Skocz do zawartości


Zdjęcie

Twoje Zdanie Na Temat Wydarzeń Z Dnia 11 Września 2001 R.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1248 odpowiedzi w tym temacie

#1081

Cyklop Ziemi.
  • Postów: 16
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Myślę że takie dociekania są bez sensu, żeby naprawdę przekonać się co zaszło. Trzeba by zbudować replikę tych budynków, uszkodzić samolotami w podobny sposób i zobaczyć co się stanie. Bo raczej ludzki umysł, nie potrafi przeanalizować tych wszystkich fizycznych procesów, tylko obserwując zdjęcia. Jak dla mnie pentagon i ta Pensylwania to jest podróbka, a wiadomo nie można wierzyć komuś kto ściemnia w dwóch sprawach tego dnia.
  • 0

#1082

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Moje milczenie nie wynika z braków kontrargumentów, a raczej z braku czasu. Z drugiej strony jestem już trochę zmęczony tematem. Wyczerpująca, szczegółowa i solidnie udokumentowana argumentacja, której zwykle od obrońców teorii oficjalnej się wymaga zabiera sporo czasu i sił. Szkoda tylko, że zwolennicy TS w odniesieniu do siebie tych standardów zwykle sami nie stosują.

Jakoś solidnie nie rozjechałeś A&E
Stosujesz wzory, obliczenia-tylko że nie stosujesz korekt do tych obliczeń. Dopasowujesz dane do swej teorii.
Moja oferta jest wciąż aktualna-wykonasz obliczenia, ja wykonam doświadczenie. Koszty pokrywa osoba która przegrała. Szczegóły można dograć na PW. Na początku jesieni powinienem mieć trochę czasu.

Pamiętaj że obrońcy oficjalnej TEORII nie mają nic poza programami komputerowymi robionymi przez siebie. Nie potwierdzili doświadczalnie swej teorii.

Weźmy przykładowo to:

W Pentagonie nie pasuje mi głównie dziura wylotowa i zeznania N.Minety
Pamiętajcie że wszystkie elementy oficjalnej układanki mają być na 100% prawdziwe. Jeden element fałszywy i całość idzie się pier...ić!

Dorzucę jeszcze filmik A&E całkiem ładnie ułożone elementy fałszywej układanki-szkoda że bez tłumaczenia.
http://www.youtube.com/watch?v=nBCu_pvhnzQ
  • 4

#1083

Wojs.
  • Postów: 9
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Na tym filmie pracownica Pentagonu opowiada o zdarzeniu i o tym jak po wybuchu wyszła poprzez dziurę, którą rzekomo wybił uderzający samolot. Jak mówi nie widziała tam nic co wskazywałoby, że rozbił się tam samolot i inni ludzie również nie widzieli.


--------------------------------------------------------------
Prawda o 11 września
  • 2

#1084

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jakoś solidnie nie rozjechałeś A&E
Stosujesz wzory, obliczenia-tylko że nie stosujesz korekt do tych obliczeń. Dopasowujesz dane do swej teorii.

Fajnie się pisze takie stwierdzenia. Ale fajnie byłoby też jakoś je uargumentować. Oczywiście, chodzi o argumenty, których poprawność jesteś w stanie uzasadnić. Gdzie powinienem je skorygować? Gdzie dopasowuję dane do teorii?

Moja oferta jest wciąż aktualna-wykonasz obliczenia, ja wykonam doświadczenie. Koszty pokrywa osoba która przegrała. Szczegóły można dograć na PW. Na początku jesieni powinienem mieć trochę czasu.

W tym poście (za wzmianką o skalowaniu) pokazałem, jakim stekiem bzdur mogą być wnioski formułowane przez tzw. "inżynierów" z AE911Truth. Żenujące jest jak się widzi, że inżynier nie potrafi odróżnić od siebie sił o charakterze statycznym i dynamicznym. To, że przeciętny Kowalski tego nie potrafi (choć bazując nawet na wiedzy z gimnazjum mógłby to zrobić) jest jeszcze zrozumiałe. Ale inżynier?

A co do doświadczeń, zaproponowałem jedno bardzo proste z kulami. Wykonałeś je?
Jego koszt jest zerowy. No, może poza ewentualnym bólem nogi. ;)

Obliczenia dotyczące konkretnych przykładów związanych z działaniem sił o charakterze dynamicznym i statycznym pokazałem tutaj. Jakoś nie widziałem, żebyś się do nich jakoś konkretnie odniósł.
  • -2



#1085

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fajnie się pisze takie stwierdzenia. Ale fajnie byłoby też jakoś je uargumentować. Oczywiście, chodzi o argumenty, których poprawność jesteś w stanie uzasadnić. Gdzie powinienem je skorygować? Gdzie dopasowuję dane do teorii?

W obliczeniach dotyczących wyhamowania do 0 boeinga na dystansie 64m, huraganowych wiatrów rozrzucających belki na odległości przekraczające 100m.

W tym poście (za wzmianką o skalowaniu) pokazałem, jakim stekiem bzdur mogą być wnioski formułowane przez tzw. "inżynierów" z AE911Truth.

Wykaż w czym skalowanie itp dyskwalifikuje eksperymenty mające udowodnić bądź zaprzeczyć występowaniu stopionej stali, stali zniszczonej przez stalowe korniki, wytworzenie pozostałości po nanotermicie/termicie, sproszkowaniu się betony do drobnego pyłu itp. Jeżeli w miniaturowej wieży wiele zmiennych nie może zostać uwzględnione to z uzyskaniem np sproszkowanego betonu nie powinno być problemu. Chyba że wolisz ciągle uznawać wyższość stronniczych softów nad praktyczne doświadczenia...

A co do doświadczeń, zaproponowałem jedno bardzo proste z kulami. Wykonałeś je?
Jego koszt jest zerowy. No, może poza ewentualnym bólem nogi.

Podczas remontów często zdarza się doświadczać takich konsekwencji-więc nie było potrzeby potwierdzać oczywistego.

Obliczenia dotyczące konkretnych przykładów związanych z działaniem sił o charakterze dynamicznym i statycznym pokazałem tutaj. Jakoś nie widziałem, żebyś się do nich jakoś konkretnie odniósł.

Odniosłem się- tuż pod Twoim postem. Pozostaje kwestia rozumienia słowa "konkretnie"
Jeżeli ma wypowiedź nie była dla Ciebie konkretna-trudno.
  • 3

#1086

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zaserwowałeś pięć krótkich, raczej niczym nie podpartych tez oraz lakonicznych pytań i zadowolony tryumfujesz, bo nikt nie kwapi się, żeby do nich się odnieść.


nie przesadzajmy, to nie jest pole walki aby ktoś nad kimś triumfował. I nie są to pytania niczym nie poparte.

A może tak rozwiniesz trochę bardziej owe punkty? Przedstawisz jakieś niezależne źródła (nie związane z tematem 9/11), które dowiodą jednoznacznie, że zachowania NORAD-u i FAA nie da się w żaden sposób usprawiedliwić w oparciu o obowiązujące przed 11 września procedury działania?


Chcesz źródeł nie związanych z tematem 9/11 wypowiadających się na temat 9/11? Szef NORAD zeznając przed komisją nie potrafi wyjaśnić dlaczego zapisane jasno i klarownie procedury informacji tej jednostki nie zadziałały tego dnia. Jakich źródeł tutaj potrzebujesz?

Może podasz mi jakieś wiarygodne i niezależne źródło informacji nt. obecności baterii obrony rakietowej na terenie Pentagonu? Możesz mi uzasadnić, że rozbieżności między rzeczywistą trajektorią lotu a trajektorią zaprezentowaną przez NTSB jest problemem, którego nie da się w żaden sposób wytłumaczyć?


pisałem o tym w którymś z postów gdzie zamieściłem dokładne linki do źródeł informacji. Co do NTSB.. rozbieżność trajektorii jest FAKTEM, więc jeżeli ktoś tu coś musi tłumaczyć to ten, kto twierdzi, że latarnie jednak zostały ściete przez 757 mimo, że nie były na jego trajektorii


A może pominąłeś coś istotnego i tak naprawdę problemu żadnego tu nie ma?


co konkretnie?

Idźmy dalej. Sugerujesz, że część latarni nie miała prawa się nieco wygiąć wskutek uderzenia ("prawie-pętelek" nie kojarzę; masz może jakieś zdjęcia?),


są obecne w tym temacie, zamieścił je vkali.

a pędzący prawie na pełnym gazie ok. 100-tonowy samolot po uderzeniu w kilka względnie lekkich lamp nie miał prawa w ciągu kolejnej 1 sekundy lotu zachować swojej pierwotnej trajektorii?


757nawet w pełni załadowany nie waży 100 ton

Może jakieś uzasadnienie prezentowanych przez Ciebie wątpliwości?


skrzydło to lekka i podatna na odkształcenia część samolotu, nawet najmniejsza jego część nie została na trawniku przed pentagonem...a ścięło tyle latarnii....

Wybacz tę serię pytań, ale czasem mi się marzy taka mała zamiana ról. Fajnie byłoby częściej oglądać, jak zwolennicy TS gimnastykują się i pocą, starając się uargumentować swój punkt widzenia. Strzelić kilkoma frazesami każdy potrafi.


Ty stoisz na straży oficjalnej wersji a ja poddaje pewne kwestie w wątpliwość, wobec tego rozwiej je i po problemie.


Swoją drogą, zastanawiasz się czasem nad argumentami, które tu przedstawiasz? Rozważasz w ogóle jakąś kontrargumentację? Szczerze analizujesz obie strony?


Tak analizuję i dlatego zadję pytania tylko w niektórych kwestiach inne spiskowe uznając za nonsensowne. A jak zachowujesz się Ty? Rozważasz w ogóle jakąś argumentację? Bo mam wrażenie, że nie.

Nie wiem, czy się orientujesz, ale ok. 2 km od Pentagonu znajduje się duży port lotniczy - Waszyngton-Reagan-National. Jeden z jego trzech pasów startowych (15-33) jest wręcz wycelowany w siedzibę Departamentu Obrony USA. Koniec pasa znajduje się nieco ponad kilometr od budynku. Możesz wierzyć lub nie, ale cywilne samoloty latające nisko nad Pentagonem są chlebem powszednim (poszukaj sobie na You Tube).


Orientuje się, samoloty przelatują na wysokości między 150 a 200 m nad Pentagonem.

Pytanie, czy instalowanie obrony rakietowej w takiej sytuacji ma jakiś sens? W końcu praktycznie każdy pilot lądujący na/startujący z DCA mógłby wpakować się w rzeczony rządowy budynek. To tylko kwestia podjęcia decyzji i manewru, który zająłby co najwyżej kilka kolejnych sekund.


Pytanie/??? Obrona jest zainstalowana nie wziąłem tego z głowy. Oczywiście nie oznacza to, że zetrtzeliwane są samoloty podchodzące na lotnisko Reagana, pewne jest natomiast, że gdyby którykolwiek znalazł się na pułapie kilku pięter grożącym kolizją natychmiast zostałby zestrzelony ( co nie może dziwić w kontekście jednego z najbardziej strzeżonych budynków na świecie).
  • 1



#1087

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Weźmy przykładowo to:

2. Pentagon posiada własny system obrony rakietowej. System ów reaguje w pewnej odległości na nierozpoznanie sygnału z transpondera samolotu lub jego brak. W przypadku maszyn cywilnych na bardzo niskim pułapie zbliżającym się do Pentagonu natychmiast dochodzi do zestrzelenia. System jednak rozpoznaje transpondery maszyn wojskowych i na nie nie reaguje. Pytanie: Dlaczego 757 nie został zestrzelony?

Nie wiem, czy się orientujesz, ale ok. 2 km od Pentagonu znajduje się duży port lotniczy - Waszyngton-Reagan-National. Jeden z jego trzech pasów startowych (15-33) jest wręcz wycelowany w siedzibę Departamentu Obrony USA. Koniec pasa znajduje się nieco ponad kilometr od budynku. Możesz wierzyć lub nie, ale cywilne samoloty latające nisko nad Pentagonem są chlebem powszednim (poszukaj sobie na You Tube).
Pytanie, czy instalowanie obrony rakietowej w takiej sytuacji ma jakiś sens? W końcu praktycznie każdy pilot lądujący na/startujący z DCA mógłby wpakować się w rzeczony rządowy budynek. To tylko kwestia podjęcia decyzji i manewru, który zająłby co najwyżej kilka kolejnych sekund.


Wszystko się zgadza. Port lotniczy rzeczywiście jest tuż obok, a jeden z jego pasów "wycelowany" jest na Pentagon...
Jednak, wydaje się mało prawdopodobne by ruch z tego lotniska odbywał się w sposób zupełnie niekontrolowany ( w sensie - jak na każdym innym, cywilnym lotnisku), właśnie ze w zględu na sąsiedztwo z Pentagonem.
To czysta spekulacja ale ten wspomniany pas startowy (w sumie jest ich tam trzy), może być (a właściwie nawet powinien) "zablokowany" na wyloty i lądowania od strony budynku... Nie wiem jaka jest częstotliwość startów i lądowań na tym lotnisku ale dość ryzykowne byłoby puszczanie samolotów nad nim, chociażby ze względu na możliwość wystąpienia zwykłego wypadku lotniczego. W sumie, Pentagon, to nie to samo, co każdy inny budynek, a jakby spadł na niego samolot rejsowy, to straty mogłby być dość spore (i mówię tu nie tylko o liczbie ofiar).
Oczywiście, to czysta spekulacja ale... Gdyby tak nie było, to z punktu widzenia zamachowca / porywacza byłoby to idealne rozwiązanie. Mógłby on bowiem udawać zwykły samolot rejsowy podchodzący do lądowania na tym lotnisku, od strony Pentagonu właśnie. Tymczasem lot 77 uderzył w Pentagon, z zupełnie innego kierunku. Na dodatek, robiąc ten skomplikowany nawrót, by uderzyć właśnie od tej strony. Gdzie tu sens i logika?

Inna sprawa, że cały ten atak wygląda na zupełnie nielogiczny... Zamiast wykonywać tak skomplikowane podejście do budynku Pentagonu, wystarczyło bowiem...po prostu na niego spaść - uderzyć z góry w locie nurkującym. Cel byłby zdecydowanie większy (łatwiejszy do trafienia) a sam manewr dużo prostszy. Co dla pilota o miernych kwalifikacjach (ok - nawet dobrych, żeby już się nie trzymać kurczowo tej miażdżącej krytyki jakiej poddali Hani Hanjoura jego instruktorzy ze szkoły pilotażu) byłoby zecydowanie łatwiejsze do przeprowadzenia.
Jak to wyglądało z kokpitu, pokazuje ten filmik

http://www.youtube.c...h?v=_dMgt5ArusI

Zauważcie jak mało widoczny jest przy takim podejściu budynek Pentagonu. Z góry z pewnością wyglądałby dużo bardziej okazale.

Co ciekawe, gdyby przyjąć za wiarę zeznania dwóch policjantów, którzy widzieli ten samolot nadlatujący nieco z innej strony, niż w wersji oficjalnej, to łatwiej byłoby mu przelecieć nad Pentagonem i wylądować, robiąc tylko lekki łuk, na wspomnianym lotnisku Reagana, a dokładniej mówiąc, na tym "wycelowanym" w Pentagon pasie... Ale to oczywiście tylko spekulacje, bo jak wiadomo samolot nie chciał lądować, tylko uderzyć w Pentagon.

Sugerujesz, że część latarni nie miała prawa się nieco wygiąć wskutek uderzenia ("prawie-pętelek" nie kojarzę; masz może jakieś zdjęcia?), a pędzący prawie na pełnym gazie ok. 100-tonowy samolot po uderzeniu w kilka względnie lekkich lamp nie miał prawa w ciągu kolejnej 1 sekundy lotu zachować swojej pierwotnej trajektorii?


Co do uszkodzeń latarni, to się nie wypowiem, chociaż podobno jedną "zgubił" ale nie potrafię tego szerzej omówić, więc uznajmy, że nie ma tematu. Ja w każdym razie "prawie pętelek" nie dostrzegłem ale też nie ukrywam, że wielu zdjęć jeszcze nie widziałem.
Jednak, jakby się tak nad tym dokładniej zastanowić, to skoro przy tak znacznej prędkości, uderzałby w nie tak duży samolot, to ich zniszczenia powinny być dużo większe, a one same, chyba bardziej porozrzucane po obszarze przelotu - ale o to mniejsza...
Większy problem widzę z tą trajektorią lotu... Już mniejsza o to, że ten samolot praktycznie sunął silnikami po trawniku. Jak widać na załączonej poniżej komputerowej symulacji, da się to zrobić bez problemów i nawet zgadza się to idealnie ze zdjęciami z ataku na Pentagon (trzeba tylko przewinąć film do 4:05)

http://www.youtube.c...h?v=ae63iivRHt8

Zakładam, że większość z Was to widziała ale jest to tak porządnie zrobione, że warto zobaczyć jeszcze raz... Żeby uzmysłowić sobie jaki to był majstersztyk pilotażu.
A więc mniejsza o te silniki tuż nad trawą (szczerze mówiąc, gdyby wysunął podwozie, to praktycznie mógłby wjechać w budynek - a byłby zdecydowanie wyżej) ale tak sobie myślę, że jak on po drodze ścinał te latarnie, to jakieś wstrząsy na wolancie musiał chyba odczuwać... Że on tej trawy nie musnął...?
A już nie mówię o uderzeniu prawym silnikiem w tą budkę z czymś tam...To przecież jednak musiał być dużo większy wstrząs (wiem, że on był już wtedy praktycznie w budynku - ale jednak)

Oczywiście, nie chcę sugerować, że takie niskie przeloty nie są możliwe...
Jak poniżej widać - można to zrobić.

http://www.youtube.c...h?v=0nBaU0vwP-o

To w wykonaniu Airbusa A 310 - samolotu, który można by określić odpowiednikiem Boeinga 767 (przynajmniej tak podaje wiki)

http://pl.wikipedia....iki/Airbus_A310

Trzeba zauważyć, że ta prezentacja odbyła się jednak na nieco wyższej wysokości (vide symulacja zamieszczona wyżej), w warunkach dla pilota dużo bardziej komfortowych (śmiem również podejrzewać, że i sam pilot dysponował dużo większymi umiejętnościami - chociaż tu znów spekuluję), a na drodze samolotu nie wyrastały żadne przeszkody, typu latarnia... Również, o ile zauważyłem długość przelotu na tym pułapie, była ciut krótsza niż w przypadku lotu 77.

Tak czy siak, bardziej spodziewałbym się, że zestresowany bliskim spotkaniem z Allahem Hani, lecąc w tak mało komfortowych warunkach, na tak niskiej wysokości i ścinając po drodze te wszystkie latarnie, raczej wykona coś takiego zanim uderzy w Pentagon

http://www.youtube.c...s2l3TIiEnI&NR=1

A nie wykonał. Bo inaczej zostawiłby chyba na trawniku jakieś ślady...
  • 4



#1088

Ironmacko.
  • Postów: 809
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Pishor i inni, wszyscy piszecie o: 
- bardzo trudnym locie
- zastanawiacie się nad wpływem uderzenia w latarnie
- poddajecie w wątpliwość umiejętności pilota
- inne

Wszystko zgoda. Ja mam tylko prośbę, przedstawcie inną analizę dowodów, którymi dysponujemy tzn: 
- jak zostały ścięte latarnie 
- jeśli zgadzacie się, że to samolot to jaki wpływ wg. was powinny mieć kolizje na tor lotu samolotu 
- co przedstawia opublikowany film z budki strażniczej wg. was
- co zniszczyło generator
- jak powstały zniszczenia, odpowiadające kształtowi samolotu
- szczątki samolotu (skąd się tam wzięły)
- szczątki ludzi (to co wyżej) 
- inne

Jeśli ktoś poddaje coś w wątpliwość to powinien podać inne wyjaśnienie dostępnych dowodów. Co ważne w tym momencie wszystkie muszą do siebie pasować.
Trochę zaczyna to być nużące...

Mogę uznać za pewnik, że pilotem był super zajebisty profesjonalista lub nawet samolot był zdalnie sterowany, bo niestety wiem, że żadna ze stron (użytkownicy internetu) nie jest wstanie udowodnić sobie na wzajem czegoś innego. Jednak chętnie wreszcie obejrzę analizę powstania wszystkich powyższych zniszczeń zrobioną przez sceptyków, a nie tylko ciągłe: "to jest niemożliwe...", "to musiało być inaczej...", "to na 100% nie był samolot" 
Ja się pytam co to było i jak tego dokonano, proszę popuścić wodze fantazji i opowiedzieć historię, która będzie odpowiadać dowodom ze zdjęć i filmów. 


Dziękuję 


  • 0

#1089

Mariush.
  • Postów: 4319
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Ironmacko
Nie wiem, czy się doczekasz odpowiedzi. Zwolennicy TS zwykle pomijają milczeniem wszystko to, co zupełnie nie pasuje do ich koncepcji. I co ciekawe, zupełnie im to nie przeszkadza.

@Robakatorianin

W obliczeniach dotyczących wyhamowania do 0 boeinga na dystansie 64m, huraganowych wiatrów rozrzucających belki na odległości przekraczające 100m.

A co tu korygować? Samolot praktycznie cały wyhamował we wnętrzu wieży. Te fragmenty, które wyleciały stanowiły tylko marginalną część jego masy i pierwotnego pędu. Drugi B767 (UA175) miał masę ok. 130 ton i prędkość ponad 900 km/h. Tymczasem wszystkie większe szczątki, które wyleciały z wieży miały co najwyżej kilka ton. Najmasywniejszy fragment - część silnika - spadła ok. 420 m od wieży. Przy wysokości ok. 300 m, z której ta część wyleciała, daje to szybkość początkową niecałe 200 km/h. Wielokrotnie mniej niż początkowa prędkość samolotu.

A szybkości wyrzutów powietrza można w miarę prosto oszacować. Przyjmując, że wieża waliła się ok. 15 s, otrzymujemy średnio 0.136 s na jedno piętro. Wypychane przez okna z przestrzeni biurowej przez zapadające się podłogi powietrze miało do pokonania w tym czasie nawet do 18.5 m (maksymalna odległość między ścianą rdzenia a oknami w ścianie zewnętrznej). Zatem daje to prędkość 18.5m/0.136s = ok. 135 m/s = ok. 490 km/h. Wynik konkretny i to nawet mimo uśrednienia. W rzeczywistości w niższych częściach szybkości były jeszcze większe.

Pytałeś o źródło masy pojedynczego panelu zewnętrznego wieży. Wartość podałem z pamięci, znalazłem ją kiedyś na jakiejś stronie. Niestety, nie kojarzę już adresu. Ale na potrzeby dyskusji postanowiłem sam jakoś do tej wartości dojść i przy okazji sprawdzić, czy moje pierwotne źródło było wiarygodne.

Po kolei.
Do konstrukcji ścian zewnętrznych obu wież zużyto 55 800 krótkich ton (ang. short ton, ton) stali (NISTNCSTAR 1-3 str. 16). Krótka tona, to pozaukładowa jednostka masy, często stosowana w USA. Jedna krótka tona równa jest 2000 funtom i odpowiada 0.9072 zwykłej tony metrycznej (ang. tonne). Zatem stali mamy ok. 50 600 ton. Na jedną wieżę przypada 25 300 ton. Każda ściana składała się z 59 kolumn (NISTNCSTAR 1-1 str. 10). 57 kolumn składało się na 19 trójkolumnowych paneli bocznych. Pozostałe dwie skrajne były częścią paneli narożnych. Zatem na cały obwód wieży przypadało: 4*19 (paneli bocznych) + 4 (panele narożne) = 80 paneli. Każdy panel miał 3 kondygnacje wysokości. Zatem otrzymujemy w sumie 110/3*80 = ok. 2930 paneli. Liczba wychodzi niecałkowita, gdyż jest to tylko oszacowanie nie uwzględniające pewnych niewielkich odchyleń, które w stosunku do typowego, dominującego układu w konstrukcji ścian bocznych występowały. Otrzymujemy zatem 50 600/2930 = ok. 8.6 tony. Wynik konsystentny z podaną wcześniej przeze mnie wartością.

Wykaż w czym skalowanie itp dyskwalifikuje eksperymenty mające udowodnić bądź zaprzeczyć występowaniu stopionej stali, stali zniszczonej przez stalowe korniki, wytworzenie pozostałości po nanotermicie/termicie, sproszkowaniu się betony do drobnego pyłu itp. Jeżeli w miniaturowej wieży wiele zmiennych nie może zostać uwzględnione to z uzyskaniem np sproszkowanego betonu nie powinno być problemu. Chyba że wolisz ciągle uznawać wyższość stronniczych softów nad praktyczne doświadczenia...

O skalowaniu mówiłem w kontekście zaprezentowanych przez Ciebie jutubowych dynamicznych "modeli" zapadania się wież. Więc nie odwracaj kota ogonem. A kwestia korozji stali to już nieco inne zagadnienie.

A co do sproszkowanego betonu. Policz sobie, jakim olbrzymim rezerwuarem grawitacyjnej energii potencjalnej była każda ze stojących wież. A następnie oszacuj ile z tej energii wystarczyłoby, aby uzyskać drobiny pyłu o pożądanym rozmiarze. Rozdrabnianie substancji z technicznego punktu widzenia, to nic innego jak zwiększanie jej powierzchni (1000 jednocentymetrowych sześcianików ma większą powierzchnię niż jeden sześcian o boku decymetra). Istnieje taki parametr określający, ile potrzeba energii na odpowiedni przyrost powierzchni danej substancji - energia kruszenia, pękania (ang. fracture energy). Dla lekkiego betonu podłóg WTC wynosi on ok. 20 J/m2. Gęstość tego betonu to 1500 kg/m3 (NISTNCSTAR 1-6B str. 21) Nie mam teraz czasu, aby przedstawić tu szczegóły, ale kiedyś już takie oszacowanie zrobiłem w debacie o 9/11.

Podczas remontów często zdarza się doświadczać takich konsekwencji-więc nie było potrzeby potwierdzać oczywistego.

Twoje zaufanie do twierdzeń głoszonych w filmikach z YouTube wskazuje na coś zgoła innego. Nie zauważyłem, aby fakt istnienia i umiejętność rozróżniania sił o charakterze statycznym i dynamicznym był dla Ciebie czymś oczywistym.

------------------

@Mefistofeles

Chcesz źródeł nie związanych z tematem 9/11 wypowiadających się na temat 9/11? Szef NORAD zeznając przed komisją nie potrafi wyjaśnić dlaczego zapisane jasno i klarownie procedury informacji tej jednostki nie zadziałały tego dnia. Jakich źródeł tutaj potrzebujesz?

Nie. Chcę źródeł nie związanych z 9/11, które zawierają informacje nt. procedur działania, które powinny być wdrożone w przypadku okoliczności, z jakimi mieliśmy do czynienia tego tragicznego poranka. Jakie były procedury działania i współdziałania FAA, NORADU oraz innych w tej sytuacji istotnych służb. Dopiero wtedy możemy chłodno zastanowić się nad tym, co wtedy zaszło i co ewentualnie poszło w tym wszystkim nie tak, jak powinno. Oczywiście nie chodzi mi o jakieś "przetworzone" i udramatyzowane informacje pochodzące ze stron spiskowych, ale o suche fakty.

pisałem o tym w którymś z postów gdzie zamieściłem dokładne linki do źródeł informacji. Co do NTSB.. rozbieżność trajektorii jest FAKTEM, więc jeżeli ktoś tu coś musi tłumaczyć to ten, kto twierdzi, że latarnie jednak zostały ściete przez 757 mimo, że nie były na jego trajektorii

Faktem jest, że na animacji NTSB źle nałożono fragment mapki okolic Pentagonu, przez co wydaje się, że samolot nadlatuje ze złej strony. Kierunek lotu w finalnej fazie odczytany z FDR wynosił 61.2o (względem północy), co zgadza się ze ścieżką, na której stały powalone latarnie.

Idźmy dalej. Sugerujesz, że część latarni nie miała prawa się nieco wygiąć wskutek uderzenia ("prawie-pętelek" nie kojarzę; masz może jakieś zdjęcia?),

są obecne w tym temacie, zamieścił je vkali.

Mogłbyś mi podlinkować tego posta vkalego? Albo chociaż jakieś zdjęcia bezpośrednio z sieci? Przekopywanie ponad 70 stron tematu jakoś mi się nie widzi... Ja zawsze staram podawać odnośniki do istotnych z punktu widzenia tematu kwestii. Podejście w stylu: "Jest gdzieś na forum - poszukaj sobie" nie ułatwia dyskusji. Ale może o to Ci chodzi.... ;)


757nawet w pełni załadowany nie waży 100 ton

Czepiasz się niezbyt istotnych szczegółów. Podane przeze mnie 100 ton było tylko zaokrągloną, szacunkową wartością. AA77 miał masę ok. 83 ton. A Boeing 757-200 może być dużo cięższy - jego masa startowa może wynosić nawet 116 ton.

skrzydło to lekka i podatna na odkształcenia część samolotu, nawet najmniejsza jego część nie została na trawniku przed pentagonem...a ścięło tyle latarnii....

Nie widzę tu żadnego uzasadnienia, tylko jakieś gdybanie. Uzasadnij, że skrzydło nie mogło ściąć względnie lekkiej (blacha grubości 3-4 mm) przydrożnej latarni, która z założenia nie może być elementem bardzo odpornym na działanie sił o charakterze impulsowym (kwestia bezpieczeństwa kierowców).

Ty stoisz na straży oficjalnej wersji a ja poddaje pewne kwestie w wątpliwość, wobec tego rozwiej je i po problemie.

Ciężar dowodu spoczywa na stronie, która głosi tezy niezgodne z ogólnie przyjętym konsensusem. Taka jest powszechnie obowiązująca zasada. Więc to raczej Ty powinieneś się tu powysilać i wyczerpująco uzasadnić swoje wątpliwości. Ale jestem świadom, że spiskowcy mają w zwyczaju zwalać wszystko na drugą stronę. Pytania zadawać w sumie każdy głupi potrafi. Z wykazaniem ich zasadności jest już dużo gorzej.

Tak analizuję i dlatego zadję pytania tylko w niektórych kwestiach inne spiskowe uznając za nonsensowne. A jak zachowujesz się Ty? Rozważasz w ogóle jakąś argumentację? Bo mam wrażenie, że nie.

Tak, rozważam argumentację strony zwolenników teorii spiskowej. Zresztą, zwykle nie mam innego wyjścia, bo wyjaśnienia oficjalne (raporty itp.) praktycznie wcale do nich się nie odnoszą. Po drugiej stronie "barykady" już tak dobrze nie jest. Bardzo często wyjaśnienie oficjalne jest tam znane tylko w takiej postaci, jaka zostanie nakreślona w pracach prezentujących alternatywne teorie. A są to czasem głupoty nieprzeciętne. Później dowiaduję się, że wersja oficjalna "mówi", iż wieże zawaliły się wskutek stopienia się stalowego szkieletu budynków itp.

Orientuje się, samoloty przelatują na wysokości między 150 a 200 m nad Pentagonem.

Pytanie/??? Obrona jest zainstalowana nie wziąłem tego z głowy. Oczywiście nie oznacza to, że zetrtzeliwane są samoloty podchodzące na lotnisko Reagana, pewne jest natomiast, że gdyby którykolwiek znalazł się na pułapie kilku pięter grożącym kolizją natychmiast zostałby zestrzelony ( co nie może dziwić w kontekście jednego z najbardziej strzeżonych budynków na świecie).

Czyli, gdyby jakiś samolot leciał nietypowo kilkadziesiąt metrów niżej (np. poniżej 100 m), np. wskutek wystąpienia uszkodzenia silników spowodowango przez przypadkowe stado ptaków, zostałby zestrzelony? Nikt by się nad niczym nie zastanawiał (bo nie byłoby na to czasu), tylko wcisnąłby guzik i załatwił sprawę? Kto by się odważył podjąć taką decyzję? A może podjęta zostałaby ona automatycznie przez wspomniany przez ciebie bezduszny system? Takie rzeczy tylko w filmach z Hollywood, nie w życiu.

Zresztą, powyższe rozważania nie mają większego znaczenia, bo nadal nie przedstawiłeś żadnych wiarygodnych źródeł mówiących o obecności na terenie Pentagonu instalacji obrony powietrznej. Nie ukrywam, że najlepszym źródłem byłby dla mnie sam Departament Obrony USA. Tylko nie rozśmieszaj mnie stwierdzeniami, że to są informacje tajne i żadne oficjalne źródło ich nie ujawni. W tym przypadku wręcz wskazana byłaby jawność, choćby w celach odstraszających.

--------------------

@pishor

To czysta spekulacja ale ten wspomniany pas startowy (w sumie jest ich tam trzy), może być (a właściwie nawet powinien) "zablokowany" na wyloty i lądowania od strony budynku... Nie wiem jaka jest częstotliwość startów i lądowań na tym lotnisku ale dość ryzykowne byłoby puszczanie samolotów nad nim, chociażby ze względu na możliwość wystąpienia zwykłego wypadku lotniczego.

Pas nie jest zablokowany. Normalnie obsługuje ruch lotniczy. Port obsługuje ok. dwa razy więcej pasażerów niż warszawskie Okęcie, a samoloty startują bądź lądują tam średnio co ok. 2 minuty.

Oczywiście, to czysta spekulacja ale... Gdyby tak nie było, to z punktu widzenia zamachowca / porywacza byłoby to idealne rozwiązanie. Mógłby on bowiem udawać zwykły samolot rejsowy podchodzący do lądowania na tym lotnisku, od strony Pentagonu właśnie. Tymczasem lot 77 uderzył w Pentagon, z zupełnie innego kierunku. Na dodatek, robiąc ten skomplikowany nawrót, by uderzyć właśnie od tej strony. Gdzie tu sens i logika?

Jest sens i logika. Po pierwsze, aby nie budząc podejrzeń wykonać udawane lądowanie, trzeba by najpierw było pokonać cała trasę zgodnie z planem. W zbiornikach byłaby tylko rezerwa paliwa, a terrorystom zależało, aby było go jak najwięcej. Po drugie, samolot ląduje ze względnie małą prędkością (poniżej 300 km/h), a terrorystom zależało, aby przywalić w Pentagon najmocniej, jak tylko było można. A na dystansie ok. 2 km samolotem aż tak gwałtownie przyspieszyć się nie da. Takie dwa powody przyszły mi na myśl na szybko. Myślę, że jakby się zastanowić, to znalazłoby się ich więcej.

Inna sprawa, że cały ten atak wygląda na zupełnie nielogiczny... Zamiast wykonywać tak skomplikowane podejście do budynku Pentagonu, wystarczyło bowiem...po prostu na niego spaść - uderzyć z góry w locie nurkującym. Cel byłby zdecydowanie większy (łatwiejszy do trafienia) a sam manewr dużo prostszy. Co dla pilota o miernych kwalifikacjach (ok - nawet dobrych, żeby już się nie trzymać kurczowo tej miażdżącej krytyki jakiej poddali Hani Hanjoura jego instruktorzy ze szkoły pilotażu) byłoby zecydowanie łatwiejsze do przeprowadzenia.

Kontrolowany lot nurkowy (rozumiem, że chodzi Ci o takie głębokie pikowanie) samolotem tych rozmiarów jest ekstremalnie trudnym manewrem, nieporównywalnie trudniejszym niż ten, który w rzeczywistości wykonali zamachowcy.

Co do podejścia, też się nad nim zastanawiałem. Na przykład można byłoby zapytać, dlaczego zamachowcy wykonali pętlę? Kiedyś już zaproponowałem wyjaśnienie. Pozwolę je sobie tu podlinkować.

Tak czy siak, bardziej spodziewałbym się, że zestresowany bliskim spotkaniem z Allahem Hani, lecąc w tak mało komfortowych warunkach, na tak niskiej wysokości i ścinając po drodze te wszystkie latarnie, raczej wykona coś takiego zanim uderzy w Pentagon
http://www.youtube.c...s2l3TIiEnI&NR=1
A nie wykonał. Bo inaczej zostawiłby chyba na trawniku jakieś ślady...

Myślę, ża Hani Hanjour w końcowej fazie lotu nie interesował się wysokością, na której się znajduje. Po prostu, gdy już wypatrzył Pentagon, wycelował w niego (kto wie, może nawet na szybie zaznaczył sobie jakiś "celownik";)), a sterami tylko korygował swoje ustawienie. Wbrew pozorom, lot samolotu przy bardzo dużej prędkości jest znacznie łatwiej kontrolować niż lot samolotu znajdującego się w konfiguracji do lądowania. A na latarnie to Hani pewnie nawet nie zdążył zwrócić uwagi...

A co do perfekcyjności uderzenia. Czy nie przyszło Ci do głowy, że tak po prostu Hanjurowi wyszło? Miała miejsce tylko jedna próba, więc trudno w tej kwestii cokolwiek jednoznacznego wywnioskować. Przecież równie dobrze Hanjour mógł lecieć 5 metrów niżej i zaryć silnikami w trawniku. Równie dobrze mógł lecieć 5 metrów wyżej i wbić się w wyższą kondygnację. Czy wtedy byłoby mniej wątpliwości?
  • 0



#1090

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeśli ktoś poddaje coś w wątpliwość to powinien podać inne wyjaśnienie dostępnych dowodów. Co ważne w tym momencie wszystkie muszą do siebie pasować.


Cały dowcip polega na tym, że to strona oficjalna (rządowa) powinna przedstawić swoją wersję zdarzeń, w taki sposób, żeby wszystkie elementy układanki pasowały do siebie, a nie zwolennicy "spisku".
To przecież nie oni powiedzieli " W Pentagon uderzył samolot Boeing 757 American Airlines lot 77". Zadaniem strony "spiskowej", jest wyłapywanie słabych punktów takiej teorii.. A tych wydaje się być całkiem sporo.
Jak słusznie napisałeś, na podstawie materiałów, zdobytych w internecie, trudno jest miarodajnie rozstrzygnąć faktyczny przebieg zdarzeń. Problem w tym, że innych materiałów nie mamy (np. zapisu wideo z kamer umieszczonych na i obok Pentagonu, których jest całkiem sporo http://pilotsfor911t...php?t14873.html - poza tymi kilkoma ujęciami, na których praktycznie nic nie widać) Można jednak, na ich podstawie wyłapywać słabe punkty oficjalnej teorii... Niektóre z nich można podeprzeć zdjęciami lub relacjami świadków, inne można rozważać wyłącznie pod kątem racjonalności ich wystąpienia. I wolałbym właśnie tego typu podejście.
Nie zależy mi na tym, żeby za wszelką cenę udowodnić, że to nie islamscy ekstremiści dokonali tego zamachu, wręcz przeciwnie. Chociaż teoria spiskowa "smakuje" znacznie bardziej, niż wyjaśnienia oficjalne, które pozbawione są tego specyficznego dreszczyku emocji, to jednak wolałbym (tak sam dla siebie - dla swojego większego komfortu psychicznego) żeby okazało się, że to jednak ta oficjalna wersja jest prawdziwa.
Jednak w całej tej sprawie, rząd USA ewidentnie ma coś do ukrycia i zdają sobie z tego sprawę chyba już wszyscy.
Dowód?
Chociażby sprawa komisji, badającej wydarzenia 9/11. Komisji z założenia niezależnej, której pierwszym przewodniczącym miał zostać Henry Kissinger (między innymi związany interesami z rodziną Bin Ladenów), którego na tą funkcję wyznaczył... George Bush. Komisji, w której zasiadał Philip Zelikow (dyrektor wykonawczy komisji), członek zespołu doradczo szkoleniowego w rządzie Busha, jedna z dwóch osób mająca pełny dostęp do materiałów przekazanych komisji przez rząd i bliski przyjaciel Condoleezzy Rice, w tych latach przewodniczącej Narodowego Komitetu Bezpieczeństwa, tej samej, która twierdziła, że nikomu z rządu, nawet przez głowę nie przemknęło, że terroryści mogą porwać samoloty na terenie Stanów Zjednoczonych i uderzyć nimi w budynki (i tej samej, która nie chciała zeznawać przed komisją pod przysięgą i została praktycznie do tego zmuszona przez nacisk mediów i opinii publicznej). Podobnie zresztą twierdził sam prezydent George Bush, a także wiceprezydent Dick Cheney pomimo tego, że już w sierpniu 2001 w ich posiadaniu był raport mówiący o możliwości takiego ataku (pomijam tu fakt wcześniejszych tego typu doniesień, napływających do FBI i CIA bodajże od 1995r) Komisji, dla której nie było problemem, żeby prezydent Bush i wiceprezydent Cheney zeznawali razem, nie pod przysięgą, a ich zeznania były utajnione).

Polecam zresztą bardzo ciekawy dokument dotyczący tej kwestii prezentowany swojego czasu na kanale Planet :
http://video.google....557116298&hl=pl - każdy będzie mógł ocenić jego wiarygodność sam.
Najkrócej rzecz ujmując dotyczy on starań wdów po ofiarach 9/11 o powołanie komisji śledczej i wyjaśnienie sprawy tych zamachów. A także całej otoczki temu towarzyszącej. Z pewnością film dobrze znany ale wart z pewnością odświeżenia.

Uważasz, że nie ma podstaw, żeby sceptycznie podchodzić do wersji oficjalnej skoro firmują ją swoimi nazwiskami ludzie, którzy (najdelikatniej rzecz ujmując) mijali się z prawdą w kwestiach wymienionych w tym dokumencie?
Na ile ich wersja ma być według Ciebie bardziej wiarygodna od wypowiedzi świadków czy też komentatorów 9/11, którzy nie mają raczej interesu, żeby podważać wersję oficjalną, a zwracają tylko uwagę na jej, nazwijmy to, niedociągnięcia ?
Nie mówię tu zwolennikach "spiskowej" teorii, a raczej o osobach, których relacje i wypowiedzi oni wykorzystują w jej tworzeniu.
Interes mają za to jak najbardziej rząd i wojsko, bo w najlepszym razie, 11 września 2001 dali ciała na całej linii, a w najgorszym...

Wracając do Pentagonu.
Ta komputerowa rekonstrukcja, którą pozwoliłem sobie zamieścić w poście wyżej, praktycznie idealnie odpowiada tym kilku klatkom udostępnionym w pierwszej fazie odtajniania materiałów z ataku (a przypomnijmy, że te klatki prezentują faktyczne zdarzenia i są jedynym dowodem, potwierdzającym prawdziwość ich przebiegu )
Pokrywa się praktycznie wszystko. Uszkodzenia latarni, wysokość przelotu, kąt uderzenia, widok z tej konkretnej kamery, z której pochodzą wspomniane ujęcia, a nawet uszkodzenia generatora zahaczonego prawym silnikiem samolotu... Co tam generator, autor tej symulacji nie zapomniał nawet o tym niskim murku, na którym widać uszkodzenia od lewego silnika (czy tam kadłuba - tego nie wiem) Można powiedzieć, że ona otwiera oczy wszystkim niedowiarkom i mówi: "Patrzcie, tak to wyglądało - to było możliwe"
Rzeczywiście - perfekcyjna robota. Mówię zupełnie poważnie - jestem pod ogromnym wrażeniem. Ale nawet na tak perfekcyjnej symulacji autor nie uniknął błędu. I ten jeden błąd ją dyskwalifikuje. Mianowicie samolot przenika przez te wielkie szpule z kablami, które robotnicy pozostawili przed elewacją. Widać to doskonale od 8 min symulacji kiedy samolot "wchodzi" w budynek i później, kiedy symulacja odtwarzana jest do tyłu. Z innego ujęcia widać to również w 8;:41 i10 sec później. Jeżeli więc 99% tej symulacji odtwarza faktyczny przebieg zdarzeń, a ten 1% (szpule z kablami) pozostaje sprzeczny ze stanem faktycznym, to jak można uwierzyć, że przebieg zdarzeń był taki w rzeczywistości? Przecież te szpule powinno roznieść w drobny mak (przy uderzeniu) lub co najmniej przewrócić (kilka metrów nad nimi przeleciał przecież w pełnym pędzie kilkudziesięcio tonowy samolot), a one są całe i nie naruszone i część z nich stoi, a nie leży.

Załączam dwie fotki:
Pierwsza, to fotomontaż składający się z dwóch obrazów

Dołączona grafika

Tłem jest zdjęcie z Pentagonu (zresztą zamieszczone w tej komputerowej symulacji, do którego dokleiłem samolot z tejże (na symulacji tłem dla niego jest komputerowa grafika, która jednak przekłamuje obraz) Pod lewym silnikiem samolotu widać idącego strażaka. Oczywiście nie mam pewności, że silnik samolotu znajduje się bezpośrednio nad nim ale opierając się na informacji Mariush'a znalezionej na tym forum :

W Boeingach 757 stosuje się znacznie mniejsze silniki.
W American Airlines Flight 77 zastosowano silnik Rolls-Royce’a RB 211-535E4 o średnicy turbiny równej 189 cm, a słynne zdjęcie spod Pentagonu przedstawia tarczę wysokociśnieniowego kompresora (sprężarki).


...można chyba uznać, że plus minus się to zgadza (jeśli ktoś ma inne zdanie, to prosiłbym o weryfikację)

Druga fotka, to zdjęcie na, którym widać ratowników, a po prawej, jedną ze wspomnianych szpul. Jak widać jest ona trochę większa od człowieka - ja typowałbym średnicę 2,5-3 m (oczywiście znów proszę o weryfikację)

Dołączona grafika

Te dwie fotki po pierwsze pokazują na jakiej wysokości w stosunku do poziomu trawnika leciał Boeing (jest to nawet wyżej niż na tej symulacji ale sądzę, że jest to kwestia braku głębi powierzchni trawnika wygenerowanej komputerowo), a jednocześnie, na jakiej musiał przelecieć nad stojącymi szpulami, biorąc pod uwagę, że tuż obok nich znajduje się ten nieszczęsny murek, o który zahaczył lewym silnikiem. Nawet, przyjmując, że nie uderzył ich tym silnikiem, tylko jakimś cudem "wziął" je pod kadłub, który był wyżej, to musiał przelecieć dosłownie tuż nad nimi z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę

Rozumiesz o czym mówię...
Co z tego, że uszkodzenia elewacji wskazują na uderzenie samolotu, skoro przed nią pozostają nienaruszone szpule z kablami, których tam nie ma prawa być (przynajmniej w takim stanie) widać je doskonale w 8:45 minucie symulacji na dołączonych do niej zdjęciach.
I teraz odwracając problem. Jeżeli autor tej symulacji nagiął rzeczywistość w tej kwestii, to jakie jest prawdopodobieństwo, że nagiął ją TYLKO W TEJ, a co za tym idzie, na ile prawdopodobne jest, że rzeczywiste wydarzenia przebiegały jednak w inny sposób?
Oczywiście zaraz padnie zarzut, że nie jest symulacja prezentująca oficjalne stanowisko - ot po prostu zrobił ją sobie jakiś ktoś (Mike J. Wilson) i na dodatek mógł się jeszcze jakoś machnąć z tymi szpulami (chociaż, z tego, co wiem "Mike J. Wilson spędził ponad 300 godzin nad swoim projektem zbierając odpowiednie dane i wymiary. Stworzył model komputerowy w programie Solid Works"- tak przynajmniej twierdzi jeden ze zwolenników wersji oficjalnej powołujący się na tą animację http://www.google.pl...1hi4VRSnWLO3Hyg)
, więc nie można ją uznać za argument w dyskusji.

Czy rzeczywiście? Ona była zrobiona jak rozumiem po to, żeby zobrazować przebieg zdarzeń z wersji oficjalnej (i potwierdzić tą wersję), w przeciwnym wypadku - po co byłoby dopasowywać ją (tak bardzo precyzyjnie) do autentycznych ujęć z kamery i zdjęć świadków, a także do uszkodzeń budynku? Nawet warkocz dymu ciągnący się za prawym silnikiem jest identyczny z tym, który widzimy na jednej z klatek udostępnionych z filmu z ataku.

O to mi właśnie chodzi w tej dyskusji o wydarzeniach 9/11. Rzecz polega nie na tym, żeby wymyślać nowy scenariusz wydarzeń, tylko opierając się na scenariuszu oficjalnym, wskazywać jego słabe punkty. I nad nimi dyskutować. Tylko w ten sposób można posuwać się do przodu. Problem w tym, że wszelkie tego typu próby (również na tym forum, jak zauważyłem) "odbijają się od ściany" argumentu, że wersja oficjalna jest jedyną słuszną, przez co jest niepodważalna. No, powiedzmy, że nie wszelkie ale duża część... Bardzo duża...

Trochę zaczyna to być nużące...

Zdaję sobie sprawę, tym bardziej, że jest to jakby kręcenie się w kółko... Ale nie wiem, czy w związku z tym mogę pisać jeszcze coś na forum, czy już raczej nie, bo wszystko zostało dawno obgadane po kilkanaście razy i teraz, to już tylko bicie piany.
Póki co, to może na wszelki wypadek na tym skończę, bo nie chciałbym klepać bez sensu jeśliby się okazało, że nie zainteresowanych rozmową...
  • 2



#1091

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeśli ktoś poddaje coś w wątpliwość to powinien podać inne wyjaśnienie dostępnych dowodów. Co ważne w tym momencie wszystkie muszą do siebie pasować.
Trochę zaczyna to być nużące...


Ja mam w tej kwestii nieco odmienne zdanie. Jeżeli mamy do czynienia z jakimś zdarzeniem i ktoś w oparciu o własne dowody przedstawia wersję tego zdarzenia to siłą rzeczy musi być gotowy do jej obrony w razie powstania jakichkolwiek nieścisłości. Nie jest tak, że wersję uznaje się za prawdziwą do momentu nie przedstawienia wersji alternatywnej.

Załózmy taką sytuację, mamy zamach, podejrzanego oraz zebrane w toku śledztwa dowody. Obalenie któregokolwiek z tych dowodów z automatu wtłacza śledztwo na nowe tory, obalenie kilku zazwyczaj kończy się wyrokiem uniewinniającym i rozpoczęciem śledztwa na nowo. Nie jest absolutnie tak, że osoba jest uznawana za winną do momentu gdy nie przedstawi się wersji alternatywnej. Nie tak się to odbywa moi drodzy.

I w swoim imieniu chciałbym zwrócić się z prośbą o nie używanie w moim kierunku określenia "zwolennicy teorii spiskowej".

Zwolennicy TS zwykle pomijają milczeniem wszystko to, co zupełnie nie pasuje do ich koncepcji. I co ciekawe, zupełnie im to nie przeszkadza.


wszystko "to", a konkretnie co?

Nie. Chcę źródeł nie związanych z 9/11, które zawierają informacje nt. procedur działania, które powinny być wdrożone w przypadku okoliczności, z jakimi mieliśmy do czynienia tego tragicznego poranka. Jakie były procedury działania i współdziałania FAA, NORADU oraz innych w tej sytuacji istotnych służb. Dopiero wtedy możemy chłodno zastanowić się nad tym, co wtedy zaszło i co ewentualnie poszło w tym wszystkim nie tak, jak powinno. Oczywiście nie chodzi mi o jakieś "przetworzone" i udramatyzowane informacje pochodzące ze stron spiskowych, ale o suche fakty.


OK, mówisz, masz:

1. http://faa.gov/Atpubs : Procedury są bardzo ścisłe i rygorystyczne w przypadkach awarii transponderów, zarówno w lotnictwie cywilnym jak i wojskowym. Przepisy FAA dokładnie precyzują, jak postępować, gdy transponder nie funkcjonuje prawidłowo: Wieża kontrolna powinna od razu nawiązać łączność radiową z pilotem, a jeśli nie uda się tego zrobić, należy niezwłocznie powiadomić siły powietrzne, które wysyłają myśliwce celem nawiązania z samolotem kontaktu wzrokowego.

2. Rzecznik NORAD: http://www.airforce.dnd.ca/athomedocs/athome1e_f.htm : "Jeżeli obiekt nie może być zidentyfikowany w czasie krótszym niż 2 minuty lub wzbudza podejrzenia, jest traktowany jako ewentualne zagrożenie. Samoloty niezidentyfikowane, samoloty będące w niebezpieczeństwie oraz samoloty, co do których istnieje podejrzenie, iż mogą zostać użyte w innych celach niż te, do których zostały przeznaczone, mogą być przechwycone przez myśliwce NORAD".

3. W publikacji Boston Globe "Facing Terror Attack’s Aftermath" można przeczytać: „Snyder, rzecznik NORAD potwierdza, iż myśliwce obrony powietrznej rutynowo przechwytują takie samoloty”.

4. Jednakże zgodnie z zarządzeniem generała Myersa armia czekała trzy kwadranse przed wysłaniem myśliwców [Przesłuchanie w Senacie, 13 września 2001].

Dwa dni później, 15 września 2001, NORAD wydał do prasy sprzeczne oświadczenie, w którym stwierdza, iż o uprowadzeniu Flight 77 siły NORAD zostały poinformowane dopiero o godzinie 9.24 i niezwłocznie wysłały dwa F-16 z bazy w Langley, 105 mil od Pentagonu (zamiast z St. Andrews – jedynie 10 mil od Pentagonu). Samoloty wzbiły się w powietrze o godzinie 9.30, o wiele za późno... obiekt, który uderzył w Pentagon, pojawił nad Waszyngtonem o 9.37.

A teraz małe podsumowanie ( pozwoliłem sobie pogróbić):

Dla wojskowych, od momentu kiedy zostali powiadomieni o zniknięciu Flight 77 - czyli w rzeczywistości od chwili wyłączenia transpondera, a nie od chwili, kiedu FAA wzięła się wreszcie za powiadomienie ich - nie istniała w ogóle kwestia, czy transponder nawalił czy został wyłączony celowo. Sytuacja była jasna, a fakty konkretne – dwa samoloty uderzyły już w wieże WTC, transponder w trzecim nie funkcjonował a pilot nie odpowiadał na wywołania radiowe. Zadanie armii jaśniejsze być nie mogło – zestrzelić samolot, który - jak twierdzono - skierował się na Waszyngton.

Opisane powyżej fakty świadczą o tym, iż lotnictwo wojskowe NIE ZAMIERZAŁO zestrzelić kierującego się na Pentagon obiektu, czymkolwiek on był, bez względu na zagrożenie, jakie sobą przedstawiał.


Faktem jest, że na animacji NTSB źle nałożono fragment mapki okolic Pentagonu, przez co wydaje się, że samolot nadlatuje ze złej strony. Kierunek lotu w finalnej fazie odczytany z FDR wynosił 61.2o (względem północy), co zgadza się ze ścieżką, na której stały powalone latarnie.


Jeżeli tak było to jest to jakieś wytłumaczenie.

Czyli, gdyby jakiś samolot leciał nietypowo kilkadziesiąt metrów niżej (np. poniżej 100 m), np. wskutek wystąpienia uszkodzenia silników spowodowanej przez przypadkowe stado ptaków, zostałby zestrzelony? Nikt by się nad niczym nie zastanawiał (bo nie byłoby na to czasu), tylko wcisnąłby guzik i załatwił sprawę sprawę? Kto by się odważył podjąć taką decyzję? A może podjęta zostałaby ona automatycznie przez wspomniany przez ciebie bezduszny system? Takie rzeczy tylko w filmach z Hollywood, nie w życiu.


Nie mam pojęcia, nie czuję się kompetentny do wypowiadania się w kwestiach, o których moja wiedza jest żadna.
  • 1



#1092

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pas nie jest zablokowany. Normalnie obsługuje ruch lotniczy. Port obsługuje ok. dwa razy więcej pasażerów niż warszawskie Okęcie, a samoloty startują bądź lądują tam średnio co ok. 2 minuty.

Oczywiście nie chodziło mi o blokadę sensu stricto :) Myślałem raczej o zablokowaniu kierunku na Pentagon, w ten sposób żeby z tamtej strony nie nadlatywały samoloty jak również w tamtym kierunku nie startowały. Pas mimo tego mógłby doskonale funkcjonować w kierunku przeciwnym. Samoloty, po prostu kołowałyby na jego koniec (ten bliższy Pentagonu) i startowałyby oddalając się od niego... Ale to oczywiście tylko dywagacje - próbowałem znaleźć jakieś informacje na ten temat w sieci ale niestety, nie udało mi się.

Jest sens i logika. Po pierwsze, aby nie budząc podejrzeń wykonać udawane lądowanie, trzeba by najpierw było pokonać cała trasę zgodnie z planem. W zbiornikach byłaby tylko rezerwa paliwa, a terrorystom zależało, aby było go jak najwięcej. Po drugie, samolot ląduje ze względnie małą prędkością (poniżej 300 km/h), a terrorystom zależało, aby przywalić w Pentagon najmocniej, jak tylko było można. A na dystansie ok. 2 km samolotem aż tak gwałtownie przyspieszyć się nie da. Takie dwa powody przyszły mi na myśl na szybko. Myślę, że jakby się zastanowić, to znalazłoby się ich więcej.

Tak, oczywiście masz rację. Nie zapominaj jednak, że tego dnia wszystko działo się inaczej. W porze ataku na Pentagon NORAD był już w stanie maksymalnej gotowości, więc nie miałoby większego znaczenia udawanie samolotu rejsowego. Inna sprawa, że o ile się nie mylę lot 77 wyleciał planowo w przeciwnym niż Pentagon kierunku - do Los Angeles (popraw mnie jeśli coś poplątałem) i dopiero później zawrócił. Zresztą mniejsza o to.
Gdyby ścieżka podejścia na ten pas funkcjonowała w kierunku od strony Pentagonu, to nadlatujący stamtąd samolot nie byłby niczym dziwnym (a wręcz naturalnym), a skoro i tak nie zamierzałby lądować, to miałby czas rozpędzić się do wymaganej prędkości w odpowiednim momencie. Dodatkowo, skoro wcześniej twierdziłeś (a nie potrafię tego podważyć), że Pentagon nie ma własnej obrony rakietowej, to nie bardzo czym byłoby go zestrzelić. Czyli mógłby bez przeszkód gruchnąć w ten budynek. Problem jest tylko jeden, a mianowicie taki, że nie mógłby to być ten sam bok Pentagonu, w który ostatecznie uderzył. A ja jakoś dziwnie podejrzewam, że wybór miejsca uderzenia nie był przypadkowy. Inna sprawa, że wybór tego akurat fragmentu budynku, w kontekście troski o siłę uderzenia (w sensie wyrządzenia maksymalnych szkód), wydaje się dość mało logiczny, zważywszy na fakt, że akurat w tym fragmencie budynku, ze względu na dopiero, co zakończony remont, stan osobowy pracowników był symboliczny w porównaniu z innymi jego częściami.


Kontrolowany lot nurkowy (rozumiem, że chodzi Ci o takie głębokie pikowanie) samolotem tych rozmiarów jest ekstremalnie trudnym manewrem, nieporównywalnie trudniejszym niż ten, który w rzeczywistości wykonali zamachowcy.
Co do podejścia, też się nad nim zastanawiałem. Na przykład można byłoby zapytać, dlaczego zamachowcy wykonali pętlę? Kiedyś już zaproponowałem wyjaśnienie. Pozwolę je sobie tu podlinkować.


No, nie chodziło mi o takie pikowanie prawie w pionie. Wiadomo, że wtedy trudniej utrzymać maszynę próbując trafić w odpowiedni punkt (nawet tak duży jak Pentagon) - to znaczy tak sądzę...:P . Chodziło mi raczej o taką linię "ataku", która nie wymagałaby w ostatniej fazie, prawie całkowitego wypoziomowania lotu. Tylko znów - wtedy uderzenie, najprawdopodobniej nastąpiłoby w dach lub górną część budynku, a nie w jego elewację (tą specjalnie wzmocnioną)
Czy nie wydaje Ci się, że jest to kolejna przesłanka do twierdzenia, że zamachowcom zależało na tym, żeby trafić właśnie w ten konkretny fragment budynku?
Przy okazji... Stopień trudności zejścia z wysokości kilku tysięcy metrów na metrów kilkadziesiąt, a następnie na metrów kilka i poprowadzenie samolotu w locie płaskim, tuż nad ziemią przez metrów... ile? Kilkaset? Wydaje się być nie mniejszy (o ile nie większy) niż to "pikowanie"...

Z tą pętlą, to przyznam się, że nie bardzo zrozumiałem... W jaki sposób jej wykonanie miałoby poprawić zorientowanie się w punktach charakterystycznych naprowadzających na cel?


Myślę, ża Hani Hanjour w końcowej fazie lotu nie interesował się wysokością, na której się znajduje. Po prostu, gdy już wypatrzył Pentagon, wycelował w niego (kto wie, może nawet na szybie zaznaczył sobie jakiś "celownik";)), a sterami tylko korygował swoje ustawienie. Wbrew pozorom, lot samolotu przy bardzo dużej prędkości jest znacznie łatwiej kontrolować niż lot samolotu znajdującego się w konfiguracji do lądowania. A na latarnie to Hani pewnie nawet nie zdążył zwrócić uwagi...

Lądowanie z pewnością jest dużo bardziej skomplikowane niż sam lot ale przypomnijmy, że ostatnia faza tegoż odbywała się na wysokości kilku zaledwie metrów (po wcześniejszym ścięciu kilku latarni). Byc może miał "celownik" - niewykluczone, chociaż na tym etapie lotu nie byłby on mu już specjalnie potrzebny, bo mi chodziło o ostatnia fazę lotu płaskiego, kiedy to raz jednym, a raz drugim skrzydłem ścinał latarnie pędząc w kierunku budynku tuż nad ziemią.

A co do perfekcyjności uderzenia. Czy nie przyszło Ci do głowy, że tak po prostu Hanjurowi wyszło? Miała miejsce tylko jedna próba, więc trudno w tej kwestii cokolwiek jednoznacznego wywnioskować. Przecież równie dobrze Hanjour mógł lecieć 5 metrów niżej i zaryć silnikami w trawniku. Równie dobrze mógł lecieć 5 metrów wyżej i wbić się w wyższą kondygnację. Czy wtedy byłoby mniej wątpliwości?


:)))) To jest PIERWSZA myśl, która przyszła mi do głowy :)))) Że mu wyszło...:)))
Problem w tym, że jak na ten jeden dzień, porywaczom wyszło aż za dużo... Wyszły im wszystkie porwania. Wyszły trafienia 3 z 4 celów. Wyszło im bezkarne latanie po amerykańskim niebie, przy totalnej bezczynności odpowiednich służb.
Wyszło im nawet to, że śledczy nie musieli za bardzo kombinować, żeby udowodnić kto jest sprawcą zamachów. To dlaczego w sumie nie miałby się udać taki nalot na cel, na wysokości kilku metrów, nie przerwany nawet kontaktami z z przeszkodami typu latarnia... Bez pozostawienia najdrobniejszych nawet śladów na wypielęgnowanym trawniku. Zdecydowanie, było to dla nich "szczęśliwy" dzień...:)
A co do wątpliwości, to miałbym ich zdecydowanie mniej, gdyby terrorysta pilotujący ten samolot "nie wybierał" fragmentu budynku, w który ma trafić (a przypomnijmy, że z punktu widzenia zamachowców wybrał najgorszy - najmniej zaludniony i najbardziej wzmocniony), tylko po prostu piep..nął w niego bez kombinowania, tak, aby ofiar było jak najwięcej.
  • 0



#1093

Ironmacko.
  • Postów: 809
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Pishor, może od końca:

Możesz i masz całkowite prawo pisać na temat 9/11 wszystko co Ci się podoba, jeśli mieści się to w regulaminie forum (akurat z tym, jak na razie nie masz kompletnie problemu. Twoje posty są dość rzeczowe i pisane w dobrym tonie) inną sprawą jest czy znajdziesz dyskutantów, którzy będą z Tobą polemizować, bo wbrew pozorom takie posty zabierają nieprawdopodobną ilość czasu.
Bo jest jakoś tak, że gdy sceptyk pomyli się lub zaokrągli wynik to lecą na niego gromy... przeciwnicy oficjalnej teorii mylą się 100 razy i jakoś dalej piszą masę kłamstw.


Teraz co do zaufania do rządu/polityków USA. Ja go nigdy nie miałem i nie mam. To są politycy i ludzie biznesu co automatycznie przypina im łatkę: "kłamca" i czemu tak jest to można by długą pracę habilitacyjną napisać. Tak więc wielokrotnie już pisałem, nie interesuje mnie kto pilotował samoloty, za czyje pieniądze, kto ich wspierał, kto wiedział i tak dalej... Ja natomiast wyznaję wiarę w istnienie 4 porwanych samolotów, 2 uderzających w WTC, 1 w Pentagon i jeden "odbity" w Pensylwanii. I oczywiście związane z tym konsekwencje, czyli zniszczenie kompleksu WTC, zawalenie Pentagonu idt.

Pytanie do Ciebie, w co Ty wierzysz na dzień dzisiejszy, bo teoretycznie piszesz, że chcesz się dowiedzieć i dociec prawdy, ale jednocześnie Twoje wpisy pokazują głęboką wiarę w "spisek", więc jak wg. Ciebie sięga króliczek?

I ostatni wątek: co wg. Ciebie powinno stać się ze szpulami na kabel:
- wg, Ciebie były one na kursie kolizyjnym i powinny zostać wprasowane w budynek
- były na tyle blisko pędzącego samolotu, że coś powinno się z nimi stać...
Bo to jest właśnie to o czym piszę wcześniej: zrzucasz na kogoś ciężar dowodu na udowodnieni "niewinności" szpul. Proszę wykaż dlaczego coś się z nimi powinno stać... pozwolisz, że Twój materiał dowodowy poddam ocenie...




Edit UP:
- Czasami ludzie trafiają 6 liczb w Totka, czasami nawet 3 osoby na raz... Tak idiotyczne tłumaczenie, ale to tylko rachunek prawdopodobieństwa.
- I jeszcze jedna kwestia: nie wiem czy czasami grasz w gry komputerowe (ja owszem) i wielkorotnie w róznych grach teoretycznie już było po mnie ale jakimś cudem jeszcze szedłem/leciałem/jechałem na granicy wyimaginowanych zasad gry. Ten lot samolotem to też mógł byś taki obraz: koleś drący się za sterami: "aaaaaaa" i ciągnący wolant dla przelecenia jeszcze tych przysłowiowych metrów. Wydaje mi się, że duża część zwolenników chce ten lot widzieć jako kolesia pilotującego jedną ręką, a drugą palącego spokojnie papierosa...



  • 0

#1094

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pishor, może od końca:
Możesz i masz całkowite prawo pisać na temat 9/11 wszystko co Ci się podoba, jeśli mieści się to w regulaminie forum (akurat z tym, jak na razie nie masz kompletnie problemu. Twoje posty są dość rzeczowe i pisane w dobrym tonie) inną sprawą jest czy znajdziesz dyskutantów, którzy będą z Tobą polemizować, bo wbrew pozorom takie posty zabierają nieprawdopodobną ilość czasu.
Bo jest jakoś tak, że gdy sceptyk pomyli się lub zaokrągli wynik to lecą na niego gromy... przeciwnicy oficjalnej teorii mylą się 100 razy i jakoś dalej piszą masę kłamstw.


Podziękował.
Chodziło mi głównie o sens klepania w kontekście tego, że spóźniłem" się na to forum jakieś 6 lat...:P


Pytanie do Ciebie, w co Ty wierzysz na dzień dzisiejszy, bo teoretycznie piszesz, że chcesz się dowiedzieć i dociec prawdy, ale jednocześnie Twoje wpisy pokazują głęboką wiarę w "spisek", więc jak wg. Ciebie sięga króliczek?


Łatwiej mi chyba będzie powiedzieć, w co NIE wierzę. Nie wierzę mianowicie w wersję oficjalną prezentowaną w mediach. Tzn. nie wierzę w nią w stu procentach - bez zastrzeżeń. Mam duże wątpliwości co do niej, głównie ze względu na próby obstrukcji ze strony władz USA dotyczącej śledztwa komisji 9/11, ukrywania dowodów (vide nagrania z Pentagonu), a także wielu wątpliwości dotyczących WTC7 (co do Twin Towers i Pensylwanii również ale w dużo mniejszym stopniu). Nie wierzę też jednak w "samoloty - fantomy" itp. żeby była jasność...:P tak jak pisałem w moim pierwszym poście. Jestem zwolennikiem TS ale nie ortodoksem. Mam otwarty umysł (taką mam nadzieję) i potrafię dać się przekonać.

I ostatni wątek: co wg. Ciebie powinno stać się ze szpulami na kabel:
- wg, Ciebie były one na kursie kolizyjnym i powinny zostać wprasowane w budynek
- były na tyle blisko pędzącego samolotu, że coś powinno się z nimi stać...
Bo to jest właśnie to o czym piszę wcześniej: zrzucasz na kogoś ciężar dowodu na udowodnieni "niewinności" szpul. Proszę wykaż dlaczego coś się z nimi powinno stać... pozwolisz, że Twój materiał dowodowy poddam ocenie...


Moim zadaniem:
1. te szpule powinny być rozpiżone w drobny mak poprzez kontakt z silnikiem samolotu
lub
2. powinny się co najmniej poprzewracać w momencie przelotu samolotu o wadze kilkudziesięciu ton, pędzącego z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę, na wysokości kilku metrów nad nimi...
Oczywiście - istnieje prawdopodobieństwo, że one stoją w prawidłowej konfiguracji, bo samolot "wziął" je pomiędzy silniki, a jego kadłub był wystarczająco wysoko, żeby o nie nie zawadzić, a pęd powietrza zbyt mały na ich ciężar...
Jednak, w kontekście wszystkich "szczęśliwych" trafów tego dnia wolałbym, żeby przynajmniej te szpule zachowywały się jakoś bardziej (w moim rozumieniu) racjonalnie.
  • 0



#1095

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

(...) bo wbrew pozorom takie posty zabierają nieprawdopodobną ilość czasu.
Bo jest jakoś tak, że gdy sceptyk pomyli się lub zaokrągli wynik to lecą na niego gromy... przeciwnicy oficjalnej teorii mylą się 100 razy i jakoś dalej piszą masę kłamstw.


To żeby nie wyglądało, że się lenię...:P A na marginesie - nie myli się podobno tylko ten, co nic nie robi... - podobno... :))
I żeby nie było, że to pytanie o szpule z kablami rzuciłem ot tak sobie dla zabicia czasu (chociaż przyznaję, akurat nie one w przypadku Pentagonu najbardziej mnie niepokoją), poszperałem trochę w sieci, żeby zobaczyć jak to z nimi było. Widziałem gdzieś tu na forum wątek z tym tematem i padło tam pytanie w stylu "A skąd wiesz, jak one stały przed katastrofą?" Więc żeby nie padło ono tutaj, postanowiłem to sprawdzić...

Trudna sprawa, bo pewnie były one co jakiś czas używane, więc nie stały sobie cały czas remontu tak zupełnie bez ruchu ale udało mi się znaleźć fotki, z których wynika, że robotnicy znowu nimi tak nie szurali po placu budowy...
Pierwsze zdjęcie pochodzi z maja 2001 r.
Dołączona grafika
Widać na nim grupę szpul (3-4 szt.) przy murku uszkodzonym podczas ataku (widać też inne ale akurat one mniej mnie interesują)



Kolejne zdjęcie to fotka z Google Map z sierpnia 2001

Dołączona grafika

Obróciłem ją do góry nogami, żeby ujęcie odpowiadało widokowi na zaatakowana ścianę Pentagonu i zakreśliłem interesującą mnie strefę. Znów widzimy grupę trzech szpul przy newralgicznym murku - wygląda na to, że było to stałe miejsce ich magazynowania (przynajmniej od maja do września 2001)

Więcej zdjęć z przed ataku nie znalazłem....
Kolejne pochodzi z momentu tuż "po"

Dołączona grafika
Znów widzimy grupę trzech szpul + jedna, bardziej z tyłu, w płomieniach / blasku wybuchu...

Kolejna fotka, to zbliżenie (jeszcze przed zawaleniem się fragmentu budynku, sądząc po wciąż stojących kolumnach parteru). Te same cztery szpule ( dwie zupełnie prosto stojące, dwie lekko przekrzywione)

Dołączona grafika
Pierwszy krzyżyk od lewej, akurat wypada na miejscu, w którym silnik samolotu uszkodził murek... Bliziutko, prawda?

Kolejna fotka, już po zawaleniu się części budynku, na której widać dwie szpule proste i jedną lekko tylko przechyloną (stoi ona frontem do fotografującego, na tle gruzowiska więc łatwo jej nie zauważyć)

Dołączona grafika
Wiadomo, że chodzi o te same, bo wskazuje na to odległość od ogrodzenia za którym stał generator (po prawej stronie zdjęcia)

Kolejne zdjęcie to wycinek z większej całości ( o tym za chwilę) i widać na nim trzy szpule ( w widoku od strony z której nadleciał samolot) - jedna lekko przekrzywiona.

Dołączona grafika
Dwie z nich stoją sobie, jak gdyby nigdy nic się w tym miejscu nie wydarzyło, trzecia jest lekko przechylona - oparta o murek. W tle widać, że zaatakowany fragment budynku już się zawalił... To znaczy, będzie widać za chwilę, kiedy pokażę to zdjęcie w całości :)) Ale póki co, podsumowanie.
Tak jak pisałem w poprzednim poście, kilka metrów nad szpulami przeleciał kilkudziesięcio tonowy samolot, pędząc w kierunku budynku z prędkością kilkuset metrów na godzinę, zahaczył silnikiem o murek znajdujący się 2-2,5 m od nich, następnie uderzył w budynek wywołując potężny wybuch, który w efekcie spowodował zawalenie sporej jego części, a szpule z kablami (przynajmniej te dwie przy uszkodzonym murku) stoją sobie praktycznie w taki sposób jakby nic wielkiego się nie stało... Przyspawane, czy co? Czy to nie jest dziwne? Ja wiem, że one swoje ważą ale mogłyby się chociaż przewrócić chyba?

A teraz ta ostatnia fotka (ta z której pochodzi fragment zdjęcia powyżej)

Dołączona grafika
Tutaj już wyraźnie widać, że budynek runął (a szpule jak stały, tak stoją) ale akurat na niej zaciekawiło mnie co innego.

Widać na nim fragment ogrodzenia, tej części palcu budowy, na której stał generator. Zwykłe słupki i siatka. Widać uszkodzony i lekko przesunięty generator. Widać na nim ślad po prawym silniku samolotu, widać też (ciut na prawo od niego) miejsce, gdzie musnął go zbiornik paliwa (ten zewnętrzny znajdujący się najbliżej końca skrzydła samolotu) Tak to przynajmniej opisywał, o ile pamiętam, Mariush w jednym z dużo wcześniejszych tematów, dotyczących tej kwestii (jeśli coś poplątałem, to proszę mnie poprawić - czytałem tą dyskusję ale parę dni temu, więc mogłem coś poprzekręcać). Dla przypomnienia fotka skrzydła Boeinga 757 ). Też się pojawiła w jednej z dyskusji na forum (wklejał ją, o ile pamiętam Aquila)

Dołączona grafika

Na fotce widzimy silnik samolotu (zdecydowanie najniższa jego część, przy schowanym podwoziu) oraz wrzecionowaty kształt zbiornika paliwa (no, w każdym razie wrzecionowaty kształt "czegoś") po jednej i drugiej stronie silnika (nas interesuje ten bliżej końca skrzydła).
I teraz pytanie. Jeżeli silnik (prawy) zahaczył o generator i wgniótł go w widocznym na zdjęciu miejscu, a następnie lekko przesunął, Jeżeli to wgniecenie po prawej, to ślad po otarciu tego wrzecionowatego "czegoś" (zbiornika paliwa), to co spowodowało przygięcie do ziemi tych dwóch słupków podtrzymujących siatkę ogrodzenia (zaznaczonych czerwonym kółkiem) i rozerwanie samej siatki? Przypominam, że silnik, przy schowanym podwoziu był najniższym punktem samolotu, a wysokość na której znajdowała się uszkodzona przez niego krawędź generatora, można mniej więcej określić, posiłkując się tymi liniami, które wrysowałem na zdjęciu (oczywiście przy poprawce, że nieuszkodzony koniec generatora został przysunięty do siatki ogrodzenia, więc na zdjęciu znajduje się on nieco wyżej niż w rzeczywistości). Słupki siatki przygięte są praktycznie przy samej ziemi, a w samej siatce (na tym zdjęciu niestety nie za dobrze to widać) jest wyrwa w kształcie łuku mniej więcej od 1/3 - 1/4 jej wysokości od ziemi).

Pytam o to z czystej ciekawości, a nie w jakimś przemyślanym, ukrytym celu, bo zauważyłem to zupełnie przypadkowo szukając zdjęć ze szpulami i (na razie :P) nie mam zamiaru budować na tym jakiejś teorii... Póki co jednak, wydaje się to być dość ciekawe...


- Czasami ludzie trafiają 6 liczb w Totka, czasami nawet 3 osoby na raz... Tak idiotyczne tłumaczenie, ale to tylko rachunek prawdopodobieństwa.
- I jeszcze jedna kwestia: nie wiem czy czasami grasz w gry komputerowe (ja owszem) i wielokrotnie w różnych grach teoretycznie już było po mnie ale jakimś cudem jeszcze szedłem/leciałem/jechałem na granicy wyimaginowanych zasad gry. Ten lot samolotem to też mógł byś taki obraz: koleś drący się za sterami: "aaaaaaa" i ciągnący wolant dla przelecenia jeszcze tych przysłowiowych metrów. Wydaje mi się, że duża część zwolenników chce ten lot widzieć jako kolesia pilotującego jedną ręką, a drugą palącego spokojnie papierosa...


Szczerze mówiąc dużo grałem (ale tylko Komandos, MoHaa i CoD ) - lata temu i wiem o co Ci chodzi. problem w tym, że życie to nie jest gra :P
I jak się planuje taki atak, to szansa na to, że przy następnym podejściu uda się lepiej jest raczej nikła. Więc, na mój rozum, wybiera się taką opcję, która przy minimalnym ryzyku niepowodzenia, przyniesie maksymalny, zakładany efekt. Tu tego nie widzę.
Oczywiście - nie można wykluczyć, że cały ten atak był oparty na zasadzie "uda się albo nie - raz kozie śmierć" Ale przy skali tego wydarzenia (przyznaj sam) głupio byłoby sobie uzmysłowić, że im po prostu tak wyszło, bo poszli na żywioł. Nie wiem. Ja po prostu próbuję to jakoś racjonalizować. Być może niepotrzebnie...

edit: Usunąłem błędnie przypisane zdjęcie

Użytkownik pishor edytował ten post 19.07.2012 - 08:58

  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych