Skocz do zawartości


Zdjęcie

Anarchokapitalizm


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
158 odpowiedzi w tym temacie

#46

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Właśnie o ten problem skali chodzi. Takie przypadki w małej skali mają taki efekt tworzenia czegoś pośrodku niczego, bo ludzie kalkulują że przenosząc się na to odludzie i nie płacąc podatków będą na plusie. Jednak jeśli cały świat nagle stałby się w 100% wolny, to już nie byłoby takich mechanizmów. Przykład tej enklawy nie przełoży się skale globalną. W dodatku enklawa korzysta z wielu aspektów państwowości wokół. Konsumuje wyroby produkowane według norm, żywność bez szkodliwych substancji. A jeśli stworzymy instytucje odpowiadające za badanie norm - to już krok ku państwowości.
  • 0



#47

rainman.
  • Postów: 483
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Największymi komunistami są wbrew pozorom najwięksi kapitaliści czyt. korporacje i banki. Zamiast rządzącej partii mamy monopol na kreację pieniądza i lichwę. Wolny rynek to pusty slogan, międzynarodowy kapitał likwiduje lokalną konkurencję.
  • 0

#48

Paweł.
  • Postów: 1000
  • Tematów: 22
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Właśnie o ten problem skali chodzi. Takie przypadki w małej skali mają taki efekt tworzenia czegoś pośrodku niczego, bo ludzie kalkulują że przenosząc się na to odludzie i nie płacąc podatków będą na plusie. Jednak jeśli cały świat nagle stałby się w 100% wolny, to już nie byłoby takich mechanizmów.

I tu można dojść do wniosku jaki wyzysk stosuje państwo, jeżeli opłaca się budować pośrodku niczego nie płacąc podatków, niż korzystać z już istniejących udogodnień i płacąc podatki.

Co do skali, gdyby przenieść to na obszar danego państwa, firmy będą inwestować tam gdzie będzie to najbardziej opłacalne, czyli w dużych skupiskach ludzi, blisko dobrej infrastruktury, czy źródeł surowców. Koszty ich inwestycji będą mniejsze niż w takich odosobnionych enklawach, co przełoży się na ostateczną cenę produktu.

Przykład tej enklawy nie przełoży się skale globalną. W dodatku enklawa korzysta z wielu aspektów państwowości wokół. Konsumuje wyroby produkowane według norm, żywność bez szkodliwych substancji. A jeśli stworzymy instytucje odpowiadające za badanie norm - to już krok ku państwowości.

Jeszcze raz. Wolny rynek można zastosować na całym świecie jednocześnie. Wtedy to cały świat będzie się rozwijał po jak najmniejszych kosztach. Przedsiębiorstwa i fabryki nie będą co prawda upakowane na paru km2 bo nie ma takiej potrzeby i nie o to przecież chodzi, ale nie będzie barier jakie stawiają państwa i ich rządy.

Normy ustala konsument co chce kupić, a co nie. Można iść dalej w tym kierunku i zakładać różne organizacje konsumenckie badające jakość wybranych produktów, jak jest taka potrzeba. Nie musi tego robić państwo, co robi zresztą nieudolnie. Przykłady afer z solą czy proszkiem jajecznym, aż nadto to potwierdzają.


A nie uważasz że błędem anarchokapitalistów jest wiara że państwo da się zlikwidować a potem utrzymać ten stan? Powstaną organizmy zaraz parapaństwowe działające jak państwa które będą zmuszały nowonarodzonych we własnej społeczności do przyjęcia swoistego obywatelstwa. To naturalne że ludzie łączą się w stada i przyjmują zasady dla ogółu idąc na kompromis bo dzięki temu są silniejsi. I jeszcze jedno. To ludzie tworzą państwo więc jeżeli wierzą w jego wartość to ta wartość już jest bo sami wymuszają jej istnienie. Tak samo jak z pieniądzem. Niby nie ma wartości ale możesz kupić za niego chleb czyli dobro bo ludzie wierzą że ma wartość i przyjmują to i w efekcie on ma wartość.




Państwo jako zbyteczna instytucja

Z punktu widzenia nauki jedynie błędny paradygmat stanu równowagi mógł zachęcać do myślenia w kategoriach „dóbr publicznych”, w którym to stanie istnienie dóbr spełniających kryteria niemożności wyłączenia niepłacącego odbiorcy z ich korzystania (joint supply), oraz niewykluczającej się konsumpcji (nonrivarly consumption), usprawiedliwiałoby prima facie istnienie ciała posiadającego wyłączność na stosowanie zinstytucjonalizowanego przymusu (państwa), zmuszającego wszystkich odbiorców do płacenia za takie dobra.

Niemniej, dynamiczna, austriacka koncepcja spontanicznego porządku wyrastającego z przedsiębiorczości doszczętnie obaliła teorie wysuwane dla usprawiedliwienia istnienia państwa: każdemu, prawdziwemu lub pozornemu przypadkowi pojawiania się „dóbr publicznych”, to jest dóbr spełniających warunek joint supply i nonrivarly consupmtion, towarzyszy pojawienie się bodźców, które nadają impetu przedsiębiorczej kreatywności w poszukiwaniu lepszych rozwiązań, poprzez innowacje techniczne i prawne oraz poprzez odkrywanie istniejących niedostosowań, co pozwala przezwyciężyć każdy problem, który mógłby zaistnieć (oczywiście pod warunkiem, że dane dobro nie zostanie ogłoszone „dobrem publicznym” i dozwolona będzie nieskrępowana przedsiębiorczość oraz towarzyszące jej prawo do zachowania każdego zysku płynącego z przedsiębiorczych, kreatywnych działań).

Dla przykładu, system latarni morskich w Wielkiej Brytanii był przez wiele lat prywatny oraz prywatnie finansowany, a prywatne metody postępowania (takie jak stowarzyszanie się żeglarzy, opłaty portowe, spontaniczny monitoring i tym podobne) oferowały rozwiązanie „problemu”, który „etatystyczne” podręczniki do ekonomii określają jako typowy przykład „dobra publicznego”. Podobnie, na amerykańskim Dalekim Zachodzie pojawił się problem definiowania i bronienia praw własności dotyczących między innymi kontroli pogłowia bydła na wielkich obszarach. W miarę jak uwidaczniały się tam tego typu problemy, w odpowiedzi pojawiały się i wchodziły do użytku różne przedsiębiorcze innowacje, które doprowadzały do ich rozwiązania (znaczenie bydła, ciągły nadzór uzbrojonych, konnych kowbojów nad stadem, i — ostatecznie — wynalezienie i wprowadzenie do użytku drutu kolczastego, który, po raz pierwszy w historii, pozwolił na ogradzanie wielkich obszarów po umiarkowanej cenie).

Ten strumień kreatywnych rozwiązań zostałby zupełnie zablokowany, gdyby zasoby zostały uznane za „publiczne”, wyłączone z prywatnego posiadania i biurokratycznie zarządzane przez agencję państwową. (Dla przykładu, w dzisiejszych czasach większość ulic i dróg jest wyłączona z ogromnej liczby przedsiębiorczych ulepszeń, które mogłyby się pojawić — pobieranie opłat za samochodogodzinę, prywatne zarządzanie bezpieczeństwem i poziomem hałasu i tym podobne — pomimo faktu, że większość z tych innowacji nie stanowi już dłużej problemu technicznego. Jednak dobra te zostały uznane za „dobra publiczne”, co wyklucza ich prywatyzację i zarządzanie nimi w sposób przedsiębiorczy i kreatywny).

Co więcej, większość ludzi wierzy, że państwo musi istnieć, ponieważ mylą jego (niekonieczne) istnienie, z nieodzownością istnienia wielu dóbr i usług, które państwo w tej chwili (w opłakany sposób) zapewnia, i nad którymi rozciąga monopolistyczną władzę (niemal zawsze pod pretekstem ich „publicznej” natury). Ludzie widzą, że drogi, szpitale, szkoły, porządek publiczny są w przeważającej mierze zapewniane przez państwo, a zatem, ponieważ są to dobra ogromnie pożądane, uważają istnienie państwa również za pożądane, bez wdawania się w jakieś głębsze analizy.

Nie zdają sobie sprawy, że wspomniane wyżej dobra mogą być wytwarzane w lepszej jakości, bardziej efektywnie, bardziej ekonomicznie i w zgodzie ze zróżnicowanymi i zmieniającymi się gustami każdego z odbiorców, poprzez samorzutny, spontaniczny ład rynkowy, kreatywną przedsiębiorczość i własność prywatną. Co więcej, ludzie błędnie mniemają , że państwo jest również niezbędne do sprawowania opieki nad bezbronnymi, biednymi i tymi, którzy żyją w nędzy („drobnymi” akcjonariuszami, zwykłymi konsumentami, pracownikami), nie rozumiejąc, że — jak wykazała teoria ekonomii — te rzekomo ochronne środki systematycznie skutkują pogorszeniem się sytuacji i krzywdzeniem dokładnie tych osób, które w zamierzeniu miały chronić — znika zatem jedno z najbardziej niezdarnych i nieświeżych usprawiedliwień konieczności istnienia państwa.

Rothbard utrzymywał, że dobra i usługi dostarczane obecnie przez państwo można podzielić na dwie kategorie: dobra i usługi, które powinny zostać wyeliminowane, oraz dobra i usługi, które powinny zostać sprywatyzowane. Wyraźnie widać, że dobra i usługi wspomniane wyżej należą do tej drugiej kategorii, zatem zniknięcie państwa w żadnym wypadku nie oznacza zniknięcia dróg, szpitali, szkół, porządku publicznego i tym podobnych — oznaczałoby jedynie to, że owe dobra i usługi występowałyby w większej ilości, wyższej jakości i w bardziej przystępnych cenach (zawsze w odniesieniu do rzeczywistego kosztu, obecnie ponoszonego przez obywateli w podatkach).

Dodatkowo musimy zaznaczyć, że historyczne okresy instytucjonalnego chaosu, zamieszek i społecznego zamętu, które można przywołać (wiele takich przypadków miało miejsce przed i w czasie trwania wojny domowej w Hiszpanii oraz w okresie drugiej republiki, albo — w dzisiejszych czasach — na wielkich obszarach Kolumbii i Iraku) biorą się z próżni powstałej w dostarczaniu tych dóbr, czyli z sytuacji stwarzanej przez same państwa, które nie tylko, nawet z właściwym sobie brakiem efektywności, nie robią tego, co, według ich zwolenników, państwa teoretycznie robić powinny, ale także nie pozwalają prywatnemu, przedsiębiorczemu sektorowi zapewniać tych dóbr i usług, ponieważ państwo woli rozruchy i chaos (które zdają się jeszcze mocniej legitymizować jego przymusową obecność) od spokoju i prywatyzacji na wszystkich szczeblach.

Szczególnie ważne jest zrozumienie, że definicja, nabycie, przekazanie, wymiana i obrona praw własności, które koordynują i napędzają proces współpracy społecznej, nie wymagają istnienia instytucji, która posiadałaby monopol na przemoc (państwo). Przeciwnie, państwo niezmiennie depcze niezliczone prawa własności, bardzo słabo broni pozostałych i wpływa niszcząco (moralnie i prawnie) na poszanowanie praw własności innych przez jednostkę.

System prawny jest ewolucyjnym przejawem ogólnych zasad prawnych (zwłaszcza w kwestii posiadania) zgodnych z ludzką naturą. Dlatego państwo nie określa prawa (demokratycznie czy w inny sposób). Przeciwnie, prawo jest zawarte w ludzkiej naturze, chociaż jest odkrywane i utrwalane w sposób ewolucyjny, to istnieje już wcześniej, ma charakter doktrynalny.

(Uważamy rzymską, kontynentalną tradycję prawną, ze swoją bardziej abstrakcyjną i doktrynalną naturą, za daleko lepszą od anglosaskiego systemu prawa zwyczajowego, który wyrasta z nieproporcjonalnego, państwowego wsparcia dla pewnych postanowień prawnych czy osądów. Te osądy, poprzez system precedensów (binding case law) wprowadzają do systemu prawnego cały szereg błędów i dysfunkcji, które wynikają ze szczególnych i dominujących dla danej sprawy okoliczności i wpływów.) Prawo ma ewolucyjną naturę i opiera się na zwyczaju, i stąd poprzedza państwo oraz jest od niego niezależne, a odkrywanie i określanie prawa nie wymaga istnienia żadnej agencji z monopolem na przymus.

Państwo nie jest potrzebne ani do określania prawa, ani do jego egzekucji, czy stania na jego straży. To powinno być szczególnie widoczne w dzisiejszych czasach, kiedy zwyczajną rzeczą jest korzystanie z usług prywatnych agencji ochrony, nawet — paradoksalnie — przez wiele agend rządowych.

Nie ma tu miejsca na dokładne prześledzenie możliwych sposobów, w jaki prywatny sektor zapewniałby podaż dóbr, które dzisiaj uznawane są za „publiczne” (brak apriorycznej wiedzy o tym, w jaki sposób rynek rozwiązałby niezmierzoną ilość specyficznych problemów jest słabym, naiwnym zarzutem wysuwanym przez tych, którzy wspierają status quo, pod pretekstem, że „lepszy jest diabeł, którego znamy”). Prawdę mówiąc, nie możemy wiedzieć już dzisiaj, jakie kreatywne rozwiązania danego problemu wymyśliłaby rzesza przedsiębiorczych jednostek, gdyby tylko im na to pozwolić. Tym niemniej, nawet najbardziej sceptyczna osoba musi przyznać, iż „teraz już wiemy”, że wolny rynek, pchany do przodu przez kreatywną przedsiębiorczość, działa, i to działa dokładnie do tego punktu, w którym państwo nie zaczyna stosować przymusu i siłowych interwencji w ten proces społeczny.

Konieczne jest także uświadomienie sobie, że trudności i konflikty niezmiennie powstają dokładnie w tych obszarach, gdzie wolny, spontaniczny ład rynkowy jest blokowany. Stąd — niezależnie od wysiłków czynionych od czasów Gustawa de Molinari w celu przedstawienia, jak mógłby wyglądać anarchokapitalistyczny system prywatnych agencji bezpieczeństwa i obrony, z których każda wspierałaby jeden z wielu, nieznacznie różniących się między sobą systemów prawnych — teoretycy wolności nie mogą nigdy zapomnieć, że to, co sprawia, iż nie wiemy, jak dokładnie wyglądałaby przyszłość bez państw — czyli kreatywna natura przedsiębiorczości — jest dokładnie tym, co daje nam pewność, że każdy problem zostanie z czasem przezwyciężony, ponieważ zaangażowani w daną sprawę ludzie poświęcą cały swój wysiłek i kreatywność na jego rozwiązanie.

Ekonomia wykazała nie tylko, że wolny rynek działa, ale także, że etatyzm jest niewykonalny z punktu widzenia teorii.

Anarchokapitalizm jako jedyny, w pełni zgodny z ludzką naturą system współpracy społecznej

Etatyzm przeciwstawia się ludzkiej naturze, gdyż opiera się na systematycznym i monopolistycznym przymusie, który w każdej dziedzinie, w której da się go odczuć (włączając w to obszary definicji prawa i utrzymania porządku publicznego), blokuje kreatywność i przedsiębiorczą koordynację, które są najczystszymi, najbardziej typowymi i koniecznymi przejawami ludzkiej natury. Co więcej, jak już zauważyliśmy, etatyzm wzbudza i podsyca nieodpowiedzialność i zepsucie oraz skupia uwagę ludzką na uprzywilejowanym pociąganiu za sznurki władzy politycznej, a wszystko to w kontekście nieusuwalnej luki ignorancji i niewiedzy, która sprawia, że niemożliwym jest poznanie kosztów poszczególnych działań rządowych. Powyższe efekty wystąpią zawsze, kiedy mamy do czynienia z istniejącym państwem, nawet jeśli podejmowane są wszelkie wysiłki w celu ograniczenia jego władzy, co jest celem nieosiągalnym, który czyni klasyczny liberalizm niewykonalną utopią.

Absolutnie koniecznym jest przezwyciężenie „utopijnego liberalizmu” naszych poprzedników, klasycznych liberałów, którzy byli zarówno naiwni jak i niespójni, wierząc, że państwo da się ograniczyć, i nie potrafiąc wyciągnąć logicznych wniosków płynących z własnego stanowiska i zaakceptować powstałych implikacji. Stąd dzisiaj, w trwającym już całkiem długo XXI wieku, naszym priorytetem powinno być zastąpienie (naiwnego i utopijnego) dziewiętnastowiecznego liberalizmu przez jego nową, prawdziwie naukową formułę, którą możemy nazwać liberalnym kapitalizmem, anarchią prywatnej własności, lub, po prostu, anarchokapitalizmem. Bo nie ma sensu, żeby liberałowie mówili te same rzeczy co sto pięćdziesiąt lat temu, podczas gdy, będąc już mocno w dwudziestym pierwszym wieku i pomimo upadku muru berlińskiego prawie dwadzieścia lat temu, państwa nie przestały rosnąć i naruszać wolności osobistych ludzi w każdym aspekcie.

Anarchokapitalizm (albo „libertarianizm”) to najczystsza reprezentacja spontanicznego ładu rynkowego, w którym wszystkie usługi, włączając w to określanie prawa, sprawiedliwości i porządku publicznego zapewniane są poprzez zupełnie dobrowolny proces współpracy społecznej, który, w związku z tym, staje się ogniskową współczesnych badań ekonomicznych. W tym systemie żaden obszar nie jest zamknięty dla ludzkiej kreatywności i przedsiębiorczości, w związku z czym wzrasta sprawiedliwość i efektywność w rozwiązywaniu problemów, a wszystkie konflikty, nieefektywności i niedostosowania powodowane przez sam fakt istnienia ciał posiadających monopol na przymus (państw), przestają istnieć.

Co więcej, proponowany tu system eliminuje stwarzane przez państwa bodźce, które prowadzą do zepsucia, zastępując je bodźcami, które sprzyjają jak najbardziej moralnym i odpowiedzialnym ludzkim zachowaniom, a jednocześnie blokuje możliwość powstania jakiegokolwiek monopolistycznego ciała (państwa), które uprawomocniłoby systemową przemoc i wyzysk pewnych grup społecznych przez inne (czyli tych, którzy nie mają innego wyjścia jak słuchać, przez tych, którzy akurat najmocniej trzymają lejce władzy).

Anarchokapitalizm to jedyny system który w pełni sprzyja wolnej, kreatywnej naturze istot ludzkich, oraz ich niezmiennej zdolności do szerzenia coraz to bardziej moralnych zachowań w obszarach, w których, z definicji, nikt nie może rościć sobie prawa stosowania monopolistycznej, systematycznej przemocy. W skrócie, w systemie anarchokapitalistycznym, każdy przedsiębiorczy projekt, pomysł może zostać wypróbowany, jeśli tylko będzie dobrowolnie wspierany w wystarczającym stopniu, co pozwoli na powstanie wielu kreatywnych, alternatywnych rozwiązań danego problemu wypływających ze stale zmieniającego się środowiska współpracy społecznej.

Stopniowe zastępowanie państw poprzez dynamiczną sieć prywatnych agencji wspierających różne systemy prawne i zapewniających usługi wszelkiego rodzaju bezpieczeństwa, przeciwdziałania przestępstwom i obrony jest najważniejszym punktem w politycznej i naukowej agendzie, podobnie jak doniosłe zmiany społeczne, które mają się wydarzyć w XXI wieku.



Wniosek: rewolucyjne implikacje nowego paradygmatu

Rewolucja przeciwko ancien régime zapoczątkowana w XVIII i XIX wieku przez ówczesnych klasycznych liberałów ma swoją naturalną kontynuację w dzisiejszej anarchokapitalistycznej rewolucji XXI wieku. Na szczęście odkryliśmy już powód porażki utopijnego liberalizmu i zrozumieliśmy potrzebę zastąpienia go liberalizmem naukowym. Teraz wiemy już także, że starzy rewolucjoniści byli naiwni w swej pogoni za nieosiągalnym celem, który, w XX wieku, otwarł drzwi do największych państwowych tyranii, jakie ludzkość kiedykolwiek znała.

Przesłanie anarchokapitalizmu jest wyraźnie rewolucyjne. Jest rewolucyjne w swoim celu: demontażu państwa i zastąpienia go konkurencyjnym procesem społecznym, w którym partycypuje szereg prywatnych agencji, stowarzyszeń i organizacji. Jest także rewolucyjne pod względem środków, zwłaszcza w sferze naukowej, ekonomiczno-społecznej i politycznej.

a. Rewolucja Naukowa. Z jednej strony, ekonomia przeobraża się w ogólną teorię spontanicznego ładu rynkowego rozciągniętego na wszystkie sfery społecznych interakcji. Z drugiej strony, także dyskoordynacyjne efekty działalności państwa pojawiające się w każdym obszarze, w którym państwo jest obecne (włączając w to obszar prawa, sprawiedliwości i porządku publicznego), są dziedziną zainteresowania ekonomii. Dodatkowo, różne metody rozmontowania państwa, konieczny proces przekształcenia, oraz sposoby prywatyzacji wszystkich dóbr, które są obecnie uznawane za „publiczne” wraz z efektami, jakie ta prywatyzacja wywrze, wyznaczają konieczny kierunek badań w naszej dziedzinie.

b. Rewolucja społeczna i ekonomiczna. Nie możemy sobie nawet wyobrazić, jak spektakularne odkrycia, osiągnięcia i postępy będą możliwe w przedsiębiorczym środowisku kompletnie wolnym od jakiejkolwiek państwowości i etatyzmu. Nawet dzisiaj, w stale wrogim środowisku państwowej interwencji, w coraz bardziej zglobalizowanym świecie wyłania się nieznana dotąd cywilizacja. Wszelka moc i władza państw nie ma nawet porównania z jej złożonością i kompleksowością, zaś z chwilą, w której cywilizacja pozbędzie się jarzma etatyzmu, zacznie się bezgranicznie rozszerzać. Siła kreatywności zawarta w ludzkiej naturze jest tak niedoparta, że niezmiennie kiełkuje i wyrasta nawet w najmniejszych szczelina rządowej zbroi. Gdy tylko ludzie uzyskają większą świadomość tego, jak fundamentalnie perwersyjną naturę ma państwo, które ich ogranicza i gdy tylko uświadomią sobie, jak niesamowite możliwości są co dzień usuwane poza ich zasięg — zawsze kiedy państwo blokuje siłę kreatywności i przedsiębiorczości, która napędza wszelkie działania człowieka — zjednoczą się w wielkiej liczbie żądając reform, rozmontowania państwa, i podążania w stronę przyszłości, która, choć pozostaje zupełnie nieznana w tym momencie, jest skazana na wyniesienie ludzkiej cywilizacji na wyżyny dziś niewyobrażalne.

c. Rewolucja polityczna. Codzienne polityczne zmagania nie są priorytetem w porównaniu do działań na rzecz celów zawartych w punkcie a i b. To prawda że musimy zawsze wspierać najmniej interwencjonistyczne rozwiązania, jasno jednocząc się z klasycznymi liberałami w demokratycznych wysiłkach ograniczenia państwa. Jednakże anarchokapitalista nie zatrzymuje się w tym punkcie; musi zrobić znacznie więcej. Wie, że ostatecznym celem jest całkowite rozmontowanie państwa i to rozpala jego wyobraźnię i co dzień napędza wszelkie polityczne działania. Niewielkie sukcesy są niewątpliwie mile widziane, lecz nigdy nie możemy popaść w pragmatyzm poświęcając ostateczny cel — skończenie z państwem. Po to, aby uczyć i wpływać na szeroki ogół, musimy zawsze podążać w stronę tego celu w przejrzysty i systematyczny sposób.

Dla przykładu, polityczna agenda anarchokapitalizmu przewiduje stałe zmniejszanie władzy i rozmiarów państwa. Poprzez regionalne i lokalne decentralizacje we wszystkich dziedzinach, libertariański nacjonalizm, przywrócenie do życia miast-państw i secesję będziemy odrzucać dyktaturę większości nad mniejszością i umożliwiać ludziom coraz łatwiejsze głosowanie „nogami” (zamiast przy urnach). W skrócie, celem jest to, aby ludzie mogli współpracować ze sobą na międzynarodową skalę i na przekór granicom, osiągając najrozmaitsze jednostkowe cele bez zwracania uwagi na istnienie państw (organizacje religijne, prywatne kluby, społeczności internetowe).

Co więcej, pamiętajmy, że rewolucje polityczne nie muszą być krwawe. Jest to zwłaszcza prawdą, kiedy wynikają z koniecznego procesu edukacji społecznej i rozwoju, jak i ze społecznych protestów i wszechogarniającego pragnienia, aby powstrzymać oszustwa, kłamstwa i przymus, który uniemożliwia ludziom spełnienie swoich celów. Na przykład, upadek muru berlińskiego i aksamitna rewolucja, które zakończyły komunizm w Europie Wschodniej, były właściwie bezkrwawe. Na ścieżce do celu musimy zatem wykorzystać wszystkie pokojowe i prawne sposoby, na które zezwala obecny system.

Otwiera się przed nami ekscytująca przyszłość, w której stale będziemy odkrywać nowe drogi prowadzące nas, w zgodzie z fundamentalnymi prawami, w kierunku anarchokapitalistycznego ideału. Chociaż ta przyszłość może się dziś wydawać odległa, w każdej chwili możemy być świadkami olbrzymich kroków naprzód, które zaskoczą nawet największych optymistów. Któż był w stanie na pięć lat do przodu przewidzieć, że w 1989 roku mur berliński upadnie, a wraz z nim komunizm w Europie Wschodniej? Historia wkroczyła w okres przyspieszonych zmian, który — chociaż nigdy nie ulegnie zatrzymaniu — rozpocznie zupełnie nowy rozdział, kiedy ludzkość, po raz pierwszy w nowożytnej historii, zdoła raz i na zawsze uwolnić się od państwa, które zostanie zredukowane do niczego więcej jak tylko ciemnego i tragicznego historycznego reliktu.

mises.pl


Użytkownik Paweł edytował ten post 02.08.2012 - 18:04

  • 1



#49

trele12.
  • Postów: 408
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Poza tym, gdyby moi sąsiedzi postąpili podobnie i założyli swoje państwa, w naszym interesie byłoby utrzymywać dobre relacje. A w razie wizyty nieproszonych gości, byłbym uzbrojony po zęby. Rosja też jest od nas wielokrotnie większa i silniejsza, a jakoś Nas nie najeżdża ( i nie jest to zasługa NATO)

Rosja nas nie atakuje bo jeśli teoretycznie nie ma nad nami władzy, to oprócz tego że ma tu piękną bazę jaką jest
Kaliningrad, to ma większy problem niz małe państewno, na dodatek odgraniczone od niej kilkoma innymi :)
  • 0

#50

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ciekawe rozważanie.

Zorganizowany oddział złożony z doświadczonych wojowników będzie w stanie podbijać całe osiedla i miasta. To będzie powodowało że będziesz musiał asygnować coraz większe środki na ochronę by się przed nimi obronić. Ile jesteś w stanie zatrudnić ochroniarzy żeby bronić się przed najazdami bandytów?


A teraz zorganizowany oddział wojowników nie może najeżdżać miast? Niby dlaczego trzeba będzie asygnować coraz większe środki? Bandyci będą mieć jakieś magiczne źródło dochodu? W anarchokapitalizmie jest to raczej utrudnione, bo handlem np. narkotykami może zajmować się nie tylko mafia. Największymi bandytami są współczesne państwa i to przed nimi trzeba by się najbardziej zaciekle bronić.

Wówczas na każdym takim skrawku mogłoby powstać coś takiego
Poza tym, gdyby moi sąsiedzi postąpili podobnie i założyli swoje państwa, w naszym interesie byłoby utrzymywać dobre relacje. A w razie wizyty nieproszonych gości, byłbym uzbrojony po zęby. Rosja też jest od nas wielokrotnie większa i silniejsza, a jakoś Nas nie najeżdża ( i nie jest to zasługa NATO)


Właśnie tak wyobrażam sobie transformację w kierunku anarchokapitalizmu. Zezwolić na zakładanie prywatnych stref, w których inwestor będzie mógł ustalać prawo. Ze sprzedaży takich stref, stare państwo polskie będzie miało środki na dalsze funkcjonowanie. Liberalne prawo i niskie opłaty (już nie podatki) ściągną ludzi i przedsiębiorczość. Powstaną miasteczka, których społeczności szybko się wzbogacą. Zdobyte środki przeznaczą na wykup kolejnych stref od państwa. W pewnym momencie potencjał będzie na tyle duży, że wykupione zostaną także polskie wsie i miasta.

W ten sposób można by bezboleśnie przejść z demokracji do anarchokapitalizmu. Transfer pieniędzy ze sprzedaży stref zapewniał by spokojną emeryturę staremu ustrojowi.

Największymi komunistami są wbrew pozorom najwięksi kapitaliści czyt. korporacje i banki. Zamiast rządzącej partii mamy monopol na kreację pieniądza i lichwę. Wolny rynek to pusty slogan, międzynarodowy kapitał likwiduje lokalną konkurencję.


To prawda, ale do niczego takiego by nie doszło gdyby nie państwo. Jeśli możliwy był mariaż z państwem, to wybrano go jako bardziej zyskowne rozwiązanie niż konkurowanie na wolnym rynku.
  • -1

#51

trele12.
  • Postów: 408
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

W pewnym momencie potencjał będzie na tyle duży, że wykupione zostaną także polskie wsie i miasta.

Dzięki pełnej wolności zniknie problem kamienic. W końcu będzie można przyjśc komuś do domu, wybić dzwi, rozwalić młotem ściany i powiedzieć "Wyprowadzacie się"

A teraz zorganizowany oddział wojowników nie może najeżdżać miast? Niby dlaczego trzeba będzie asygnować coraz większe środki? Bandyci będą mieć jakieś magiczne źródło dochodu? W anarchokapitalizmie jest to raczej utrudnione, bo handlem np. narkotykami może zajmować się nie tylko mafia. Największymi bandytami są współczesne państwa i to przed nimi trzeba by się najbardziej zaciekle bronić.

Zorganizowany oddział bojowników w naszych realiach nazywany jest mafią, i się z tym walczy. Poza tym jak to sobie widzisz w naszych realiach? Po co mają najeżdzać miasto? Złupią je?
Za to w wizji świata bez państw coś takiego ma sens bo oni sobie najadą miasto, i będą czerpali z niego zyski.
@Ed
Swoją drogą, chcesz zalegalizować WSZYSTKIE narkotyki? Dopalacze i inne takie też?

Bandyci będą mieć jakieś magiczne źródło dochodu?

Haracze, sprzedarz zanieczyszconej ropy, myto za przejazd drogami, w przypadku przejęcia kontroli nad miastem, jego dochody.

Użytkownik trele12 edytował ten post 03.08.2012 - 00:49

  • 0

#52

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzięki pełnej wolności zniknie problem kamienic. W końcu będzie można przyjśc komuś do domu, wybić dzwi, rozwalić młotem ściany i powiedzieć "Wyprowadzacie się"


Nie rozumiem. Libertarianie respektują prawo własności. Tak może postępować tylko jakieś lewicowe państwo.


Zorganizowany oddział bojowników w naszych realiach nazywany jest mafią, i się z tym walczy. Poza tym jak to sobie widzisz w naszych realiach? Po co mają najeżdzać miasto? Złupią je?
Za to w wizji świata bez państw coś takiego ma sens bo oni sobie najadą miasto, i będą czerpali z niego zyski.


A sądzisz, że mafiozi nie łupią polskich miast? Do tego państwo zachowuje się dokładnie tak jak wysoce zorganizowana mafia. A jeśli walczy z mniejszymi mafiami to jedynie po to by pozbyć się konkurencji. Z niektórymi zaś współpracuje, a nie walczy, co może dostrzec człowiek nie zaślepiony wiarą w państwowe instytucje.


Swoją drogą, chcesz zalegalizować WSZYSTKIE narkotyki? Dopalacze i inne takie też?


A ty chcesz zdelegalizować WSZYSTKIE? Kawa, herbata i inne takie też? Narkotyk to używka jak każda inna. Generalnie nie rozumiem jak można zabraniać ludziom czegoś zabraniać dopóki nie szkodzi to innym. Tak zaczyna się choroba totalitaryzmu.


Haracze, sprzedarz zanieczyszconej ropy, myto za przejazd drogami, w przypadku przejęcia kontroli nad miastem, jego dochody.


Równie dobrze mogli by to robić obecnie. Zresztą tak zachowują się współczesne państwa. Mamy przecież ze strony państwa koncesjonowaną sprzedaż ropy, myto za przejazd drogami itd. Anarchokapitalizm to właśnie bunt przeciwko takiemu stanowi rzeczy.

Abstrahując od surrealizmu przykładu. Bandyci mogą sobie zająć miasto, ale z takiego miasta odpłynie cały biznes i ludność zatem z czego będa mieć te dochody? W najlepszym dla bandytów razie można zabronić ludziom wyjazdu, ale takie okupowane miasto nie wytrzyma konkurencji z bardziej liberalnymi enklawami i upadnie. Zresztą miasta miały by umowy o wzajemnej pomocy na wypadek takiej agresji.

Użytkownik nexus6 edytował ten post 03.08.2012 - 01:23

  • -1

#53

trele12.
  • Postów: 408
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Nie rozumiem. Libertarianie respektują prawo własności. Tak może postępować tylko jakieś lewicowe państwo.

Czemu? Już teraz sa ludzie którzy się tym zajmują. Jeżeli kupie taki budynek to ich wyrzucę. Wynajmę firme ochroniarską i po sprawie.

A sądzisz, że mafiozi nie łupią polskich miast?

W jakim sensie? Wchodzą ci do domu, zabierają co wartościowe i wychodzą?

Mafie, czy też zorganizowane grupy przestępcze pojawią się wszędzie tam, gdzie społeczeństwo jest zorganizowane.

Kawa, herbata i inne takie też?

Te wasze mocne argumenty :roll: Porównaj sobie uzależnienie od np. kokainy z (jest wogle coś takiego jak uzależnienie od herbaty?) herbatą.
To co jest obecnie nie jest dobre, ale zalegalizowanie wszystkie napewno nie wchodzi w grę.

Równie dobrze mogli by to robić obecnie. Zresztą tak zachowują się współczesne państwa. Mamy przecież ze strony państwa koncesjonowaną sprzedaż ropy, myto za przejazd drogami itd. Anarchokapitalizm to właśnie bunt przeciwko takiemu stanowi rzeczy.

Zmieni się jedynie biorca myta, i na 100% zwiększy się ilość "bramek". Koncesjonowana sprzedarz ropy? Możesz pojechać na stacje, zatankować bak + karnister. Ograniczają cię jedynie koszty. I tutaj mamy kwestię akcyzy.
Nie spieram się że państwo jest teraz nadwyrężone. Nawet bardzo, ale jemu potrzeba reorganizacjii a nie likwidacji.
Swoją drogą, jaki bunt skoro produkcja pozostanie w rękach korporacji, ropę transportować będzie zapewne monopolowa spółka, zapewniające sobie ochronę, i likwidację konkurentów, a przejazd z miasta do miasta będzie wyzwaniem ucieczki przed złodziejami. (Bo po co miasto ma kupować ochronę drogi, większości nie będzie nawet stać na jakąkolwiek ochronę)

Użytkownik trele12 edytował ten post 03.08.2012 - 02:55

  • 0

#54

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czemu? Już teraz sa ludzie którzy się tym zajmują. Jeżeli kupie taki budynek to ich wyrzucę. Wynajmę firme ochroniarską i po sprawie.


Kompletnie nie wiem o czym piszesz. Żeby coś kupić, to właściciel musi chcieć to sprzedać. A po zakupie oczekujesz chyba, że będziesz mógł tym dysponować, a nie że np. kupisz samochód, a poprzedni właściciel będzie Ci siedział w środku.

W jakim sensie? Wchodzą ci do domu, zabierają co wartościowe i wychodzą?


Między innymi. Albo wymuszają haracze na restauracjach.

Mafie, czy też zorganizowane grupy przestępcze pojawią się wszędzie tam, gdzie społeczeństwo jest zorganizowane.


No i?


Te wasze mocne argumenty :roll: Porównaj sobie uzależnienie od np. kokainy z (jest wogle coś takiego jak uzależnienie od herbaty?) herbatą.
To co jest obecnie nie jest dobre, ale zalegalizowanie wszystkie napewno nie wchodzi w grę.


Widzisz, według Ciebie to co jest obecnie nie jest dobre, a według innych jest. Tak właśnie objawia się podejście, którego jesteś orędownikiem. Stosując takie podejście ktoś może równie dobrze zabronić picia herbaty, a twój sprzeciw uzna za równie śmieszny jak ty moją argumentację. W Nowym Jorku totalniacy rozważają zakaz sprzedaży napojów zawierających cukier. Jakich mocnych argumentów użyjesz by ich przekonać, że ten pomysł jest bez sensu? W miejsce kokainy wstaw sobie "cukier".

W Boliwii nielegalna stała się CocaCola. Za to, o irionio, pojawiła się w legalnym obrocie koka co do której masz uprzedzenia. Chcesz takiego świata zakazów, nakazów i uszczęśliwiania innych na siłę. Czy przyjmujemy, że każdy sam lepiej zna siebie i ma prawo decydowania o sobie, nawet jeśli jego wolą jest, w naszym mniemaniu, sobie zaszkodzić.



Zmieni się jedynie biorca myta, i na 100% zwiększy się ilość "bramek". Koncesjonowana sprzedarz ropy? Możesz pojechać na stacje, zatankować bak + karnister. Ograniczają cię jedynie koszty. I tutaj mamy kwestię akcyzy.
Nie spieram się że państwo jest teraz nadwyrężone. Nawet bardzo, ale jemu potrzeba reorganizacjii a nie likwidacji.


To "jedynie" oznaczało by w praktyce o wiele tańsze drogi. Dzisiaj płaci się absurdalną kwotę w ramach akcyzy, z czego większość zostaje rozkradziona, a niewielka część idzie na budowę dróg. Podczas budowy drogi przez państwo, rozkrada się kolejną porcję pieniądzy. Następnie państwo dokonuje przekazania drogi w ręce jakiegoś zaprzyjaźnionego z państwem oligarchy i każe płacić kierowcom kolejny raz za przejazd wybudowaną za nich własne pieniądze drogą. Państwo nie widzi potrzeby dzielenia się zyskami z kierowcami, czyli właściwymi inwestorami drogi w rozumieniu wolnego rynku. Nie znam mafii, która wypracowała by tak perfidny mechanizm marnotrawstwa, kradzieży i wyzysku.


Swoją drogą, jaki bunt skoro produkcja pozostanie w rękach korporacji, ropę transportować będzie zapewne monopolowa spółka, zapewniające sobie ochronę, i likwidację konkurentów, a przejazd z miasta do miasta będzie wyzwaniem ucieczki przed złodziejami. (Bo po co miasto ma kupować ochronę drogi, większości nie będzie nawet stać na jakąkolwiek ochronę)


Większości to nie stać, ale na obecne państwo. Też nie wiem po co miasto ma kupować ochronę drogi, bo droga będzie chroniona przez właściciela drogi. Prywatnemu podmiotowi zależy na tym by jego droga była bezpieczna, bo za niedopatrzenia odpowiada rynkowo i cywilnie. Pytanie po co drogę ma chronić współczesne państwo? Państwo odpowiada tylko przed samym sobą.

Jak widzę policyjne patrole, to one raczej zajmują się gnębieniem użytkowników dróg celem pompowania państwowego budżetu, a nie ochroną (raczej oni trochę przypominają średniowiecznych zbójów ;) ). Mimo to, chociaż państwo nie ma żadnego bodźca skłaniającego je do ochrony drogi, to klasyczni złodzieje jakoś po drogach nie grasują. Zdarzają się sporadycznie napady. Ale ogólnie to pomyliłeś czasy. Rozpędzony samochód może narobić złodziejowi więcej szkody niż wóz w zaprzęgu konnym i to się nie zmieni w przypadku anarchokapitalizmu.

Napadanie na samochody jest mało opłacalnym i ryzykownym przedsięwzięciem. Złodzieje skupiają się teraz na innych obszarach życia. A najaktywniejsi są w rozkradaniu pieniędzy podatników.

Użytkownik nexus6 edytował ten post 03.08.2012 - 05:03

  • -1

#55

trele12.
  • Postów: 408
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Kompletnie nie wiem o czym piszesz. Żeby coś kupić, to właściciel musi chcieć to sprzedać. A po zakupie oczekujesz chyba, że będziesz mógł tym dysponować, a nie że np. kupisz samochód, a poprzedni właściciel będzie Ci siedział w środku.

Jeżeli obecny właściciel dał mi umowę najmu, a następnie sprzedaje budynek, to czy następny właściciel ma prawo odciąć mi wodę, prąd i gaz dlatego że chce się mnie pozbyć?

Między innymi. Albo wymuszają haracze na restauracjach.

No ale póki co nie chodzą z kałachami po ulicach

Stosując takie podejście ktoś może równie dobrze zabronić picia herbaty

Porównójesz wypicie 3 kubków cherbaty, do wstrzyknięcia sobie np. heroiny? Poza tym cherbata nie przechodzi przez ninelegalnych handlarzy którzy ją mieszają z wypełniaczami.
W sklepie dostaje odrazu zapakowany, bo chemię dodali w czasie produkcji :D

Za to, o irionio, pojawiła się w legalnym obrocie koka co do której masz uprzedzenia.

Jakby tego zakazali to byłby martwy przepis, bo oni tam głownie z tego żyją.


Czy przyjmujemy, że każdy sam lepiej zna siebie i ma prawo decydowania o sobie, nawet jeśli jego wolą jest, w naszym mniemaniu, sobie zaszkodzić.

Niektóre narkotyki są tak mocne że po takim spróbowaniu to już sam sobie możesz nie dać rady.

To "jedynie" oznaczało by w praktyce o wiele tańsze drogi.

Teraz za przejechanie A4 z Krakowa do Katowic osobówką zapłacisz 18 zł, a wyobraź sobie ile byś płacił gdyby ta droga została podzielona na 5 części. Mógł byś to zrobić tak, że nie ma innej drogi do objazdu i musisz zapłacić. Więc nie wiem czy taniej wyjdize zapłącic 5 razy 20 zł.

Też nie wiem po co miasto ma kupować ochronę drogi, bo droga będzie chroniona przez właściciela drogi.

Nie no genialne! Teraz każda droga i ulica będzie opłacana, żeby komus opłacało się ją chronić.! Genialne

Jak widzę policyjne patrole, to one raczej zajmują się gnębieniem użytkowników dróg celem pompowania państwowego budżetu

Pomyśl co by się działo na drogach jakby nie jeździli. Bo jeżeli wierzysz w to że kierowcy sami by się opanowali to :)
  • 0

#56

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Teraz za przejechanie A4 z Krakowa do Katowic osobówką zapłacisz 18 zł, a wyobraź sobie ile byś płacił gdyby ta droga została podzielona na 5 części. Mógł byś to zrobić tak, że nie ma innej drogi do objazdu i musisz zapłacić. Więc nie wiem czy taniej wyjdize zapłącic 5 razy 20 zł.


Tak. ;) Pamiętam pewną sytuację. Zamknęli wiadukt kolejowy by go remontować pod Niepołomicami. Najbliższy objazd powodował że trzeba było nadkładać ok 10 km. Ale ktoś miał tak usytuowaną działkę że zrobił sobie na niej objazd. Co prawda trzeba było przejechać przez takie bardzo ciasne wiejskie drogi - ale było.

Za przejechanie ok 40 metrów działki brał złotówkę - więc w przeliczeniu dość sporo na kilometr. Do tego spowodował taki ruch na tej małej uliczce, że ludzie musieli dostawać szału. Potem porozstawiali wszędzie paliki żeby im nie rozjeżdżać ciągle działek i trawników.


Państwo ma często uzdrawiający wpływ na gospodarkę. Zwłaszcza w procesie rozbijania i nie dopuszczania do monopoli, zmów cenowych i innych patologii.
Rozbijanie Trustów w USA na początku wieku było bardzo pozytywnym zjawiskiem.
  • 0



#57

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeżeli obecny właściciel dał mi umowę najmu, a następnie sprzedaje budynek, to czy następny właściciel ma prawo odciąć mi wodę, prąd i gaz dlatego że chce się mnie pozbyć?


Teraz już wiem o czym piszesz. O kamienicach komunalnych administrowanych przez... państwo. Problem narodził się, gdy pracownicy lewicowego państwa zapukali pewnego dnia i powiedzieli "wypi...ć" do ówczesnych właścicieli. Potem państwo umieściło w nich nowych lokatorów, ale jak to lewicowe państwo, nie było zdolne nadać im lokali na własność. Kamienice doprowadzono w większości przypadków do ruiny. Teraz to samo państwo je wyprzedaje na niejsanych zasadach i byćmoże łamie jakieś umowy najmu. Zatem pretensje można mieć tylko do państwa, które jest w tym dramacie reżyserem, scenarzystą i wykonawcą głównej roli.

No ale póki co nie chodzą z kałachami po ulicach


Chodzą. Tylko porządni ludzie nie chodzą, bo nie mają pozwolenia i dlatego tak Ci się wydaje.


Porównójesz wypicie 3 kubków cherbaty, do wstrzyknięcia sobie np. heroiny? Poza tym cherbata nie przechodzi przez ninelegalnych handlarzy którzy ją mieszają z wypełniaczami.
W sklepie dostaje odrazu zapakowany, bo chemię dodali w czasie produkcji :D


No właśnie. Herbata nie przecodzi przez nielegalnych handlarzy bo jest legalna. Gdyby koka była legalna, to też nie przechodziła by przez nielegalnych handlarzy i nie była zmieszana z wypełniaczami. Delegalizacja to zawsze jest idealny mikroklimat dla rozwoju mafii.

Przykład z herbatą podałem żebyś zrozumiał absurdalność totalniackiego myślenia. Przekrocz wreszcie granice swojego egocentryzmu i zrozum, że to co tobie wydaje się w danym momencie złe, dla kogoś innego może być dobre. Jak uznam herbatę za złą, to jak uzasadnisz, że nie wolno mi zabronić tobie jej picia? Jakbym zastosował twoje podejście, to bym powiedział żebyś nie porównywał herbaty z wodą i pił sobie czystą wodę.



Jakby tego zakazali to byłby martwy przepis, bo oni tam głownie z tego żyją.


W Holandii albo Portugalii też jest liberalne prawo. Generalnie jak ktoś chce się naćpać to znajdzie na to sposób, bo grzyby rosną w lasach, a kleje czy Acodin są legalnie dostępne w sklepach i aptekach. Dilera też nietrudno znaleźć, zatem każdy taki przepis jest martwy i powoduje jedynie rozwój patologii.

Niektóre narkotyki są tak mocne że po takim spróbowaniu to już sam sobie możesz nie dać rady.


Nikt nikogo nie zmusza do ich zażywania. Jak ktoś chce to popełni samobójstwo i to jest jego wybór i osobista sprawa. Zniewalanie ludzi pod pretekstem ich ochrony to jest dopiero syndrom braku radzenia sobie z samym sobą.




Teraz za przejechanie A4 z Krakowa do Katowic osobówką zapłacisz 18 zł, a wyobraź sobie ile byś płacił gdyby ta droga została podzielona na 5 części. Mógł byś to zrobić tak, że nie ma innej drogi do objazdu i musisz zapłacić. Więc nie wiem czy taniej wyjdize zapłącic 5 razy 20 zł.


Oprócz tego co na bramkach płacisz akcyzę. To co sobie wyobrażasz to nie wolny rynek, tylko rozbicie jednego państwowego dziadostwa na 5 równie państwowych dziadostw. Na przykład nie mamy alternatywnej drogi z Krakowa do Katowic bo państwo zawarło taką umowę ze Stalexportem, że zagwarantowało mu monopol wpisując do umowy zakaz poszerzania i zmiany kategorii alternatywnej drogi Kraków-Olkusz.

W wolnym rynku nową drogę można wybudować choćby równolegle do istniejącej i żadne państwo nie może tego zabronić. Inwestorem może być każdy, zatem nie gadaj o braku możliwości. Sami kierowcy, gdyby zainwestowali to co oddają w akcyzie w budowę dróg mogli by pokryć Polskę gęstą siatką autostrad.

A jaki bodziec ma pańśtwo by dać niską opłatę za przejazd? Żadnego i dlatego mamy najdroższe autostrady na świecie. Państwo chce zbierać kasę jak każda firma prywatna czy inwestor, bo każdy pracownik państwowy chce zarabiać jak największe pieniądze, tylko nie musi oferować nic w zamian. Wiara w to, że pańśtwo nie chce zarabiać jest tak ślepa jak kopiec kreta.


Nie no genialne! Teraz każda droga i ulica będzie opłacana, żeby komus opłacało się ją chronić.! Genialne


A teraz myślisz, że nie są opłacane? Wszystko jest opłacone w drakońskich podatkach. "Genialne" to jest myślenie, że może być coś za darmo.


Pomyśl co by się działo na drogach jakby nie jeździli. Bo jeżeli wierzysz w to że kierowcy sami by się opanowali to :)


W centrach miastach nie stoją i widzisz żeby kierowcy się zabijali nawzajem? Większość kierowców których znam panuje nad sobą, a policja ustawia się w takich miejscach, gdzie stoi jakieś absurdalne ograniczenie prędkości i może łatwo wlepić mandat. Trudno im się zresztą dziwić, bo premię dostają za ilość wystawionych mandatów, a nie za poprawę bezpieczeństwa.

Tak. ;) Pamiętam pewną sytuację. Zamknęli wiadukt kolejowy by go remontować pod Niepołomicami. Najbliższy objazd powodował że trzeba było nadkładać ok 10 km. Ale ktoś miał tak usytuowaną działkę że zrobił sobie na niej objazd. Co prawda trzeba było przejechać przez takie bardzo ciasne wiejskie drogi - ale było.

Za przejechanie ok 40 metrów działki brał złotówkę - więc w przeliczeniu dość sporo na kilometr. Do tego spowodował taki ruch na tej małej uliczce, że ludzie musieli dostawać szału. Potem porozstawiali wszędzie paliki żeby im nie rozjeżdżać ciągle działek i trawników.


Jeśli kierowcy skłonni byli zapłacić złotówkę to w czym widzisz problem? To jest właśnie przykład skutecznego rozwiązania problemu przez wolny rynek. Ale Ty jako państwowiec jesteś oczywiście za zmuszeniem ludzi do nadkładania drogi w efekcie czego tracą czas i płacą nie złotówkę, tylko z 5 złotych za paliwo (w tym ze 3 złote akcyzy). To nie przeszkadza! Byle zysku nie miał jakiś prywatny po(d)miot.


Państwo ma często uzdrawiający wpływ na gospodarkę. Zwłaszcza w procesie rozbijania i nie dopuszczania do monopoli, zmów cenowych i innych patologii.
Rozbijanie Trustów w USA na początku wieku było bardzo pozytywnym zjawiskiem.


A najlepiej ten uzdrawiający wpływ widać tam gdzie państwo uzdrawia najwięcej czyli w Korei Pn. Monopole praktycznie zawsze gwarantowane są przez państwo.
  • -1

#58

trele12.
  • Postów: 408
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Teraz to samo państwo je wyprzedaje na niejsanych zasadach i byćmoże łamie jakieś umowy najmu. Zatem pretensje można mieć tylko do państwa, które jest w tym dramacie reżyserem, scenarzystą i wykonawcą głównej roli.

Nie państwo a prywatni właściciele.

Chodzą. Tylko porządni ludzie nie chodzą, bo nie mają pozwolenia i dlatego tak Ci się wydaje.

Gdzie O.o?

Gdyby koka była legalna, to też nie przechodziła by przez nielegalnych handlarzy i nie była zmieszana z wypełniaczami.

Tyle że nawet jeśli nie była by "wypełniana" to i tak jest uzależniająca i szkodzi.

W Holandii albo Portugalii też jest liberalne prawo. Generalnie jak ktoś chce się naćpać to znajdzie na to sposób, bo grzyby rosną w lasach, a kleje czy Acodin są legalnie dostępne w sklepach i aptekach.

A warto mu to ułatwiać?

W wolnym rynku nową drogę można wybudować choćby równolegle do istniejącej i żadne państwo nie może tego zabronić.

Co to zmienia? Żeby opłacało się zbudowac drogę to musi ona przynosić ZYSK. A przynosić go będzie tylko poprzez bramki.

Nikt nikogo nie zmusza do ich zażywania. Jak ktoś chce to popełni samobójstwo i to jest jego wybór i osobista sprawa. Zniewalanie ludzi pod pretekstem ich ochrony to jest dopiero syndrom braku radzenia sobie z samym sobą.

Jak ktoś chce popełnić samobójstwo to nic mu nie stoi na przeszkodzie. Możesz nawet teraz się powiesić.

Oprócz tego co na bramkach płacisz akcyzę. To co sobie wyobrażasz to nie wolny rynek, tylko rozbicie jednego państwowego dziadostwa na 5 równie państwowych dziadostw.


Tyle że tak będzie

W centrach miastach nie stoją i widzisz żeby kierowcy się zabijali nawzajem

Inaczej jest kiedy jedziesz w pełnym samochodow mieście, a inaczej kiedy widzisz pusty pas przed sobą .

Jeśli kierowcy skłonni byli zapłacić złotówkę to w czym widzisz problem?

Mam przeczucie że to nie będzie złotófka
  • 0

#59

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie państwo a prywatni właściciele.


Przecież kamienice zostały zajęte po II WŚ przez państwo. Za ten bajzel odpowiada więc państwo, bo ono pozbywa się teraz skradzionych kamienic.


Gdzie O.o?


Sądzisz, że bandyci stosują się do zasad prawa, w tym zakazu noszenia broni :)) ? To tylko ogranicza możliwość samoobrony normalnych obywateli.




Tyle że nawet jeśli nie była by "wypełniana" to i tak jest uzależniająca i szkodzi.


Alkohol też szkodzi. Cukier szkodzi, masło szkodzi, generalnie wszystko szkodzi jak jest nieodpowiednio używane. Nawet uprawianie sportu może skończyć się śmiercią. Nie jest to powód by odbierać ludziom prawo do decydowania o sobie i zabraniać sprzedaży czy uprawiania sportów ekstremalnych.

A warto mu to ułatwiać?


Mylisz ułatwianie z wolnością osobistą. Jak wprowadzasz zakaz spożywania jakiejś substancji to odbierasz czyjąś osobistą wolność. Równie dobrze można skuć ludzi w kajdanki żeby nie zrobili sobie krzywdy. Warto ułatwiać im zrobienie sobie krzywdy i zdejmować kajdanki?


Co to zmienia? Żeby opłacało się zbudowac drogę to musi ona przynosić ZYSK. A przynosić go będzie tylko poprzez bramki.


Bramki to archaiczne, nieefektywne rozwiązanie, które stosować w dzisiejszych czasach może tylko państwo. A zmienia się to, że na wolnym rynku istnieje konkurencja i dobry, tani dojazd leży w interesie wielu podmiotów, które będą dążyć do tego by go zapewnić.

Największy błąd to projekcja państwowego monopolu na wolny rynek i myślenie, że wszystko zależy od producentów. W wolnym rynku to konsumenci rządzą i decydują o tym jak wyglądać będą usługi. Dlaczego nie martwisz się, że sieć komórkowa narzuci Ci jakieś drakońskie opłaty za rozmowy? Bo nikt Cię nie zmusza do korzystania z jej usług. Ostatecznie mógłbyś żyć bez telefonu komórkowego. To i konkurencja pomiędzy operatorami prowadzi do tego, że komórkę może mieć dziś w Polsce nawet bezdomny. W takiej Korei Pn wzbudziło by to głębokie niedowierzanie. A podatki musisz płacić czy usługi oferowane przez państwo Ci się podobają czy nie. Im więcej usług się sprywatyzuje tym lepszej będą jakości i więcej osób będzie na nie stać.


Jak ktoś chce popełnić samobójstwo to nic mu nie stoi na przeszkodzie. Możesz nawet teraz się powiesić.


No właśnie, ale dlaczego? Przecież sobie w ten sposób szkodzi, a zgodnie z twoim podejściem trzeba zabronić ludziom szkodzenia sobie.


Tyle że tak będzie


No jasne, będzie tak bo wierzysz głęboko w państwo i nie chce Ci się zrozumieć jak funkcjonują mechanizmy wolnego rynku. Zamiast tego dokonujesz pomnożenia państwowego dziadostwa razy pięć i mówisz, że tak będzie funkcjonował wolny rynek. Twoje rozumowanie jest całkowicie błędne.



Inaczej jest kiedy jedziesz w pełnym samochodow mieście, a inaczej kiedy widzisz pusty pas przed sobą .


Tymbardziej kierowcy powinni się pozabijać, gdyby nie panowali nad sobą.


Mam przeczucie że to nie będzie złotófka


No, ale wbrew twojemu post-factumowemu przeczuciu to była złotówka.... x]
  • -1

#60

zakrwd.
  • Postów: 51
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Nexus6 - z komunistami nie prowadzi się dyskusji tylko się ich likwiduje.
W 100% popieram Twoje podejście, przykre jest to, że jest nas mniejszość :/
  • 4


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych