Skocz do zawartości


Zdjęcie

Autostopowicze widmo


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
9 odpowiedzi w tym temacie

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6631
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Dołączona grafika

Jesień, znacznie szybciej zapada zmrok, warunki atmosferyczne są coraz gorsze - będzie coraz więcej dni deszczowych, a nad drogami pojawi się mgła. Taka aura sprzyja... pojawianiu się autostopowiczów widmo. Wsłuchując się w krążące opowieści na ich temat, można się nie na żarty przestraszyć. Czy rzeczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że pasażer, któremu zdecydujemy się oddać przysługę i zawieść go gdzieś pod wskazany przez niego adres, okaże się kimś więcej niż np. tylko przemokniętą dziewczyną?

Dołączona grafika


Opowieści o tajemniczych autostopowiczach pojawiają się nie od dziś. Wydaje się, że popularność tych historii zaczęła się nasilać wraz z pojawieniem się takich kultowych już dziś filmów, jak: "Autostopowicz" czy "Martwa cisza" (w tym wypadku akcja toczyła się na jachcie). Okazuje się, że jeszcze bardziej niezwykłych historii na temat podróżników czekających na okazję nie brakuje na co dzień w życiu. O niektórych z nich mówi się, że są wymysłem bujnej wyobraźni. Czy to tylko miejskie legendy, a może rzeczywiście coś jest na rzeczy? Zaskakujące może być to, że w przypadku niektórych z tych historii nie brakuje świadków, którzy potwierdzają krążące m.in. w internecie opisy.

Dołączona grafika


Scenariusz nierzadko bywa ten sam: mrok, pusta droga, niesprzyjające warunki atmosferyczne, zwykle w postaci padającego śniegu, deszczu czy burzy. Aż nagle z ciemności wyłania się postać, która ze wszystkich sił usiłuje złapać tzw. stopa. Serce kierującego wypełnia litość. Zatrzymuje się on na poboczu, a autostopowicz prosi o zawiezienie do miasta. W samochodzie panuje dziwna atmosfera. Pasażer jest tajemniczy, pozbawiony naturalności, a rozmowa jakoś się nie klei. Jedyną rzeczą, którą siedząca na tylnym siedzeniu postać jest w stanie powtarzać jak mantrę, jest adres pod który chce się jak najszybciej udać. Kiedy jest już niemal u celu swej podróży, nagle milknie, a kiedy dociera na miejsce... znika.

Zaniepokojony zagadkowym zdarzeniem kierowca udaje się pod wskazany wcześniej przez pasażera adres, gdzie dowiaduje się, że osoba, którą chwilę wcześniej wiózł swoim samochodem, nie żyje już od jakiegoś czasu. Zwykle okazuje się, że zginęła w tragicznych okolicznościach na drodze, z której wcześniej zabrał ją wspaniałomyślny kierowca.

Dołączona grafika


Największe zaciekawienie musi budzić fakt, że autostopowicz zwykle nie może się pokazać swoim bliskim, choć włożył tak wiele wysiłku w to, aby dotrzeć do domu. Nie jest to możliwe, ponieważ zmarły, aby pokazać się na drodze i móc złapać stopa, zaangażował w to tak wiele energii, że nie starcza mu już sił by pokazać się najbliższym.

Często bywa i tak, też autostopowicz nie jest świadomy tego, że nie żyje. Zdarza się, że zostawia po sobie w samochodzie, którym podróżował dzięki łasce kierowcy jakiś osobisty przedmiot albo też, że z auta ginie jakiś przedmiot, który potem odnajdywany jest... na grobie autostopowicza.

Dołączona grafika

Pierwsze doniesienia na temat autostopowiczów widmo pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Ale takie same historie pojawiają się z zaskakującą regularnością także w innych regionach świata.

Interesująca historia pochodzi z Wielkiej Brytanii. W okolicy miasteczka Maidstone przejeżdżający kierowca natknął się na stojącą przy drodze młodą kobietę. W czasie jazdy prowadzący pojazd dowiedział się, że dziewczyna wkrótce ma wyjść za mąż. Kiedy zbliżali się do celu podróży, kobieta nagle ucichła, a gdy mężczyzna odwrócił się, okazało się, że tylna kanapa jest pusta. Zdziwiło go to, gdyż jechał na tyle szybko, że opuszczenie przez nią pojazdu było niemożliwe. Postanowił jednak udać się pod wskazany wcześniej przez młodą kobietę adres. Gdy dotarł na miejsce, drzwi otworzyła staruszka, która wcale nie była zdziwiona relacją mężczyzny. Opowiedziała mu ona natomiast zatrważającą historię, o tym jak trzy lata wcześniej jej córka zginęła na tej drodze - zdarzyło się to na trzy dni przed jej ślubem. Od tej pory już kilkukrotnie próbowała się ona dostać w ten sposób do domu i za każdym razem schemat zdarzeń się powtarzał.

Podobne opowieści pochodzą też z Polski. W internecie można odnaleźć relację wydarzeń, które miały miejsce w okolicy miejscowości Adamów. Pewnego dnia, gdy aura była nie najlepsza, wracającego z pracy mężczyznę zatrzymała starsza kobieta. Staruszka nie była zbyt serdeczna wobec kierowcy. Gdy ten zadawał jej pytania, ta tylko odburkiwała mu pod nosem, że jedzie do Adamowa.

W czasie jazdy niewiasta popędzała mężczyznę, żeby jechał szybciej, gdyż spieszyła się do domu, do męża, któremu miała ugotować obiad. Kiedy już niemal byli u celu podróży, kierowca zapytał o dokładny adres. Staruszka niepewnym tonem podała miejsce, pod które chciała się udać. I tutaj znany już z innych historii schemat się powtórzył. Po dotarciu na miejsce, mężczyzna odwrócił się do tyłu, jednak na tylnych siedzeniach nikogo już nie było. Przez chwilę zamyślił się, dochodząc do w wniosku, że być może kobieta wymknęła się niepostrzeżenie. Postanowił jednak udać się pod podany przez nią adres, by sprawdzić swoje podejrzenia. Drzwi otworzył starszy mężczyzna, który twierdził, że mieszka sam. Jednak po wysłuchaniu całej opowieści staruszek stwierdził, że to musiała być jego zmarła przed czterema laty żona, która zginęła w wypadku drogowym na tej samej trasie, na której zatrzymywała stopa. Po krótkiej rozmowie okazało się, że kierowca nie był pierwszym, który wiózł autostopowiczkę widmo. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce kilka razy.

Nie brakuje innych tego typu opowieści, nie brakuje też świadków, którzy gotowi są potwierdzić ich wiarygodność. Ale na podstawie samych tych zeznań trudno dziś wyrokować, do jakiej kategorii należy przypisać historie na temat wzbudzających litość autostopowiczów i pragnących im pomóc kierowców. Czy na drogach naprawdę można spotkać duchy ofiar wypadków komunikacyjnych, a może są to jedynie fascynujące legendy? Może jednak warto przezornie zachować ostrożność. Przecież każdego dnia miliony kierowców poruszają się po drogach, często w nocy. Dlatego nie dajmy się zwieść, uważnie obserwujmy tych, których podwozimy, bo następny autostopowicz - zamiast duchem spokojnej starszej pani może okazać się widmem seryjnego mordercy.

Kim jest autostopowicz widmo?
Autostopowicz widmo jest duchem człowieka, który wykorzystując niesamowitą ilość energii, staje się widzialny dla ludzi. Prosi o podwiezienie najczęściej do domu, nie zdając sobie sprawy, że nie żyje.

Typowy schemat spotkania
Kierowca widząc ludzką postać zatrzymuje samochód, aby ją podwieźć do domu. Najczęściej w relacjach pojawia się również wątek bardzo niekorzystnej pogody tj. obfity deszcz, śnieg, burza itp. Kierowca podwożąc widmo, rozmawia z nim, dowiaduje się o nim szczegółów. Jednak autostopowicz jest zazwyczaj mało rozmowny, nienaturalny. Pytając się dokąd ma go podwieźć, ten podaje ulicę i numer domu. Będąc na miejscu, kierowca puka do domu, mówi że podwiózł człowieka, który twierdzi że tutaj mieszka. Ludzie, którzy otwierają drzwi nie wydają się wcale zdziwieni i po chwili mówią, że osoba, którą kierowca podwiózł nie żyje od kilku lat. Kierowca zaskoczony, a zarazem przestraszony wchodzi do samochodu i widzi, że autostopowicza rzeczywiście nie ma. Opiekunowie tłumaczą kierowcy, że nie jest jedyną osobą, która podwiozła ich dziecko (najczęściej), przed nim zrobiło to kilku ludzi.

Dlaczego autostopowicz widmo chce dotrzeć do domu?
Widmo autostopowicza zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie żyje. Chce skontaktować się z bliskimi, zobaczyć ich, porozmawiać. Aby widmo stało się widoczne dla człowieka potrzebuje niesamowitej ilości energii, która nie starcza na ukazanie się bliskim. Autostopowicz traci już ją w samochodzie. Coś nie pozwala mu także zobaczyć bliskich jako duch. To coś powoduje, że widmo znajduje się dosyć daleko od domu. Może ma być to pokuta?

Gdzie pojawiają się autostopowicz widmo?
Widmo tego typu pojawia się na całym świecie. Nie ma jedynego miejsca w którym autostopowicze widmo ukazują się ludziom. Jest ich bardzo wiele. Pierwsza relacja o takim zjawisku pojawiła się w Stanach Zjednoczonych.

Dowody spotkań
Zdarza się, że widmo zostawi w pojeździe zmaterializowany przedmiot typu: chustkę, apaszkę itp. Istnieją relację świadków, którzy twierdzili, że po spotkaniu widma, zniknęła im jakaś rzecz, która niespodziewanie znalazła się na grobie zmarłej osoby widmo.

Przykłady relacji
Prawdopodobnie w 1969r. jadąc samochodem kierowca zobaczył młodą dziewczyną, proszącą o podwiezienie. Podczas jazdy dziewczyna cały czas mówiła, podając adres, oraz wspominając, że dzień później ma wyjść za mąż. Kiedy dojeżdżał Maidstone, dziewczyna przestała mówić, a kiedy mężczyzna odwrócił się do niej, ze zdumieniem stwierdził, że jej tam nie ma. Podczas jazdy utrzymywał dużą prędkość tak, że trudno byłoby wyskoczyć w trakcie jazdy. Kiedy mężczyzna poszedł pod wskazany adres, stara kobieta, która tam mieszkała, stwierdziła, że opisał jej zmarłą córkę. Tragedia miała mieć miejsce na tamtej drodze trzy lata wcześniej w przeddzień jej ślubu, a od tamtej pory w rocznicę śmierci dziewczyna miała się objawiać na drodze przypadkowym kierowcom.

Inna relacja
W pobliżu miejscowości Swarzewo, dość często manifestuje się widmo dziewczyny, która zginęła na tym odcinku drogi 216. Zjawa niespodziewanie wbiega na jezdnię, gdy kierowca znajduje się w odległości kilku metrów od niej.
Dziewczyna-widmo ma czarne włosy i zawsze jest widywana w sukience jasnego koloru - niezależnie od warunków atmosferycznych i pory roku.

Oto relacja świadka:

„Zajmuje się robieniem tzw. Szkoleń dla firmy ….., robię to na terenie całego kraju. To oznacza, że muszę dużo jeździć. Bardzo lubię prowadzić samochód w ciągu dnia, ale zdarza mi się także jechać nocą, czego staram się unikać. Lubię strony Nautilusa, ale nigdy nic mi się dziwnego nie przytrafiło. Wszystko zmieniło się 21 stycznia 2007 roku, kiedy postanowiłem pojechać do Warszawy jadąc z ośrodka nad morzem, gdzie robiliśmy szkolenie. Jechałem Oplem Astrą, razem ze mną była moja koleżanka z działu marketingu, która także może wszystko potwierdzić jeżeli tego będziecie chcieli. Było to na drodze 216 za miejscowością Swarzewo. Była godzina 22.20, a pamiętam to dokładnie, gdyż tuż przed tym wydarzeniem spojrzałem na zegarek, gdyż liczyłem, ile mogę jeszcze przejechać na zatankowanej benzynie. Tę dziewczynę pierwsza zauważyła Magda, która powiedziała coś takiego, jak „zobacz, ktoś stoi przy drodze” czy coś w tym stylu.
Była to dziewczyna w wieku ok. 25 lat, miała czarne włosy, była ubrana w sukienkę jasnej barwy, ale prawdę mówiąc nie pamiętam dokładnie, jaki to był kolor. Pamiętam tylko, że zdumiało mnie to, że w takim stroju wybrała się na spacer. Mimo ciepłej zimy było około 4 stopni, czyli całkiem zimno. Jechałem około 90 km/h, miałem włączone długie światła i widziałem ją bardzo wyraźnie. Kiedy byłem od niej jakieś 10 metrów, wtedy ona ruszyła na jezdnię. Próbowałem ją wyminąć, ale ta dziewczyna po prostu szła naprzeciw mojego samochodu. Nacisnąłem z całej siły na hamulec i po prostu w nią wjechałem. Był okropny pisk hamulców i byłem pewien, że po niej przejechałem. Wyskoczyliśmy z samochodu, a ja rzuciłem się do tyłu aby zobaczyć, czy ona żyje. Nikogo na drodze nie było! Był tylko ślad mojego hamowania. Zatrzymał się samochód ciężarowy widząc, że nasz Opel stoi pośrodku drogi i ma otwarte drzwi. Kierowca był przekonany, że doszło do wypadku. Kiedy powiedziałem mu, że przejechałem dziewczynę on natychmiast zobaczył, czy ona przypadkiem nie jest pod moim autem. Możecie wyobrazić sobie, jak byliśmy przerażeni, kiedy okazało się, że na aucie nie ma nawet śladu po uderzeniu w tę dziewczynę! Pod samochodem nie było także nikogo. Kierowca zapytał mnie, czy przypadkiem nie jestem na jakiś kwasach, ale na szczęście Magda potwierdziła, że na 100% nasz samochód uderzył w dziewczynę, która wbiegła na jezdnię i znikła. Kierowca ciężarówki powiedział wtedy, że od jego kolegów słyszał opowieści o zjawach, które czasami rzucają się pod samochody i powodują wiele wypadków.
Kiedy to powiedział zjeżyły mi się włosy na głowie i błyskawicznie wsiedliśmy do samochodu i stamtąd odjechaliśmy. Wiem, że nikt mi w to nie uwierzy, ale słowo daję przeżyłem to, a raczej przeżyliśmy. Bo jak powiedziałem widziała to jeszcze jedna osoba. Od tej pory przyrzekłem sobie, że już nigdy nie będę jeździł nocą samochodem. Wiem już, że są jakieś istoty, które są zjawami i które można czasami widzieć tak samo, jak widzi się innych, żywych ludzi. Ale te zjawy nie są żywe, lecz składają się z jakieś ulotnej materii."

Zrodlo: niewiarygodne.pl
nautilius
forumzn

edit:literki

Użytkownik Staniq edytował ten post 28.09.2012 - 18:13




#2

Woolf.
  • Postów: 59
  • Tematów: 6
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ci autostopowicze widmo to realne zjawisko!

Opowiem wam tutaj historię sprzed roku, jednej osoby z mojej rodziny. Od razu mówię - to jest w 100% autentyk, jeśli ktoś nie chce wierzyć to niech nie wierzy w to, jego sprawa.

Było tak, pewnych trzech chłopaków (dwóch braci i ich kolega, ci bracia to moja dalsza rodzina) wracało samochodem o późnej porze (grubo po północy) przez las. Droga była pusta, oni wracali do domu.

Nagle z ciemności wyłoniła się jakaś kobieta, która wyglądała tak jakby łapała stopa, była dość mocno wystraszona. Chłopaki się zatrzymali, a ona zaczęła powtarzać że muszą gdzieś skręcić bo jest wypadek i muszą udzielić pomocy. Kobieta zachowywała się bardzo dziwnie, spytali się jej czy ją tam podwieźć, to ona odpowiadała, że nie i dalej powtarzała, że muszą jechać w jakiejś miejsce udzielić pomocy.

Powiedzieli, że podjadą tam i ruszyli bez autostopowiczki, która nie chciała wejść do samochodu. Przejechali może zaledwie z 1 kilometr a tu ZONK - znowu ta sama kobieta macha do nich żeby się zatrzymali i znowu mówi tą samą wiązankę - żeby podjechali dalej do jakiegoś wypadku i udzielili pomocy. Ona znowu nie chciała wejść do samochodu a oni ruszyli dalej pomimo tego, że już byli mocno wystraszeni tymi zdarzeniami.

W końcu dotarli na miejsce, a tam leżał w rowie rozbity samochód. Podeszli bliżej i zamarli... Za kierownicą siedziała martwa kobieta, która zatrzymywała ich na drodze, obok siedział martwy mężczyzna (później okazało się, że mąż tej kobiety), a na tylnym siedzeniu żyjące niemowlę (ich dziecko)!

Oczywiście chłopaki zaalarmowali odpowiednie służby ratownicze i sytuacja została opanowana.

Dobre, co? Aż ciary mi przechodziły jak pierwszy raz o tym usłyszałem. U mnie w rodzinie wszyscy tłumaczą to tak, że matka nie mogła odejść z tego świata bo bała się o swoje dziecko, które może nie przeżyć i musiała wezwać pomoc.

Od razu zaznaczam, że nikt nie był pod wpływem środków odurzających - ani alkoholu, ani innych używek.

Pozdrawiam :)

Użytkownik Woolf edytował ten post 29.09.2012 - 10:12

  • 3

#3

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Diabeł tkwi w szczegółach . Te opowieść to po dokładnym zanalizowaniu to mało przekonujące :

Jedyną rzeczą, którą siedząca na tylnym siedzeniu postać

A od kiedy to pasażer "na stopa" ładuje się na tylnim siedzeniu????
No panowie i panie jak jest to mozliwe??Podjeżdzamy samochodem pod osobęna poboczu, chcemy sie dowiedzeć o co kaman i otwieramy okno od strony pasażera (ewentualnie drzwi od strony pasażera). Jakim cudem obca osoba trafia na tylnie??? Wiele razy jeździłem na stopa w czasach studenckich ale zawsze ladowałem obok kierowcy .
Osoba jadaca z tyłu ??? To sie nie zadza. W czasach przed wynalezieniem zamków centarlnych samotny kierowca zawsze miał zamkniete tylne drzwi , bo trzymał tam zazwyczaj jakieś pierdoły. Po za tym zazwyczaj podwozi się ludzi w celach towarzyskich , a co to za rozmowa gdy trzeba odwócić sie do tyłu.A jak chcemy pomóc tez naturalna potrzebą jest by pasażer był z boku pod czujna obserwacją.Poza tym ilu z was chciało by mięć kogoś z tyłu kto moze was z nienadzka pchnąć nożem, zarzucić pętllę na szyję ? Naturalna podświdoma reakcją kazdej osoby jest to by inny człowiek był jak najbliżej strefy dobrej słyszlności i widoczności.Nie znam przypadku by ktoś kogo chcemy podwięść lądował z tyłu samochodu. Jak dla mnie to kłamstwo czystej wody wymyslone poto by móc wytłumaczyć niezauważalne znikniecie będące dość ważnym elementem bajeczki



Będąc na miejscu, kierowca puka do domu, mówi że podwiózł człowieka, który twierdzi że tutaj mieszka.

I co jeszcze teoretycznie robi taki podwożący autostopowicza do domu ? Wnosi bagaże ???,włacza pralkę i zmywarkę??? Robi zakupy na tydzień dla autostopowicza???Byliście podwozeni kiedyś ? Albo podwoziliście?? Dojeżdzam ,wysiadka i do widzenia. Co tu jeszce kombinować??. Zwłaszcza że podwożony to jakiś mruk i nieprzyjemny osobnik!!!

j

echałem około 90 km/h, miałem włączone długie światła i widziałem ją bardzo wyraźnie. Kiedy byłem od niej jakieś 10 metrów, wtedy ona ruszyła na jezdnię. Próbowałem ją wyminąć, ale ta dziewczyna po prostu szła naprzeciw mojego samochodu.


Elementarna fizyka sie kłania!!! Przy 90 km /h samochód przejeżdza w 1s 25m . 25 metrów czyli dystans 10 m pokonuje w 0, 3s!!!! W takim czasie nie zdarzycie mrugnać okiem aco dopiero jakieś dziwne ewolucje wymyslone przez opowiadającego.Jakie ruszyła z 10 m??? Nawet nogi nie zdazysz podnieść w 0,3s !! Jakie szła na przeciw ? w),3s Jakie wyminąć?Nawet nie zdażysz ruszyć ręką!!!!

Była to dziewczyna w wieku ok. 25 lat, miała czarne włosy, była ubrana w sukienkę jasnej barwy, ale prawdę mówiąc nie pamiętam dokładnie, jaki to był kolor. Pamiętam tylko, że zdumiało mnie to, że w takim stroju wybrała się na spacer.

Zadziwijący natłok szczegółów i przemyśleń na ok 1-2s (tyle mija od momentu gdzy obiekt znajdzie się w zasiegi świateł długich do momentu miniecia obiektu przez samochód przy prędkości 90km/s ).


Była godzina 22.20, a pamiętam to dokładnie, gdyż tuż przed tym wydarzeniem spojrzałem na zegarek, gdyż liczyłem, ile mogę jeszcze przejechać na zatankowanej benzynie.

Łapka w górę kogo interesuje czas jak długo jeszcze moze jechać na oparach a nie jak daleko . Drogowskaz pokazuje do Warszawy jeszcze 80 km a ja moge jechac( co dowiaduje sie po wyliczeńach )30 minut . Mówi wam to coś??? Coś tu ten nasz świadek kręci....

PS Woolf twoja historia trzyma sie kupy i jezeli jest prawdziwa to niemozna jej nic zarzucić. :mrgreen:
  • 3



#4

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6631
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

up@
Szczerze mówiąc, żadna z przytoczonych przeze mnie historii nie trzyma się kupy. Podwożenie "duchów", wydaje mi się absolutną bzdurą.
Co innego "wtargnięcia" na jezdnię ( sam jedno przeżyłem ), lub wspomniane przez Woolfa rozmowy.
Konstrukcja tamtych wydarzeń wydaje się mało prawdopodobna, aczkolwiek, gdyby wykluczyć nienaturalne zachowanie pasażerów, możliwa.
Poza tym, siadanie samotnej staruszki, czy młodej samotnej dziewczyny na tylnym siedzeniu, może być podyktowane chęcią zachowania ich bezpieczeństwa, nie kierowcy, wszak to one wsiadają do nieznajomego nie znając jego zamiarów.



#5

Konrad11.
  • Postów: 37
  • Tematów: 6
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A ja znam taką historię, właściwie to identyczną jak w "schemacie". Dotyczyła ojca mojego kolegi, rodzina dosyć religijna więc raczej jaj by sobie nikt z duchów tam nie robił. Jechał raz samochodem, było już ciemno, jaka pogoda była to nie wiem ale zatrzymała go jakaś dziewczyna, wyglądała normalnie, tzn. nie była przemoknięta itp. Wsiadła, oczywiście na tylne siedzenie. Nie wiem czy rozmawiali podczas jazdy czy nie ale jak podjechali pod wskazany adres, kierowca zatrzymał się i odwrócił, powiedział "no to jesteśmy". Przeraził się, jak zobaczył że nikogo z tyłu nie ma. Bał się wyjść z samochodu ale rozejrzał się w około, czy ona przypadkiem nie wysiała. Ale nigdzie jej nie było. Wszystko trwało może 3-4 sekundy więc nie odeszłaby za daleko. Z piskiem opon uciekł stamtąd gdzie przyjechał i przez całą drogę nie patrzał w tyle lusterka, ze strachu.
To była relacja mojego kolegi.
  • 0

#6 Gość_kaerc

Gość_kaerc.
  • Tematów: 0

Napisano

http://www.paranorma...051#entry456051

kiedyś pisałem o czymś co wydarzyło się w mojej rodzinie


Mój wujek pracował swego czasu w fabryce skody w Czechach (nie wiem nawet w sumie czy to była fabryka skody czy też robili jakieś części dla nichże).

Kupił sobie za zarobione pieniądze malucha żeby nie musieć jeździć na łebka, co było normą gdyż załogę tego zakładu stanowili Polacy w dużym procencie.


schodził właśnie z nocnej zmiany i miał kilka dni wolnego toteż udał się do domu( mieszka blisko granicy z Czechami) zabierając ze sobą gościa. Z opisu wujka: lekko łysawy starszy gość ok 50 lat.

Dziwne! Facet wsiadł do malucha zapiął pasy i jedyną kwestią jaką powiedział w czasie jazdy było: "Niech pan jedzie powoli strasznie dzisiaj wieje." !!!!


Jechali tak jakiś czas nie wiadomo ile gdyż jazda skończyła się wypadkiem!! Wujek zasnął tudzież stracił przytomność. Wjechali do rowu. Obudził się w szpitalu w Czechach w Libercu. z tego co się dowiedział uderzył głową w kierownicę. Oczywiście pierwsze pytanie wujka:

Co się stało z tym gościem??

Był pan sam w samochodzie.

Jak ustalił drzwi były zamknięte! Szyba była....wybita.

Postanowił zadzwonić do domu że będzie za kilka dni wstrząśnienie mózgu - obserwacja...

dzwoni, mówi mojej cioci że miał wypadek....

na to w słuchawce szloch!! "Matko co za dzień same nieszczęścia, mój ojciec nie żyje!!...."


...........


Ojciec ( cioci; żony mojego wujka toteż to nie moja rodzina stąd wiem niewiele o szczegółach) obudził się rano chodził na 10 do pracy (nie wiem czym się parał) była około 9 wszedł do kuchni jego żona spytała czy nalać mu kawy odpowiedział że nie bo źle się czuje....ale ponieważ jak to gość koło 55 lat nie wiem ilu dokładnie więc nie chcę nic sugerować....no był ojcem mojej cioci która miał wtedy ok 30...ponieważ jak to gość koło 55 lat coraz częściej się źle czuł albo tak mówił żona wyszła bez słowa na chwilę do łazienki.

Wróciła po chwili do kuchni zaniepokojona dziwnymi odgłosami patrzy a jej mąż włazi na szafki!!! (tych słów użyła kobieta podczas opowieści toteż może próbował się przytrzymać?) ale jakoś tak nieporadnie łapie się drzwiczek próbuje się wciągnąć....WTEM

stracił przytomność osunął się na ziemię/upadł

karetka - szpital - diagnoza wylew.....śmierć nastąpiła popołudniu tego samego dnia.

KONIEC

"teść" z wujkiem nie darzyli się sympatią.

trudno wskazać dokładny czas wypadku bo to było w Czechach nie wiem nikt nie przypilnował z rodziny mają bałagan w policji

szyba była wybita ale maluch się pogiął tak że wujka wciągali po rozcięciu drzwi (samochód marki maluch )

gość/pasażer nie wiadomo Czech czy Polak (NIE WIADOMO DOKĄD JECHAŁ), uciekł w szoku z miejsca(BO PRZECIEŻ MOGŁO TAK BYĆ)

ALE wujek go nie znał i nigdy nie widział w fabryce wcześniej i potem...

po sugestii z mojej strony przyznał że może nawet był podobny do teścia (ale oprócz tego że był zwyczajnie ubrany nie można nic powiedzieć o jego wyglądzie.


  • 1

#7

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AUTOSTOPOWICZKI Z RPA

Latem 1978 roku osobliwy przypadek przytrafił się południowoafrykańskiemu kierowcy w pobliżu Uniondale. Zatrzymał się on i zabrał do samochodu młodą autostopowiczkę. Po dziesięciu minutach, kiedy chciał wziąć jeszcze jednego pasażera, dziewczyny na tylnym siedzeniu już nie było. Kiedy opowiedział tę historię na posterunku policji okazało się, że podobne zdarzenie miało miejsce dwa lata wcześniej. Na podstawie opisu wyglądu dziewczyny policjanci ustalili, że chodzi tu o Marię Roux, która zginęła w wypadku samochodowym właśnie na tym odcinku drogi.

AutostopowiczW tym samym roku, jadący motocyklem zauważył stojącą na poboczu kobietę, która machała ręką dając znak, że chciałaby z nim podjechać. Na pytanie, dokąd zmierza, kobieta odpowiedziała coś niewyraźnie i szybko usiadła za kierowcą. Ten dał jej drugi kask oraz słuchawki, aby mogła razem z nim słuchać muzyki. Po pewnym czasie postanowił sprawdzić tylne koło – zatrzymał się i ze zdumieniem stwierdził, że pasażerka… zniknęła! Nie mogła spaść, ponieważ jej kask został porządnie przymocowany do siedzenia. Zdumienie kierowcy nieomal przerodziło się w strach, kiedy zdjąwszy swój kask stwierdził, że na głowie ma dwie pary słuchawek!

 

WĘDKARZ Z AUSTIN

Działo się to ok. 50 km od Austin, stolicy stanu Teksas. W okresie od 1989 do 1997 roku, dwa-trzy razy w miesiącu, z nastaniem zmierzchu na poboczu pojawiał się starszy mężczyzna z plecakiem i wędkami w ręku. Zatrzymywał jakikolwiek pojazd i prosił o podwiezienie do pobliskiego jeziora. Po kilku minutach autostopowicz z wędkami znikał z samochodu pozostawiając kierowcę w stanie osłupienia. Raz podwoził go nawet policyjny radiowóz.

Tajemnicę wyjaśnił lokalny dziennikarz, który stwierdził, że w marcu 1988 roku ciężarówka potrąciła na tej drodze wędkarza-amatora pochodzącego z przedmieścia Austin. Kierowca ciężarówki zbiegł z miejsca wypadku nie udzieliwszy rannemu wędkarzowi pomocy. Ten zmarł na skutek utraty krwi, a po roku zaczął pojawiać się przy tej samej drodze. Ostatni raz widziano go w połowie 1997 roku, kiedy to dojechał do samego jeziora i więcej się od tamtej pory nie pojawił.

 

ZNIKAJĄCA STARUSZKA

Tego rodzaju autostopowicze zdarzają się również w Polsce. Na przykład nie dalej, niż w 2005 roku, na Śląsku, policjanci jadący nocą radiowozem postanowili podwieźć do miasta idącą poboczem staruszkę. Kobieta chętnie się zgodziła, tłumacząc, że chce w dniu Wszystkich Świętych odwiedzić grób swojej córki. Po kilkunastu minutach policjant chciał poinformować pasażerkę na tylnym siedzeniu, że zbliżają się do jej dzielnicy, ale ta zniknęła! Ze względu na blokadę drzwi wyjście z samochodu podczas jazdy było niemożliwe. Nawet, gdyby można było zrobić to niepostrzeżenie, za plecami dwóch policjantów.

Nietrudno zrozumieć, dlaczego racjonaliści nie chcą takich historii traktować poważnie. O wiele łatwiej jest twierdzić, że coś takiego po prostu przywidziało się kierowcom, może nawet byli z lekka nietrzeźwi. Jednak opowieści o autostopowiczach-zjawach jest tyle, że nie sposób ich ignorować.


  • 0



#8

Redie.
  • Postów: 41
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja biorąc stopa zawsze siadam na tyły, nie widzę w tym żadnego problemu :D
  • 0

#9

kamara.
  • Postów: 7
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Słyszałam już niejedną taką historię, jednak większość z nich posiada jakiś element po którym od razu można poznać, że coś tutaj zostało źle napisane albo powiedziane :) MI nigdy się nie przytrafiła taka historia.


  • 0

#10

TheToxic.

    Faber est quisque suae fortunae

  • Postów: 1627
  • Tematów: 59
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Słyszałam już niejedną taką historię, jednak większość z nich posiada jakiś element po którym od razu można poznać, że coś tutaj zostało źle napisane albo powiedziane :) MI nigdy się nie przytrafiła taka historia.

Miło by było gdybyś chociaż jedną przytoczyła. Takie zdanie wyrwane z kontekstu jest mało wciągające a opowieści jak najbardziej.

 

Ja zapodam film który pewnie każdy już widział. Duch Teresy na drodze.

 

 

I na koniec mała ciekawostka, od razu mówię, że to tylko złota myśl, a nie potwierdzone badanie.

Słyszałam, że każdy na ziemi ma określony czas (są to nasze lata) jeśli zostanie to przerwane wskutek wypadku, morderstwa czy wtargnięcia się na życie, dusza takiej osoby będzie błąkać się w miejscu wypadku do momentu końca naszego czasu przydzielonego na ziemi.

A czy posiadamy duszę to już osoby temat jest od tego ;) W istnienie duszy póki co nie wierzę.







Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych