Po pierwsze to, że obraz spada ze ściany nie jest niczym dziwnym. Powodów może być przynajmniej kilka i niektóre z nich podano już wyżej.
To, że spadają dwa obrazy, również nie powoduje, że zdarzenie staje się dziwniejsze. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do tego co piszesz
Wisiały koło siebie, więc żaden obraz nie mógł zrzucić drugiego.
właśnie taka sytuacja bardziej uprawdopodabnia zaistnienie opisanego zdarzenia. Jeden obraz nie mógłby "zrzucić" drugiego"
tylko wtedy gdyby wisiały one daleko od siebie.
W opisywanym przez Ciebie przypadku byłoby to pewnie trudne ale bardziej prawdopodobne - jeden obraz spadając, trąca drugi i dalej spadają już obydwa.
Jednak...
W dodatku kiedy wstałam, one leżały na dywanie tak równiutko położone aż nienaturalnie to wyglądało.
co świadczyłoby o tym, że spadały one niezależnie od siebie - czyli jeden drugiego trącić nie mógł. Bo inaczej leżałyby w nieładzie.
Sam fakt, że po upadku leżały one "równo" jednak mnie specjalnie nie dziwi. Wyobrażam sobie, że ześlizgnęły / zsunęły się one wzdłuż płaszczyzny ściany (bo tak właśnie spadają obrazy) i dopiero w momencie kiedy ich dolne krawędzie zetknęły się z podłożem, "odpadły" od niej, przechylając się (najprawdopodobniej) "na twarz"... Pytanie - na co spadły (co było na podłodze).
Przeraziłam się bo była 4.30. od razu pomyślałam, że stało się coś złego.
Tego nie komentuję, bo nie wiem jaka jest symbolika godziny 4.30 (dotychczas słyszałem tylko o "szatańskiej" 3.00) ale zakładam, że ma ona dla Ciebie jakieś szczególne znaczenie... No, chyba, że ogólnie wczesne godziny poranne budzą w Tobie lęk.
I teraz tak...
Twój temat jest kolejnym na tym forum, z cyklu "Niesamowita sprawa - jestem zaniepokojony/a - pomóżcie", który tak naprawdę, poza lepszym lub gorszym opisem zdarzenia, nie daje jakiejkolwiek szansy na próbę jego wyjaśnienia lub wytłumaczenia autorowi, że zjawisko przez niego opisane może mieć zupełnie banalne przyczyny...
Dlaczego?
Ano dlatego, że jak się chce uzyskać wyjaśnienie jakiegoś zjawiska (a już szczególnie fenomenu) to należałoby się postarać, żeby opis tego zdarzenia był jak najbardziej precyzyjny i zadbać o jakąś minimalną nawet próbę jego dokumentacji (to akurat, w erze wszechobecnych komórek z aparatami fotograficznymi, trudne nie jest).
Przykład?
Proszę bardzo.
Temat:
Spadły mi ze ściany dwa obrazy i leżały równo. Niesamowita sprawa.
Opis:
W nocy ni stąd, ni zowąd, rozległ się hałas i kiedy się obudziłam zobaczyłam, że dwa obrazy wiszące dotąd obok siebie, leżą równo na ziemi, tak jakby je ktoś tam położył.
Dramaturgii zdarzeniu dodaje fakt, że wydarzyło się ono o godzinie 4.30, która to godzina jest mi straszna, bo parę lat temu właśnie o tym czasie ...(tu opis zdarzenia, które sprawia, że 4.30 straszna jest).
Nie mógł tego zrobić kot, nie mogłam zrobić ja. Nie mógł zrobić nikt inny. Więc?
Szkic sytuacyjny:
Obrazy wisiały na ścianie pokrytej tapetą, na mocnych gwoździach, które pozostały na miejscu po ich upadku, z czego wynika, że ktoś te obrazy musiał zrzucić - nie spadły same. Ściana jest z żelbetonu, bo to ściana elewacyjna bloku, w którym mieszkam, wyklucza to więc możliwość, że upadek obrazów spowodowało uderzenie w ścianę z drugiej strony. Nie mieszkam na terenie górniczym, więc tąpnięcie należy również wykluczyć, a wiadomościach nie informowali o wstrząsach sejsmicznych w miejscu mojego zamieszkania
Obrazy były niedużej wielkości (tu - wymiary) ale dość ciężkie. Wisiały obok siebie w odległości ok 20 cm. Spadły na podłogę pokrytą wykładziną dywanową o grubym, wysokim włosiu, która zamortyzowała ich upadek ale jednocześnie spowodowała, że już po nim, nie mogły one leżeć równo obok siebie, tak jakby ktoś je tam ułożył. Tym bardziej, że pod jednym z nich (wtedy, kiedy jeszcze wisiał na ścianie) stał kwiatek, który musiałby go przynajmniej zatrzymać podczas upadku - jeśli nie spowodować jego przekrzywienie po nim.Obrazy leżały obok siebie w takiej samej odległości w jakiej wisiały i co dziwne - leżały "na plecach"
Dodatkowa dokumentacja:
Mile widziane zdjęcia ściany, obrazów, gwoździ, wykładziny, kota i czego tam jeszcze...
Prawda, że przy takim opisie jest o czym rozmawiać?
Bo póki co , to se możemy, co najwyżej...
Na koniec taka uwaga natury ogólnej, skierowana do wszystkich, którzy zamieszczają tu relacje typu "duch?"
Ja rozumiem, że nazwa forum "paranormalne" kusi żeby podciągać pod tą definicję każdą, najbardziej nawet błahą relację o : twarzy na ścianie, w ogniu świeczki, w cieniu, o dziwnych dźwiękach czy przewracaniu się lub upadku przedmiotów.
Ale na miłość boską, jak już ktoś koniecznie musi podzielić się informacją, że mu gipsowy anioł spadł z nowej wieży, która przestała działać podczas transmisji z nabożeństwa, to niech wysili się choć odrobinę i opisze to w taki sposób, żeby dało się to czytać, a co najważniejsze, żeby można było w jakikolwiek sposób się do tego odnieść, bo inaczej jedyną sensowną reakcją na jaką będzie mógł liczyć, będzie pytanie "Co było na tych obrazach?"
A później będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów... I pretensje, że 'rewelacji" nie traktuje się należycie poważnie...
Amen.