Skocz do zawartości


Zdjęcie

"Psy" z ludzkim głosem


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

#1

Nosferatoo.
  • Postów: 298
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Dołączona grafika

Temat „czarnego psa” wielokrotnie wracał na łamach (XXXXX)także dlatego, że zjawisko jest po prostu prawdziwe. Są ludzie reagujący alergicznie na tego typu historie, że niby „taka ciemnota”, a oni „tacy do przodu”, bo „nie wierzą”.

Jest to błąd, gdyż sami znaliśmy osobę (niestety już nie żyje), której wiarygodność pozostawała poza podejrzeniem i której bliska rodzina przeżyła spotkanie z tą demoniczną postacią.

I nie był to żaden „pies przybłęda”, którego „ludzka wyobraźnia wykreuje” itp. Ten pies był potężnych rozmiarów, miał autentycznie czerwone oczy i – aby było jeszcze ciekawiej – ciągnął za sobą metalowy łańcuch. W pewnym momencie rzucił się do jeziora i rozbryzgując fontanny wody dopłynął na jego środek, po czym… zaczął się śmiać ludzkim głosem. Warto powtórzyć – ta historia pochodzi „z pierwszej ręki” i jej wiarygodność pozostaje poza dyskusją.

Wycinek z prasy brytyjskiej, która o zjawach „czarnych demonicznych psów” pisze bardzo często.
Dołączona grafika

Przedstawię tu kilka historii, zaczerpniętych z z tej strony,.
,,Witam, bardzo zaintrygował mnie wasz artykuł dotyczący czarnych psów, otóż kilka lat temu moja babcia opowiadała mi o miejscu we wsi obok (Boronice - tak ta wieś się nazywa jest ona tuż zaraz za granicą województwa Świętokrzyskiego na trasie Kraków - Busko Zdrój) od razu napiszę że moja babcia jest osobą bardzo wierzącą i nie miała by powodów do kłamania, a nawet inne osoby mówiły mi o miejscu które nazywają CZARNY KRZYŻ jest to kapliczka przy drogowa i ludzie nie chodzą tamtędy wieczorem oraz w nocy bo mówią że tam "straszy" moja babcia opowiadała że ludzie widzieli tam niejednokrotnie wielkiego czarnego psa z czerwonymi oczami! .,,

,,
Chcę opowiedzieć historię, którą opowiadał mi mój ojciec. W czasie swojej służby wojskowej razem z trzema innymi żołnierzami ze swojej jednostki poszli na dyskotekę do pobliskiej wioski. Była już noc i – co najważniejsze – nie mieli alkoholu, co oznacza, że nie byli pijani. Nagle obok nich pojawił się ogromny czarny pies, dosłownie wielkości cielaka, któremu świeciły się na czerwono oczy. Żołnierze po prostu znieruchomieli, a pies nagle pobiegł na jakąś małą górkę, stanął i zaczął wykrzykiwać imię jednego z nich. Ojciec twierdził, że mówił to imię ochrypłym, męskim głosem. Po czym dosłownie rozpłynął się w powietrzu. Żołnierze bali się komukolwiek opowiadać tę historię, aby nie narazić się na śmieszność.
Tragiczny finał tej historii miał miejsce dwa dni później, kiedy chłopak którego imię wykrzykiwała ta dziwaczna zjawa został przypadkiem śmiertelnie uderzony przez dźwig do rozładunku amunicji. Gwarantuję, że powyższa historia jest prawdziwa. Miała ona miejsce w roku 1963
.,,

,,Otóż moja babcia także opowiadała o czarnym psie, którego widziano wieczorami we wsi Sławianowo (woj. wielkopolskie). Pies był wielkości cielaka i ciągnął za sobą potężny łańcuch. Najczęściej widziano go w okolicach cmentarza nad jeziorem Sławianowskim. Widziało go podobno wielu mieszkańców wsi, w tym także moja babcia.
,,

,,Właśnie przeczytałam wasz artykuł na temat „Czarnych psów”. Tego typu historia wydarzyła się w mojej rodzinie, otóż: moja ciotka mieszkała z mężem na pierwszym piętrze bloku, tak, że latarnia uliczna świeciła prosto w okna ich sypialni. Z czego wynika, ze nawet w nocy było tam widno... Pewnego razu ciocia obudziła się z niepokojem i nagle spod ich łóżka wygramolił się wielki czarny pies (nie mieli oni własnych zwierząt), stanął na środku pokoju otrzepał się jakby wyszedł z wody i poszedł na przedpokój. Ciotka szybko obudziła swojego męża... oczywiście pomyślał, że to był tylko sen, jednak znudzony narzekaniem żony wstał, aby jej to udowodnić. Największym zaskoczeniem okazał fakt, że na środku pokoju w miejscu, w którym stał „pies” znajdowała się kałuża... zaczął więc szybko przeszukiwać mieszkanie lecz zjawy juz nie było... Jednakże owa historia miała swój koniec dopiero rano, kiedy to ciocia zorientowała się, że wuj nie żyje. Do tej pory uważa, ze owy pies był omenem śmierci.,,

Kilka tego typu historii jeszcze znajduje się na podanej wyżej stronie.


[Z] "Słownik Wiedzy Tajemnej" J. Collina de Plancy, w przekładzie Michała Karpowicza:


"PIES. Psy bywały nieraz towarzyszami magów. To diabeł przybrawszy tę postać, by nie budzić podejrzeń podążał za nimi, lecz rozpoznawano go pomimo rozlicznych wykrętów. Leon z Cypru pisze, że pewnego dnia z ciała opętanego wyszedł diabeł pod postacią czarnego psa. Diabeł przyjmuje zwykle czarny kolor psiej skóry. Dobrzy ludzie dość często topią się w Quimper. Staruchy i dzieci zapewniają, że diabeł pod postacią wielkiego, czarnego psa wpycha przechodniów do rzeki. Wiele jest przesądów związanych z psem. W dzikim kantonie Saint-Ronal wierzy się jeszcze, że dusza złoczyńców przenosi się do ciała czarnych psów. Starożytni magowie wierzyli także, że demony objawiały się pod postacią psów. Plutarch, w żywocie Cymona opowiada, że zły duch wcielony w czarnego psa przepowiedział Cymonowi rychłą śmierć.
Pewien szarlatan z czasów Justyniana, miał tak mądrego psa, że gdy wszystkie zgromadzone osoby kładły swe pierścienie na ziemi, ten zwracał je bez wahania, jeden po drugim, swym właścicielom. Pies ten rozróżniał także w tłumie, na rozkaz swego pana, biednych od bogatych, uczciwych od złodziejaszków. "Widać więc, mówi Leloyer, że była to magia i że ten pies był demonem!".
Delancre opowiada, że w 1530 roku demon ukazał pewnemu pastorowi z Norymbergi, za pomocą lustra, skarby ukryte w kryształowych wazach i złożone w pieczarze w pobliżu miasta. Pastor wziął jednego ze swych przyjaciół do towarzystwa, zaczęli szukać i odkryli coś w rodzaju skrzyni, przy której leżał ogromny, czarny pies. Pastor wszedł pośpiesznie, by zawładnąć skarbem, lecz gdy tylko przekroczył próg jaskini, ta zapadła się pod jego stopami i pochłonęła go. Proszę zwrócić uwagę, że jest to opowieść i że nikt nie widział tego psa, lecz można z niej wyciągnąć wnioski o pojęciu, jakie miały o psach mało cywilizowane ludy. Starożytni nazywali suki z piekła furiami. Bóstwom piekieł składano w ofierze czarne psy. Za naszych ojców największych zbrodniarzy wieszano pomiędzy dwoma psami.
Elian opowiada o pewnej krainie w Etiopii, której mieszkańcy mieli psa za króla. Jego przymilania się bądź ujadanie uznawali oni za przejawy przychylności lub gniewu. Gebrowie także otaczają psy czcią. U Taverniera można przeczytać, że gdy Gebr umiera, najbliżsi przykładają pysk psa do ust umierającego, by ten przejął jego duszę wraz z ostatnim tchnieniem. Pies wskazuje im także, czy zmarły jest wśród wybranych. Przed pochowaniem ciała kładzie się je na ziemi, przyprowadza się psa, który nie znał zmarłego i, nęcąc go kawałkiem chleba, wabi się go tak blisko ciała, jak to możliwe. Im bardziej pies się doń zbliży, tym bardziej zmarły jest szczęśliwy. Jeśli wejdzie on nawet na ciało i wyrwie z ust zmarłego kawałek chleba, który tam został włożony, jest to pewny znak, że zmarły jest w raju Gebrów. Oddalenie się psa jest znakiem, który każe wątpić o szczęściu duszy zmarłego. Są też ludzie, którzy psi rodowód poczytują sobie za zaszczyt.
W królestwach Pegu i Siamu uznają psa za założyciela ich rasy. Psy, tak maltretowane gdzie indziej, otaczane są tam wielkim szacunkiem.
Lud Libanu, liczący czterysta tysięcy dusz, składa się z trzech ras: Ansaryjczyków, Druzów i Maronitów. Ansaryjczycy są ludem bałwochwalczym. Część spośród nich wyznaje kult Słońca, inni - kult psa. Czci się jednak kilku wybrańców tego gatunku, jak na przykład hiszpańskiego doga Berecillo, który pożerał Indian na San Domingo i który otrzymywał każdego dnia żołd trzech żołnierzy.
Wiele byłoby jeszcze do opowiedzenia o psach. W Bretanii, wycie zagubionego psa uważane jest za zapowiedź śmierci. Pies śmierci musi być czarny. Jeśli smutno szczeka o północy, zapowiada osobie, która go słyszy, rychłą śmierć kogoś z rodziny. Wierus mówi, że wypędza się zawsze demony z pokoju, w którym straszą, jeśli potrzeć jego ściany żółcią lub krwią czarnego psa.
Menechet, w swym mistycznym opisie przesądów kraju Gallów wspomina o pewnym rodzaju psów na tyle niezwykłych, że zasługują tu na wzmiankę: "Te cwes anmon (psy piekieł), nazywane też nieraz cwes wyloir (psy niebios) tworzą, jak twierdzi, dość dziwną sforę. Osoby o ostrym słuchu słyszą nieraz, jak urządzają one nagonkę, choć nie wiadomo na jaką zwierzynę. Zapewnia się, że są one szczególnie hałaśliwe tuż przed śmiercią osób bardzo zepsutych. Niektórzy twierdzą, że zwierzęta te są białe i mają czerwone uszy; inni - że przeciwnie, są całe czarne. Mają one być może zdolności kameleona, który jak i one żywi się powietrzem."


Dołączona grafika

CZARNY PIES W MITOLOGII SUMERYJSKIEJ i innych.
PIES W ŻYCIU I WIERZENIACH NASZYCH PRZODKÓW

Katarzyna Filipczak, Dwumiesięcznik ZKwP "PIES" nr 1(279)2000
"Najdawniejsze informacje o psie pochodzą z kultury sumeryjskiej. Sumerowie używali w odniesieniu do niego słowa „ur”, które najprawdopodobniej oznaczało zwierzę w ogóle. Słowo to z odpowiednim dookreśleniem służyło im także do nazywania innych zwierząt podobnych do psa, np. wydrę nazywali psem wodnym, borsuka — psem ziemnym. Samo podanie nazwy gatunku nie dawało jeszcze pełnej charakterystyki psa; trzeba było jeszcze podać informację dotyczącą jego pochodzenia. Słowo „pies” w języku Sumerów często było używane w zaklęciach, natomiast bardzo rzadko było wyzwiskiem. Motyw psa pojawia się np. w eposie sumeryjskim o pasterzu Dumuzim, którego kochała bogini Inana. Towarzyszem Dumuziego byt czarny pies, który to kolor, jak wówczas wierzono, przynosił nieszczęście. Z eposu tego pochodzi następujący fragment:
Gdybym kryjówkę twoją pod przymusem
zdradził,
niech mnie zadusi twój pies,
twój czarny pies, owczarek twój,
szlachetne zwierzę, władców pies,
twój pies niech mnie zadusi
Zachowały się ciekawe inskrypcje asyryjskie z okresu panowania króla Sanheriba (ok. 7000 lat p.n.e.). Jeden z napisów porównuje wychowanie syna królewskiego do wychowania młodego psa. W innym miejscu znajduje się opis znieważenia wziętego do niewoli króla arabskiego Uniti przez nałożenie mu psiej obroży na szyję.
Zainteresowanie psami wzrosło u Sumerów właśnie za panowania Asyryjczyków i Babilończyków, gdy w wyższych warstwach zapanowała moda na polowania. Pies często pojawiał się na wizerunkach bogów, np. bogini zdrowia i lekarzy, Gulu. Psia ślina była używana przez babilońskich lekarzy jako lekarstwo. Glinianych posążków przedstawiających psy używano w obrzędach magicznych. Babilończycy wierzyli, że wałęsające się psy byty siedliskiem duchów poległych wojowników, a także że demony sprowadzające na ludzi choroby mogą przybierać psią postać. Dlatego unikano bezpańskich psów i zabezpieczano się przed nimi za pomocą amuletów.
Natomiast w religiach Dalekiego Wschodu zwierzęta zawsze miały wysoką pozycję. Wynikało to z wiary w reinkarnację i wieczną wędrówkę dusz, co czyniło zwierzę krewniakiem człowieka w kolejnych wcieleniach. Mimo tego uważano, że przybranie w kolejnym wcieleniu postaci psa, świni czy niewolnika jest karą za grzechy.
W Biblii słowo „pies” zostało wymienione ok. 40 razy, często w znaczeniu przenośnym, bez oznaczenia konkretnego gatunku. Oznaczało ono, zgodnie z ówczesnymi poglądami, ciężką obrazę. Świadczą o tym fragmenty z Księgi Powtórzonego Prawa: „Nie będziesz ofiarował zapłaty wszetecznicy ani zapłaty psa w domu Pana, Boga twego, cokolwiek by było, coś ślubował, bo jedno i drugie ohydą jest u Pana Boga Twego”. Słowo pies nie oznacza tu zwierzęcia, ale mężczyznę oddającego się nierządowi sakralnemu ku czci bogini płodności Isztar. Także w Ewangelii św. Mateusza (7,6) Pan Jezus nakazuje: „Nie dawajcie psom tego, co święte”. W jednym miejscu jednak w Biblii psy okazały się bardziej ludzkie od człowieka, mianowicie w przypowieści o bogaczu i Łazarzu (Łuk.. 16. 21); tylko one ulitowały się nad cierpiącym i przyszły lizać jego rany.


Dołączona grafika

Legendy ze Żmigrodu

Inne dziwy zdarzyły się w Borku. Dawno temu mieszkał tam chłop o nazwisku Krauze. Był to znany w okolicy dziwak, któremu wszyscy schodzili z drogi. Człek ten nie zmarł śmiercią naturalną. Pewnego ranka znaleziono go powieszonego w stodole. Ale to nie wszystko... Przy jego zwłokach siedział wielki, czarny pies. który nie wiadomo skąd się wziął. Nie zaszczekał ani razu, tylko niesamowicie przewracał oczami. Zwłoki Krauzego odcięto ze sznura. Dzień później pochowano go. O psie wszyscy zapomnieli.
Pewnego wieczora w gospodzie w Borku zebrało się wesołe towarzystwo. Piwo i gorzałka lały się szerokim strumieniem. Podchmieleni chłopi chełpili się i przechwalali. Rozmowy zeszły na temat duchów, wilkołaków, czarów i diabła. Każdy z biesiadników dumnie wypinał pierś i twierdził, że niczego się nie boi. Tylko jeden z nich siedział trzeźwy i przysłuchiwał się przechwałkom. W końcu zdenerwowany bohaterskimi okrzykami pijaków wrzasnął: "Cisza! Stary Krauze idzie!" Nagle zapadła cisza. Każdy z podchmielonych chłopów zamarł w bezruchu.
Drzwi się otworzyły skrzypiąc... do karczmy wszedł... wielki, czarny pies! Patrzył na każdego po kolei, przewracając groźnie oczami.
Po chwili znikł...
W mgnieniu oka wszyscy w karczmie otrzeźwieli. Nagle każdy zapomniał o swych przechwałkach. W ciszy, pojedynczo, mocno zawstydzeni chłopi wymykali się do domów.

Czarny pies z Ogrodzieńca

Starsi ludzie powiadają, że na zamku ogrodzienieckim w Podzamczu straszy. W nocy tutejszy zamek staje się widownią dziwnych wydarzeń, których bohaterem jest ogromny czarny pies, znacznie większy od zwykłych wilczurów czy nawet olbrzymich bernardynów. Pies ten ciągnie za sobą długi na trzy metry, brzęczący łańcuch. Nie jest to zwykłe zwierzę , ale upiór zza światów. Owo tajemnicze zwierzę widywali ojcowie i dziadkowie już przed pierwsza wojną światową. Wspominali, że nocą żaden koń nie ośmielił się przejść zamkowej bramy, mimo iż zewnętrzny dziedziniec pachniał soczystą, świeżą trawą.
Czarnego psa widziało zbyt wiele osób, by mówić o zwykłej fantazji. Owo dziwne stworzenie pojawia się w niezmienionej postaci od co najmniej kilkudziesięciu lat. Wyjaśnienia tajemniczego zjawiska, którego świadkami było wielu mieszkańców Podzamcza, należy szukać w historii ogrodzienieckiego zamczyska.
W 1669 roku Mikołaj Firlej odstąpił Ogrodzieniec Stanisławowi Warszyckiemu. Był to bardzo zamożny, pierwszy dostojnik Rzeczpospolitej, który nigdy nie poddał się Szwedom, od początku wiernie stojąc u boku Jana Kazimierza. Wspólnie z księdzem Kordeckim bronił Częstochowy, a jego rodowy Danków, to jeden z niewielu skrawków Polski, na którym nigdy nie stanęła noga żołnierza Karola Gustawa. Warszycki słynął ponadto jako zapobiegliwy gospodarz, dbający o rozwój rzemiosła i rękodzieła.
A jednak, tu i ówdzie współcześni wspominają, że charakter miał ciężki, a dla poddanych nie był bynajmniej dobrym panem. Według legendy rodowy Danków wzniósł z potu i krwi okolicznego ludu. Inna historia opowiada, iż narożną grotę na dziedzińcu ogrodzienieckiego zamku kazał zamienić na męczarnię zwaną odtąd „męczarnią Warszyckiego”. To w tej grocie pan kasztelan osobiście nadzorował torturowanie opornych poddanych. Warszycki nie znosił sprzeciwu z żadnej strony i pewnego dnia kazał na oczach całej służby wychłostać swoja żonę, a sam wsłuchiwał się w jęki nieszczęsnej. Legenda głosi, że Warszycki nie umarł śmiercią naturalną, lecz za życia został porwany przez diabły do piekła. Zamieniony w czarnego psa straszy do dzisiaj na zamku ogrodzienieckim.


W wakacje 2010 roku nasza wyprawa przemierzała Polskę Południową i trafiliśmy do Ogrodzieńca, gdzie pojawia się najsłynniejszy polski „czarny pies”. Warto przypomnieć historię tego miejsca. W roku 1669 zamek w Ogrodzieńcu przeszedł pod władanie Stanisława Warszyckiego, który był okrutnym człowiekiem, znanym z tortur, jakim poddawał poddanych. To jego dusza miała po śmierci przekształcić się w demona „czarnego psa”. W Ogrodzieńcu szukaliśmy świadków pojawienia się takiej istoty. Wiele osób obawiało się opowiedzieć o tego typu spotkaniach „przed kamerą” i na nic się zdały argumenty, że „to tylko dla witryny internetowej”. Nie ma wątpliwości, że sprawa jest prawdziwa, gdyż wielu świadków zupełnie niezależnie od siebie podaje identyczny opis psa: ogromnego, ciągnącego łańcuch, na którego widok zawsze – to jest reguła – ogromną paniką reagują zwierzęta, zwłaszcza konie.

Źródło: Fundacja Nautilius

Relacje z życia, zebrane przez Fundację Nautilus:

To było pod koniec lat 40-tych w Pilicy. Była taka stara cegielnia, obok której szedł mój kuzyn. To był dorosły mężczyzna, który niczego się nie bał i na pewno nie stroił sobie żartów. Opowiadał, że wracał w środku nocy do domu, było dosyć widno, gdyż na niebie świecił jasno księżyc. Było około północy. Musiała być wiosna, bo było już ciepło.
W pewnym momencie zauważył jakieś potężne zwierzę, które ciągnęło za sobą łańcuch. W pierwszym odruchu pomyślał, że na pewno jest to cielak, które zerwał się gdzieś z pastwiska. Niewiele myśląc ruszył w kierunku tego zwierzęcia, ale ono się zaczęło cofać.
Pamięta, że nagle dostrzegł czerwone oczy i z przerażeniem zorientował się, że jest to potężny, muskularny pies, czarnego koloru. Ciągnął za sobą łańcuch długości kilku metrów, który wydawał przerażający dźwięk.
Mojemu kuzynowi zjeżyły się włosy na głowie! I wtedy stała się najdziwniejsza rzecz. Pies rzucił się do jeziora i rozbryzgując wodę dopłynął na sam środek. Kuzyn obserwował to jak sparaliżowany, bo wszystko oświetlał księżyc. Kiedy pies był juz na środku, zatrzymał się i wtedy kuzyn usłyszał, jak... śmieje się ludzkim głosem!!!! Przerażony przybiegł do domu i nam to opowiedział, a możecie naprawdę wierzyć, że był to silny mężczyzna.


Dołączona grafika

Czarny pies "środek transportu" czarownic

"Dziadek pracował we młynie - nie mam pojęcia jakie były jego obowiązki i co robił w każdym razie często chodził do pracy w nocy (albo z niej wracał). Po drodze miał rzekę ,więc musiał przejść przez most i tak też czynił zawsze. Pewnej nocy już od samego początku drogi zauważył ,że w pewnej odległości za nim idzie pies -podobno dosyć duży i czarny - w nocy wszystko jest czarne. Pies szedł za nim w pewnej odległości cały czas. Gdy dziadek stawał i odwracał się do niego pies też przystawał i tak kilka razy.
Dziadek zaczął się trochę niepokoić bo zwierzak najwyraźniej szedł właśnie za nim i nie wyglądało na to że zaraz da spokój... Gdy dochodził do mostu pies był najbliżej z całej wędrówki.To najwyraźniej dziadka wkurzyło bo na środku mostu odwrócił się i chciał psa przegnać - nie wiem jak, czy krzykiem, czy gestami w każdym razie pies nie reagował. Dziadka strach obleciał - zaczął się żegnać i odmawiać jakieś modlitwy przeciw złemu - i podziałało!
Podobno pies się jakby przestraszył, cofnął zaświeciły mu się oczy, otworzył pysk i zaśmiał się zupełnie ludzkim głosem po czym wskoczył do rzeki. Dziadek z dusza na ramieniu pobiegł do domu. Podobno następnego dnia był u księdza i o tym opowiadał. Ksiądz kazał mu się modlić zawsze gdy chodzi tą drogą i mieć przy sobie zawsze krzyżyk
"

Relacja z życia świętych:

"Pewnej nocy Ojciec Pio wrócił do konwentu Św. Elia del Panisi i nie mógł zasnąć ze względu na niezwykły letni upał. Usłyszawszy czyjeś kroki dochodzące z pobliskiego pokoju, pomyślał: "Chyba brat Anastasio również nie może zasnąć". Pomyślał aby zawołać do niego i zaprosić go na pogawędkę. Podszedł do okna i chciał zawołać, lecz nie mógł wydobyć głosu. Na parapecie pobliskiego okna siedział pies monstrualnej wielkości... ojciec Pio opowiadał później z przerażeniem w głosie: "Widziałem jak ogromny pies wszedł przez okno, a z pyska jego unosił się dym. Upadłem na łóżko, i usłyszałem głos z głębi psa: "to on, to ten!". Podczas gdy ciągle leżałem na łóżku, zwierzę skoczyło na parapet, stamtąd na dach, i znikło.,,

Ciekawe te historyjki...jeśli kogoś zaciekawiło podaje linki do innych opowiastek odnośnie tematu...
tutaj
i tutaj
  • 8

#2

frosti.
  • Postów: 654
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wystraszył mnie nieco ten temat bo akurat kiedy byłem wczoraj na obrzeżach miasta ok 17:00 to z krzaków wyszedł właśnie czarny pies wielkości wilczura. Nie miał czerwonych oczu ani nie mówił ludzkim głosem ale gdyby mnie zaatakował to pewnie by mnie zagryzł bo nie miałem przy sobie żadnego gazu na psy ani scyzoryka. Na szczęście minoł mnie i sobie poszedł.
  • 0

#3

Yvella.
  • Postów: 27
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Niemożliwe, idź do lekarza. BAN na 3 tygodnie, nie wracaj

drugi taki post dzisiaj...
Dołączona grafika
edycja:
ultimate

  • -9

#4

Nanorobot.

    Agent CIA

  • Postów: 198
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

@Up Wtf?

Sam mam czarnego pieska w domu, ale czerwonych oczów to on nie ma :D I na demona też mi nie wygląda.

Mi raz opowiadała matka że razem z koleżankami pod namiotem opowiadały sobie straszne historyjki. Nagle usłyszały warczanie psów, nie zdziwiły się tym gdyż na gospodarstwie na którym stał namiot była kilka psów. Jednak chciały sprawdzić czemu tak warczą. Wychyliły się zza namiotu, to co zobaczyły zmroziło im krew w żyłach. Przed psami domowymi, ukazał się wielki czarny pies, niemal że wielkości dziewczynek. Pies miał dosyć wielkie czerwone oczy, inne psy na niego warczały. Dziewczynki szybko schowały się do namioty, pod koc. Miały łzy w oczach, jednak nie mogły cokolwiek wymówić. Po 30 sec. warczenie się skończyło, jedna z koleżanek mamy wychyliła się by sprawdzić co się stało. Ku jej dziwieniu, wszystkie psy leżały, spały na ziemi. Dziewczynki szybko uciekli do domu na gospodarstwie. Ta historia jest w stu procentach wiarygodna.

A tak na serio to co napisałem u góry to Fake. Wymyślona na szybko, podobna do tych co wymienił autor. Jak ja uwielbiam te wiarygodne wiadomości. Te stare wiadomości. Echh, kiedyś to nawet cyklop miał dwie pary oczów...Tak czy siak, fajne Dołączona grafika za artykuł.

Użytkownik Nanorobot edytował ten post 23.04.2013 - 21:40

  • 0

#5

Vendol -A-.
  • Postów: 20
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Hmm... Temat ciekawy, nie powiem zaintrygował mnie i to bardzo.

W sumie mam podobną historię opowiadaną mi przez wujka, który wracał od sąsiada w nocy (i jak mówił nie tylko herbatką się raczyliDołączona grafika) więc szedł on na lekkim rauszu. Był on już niedaleko od domu, została mu tylko krótka dojazdowa do domu, gdzie po lewej stronie tejże dróżki płynie rzeka, no to wujcio tup tup tup do domu zmierza, i na środek drogi wyszedł pies, po prostu zwykły pies wg. opowieści czarny, lecz w nocy wszystko jest czarne. W każdym stryjek patrzy na psa, i nagle "urwał mu się film" - wbrew pozorom wujek nie uległ promilomDołączona grafika. Po prostu nie wiedział co robił, nie pamięta również co robił od chwili gdy zobaczył tego wilczura. "Ocknął" się i zdał sobie sprawę że stoi po kostki w rzece a pies czeka na niego na środku rzeki, w miejscu gdzie patrząc na całą rzekę jest bardzo głęboko, więc wujek tylko odwrócił się na pięcie i dał dyla do domu. Jego wersja jest taka że to był diabeł, który chciał go utopić. (Czy to prawda nie oceniam, powtórzyłem jedynie to co zasłyszałem.)

Co do tematu psów - moja babcia twierdzi że wyją gdy "czują" śmierć. Nie wiem, czy babuleńka chciała mnie tylko zastraszyć czy, coś w tym jest. Ciekawe...
Dołączona grafika

Użytkownik Vendol -A- edytował ten post 23.04.2013 - 20:54

  • 0

#6

pawaw1.
  • Postów: 604
  • Tematów: 29
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jak miałem ok.10 lat, byłem z ojcem na grzybach i obaj widzieliśmy na leśnej polanie zwierze przypominające psa, chodź wielkością pasowało bardziej do krowy lub konia. Pamiętam, że staliśmy jakiś czas obserwując to zwierzę, aż do momentu w którym ono spostrzegło nas. Zupełnie wymazałem to wspomnienie z pamięci i przypomniało mi się to dopiero w trakcie czytania. Zadzwoniłem przed chwilą do ojca aby go zapytać czy pamięta tą sytuacje, czy mi się to nie uroiło. Dzięki temu dowiedziałem się jak on to wspomina - "To był jakiś czarny zwierz, nie wiem co to było widziałem to tylko wtedy", zapytałem go czy nie przypominało mu to psa, odpowiedział, że z łba i postury to jak pies, ale za wielkie na psa. Dodam, że po tym jak zwierze dostrzegło naszą obecność dało długą do lasu i tyle je widzieliśmy. Pamiętam, że to zwierze nie wzbudziło we mnie uczucia strachu, a raczej fascynacje. Trudno mi jest uwierzyć, że to był pies, ale po tym artykule mam niezłego rebusa w głowie...
  • 2



#7

Padael.

    Tauri

  • Postów: 1017
  • Tematów: 73
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie chcę drażnić ale jeśli jakieś stworzenie byłoby tak powszechne to prawdopodobnie udokumentowanoby je fotograficznie i myślę, że jeśli byłby materialny to złapanoby go albo znaleziono ciało. Prawdopodobnie to folklor ludowy, niewątpliwie ciekawy i warty kultywowania.

Niegdyś ludzie mieli mniejszą znajomość świata i prawideł nim rządzących i wiele sytuacji podciągali pod sferę duchów i zjaw, nie znaczy to, że wszystkie historie są wyssane z palca, jednak każdą osobno powinno się analizować, nie zakładając z góry pewności ani sceptycyzmu.

Też mam czarnego laba ale on nie wzbudziłby strachu gdyż najchętniej błyskawicznie by zalizała. Psy niewątpliwie mają znacznie czulsze zmysły i warto obserwować ich zachowanie. Filmik przedstawiający psa ,który kilka sekund przed trzęsieniem ziemi umyka z zagrożonego budynku.

http://patrz.pl/film...rzesienie-ziemi
  • 0



#8

Nosferatoo.
  • Postów: 298
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Szło dwóch w nocy, z wielką trwoga, Aż pies czarny bieży drogą. Czy to pies, Czy to bies? Rzecze jeden do drugiego: Czy ty widzisz psa czarnego? Czy to pies, Czy to bies? Żaden nic nie odpowiedział, Żaden bowiem nic nie wiedział. Czy to pies, Czy to bies? Lecz obydwaj tak się zlękli, Że zeszli w rów i przyklękli: Czy to pies, Czy to bies? Drżą, potnieją, włos się jeży, A pies bieży, a pies bieży. Czy to pies, Czy to bies? Bieży, bieży, już ich mija, Podniósł ogon i wywija. Czy to pies, Czy to bies? Wtem, o dziwo! w oka mgnieniu, Biegnąc dalej, zniknął w cieniu. Czy to pies, Czy to bies? Długo stali i myśleli, Lecz się nic nie dowiedzieli. Czy to pies, Czy to bies?...:)
  • 6

#9

Padael.

    Tauri

  • Postów: 1017
  • Tematów: 73
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szło dwóch w nocy, z wielką trwoga, Aż pies czarny bieży drogą. Czy to pies, Czy to bies? Rzecze jeden do drugiego: Czy ty widzisz psa czarnego? Czy to pies, Czy to bies? Żaden nic nie odpowiedział, Żaden bowiem nic nie wiedział. Czy to pies, Czy to bies? Lecz obydwaj tak się zlękli, Że zeszli w rów i przyklękli: Czy to pies, Czy to bies? Drżą, potnieją, włos się jeży, A pies bieży, a pies bieży. Czy to pies, Czy to bies? Bieży, bieży, już ich mija, Podniósł ogon i wywija. Czy to pies, Czy to bies? Wtem, o dziwo! w oka mgnieniu, Biegnąc dalej, zniknął w cieniu. Czy to pies, Czy to bies? Długo stali i myśleli, Lecz się nic nie dowiedzieli. Czy to pies, Czy to bies?...:)


Adekwatne i ciekawe i trafne, masz plusa krwiopijco ;)
  • 0



#10

MEfi..
  • Postów: 412
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ode mnie drugiego :D
  • 0



#11

Nosferatoo.
  • Postów: 298
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zakrzowska Szpica

...i tutaj pojawia się motyw z czarnym psem...

Legenda

Legenda głosi, że owa kamienna wieża to pozostałość po dawnym zamku, którego właścicielem był zamożny, ale bardzo skąpy i chciwy władca, prowadzący niezwykle hulaszczy tryb życie. Pewnego dnia na zamku odbywała się uczta. Wokół rozlegał się śpiew i muzyka. W tym czasie przechodził tamtędy wędrowiec-żebrak, a może pielgrzym, który podążał do miejsca urodzenia św. Jacka w Kamieniu Śląskim. Strudzony wędrówką i spiekotą dnia zakołatał do bramy zamkowej, prosząc o lichą strawę i schronienie przed nadciągającą burzą. Nie dość, że nic nie otrzymał, to jeszcze poszczuto biedaka psami. Rozżalony żebrak przeklął pana i całe jego włości. Wnet sprawiedliwości stało się zadość. Tego samego dnia, podczas burzy, ognisty piorun uderzył prosto w zamek, który natychmiast zapadł się pod ziemię. Wokół pozostały jedynie porozrzucane głazy i kamienna wieża-szpica. Nikt nie uszedł z życiem. Po pewnym czasie, w okolicach góry zaczęły pojawiać się tajemnicze zjawy – biała dama z czarnym psem, trzymającym w pysku dwa płonące klucze zamczyska. Miejscowa ludność omijała to miejsce z daleka. Co jakiś czas pies pojawiał się pewnemu myśliwemu w lesie, lecz kiedy go chciał zabić, to strzelba, mimo że wypaliła, nie czyniła psu krzywdy. Z kolei z białą damą zetknęła się mieszkanka Kamienia Ślaskiego, kiedy to zbierała jagody w lesie. W samo południe pojawiła się obok niej i zagrodziła drogę ucieczki przerażonej kobiecie. Zjawa prosiła ją o codzienną modlitwę w jej intencji, w przeklętym miejscu zapadniętego zamku. Złożyła jednocześnie obietnicę staruszce, że wynagrodzi jej trudy nocnych wypraw na Szpicę. Zlękniona kobieta bardzo gorliwie wypełniała prośbę białej damy. Mimo podeszłego wieku wchodziła codziennie o północy na Szpicę i prosiła Boga o przebaczenie wyrządzonych ludziom krzywd przez właścicieli zamku. Tak też się stało, żona gospodarza zamku została uwolniona od ciążącej na niej klątwy. Wówczas w nagrodę biała dama przepowiedziała staruszce datę jej śmierci. Kobieta przyjęła tę wiadomość z wielka pokorą. Dokładnie rok później poczuła się słabo i położyła się do łóżka. Wtedy, ukazał się przed nią ów czarny pies z otwartą paszczą ziejącą ogniem i brzęczącymi kluczami. Pies przemówił ludzkim głosem i chciał, by staruszka również jego wybawiła z przekleństwa. Kobieta tak się przeraziła, że wnet umarła. A co z dziedzicem zaklętym w psa? Ponoć nadal włóczy się po lesie. Do dnia dzisiejszego Góra Szpica owiana jest wielką tajemnicą. Jak głosi legenda, w lochach zapadniętego zamku znajduje się podziemne przejście w kierunku Dąbrówki, które kończy się przy drodze z Gogolina do Strzelec Opolskich. Najprawdopodobniej korzystali z niego zbóje najęci przez właściciela zamku, którzy napadali na skrzyżowaniu dróg na wędrujących tamtędy kupców i znikali ze zdobyczą w podziemnych lochach prowadzących do owego zamku.
  • 0

#12

drvector.
  • Postów: 17
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam
Wszedlem obadac co to za temat i od razu jak zaczalem czytac to az mnie zjezylo:)
Sam mam dokladnie taka historie z dziecinstwa i widzialem takiego psa razem ze swoim wlascicielem!!! Akcja miala miejsce normalnie w dzien, mieszkalem w bloku i bawilismy sie w chowanego, nic nadzwyczajnego, tylko ze gdy przechodzilismy piwnica bloku z kumplami miedzy wejsciami do klatek (nie wiem jak jest teraz bo cos slyszalem ze nie mozna juz sobie wejsc np w pierwszej bramie i piwnica wyjsc np w czwartej, ludzie ponoc poodgradzali to, niewazne, kiedys (bylo to jakies 23 lata temu) bylo wszystko otwarte), w jednym z odgalezien ktore prowadzily do poszczegolnych piwnic stal facet i na smyczy mial psa, wielkiego czarnego wilczura i temu wilczurowi swiecily sie oczy na czerwono i temu facetowi!!!!! To ze zwierzata moga sie "swiecic" oczy to jeszcze rozumiem ale ludzia i to bez kitu na pomaranczowo czerwony kolor?
Szlo nas wtedy 4 osoby i kazdy widzial dokladnie to samo, gostek nic nie mowil tylko stal i sie na nas patrzyl tymi wlasnie czerwonymi oczami razem ze swoim zacnym pieskiem takze z czerwonymi oczami, ktore bardzo wyraznie sie prezentowaly, gosciu nie byl nikim z naszego bloku ani tym bardziej takiego psa nigdy wczesniej nie widzialem a ze mieszkam w malej miejscowosci to zna sie tu praktycznie kazdego kloszarda wiec ziomek byl tak jak to bylo powiedziane w filmie "Miś" z twarzy podobny zupelnie do nikogo. Wydarlismy z tej piwnicy ze dobrze ze butow nikt nie pogubil.
Oczywiscie nikt na "powierzchni" nam nie wierzyl i mimo ze znalazlo sie kilku chetnych zeby pojsc tam i to zaraz sprawdzic to nie zobaczyli nikogo.
Bawilismy sie i przelazilismy przez te piwnice z milion razy wczesniej ale po tej akcji juz zesmy tam nie chodzili nigdy, przynajmniej ja i jeszcze 3 kumpli ktorzy to widzielismy.
Masakra, ciary az mi przeszly jak zaczalem czytac ten temat i wspomnienia wrocily.
  • 1

#13

Nosferatoo.
  • Postów: 298
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Relacje o zagadkowych istotach pod postacią psów z ludzką twarzą oraz ludzkim głosem, są w Japonii znane od wieków. Istoty te określane są tam nazwą: "jinmenken".
Wiele wskazuje że współczesna fala spotkań z nimi, osiągnęła apogeum pod koniec 1980 roku i na początku 1990. Kiedy to według licznych opisów, psy z ludzką twarzą były spotykane najczęściej nocą, zazwyczaj przez ludzi wynoszących śmieci lub przez kierowców na autostradach.

Dołączona grafika

Podczas takiego spotkania, na pierwszy rzut oka istota ta wygląda na zwykłego bezpańskiego psa grzebiącego w śmieciach, ale po bliższym przyjrzeniu się jej, okazuje się że posiada ona twarz człowieka.
Wiele relacji stwierdza fakt że owa istota w ciele psa i z ludzką twarzą, w chwili konfrontacji z człowiekiem odezwała się także ludzkim głosem. Jej słowa są mówione jakby utrudzonym, umęczonym głosem i brzmią najczęściej: "Zostaw mnie w spokoju".

Inne spotkania psa o ludzkim obliczu, wiążą się ze spotkaniami go na autostradzie. Według świadków, istota ta może ponoć biec z prędkością 100 km na godzinę. Powiada się, że każdy pojazd który mija na autostradzie to stworzenie, będzie miał straszny wypadek.
Jest to złowieszczo bliskie europejskim zjawieniom tych istot, które są często wiązane są ze zjawiskiem tzw. "zwiastunów śmierci"
Najstarsze znane powszechnie historie o psach z ludzkimi twarzami, można odnaleźć już w okresie Edo (1603/68).

* temat ten wiąże się ze zmiennokształtnymi duchami przybierającymi takie postacie, co nie zaprzecza faktowi że i różne zwierzęta mogą się rodzić z obliczem podobnym ludzkiemu - jak to miało miejsce np. tak w czerwcu w 1810 roku Tado-machi (dzisiejsze Tokio) - w przypadku psa z ludzkimi rysami, jak i bliższych nam czasach narodzin świni i owcy o "ludzkiej" twarzy:

Dołączona grafika

Pod postacią czworonogów z ludzkimi cechami, mogą pojawiać się tak duchy zmarłych ludzi jak i duchy aniołów - dobrych i złych. Zwodnicze istoty tego rodzaju były w dawnej Europie określane np. mianem "Manticore" lub "Maricomorion".

Dołączona grafika
Dołączona grafika

..a ich zwodniczy charakter dawał o sobie znać i pod innymi postaciami:

Dołączona grafika

Kto wie, może niektórym ludziom udało się sfilmować tego typu istoty:




CZECHY
Libice
"Czarny pies"
W lesie w pobliżu Libic jest staw Jambor. Kiedyś się tam utopiła cyganka, i od tego czasu biega po grobli jako czarny pies.

Dołączona grafika

Klenčí pod Čerchovem
(Domažlice) 8km na zachód od Domažlic
Lammingenove zjawienie: Z krypty kościoła św. Marcina w Klenci, gdzie jest pochowany sławny Lomikar, wybiega w każdą noc jego duch w postaci czarnego psa z ognistym językiem, biegnie do trhanovskeho zamku i z powrotem.
* o innym pojawieniu się duszy zmarłego pod postacią psa, wspomina też ksiądz Andrzej Zwoliński w książce "Wywoływanie duchów":
'Polskie średniowiecze znało zjawy ze świata umarłych, głównie z czyśćca, które odwiedzały żyjących a nie niepokoiły. Przykładem może być błąkająca się dusza brata Cherubina, należącego do wspólnoty bernardyńskiej w Poznaniu, którego los opisuje Jan z Komorowa, autor kroniki zakonnej, powstałej już w XVI w.
Brat Cherubin przed śmiercią nie zdążył uregulować długu za wino, zaciągniętego u właścicieli winiarni, zaś braciom nie przyznał się, że część wspólnych zasobów, uzyskanych z jałmużny, wydał na jedzenie i łakocie. Jako pokutnik czyśćcowy brat Cherubin był łagodny i nikogo nie przerażał: pojawiał się we własnej, zwykłej postaci, chociaż potrafił przyjąć też postać psa, biegnącego u nóg kobiety, którą obarczył zadaniem zwrotu długu za wino.
Brat Cherubin przestał się ukazywać na ziemi po odprawieniu za niego odpowiednich modlitw'

Ogrodzieniec, XX wiek
"....dotarliśmy do ludzi, którzy pamiętali świadków, którzy spotkali się z tym dziwnym stworem (...) Kilka osób dostrzegło potężnego czarnego psa, który ciągnął za sobą metalowy łańcuch (Był on bowiem wielkości małego konia) Prowadził on tych ludzi na cmentarz, ale w pewnym momencie zamienił się w wysokiego mężczyznę z cylindrem na głowie.
Podobna opowieść pochodzi z… północnych Włoszech i mamy ją w archiwum FN!"
http://www.nautilus....artykul&id=2173


Materiał z tej strony (...)
  • 1

#14

owerfull.
  • Postów: 1320
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@UP

Ten filmik to prawie na pewno fake. Nigdy nie widziałem tak nienaturalnie szybko odwracającego się łba zwierzęcia .

W czarne psy i jakieś omeny ciężko mi uwierzyć, bo sam nigdy czegoś takiego nie widziałem. Co prawda po osiedlu( mieszkam na uboczu miasta ) chodzi dużo psów, w tym i czarnych, ale nie wielkich i z czerwonymi oczami xDD.

Jeśli istnieje coś takiego jak świat astralny, to całkiem możliwe, że właśnie stamtąd pochodzą takie stworzenia.
  • 0

#15

Outlawz1990.
  • Postów: 6
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Szło dwóch w nocy, z wielką trwoga, Aż pies czarny bieży drogą. Czy to pies, Czy to bies? Rzecze jeden do drugiego: Czy ty widzisz psa czarnego? Czy to pies, Czy to bies? Żaden nic nie odpowiedział, Żaden bowiem nic nie wiedział. Czy to pies, Czy to bies? Lecz obydwaj tak się zlękli, Że zeszli w rów i przyklękli: Czy to pies, Czy to bies? Drżą, potnieją, włos się jeży, A pies bieży, a pies bieży. Czy to pies, Czy to bies? Bieży, bieży, już ich mija, Podniósł ogon i wywija. Czy to pies, Czy to bies? Wtem, o dziwo! w oka mgnieniu, Biegnąc dalej, zniknął w cieniu. Czy to pies, Czy to bies? Długo stali i myśleli, Lecz się nic nie dowiedzieli. Czy to pies, Czy to bies?... :)

czy to pies czy to bies? :) fajnie widziałem kiedyś też coś dziwnego jakby czarny lis było po zmroku obok mego bloku patrze myślę co to i poszedłem do domu wyglądało jak coś bardzo czarnego ale mam dobry wzrok a to było takie jakby rozmazane widziałem coś ok 50cm wysokości i zapamiętałem kitę jakby u lisa ale lisy są rude szkoda ze nie poszedłem w ta samą stronę i nie zobaczyłem tego czegos pod lampami mogłoby sie okazac ze to pies jakis bezdomny lub nic by nie wyszło wtedy bym sie wystraszył ;) fajne tematy o tych czarnych psach


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych