Skocz do zawartości


Zdjęcie

Genetyczny wyścig zbrojeń


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
7 odpowiedzi w tym temacie

#1

D.B. Cooper.
  • Postów: 1179
  • Tematów: 108
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Genetyczny wyścig zbrojeń


Dołączona grafika
Pokazana na tym zdjęciu technika mapowania DNA może posłużyć do stworzenia wirusa, który byłby groźny tylko w zetknięciu z konkretnie wybraną ofiarą.

Kiedy Barack Obama staje przed studentami wydziału administracji publicznej uniwersytetu Harvarda, wielu obecnych na sali ma katar i lekką chrypę. Kilka osób ma stan podgorączkowy, ale okazja do zobaczenia z bliska prezydenta stanów zjednoczonych nikogo nie zatrzyma w łóżku. Wirus przywlekła Samantha z drugiego roku, która kilka dni wcześniej zamówiła przez internet nowy syntetyczny środek odurzający. Nie zastanawiając się - robiła to już przecież setki razy - włożyła kapsułkę do lewego nozdrza. W czasie gdy szykowała się na imprezę, pigułka, zawierająca kilka nitek obcego DNA rozpuściła się, ale oczekiwanego narkotycznego "kopa" nie było. Zamiast tego Samantha dostała lekkiej grypy, która szybko rozprzestrzeniła się po kampusie. Gdy wirus dotarł do Baracka Obamy, natychmiast zmienił swoje działanie. W zetknięciu z DNA prezydenta odblokowane zostały jego dodatkowe "funkcje". Zamiast łagodnej grypy wirus spowodował wyniszczającą chorobę neurologiczną, która w ciągu kilku dni zabiła prezydenta. Był on jedyna osobą na świecie, którego DNA zmieniło charakter wirusa, ale agenci Secret Service nie widzieli nic dziwnego w fakcie, że sala wykładowa pełna była pociągających nosem studentów. W końcu był grudzień, pełnia sezonu grypowego.

Dołączona grafika
Barack Obama byłby wymarzonym obiektem genetycznego ataku. Nie bez powodu DNA prezydenta USA jest jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic.

Choroby szyte na miarę

Brzmi to jak science fiction, ale autorzy tekstu "Hacking the President's DNA" w amerykańskim miesięczniku "The Atlantic" przekonują, że mniej więcej tak może wyglądać niedaleka już przyszłość. Rozwój genetyki umożliwi bowiem konstruowanie "skrojonych na miarę" bomb biologicznych, które będą w stanie zabić tylko jedną, konkretnie wybrana osobę. Zdaniem Andrew Hessela, Marca Goodmana, i Steve'a Kotlera jesteśmy już na ostatniej prostej. Bo po cóż agenci Secret Service starannie zbierali by pościel, szklanki i wszystkie przedmioty, których dotykał prezydent USA?
Są one sterylizowane lub niszczone, by DNA prezydenta nie dostało się e niepowołane ręce. Wśród dowodów na prowadzenie genetycznego wyścigu zbrojeń wymieniane jest rozporządzenie byłej sekretarz stanu USA Hillary Clinton, która zgodnie z depeszą ujawnioną przez Wikileaks już w 2010 roku, instruowała amerykańskie ambasady, by dyskretnie zbierały próbki DNA pochodzące od przywódców obcych państw i czołowych urzędników ONZ. Autorzy "The Atlantic" nie maja wątpliwości: wkraczamy właśnie w erę genetycznej bomby. Będzie to rewolucja w dziedzinie zbrodni, dlatego że morderstwo wreszcie stanie się doskonałe, A zorganizowanie zamachu będzie kosztowało tyle, co używany samochód mówi w rozmowie z "Focusem" Marc Goodman, jeden z autorów tekstu z "The Atlantic", były policjant z Los Angeles, doradca ds. bezpieczeństwa i założyciel internetowego Instytutu Zbrodni Przyszłości (Future Crimes Institute). Nawet najzdolniejszy i najbardziej dociekliwy patolog nie znajdzie w ciele zmarłego nic podejrzanego, bo przecież śmierć nastąpi z przyczyn naturalnych: powikłań po grypie, raka albo AIDS. Udowodnienie, że choroby te wywołał specjalnie skonstruowany wirus z "zapalnikiem" reagującym na konkretne DNA będzie niemal niemożliwe. Zwłaszcza, że dowody zbrodni mogą się znajdować tysiące kilometrów dalej, w obcych laboratoriach - mówi Goodman. I chociaż Secret Service oczywiście nie potwierdza, że chroni DNA prezydenta i stara się gromadzić materiał genetyczny światowych polityków, byłoby dziwne gdyby tego nie robił. Oznaczałoby to, że dobrowolnie rezygnuje ze strategicznej przewagi, jaką daje dostęp do wiedzy o biologicznej charakterystyce światowych przywódców. Byłby to ogromny prezent dla rywali USA, którzy z pewnością docenią wartość takich informacji. Powód? Większość wiedzy i technologii potrzebnej do skonstruowania bomby genetycznej jest już dostępna i używana przez grupy badawczo- rozwojowe oraz komercyjne firmy prowadzące badania biotechnologiczne. Możliwości te najlepiej widać na przykładzie ewolucji metod leczenia raka. Większość terapii nowotworowych zabija komórki. Chemioterapia to przecież nic innego jak efekt uboczny prac nad bronią chemiczna podczas I i II wojny światowej. Trucizna została zmieniona w lek, chociaż działa nieco jak bombardowanie dywanowe - niszcząc komórki rakowe, jednocześnie powoduje spustoszenie organizmu. Postępy w genetyce, dzięki którym wiemy, że każdy rak jest niepowtarzalny, skłoniły badaczy do szukania sposobów, które pozwolą tworzyć indywidualne, skrojone na miarę terapie niszczące konkretne komórki rakowe, w określony sposób u konkretnej osoby.Badania w sferze terapii genetycznych i wszczepiania obcych genów za pomocą wirusów są coraz częstsze i wchodzą na coraz wyższe poziomy - mówił w jednym z wywiadów George Church, genetyk z Harvardu.
Znam projekty badawcze, w których próbuje się unicestwiać komórki różniące się jedynie jednym, rzadkim, genetycznym szczegółem od otoczenia - dodaje. I chociaż ten cały postęp jest jak najbardziej pozytywny i pożądany - w końcu pomaga lepiej leczyć i przedłużać życie - to nie trzeba dużego wysiłku, żeby indywidualną terapię przekształcić w spersonalizowaną broń biologiczną.Kiedyś mogłoby to potrwać dziesiątki lat. Dziś, w epoce internetu, który zdemokratyzował i przyspieszył dostęp do wiedzy, jest to kwestia być może kilkudziesięciu miesięcy - mówi nam Marc Goodman. - Dlatego lepiej się szykować już teraz i Secret Service ewidentnie to robi - dodaje ekspert.

Dołączona grafika
Agenci Secret Service dbają o to, by próbki kodu genetycznego Baracka Obamy, a także odciski jego palców nie wpadły w niepowołane ręce.

Testy już trwają?


Żaden przypadek użycia bomby genetycznej nie został dotąd ujawniony. Nic nie wiemy o jej testach ani zaawansowaniu prac. Mimo to zgony i choroby kilku światowych polityków z ostatnich lat wzbudzają wątpliwości, czy aby już nie jesteśmy świadkami ich użycia. W najnowszym przypadku rząd Wenezueli ogłosił powołanie specjalnej państwowej komisji, która ma zbadać, czy zmarły niedawno prezydent Hugo Chavez nie został "zarażony" chorobą nowotworową przez "wrogie siły" z zagranicy. - Odkryjemy prawdę. Miał raka, który nie mieścił się w żadnych normach. Intuicja podpowiada nam, że nasz przywódca został otruty przez mroczne siły, które chciały się go pozbyć - powiedział w telewizji Telesur pełniący obowiązki prezydenta Nicolas Maduro. - Do udziału w śledztwie zaproszeni zostaną również zagraniczni naukowcy - dodał.Opozycja uznała to za absurdalne posunięcie propagandowe, które ma odwrócić uwagę społeczeństwa
od rzeczywistych problemów kraju. A co, jeśli w deklaracjach politycznych spadkobierców Chaveza kryje się ziarno prawdy? Raka w kości miedniczej wykryto u Chaveza w czerwcu 2011 roku. Od tamtego czasu rządzący Wenezuelą żelazną ręką emerytowany pułkownik wojsk powietrznodesantowych przeszedł 4 operacje na Kubie. Jeszcze pod koniec 2011 roku wenezuelski caudillo sam sugerował, że Stany Zjednoczone zarażają rakiem przywódców w Ameryce Łacińskiej. Działo się to po tym, gdy u rządzącej Argentyną Cristiny Fernandez de Kirchner zdiagnozowano nowotwór tarczycy. Chavez przypomniał przy tej okazji, że w latach 1946-1948 USA prowadziły eksperymenty z chorobami przenoszonymi płciowo w Gwatemali. - Czy zdziwiłoby kogoś, gdyby Amerykanie opracowali technologię zarażania rakiem? - Pytał wówczas Chavez. Na teorii o spisku i zamordowaniu prezydenta Wenezueli suchej nitki nie zostawia jednak Elmer Huerta, przewodniczący Amerykańskiego Towarzystwa Onkologicznego (ACS).- Ta hipoteza nie wytrzymuje konfrontacji z nauką. Są to deklaracje, które mają przede wszystkim polityczny cel - mówił w wywiadzie dla CNN en Espanol. Mimo to wśród Wenezuelczyków nie brakuje takich, którym teoria o spisku wydaje się prawdopodobna. Uzasadnia ją w oczach rodaków fakt, że Kuba, gdzie prezydent się leczył - dzięki wieloletnim inwestycjom i laboratoriom - rozwija biotechnologię i medycynę genetyczną na światowym poziomie. Każde kubańskie miasto zatrudnia przynajmniej jednego doradcę ds.genetyki, każda prowincja natomiast ma centrum badań genetycznych. Rocznie na wyspie przeprowadza się około 30 tysięcy badań genetycznych. Zgodnie planami Fidela i Raula Castro - genetyka i biotechnologia mają być w przyszłości kołem zamachowym kubańskiej gospodarki. Setki znakomicie wykształconych w Kanadzie i Europie naukowców pracuje dziś nad lekami na AIDS, raka i szczepionkami przeciwko chorobom tropikalnym. Kto może zagwarantować, że przy okazji "hodowli" tkanek, enzymów i wirusów nie prowadzi się jednocześnie badań nad spersonalizowanymi wirusami i odmianami raka? Zdaniem zwolenników teorii spisku na życie prezydenta Chaveza nie przez przypadek leczył się on właśnie na Kubie. Skoro były to zwykłe operacje wycięcia guza i leczenie przerzutów, dlaczego nie mógł zostać zoperowany w Caracas, gdzie nie brakuje zdolnych chirurgów i onkologów?

Dołączona grafika
Prezyden Wenezueli Hugo Chavez zmarł po kilku latach zmagania się z rakiem, który według jego otoczenia nie mieścił się w żadnych normach. Rządowa komisja ma ustalić, czy wrogo nastawiony wobec USA Chavez nie został celowo zarażony nowotworem.

Popyt na zabójstwo doskonałe

Można oczywiście przyjąć, że we współczesnym świecie zbrodnia przestaje być instrumentem polityki. To jednak teza. - Zabójstwo przydawało się w polityce od czasów Juliusza Cezara i wcześniej. Dlaczego miałoby zniknąć ze świata polityki czy biznesu? W związku z tym popyt na skuteczne i dyskretne techniki "eliminacji" będzie wysoki - mówił w rozmowie z "Focusem" Kris Hollington, brytyjski dziennikarz śledczy, autor książki "How to kill. A definitive history of the assassin". Śmierci z podejrzanych powodów w ostatnich latach nie brakuje.
We Francji trwają właśnie badania próbek, pobranych podczas ekshumacji zwłok pochowanego w 2004 roku palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata. Zmarł on nagle po krótkiej chorobie, która zaczęła się rzekomo od ataku grypy. Nie zdołano mu pomóc mimo przewiezienia z Ramallah na zachodnim brzegu Jordanu do szpitala wojskowego w Percy pod Paryżem. Spekulacje na temat przyczyn zgonu trwają od lat. Wśród plotek pojawiło się AIDS i otrucie polonem 210, tym samym, którego rosyjskie służby użyły do zamordowania w Londynie byłego oficera FSB i dysydenta Aleksandra Litwinienki.Tajemnica przypuszczalnego zamachu na palestyńskiego przywódcę może zostać rozwikłana w najbliższym czasie pod warunkiem, że do jego ewentualnego uśmiercenia zostały użyte "konwencjonalne" metody, stosowane od lat przez służby specjalne. W czasach zimnej wojny sławę zdobyła Kamiera, specjalizująca się w trucicielstwie laboratorium KGB. Sowieccy chemicy do perfekcji opanowali technikę usuwania niewygodnych ludzi w sposób przypominający do złudzenia zawały serca, wylewy i inne naturalne przyczyny zgonów. Do wywołania zapaści używano kwasu cyjanowodorowego, zawał powodował rozpylony prosto w twarz cyjanek potasu. Lista ofiar jest długa. Są na niej zlikwidowani w roku 1938 szef wywiadu zagranicznego ZSRR Abram Słucki i lider ukraińskich nacjonalistów Stepan Bandera. Gdy ZSRR w końcu upadł,a KGB zastąpiła Federalna Służba Bezpieczeństwa, trucie wrogów Kremla nie ustało. Dość wspomnieć sprawę Litwinienki czy próbę otrucia dioksynami prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki.Tradycje w tej dziedzinie mają też Amerykanie. CIA przez lata próbowało zlikwidować Fidela Castro, mentora i przyjaciela, zmarłego niedawno Hugo Chaveza. "Gdyby unikniecie zamachu było dyscypliną olimpijską, miałbym złoto w kieszeni" - zażartował kiedyś kubański przywódca, przeciw któremu CIA planowała użyć m.in. cygar nasączonych jadem kiełbasianym i LSD, kombinezonu do nurkowania z grzybem powodującym bolesną i oszpecająca chorobę skóry oraz prątków gruźlicy w butli tlenowej. Nie wspominając o tak "banalnych" metodach jak podanie mu cyjanku i talu.Ten ostatni jest szczególnie lubiany przez trucicieli, ponieważ trudno jest rozpoznać, co się właściwie z ofiarą dzieje. Objawy zazwyczaj przypisuje się pospolitym chorobom: katar i zapalenie spojówek to przeziębienie, ból brzucha, mdłości i biegunki - zatrucia pokarmowe, gorączka - grypa, przebarwienia skóry i wypryski - alergia, bezwład mięśni i drgawki - porażenie mózgowe. Wszystkie diagnozy są fałszywe. Jednak nawet tę "cudowną broń" stosunkowo łatwo wykryć w moczu lub krwi ofiary.Skonstruowanie bomby genetycznej wykluczałoby taką możliwość. Wykrycie prawdziwej przyczyny śmierci ewentualnej ofiary byłoby niemożliwe, chyba że ktoś zdradziłby sprawców. I to jest główny powód, dla którego technologia genetyczna, umożliwiająca budowę bomby szytej na miarę, jest tak pożądana.


- Zabójstwo, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi, jest instrumentem polityki. O jego skuteczności nie decyduje to, czy zostanie wykryte, czy nie, ale to, czy pomaga osiągnąć założone cele - mówi "Focusowi" Benjamin Jones z Northwester University, współautor raportu "Hit or miss", dotyczącego długofalowych konsekwencji zabójstw polityków. Cele te dużo łatwiej zrealizować, gdy przeciwnik umiera po długiej wyczerpującej, i - co najważniejsze - wyglądającej na naturalną
chorobie, niż gdy ginie w zamachu bombowym albo od kuli snajpera.A przy obecnym poziomie wiedzy medycznej czyni genetyczny wyścig zbrojeń nie tylko coraz bardziej prawdopodobnym, ale też stosunkowo łatwo dostępnym. Nie tylko dla supermocarstw i ich rządów, ale także dla mniejszych państw albo zamożnych organizacji terrorystycznych.

autor:
p. Artur Ciechanowicz

-Artykuł pochodzi z czerwcowego wydania Magazynu "Focus"


- !!! Powyższy tekst jest chroniony prawami autorskimi i w całości należy do autora, oraz wydawcy.
Kopiowanie całości lub fragmentów naruszy jego uprawnienia, oraz spowoduje powstanie roszczeń z art. 79 prawa autorskiego !!!


Dla www.paranormalne.pl po uzyskaniu zgody na publikacje artykułu przez z-ce red. naczelnego Focusa - przełożył Dibi.

Użytkownik D.B. Cooper edytował ten post 04.07.2013 - 14:59

  • 7



#2

Avenarius.
  • Postów: 894
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ktoś tam przypieprzy w brzozę samolotem, następny sie powiesi a jeszcze innego wykończy rak - żadnych zabójstw politycznych w cywilizowanym świecie już nie ma. No chyba że jakiś szaleniec z magicznymi zygzakującymi pociskami rozwali łeb prezydentowi, a potem kolejny podziurawi jak sito prezydenckiego brata wystrzeliwując więcej pocisków niż ma w magazynku. A ty ciemny ludzie ciesz się wolnością, równością oraz demokracją w swych mieszkaniach na 30-letni kredyt oprocentowany 25% rocznie, zakąszając kiłbasę z padliny doprawioną solą drogową.
  • 0

#3 Gość_mroova

Gość_mroova.
  • Tematów: 0

Napisano

Autorzy "The Atlantic" nie maja wątpliwości: wkraczamy właśnie w erę genetycznej bomby.Będzie to rewolucja w dziedzinie zbrodni, dlatego że morderstwo wreszcie stanie się doskonałe,



Nigdy nie będzie doskonałe, bo jeśli uda się stworzyć wirus, który zaatakuję DNA prezydenta, to również (co prawda po jego ewentualnej śmierci) uda się ten wirus odtworzyć, tak jak robi się szczepionki z martwych, żywych bądź fragmentów patogenów wirusów. Tak zwana inżynieria odwrotna.

Użytkownik mroova edytował ten post 04.07.2013 - 13:47

  • 0

#4

optymista.
  • Postów: 504
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Temat wart jest uwagi, jednak artykuł jest strasznie słaby - cała historia z prezydentem jest przedstawiona niczym fakt, a przecież to tylko luźne opowiadanie wymyślone na potrzeby tekstu. Co więcej w dalszej części autor sam przyznaje, że nie ma żadnych dowodów, że taką broń opracowano lub wykorzystano. Sam zaś wątek zabójstw politycznych też nijak się ma do tematu, bo zabójstwa takie mogą być równie dobrze dokonywane bez takiej broni.
  • 1



#5 Gość_mroova

Gość_mroova.
  • Tematów: 0

Napisano

mnię zastanawia jeszcze to zdjęcie gościa wycierającego szybę, bo to nie papamobile a zwykły podest, i nie wydaje mi się, żeby Obama pchał łapy tam gdzie ziomek wyciera. On nie miał by potrzeby w ogóle tam stanąć :/
  • 1

#6

Avenarius.
  • Postów: 894
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Może wycierał ślinę którą Obama popluł podium podczas swojej paplaniny.
  • 2

#7

D.B. Cooper.
  • Postów: 1179
  • Tematów: 108
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Cytat z artykułu głównego:

We Francji trwają właśnie badania próbek, pobranych podczas ekshumacji zwłok pochowanego w 2004 roku palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata. Zmarł on nagle po krótkiej chorobie, która zaczęła się rzekomo od ataku grypy. Nie zdołano mu pomóc mimo przewiezienia z Ramallah na zachodnim brzegu Jordanu do szpitala wojskowego w Percy pod Paryżem. Spekulacje na temat przyczyn zgonu trwają od lat. Wśród plotek pojawiło się AIDS i otrucie polonem 210...


Dzisiejsze doniesienia:

Według szwajcarskich naukowców, którzy uczestniczyli w badaniu zwłok i odzieży zmarłego w 2004 r. lidera Palestyńczyków Jasira Arafata, został on otruty radioaktywnym polonem-210. Tak jak były funkcjonariusz KGB i FSB, krytyk Władimira Putin, Aleksander Litwinienko, który zmarł w 2006 r. w jednym z londyńskich szpitali - przypomina "Gazeta Polska Codziennie".

W lipcu 2012 r., po tym jak znaleziono ślady radioaktywnego polonu-210 na ubraniach i szczotce do zębów Arafata, francuska prokuratura wszczęła śledztwo ws. jego zamordowania. Legendarny przywódca Palestyńczyków zmarł w 2004 r. w szpitalu wojskowym w podparyskim Clamart. Lekarze nie byli w stanie określić wówczas przyczyny jego śmierci. Na żądanie Suhy, wdowy po Arafacie, przeprowadzono w listopadzie 2012 r. ekshumację jego zwłok w Ramalli, na Zachodnim Brzegu Jordanu. Próbki z materiałem biologicznym przekazano do laboratoriów trzech krajów – Szwajcarii, Francji oraz Rosji. Szwajcarscy naukowcy z Instytutu Fizyki Radiacyjnej i Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Sądowej w Lozannie (CHUV) jako pierwsi zakończyli badania. W sumie przebadali 75 próbek, z których 38 pochodziło z rzeczy osobistych Arafata. M.in. z bielizny, nakrycia głowy, szczoteczki do zębów. Podwyższone stężenie polonu-210 odkryto w plamach płynów ustrojowych, krwi i moczu.

Naukowcy uczestniczący w badaniach twierdzą na łamach prestiżowego pisma medycznego „The Lancet”, że biorąc pod uwagę krótki okres rozpadu radioaktywnego pierwiastka, „jest wysoce prawdopodobne”, że Arafat w 2004 r. mógł przyjąć dawkę śmiertelną polonu-210. Oznacza to, że wersja o otruciu przywódcy Palestyńczyków jest coraz bardziej wiarygodna.

źródło
  • 0



#8

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

MMK coś mówił o etnicznym pocisku:

  • 1



Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych