Hej. Założyłem ten temat, by opowiedzieć wam co dziwnego spotkałem ostatnich wakacji. Być może kojarzycie mnie z tematu o creepypastach. Dlatego chciałbym podkreślić, że po pierwsze nie trolluje, po drugie nie wierzę by to coś było jakimś dziwnym stworem, może to mi się przywidziało, może to był człowiek, ale chcę poznać wasze opinie na ten temat. Otóż co wakacje jeżdżę na rodzinną wieś i tam spędzam co najmniej miesiąc. Nie narzekam, mam spore podwórko, a za nim pole. Także mogę odpocząć od zgiełku miasta
Jednak pod koniec lipca, ubiegłego roku, poszedłem sobie na tyły podwóka by udać się ze spacerem do lasu, znajdującego sie kawał drogi za farmą. Wyszedłęm na pole i zerknąłem w prawo. Po prawo był sad mojego sąsiada. Wtedy też między drzewami zobaczyłem wysoką pochyloną postać. Unosiłą nogi dosyć wysoko, ubrana była w jakieś obdarte łachamny. Tak mi to przynajmniej wyglądało, bo odległość była spora. Nie był to raczej człowiek bo to coś miało dobre 2,5 metra wysokosci.
Szybko jednak zniknęło miedzy drzewami więc nie wykluczam, że to było przywidzenie, albo na przykłąd człowiek, który z daleka mógł wydać mi się bardzo wysoki. Było też dosyć późno, słońce prawie się schowało za choryzontem. Grubo po 21. Do dziś nie wiem co to było a po zobaczenu tego postanowiłem wrócić do domu. Wiem, niezbyt po rycersku, tym bardziej, że to mogło być wymysłem mojej nieco zbyt wybujałej wyobraźni, jednakże ochotę na samotne spacery straciłem. Nastęnego dnia z samego rana, wybrałem się do owego sadu (bez wiedzy sąsiada
) ale nic takiego tam nie spotkałem. Żadnych śladów. Jedynie to, że płotek otaczający sad sąsiada, miał w jednym miejscu sporą dziurę, ale mogłą ona być już wcześniej, bo nigdy wcześniej tak blisko nie podchodziłem w tamto miejsce by je oglądać. Od tego czasu, wychodząc na spacery do lasu, bacznie obserwuje sad, ale dotychczas nic nie zauważyłem. Pozostaje jednak pytanie, przywidzenie (choć widziałem to dosyć wyraźnie) człowiek, zwierzę, albo coś innego. Co to było?