Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy na rowerze warto jeździć w kasku ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
42 odpowiedzi w tym temacie

#1

Człowiek.S..
  • Postów: 17
  • Tematów: 4
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Niedawno prezentowaliśmy kolekcję reklam społecznych zachęcających do noszenia kasku rowerowego. Wśród waszych komentarzy pojawiła się propozycja, by pokazać również reklamy przeciwne prawnym regulacjom w tej sprawie. W odpowiedzi inny internauta napisał, że takich reklam nie ma, gdyż zniechęcanie do kasku jest bez sensu. Otóż nie wszyscy tak myślą.
European Cyclist Federation to bodaj największa organizacja zrzeszająca ludzi i instytucje promujące ruch rowerowy w Europie. Jedną z akcji ECF są działania uświadamiające, których hasłem jest "Spytaj mnie, czemu jeżdżę bez kasku".

Czemu bez kasku? ECF odpowiada: żadne badania nie pokazują ścisłej korelacji między noszeniem kasku rowerowego a wzrostem bezpieczeństwa rowerzysty. Istnieje natomiast korelacja między ustawowym obowiązkiem noszenia kasku a... spadkiem liczby rowerzystów.

Co więcej - liczba wypadków z udziałem rowerzystów na kilometr jest znacznie większa tam, gdzie rowerzystów jeździ mniej.

Najwięcej rowerzystów w przeliczeniu na miliard kilometrów ginie w USA (ponad 110), a najmniej w Holandii (mniej niż 20 osób). W Stanach Zjednoczonych blisko 40% rowerzystów jeździ w kaskach. W Holandii robi to... jeden cyklista na 1000. Dane przedstawiane przez EFS są podobnie skorelowane również w innych badanych krajach:

Dołączona grafika

Jednym słowem - im więcej kasków (liczba w procentach przy nazwie kraju), tym mniej rowerzystów (niebieski słupek). Im mniej rowerzystów, tym częstsze wypadki (pomarańczowa lub jak kto woli łososiowa linia).

ECF nie wysnuwa oczywiście z tego wniosku, że nakaz noszenia kasku jest niebezpieczny dla rowerzysty. Co więcej - nie zniechęca również pojedynczych cyklistów do chronienia głowy. Sprzeciwia się natomiast przesadnej ekspozycji niebezpieczeństw związanych z jazdą rowerem, czemu służy, zdaniem organizacji, promocja kasków. ECF jest również przeciwko sugerowaniu, że ochrona jaką daje kask rowerowy jest większa, niż w istocie.

ECF uważa, że kaski rowerowe, w przeciwieństwie do motocyklowych, są na tyle lekkie i nietrwałe, że zapewniają ochronę jedynie przy mniejszych obrażeniach, które nie są z reguły śmiertelne również dla osób bez kasku. Co więcej - ochrona wynikająca z ochrony kasku kończy się, gdy jego konstrukcja ulega zniszczeniu, co następuje z reguły zaraz po pierwszym mocniejszym uderzeniu - wypadki, w których na jednym uderzeniu się nie kończy są tak samo śmiertelne dla osób noszących kask jak i dla tych bez tej ochrony.

ECF zauważa również (znów - powołując się na badania), że rowerzyści statystycznie rzadziej doznają obrażeń głowy niż piesi i osoby zmotoryzowane. Czemu więc nie wprowadzić obowiązku noszenia kasków dla wszystkich użytkowników dróg?

Organizacja w swojej broszurze pisze: kaski rowerowe nie zapobiegają wypadkom. Liczbę ofiar na drogach ograniczymy nie poprzez nakaz chronienia głowy, a poprzez budowę bezpieczniejszej infrastruktury drogowej i - przede wszystkim - edukację kierowców i cyklistów na temat tego, jak zapobiegać niebezpieczeństwu na drodze.

To, czy nosicie kaski, powinno być waszą własną decyzją. Jednak zakładając kask lub każąc go zakładać swoim bliskim pamiętajcie: jazda rowerem nie jest niebezpieczna! Wypadki się zdarzają, ale większość osób ginie we własnym domu. Korzyści zdrowotne wynikające z jazdy rowerem przewyższają ryzko z nią związane. Nawet te kilka lat życia dłużej, które uzyskujemy regularnie jeżdżąc rowerem nie pozwoli zdecydowanej większości z nas dojechać do tego 25-milionowego kilometra, na którym statystycznie czeka nas śmierć.


Moim zdaniem noszenie kasku przez szosowego rowerzystę jest kompletnym bezsensem. Gdy jest się amatorem nie jeździ się tam z dużymi prędkościami prawdopodobieństwo upadku jest minimalne, a nawet jeśli już się zdarzy to zapewne nie uderzymy głową np. w krawężnik. Jeśli natomiast trochę się już jeździ (tak ja np. Ja :D) to przy upadku automatycznie wyciągamy ręce i lądujemy na dłoniach, co przydarzyło mi się dzisiaj, gdy próbowałem wjechać pod górę, nie zauważywszy ze mam przebitą dętkę. Co innego gdy jeździmy po górach. Jeżdżąc po kamieniach (szczególnie na zjazdach) kilka razy zdarzało mi się tracić równowagę, na szczęście bez upadku wracać do równowagi i jechać dalej.
źródło: http://polskanarower..._bez_kasku.html
  • 0

#2

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kiedys dużo jeździłem po górskich lasach i to dośc sporymi (jak na trasy) predkościami. Wprowadziłem nbawet sobie prywatny ranking rozrózniajacy upadki . Jezeli leciałem w powietrzu conajmniej 3 metry to był ciezki upadek. Przezyłem 7 takich upadków i sporo mniejszych i ani razu nie przywaliłem w nic głową. Za to poharatałem sobie boki ciała , kolana , łokcie dłonie. Ostatnio jeżdze sporo motocyklem i przyznam ze kask kilkukrotnie uratował mi życie. Podobnie jest z moimi znajomymi i żoną. Moja żona jest ciekawym przypadkiem: na rowerze złamała sobie rekę ale nigdy nie nabiła nawet siniaka na głowie. Za to na motocyklu wywaliła się przy minimalnej predkości i uderzyła kaskiem o krawęznik. Gdyby nie kask byłoby nieciekawie.
  • 0



#3

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Człowiek w trakcie utraty równowagi instynktownie chroni głowę ustawiając się tak by upaść na wszystko inne (ręce, nogi, łokcie, barki,"cztery litery") byle tylko uchronić głowę nawet kosztem połamania połowy kości. Również większość samochodów jest niższa niż sięga głowa przeciętnego rowerzysty więc trudno wyobrazić sobie sytuację żeby rowerzysta zginął na skutek uderzenia głową o inny pojazd (zapewne zginie na skutek obrażeń wewnętrznych ale przed tym kask na głowie nie uchroni). Jedyną sytuacją w jakiej stosowanie kasku wydaje mi się uzasadnione jest blokada przedniego koła i klasyczny "koziołek nad kierownicą". Sama nigdy nie miałam takiej sytuacji (nie używam nawet przednich hamulców z obawy, że w ten sposób się wykopyrtnę) ale wydaje mi się, że odległość od kierownicy do ziemi jest wystarczająco duża by w takim przypadku upaść na plecy - no chyba, że prędkość będzie zbyt mała na przewrotkę a i zbyt duża by utrzymać rower w poziomie. Wtedy rowerzysta po wykonaniu swoistej "świecy" w powietrzu przywali głową w kierownicę. W tym przypadku stosowanie kasku uważam za uzasadnione. Tylko zastanawiam się ile osób doświadczyło tego typu przewrotki. Chyba tylko ci uprawiający kolarstwo ekstremalne albo nie znający podstaw fizyki (mam koleżankę która w ten sposób wybiła zęby - kretynka rozpędziła się, użyła przedniego hamulca i rąbnęła jedynkami w kierownicę). No, ale oczywiście trzeba brać pod uwagę polskie dziurawe drogi albo sytuacje gdy jakiś matoł wsadza jadącemu rowerzyście patyk między szprychy...

Tak czy inaczej ja sobie kasku na głowę siłą włożyć nie dam. Głowa mi się zrobi cięższa i w razie czego trudniej mi będzie ją utrzymać w powietrzu w czasie amortyzowania upadku. Poza tym taki plastik na głowie musi krępować ruchy, trzeszczenie paska musi w jakimś stopniu ograniczać dźwięki a jak kasku się nie umocuje mocno istnieje ryzyko, że spadnie na oczy. A zaś zbyt mocne umocowanie ograniczy przepływ krwi i może utrudnić oddychanie. No i na 100% moja delikatna skóra głowy po kilku minutach noszenia takiej ozdóbki zaczęłaby swędzieć. Dziękuję, postoję.
  • 0



#4

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na rowerze wypadki odbywają się z mniejszymi prędkościami niż na motorze, więc mamy więcej czasu dla przyjęcia optymalnej pozycji do upadku.

Jednak nie robiłbym tutaj znowu jakiegoś tematu negującego kaski jako ochronę.
  • 0



#5

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Człowiek w trakcie utraty równowagi instynktownie chroni głowę ustawiając się tak by upaść na wszystko inne (ręce, nogi, łokcie, barki,"cztery litery") byle tylko uchronić głowę nawet kosztem połamania połowy kości. Również większość samochodów jest niższa niż sięga głowa przeciętnego rowerzysty więc trudno wyobrazić sobie sytuację żeby rowerzysta zginął na skutek uderzenia głową o inny pojazd (zapewne zginie na skutek obrażeń wewnętrznych ale przed tym kask na głowie nie uchroni). Jedyną sytuacją w jakiej stosowanie kasku wydaje mi się uzasadnione jest blokada przedniego koła i klasyczny "koziołek nad kierownicą". Sama nigdy nie miałam takiej sytuacji (nie używam nawet przednich hamulców z obawy, że w ten sposób się wykopyrtnę) ale wydaje mi się, że odległość od kierownicy do ziemi jest wystarczająco duża by w takim przypadku upaść na plecy - no chyba, że prędkość będzie zbyt mała na przewrotkę a i zbyt duża by utrzymać rower w poziomie. Wtedy rowerzysta po wykonaniu swoistej "świecy" w powietrzu przywali głową w kierownicę. W tym przypadku stosowanie kasku uważam za uzasadnione. Tylko zastanawiam się ile osób doświadczyło tego typu przewrotki. Chyba tylko ci uprawiający kolarstwo ekstremalne albo nie znający podstaw fizyki (mam koleżankę która w ten sposób wybiła zęby - kretynka rozpędziła się, użyła przedniego hamulca i rąbnęła jedynkami w kierownicę). No, ale oczywiście trzeba brać pod uwagę polskie dziurawe drogi albo sytuacje gdy jakiś matoł wsadza jadącemu rowerzyście patyk między szprychy...


3 razy w życiu miałem przypadek gdy patyk dostał się w szprychy . To sa właśnie te przypadki gdy "fruwa się" naprawde wysoko. Niema nawet szans (jezeli odpowiednio szybko jechaliśmy) uderzyć w ziemie głową . Wynika to z zasad fizyki: poczatkowo poruszmy sie po okregu wokół pkt podparcia( w tym przypadku zablokowana kierownica opierajaca się o grunt) a potem po stycznej bo przecież nie jesteśmy przykreceni do roweru , ani rower do podłoza i w tym momecie fruniemy p ,. Zazwyczaj trwa to na tyle długo ze zdązymy zwinać się w obronna kule.
Na kierownice nadziłem sie 2 razy gdy jechałem naprawde wolno 13-16 km/h.Wtedy niema takiego wyrzutu z rowerem , siodełko i kerownica nie wykopuje nas. No i najwazniejsze niespodziewa się człowiek że cos moze sie stać. Naj goźniejsze upadki miałem przy minimalnych predkościach ;5 lat temu nadziałem sie na kierownicę przy ostrynm skręcie( na jedeną z manetek) brzuchem- podejrzenie pękniecia sledziony - ból , ból, ból- sprawnośc po takiej kontuzji odzyskałem na następny sezon.


Mały filmik : to wprawdzie jest nieudana stójka, ale mechanizm jest podobny. przy wiekszej predkości jest to efektowniejsze.



Gdybym musiał jeździc rowerem w kasku to nie jeździł bym wcale.Wiatr we włosach to część etosu jazdy rowerem.
P.S. Bym zapomniał: mój ojciec jeszcze jak miałem 7-8 lat nauczył mnie padów z judo( sam miał brązowy pas) . I od tego czasu moje upadki są dość skutecznie kontrolowane.
  • 0



#6

riseman.
  • Postów: 705
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeżdżę bez kasku, choć z relatywnie sporymi prędkościami. Na tzw. kolarzówce można wyciągać spore prędkości, kto ma ten wie :) Pewnego letniego dnia wybrałem się na moją ulubioną pętlę w celu pobicia rekordu. Ulica jest szeroka, nieuczęszczana (zamknięta z racji nieukończenia prac) i miejscami bardzo z górki, czyli to co tygrysy lubią najbardziej :D Poleciałem wtedy 68km/h, wrażenia były niecodzienne, to już nie szum w uszach a huk (być może wina wiatru), najmniejszy ruch to zboczenie z toru jazdy, itd... Postanowiłem sobie, że jeśli przekroczę 70-tkę za którymś razem to kupuję kask bo upadek przy tej prędkości rozmazałby mi zapewne mózg po asfalcie.
Kasku nie kupiłem... Człowiek w końcu nie jeździ z takimi prędkościami na co dzień, na jednorazowe szaleństwo można od kogoś pożyczyć. Moja średnia prędkość to 25-35km/h w zależności od wybranej trasy, w porywach do 45, więc bez szaleństw, gdy jadę z żoną i z dzieckiem nie przekraczamy pewnie dychy, więc paradowanie w kasku podczas takich wycieczek mogłoby być komiczne ;)
Podsumowując - nie używam. Ale! Myślę, że kask przydać mógłby się w przypadku zderzenia z pojazdem silnikowym, czy to on uderzy w nas czy my wpadniemy na takiego wymuszającego pierwszeństwo (vide przypadek młodego Wałęsy, co prawda motocyklem, ale ta sama zasada).
  • 0



#7

erebeuzet.
  • Postów: 865
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy warto?
NALEŻY.
Gdybym szczęśliwie ponad miesiąc temu nie uratował się łokciem (swoją drogą jest do wymiany) tylko zaje**ł czerepem o asfalt to dzis tu pewnie na takie głupie pytanie bym nie odpowiadał.

A wszystkim jeżdżącym bez: może jak zostawicie mózg na ulicy to dacie komuś do myślenia i nie popełni Waszego błędu.
  • -2

#8

lukasz245.
  • Postów: 89
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

ja wolę bez :) myślę że każdy powinien sam zadecydować czy będzie jezdził w czy bez kasku , moje dzieci jezdza w kasku ale jak bedą juz starsze i będą jezdzic wystarczająco dobrze pozwole im zdecydować :P
  • 0

#9

dzastin.
  • Postów: 207
  • Tematów: 2
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Sporo jezdze na rowerze i dlugo jezdzilem bez kasku. Pewnego razu na sciezce rowerowej musialem uciekac w bok przed pieszym ktory gwaltownie zaszedl mi droge. Wjechalem na trawnik, tam byly spore dziury i wywinelem orla uderzajac glowa o polbruk. Od tego czasu jezdze w kasku.

Innego razu znajoma zjezdzajac z gorki asfaltem (miala kask) chwycila pobocze i uderzyla glowa o droge. Polamane zebra, wstrzasnienie mozgu, tydzien w szpitalu przelezala. Lekarz powiedzial ze gdyby nie kask to pewnie by nie skonczylo sie tylko na wstrzasnieniu.

Zgodze sie z tym ze kask zycia raczej nie uratuje, moze ale raczej uchroni przed mniejszymi lub wiekszymi obrazeniami. A ze mi on nie przeszkadza podczas jazdy, to niech sobie lezy na tej glowie. Nie zaszkodzi, a moze pomoc.

BTW: Nie wiem czy to prawdziwa historia, ale gdzies keidys czytalem jak to podczas zlotu motocyklistow przewodniczacy jakiejs organizacji ktora walczyla z obowiazkiem jazdy w kasku na motorze zginal w wypadku z powodow urazu glowy. Jechal bez kasku :)
  • 2

#10

żaba.
  • Postów: 1070
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

ja tam wiele razy przywaliłem głową o różne nawierzchnie z racji tego, że rower to większa część mojego życia i poza obrażeniami głowy, kilkoma dniami mdłości nic mi nie było. także nie przesadzajcie, że uderzenie głową o drogę to już zaraz musi być jakaś masakra. czaszka twarda jest - kask jest dobry jak się śmiga ofroad, czy downhil, lub jakieś trudne trasy leśne - chociaż przy tym i tak najważniejsze są umiejętności rowerzysty i dobre hamulce też przydatne są :P - do zwykłej jazdy po ścieżce rowerowej nie widzę sensu zakładania kasku... to tak jak by wchodzić pod prysznic w ochraniaczach na łokcie
  • 1

#11

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zgodze sie z tym ze kask zycia raczej nie uratuje, moze ale raczej uchroni przed mniejszymi lub wiekszymi obrazeniami. A ze mi on nie przeszkadza podczas jazdy, to niech sobie lezy na tej glowie. Nie zaszkodzi, a moze pomoc.


To chodź w kasku po chodniku, po domu , pod przysznic , do wanny itp. Też uchroni przed mniejszymi lub wiekszymi obrazeniami. Przeciez mozesz zginac po poslizgu wannie , Poza tym kask zwiekszy szanse na przezycie gdy pijany kierowca wjedzie na chodnik albo spadnie kwiatek czy dachówka z dachu. Gdy wiecej osób bedzie miało takie podejście jak Ty to mozna się spodziewac ża za XXX lat ustawy o obowiezkowym noszeniu hełmów w miastach przez pieszych , obowiazkowe OC bys mógł skożystać z ruchomych schodów i wózka w supermarkecie. Samochody beda miały obowiezkowe blokady do predkości 15 km/h
  • 0



#12

Woolf.
  • Postów: 59
  • Tematów: 6
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Każdy sam powinien się zastanowić czy jego jazda na rowerze jest na tyle niebezpieczna, że lepiej byłoby jakby założył kask.

Ja nigdy nie jeżdżę w kasku na rowerze. Co innego na motocyklu, na niego nie wsiadam bez kasku :)
  • 0

#13 Gość_Alucard

Gość_Alucard.
  • Tematów: 0

Napisano

Niech ludzie sami decydują czy chcą jeździć w kasku czy bez. Ja myślę że jednak warto bo prawda jest taka, że nigdy nie masz 100% pewności jak upadniesz i za którymś razem możesz nie mieć nawet czasu na instynktowne wyciągnięcie rąk.
  • 0

#14

Ironmacko.
  • Postów: 809
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Moje zdanie w temacie jest takie: Jazda w kasku dla chcącego (sam w kasku jeżdżę) nie powinno to być obowiązkowe, chyba że dojdziemy do takiej samej ilości rowerzystów jak narciarzy/snowbordzistów na stokach, gdzie uważam kask jest i powinien być obowiązkowy. 
Co do samej ochrony to dużo zależy również od kasku, czasami pseudo kaski za 6zł z hipermarketu to zbędny wydatek 6zł... 
  • 0

#15

asmen.
  • Postów: 11
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mały filmik : to wprawdzie jest nieudana stójka, ale mechanizm jest podobny. przy wiekszej predkości jest to efektowniejsze.


To tu mały filmik ode mnie:

http://www.youtube.com/watch?v=ZOVgofDyHrM&feature=player_embedded

Też nie lubię jeździć w kasku i nie robię tego w ogóle :) Ten wiatr we włosach to jedna z najlepszych części jazdy na rowerze :D

Użytkownik asmen edytował ten post 30.07.2012 - 15:03

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych