytam. Robię to bo po prostu kocham książki. I jeżeli chodzi o zapamiętywanie, problem polega na tym iż trudno zapamiętać wszystko. Książki tak samo jak inne dziedziny sztuki dzielą się na lepsze i gorsze. A w pamięci pozostają najlepsze. I to nie dlatego że chcemy je zapamiętać, czy też ktoś nam powiedział że ta Książka jest super. Ważne jest aby dany tytuł trafił do czytelnika. Żeby chciało się to czytać jeszcze raz od nowa. Wtedy samo do głowy wchodzi:) Ale żeby do tego dojść to trzeba po prostu czytać. Od tak dla przyjemności, relaksu, dla czytania. Naprawdę warto.






  • 0



#14

Kupiec.
  • Postów: 63
  • Tematów: 18
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mam z czytania przyjemność o ile książka jest ciekawa, wiadomo. Rozumiem, że pamiętasz co czytałeś 2 lata temu albo 5, jakim cudem, bez zapisania minimum tych słów-kluczy?

Jeśli nie pamiętam 50 książek, to po następne trudno mi sięgnąć, czeka powtórka, więc po kiego grzyba. Jak chcesz zapamiętać nawet najbardziej mądrą rzecz jaka tam sie znajduje, skoro przypuszczam nie robisz notatek? Myśle, że w tych kilkudziesięciu książkach jakie przeczytałem było wiele madrych rzeczy, może i nawet wdrożyłem je w życie albo wywarły na mnie wrażenie. Tylko co z tego jak tego nie pamiętam? Ucząc sie do egzaminu powtarza sie wg krzywej zapominania po 24h, 48 itd. a Wy prawdopodobnie zapamiętujecie wszystkie książki jakie przeczytaliście dotychczas. Nie rozumiem tego. Co dokładnie pamiętacie?

Taki przykład, książka Demony dobrego Dextera, przeczytałem ze 2 lata temu, bo lubie serial i co? Pamiętam scenę na początku (kilka stron?), pamiętam tytuł jak widać, ale nie pamietam co było dalej! Zakończenia też dzis nie pamietam, żadnych urywków, zupełnie jakbym przeczytał tylko kilka pierwszych stron, mimo że przeczytałem całą.

Rozumiecie już o co mi chodzi? Jakbym wiedział, że dziś pamiętać będę pierwszą scenę tylko, to bym całej nie czytał. Tyle.
  • 0

#15

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie po to się czyta książki żeby je wszystkie pamiętać. Czy pamiętasz wszystkie filmy, które oglądałeś? które gry w które grałeś, wszystkie kobiety ktore ... były dla ciebie "ważne" ;)



(przepraszam za to ostatnie tak mi się jakoś zrymowalo)



Przeczytałem przez te wszystkie lata kilka tysięcy książek. Pamiętam dokładnie kilkanaście. Jak się dobrze zastanowię to kilkadziesiąt. Statystycznie nie wiele. Ale nie chodzi o to żeby pamiętać wszystko co się przeczytało, tylko o to aby czytanie sprawiało radość


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych