Normalnie wstyd sie przynać:
biały szlafrok (taki bardzo puchaty i duży -zawsze taki chciałem ) taki sam tylko mniejszy kupiłem noxilince, 2,5 kg słodyczy , butelka Cabernet Sauvignon z 2009r (nawet niezły
) , dezodorant,jakies kosmetyki. połowa bardzo fajnego garnka(druga połówka jest noxilinki
-wspólny prezent ).Los zgotował mi prezent dodatkowy:: dzisiaj udało mi się zdobyć kuchnie węglowa w stylu retro w stanie praktycznie idealnym( ceramiczna polewa bez jakichkolwiek uszkodzeń) w cenie" jak za darmo".A szukałem takiej chyba z 2 lata.
Wieczór wigilijny był bardzo romantyczy i taki "cieplutki".
A tak poza tym to jak poprzednicy pisali, to już nie czuć tej magi świąt. Kiedyś to było jakoś inaczej, no ale nie ma co patrzeć w wstecz, bo już pewno ta magia świąt nie powróci.
U mnie wigilia jest wielkim świetem (niekoniecznie religinym ale też nie do końca ) przygotowania dosłownie nas zabijają, dzisiaj koniec wielkiego kilku dniowego wędzenia wedlin, razem gotujemy(ja dużo mniej niż Noxilinka),zmywamy (jedno myje- drugie wyciera).Podłoga wyszorowana i wywiórkowana (stara XIX-wieczna technologia- strasznie pracochłonna) i wypastowana.Podłoga kaflowa odświerzona.Plecy i ramiona bola jak cholera ale było warto.
Przeraża mnie myśl ,że mógłbym spedzać wigilie samemu.
Kot rozbroił już troche choinke:
Zwierzki przeżarte i szczęśliwe(kot poszedł spać do pralki(ulubiony schowek)).