nazwa psychodelik pochodzi z greki i jego człony tłumaczą się jako odkrywający umysł.
Psychodeliki były wykorzystywane i wracają do łaska po latach banicji przy chociażby w leczeniu uzależnień. Grzybowa psylocybina, LSD, ibogaina.
Psychodeliki, ich działanie, budowa tolerancji sprawiają że pod względem zdrowotnym nie posiadają potencjału uzależniającego. Również od strony farmakologicznej, wszystkie psychodeliki używane wg. zalecanych dawek, nie powodują najmniejszego uszczerbku dla zdrowia. Co więcej, naturalnie występujące psychodeliki w przyrodzie w przeogromnej większości nie powodują zagrożenia dla zdrowia poprzez swój farmakologiczny profil działania.
Czym innym dla umysłu. Ważne jest w terapii psychodelikami aby prowadzący terapię miał doświadczenie. Odkrycie umysłu pozwala na dotarcie do najgłębszych jego części i zmierzenie się z demonami, które tam siedzą. Dlatego też, niezbyt często, ale jednak czasem zdarza się, że nieprzygotowany, nieświadomy użytkownik, najczęściej chojrak, dotrze tam, gdzie nigdy nie docierał, lub dotrzeć nigdy nie chciał. To ogromny wstrząs dla psychiki, który może zostawić trwałe ślady na psychice. To rzadkie przypadki ale jednak czasem się zdarzają. Chociaż winić tu trzeba użytkownika a nie substancję.
Jeżeli ktoś twierdzi że psychodelik odurza, to proponuję, kiedy nie wiem, dziewczyna rzuci, żona odejdzie, stracicie pracę, cokolwiek, w każdym bądź razie przykre zdarzenie losowe, bałagan w głowie i wtedy potraktujcie się psychodelikiem, zobaczycie czym to się różni od narkotyku jakim jest chociażby alkohol, którego całokształt działania stawiam w całej hierarchii bardzo ale to bardzo nisko.
Jest tu kilka osób w tym temacie, gdzie żadna z nich nie gloryfikuje psychodelików, nie traktuje ich jako codzienną używkę na byle kiedy i byle jak. Świadomi tego jak to potężne substancje wypowiadają się o nich zupełnie neutralnie. Nie wiem skąd tylu przeciwników, którzy uważają, że alkohol to super sprawa, a przynajmniej lepsza, podczas gdy po postach widać, że o psychodelikach nie posiadają nawet cienia elementarnej wiedzy.
@ optymista.
Głupstwa wypisujesz. Właśnie tu jest ten brak wiedzy widoczny. Psychodeliki nie sprawią, że nagle zapomnisz o problemach. Wręcz przeciwnie, jeżeli je masz to najpierw je naprostuj, w przeciwnym razie urosną i przyjdą podczas sesji na psychodeliku a będą znacznie większe i znacznie potworniejsze niż w rzeczywistości.
Polecam raz jeszcze Stanislav Groff. Szukać czytać. Kilka słów "Stanislav Grof swoją pracę badawczą nad terapeutycznym zastosowaniem psychodelików rozpoczął w Pradze. Od 1967 roku kontynuuje badania w USA na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa i w Merylandzkim Ośrodku Badań Psychiatrycznych, gdzie pracuje nad wykorzystaniem psychodelików w terapii nerwic i uzależnień oraz u osób umierających na raka. Jest autorem takich głośnych książek jak "LSD Psychoteraphy" czy "Beyond Death", a także dostępnych na polskim rynku "Obszary nieświadomości", "Poza Mózg", "Przygoda odkrywania samego siebie" oraz "Najdalsza podróż"."
Dla przypomnienia. Badania kilku brytyjskich uniwersytetów wskazały, że już jedna sesja z psylocybiną (święte grzyby) pozwala pozbyć się depresji na od kilku tygodni do kilku miesięcy. LSD pomaga leczyć z alkoholizmu w ponad 60% przypadków. Ibogaina pomaga leczyć z uzależnień nawet od opiatów ze skutkiem lepszym niż kuracja metadonowa. Ciągle problemem pozostają terapeuci posiadające doświadczenie.
I ostatni punkt. Bo przecież niedaleko pada jabłko od jabłoni. MDMA aż do 1985 roku była również wykorzystywana przez psychologów i przyjęta przez nich z bardzo dużym entuzjazmem. Pacjencji pod wpływem MDMA mogli poruszać najgłębiej skrywane najtrudniejsze tematy bez kilkunastu czy kilkudziesięciu sesji. Psychologowie pracujący z MDMA przyrównali obecną pracę do obierania cebuli. Podczas każdej sesji trzeba odrzeć jedną warstwę. Dzięki MDMA od razu dostawali się do jądra problemu.
Użytkownik wieslawo edytował ten post 04.09.2012 - 18:43