Skocz do zawartości


Zdjęcie

Psychiatria – przerażające fakty


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
42 odpowiedzi w tym temacie

#1

Sventer.
  • Postów: 241
  • Tematów: 37
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Pomimo jasnej krytyki Najwyższego Komisariatu Praw Człowieka ONZ wciąż trwają praktyki przymusu psychiatrycznego, czyli „leczenia” bez zgody zainteresowanych.

Włochy – kronika zabójstwa

Istnieje mit, że we Włoszech nie ma już psychiatrii zamkniętej, gdyż zlikwidowano ją tam w czasie tzw. reform, które przeprowadzono w połowie lat 1970. Niestety – co innego udowadniają niedawno upublicznione nagrania kamery szpitalnej, która zarejestrowała zabójstwo mężczyzny „leczonego” przymusowo w ub. roku w jednym z włoskich zakładów psychiatrycznych.
Film: Zatorturowany przez psychiatrów i „personel pomocniczy”
http://www.youtube.com/watch?v=rdt8RNn2Rb4

„Franco Mastrogiovanni był nauczycielem szkoły podstawowej z Castelnuovo Cilento. Umarł z rękoma i nogami przywiązanymi do łóżka. Miał 58 lat. 31. czerwca dowieziono go na podstawie nakazu sądowego wg. "Trattamento sanitario obbligatorio" (T.S.O., ustawa 180/1978 o przymusowym leczeniu – przyp.: tł.) do szpitala psychiatrycznego San Luca di Vallo della Luciania. Cztery dni później, porankiem 4 sierpnia, jego śmierć zauważają pielęgniarze.”
Źródło
http://articolo-21.s...izia per Franco

„Nazywał się Franco Mastrogiovanni, był przeciwnikiem systemów totalitarnych i 4 sierpnia 2009 roku został stracony w jednej z najbardziej brutalnych, kryminalnych i totalitarnych placówek, podlegających kontroli państwowej – w szpitalu psychiatrycznym. To kolejne morderstwo wykonane przez państwo nie może być przemilczane, jak w innych przypadkach i jak za każdym razem przemilczane są takie morderstwa, a sprawcy pozostają bez kary.”
Źródło
http://rebstein.word...anni-anarchico/

Norwegia – psychiatria torturuje nieletnią

Przed Walnym Zgromadzeniem ONZ występuje 25 lutego 2010 roku Manfred Nowak. Jest on... „Specjalnym Sprawozdawcą ONZ ds. tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania”. Tak! Taka funkcja istnieje, tylko niewyobrażalne wyda się nam, cóż może ona mieć wspólnego z tak niby świetnie rozwiniętym systemem opieki medycznej w Norwegii?! Skandynawia chwali się niby wyjątkowo pro-obywatelskim systemem psychiatrycznym. A jednak... W swoim Dokumencie nr: A/HRC/13/39/Add. 1 (str. 277) Nowak dokumentuje zarzuty tortur, stosowanych na 16-letniej uczennicy:

W roku 2005 dziewczynka zostaje pod przymusem skierowana do psychiatryka przez „doradcę szkolnego”, który podejmuje decyzję o jej przymusowej „hospitalizacji”, co odbywa się bez konsultacji z rodzicami oraz bez poinformowania ich o tym wydarzeniu. W przeszłości nie było nawet przesłanek o „agresywnym lub innym destrukcyjnym zachowaniu” uczennicy. Według wypowiedzi matki, jej córka przechodziła „bardzo trudny okres życiowy”, co związane było z gwałtem, którego dziewczynka padła ofiarą kilka miesięcy przed zamknięciem w psychiatryku. Sprawa była zgłoszona na policję, urzędowo jednak zamknięto śledztwo z powodu „braku dowodów”. Dziewczynka, pomimo protestów rodziców, była na siłę faszerowana neuroleptykami (psychoaktywne substancje chemiczne, stosowane w „leczeniu” Schizofreników – przyp.: A.S.), przy czym wielokrotnie zmieniano jej „diagnozę”.

Od momentu przymusowego zamknięcia dziewczynki w psychiatryku jej stan zdrowia pogarszał się w błyskawicznym tempie pod wpływem podawanych substancji. Niezmiernie cierpiała na skutek bolesnych skurczów, akatyzji (niemożność usiedzenia w jednym miejscu), jej oczy wykręcały się w oczodołach (dystonia), przerażające były zaniki pamięci i brak kontroli nad wydzielaniem moczu i kału. Dziewczynka popadała w stany „lęków psychotycznych” (tak określa się stan, w którym „pacjent” uskarża się np. na prześladowanie). Na skutek nieprzerywalnego zapalenia dziąseł traciła ona uzębienie, doszło też do dużego wzrostu wagi ciała. „Z powodu szerokiego zastosowania neuroleptyków można domniemać poważnych uszkodzeń mózgu” – donosi w swoim dokumencie Nowak.

Matka zaczyna upominać się o córkę publicznie i krytykuje psychiatryczne metody „leczenia”. Skutkuje to ograniczeniem jej prawa do odwiedzin, które zostaje jej zupełnie odebrane na półtora roku w latach 2006/2007 oraz na kolejny rok w roku 2008. Również ojcu ogranicza się prawo odwiedzin twierdząc, że... to „dla dobra pacjentki”. Po kolejnej skardze sprawą zajmuje się we wrześniu 2008 specjalna Komisja Kontrolna, która stwierdza nielegalność takiego postępowania „szpitala”, przymus „leczenia” zostaje jednak kontynuowany, a każde następne odwołania rodziców są oddalane. Sam „szpital” odrzuca stawiane wobec niego zarzuty twierdząc, że wszystko „odbywa się według standardów norweskich i międzynarodowych, i żadne przepisy nie zostały złamane”.

Norweskie Ministerstwo Zdrowia i Opieki przejmuje w końcu ten przestępczy przypadek pod kontrolę, jednakże nie informuje o szczegółach ze względu na... „poufność sprawy”.
Źródło
http://www2.ohchr.or...9.Add.1_EFS.pdf

Chiny – kto krytykuje... ląduje w psychiatrii

Kto próbuje w Chinach poskarżyć się na temat przeżytej niesprawiedliwości może szybko trafić w sieci przymusu psychiatrycznego i być tam przez lata przetrzymywany, faszerowany psychotropami i torturowany elektrowstrząsami. Niemiecki magazyn informacyjny 1. programu telewizji publicznej (ARD) „Tagesthemen” donosi 22 czerwca br. o jednym z takich przypadków i trafnie określa „psychiatryczne zakłady zamknięte” jako „bezprawną przestrzeń”. Niestety, jak zwykle, pomija się w takiej relacji fakt, że i niemieckie psychiatryki również taką bezprawną „przestrzeń” stanowią...

„Tagesthemen” z 22.6.2010: „Wciąż potępiany jest fakt, że w Chinach na wiele sposobów deptane są prawa człowieka. /.../ Jednak w przypadkach, kiedy mamy do czynienia z osobami niewygodnymi politycznie, Chiny mają jeszcze jeden sposób, aby takich osób się pozbyć: przymusowe leczenie w psychiatrii. Przymus takiego „leczenia” spotyka np. ludzi, którzy ujawniają korupcję w zakładzie pracy lub w samorządzie terytorialnym, ale także proste petycje, w których obywatele protestują przeciwko doznawanej niesprawiedliwości, kończą się przymusowym lądowaniem w bezprawnej przestrzeni psychiatrii przymusowej.”

Źródło
http://www.tagesscha...56808_res-.html
YouTube:

„Prawa człowieka w Chinach. Kto wypowiada krytykę musi być zamknięty w psychiatrii. Chińskie urzędy często dowolnie decydują o losach swoich obywateli. Kto domaga się swoich praw jest torturowany, może być aresztowany lub zamknięty pod przymusem w psychiatrii. Rodziny poszkodowanych są bezsilne, gdyż często po prostu nic nie widzą o losie zaginionych bliskich.”
Źródło
http://www.tagesscha.../china1000.html




Źródło: http://www.anty-psyc...ury.php?lang=DE


Dodam od siebie, że te materiały są dość szokujące, niestety ludzi, którzy są nie wygodni traktuje się jak dzikie zwierzęta, które należy zamknąć w klatach. Swego czasu był taki eksperyment. Poniżej zamieszczam tekst.


Eksperyment Rosenhana – jak łatwo zostać schizofrenikiem
„Zdrowy w chorym otoczeniu” – tak brzmiał tytuł pracy prof. Rosenhana, opublikowanej w magazynie naukowym „Science”*. Mowa w niej o ośmiu uczestnikach niebywałego dotąd eksperymentu, który po opublikowaniu nieźle wstrząsnął psychiatrią. Prof. David Rosenhan był amerykańskim profesorem psychologii na Uniwersytecie Stanford i już w 1968 roku jako 40-latek zadał sobie pytanie, czy rzeczywiście istnieje różnica pomiędzy byciem „normalnym” i kimś potocznie nazywanym „wariatem”. Aby poszukać odpowiedzi na to pytanie zorganizował on 4-letnie badania, które przeszły do historii psychologii, jako „Eksperyment Rosenhana”. W tej iście szerlokoholmskiej pracy towarzyszyło mu 7 osób (czterech mężczyzn i trzy kobiety): trzech psychologów, jeden lekarz pediatra, student psychologii, malarz i gospodyni domowa. Francuski filozof Michel Foucault po zakończeniu badań życzył Rosenhanowi „Nagrody Nobla za humor naukowy”…

Plan Rosenhana wydawał się w miarę prosty i miał odpowiedzieć na pytanie, jak długo psychiatria będzie potrzebowała aby orzec, że w przypadku tej ósemki ma do czynienia z „normalnymi” ludźmi, którzy faktycznie nigdy wcześniej nie mieli żadnych form tzw. zaburzeń psychicznych. „To pytanie nie jest ani niepotrzebne, ani zwariowane” napisze on później we wspomnianej publikacji. „Nawet jeżeli jesteśmy osobiście przekonani, że potrafimy rozgraniczyć, co jest normalne, a co nienormalne, to nie ma na to przekonywujących dowodów.”

Co prawda Księga Diagnostyczna (DSM) Zjednoczenia Psychiatrów Amerykańskich dzieli pacjentów na kategorie według symptomów, co ma umożliwić odróżnienie osoby zdrowej od „chorej psychicznie”, ale w Rosenhanie pojawiło i umocniło się zwątpienie w sens tak stawianych diagnoz. Stwierdził on, że „choroba psychiczna” nie jest diagnozowana na bazie obiektywnych symptomów, a na subiektywnym postrzeganiu „pacjenta” przez obserwującego lekarza. Wierzył, że do rozjaśnienia problemu przyczyni się właśnie jego eksperyment, w którym sprawdzone będzie, czy ludzie nigdy nie cierpiący na żadne „choroby psychiczne” zostaną w szpitalu rozpoznane, jako zdrowe i jeśli tak, to na jakiej zasadzie to się odbędzie.

PRZYGOTOWANIA

Przygotowania do eksperymentu wyglądały zawsze tak samo: pan profesor oraz współuczestnicy projektu przez kilka dni nie myli zębów, panowie się nie golili, następnie pseudopacjenci ubierali się w nieco przybrudzone ciuchy, pod fałszywym nazwiskiem umawiali telefonicznie z wybraną kliniką psychiatryczną i krótko po tym pojawiali się tam twierdząc podczas przyjęcia, że… słyszą głosy. Było to oczywiście nieprawdą, tak jak nieprawdziwe były podane przez nich nazwiska i zawody. Mało tego, nawet opisywane przez pseudopacjentów „głosy” nie miały odniesienia do znanych w psychiatrii opisów, gdyż nie ma głosów „pustych”, „próżnych” i „głuchych”, jak to z premedytacją przedstawili uczestnicy eksperymentu w pierwszej rozmowie z lekarzem…

Po diagnozie, która w siedmiu przypadkach brzmiała „schizofrenia”, a w jednym „zespół depresyjno-maniakalny”, nasi „pacjenci” zaczynali zachowywać się już tak, jak na co dzień w normalnym życiu, o głosach więcej nie wspominali, przestrzegali regulaminu, byli kooperatywni wobec lekarzy i personelu oraz mili i rzeczowi w swoich wypowiedziach. Ich zadaniem było przecież jak najszybsze przekonanie lekarzy i personelu szpitalnego o swoim zdrowiu psychicznym i wyjście z kliniki bez pomocy z zewnątrz.

Jak się szybko okazało ich wzorowe zachowanie nie zmieniło niestety postaci rzeczy, a raz wypowiedziana diagnoza okazała się już nieodłączną i stygmatyzującą etykietą pacjenta. Naukowcy z niepokojem obserwowali nagminnie pojawiającą się psychiczną i fizyczną brutalność personelu wobec hospitalizowanych. Eksperyment okazał się więc już w początkowej fazie bardzo niebezpieczny, przez co część jego uczestników poczuła wyraźny strach „przed pobiciem lub gwałtem”. W efekcie tych pierwszych doświadczeń do projektu dokooptowano prawnika, z którym ustalono plan ewentualnego działania na wypadek okaleczenia lub śmierci któregoś z uczestników eksperymentu i dopiero wtedy grupa „ruszyła” na kolejne kliniki. Ogólnie eksperyment przeprowadzono w 12 szpitalach, po części tych starszych, o ściśle konwencjonalnym podejściu do „pacjenta”, a po części w nowoczesnych, nastawionych badawczo.

WSZYSCY SĄ CHORZY

Nikogo nie rozpoznano, jako zdrowego a pobyt w szpitalach psychiatrycznych trwał średnio blisko 3 tygodnie (od 7 do 52 dni). W czasie eksperymentu pseudopacjenci otrzymali 2100 różnych leków antypsychotycznych, które po kryjomu wypluwali; były to różne preparaty na za każdym razem te same objawy. Grupie badaczy aż niewiarygodny wydawał się fakt braku zainteresowania ze strony lekarzy i personelu, którzy „przechodzą koło człowieka, jakby go nie było”. Okazało się, że po raz wypowiedzianej diagnozie nikt już nie traktuje pacjenta, jak człowieka, a jego zachowania, jakie by nie były, będą już zawsze odbierane, jako symptom „choroby psychicznej”. Notatki na przykład, które początkowo nasi pseudopacjenci robili w tajemnicy i szmuglowali poza szpital, już po krótkim czasie mogły być czynione bez kamuflażu, gdyż ani lekarze, ani obsługa szpitala się tym nie interesowali. Z raportów szpitalnych wynikało później, że ciągłe prowadzenie notatek było jednym z symptomów choroby psychicznej.

NIE WYJDZIESZ, AŻ SIĘ NIE PRZYZNASZ!

Rosenhan w swoim eksperymencie podkreśla szczególny problem władzy psychiatrii nad „pacjentem”. Zdiagnozowanie u pseudopacjentów (w jednej rozmowie!) „schizofrenii” oznaczało nieuchronne zaszufladkowanie ich, utratę podstawowych praw i od tego momentu nie tylko każde ich (bądź co bądź normalne) zachowanie było interpretowane już, jako choroba, ale do diagnozy dopasowywany był cały ich życiorys! Jeden z uczestników eksperymentu odnotował pół żartem pół serio, że w klinice miał poczucie „bycia niewidzialnym”, gdyż statystycznie 71 proc. psychiatrów i 88 proc. sióstr i sanitariuszy w ogóle nie reagowało na proste pytania, które zadawał im w ciągu dnia, jako „pacjent”, a jeśli była jakakolwiek reakcja to wyglądało to tak, jak w poniższym przykładzie:

Pacjent: Przepraszam, panie doktorze… Mógłby mi pan powiedzieć, kiedy będę mógł skorzystać z możliwości spaceru w ogrodzie?

Lekarz: Dzień dobry Dave. Jak się pan dzisiaj czuje? (Lekarz odchodzi nie czekając na odpowiedź…)

Samo wyjście ze szpitala psychiatrycznego okazało się w każdym przypadku niemożliwe bez przyznania się „pacjenta” do tego, że… jest chory. Dopiero po takim określeniu się nasi pseudopacjenci opuszczali szpitale. Dodajmy tylko, iż nie, jako „zdrowi”, ale ze zdiagnozowaną „schizofrenią w remisji” (czyli zaleczoną na pewien czas)…

REAKCJA

Wielkie oburzenie psychiatrii konwencjonalnej jakie wybuchło po upublicznieniu badań Rosenhana przyniosło za sobą niespodziewanie drugą fazę eksperymentu, przy czym pierwsza jego część została odrzucona przez rozzłoszczonych psychiatrów, jako „wybrakowana metodycznie”. Dyrekcja jednego ze szpitali psychiatrycznych stwierdziła wtedy w debacie publicznej, że „w naszej klinice coś takiego nie mogłoby mieć miejsca”, na co Rosenhan odpowiedział eleganckim wyzwaniem na pojedynek obiecując, że na przestrzeni następnych 3 miesięcy wyśle tam swoich pseudopacjentów.

Trzy miesiące później, kiedy doszło do weryfikacji drugiej fazy „Eksperymentu Rosenhana” okazało się, że wyzwany na pojedynek szpital ze 193 ogólnie przyjętych w tym czasie pacjentów określił 41, jako podejrzanych o bycie pseudopacjentami Rosenhana i kolejnych 42, jako zdemaskowanych pseudopacjentów. Tylko, że druga faza projektu prof. Rosenhana polegała na tym, jak się okazało, że… nikogo tam nie wysłał…

Jako materiał uzupełniający który bardziej „po polsku” traktuje sprawę, dołączam i polecam do obejrzenia poruszającą sztukę Teatru Telewizji, pt.: „Kuracja”, według książki Jacka Głębskiego (reż.: Wojtek Smarzowski, w roli głównej: Bartek Topa). Sztuka opowiada o psychiatrze naukowcu, który chcąc poznać tajniki swoich podopiecznych postanawia symulować schizofrenię, stając się „zwykłym pacjentem psychiatryka”. O eksperymencie mało kto wie, a sytuacja szybko wymyka się spod kontroli…

Źródło: http://wolnemedia.ne...chizofrenikiem/





  • 18



#2

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Chiny – kto krytykuje... ląduje w psychiatrii

Kto próbuje w Chinach poskarżyć się na temat przeżytej niesprawiedliwości może szybko trafić w sieci przymusu psychiatrycznego i być tam przez lata przetrzymywany, faszerowany psychotropami i torturowany elektrowstrząsami.


Warto wspomnieć także o podobnej sytuacji w ZSRR (kiedy jeszcze istniał, oczywiście). Najłatwiej było opozycjonistom wystawić żółte papiery, bo brak choroby psychicznej bardzo trudno udowodnić. Praktycznie każdemu da się wmówić chorobę psychiczną, a jeśli ktoś twierdzi, że jest zdrowy - ''syndrom wyparcia'', albo inna tego typu bzdura.
  • 3



#3

LayneStaleyRIP.
  • Postów: 248
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

wlasiciwe psychiatrzy mają monopol na wszystko. Bo oni wiedzą najlepiej wszystko a sami powinni się leczyć..Taka prawda.
  • 2

#4

Tytus84.
  • Postów: 220
  • Tematów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Opisany eksperyment jest dość ciekawy, ale nie udowadnia nic niezwykłego.

Jeśli ktoś idzie do specjalistycznej placówki, ubrany w kostium wariata i podaje nieprawdziwe informacje, mające na celu zmylić lekarzy, którzy stawiają diagnozę na podstawie udostępnioych informacji - to normalne chyba jest że z dużym prawdopodobieństwem osiągnie swój cel i zostanie poddany hospitalizacji. Choroby psychiczne ocenia się nie termometrem tylko właśnie rozmową. Bardzo dobrze że jak ktoś z symptomami szaleństwa udaje się do psychiatry to nie zostaje wypuszczony na ulicę tylko podejmowane są odpowiednie kroki aby wyizolowac go od reszty społeczeństwa.

Zaś to co może się niektórym wydawać najbardziej oburzające - czyli jak ci fałszywi wariaci byli w tych placówkach traktowani - nie jest niczym zaskakującym. Tak samo jest w więzieniach czy wielkich fabrykach - człowiek nic dla drugiego człowieka tak naprawdę nie znaczy, takim juz jesteśmy gatunkiem. Może to i nieprzyjemne, ale niestety tak jest. Co do "zdrowienia" - ja wolę żeby wariata który wykazał poprawę nadal trzymano w zamknięciu niż wypuszczano na ulice. Zbyt wiele jest przypadków nawrotów choroby, zbyt wiele ludzi zostało zabitych przez wariatów, żebym czuł że należy im dawać jakieś szanse na powrót do społeczeństwa.

wlasiciwe psychiatrzy mają monopol na wszystko. Bo oni wiedzą najlepiej wszystko a sami powinni się leczyć..Taka prawda.


Strasznie tendencyjna wypowiedź... Mam wrażenie że nigdy u żadnego nie byłeś, tylko powtarzasz puste hasełka panoszące się wśród motłochu który boi się wszystkiego czego nie rozumie. Ze swojej pani psychiatry jestem bardzo zadowolony - babka bardzo miła, rozmawia ze mna o moich problemach mimo że sam wolałbym raczej dostawać kupę leków żeby odpłynąć i nie myśleć o nieprzyjemnościach. Takie gadanie że psychiatrzy sami powinni się leczyć to jak gadać że policjanci powinni się zami pozamykać w więzieniach bo przecież "wiadomo" że to złodzieje i mordercy.
  • 2

#5

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Cała psychiatria to chora nauka sama w sobie! I myślę, że w przyszłości leczenie psychiatryczne będzie tylko wspomnieniem z ciemnych wieków, tak jak teraz leczenie wszystkiego pijawkami i bańkami jak w średniowieczu.

Jak już ktoś nade mną pisał - u każdego można znaleźć jakieś zaburzenia psychiczne. Lęki, fobie, dziwne zwyczaje i tiki. Z tego zawsze sklei się jakąś absurdalna chorobę. Psychiatria to zło, bo potrafi sama z siebie ze zdrowego człowieka zrobić szaleńca.

Oczywiście są ludzie z faktycznie ułomną psychiką, którzy jakiejś terapii potrzebują. Ale psychiatria to nauka delikatna, i jeżeli do kogoś nie ma pewności, czy jest chory, to powinien być uznany raczej za zdrowego, niż chorego. To zbyt ryzykowne wsadzać wszystkich ludzi, u których jest podejrzenie choroby do kliniki psychiatrycznej.
  • 2

#6

Tytus84.
  • Postów: 220
  • Tematów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Psychiatria to zło, bo potrafi sama z siebie ze zdrowego człowieka zrobić szaleńca.


A fizyka to zło bo potrafi sama z siebie wyparować Hiroshimę?

Oczywiście są ludzie z faktycznie ułomną psychiką, którzy jakiejś terapii potrzebują. Ale psychiatria to nauka delikatna, i jeżeli do kogoś nie ma pewności, czy jest chory, to powinien być uznany raczej za zdrowego, niż chorego. To zbyt ryzykowne wsadzać wszystkich ludzi, u których jest podejrzenie choroby do kliniki psychiatrycznej.


Ciekawi mnie - ile znasz osób które wsadzono "za nic" do psychiatryka? Ile w ogóle znasz osób wsadzonych do psychiatryka? Zapewniam cię że wcale nie jest tam tak łatwo trafić, moi sąsiedzi przez dwa lata walczyli o to żeby ich syna chorego na schizofrenię umieszczono w zakładzie gdzie miałby profesjonalną opiekę; i nie była to "wydumana" choroba bo koleżka był na takim etapie że twierdził że w jego szafie mieszkają smoki które w nocy szepczą mu co ma robić.

Ośmieliłbym się postawić wręcz przeciwną tezę niż ty na początku swojego posta. W przyszłości psychiatria najpewniej (i mam taką nadzieję) bardzo się rozwinie, proporcjonalnie do wiedzy o budowie i funkcjonowaniu ludzkiego mózgu. Opracowane zostaną odpowiednie środki farmakologiczne na określone zachowania i będzie to początek nowej ery ludzkości - epoka w której schorzenia utrudniające wielu ludziom codzienne funkcjonowanie będzie można w łatwy sposób wyleczyć. Tabletka na lęk wysokości? Pigułka na klaustrofobię? Syrop przeciwko nieśmiałości? To wszystko przed nami - i bardzo dobrze.
  • 0

#7

Grumkin.
  • Postów: 58
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Oczywiście są ludzie z faktycznie ułomną psychiką, którzy jakiejś terapii potrzebują. Ale psychiatria to nauka delikatna, i jeżeli do kogoś nie ma pewności, czy jest chory, to powinien być uznany raczej za zdrowego, niż chorego. To zbyt ryzykowne wsadzać wszystkich ludzi, u których jest podejrzenie choroby do kliniki psychiatrycznej.

Jasne, jasne, a schizofrenia, depresja i w cholere innych chorób to tylko wymysł. Nie wiem, czy ogarniacie, ale do psychiatry przeważnie zgłaszają się ludzie, którym ich problem przeszkadza w życiu. I to przeszkadza na tyle, żeby przełamać uprzedzenia, którym tu niektórzy dają wyraz. Przymusowe hospitalizacje to jakiś tam ułamek i jest to w Polsce ściśle regulowane prawem. Po pierwsze, przymusowo można hospitalizować chorego, który zagraża czyjemuś zdrowiu i życiu, lub własnemu życiu. Po drugie, żeby coś takiego zrobić, trzeba zawsze decyzji przynajmniej 3 osób: lekarza przyjmującego, jego przełożonego i sędziego, który m.in. rozmawia z pacjentem i z rodziną. Także w zasadzie nie da się za nic wsadzić do psychiatryka. Ba, sa sytuacje, kiedy rodziny wręcz błagają o zamknięcie kogoś w szpitalu, bo na przykład ma manię i w szale zakupów wydaje wszystkie pieniądze, albo rozdaje je ubogim i nic mu nie można zrobić. Także Twoje , za przeproszeniem, wypociny, to nic innego jak "Nie znam, to się wypowiem"
  • 2

#8

LayneStaleyRIP.
  • Postów: 248
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Tytus84

Wyobraź sobie że niepełnoprawny ruchowo człowiek w stanie wegetatywnym bądz ogólnie niepełnosprawny dostanie tabletke na nieśmiałość. Co? Dziewczyny oszaleją na jego punkcie? Będzie kpoulował dzień w dzień? Tabletki to nie wszystko. Czasami depresja nie może mieć rozwiązania. Żadna samica nie chce ułomnego samca, a ułomny samiec nie utrzyma samicy. Więc nie ma tu wyjścia, pozostaje samobójstwo bo poziom testosteronu, popęd seksualny i libido szaleją a organizm ma tego dość. Co powiesz takim ludziom? Wyleczymy pana niesamowitą tabletą a'la nieśmiałość? A co z brakiem kończyn? Więc niepełnosprawni odpadają. Jeśli chodzi o pełnosprawnych mężczyzn/kobiety to dawanie tabletek na nieśmiałość/fobie itd wydaje się sztucze i jeszcze pogłebia depresje. Depresjia często ma swoje źródlo, które jest osadzone głeboko w naturze społecznej, gdzie słabe jednostki muszą umierać a silne nie. Nikt tego nie zmieni, żaden lek ani doktorek.
  • 0

#9

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ja mówię o tym, że psychiatria w zasadzie opiera się na subiektywnej ocenie lekarza. I o ile komuś trafi się normalny lekarz, to pewnie i go wyleczy, albo co najmniej nie zaszkodzi. Ale jak ktoś trafi na takich jak ci z Włoch, którzy raz, że nie przebadają dokładnie pacjenta a dwa, że wsadzą go przywiązanego do łóżka nie interesując się nim, to ma przerąbane.

Gdyby załóżmy każdy obywatel miał obowiązek raz na jakiś czas przebadać się u psychiatry i każdy obywatel w 100 % szczerze opowiedziałby terapeucie o swoich lękach, dziwnych zachowaniach jakie miewa, głupich przyzwyczajeniach, to na każdego coś by się znalazło. Bo nie ma ludzi normalnych, są tylko ci, którzy potrafią hamować swoją dziwaczność i kryć ją w sobie.

A porównywanie fizyki z psychiatrią... Fizyka opiera się na wzorach, potwierdzonych doświadczeniach. Fizyka rządzi się niezmiennymi prawami. Kiedy tam coś już się na pewno odkryje, to to pozostaje niezmienne, bo tak działa świat. A psychiatria? Każdy obiekt badań, tj. człowiek, jest inny. Więc nie można do tego podchodzić jak do fizyki.

Użytkownik Mischakel-Zevuv edytował ten post 24.01.2013 - 11:44

  • 0

#10

Sventer.
  • Postów: 241
  • Tematów: 37
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Odnosząc się do tego co tutaj piszecie, psychiatra sama w sobie jako idea nie jest zła, ponieważ ma służyć ludziom w rozwiązywaniu ich psychicznych problemów, zaburzeń emocjonalnych i innych tego typu przypadków wynikających z wad wrodzonych lub też nabytych przez życie. Jak choćby przykładem mogą być osoby przeżywające traumy po wypadku. Dlatego nie do końca się zgodzę z tym iż psychiatria to czyste zło, to slogan powtarzany przez ludzie nie wiedzących do końca jak wygląda temat. Od długiego czasu interesuje się psychologią(nie żadnej szkoły nie robiłem, to nie jestem specjalistą) i można dostrzec ogrom wad w psychiatrii i to nie są jednostkowe przypadki. Postaram się późniejszym czasie bardziej rozwinąć temat tego jakie problemy są związane z psychiatrią. A tak to dorzucę coś jeszcze co myślę idealnie pasuje do tego portalu/forum, ufo, a psychiatria oraz dosyć nie przyjemnie przypadki zaburzeń układu nerwowego po spożywaniu psychotropów. W pełni zgodzę się z pewnym zdaniem z artykułu poniżej.

Za to NFZ płaci po kilkaset złotych za opakowanie. Tak wygląda chęć chemicznego kontrolowania emocji, zamiast wzięcia się za psychospołeczne przyczyny problemów.


Poniżej cały tekst.


Psychotropy powodują zaburzenia
Masa efektów negatywnych, do których należą zmiany w zachowaniu, infantylność, omamy, uzależnienie, a także oczywiście przymulenie, trudności w koordynacji, trudności w koncentracji itd.

Przeciętny człowiek nawet często nie zdaje sobie sprawy z tego, że występujące u części pacjentów psychiatrycznych dziwne ruchy, dziwne miny na twarzy, charakterystyczne „kiwanie się” i przestępowanie z nogi na nogę to nie objawy zaburzeń psychicznych tylko skutki psychotropów zwane dyskinezami (informacja w Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dyskinezy), dystonią (informacja w Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dystonia) i akatyzją (informacja w Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Akatyzja).

Autentyczne przykłady:

5-cio letnie dziecko po odstawieniu neroleptyku „Invega” (Wcześniej psychiatra przepisywał tej dziewczynce neuroleptyki takie jak Risperdal, Geodon, Abilify, Thorazine, Seroquel, Zyprexa już od 18 miesiąca jej życia!). Pozazane tu „rzucanie ciałem” to dyskineza poneuroleptykowa:

http://www.youtube.com/watch?v=WlVxv5ag0pQ

Osoby około 20-30 roku życia:

http://www.youtube.com/watch?v=LFhuW7Go8J0

Starsze osoby:

http://www.youtube.com/watch?v=W_3bbpFjI68

Tym się kończy pokusa rozwiązywania problemów za pomocą chemii

Za to NFZ płaci po kilkaset złotych za opakowanie. Tak wygląda chęć chemicznego kontrolowania emocji, zamiast wzięcia się za psychospołeczne przyczyny problemów. Najprościej jest zażyć psychotropa. Często po prostu celem jest oszołomienie – takie chemiczne kajdany (np. haloperidol). A który psychiatra się przejmuje, że powstaje kolejny wieczny pacjent? Przecież jest okazja, żeby zarobić na tym…

Kiedy mi podawano haloperidol i wraz z nim jakieś inne psychotropy (podawano bez mojej wiedzy i zgody, a potem na siłę, mimo, że nie zagrażałem sobie, ani otoczeniu), to to był jedyny czas, gdy czułem się, jakby z moim mózgiem NAPRAWDĘ BYŁO COŚ NIE TAK… Po prostu coś dziwnego i strasznego się ze mną działo, gdy będąc w szkole nagle poczułem drastyczny spadek możliwości koncentracji, duży niepokój i ledwo co wróciłem do domu z powodu wykrzywiania wszystkich mięśni, łącznie z twarzą, przez co nie mogłem normalnie mówić. A gdy mi podawali to świństwo w psychiatryku, to momentami dosłownie nie miałem pewności, czy to już jawa, czy jeszcze sen…

Nie raz też słyszałem od osób mających doświadczenie w zażywaniu psychotropów, że po psychotropach dostali różnych „jazd”.

http://www.youtube.com/watch?v=GSfkwNmYeSQ


Psychotropy zaburzają naturalne funkcjonowanie mózgu
No bo przecież podanie do mózgu sztucznych substancji psychoaktywnych to nic innego, jak właśnie zaburzenie naturalnej gospodarki biochemicznej mózgu. NIE MA DOWODÓW NA TO, ŻE PRZYCZYNĄ problemów emocjonalnych JEST NIERÓWOWAGA BIOCHEMICZNA W MÓZGU, którą się koryguje psychotropami. To, że ktoś ma takie, a nie inne emocje – np. smutek, gniew, frustracje albo ma niekorzystne cechy charakteru, nie znaczy przecież, że jego mózg działa nieprawidłowo!

Jednak psychiatrzy bardzo często wprowadzają pacjentów w tej kwestii w błąd, mówiąc w zaciszu gabinetów, że przyczyną jest nierównowaga chemiczna w mózgu. I to oczywiście bez przeprowadzenia badań biologicznych, które by to weryfikowały u konkretnej osoby.
Jednocześnie psychiatrzy NIE WSPOMINAJĄ, że podanie tych psychoaktywnych środków, na tyle zaburza gospodarkę biochemiczną mózgu, że potem odstawianie psychotrpa należy przeprowadzać stopniowo i ostrożnie z uwagi na zespół odstawienny, a ponadto mózg stara się przeciwdziałać sztucznemu napływowi środków chemicznych – w taki sposób, że po ich odstawieniu mózg może naprawdę produkować zbyt dużo dopaminy (gdy podawano psychotropy powodujące obniżanie poziomu dopaminy w mózgu) lub zbyt mało serotoniny i dopaminy (gdy podawano środki powodujące zwiększenie poziomu serotoniny).
Cytat:

„Należy pamiętać, że osoby przez długi czas leczone neuroleptykami są stale narażone na blokowanie receptorów dopaminergicznych w mózgu. W wyniku przewlekłego blokowania tych receptorów dochodzi do zjawiska regulacji „w górę”, czyli zwiększania wrażliwości i ilości receptorów dopaminergicznych.”


Źródło: http://www.psychiatr...&indeks_art=210

Przewijają się również relacje, że gdy pacjent zgłasza, że po danym psychotropie czuje się gorzej, to odpowiedzią psychiatry jest propozycja zwiększenia dawki tego psychotropa

Dołączona grafika




Zdarza się też, że psychiatrzy zachowują się też tak, jakby objawy wywołane jednymi psychotropami, brali za „objaw postępującej choroby” i chcieli je zwalczyć innymi psychotropami. Tak, jakby ich odpowiedzią na wszystko, było podanie kolejnych psychotropów.

W końcu gubi się człowiek gdzie jest przyczyna, a gdzie skutek! I z biegiem czasu, strategią gotowania żaby, z pacjentem może stawać się coraz gorzej i gorzej…
Już nie tylko dlatego, że człowiek od tych sztucznych substancji dodawanych do mózgu może mieć poważne jazdy takie jak haluny, dziwne zachowania itd, ale także, kotwicząc się w roli pacjenta psychiatrycznego, traci cenny czas z życia, staje się coraz bardziej opóźniony w tym wszystkim, co poznają w tym czasie jego rówieśnicy. Spada się na margines, boczny tor…


Iluzja psychotropu który „leczy” problemy życiowe
Psychotrop, choć może wydawać się wygodnym rozwiązaniem, to jest jak kredyt, który trzeba spłacić wracając później do życia na trzeźwo. W razie dłuższego zażywania psychotropa kotwiczy on człowieka w roli pacjenta psychiatrycznego i „nie pozwala dorosnąć”.

Więc czy o to chodzi, żeby człowieka zrobić niepełnosprawnym? Pacjentem na całe życie?

Kto z tego uzyskuje korzyść?

  • Firmy farmaceutyczne, bo ciągną one z NFZu po nawet kilkaset zł za każde opakowanie psychotropów;
  • Psychiatrzy, bo maja stabilną pracę, w której nawet pacjent za dużo nie będzie podstakiwał, bo jak będzie, to się powie że „ma nawrót choroby”;
  • Rodzina pacjenta, bo… trzymając pacjenta w „chemicznych kajdanach” i z opcją „wywiezienia do szpitala” zawsze jest to jakaś kontrola
  • Niestety sami pacjenci, ponieważ tym sposobem można uzyskać w łatwy sposób rentę – pieniążki, bez konieczności udowodnienia, że ma się naprawdę problem zdrowotny.
Jednak nawet w takiej sytuacji należy zadać pytanie o to PO CO SIĘ OSZUKIWAĆ, że mamy do czynienia z prawdziwą chorobą i leczeniem? Dołączona grafika Oczywiście można dla komfortu psychicznego w to wierzyć, ale jednak pacjent powinien być świadomy na co się decyduje, więc STOP WPROWADZANIU W BŁĄD osób, które NIE CHCĄ wpaść w taką rolę pacjenta psychiatrycznego na resztę życia. Stop produkowaniu kolejnych „pacjentów” psychiatrycznych, stop oszukiwaniu ich, że są „chorzy” i rujnowaniu ich psychotropami, aby następnie stwierdzić, że to „postępująca choroba”
Chodzi mi o uczciwe przedstawienie tego na co się decydujesz wybierając dane rozwiązanie.

http://www.youtube.com/watch?v=qckPy_9EglQ


Film dokumentalny „Chemiczny Spokój”
Załączam film dokumentalny „Chemiczny Spokój” poruszający kwestię uzależnienia od psychotropów:

http://www.youtube.com/watch?v=Dtaf9rJxX_E

Źródło: http://opsychiatrii....uja-zaburzenia/

Odnośnie ufo i psychiatrii.



Niezwykle dziwne przypadki
Z biegiem lat ufolodzy spotykali coraz więcej wyjątkowo dziwnych przypadków, wobec których tradycyjna klasyfikacja bliskich spotkań okazywała się niewystarczająca. W ostatnich trzech dziesięcioleciach coraz więcej osób twierdziło, iż miało nie chciany kontakt z załogami UFO. Opowiadali, że byli uprowadzani na statek i poddawani badaniu. Uprowadzeni są dla psychologów, psychiatrów i lekarzy, niezależnie od swoich historii czy przeżyć, przede wszystkim pacjentami potrzebującymi pomocy. Psychiatra z Nowego Jorku, dr Rima Laibow, leczyła co najmniej sto osób uprowadzonych do UFO. Stwierdziła, że ludzie ci wynieśli z bliskich spotkań z UFO ciężkie urazy, a więc nie jest to zapewne tylko wytwór ich wyobraźni.

Dr Laibow i inni psychiatrzy zdiagnozowali u ofiar uprowadzeń wszystkie objawy klasycznych, posttraumatycznych zaburzeń stresowych (PTSS). PTSS występuje tylko po rzeczywistym, strasznym dla ofiary przeżyciu. Godny uwagi jest fakt, że te same symptomy pojawiają się u osób, które zostały zgwałcone bądź mają za sobą doświadczenia wojenne. Z setek protokołów rozmów z pacjentami, którzy byli uczestnikami bliskich spotkań, wynika, że najczęściej załogi UFO zachowują się, patrząc z naszej perspektywy, stosunkowo chłodno, jakby były pozbawione uczuć. Astronom i informatyk dr Jacques Vallee rozmawiał w Brazylii z osobami, które przeżyły ataki UFO. W latach 1962-1982 zmarło w Brazylii dziewięć osób, trafionych promieniami z UFO. Tym, co czyni te historie tak niewiarygodnymi dla sceptyków, są towarzyszące im zdarzenia, w chwili obecnej niewytłumaczalne. Należą do nich zjawiska paranormalne, lewitacja, przenikanie materii stałej, doświadczanie pobytu poza ciałem (OBE) i pełna kontrola nad postronnymi osobami i zwierzętami. Sprawia to wrażenie, jak gdyby ofiary UFO ulegały transformacji do tamtej rzeczywistości. Ufolodzy mówią o tzw. odłączeniu od naszej rzeczywistości - realny transformation.

Na przykładzie innego, bardzo niezwykłego przypadku chcemy pokazać, że być może inteligencja kryjąca się za UFO potrafi manipulować czasem. Rankiem 25 kwietnia 1977 roku sześciu chilijskich żołnierzy pod dowództwem kaprala Armando Valdesa miało w Pampa Lluscuma, górskiej okolicy w pobliżu miasteczka Putne, bliskie spotkanie z UFO, które odmieniło ich życie. O 3.50 wartownik spostrzegł jasny obiekt, lądujący za wzgórzem około 500 m od obozu. Żołnierze wzięli broń i ruszyli w kierunku UFO. Twierdzili, że kilka owiec znajdujących się w sąsiedztwie UFO było jak sparaliżowanych. Przestała też działać radiostacja, którą mieli ze sobą. Kapral Valdes mimo protestów podwładnych podszedł do obiektu, jakby prowadzony wewnętrznym przymusem. Wkrótce zniknął w jasnym świetle. Po 15 minutach wrócił z UFO do swoich towarzyszy.

Nie można było się jednak z nim porozumieć, a po chwili upadł zemdlony na ziemię. O 7.00 Valdes odzyskał przytomność. Żołnierzy najbardziej zdziwił fakt, że miał pięciodniowy zarost, choć poprzedniego dnia się ogolił. Zegarek kaprala wskazywał godzinę 4.30, ale wbudowany w niego kalendarz podawał datę 30 kwietnia 1977 roku - o pięć dni późniejszą. Wydaje się, że dla kaprala Valdesa czas biegł szybciej niż dla jego towarzyszy, znajdujących się poza UFO. Żołnierze zaprowadzili Valdesa do Putne, gdzie miejscowy nauczyciel przeprowadził z nim wywiad, który nagrał na taśmę. Dowódca armii zabronił kapralowi i jego żołnierzom mówić o tym zajściu 39. Opisane powyżej zdarzenie unaocznia, w jak zawiły sposób zjawisko UFO manifestuje się w naszej rzeczywistości i jak ciężko jest znaleźć dla niego klasyfikację. Z tego powodu dr Jacques Vallee w 1990 roku dopracował i poszerzył definicje bliskich spotkań z UFO, podane przez dr. J. Allena Hynka.

Autor: Helmut Lammmer, Oliver Sidla

Źródło: http://ufo-active.bl...-przypadki.html

Użytkownik Sventer edytował ten post 24.01.2013 - 11:50

  • 7



#11

Tytus84.
  • Postów: 220
  • Tematów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Tytus84

Wyobraź sobie że niepełnoprawny ruchowo człowiek w stanie wegetatywnym bądz ogólnie niepełnosprawny dostanie tabletke na nieśmiałość. Co? Dziewczyny oszaleją na jego punkcie? Będzie kpoulował dzień w dzień? Tabletki to nie wszystko. Czasami depresja nie może mieć rozwiązania. Żadna samica nie chce ułomnego samca, a ułomny samiec nie utrzyma samicy. Więc nie ma tu wyjścia, pozostaje samobójstwo bo poziom testosteronu, popęd seksualny i libido szaleją a organizm ma tego dość. Co powiesz takim ludziom? Wyleczymy pana niesamowitą tabletą a'la nieśmiałość? A co z brakiem kończyn? Więc niepełnosprawni odpadają. Jeśli chodzi o pełnosprawnych mężczyzn/kobiety to dawanie tabletek na nieśmiałość/fobie itd wydaje się sztucze i jeszcze pogłebia depresje. Depresjia często ma swoje źródlo, które jest osadzone głeboko w naturze społecznej, gdzie słabe jednostki muszą umierać a silne nie. Nikt tego nie zmieni, żaden lek ani doktorek.


Niestety trochę ten wywód nie pasuje do założeń które przedstawiłem, bo sądzę że w przyszłości ludzie kalecy będą eliminowani jeszcze przed narodzeniem (będziemy w stanie wykryć wrodzone wady u płodu przed narodzinami i dokonać aborcji aby nie zajmowac miejsca na planecie które może zająć osoba w pełni sprawna). Co do ludzi po wypadkach których efektem jest trwałe kalectwo - zdaje się że dyskutowaliśmy o tym w temacie "Samobójstwo jest głupie" i o ile ja mam na ten temat swoje zdanie, to posłużę się wypowiedzią kogoś innego, kto przywoływał przykład Stephena Hawkinga. Może kalece na wózku inwalidzkim nie będzie potrzebna tabletka na nieśmiałość, ale tabletka na ignorowanie innych ludzi połączona z pigułką motywującą do pracy intelektualnej?


@ Sventer

Ja bym zamykał w psychiatryku takich co głoszą takie teorie :D Gdyby było tak jak to przdstawiasz to teraz siedziałbym w psychiatryku albo żarł kolejne piguły garściami. Tymczasem nie ma tak łatwo. Idziesz do psychiatry i nawet jak deklarujesz że przede wszystkim interesuje cię leczenie farmakologiczne to i tak przede wszystkim lekarz stara się nakłonić do terapii. Do gadania. Wcale nie tak łatwo jest dostać ciężkie leki na receptę, cały ten post to jedna wielka teoria konspiracji.

Użytkownik Tytus84 edytował ten post 24.01.2013 - 12:09

  • -3

#12

Sventer.
  • Postów: 241
  • Tematów: 37
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

@ Sventer

Ja bym zamykał w psychiatryku takich co głoszą takie teorie Dołączona grafika Gdyby było tak jak to przdstawiasz to teraz siedziałbym w psychiatryku albo żarł kolejne piguły garściami. Tymczasem nie ma tak łatwo. Idziesz do psychiatry i nawet jak deklarujesz że przede wszystkim interesuje cię leczenie farmakologiczne to i tak przede wszystkim lekarz stara się nakłonić do terapii. Do gadania. Wcale nie tak łatwo jest dostać ciężkie leki na receptę, cały ten post to jedna wielka teoria konspiracji.


Być może dla Ciebie to teoria konspiracyjna, ale ja podałem fakty, coś co się wydarzyło w przeszłości. Musisz wiedzieć, że psychiatria mimo dobrych intencji ma swoje patologie. Szczególnie w sytuacji gdy dana służba zdrowia nie jest najlepszej kondycji, do tego dochodzi lobby farmaceutyczne, które ino czeka na Twoje pieniądze. Nie przypominasz sobie pewnej sytuacji, która nie dawno miała miejsce? Świńska grypa i tak dalej?

Jakby to powiedzieć, jeśli by nie było chorych to by nie było aptek, przychodni, szpitali. I co taki biedny prezes firmy BAYER, co on by wtedy zrobił? Myślisz, że tak wszystkim na tym bardzo zależy abyś był zdrowy? Pewnie to co piszę uznasz za śmieszne ale mi to powiewa, napisałem to dla ludzi, którzy chcą się czegoś dowiedzieć więcej o świecie niż tylko telewizja i gazeta.

Jak potężne jest lobby farmaceutyczne to możesz sobie wyobrazić po przykładzie firmy, którą podałem wyżej. Między innymi jeden z ich udziałowców był odpowiedzialny za stworzenie Cyklon B, broni której Niemcy używali podczas II Wojny Światowej. A jakby teraz tak popatrzeć to firma ma się całkiem dobrze. Przetrwała wojnę i prosperuje do dnia dzisiejszego.

Jestem tego zdania, że pewne rzeczy jak psychiatria są potrzebne ale nie skutecznie eliminuje się przypadki "błędów lekarskich" z ich powodów wielu ludzi cierpi do dziś. Jeśli dalej jednak uważasz, że inni ludzi, całe państwo tak bardzo chcą dbać o Twoje zdrowie to zapraszam Cię do krótkiej lektury. http://zdrowylink.pl...znikna-witaminy

Użytkownik Sventer edytował ten post 24.01.2013 - 12:29

  • 0



#13

LayneStaleyRIP.
  • Postów: 248
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Tztus84

Jeśli chcesz takiego świata, który opisałeś, to jest to świat sztuczny, brutalny, i bezsensu. To tworzenie sztucznej bańki piękna, cudowności, idealności. To prowadzi do zniszczenia. Jeśli tak ma wyglądać świat, to lepiej sobie strzelić w głowe już dzisiaj.
  • 1

#14

Tytus84.
  • Postów: 220
  • Tematów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Sventer

Ja nie o tym trochę... Biznes to biznes, i jak najbardziej to rozumiem. Mało mnie obchodzi czy firma BAYER robiła kiedyś Cyklon B skoro teraz robi tabletki na ból głowy które mi pomagają na kaca. Bardziej mnie śmieszą te filmiki z dziećmi po lekach... Na KAŻDEJ ulotce jest wypisane tuzin lub więcej efektów ubocznych jakie mogą pojawić się przy zażywaniu. To nie jest tak że producent to ukrywa. to jest czarno na białym wypisane na tym papierku, który ludzie w większości wyrzucają do śmieci nie próbując nawet go przeczytać. Niestety, każdy człowiek ma nieco inną chemię organizmu i efekty uboczne mogą się pojawiać. U niektórych - bardzo ciężkie. Ale to że jedna osoba na tysiąc czy dziesięć bądź sto tysięcy ludzi zostanie dotknięta takimi efektami ubocznymi nie oznacza że te leki są złe. "Pewnie to co piszę uznasz za śmieszne ale mi to powiewa, napisałem to dla ludzi, którzy chcą się czegoś dowiedzieć więcej o świecie niż tylko telewizja i gazeta" mówisz, tak jakby internet był jakimś błogosławionym nieomylnym medium... Wrzucając takie filmiki sam udowadniasz jak dajesz się ponieść sztucznie wykreowanej histerii. Dodatkowo mącisz ludziom w głowach, bo miejscami piszesz zwykłe bzdury, jak to że nie ma dowodów na to że przyczyną nastrojów jest stan chemii w mózgu. Jeśli nie chcesz wierzyć autorytetom, nic nie znaczą dla ciebie badania specjalistów którzy od lat siedzą w temacie, to idź do osiedlowego dilera, kup tabletkę extasy, łyknij i poobserwuj swoje nastroje. Ręczę że się zmienią i ręczę że jest to tylko kwestia chemii działającej na mózg.

Tztus84

Jeśli chcesz takiego świata, który opisałeś, to jest to świat sztuczny, brutalny, i bezsensu. To tworzenie sztucznej bańki piękna, cudowności, idealności. To prowadzi do zniszczenia. Jeśli tak ma wyglądać świat, to lepiej sobie strzelić w głowe już dzisiaj.



Do takiego świata mimo przeszkód dążymy i tak będzie, wiec możesz już rozglądać się za pistoletem. Mi to nawet pasuje, "Nowy wspaniały świat" Huxleya uważam w przeciwieństwie do większości za prawdziwą utopię gdzie nikt nie jest nieszczęśliwy.
  • -4

#15

Sventer.
  • Postów: 241
  • Tematów: 37
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Tak i uważasz że skoro "biznes to biznes" to nic się nie stało? Uważasz, że należy to akceptować? Tak poniekąd masz rację iż ludzie nie czytają ulotek, lub też czytają ale mimo to biorą leki. Bo nie mają innego wyjścia? Uważasz, że tego typu relacja, a bo było na ulotce usprawiedliwia twórców tegoż leku? Czy może lekarza, który wypisał receptę?

Zarzucasz mi, że piszę bzdury, a sam to robisz niczym nie poparte dowodami Twoje słowa. Ja podałem fakty, użyłem argumentów(nie autorytetów, które nie mają dla mnie znaczenia). Także mylisz się w tej kwestii, że ta moja wzmianka o firmie BAYER nie ma nic do tematu. Ma i to dużo, bo jest to jedna z wielu firm farmaceutycznych, która lobbuje różnego rodzaju leki. Tragiczną utopię prezentujesz w swoich słowach i uważasz, że tak musi być i już. Ja się z tym nie zgadzam, każdy z nas ma wpływ na rzeczywistość choćby przekazanie innym wiedzy, do której mam prawo, tak samo jak Ty. I nie mam zamiaru niczego łykać tylko dlatego, że Ty mi tak napiszesz. I jeśli chcesz dalej prowadzić jakąkolwiek dyskusje to zacznij używać argumentów, bo nie mam zamiaru tracić czasu na przekomarzanie się z Tobą. Żeby nie odbiegać od tematu dorzucę coś co myślę, jest kolejnym z tysięcy przypadków "moich bzdur" przypadków nie wypałów leków. Filmik, której wyżej zamieściłem, są dowodem na to iż leki, które nam się "serwuje na tacy" nie do końca są pomocne, niszczą nasz organizm i jestem śmiem twierdzić, że jeśli była taka sytuacja iż dana osoba miała zaburzenia, to leki mogły wywołać efekt domina pogłębiając "chorobę".


Nim lek trafi na rynek, przechodzi szereg testów i eksperymentów medycznych, nazywanych zbiorczo badaniami klinicznymi, które dzieli się na 3 główne fazy. Substancja jest sprawdzana nie tylko pod względem skuteczności, lecz przede wszystkim pod kątem możliwych skutków ubocznych. Niektóre, takie jak biegunka, ból głowy czy wysypka, są dopuszczalne i należy o nich po prostu poinformować na ulotce. Jednak wiele substancji czynnych może mieć fatalny wpływ na zdrowie i życie człowieka przez co eksperymentalny lek nie może nigdy trafić na rynek. Mimo to w praktyce czasem się tak zdarza…

Przedstawiamy kilka najsilniejszych substancji farmakologicznych, które z różnych przyczyn zebrały śmiertelne żniwo wśród niewinnych ludzi.


Mediator - śmierć zamiast zrzucenia wagi
Firma farmaceutyczna Les Laboratoires Servier przyczyniła się do śmierci osób, które przyjmowały lek o nazwie Mediator, znany również jako Benfluorex. Szacuje się, że liczba zgonów spowodowanych przyjmowaniem tego leku wyniosła około 1300.

Mediator przepisywany przez przez lekarzy osobom chorym na cukrzycę, jako środek wspomagający walkę z otyłością. Od roku 1976, kiedy pojawił się na rynku, aż do 2009, zażyło go ponad 2 miliony osób, również tych nie cierpiących na cukrzycę, chcących zrzucić niechciane kilogramy. Ponad 3500 osób trafiło do szpitala z poważnymi zaburzeniami pracy zastawek serca.

W latach 90. zakazano sprzedaży Mediatora w Stanach Zjednoczonych, Hiszpanii oraz we Włoszech. Najdłużej zwlekała Francja, mimo wielu alarmów i raportów, wskazujących na szkodliwe działanie leku, który zawiera trującą substancję zbliżoną składem do amfetaminy. Ostatecznie sprawa trafiła do sądu – w poniedziałek, 14 maja 2012 roku rozpoczął się proces w sprawie toksycznego leku.



Pavulon i łowcy skór
Pavulon to lek, który blokuje przewodnictwo nerwowo-mięśniowe i tym samym powoduje zwiotczenie mięśni. Podawany jest przede wszystkim przez anestezjologów podczas pacjentom, których oddech jest utrzymywany sztucznie w trakcie operacji. Pavulon zatrzymuje oddech pacjenta na czas trwania zabiegu, by nie zakłócał on działania aparatury. Jeżeli jednak podany zostanie w wysokiej dawce przytomnemu człowiekowi, prowadzi do sparaliżowania mięśni i bolesnej śmierci przez uduszenie.

Sprawa śmiercionośnego działania leku Pavulon nieodłącznie wiąże się z aferą „łowców skór”, która miała miejsce w Polsce 10 lat temu. Sprawa została ujawniona przez Gazetę Wyborczą w 2002 roku w obszernym reportażu. Dotyczyła handlu tzw. „skórami”, czyli zwłokami ludzkimi. Pracownicy pogotowia łódzkiego nie tylko przyjmowali pieniądze za wskazanie „zaprzyjaźnionym” firmom pogrzebowym ciał zmarłych, lecz także udowodniono im zabójstwo kilku pacjentów z użyciem Pavulonu.



Talidomid i deformacje płodów
Historia teratogennego działania talidomidu to jeden z największych skandali przemysłu farmaceutycznego. Drobny błąd kosztował zdrowie ponad 15 000 płodów ludzkich.

Talidomid, organiczny związek chemiczny otrzymany przez chemików z instytutu Chemie Grďż˝nenthal z Republiki Federalnej Niemiec w 1953 roku, szybko zyskał popularność jako lek przeciwwymiotny, przeciwbólowy i ułatwiający zasypianie.

Otrzymaną w laboratorium chemicznym substancją była tzw. mieszanina racemiczna talidomidu. Składała się ona z dwóch enancjomerów – form, różniących się od siebie właściwościami optycznymi. Jedna z nich miała działanie lecznicze, a druga – teratogenne - oznacza to, że była silnym mutagenem, uszkadzającym płód, rozwijający się w łonie przyjmującej lek kobiety. Niestety, dowiedziano się o tym dopiero kilka lat po tym, jak lek trafił na rynek

W latach 1957-1961 talidomid był przepisywany jako lek łagodzący mdłości, szczególnie sprawdzający się u kobiet w ciąży. Zanim wykryto szkodliwe działanie leku, jego ofiarami padło 15 tysięcy ludzkich płodów, z czego na świat przyszło ponad 12 tysięcy upośledzonych fizycznie dzieci (z których przeżyło 8 tysięcy).






Xanax – trucizna gwiazd
Badania toksykologiczne zwłok piosenkarki Whitney Houston wykazały, że kobieta zażyła przed swoją śmiercią Xanax, jednocześnie przyjmując alkohol. W podręcznej apteczce piosenkarki znalazły się środki uspokajające lorazepam i valium.

Xanax zaliczany jest do grupy leków psychotropowych, natychmiastowo redukujących poczucie lęku i napięcia psychicznego. Doskonale sprawdza się w walce z tremą. Jest powszechnie przepisywany przez lekarzy psychiatrów, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Dochodzenie w sprawie śmierci gwiazdy muzyki pop dowiodło, że Xanax nie był przyczyną zgonu, choć wpłynął na utratę przytomności artystki. Stwierdzono, że bezpośrednim powodem śmierci było przedawkowanie kokainy oraz zaburzenia pracy serca Houston.

Co jednak zaskakujące, metabolity (produkty metabolizmu) Xanaxu odkryto również w zwłokach w 2009 roku Michaela Jacksona, który zmarł najprawdopodobniej na skutek działania koktajlu różnych leków.


Źródło: http://odkrywcy.pl/g...riazdjecie.html



  • 1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych