Tajemnica śmierci Amelii Earhart
Od jej zaginięcia, do którego doszło podczas próby okrążenia kuli ziemskiej wzdłuż równika, upłynęło już niemal 76 lat, a mimo to - przypadek ten nieustannie wzbudza zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Na temat Amelii Earhart bez przerwy powstają filmy fabularne, książki oraz obszerne artykuły, które próbują ukazać fenomen sławnej pilotki i jednocześnie zbliżyć nas do poznania kulisów jednego z najbardziej tajemniczych przypadków zniknięcia w dziejach. Czy kiedyś poznamy całą prawdą na temat wydarzeń, do jakich doszło w lipcu 1937 r.? Niewykluczone, że jesteśmy bliżej rozwiązania tej niezwykłej zagadki niż kiedykolwiek wcześniej. Wszystko dzięki grupie naukowców, którzy utrzymują, iż udało im się wykonać sonarowe zdjęcia wraku samolotu, którym najprawdopodobniej leciała najbardziej znamienita dama awiacji.
Kulisy niezwykłego odkrycia
Zdjęcia i filmy, na których widać wrak, udało się wykonać niemal dokładnie rok temu, na początku lipca 2012 roku. Pisaliśmy o tej sprawie na łamach naszego serwisu. Zdaniem przedstawicieli TIGHAR (The International Group for Historic Aircraft Recovery), natrafiono wówczas na dziwne znalezisko w pobliżu Nikumaroro. Rejon tej położonej na Oceanie Spokojnym bezludnej wyspy lagunowej już wcześniej został wytypowany przez badaczy jako miejsce, w którym potencjalnie, przed kilkudziesięcioma laty, mogło dojść do katastrofy samolotu Lockheed L-10 Electra, którym Earhart wybrała się w podróż dookoła świata.
Eksperci z TIGHAR twierdzą, że nieopodal wyspy, na samym dnie, odnaleźli dziwne obiekty, które z pewnością zostały wytworzone przez człowieka. Udało się je wytropić w miejscu wskazanym wcześniej przez naukowców dzięki podwodnemu, wyposażonemu w kamery, robotowi. Zarejestrowane materiały oczekują w tej chwili na szczegółową analizę, która będzie możliwa po powrocie naukowców na Hawaje. Badacze wierzą, że precyzyjna ekspertyza przyniesie długo oczekiwany przełom w sprawie.
"Na razie nie wiemy, czy to jest jej samolot. Ale to, co znaleźliśmy to pole pełne szczątków, usytuowane w miejscu, w którym powinny znajdować się właśnie szczątki, jeżeli to, co złożyliśmy wcześniej do kupy na podstawie dowodów, którymi dysponowaliśmy, jest prawidłowe" - powiedział Richard Gillespie, dyrektor TIGHAR.
Elementy, na które natrafili badacze, przypominają osprzęt należący do samolotu. Na dnie wypatrzono m.in. obiekty przypominające koła oraz podwozie statku powietrznego - poinformował serwis ABC News. Dochodzeniem prawdy zajmie się teraz Jeff Glickman, specjalista ds. kryminalistyki.
Co wiemy nowego?
To wszystko wiedzieliśmy już w ubiegłym roku, kiedy świat obiegła informacja o potencjalnym znalezisku. W tym roku, dzięki reportażowi wyemitowanemu w jednej z amerykańskich telewizji, przypomniano o całej sprawie. Na początku czerwca br. większość serwisów informacyjnych na całym świecie powtórzyła dokładnie to samo, co już wiedzieliśmy. Nikt nie zadał pytania o to, co tak naprawdę zmieniło się przez ten rok i dlaczego dotychczas nie sprawdzono, czy zdjęcia na sonarze naprawdę pokazują wrak samolotu Amelii Earhart?
Richard Gillespie, zapytany o to, co wydarzyło się od lipca 2012 roku, tłumaczy, że problem rozbija się o pozwolenia i o pieniądze. Odnaleziony na dnie obiekt to bez wątpienia samolot, który ześlizgnął się w dół po podwodnych skałach. Dopiero dalsze badania mogą potwierdzić to, że jest to Lockheed Electra. Grupa informuje na swojej stronie internetowej, że nie będzie w stanie przeprowadzić kolejnych badań do czasu uregulowania kosztów ostatniej podróży i zebrania odpowiedniej wysokości środków finansowych na następną. Musi również uzyskać pozwolenie rządu Republiki Kiribate, której częścią jest wyspa Nikumaroro. Wcześniejsze porozumienie zostało wynegocjowane z pomocą rządu USA. Całkowity koszt powrotu na wyspę i wyciągnięcia wraku grupa szacuje na 3 miliony dolarów.
Tajemnica Nikumaroro
Pechowego dnia 2 lipca 1937 r. samolot z Amelią Earhart i nawigatorem Fredem Noonanem miał wylądować na wyspie Howland. Miała ona być etapem na trasie pionierskiego lotu wzdłuż równika. Wysepka liczy zaledwie dwa kilometry długości, dlatego prawidłowe namierzenie jej przez nawigatora przy kończącym się paliwie było kwestią życia i śmierci dla załogi. W pobliżu czekał na przybyszów amerykański okręt, który miał pomóc w naprowadzeniu samolotu. Załoga nie doczekała się jednak srebrzystego samolotu Lockheed Electra. Zaraz po umówionym terminie wszczęto bezskuteczne poszukiwania (Howland dzieli od Nikumaroro 500 kilometrów).
Eksperci są zgodni - nawet jeśli uda się ostatecznie potwierdzić, iż wrak odnaleziony niedaleko brzegu wyspy jest pozostałością samolotu Amelii Earhart, to jej katastrofa wciąż pozostanie jedną z największych zagadek lotnictwa. Zagadką pozostaje także to, co wydarzyło się po katastrofie i czy udało się przeżyć zarówno Amerykance, jak i towarzyszącemu jej nawigatorowi, Fredowi Noonanowi.
Co ciekawe, podczas pierwszej swojej wizyty na Nikumaroro, członkowie grupy TIGHAR odnaleźli sporo przedmiotów, które mogły należeć do załogi. Wśród odnalezionych rzeczy były m. in.: rozbity słoiczek, być może po kosmetykach, dwa guziki, połamany scyzoryk, kawałek tkaniny i resztki różu kosmetycznego czy przedwojenne szklane butelki z popękanym dnem, które mogły posłużyć do gotowania wody w ognisku.
Jednak najnowsze znalezisko, być może najważniejsze, ukazało się oczom odkrywców dopiero po powrocie do domu. Była to kostka, która miała się okazać częścią palca któregoś z rozbitków. Badacze odnaleźli na wyspie miejsce po obozowisku, kilka śladów ognisk i tysiące kości ptaków, ryb i żółwi. Okazuje się, że to, co uznano za jedną z żółwich kostek, może jednak być fragmentem kostki ludzkiego palca. "Z początku myśleliśmy, że to pozostałość po żółwiach, których szczątki były w pobliżu. Badania wskazują jednak, że może to być kostka ludzka" - wyjaśnił Richard Gillespie. "Po 22 latach rzetelnych badań i 10 ekspedycjach możemy stwierdzić, że wszystko wskazuje na to, iż to, co znaleźliśmy na Nikumaroro, jest zgodne z hipotezą, że Earhart i jej nawigator, Fred Noonan wylądowali tutaj i być może zmarli, jako rozbitkowie - dodał.
Gillespie przypomniał także, że w 1940 r. odnaleziono częściowy szkielet rozbitka na Nikumaroro. Zaklasyfikowano go jako "raczej typu europejskiego" niż polinezyjskiego i "raczej należący do kobiety", a nie mężczyzny. Niestety, kości zaginęły. Jak podkreśla badacz, w szkielecie brakowało kości palców. Jak dodaje, mogły one zostać rozwleczone przez ogromne, natrętne kraby palmowe, zamieszkujące wyspę. Zapewne towarzyszyły one rozbitkom w ostatnich chwilach ich życia.
Jedno jest pewne ponad wszelką wątpliwość. Determinacji członkom grupy TIGHAR nie sposób odmówić i wszystko wskazuje na to, że wkrótce uda się zebrać kwotę niezbędną do powrotu na Nikumaroro. Wówczas zagadka, która od 76 lat dręczy nie tylko miłośników awiacji, ale także wszystkich, których zainspirowała niezwykła postać Amelii Earhart, w końcu zostanie rozwiązana.
Źródło: Mój odnośnik