Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nie mam nic, 4000 : 0 dla ego


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
89 odpowiedzi w tym temacie

#76

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

a jakie to ma znaczenie? Czy największym znaczeniem nie ma to co sam o sobie myślisz? Polegając na opinii innych pozbawiasz opinii sam siebie. Jesteś zależny od innych, bezwładny. Nie masz nic. Jeżeli ktoś ma Cię za dupka a nie ma ku temu najmniejszego powodu to komu wystawia świadectwo? Tobie czy sobie?

Komuś jest źle a inni nie czują... Ciągle nie zrozumiałeś, że to tylko ego klasyfikuje coś jako złe lub dobre już teraz, natychmiast, bo ego nie może trwać w bezczynności.

Przypomnij sobie, czy coś, co w przeszłości klasyfikowałeś jako złe wydarzenie nie doprowadziło Cię do czegoś dobrego? Założę się, że takich "niby złych" sytuacji było mnóstwo. Trudno jest nauczyć się "być" bez oceniania tego co się zdarza. A być to przecież jedyne co mamy.

Pisałeś coś o rozwoju. Na jaką za przeproszeniem cholerę zapisujesz sny? Sam widzisz, że ani sny, ani medytacja nic Ci nie dały. Po co się więc przy tym upierasz? Czy przypadkiem Twój rozwój nie jest kolejnym pomysłem Twojego ego? Widzisz Andarze, że to nie jest proste pozbyć się ego. Jest podstępne i często będzie Ci się wydawało, że to już to. Ale gdy raz dostrzeżesz granicę ego już nigdy jej nie zapomnisz. Tutaj dostajesz drogowskazy. Nic więcej. Nikt nie ma recepty dla Andara. To musi być ten chwila i ten moment. To musi być Twoja ścieżka. Nawet jeżeli jest taka sama, to każdy z nas inaczej ją znalazł.

Użytkownik wieslawo edytował ten post 02.12.2012 - 16:33

  • 0

#77

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Po co się więc przy tym upierasz?


Po to, by pamiętać więcej snów i doświadczać LD, inna sprawą jest, że nie chce mi się snów zapisywać. Pewnie, że zapiszę wszystkie, ale te kilka czy kilkanaście minut traktuję jak przykry obowiązek.

Jest podstępne i często będzie Ci się wydawało, że to już to. Ale gdy raz dostrzeżesz granicę ego już nigdy jej nie zapomnisz.


Jak ego może być podstępne, skoro chyba wiem czego ja świadomie chcę(jaką decyzję świadomie podjąłem), a co wynika z chwili? Rozumiem przerwać coś i szukać usprawiedliwień, by się nie obwiniać, ale sam początek zawsze zainicjowaliśmy my. W ogóle nie wiem o co chodzi z tą granicą, dostrzeżenie jej w czym miałoby mi pomóc? Co w waszym przypadku nią było?

Ja już nie wiem o co chodzi z tym całym ego :/ honor = ego? nic innego nie przychodzi mi do głowy... Po prostu napiszcie, czemu wy możecie medytować, a ja miałbym odpuszczać to sobie?

a jakie to ma znaczenie? Czy największym znaczeniem nie ma to co sam o sobie myślisz? Polegając na opinii innych pozbawiasz opinii sam siebie.


Nie ma, to my mamy czuć się ok ze sobą, ale miałem na myśli jakiekolwiek oceny, nieważne czy miałyby na celu nas wyzwać czy pochwalić, ważne, że osoba, która lubi osobę x może nie lubić osoby z, a ja mogłem być zarówno x jak i z, lubianą albo nielubianą. Skąd wiem jak traktowałby mnie przyjaciel, gdybym był innym człowiekiem? Ktoś może mnie lubić takiego jakim jestem, ale nie jest to nic pewnego, mógł lubić, mógł też nie lubić.

Użytkownik andar edytował ten post 02.12.2012 - 16:50

  • 0

#78

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ale skoro medytacja ani zapisywanie snów nic nie daje? Więc po co? Mi medytacja nic nie daje, a przynajmniej nie taka "klasyczna". Już więcej czerpię radości obierając pomarańcz zachwycając się, tak dosłownie zachwycając, tym jak cudownie natura stworzyła ten jak i inne owoce. Taka chwila niemego, niezmąconego analizą zachwytu. Zapach, smak, tekstura, rozwój od ziarna, przez drzewo, przez kwiat do czegoś tak niesamowitego. Piękne i proste zarazem.

Nic się nie martw. Większość nie rozumie i nie widzi tego czym jest ego. Moje ego jest jednocześnie mną i nie jest. Nadaje wymiar fizyczny mojemu istnieniu a jednocześnie będąc drogą do rozwoju jest i przeszkodą. Większość nie zdaje sobie sprawy, że ciągle coś wymyśla. Co będzie jutro, za tydzień, za dwa, co się wydarzyło, każde wydarzenie zajmuje czas na zakwalifikowanie dobre/złe/dlaczego. To jest ego. Rozwój polega jednocześnie na byciu i na dostrzeganiu tego ego. Dopiero kiedy to zrobisz poczujesz stronę duchową swojego istnienia. Pal licho religie. To wymysł ludzki. Chodzi o sam prosty fakt, że każdy z nas jest wyjątkowy na swój sposób. Tak jak wszystko co zrobiłeś do tej pory zaprowadziło Cię do tego miejsca gdzie jesteś, tak samo to, że każdy jest jaki jest, sprawia, że świat tu i teraz wygląda jak wygląda. Sztuką w byciu szczęśliwym jest być/trwać/tu. Nic więcej nic mniej. Nie oceniać sytuacji. Ego pojawi się u Ciebie notorycznie. Ciągle przywołujesz przeszłość lub przyszłość a czy to naprawdę jest ważne? Przeszłości nie ma, nie zmienisz jej, po co ją rozpamiętywać? Przyszłości nie przewidzisz, więc po co ją analizować? Tutaj jest rola ego. Ty nie masz mieć czasu na trwanie tu w tej chwili.

Spójrz na bawiące się dzieci. To jest nasz naturalny stan. Stan w którym nie ma pragnień, nie ma rozwiniętego ego z naszym systemem wartości gdzie być/mieć/wyglądać jest najważniejsze. Dzieci nie oceniają się (do pewnego etapu). Owszem drugie może wzbudzać ciekawość ale nie ma oceny dobre/złe/brzydkie/ładne/chcę być taki/nie chcę. Naszym naturalnym stanem jest szczęście. Ciągle szukanie czegoś to ego. Nawet teraz wiem doskonale, że przeze mnie przemawia ego z pozycji wyższej. Ale ego się przydaje. Zresztą nie dorośliśmy do jego pozbycia się na stałe. W świecie, w którym ego jest obecne tak silnie obnoszenie się z jego brakiem skazuje na ostracyzm. Co wcale nie znaczy, że nie można go obserwować.

Temat rzeka. Odsyłam Cię do Echartd Tolla. W prost i przystępny sposób Ci to wyjaśni odkrywając "no przecież ja to wiem", chociaż...ktoś z Twoim tak silnym ego, może stwierdzić "to są bzdury". Klasyczne zagranie ego.
  • 1

#79

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Przy obecnym stanie rzeczy, przy własnych ograniczeniach, których nie jestem w stanie po prostu zaakceptować (świadomym swoich wad i zalet można być do czasu, gdy to nie wpływa znacząco na nasze funkcjonowanie "jest i już. Akceptuję, że jest") - nie będę zainteresowany odkrywaniem tego co nazywasz naturalnym stanem, w ogóle byciem tu i teraz. Wygra frustracja itp. Tak tu też daję tego przykład, wyjeżdżam za bardzo w przyszłość, ale znam chociaż na tyle siebie, że wiem, że tak właśnie będzie. Dlatego tyle metod mnie ciekawi i tyle z nich szybko odrzucam, bo na zaakceptowanie problemów nie liczę. Będąc biednym szukamy rozwiązania na zewnątrz, nie pocieszenia w sobie. Chyba, że to pierwsze choc konieczne, to wymaga poprzedzenia tym drugim, ale to co innego... Gdybym zaczął od szukania szczęścia w sobie mogłoby wyjść, że problemy i naprawa ich nie jest konieczna, mimo że te problemy SĄ. Na to nie pozwolę :/ muszę działać w kierunku zmian i tyle.

Użytkownik andar edytował ten post 02.12.2012 - 17:51

  • 0

#80

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tobie potrzeba innego ustroju, który już był i przeminął. W PRL każdy musiał pracować i basta. To by Ci pasowało, nic nie musisz się starać bo i tak praca jest nawet dla największych nieudaczników. Państwo by się Tobą zaopiekowało


Ale to był ten zły ustrój, prawda? Co dręczył człowieka i w ogóle zmieniał życie w koszmar... teraz dopiero mamy wolność i swobodę! Każdy może cierpieć i przegrywać życie ile i jak tylko zapragnie!



Człowiek się musi dopasowywać do panujących realiów wokół. Na tym polega życie. Może też te realia zmieniać w ramach swoich możliwości. Ale gór nie przeskoczysz. Nie ma już PRL, i nie ma pracy dla każdego, nie ma opieki medycznej dla każdego i nie ma wielu rzeczy dla każdego. Są fakty i tyle, trzeba się odnaleźć. Co czeka takiego gościa jak andar ? Nic. Bo on szuka jakiś lepszych czasów, jakiś cudów nie widów, medytacji, oświecenia i bzdur. Nic nie znajdzie, rodzice umrą, pójdzie pod most. Przecież nawet ci co tak medytują, mnisi, to mają swój klasztor i jakiś sposób na życie, konkrety, jak zdobyć żywność, jak przetrwać zimę, mieć dach nad głową, mają konkretne metody przetrwania i wtedy sobie medytują. A tu jakiś kolo porywa się z motyką na słońce, jest leniem, nic mu się nie chce, ale chce medytować i czynić cuda a skończy pod mostem.



Mamy bić brawa, że powstałeś ? Zdaj sobie sprawę, że takich jak Ty powstało miliardy.


Niezupełnie o to mi chodziło. Jakakolwiek ocena mnie przez kogoś w realu drażni, bo pokazuje mi jak cienka jest granica między pozytywną oceną a negatywną. Dla swojego przyjaciela jesteś najwspanialszy na świecie, a ten sam przyjaciel takiego mnie może mieć za dupka, czyli ta 1 osoba w odwrotnej sytuacji tzn. gdyby była jak ja byłaby również tą nielubianą. Po co mi wiec ktoś kto nie lubi wszystkich jednakowo? Nie chce się wpasowywać w czyjeś wyobrażenia o idealnym partnerze/przyjacielu, bo zawsze będzie ten drugi, który nie ma szans, gdy inny je ma.

Co do problemów i reakcji otoczenia, to mnie właśnie dziwi, że komuś jest źle, a oni potrafią zachować się tak jakby nie czuli tego samego. Nie rozumiecie, że taki np. bezdomny czuje ból? To jego ból się liczy w tej chwili, to nad nim należałoby się użalać chwilę chociaż.



A Ty jesteś bezdomny ? Nie. Rodzice zapierdalają byś mógł swoje historie wymyślać i medytować. Tak jak napisałem wyżej, ci mnisi jednak pracują, coś robią, tak by było jedzenie i przetrwanie. I potem sobie medytują. A Ty chcesz by się już użalać nad Tobą w imię czego ? Ani żeś bezdomny, ani głodny, ani chory, nic Ci nie dolega.

Na dodatek, piszesz tak jakby praca za 900 zł/mies Ci się należała, jak psu buda. To jakaś kpina. W kraju jest 2 mln bezrobotnych, ludzie łażą i szukają pracy, rejestrują się w urzędach. A taki jak Ty stwierdzi, aaaaaa jestem jaki jestem, więc będę tylko te 900 zł wyciągać bo nic więcej nie umiem. Tobie to jest potrzebny zimny prysznic.

Życie to stałe dążenie do przyjemności, tyle i aż tyle. Tylko Ty tych przyjemności nie masz zamiaru dostrzegać. To jest nawet to, że masz gdzie spać i co jeść. A nawet sranie jest przyjemne.

Ja też właśnie pozwoliłem sobie na odrobinę przyjemności pisząc tego posta :)

Użytkownik Xellos edytował ten post 02.12.2012 - 18:55

  • 0

#81

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Życie to stałe dążenie do przyjemności, tyle i aż tyle. Tylko Ty tych przyjemności nie masz zamiaru dostrzegać. To jest nawet to, że masz gdzie spać i co jeść. A nawet sranie jest przyjemne.


Cieszenie się największym drobiazgiem, nieustannie. Sedno sprawy. Wystarczy? To wszystko rozumiem, to wy nie dostrzegacie trudności, które przeszkadzają mi w takim czerpaniu radości ze zwykłych rzeczy, może i nawet domowych obowiązków. Mam stale przed sobą obraz "nieudanego" pod jakimś względem siebie, w takiej sytuacji mimo konsekwencji, bo czas przecież leci jakos nie wiem za co się zabrać i jak wytrwać w tym co zacznę (żeby to było regularne, na stałe). Nic tu nie widzę z lenistwa, ja chcę się zmienić, ale też nie chcę zaczynać cieszyć sie jakimiś bzdurami. Dom zacznie się walić, a ja mam uznać to za fakt i przejść obojętnie obok tego? A co z działaniami, siłą woli? Na brak siły narzekam i mam rację, jedni ją mają i zmieniają się nie do poznania, inni zmuszeni są albo sie użalać, albo akceptować to co jest. Ja nie zaakceptuję na pewno. Dość pokutowania za feralne geny.

Ja też właśnie pozwoliłem sobie na odrobinę przyjemności pisząc tego posta


Zaczynam rozumieć bardziej o co chodzi w tym cieszeniu się drobnostkami, wszystko polega na założeniu, że coś jest piękne/śmieszne/takie i owakie, choć w rzeczywistości powinno wyp.. np. szczekający pies. Chyba że o inną przyjemność chodziło niż ta z przewidywania reakcji.

Użytkownik andar edytował ten post 02.12.2012 - 19:51

  • 0

#82

PTR.
  • Postów: 958
  • Tematów: 135
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 2
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Właśnie chodzi o to że gdy czujemy negatywne emocje oznacza to że to w nas potrzebna jest zmiana. Gdzieś popełniamy błąd.
Pozytywny stan szczęścia bez oczekiwań i pragnień jest naszym naturalnym stanem.
Najwyższa prawda jest największą radością. Im mniej pragniemy tym łatwiej. Wystarczy być tu i teraz. Ta chwila już jest doskonała. To my mamy skrzywione postrzeganie.
  • 0



#83

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Właśnie chodzi o to że gdy czujemy negatywne emocje oznacza to że to w nas potrzebna jest zmiana. Gdzieś popełniamy błąd.
Pozytywny stan szczęścia bez oczekiwań i pragnień jest naszym naturalnym stanem.
Najwyższa prawda jest największą radością. Im mniej pragniemy tym łatwiej. Wystarczy być tu i teraz. Ta chwila już jest doskonała. To my mamy skrzywione postrzeganie.


a co ma powiedzieć ofiara wypadku? bezdomny? ciężko chory? Jak coś chodzi mi o te najczęstsze reakcje (jakie my sobie wyobrażamy), wiadomo, że 1 na 100 trafi się taki, który będzie szczęśliwy mimo wszystko. Ale dlaczego tak się upieracie nad nierobieniem nic w związku z problemem, który da się rozwiązać (załóżmy jest taka szansa, wymagająca siły w ich przypadku, ale jest). Czy może nie odrzucacie metod, lecz radzicie sprawdzić/czekać czy te metody są dla nich, tzn. na ich wytrzymałość? Czy, niestety, zaakceptować i nic nie robic :/ co byście wy zrobili na ich miejscu?

A czy nie moglibyście mi w punktach, chociaż trzy takie punkty, zapisać co mam robić po kolei? Zamierzam przeczytać znowu swoje tematy, ale już to robiłem raz, nic to nie dało. Napisanie w punktach by bardziej trafiło do mnie, za jakiś czas "zgłosiłbym" się albo nic nie pisał, sam to pojął... Pozostaje jeszcze sprawa rozpoczynania od początku, z tym się pogodziłem, ale nadal pojawia się taki żal czemu to dziś. Czemu pod koniec 2012, a nie na początku 2012, gdy zmiana siebie była priorytetem. Gruntowna zmiana.

Bycie tu i teraz to dla mnie za mało... to tak jakbyście głowie rodziny poradzili cieszyc sie chwilą i tyle. Nie chodzi, że ja mam zobowiązania wobec innych, ale co z nauką, pracą może? -.- to JA chcę się rozwijać, jak może ego :/ przecież tu o mnie chodzi.. Poza tym, kiedyś zapisywałem sny 2 miesiące, nie pamietam odczuć związanych z porannym zapisywaniem, ale raczej nic ze zmuszania się. LD średnio co parę dni, dla mnie sukces, a dziś? 1-4 dni i rezygnuję. Także nie uznawajmy tak szybko, że inne cele jakie sobie ustaliłem nie sa na moją siłę, bo nie wiadomo. Część z nich realizowałem, mimo że dziś nie potrafię.

Użytkownik andar edytował ten post 02.12.2012 - 21:33

  • 0

#84

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Poza tym Andarze gdy znajdziesz swój naturalny stan, czyste szczęście z bycia, reszta rzeczy, które zrobić trzeba wykonujesz znacznie szybciej. Problemy, przestają być problemami, po prostu są. Przestajesz je nazywać, przestajesz się nimi zadręczać, widzisz wyraźniej co trzeba zrobić.

Ego Ci podpowiada znowu, że skoro będziesz szczęśliwy wewnątrz to nie będziesz chciał niczego innego. Więc lepiej nie szukać, lepiej coś wymyślić, albo znam siebie i poszukam innego sposobu. Nie ma innego sposobu a potrzeby wcale nie znikną. Będziesz je tylko inaczej postrzegał. Większość więcej uwagi skupia na co by było gdyby było. Wiedząc, że to co podpowiada ego nie da nam szczęścia, bo to jest w nas, taka potrzeba nie blokuje nas. Nie ma nic gorszego niż "chcieć za bardzo" lub utożsamiać szczęście ze stanem posiadania. Spójrz w przeszłość, pewnie jak byłem młodszy chciałeś, nie wiem, dajmy na to komputer. Masz go teraz i co? Jesteś szczęśliwy? Pewnie byłeś ale przez ile? Tydzień, dwa miesiąc? I co? I nagle odkryłeś, że potrzebujesz coś innego by być szczęśliwym. I tak gonisz od jednego stanu posiadania do drugiego. A to nie na tym polega. Myślisz, że my nie pracujemy? Nie płacimy rachunków. Że nasze przelewy wyglądają kwota 0 a tytuł przelewu ":) drodzy bankierzy szczęście macie w sobie" ? Patrząc z dystansem widzisz więcej.
  • 0

#85

Imb.
  • Postów: 394
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Arctur V.

Nie spinaj się już tak i nie zaczynaj tej swojej agitki politycznej, bo jeszcze Ci żyłka pęknie. Wiesz dobrze, że nic dobrego z tego nie wyniknie (a tym razem, jeśli dojdzie do pyskówki, to nie będzie to nasza wina ;) ). Chłopak ma swoje problemy i gadaniem o wyręczającej ludzkość z myślenia rewolucji nic nie zmienisz, więc weź po prostu głęboki oddech i posmaruj dżemorem :D

@Andar

Widzisz, już wykazałeś pewien postęp, nawet jeśli nieświadomie. Myślę, że dobrym początkiem dla Ciebie będzie, jeżeli po prostu usiądziesz sobie przy stole, położysz czystą kartkę i na spokojnie, bez pośpiechu przemyślisz to, gdzie (w sensie rozwoju) obecnie jesteś. Spisz sobie to, do czego Twoim zdaniem powinieneś dojść obecnie, a obok to, do czego rzeczywiście doszedłeś. Kiedy uznasz, że skończyłeś, zostaw to na parę dni i po tym czasie ponownie przeanalizuj to, co napisałeś. Na tej podstawie będziesz mógł się rzeczywiście określić, gdzie się znajdujesz i co teraz robić.

Użytkownik Imb edytował ten post 02.12.2012 - 22:31

  • 0



#86

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Życie to stałe dążenie do przyjemności, tyle i aż tyle. Tylko Ty tych przyjemności nie masz zamiaru dostrzegać. To jest nawet to, że masz gdzie spać i co jeść. A nawet sranie jest przyjemne.


Cieszenie się największym drobiazgiem, nieustannie. Sedno sprawy. Wystarczy? To wszystko rozumiem, to wy nie dostrzegacie trudności, które przeszkadzają mi w takim czerpaniu radości ze zwykłych rzeczy, może i nawet domowych obowiązków. Mam stale przed sobą obraz "nieudanego" pod jakimś względem siebie, w takiej sytuacji mimo konsekwencji, bo czas przecież leci jakos nie wiem za co się zabrać i jak wytrwać w tym co zacznę (żeby to było regularne, na stałe). Nic tu nie widzę z lenistwa, ja chcę się zmienić, ale też nie chcę zaczynać cieszyć sie jakimiś bzdurami. Dom zacznie się walić, a ja mam uznać to za fakt i przejść obojętnie obok tego? A co z działaniami, siłą woli? Na brak siły narzekam i mam rację, jedni ją mają i zmieniają się nie do poznania, inni zmuszeni są albo sie użalać, albo akceptować to co jest. Ja nie zaakceptuję na pewno. Dość pokutowania za feralne geny.

Ja też właśnie pozwoliłem sobie na odrobinę przyjemności pisząc tego posta


Zaczynam rozumieć bardziej o co chodzi w tym cieszeniu się drobnostkami, wszystko polega na założeniu, że coś jest piękne/śmieszne/takie i owakie, choć w rzeczywistości powinno wyp.. np. szczekający pies. Chyba że o inną przyjemność chodziło niż ta z przewidywania reakcji.



Widzisz nadal nie rozumiesz prostoty tego zjawiska mimo, iż dosadnie już Cię na to nakierowałem z tym sraniem.

Przyjemności są automatem, po prostu są. Nie wiem jak inni do tego doszli, czy musieli godzinami medytować i debatować o ego. Ja przede wszystkim skupiłem się na zwyczajnej obserwacji. Zrobienie z siebie obserwatora odczuć automatycznych. W sumie PTR to zawarł w jednym zdaniu, bo to jest stan naturalny. Stan do którego nieustannie dąży organizm i ma gdzieś co o tym sądzisz, on i tak do tego dąży. Ego nie ma tu znaczenia, możesz o tym myśleć co chcesz. Są to proste klasyczne rzeczy, cała masa rzeczy nad którymi się nie zastanawiasz, np. zmieniasz pozycję siedząc by było wygodniej, drapiesz się bo swędzi, idziesz srać bo ciśnie, idziesz spać bo czujesz zmęczenie, rzygniesz bo się czymś zatrułeś i cała masa innych stanów, po których wykonaniu przychodzi stan przyjemny, stan ulgi, stan naturalny - pierwotny. Stan naturalny to właśnie stan przyjemny. Jak ktoś medytuje to można powiedzieć, delektuje się tym stanem. Ale nie trzeba być żadnym buddystą. Bo cały czas każdy do tego dąży, i przede wszystkim rodzi się z tym. Jeżeli ja napisałem, że dla mnie to przyjemność napisać posta. Przyjemność ta wynika z interakcji z Tobą, to jest to samo co podrapanie się by było przyjemnie, a ja doznałem ochoty wejść na forum i sobie gdzieś coś napisać. Poprzeglądałem różne tematy i tutaj mnie tchnęło z pisaniem. To jest ten sam stan naturalny. Bo tu nie ma rozdzielenia czy coś jest czynnością fizyczną czy umysłową, jest tylko efekt końcowy wspólny. Nie ma żadnych innych uzasadnień, sprawie mi przyjemność popisania sobie do kogoś w Internecie i to tyle. Trzeba umieć znaleźć swoje przyjemności nazwijmy to "ponad standardowe". Czyli każdy wykonuje te różne czynności fizyczne wprawiające nas w stan przyjemności, i to można nazwać standardem, te klasyczne podstawowe małe rzeczy. A te bardziej ambitne to kwestia zdecydowanie indywidualna. Ja np. dopiero kilka lat temu odkryłem, że bardzo dużo radości sprawia mi obcowanie z naturą. Mam swój ogródek, sadzę roślinki, obserwuje jak rosną i różne owady też sobie obserwuje. Robię to bo jest to elementem utrzymywania mojego stanu przyjemności, nie mam z tego żadnego zysku, żadnych celów, nie robię tego na pokaz, nie wymyśliłem tego na siłę podczas "burzy mózgów". Samo przyszło i zostało. To jest właśnie ta naturalność.

Pomyśl jeszcze nad jedną rzeczą. Praca. Gdyby tego wszystkiego wokół nie było, tego ustroju, państwa, podatków i cudów, które można uważać za zniewolenie i przymus. To i tak byś musiał pracować. Żył byś np. po staremu w chatce z piecem. Ktoś by Cię zmusił do pracy ? NIKT. Sam byś uznał, że warto. Bo znałbyś efekt końcowy = PRZYJEMNOŚĆ. Bo wiedziałbyś, że jak jest ciepło jest przyjemnie i tu pojawia się motywacja, wychodzisz na dwór i szukasz opału, rąbiesz drewno. Sam z siebie, dla efektu końcowego. Szukasz pożywienia bo przyjemnie jest się najeść.

W obecnych czasach najtrudniej jest przeskoczyć ze stanu posiadania tej przyjemności z automatu, który dają nam rodzice na samodzielność. Bo jak już zaczynasz pracować, masz tą kasę i potrafisz osiągnąć przyjemność, to nagle widzisz w tym prostotę i wchodzisz z powrotem w automat trwania w tym stanie przyjemnym. Człowiek bezradny i sfrustrowany to człowiek, który nie wie jak do tego stanu dojść, albo który ten stan utracił. Wtedy budzą się demony, np. protesty jak w Grecji czy Hiszpanii. I jest to stan zrozumiały, bo dążenie do przyjemności jest nieskończone, a patrząc na historię ludzkości to by ją osiągnąć bez problemu mordowano innych. Na co dzień też się morduje inne stworzenia dla przyjemności, nie tylko kulinarnej, ale np. łazi w mieszkaniu karaluch, ubijasz dziada i masz frajdę, cieszysz się. Pająka zgarniesz z sufitu i się cieszysz. Cieszysz się bo stanem przyjemności w tym przypadku jest przebywanie w czystym mieszkaniu bez intruzów. A jaką frajdę daje ubicie upierdliwego komara :D

Obecne czasy to próba pogodzenia różnych ludzi między sobą, by nie było wojen i wybijania się wzajemnie. Taka można powiedzieć, przyjemność kompromisowa. Albo inaczej mówiąc ograniczenie przyjemności nieskończonej. Ustawienie pewnych granic. To dopiero próba, więc efekty końcowe są nieznane. A może tak ma właśnie być, może do tego dąży ewolucja, do postawienia pewnych granic. Na pewno III WŚ była by jasnym sygnałem, że żadnej ewolucji w tym względzie nie było, ciągle jest to samo od zarania dziejów. Czas pokaże.
  • 0

#87

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

Problemy, przestają być problemami, po prostu są. Przestajesz je nazywać, przestajesz się nimi zadręczać, widzisz wyraźniej co trzeba zrobić.


"po prostu są", no tak, jest to do wykonania i z tym się zgodziłbym, pod warunkiem, że te nie są widoczne gołym okiem. Zależy wszystko od sytuacji w których problem daje o sobie znać, dziewczynę, która cały weekend spędza w domu nie musi boleć, że ma krzywe nogi. Wstyd, ból, pojawi sie, gdy chce wyjść np. na plażę, a nie potrafi i wtedy brak akceptacji dla problemu jest zrozumiały. Raczej trudny to fakt do przeskoczenia, jak sobie wyobrażam. Xellos no to źle odebrałem twój post, myślałem, że chodzi o przyjemność z dawania rad z lekkim poczuciem wyższości, że się ma ta wiedzę. Próbuję być obserwatorem, ale gdy pojawia sie zmęczenie czy inne niemiłe uczucia od razu rzucam gdzieś całą obserwację, wiem że myśli "to bez sensu" wynikaja z ego, ale wtedy wierzę tylko temu. Nie umiem cieszyć się czymś co w wiekszości nie wywołuje radości albo nie zauważają tego. I dalej nie wiem jak miałbym zmienić podejście.
  • 0

#88

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie umiem cieszyć się czymś co w wiekszości nie wywołuje radości albo nie zauważają tego. I dalej nie wiem jak miałbym zmienić podejście.


No i dobrze, a po co to zmieniać ? To może jeszcze inaczej.

Te Twoje dążenie do czegoś tam to właśnie to ego. Ta zmiana podejścia to właśnie to ego.

Ty nie masz nic zmieniać. Masz odnaleźć to co sprawia Ci radość i tak ułożyć życie by to miało sens.

Pisałeś wcześniej o bezdomnym i pomocy mu. Ale czemu każdy ma mu pomagać ? Tylko część ludzi odczuwa wewnątrz radość z pomocy temu bezdomnemu i ci ludzie niech to robią. Ci co tego nie czują, dobrze że tego nie robią, bo właśnie robili by to wbrew sobie, z powodu jakiś zmian podejścia, z powodu dążenia do czegoś, to jest ego.

Nie każdy człowiek ma predyspozycje do bycia lekarzem. Nie każdego kręci ratowanie życia. Nie każdy oddaje krew. Etc. W byciu istotą żywą nie ma czegoś takiego jak dobro i zło, jest dążenie do szczęścia, osiąganie przyjemności. To dotyczy wszelkiego życia. Dlatego istnieje łańcuch pokarmowy, jedno zwierze zjada drugie. To nie jest zło. Wyraz "zło" wprowadza tu obserwator z zewnątrz wedle swojego ego. Bo jego wewnętrznie ta sprawa w ogóle nie dotyczy, ale wciela się w role komentatora zdarzenia. W komentowaniu zdarzenia kieruje się tylko własnym wyobrażeniem wcielenia się w role, i wyobrażeniem jakby on się czuł, zachował itp. Wtedy to ustala, "aha gdybym to ja był na miejscu tego człowieka to nie było by mi przyjemnie", czyli ten drugi czyni mu zło. Natomiast wewnętrznie taka sytuacja dla jego organizmu nie ma żadnego znaczenia.

Ego jest więc naturalnym elementem naszego istnienia, nie da się go pozbyć. Jednocześnie nie jest źródłem przyjemności dla naszego organizmu. Może być tylko zmyślonym szczęściem, wzorującym się na innych, kopiującym innych. To czy coś nas uszczęśliwia czy nie, nie wymaga żadnego myślenia i żadnej analizy, jest jakieś zdarzenie, jakaś sytuacja i tyle i albo czujemy tą radość albo nie.

Przestań więc szukać szczęścia z analizy i obserwacji innych. Masz obserwować tylko siebie i znaleźć to co Tobie sprawia radość.

To jest tak jak z tym moim pisaniem. Ja nie muszę uzasadniać niczym pisania, bo to moja naturalna przyjemność, tak jak kogoś innego cieszy pomoc bezdomnemu, a kogoś innego nauczanie w szkole, kogoś innego gaszenie pożaru, kierowanie samochodem etc. etc. można wymyślać w nieskończoność. A np. właśnie z tym samochodem, to dobry przykład, część ludzi jedzie nim bo to narzędzie i tyle. Musi się przemieścić i nic więcej w tym nie widzi. A inna część odczuwa PRZYJEMNOŚĆ z samej jazdy, mogą jechać bez celu, ale szczęściem jest samo prowadzenie pojazdu. To dobry przykład na to, jak wielu z nas może być w tym samym miejscu, na forum, pisać w tym samym miejscu a z zupełnie różnego powodu.
  • 0

#89

wieslawo.
  • Postów: 682
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Andarze androny pleciesz. Taką dziewczynę postrzegasz przez pryzmat siebie. Jeżeli Ty o sobie nie myślisz źle to dlaczego inni mają to robić? Dalej, jeżeli wiesz kim jesteś, znasz swoją wartość, a wartość ta nie wynika z posiadania ona jest, bo każdy z nas w ciągu 14 miliardów lat istnienia wszechświata jest absolutnie wyjątkowy to czyjeś uwagi mogą zrobić krzywdę? Krzywdę zrobią osobie, która nie jest pewna siebie ale czy to znaczy, że ona coś zrobiła czy może świadczy to o środowisku/społeczeństwie/ludziach dookoła? A zatem jaki jest sens czucia się źle z powodu uwag innych? Żaden. A że tak to działa? No cóż, życie każdego dnia bierze nas do odpowiedzi. Czy prawidłowo odpowiemy na te kilka pytań, które nam zadaje to już zależy od nas i tego, czy cokolwiek drgnęło w naszym postrzeganiu.

To jak inni nas postrzegają w największym stopniu zależy od tego jak postrzegasz sam siebie. Jeżeli postrzegasz sam siebie źle to dlaczego inni mają postrzegać Cię dobrze? I działa to analogicznie w drugą stronę.
  • 0

#90

andar.
  • Postów: 561
  • Tematów: 70
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

W moim postrzeganiu nic się zmieniło. Jest dokładnie to samo. Dlaczego nie chcecie napisać w punktach od czego zacząć? Mi pozostaje zaakceptować, że za bardzo to się nie posunąłem w rozwoju :/ chciałbym wmówić sobie, ze moje życie od dziś jest jak biała kartka, tylko co wpisać na niej... Mam zacząć regularnie medytować? a może zacząć od artykułów/książek na temat ego czy byciu "tu i teraz". Bo robienie tego co akurat teraz nas interesuje raczej mija się z celem. Rozumiem czerpać radość z błahostek, ale nie będę udawał, że cieszy mnie widok ptaków w parku albo zakupy, to drugie traktuję na zasadzie byle kupić i wracać do domu, bo zimno na dworzu. Jeśli macie inne podejście to gratuluję, ale dla mnie to oszukiwanie samego siebie... Czego chcę na tę chwilę? Pouczyłbym się słówek ang, ale wiem, że teraz to naprawdę nie jest priorytet. Moim błędem jest na pewno interesowanie się wszystkim po trochu, kto śledzi moje posty na pewno to zauważył :/

Użytkownik andar edytował ten post 10.12.2012 - 00:05

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych