Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kult Cargo


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
4 odpowiedzi w tym temacie

#1

Marduk.
  • Postów: 18
  • Tematów: 14
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Tak jak zapowiadałem to daaawno temu, oto przed waszymi oczkami kolejny art. Dotyczy (jakże to odkrywcze) kultów cargo. Wielu z was pewnie niewiele mówi ten termin. OK, postaram się zacząć wszystko od początku - trudno byłoby to zrobić inaczej. :)
W każdym kręgu kulturowym, w każdej zbiorowości ludzkiej istnieją wzmianki o bogach, przybyszach o nadzwyczajnych właściwościach i zdolnościach, którzy w pradawnych czasach zeszli na ziemię i złożyli wybrańcom przeróżne obietnice. Informacje o tych "odwiedzinach" przekazywane są z pokolenia na pokolenie właśnie w postaci kultu cargo i mitologii. Tradycje pierwotnych ludów traktowane są często jako prymitywne obrzędy, coś, co nie ma i nigdy nie miało odzwierciedlenia w rzeczywistości. Jest to jednak dość lekceważące spojrzenie na sprawę, która może być kluczowym dowodem na odwiedziny Obcych w przeszłości.
Według takiej hipotezy prymitywne ludy w swoich rytuałach i legendach przekazywały wiedzę o wizycie Obcych. Nie mogąc zrozumieć tego, co działo się wokół nich, nie mogąc ogarnąć tajemnych mocy wszechmocnych Przybyszów, nasi przodkowie uznali owe zjawiska za nadprzyrodzone i postanowili je skopiować, aby móc przekazywać zdobytą wiedzę przez kolejne wieki. Takie właśnie, według teorii kultu cargo, miały źródło różnego rodzaju obrzędy pierwszych cywilizacji.
Teoria ta nie jest tylko zwykłym domniemaniem. Istnieją liczne dowody zarówno z zamierzchłej, jak i współczesnej historii. Poniżej przedstawię kilka najbardziej znanych.
Pierwszym niech będzie Nowa Gwinea, a ściślej tereny zamieszkiwane przez Papuasów. Na obszarze tym wylądował australijski samolot. Plemienni szamani z dużym problemem próbowali... określić jego płeć! (chyba im się nie powiodło :) Na tym jednak nie koniec. Prymitywny lud począł oddawać cześć bogom, którzy zrzucali z nieba podarki (jakby ktoś się nie domyślił, była to pomoc humanitarna). Przedmioty pozostawione przez pilotów były czczone, uznawane za święte. Skopiowano radiostację, którą wykonano ze słomy oraz bambusa. Pomimo, iż nie znali przeznaczenia urządzeń, nie potrafili z nich korzystać, Papuasi przechowywali je z największą ostrożnością i pietyzmem. Byli także głęboko przekonani, że bogowie do nich powrócą, nieraz wszak słyszeli głosy dobiegające z pozostawionych przez nich darów. Tak rodzi się nowa religia...
Podobne wydarzenia nasiliły się szczególnie po II wojnie światowej. Związane to było zapewne z "wzmożonym ruchem powietrznym". Do takich przypadków należy np. oddawanie czci samolotom bojowym przez ludy zamieszkujące wyspy Archipelagu Bismarcka. Niewiele od tych różnią się obrzędy plemienne Kukukukusów. (o w pip, ale nazwa :) Sporządzają oni kopie samolotów, do czego używają drewna oraz lian. Aborygeni również nie oparli się urokowi samolotów- za pomocą specjalnych "instrumentów" wydawali dźwięki kopiujące odgłosy silnika odrzutowego. W ich mniemaniu naśladowali "głos ojca swojego rodu". Tu kończą się przykłady kultu cargo dotyczących wydarzeń z historii mniej więcej współczesnej. Przejdźmy do przekazów i rytuałów dotyczących czasów, kiedy prymitywni ludzie nie mogli niczego skopiować od "sąsiadów z innego kontynentu", a źródłem byli najprawdopodobniej Obcy (nie wiem dlaczego nie lubię używać słowa kosmici - w końcu sami nimi jesteśmy, czyż nie?).
Pierwszym z nich niech będą obrzędy ludu Dinka. Plemiona te zamieszkują obszar południowego Sudanu, żyjąc (a jakże by inaczej) zgodnie z naturą. Ludzie ci są najwyższymi na świecie. Szczególna rolę w ich religii odgrywa (podobnie jak wśród wielu innych plemion) bydło. Jest ono uznawane za łącznik pomiędzy światem ziemskim a boskim. To właśnie owym boskim istotom zawdzięczają pochodzenie swojej kultury. Ważnym dowodem mogącym świadczyć o ingerencji pozaziemskiej cywilizacji jest tzw. obora bogów, czyli najważniejsze sanktuarium tego ludu. Budowla ta ma w podstawie okrąg o średnicy dwunastu metrów. W środku jest praktycznie pusta. Nie ma tam nic oprócz rytualnego bębna i ościenia, o których pochodzeniu i pierwotnym przeznaczeniu nic nie wiadomo. Dziwnym wydaje się przecież fakt czczenia ościenia (jak to zabawnie brzmi :) przez lud niezwiązany z morzem, żyjący głównie z pasterstwa. Według samych Dinka są oni bezpośrednimi potomkami niebiańskich istot, a ściślej Mayuala przybyłego bardzo dawno temu na Ziemię i ożenionego z ziemską (a dokładniej "dinkańską") niewiastą. Nie zdążył jednak doczekać się potomka, wrócił bowiem do swoich w obłoku dymu, grzmotów i ognia. W miejscu, z którego wyruszył zbudowano wspomnianą wyżej oborę bogów. I tu może się nam nieco wyjaśnić tajemne znaczenie bydła, jako łącznika między światami. Prawidłowość ta powtarza się w wielu kulturach. Prawdziwe tego znaczenie nie jest jednak do końca zrozumiałe. Wiadomo jednak, że Egipcjanie uważali byka za środek transportu bogów. Nie dziwi więc teraz nazwa "obora bogów". Z tego miejsca wyruszali przecież na swoich "bykach" do gwiazd! Warto też wspomnieć, że podobne wierzenia znaleźć możemy w innych kręgach kulturowych. Na tym jednak nie kończą się obrzędy około dwudziestu plemion Dinka. Co roku odbywa się specjalna ofiarna ceremonia. Właściwie przygotowany (czyt. zabity) byk, który ma stać się łącznikiem, kierowany jest w odpowiednią stronę świata. Podczas tych obrzędów Dinka wpadają w specyficzny trans - zaczynają mówić w nieznanym języku, wykonują nieskoordynowane na pozór ruchy, przewracają gałkami ocznymi. Według wierzeń zostają wtedy "opętani przez stwórcę".
Warto też zwrócić uwagę na obrzędy brazylijskich Indian Kayapo. Podobnie jak Dinka wierzą, że ich kultura wywodzi się od boskiej istoty - Bepa Kororotiego. Aby go uczcić zakładają specjalny, rytualny strój, który zrobiony został ze słomy. Razem ze specjalnym maskami jest on niemal wiernym odzwierciedleniem kombinezonów dzisiejszych astronautów. Rytuał ten wiąże się także z legendą o bogu Kayapo. Według plemiennych podań opuścił ziemię, czemu towarzyszyły grzmoty, ogień i dym. Skojarzenia chyba nasuwają się same.
Jak widać z przedstawionych przeze mnie przypadków, kult cargo oraz mitologia mogą dostarczyć nam wielu informacji o pochodzeniu różnych zbiorowości ludzkich. Są one niezwykle cenne. Naukowcy jednak negują ten fakt, uznając dziwne, niepasujące do ich przekonań przedmioty wyłącznie za "symbolizm" czy "sztukę dekoratywną". Warto jednak pamiętać że tak jak dzisiejszym prymitywnym ludom, tak i dawnym kulturom, sztuka nie służyła jako źródło doznań estetycznych, ale odzwierciedlali przy jej pomocy rzeczywistość, chcąc przekazać przyszłym pokoleniom swoją wiedzę i pamięć o bogach... 8-)

Na tym kończę, pozdro Marduk. :papapa:
  • 0

#2

Isentor.
  • Postów: 51
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ciekawe informacje tym bardziej ta ich świątynia i aż tak widoczne powiązanie z obcą cywilizacją.

Na pewno w coś tym jest przecież bez powodu nie czciliby wymyślonych przez siebie bogów.
  • 0

#3

Traper.

    Tajny Współpracownik

  • Postów: 1485
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Niezły artykuł. Mic nie dzieje się bez przyczyny, więc i tamte ludy nie tworzyły tego co stworzyły bez celu :)
W tym wszystkim jest jakiś sens :D
  • 0



#4

Likelost.
  • Postów: 64
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To, że w pszeszłości te plemiona gościły Obcą Cywilizację wydaje się być oczywiste.
Hmm... ciekawe dlaczego jakoś nikt się tym na poważnie nie zajmuje
Bardzo dobry rtykuł, czekam na następną część.
  • 0

#5

może tak może nie.
  • Postów: 504
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W artykule mamy do czynienia z pewną terminologiczną nieścisłością, czy jak mawiał pewien popularny polityk - "semantycznym nadużyciem". Po pierwsze - sam tekst nie bardzo mówi o kultach cargo. To że ktoś oddaje cześć samolotom w świetle tych osobliwych religii, nic jeszcze nie znaczy. Gdyby przybył do nas mieszkaniec bardziej dzikich terenów Czarnego Lądu, zapewne uznałby że mężczyźni wyznają u nas kult samochodów - z takim pietyzmem wielu z nas się z nimi obchodzi, myjąc i pucując je przez cały weekend. Nie uszedłby uwadze zapewne fakt że budujemy domy tym martwym przedmiotom w postaci garażów. Jakie to zdziwienia wzbudza w nas że jakieś tam plemię buduje chatę dla bębna, a nie dziwi nas budowanie "chaty" dla naszych aut, traktowanych w sposób nie mniej rytualnie niż owy bęben. Czy zatem nasze garaże są wyrazem kultu cargo, dowodem na nieziemskie pochodzenie naszej cywilizacji i kontakty z obcymi w zamierzchłych czasach? Oczywiście nie. Kulty cargo są ściśle zdefiniowane, muszą posiadać konkretne elementy, być synkretyczne itd. Powstają w bardzo specyficznych warunkach, religia na bazie której powstają musi mieć tzw "cargijskie podłożę" - stąd o kulcie cargo można mówić w wypadku Gwinejczyków czy niektórych miejsc w Afryce, a nie o Europie, Australii czy Ameryce Północnej. Takim sztandarowym przykładem jest Yaliwanizm i Ruch Góry Huron, z naszej perspektywy chyba najdziwniejsze religie jakie istnieją na ziemskim padole.

Kulty cargo pokazują coś dokładnie odwrotnego niż stara się to przedstawić Marduk - "ziemskość" naszych religii, ich genezę tkwiącą w ludzkiej trywialność i zwykłej niewiedzy. Cargo pokazuje jak nierozumienie "zwykłej" rzeczywistości, tworzy byty nadnaturalne o mocach które tak naprawdę nie posiadają. Marduk nie ustrzegł się przy tym egzofascynacji, przypisywaniu rzeczy dla nas innych, boskiego pochodzenia. Tak jak wspomniane ludy przypisują boskie pochodzenie samolotom, tak Marduk przypisuje boskie pochodzenie krowim zagrodom. W ramach obrony kolegi, można dodać że większość kultur dopatruje się w odmiennych od swoich społeczeństwach, pochodzenie nieziemskiego. Nie ma jednak obrony dla delikatnych matactw których dopuścił się Marduk - jaki to instrument Aborygenów naśladuje odgłos silnika odrzutowego? Jak i kiedy tak oporna na zmiany, hermetyczna kultura, jak ta aborygenów, stworzyła taki instrument? Bo jeśli chodzi Ci o didgeridoo, o którym mówi się że to "dźwięk przodków" i może nawet jakoś przypomina odgłos silnika... to ten instrument ma ponad tysiąc lat i na pewno nie został stworzony pod wpływem kontaktu z samolotem. To samo ze "słomianym duchem" Kayapo. To co napisałeś to jedynie interpretacja tego obrzędu, przez nikogo innego jak... Ericha von Danikena. Sam Daniken zobaczył cały ten obrządek na zdjęciu czy tam na filmie i stwierdził że przedstawia astronautę i jest dowodem na kontakty Kayapo z kosmitami. No cóż, cała wydarzenie przypomina troszeczkę naszą dziecięcą zabawę w "krowe" - Indianie łapią za palce słomianej postać by po chwile od niej uciekać - i ma to też tyle wspólnego z kosmitami co nasza popularna "krowa".
  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych