Skocz do zawartości


Zdjęcie

Najdziwniejsze sny, jakie kiedykolwiek mieliście


  • Please log in to reply
244 replies to this topic

#61

Tari.
  • Postów: 9
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Śniło mi się, że weszłam do kopalni z przyjaciółmi i tam były już gotowe pokoje a obok nich tabliczki na których trzeba sie było podpisać. Gdy już chciałam podpisać pokój to wielka małpa z czerwonymi oczami mi wyskoczyła z niego (jak na mnie napadała to za nią było kolorowe tło, takie jakbym była na haju). W tym momencie wyskoczyłam na latający statek nad jeziorkiem. Na pokładzie znajdowali sie moi przyjaciele i... Katy Perry. Wtedy zaczęli wszyscy ze statku skakać na most. A z brzegu jeziorka obserwowała nas widownia na której siedzieli m.in. Ojciec Rydzyk, Marta i Maria Kaczyńska.

Użytkownik Tari edytował ten post 25.07.2012 - 22:58

  • 2

#62

Desdemona.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja czasem mam sny niesamowicie kolorowe i bajkowe. Owszem są dziwne, bo w każdym albo latam, albo się teleportuję, albo mam inną nadprzyrodzoną moc. Jednakowoż są tak pięknie skonstruowane, że aż żal się z nich wybudzać. Chyba do tej pory moje dwa ulubione sny:
1. Latam sobie, widząc świat w pierwszej osobie, nad zachwycającą krainą. Jak mogę ją opisać? Piękniejszy świat niż w Avatarze. Jednocześnie można zauważyć tam braku fizyki. Wszystko jest w doskonałej harmonii, ale jest jakby takie... inne. Kraina rozciągała się w dziwny sposób, każda część była jakby kwadratowa. W sumie mogę opisać to tak: miks najpiękniejszych miejsc Chorwacji, Grecji, Fidżi i Peru. Pod sklepieniem błękitnego, przejrzystego nieba rozciągała się kraina przypominająca zaginioną Atlantydę bądź miasto Azteków. Mnóstwo zielonych chaszczy, starożytnych budowli (te były jak egipskie budynki mieszkalne) i co rusz to baseny z wodospadami i lazurową wodą. No mówię Wam, raj widziałam. A ludność? Niebywale gościnna, chodzili w białych sari i turbanach, przewiązane w pasach mieli niebieskie wstęgi. Gdy usiadłam na kamiennej ławeczce obok jakiegoś tamtejszego kebaba podszedł do mnie staruszek i zaczęliśmy swobodnie rozmawiać. Ten świat był taki o jakim zawsze marzyłam by był nasz - był prostolinijny i nie fałszywy [kiedyś nawet napisałam wiersz pt "witaj w krainie obłudy, tu rządzi zakłamanie"]. No coś epickiego. :)))
2. Znalazłam się wraz z moim psiakiem, mym wiernym kompanem, który niestety już nie żyje, w dziwnym bajkowym świecie. Byliśmy sami w dziwnym lesie, drzewa były wyjęte jak z fotografii jesiennego lasu. Liście błyszczały złotymi odcieniami, na ziemi leżał chrust i kora. Idąc sobie i rozglądając się za moim psem dotarliśmy do granicy tego lasu. To była zwykła niekończąca się siatka z drutów. Za tą siatką rozciągał się podobny las, tylko fioletowo, liliowo, biały. Były tam drzewa wielkie i płaszczące swoje konary na wszystkie strony jak stare dęby. Były niesamowicie magiczne :) Stojąc za siatką rozmarzona by się tam dostać nagle ze sterty liści obok mnie wyszedł krasnal. Taki zwyczajny, gnom co wygląda jak figurka świętego mikołaja. Ktoś tu czytał może "1Q84" Murakamiego? To był jeden z tych Little People. Ale nie chciał prząść ze mną powietrznej poczwarki, tylko uderzył mnie łopatą więc stwierdziłam, że nie jest przyjazny i trzeba uciekać. Pędząc przed siebie znalazłam się w zielonym lesie (takim jak w The Blair Witch Project) i... obudziłam się.
Cóż, miewając takie sny stwierdzam, że jeszcze wiele wiele niezbadanych rzeczy przede mną. Ciekawe co moja wyobraźnia jest jeszcze w stanie wytworzyć, czym mnie zaskoczy. Wiem na pewno, że nie mam ciasnego umysłu i będę się w tym temacie rozwijać :)

Użytkownik Desdemona edytował ten post 26.07.2012 - 09:54

  • 0

#63

kamilus.
  • Postów: 1231
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzisiaj miałem bardzo nietypowy sen. Gdybym miał przypisać go do jakiejś kategorii, byłby to sen "egzystencjonalny". Z racji, że w ciągu kilkudziesięciu lat życia miałem jeden sen takiego rodzaju, zdecydowałem się go tu opisać.

Zaczęło się od tego, że się obudziłem (w czasie snu). Wstałem z łóżka, poszedłem do dużego pokoju, po czym zadzwoniła moja komórka. Patrzę, dzwoni mój dawny kolega - ale nie mogę odebrać. Wciskam wszystkie możliwe klawisze, ale bez efektu. Jedynym, który zadziałał, było odrzucenie połączenia. Zacząłem iśc w stronę balkonu, by odnaleźć kolegę, a w międzyczasie zmieniła się sceneria.

Znalazłem się na rozległej łące (polanie). Było bardzo zielono, w oddali sporo drzew. Nagle dostrzegłem znajomego i skierowałem się w jego stronę. Aura była pochmurna, było dość ciemno (jak to przy zachmurzeniu), a w oddali niebo miało kolor ciemnoczerwony (purpurowy?). Spostrzegłem, że kolega także jest "zachmurzony" - trochę smutny, niemrawy, taki "nie w sosie". Wyczyłem, że jest mu źle, że nie chce dłużej się "męczyć" - a ja zacząłem mu tłumaczyć swoje "przesłanie" (swoją drogą nie wiem, skąd mi się one wzięło). Mówiłem, że te kolory nieba (purpura, ciemna czerwień, szarość) mają swoje wibracje, że wszystko, co go spotyka/spotkało, sam sobie wybrał, i że każdy musi to wszystko przejść. Z każdym kolejnym zdaniem mojej przemowy okolica stawała się coraz jaśniejsza, aż pod koniec było naprawdę biało - nie żółto, jak przy słonecznym dniu, ale właśnie biało - nie wiem skąd wzięło się te światło, ale było dość silne, a jego źródło znajdowało się niedaleko nas. Po tym kolejny raz zmieniła się sceneria.

Tym razem znalazłem się przed sklepem niedaleko mojego bloku. Ale to nieistotne -,-. Spotkałem innego swojego kolegę i zauważyłem, że ma dziwną koszulkę. Po głębszym przyjrzeniu się stwierdziłem, że jest to jakaś informacja o jego zbrodniach - z tego co pamiętam, to był oskarżony o morderstwo. On również był załamany, że spotkał go taki los - a ja mu powiedziałem, że on sam właśnie taki sobie wybrał. A teraz musi tylko doprowadzić to do końca. Potem zawróciłem w stronę domu, ale zaczęły wypadać mi zęby - dałbym słowo, że w czasie kilkudziesięciu sekund, wypadło mi ich ponad 100. Ciągle leciały i leciały, a i tak miałem ich pełne usta.

I na tym sen się skończył, wybudziłem się (jak prawie po każdym śnie), ale już nie dałem rady zasnąć ponownie. Sen raczej nie jest na podstawie aktualnych wydarzeń, bo jednego ze znajomych ostatni raz widziałem z 7 lat temu, drugiego 2 lata temu. Chyba że chodzi o pogrzeb bliskiej osoby, który miałem 2 dni temu - ale wtedy obecność kolegów nie ma kompletnie sensu.

Cóż, nie próbuję podjąć się zadania interpretacji tego "tworu", bo wiem, że i tak jestem bez szans. :)

Użytkownik kamilus edytował ten post 28.07.2012 - 11:08

  • 0



#64

Zielona Małpa.
  • Postów: 135
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Miałam okres w swoim życiu (będąc w podstawówce) kiedy co noc śniłam, że cała moja rodzina żyje w latarni morskiej. Przychodzi burza i latarnia przewraca się do morza.

Może słabo to opisałam, ale nie chcę przekolorować. Taki był ogólny przebieg mojego dziwnego snu. Za każdym razem różnił się tylko dialogami przy kolacji (rzecz działa się koło zachodu słońca).
  • 0

#65

Nerubis.
  • Postów: 154
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Najdziwniejszy sny jakie miałem... Możecie wierzyć lub nie, w zasadzie nie obchodzi mnie to.

Ten sen przyśnił mi się kiedy miałem mniej więcej 12 lat. Spałem wtedy jeszcze ze starszym bratem w jednym łóżku. A więc... Śniło mi się, że... się obudziłem. Bałem się, nie wiem dlaczego. To było jak ostrzeżenie, że muszę wstać. Nie potrafię opisać tego uczucia. Wokół ciemno, okno otwarte, słyszę dziwny hałas z miasta... byłem gotowy na to, że za moment stanie się coś złego. Koło mojego łóżka trzymaliśmy metalowe kije podobne do tych do gry w hokeja. W śnie wszystko było identycznie jak w życiu. Wszystko tak samo. Meble w pokoju, obraz za oknem...

No więc dalej. Trzymałem ten kij w dłoni. Nie wiem czego się bałem. Próbowałem obudzić brata, nie dało rady. Wtem przez okno coś wleciało. Albo ktoś. Sam nie wiem jak to opisać. Czarna, straszna chmura z oczami, ustami, wpadła do pokoju. Chwyciła mojego brata za nogę, i krzyknęła na prawdę strasznym głosem że go zabiera ze sobą. Nagle Mój brat otworzył oczy... Był jak martwy. To coś próbowało zabrać go. Zacząłem krzyczeć, machać tym śmiesznym kijem, ale to było na nic. Wyrzuciłem kij, jedną ręką złapałem brata, a drugą trzymałem się końca łóżka. Czułem jak wszystko mnie boli, jak to coś szarpie, ale wiedziałem że nie mogę puścić. Nigdy w życiu tak się nie bałem, a teraz mam dwadzieścia lat, i pamiętam tamten sen jakby to było wczoraj. Zacząłem wołać pomocy. Nie wiem dlaczego, ale to coś przeraziło się, puściło mojego brata, zawyło, uderzyło mnie bardzo mocno, tak że przez moment nie mogłem się ruszyć i bałem się że zemdleje i na prawdę stracę brata. W Pokoju zrobiło się bardzo jasno, w życiu takiego światła nie widziałem. To coś, ten cień, czy chmura, uciekło. Do pokoju weszła Mała dziewczynka, ubrana w białą, podobną do komunijnej, sukienkę. Miała długie, czarne włosy i bardzo jasną cerę. Powiedziała że od dzisiaj już zawsze będę musiał wybierać, ale że nigdy nie muszę się bać, bo jestem w stanie poradzić sobie. Powiedziała, że jeszcze wszystkiego nie rozumiem, ale że ktoś ją przysłał bo wiedział że potrzebuje pomocy. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała, że zawsze będę czuł więcej niż inni, i że nigdy nie będę w pełni rozumiany.

Dla was wydać się to śmieszne, czy nawet głupie, ale czułem ogromny gniew gdy weszła do pokoju. Chciałem się na nią rzucić, zabić ją. Wstałem, biegłem w jej stronę, a mimo to nie zbliżyłem się nawet o centymetr. Wiedziałem, że robię źle, ale nie byłem w stanie tego gniewu powstrzymać... Ona patrzyła na mnie ze smutkiem. Tak jakby wiedziała że chcę to zatrzymać, ale nie mogę... Nie powiedziała już nic, ale mimo to wiedziałem, że wiele osób jest ze mnie dumnych, mimo tego gniewu. Potem po prostu wyszła. Dziwne światło zniknęło, a ja poczułem się strasznie zmęczony i natychmiast usnąłem.

I teraz najważniejsze. Rano, gdy się obudziłem, jeden kij był lekko skrzywiony, a mój brat narzekał na straszny koszmar, którego nie był w stanie sobie przypomnieć. Okno było otwarte, a nie jak zwykle uchylone.



Nie każę nikomu w to wierzyć. Dla was może to być po prostu mój wymysł, ale ta dziewczynka śniła mi się nie raz. Zawsze mówiła mi coś, co mi na prawdę pomagało, albo uczyła czegoś nowego. Gdyby to był jeden jedyny taki dziwny wypadek w moim życiu, to bym to prawdopodobnie zignorował. Niestety (albo stety) tak nie jest. To główny powód dla którego jestem użytkownikiem tego forum, i na pewno rzutuje to na moich zainteresowaniach.
  • 3

#66

Desdemona.
  • Postów: 4
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Sen 2 z 3 z dzisiejszej nocki. Jednego niestety nie pamiętam w całości, więc nie warto go opowiadać. Po krotce mogę powiedzieć, że będąc nieprzytomną zaszłam w ciążę podczas jakiejś dzikiej imprezy w centrum jakiejś puszczy i była straszna nawałnica a uratował mnie mój kumpel przyjeżdżając samochodem w ten gąszcz i wynosząc na rękach.

Więc:
1. pracując sobie w terenie, wyszłam z jednego bloku mieszkalnego oglądając zawartość aparatu, bo miałam zrobić zdjęcia mieszkania wystawionego na sprzedaż (jestem agentem nieruchomości) i niechcący potknęłam się o leżącą na chodniku kobietę w ciąży. Żywo zareagowałam czy nic jej nie jest i czy mogę jej jakoś pomóc. Schyliłam się do niej i poczułam straszny fetor i zapach wódki (Czy jest możliwe we śnie by faktycznie i RZECZYWIŚCIE czuć zapachy?). Kobieta była ubrana w łachmany, jakąś podartą różową bluzkę w białe paski i jeansy 'vintage' przy czym była mega zniszczona na twarzy i miała strzechę brązowych włosów. Poprosiła mnie jednak bym odprowadziła ją do mieszkania, klatka z której wyszłam, 3 piętro. Zgodziwszy się, wzięłam ją pod ramię i zaprowadziłam powoli po schodach. "3 piętro" okazało się metrową płytą i to tak śliską, że nie dało się na niej realnie utrzymać. Na schodach bez żadnej barierki prowadzących do jej mieszkania co rusz siedział jakiś obywatel Rumunii i nam przeszkadzał w dotarciu tam. Podstawiali nam nogi, mocno dźgali byśmy spadły na dół. Gdy w końcu udało się dotrzeć na to 3 piętro, przed jej drzwi zaatakował nas jej mały kotek. Nie tyle, co "zaatakował" ale wpadł w euforię na nasz widok i biegał wszędzie strasznie mnie irytując i wytrącając przedmioty z rąk. Toteż cisnęłam nim o ścianę i spadł w dół. Kobieta otworzyła jakoś drzwi do mieszkania i zaprosiła do środka. Początkowo się obawiałam, ale weszłam z nią. Mieszkanko okazało się ładnie i schludnie urządzone. Natomiast bardzo dziwny i niepokojący wydawał się... balkon. Kobieta od razu po wejściu otworzyła drzwi na balkon i usiadła na drewnianym taborecie, który na nim stał. Zapaliła fajka i zawołała mnie. Opornie, ale jednak stanęłam obok niej oglądając panoramę: za lasem był widok na stadion narodowy i rakieto-balon. Zaczęłam zastanawiać się nad owym balkonem jednocześnie odpowiadając na pytania kobiety dotyczące mojej pracy. Z zadumy co rusz wyrywał mnie kociak, który powrócił i znów plątał się między nogami i skakał jak żaba. Myślałam co by było gdyby balkon nagle się urwał. Spokojnie zlustrowałam drzwi na balkon, parapet i okna obok myśląc, że w razie czego można byłoby się ich złapać. Wyraźnie zażyczyłam sobie, by balkon się oderwał... i to się stało. Odskoczyłam od spadającego w dół tarasiku i chwyciłam się progu drzwi i zwisałam bezczynnie. Wahaa zabiłam kobietę w ciąży! Potem była następna scena, zapewne jakiś czas później. Mieszkałam w JEJ mieszkaniu. Miałam JEJ kota. Lecz nie było balkonu. Siedząc sobie na JEJ tapczanie z impetem wpadł jakiś młody chłopak i rozwalił się obok mnie zagadując o krzyżówkę, którą rozwiązywałam. Odpowiedziałam mu tylko "przecież ty nie żyjesz". Zignorował to i zaczął wypytywać o moją pracę, o chwyty marketingowe itd. Nie wiedziałam co o tym myśleć i spojrzałam na widok za drzwiami balkonowymi. Tarasik był w całości i znów napawał mnie niepokojem.

2. wiec generalnie z 3 moich znajomych staraliśmy się o prace w jakims dziwnym miejscu co wygladalo na wioske/opuszczona fabryke, ale normalnie tam ludzie sobie chodzili. generalnie na poczatku to chodzilismy ze swoim cv szukajac "szefa" gdy nagle zawyl alarm obwieszczajacy cos. jak sie okazalo to byl alarm typu silent hill - trzeba bylo sie chowac. my oczywiscie nie wiedzielismy o tym i totalnie zdezorientowanie musielismy uciekac przed bydlem ktrore chcialo ratowac sobie zycia mogac nas zdeptac. ruszylismy ku jakiemus zaulkowi a tam.. chmara zombiakow! poczulam mega adrenaline jakbym uczestniczyla w call of duty. normalnie podbieglam do nich i zaczelam napierdalac kilka sztuk jakas metalowa rura. Jeden kumpel mnie odciagnal bo stwierdzil ze to nie ma sensu i wraz z resztą ucieklismy w jakies inne miejsce a po drodze spotkalismy z tuzin grupek ktore walczyly z tymi zombiakami. na ulicach lezalo mnostwo krwi i juhy. ja jak biegalam to pamietam ze mi wciaz moja zajefajna czapka krasnala smiesznie podskakiwala :D znalezlismy jakis budynek w remoncie co dokladnie - dziwna winde do podziemi. Kumpel wykminił, ze trzeba tam zjechac i zabic cziłałę (nie wiem jak to sie pisze poprawnie) ktory jest za to odpowiedzialny. powiedzialam, ze to zrobie [oh, jaka to ja odwazna nie jestem heh] i wczolgalam sie do srodka (byla poziomo ulozona a wysokosci miala z pol metra) by nastepnie spasc do jakiegos stempunkowego pomieszczenia jak w amnesji. tam bylo strasznie.. brrr. a ten piesio, cziłała podszedł do mnie w czapeczce urodzinowej i smutno patrzyl. nie pamietam jak to zrobilam ale zabralam go i znalezlismy sie na gorze przy nich z powrotem. potem byla zmiana rzeczywistosci, stalismy ... w szkolnej klasie, przy tablicy i musielismy cos zrobic ale nie wiem co. na krzesle nauczyciela siedzial Mikolaj i ciskal o podloge kazde dziecko ktore usiadlo mu na kolana i mowilo co chce dostac na gwiazdke. potem sie obudzilam i stwierdzilam, ze gdyby faktycznie byla taka apokalipsa zombie pewnie nie bylabym taka odwazna jak we snie...
  • 0

#67

katabas.
  • Postów: 306
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Dziwnych snów raczej nie mam, bo i życie nieco nudnawe, ale ten z wtorkowej nocy to opiszę.

Otóż śniło mi się, że idąc w jakimś bliżej nieznanym celu po mieście, wszedłem do sklepu i kupiłem butelkę wódki ż...., w każdym razie tej o oficjalnie gorzkim smaku. W tym nie ma nic dziwnego, zwłaszcza, że w pewnej mierze ma to pokrycie w rzeczywistości, bo lubię sobie od czasu do czasu "strzelić", bez jakichś ekscesów oczywiście.

Następnie jednak zacząłem pić ten alkohol na ulicy. Zorientowawszy się, że "nie wypada" chciałem butelkę schować do torby, wyślizgnęła mi się ona (butelka) z dłoni i się zaczęło. Toczyła się po całym chodniku i strasznie odbijała od krawężników. Jak piłeczka w grze "Arkanoid" albo kulka w PinBallu. Nie szło tego złapać. W pewnym momencie się obudziłem. Szkoda, że nie zauważyłem ewidentnej zmiany fizyki na niedorzeczną i nie przekształciłem snu w LD, ale to u mnie słaba umiejętność.

Użytkownik katabas edytował ten post 09.08.2012 - 00:57

  • 1

#68

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Kilka ciekawszych:

1. Obudziłam się, włączyłam telewizor i sprawdziłam godzinę (nie mam żadnego zegarka w pokoju). Była 5:12. Poczłapałam do kuchni, wypiłam herbatę i wróciłam do swojego pokoju, gdzie wgramoliłam się do łóżka. Po chwili na wyrko wskoczył mój kot, domagając się głaskania. Gładziłam miękkie futerko, jednocześnie oglądając jakieś notowania giełdy. Po chwili naszła mnie myśl: Zaraz, zaraz, chwila, przecież ja nie mam kota! Obudziłam się, znowu włączyłam telewizor... 3:42. Napiłam się wody stojącej koło łóżka i spojrzałam na obraz wiszący na szafie (NGC 6543, sama malowałam). Nagle mgławica zaczęła się kręcić i zmieniać kolory... Obudziłam się już naprawdę. I znów uruchomiłam telewizor... 3:30. Postanowiłam już więcej nie spać tego dnia.

2. Przegrałam jakiś zakład i musiałam iść przez cały Poznań (nie mieszkam tam) w mojej piżamie w kocie łapki. Pech chciał, że akurat panował wzmożony ruch.

3. Mama kazała mi posprzątać pokój:
-Jak nie posprzątasz tego burdelu, to ci się robale zalęgną!
-Oj, mamo, przecież nie jest tak źle, dywan jeszcze widać... Kiedyśtam posprzątam... A poza tym, ciesz się, że mam burdel w pokoju, a nie pokój w burdelu...

Nagle spod łóżka wylazły... ksenomorfy. Zwykłe drony w liczbie sześciu. Myślały, że moja matka jest ich królową. Oczywiście narobiłam wrzasku i wyskoczyłam przez okno (parter), a potem zwiałam do piwnicy, gdzie znalazłam miotacz płomieni. Oblałam obcych benzyną z kanistra, a później spaliłam. Kiedy już te bydlaki dokonały żywota, odrzciłam miotacz i cicho wróciłam na górę. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że był jeszcze jeden. Nie był agresywny, więc podeszłam bliżej. Wyglądał mi na runnera, a żywicielem był chyba pies sąsiadów. Następnego dnia zabrałam go ze sobą do szkoły i zgarnęłam szóstkę z geografii (dzięki niemu).

4. Ten sen miałam wiele lat temu, uczęszczając jeszcze do podstawówki (3 lub 4 klasa). Zastanawiałam się, co się dzieje z człowiekiem po śmierci. Śniło mi się, że był jakiśtam facet i jakaśtam kobieta. Byli dla siebie po prostu idealni. Pobrali się, mieli dom, samochód (dzieci nie, ale planowali adoptować). Pewnego dnia kobiecinie zmarło się na jakąś chorobę. Facet rozpaczał. Organy kobiety zostały pobrane do przeszczepu, a pogrzeb był pod wieczór. Kiedy wszyscy byli na stypie, facet został, by ostatni raz pożegnać swoją żonę. Czuł, że wraz z nią umarła cząstka niego. Nagle zauważył, że z grobu "wychodzi" biała, półprzezroczysta drabina, po której wspina się duch żony... Facet podbiegł do ducha i zaproponował pójście razem po drabinie. Kobieta zgodziła się i razem jęli wspinać się do Niebios. Kiedy już byli na górze (stali na chmurce), spotkali św. Piotra i Jezusa, którzy wpuścili kobietę za złotą bramę, ale jego niestety nie mogli, bo żył. Facet zeskoczył z drabiny i pognał do domu, skąd wziął Uzi i pobiegł na cmentarz. Tam strzelił sobie w czoło i zaczął ponownie, już jako sama dusza, wspinać się po srebrnej drabinie, by móc na wieki wieków być ze swoją kobietą.

5. Byłam z młodszym bratem na spacerze nad stawami. Nagle znalazł jakiegoś smoka, wsiadł na niego i zaczął mi uciekać, a ja goniłam go jak głupia.

Miałam też wiele bezsensownych, krótkich snów (na przykład chodzenie z szarakami na grzyby... tak, TYMI szarakami), ale są tak głupie, że nie będę ich opisywać. Tym bardziej, że bardzo słabo je pamiętam.

Użytkownik Lepusa edytował ten post 09.08.2012 - 23:04

  • 1



#69

aoisakura.
  • Postów: 6
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

raz mi się śniło że byłam pilotem w spadającym samolocie
to była jakaś bitwa a ja próbowałam zatopić lotniskowiec

innym razem śniły mi się świecące niebieskie kwiatki wyrastające
spod śniegu
  • 0

#70

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Przypomniało mi się jeszcze kilka snów.

1.
Pewnego dnia bardzo zmęczona wróciłam ze szkoły. Po zapadnięciu zmroku zasnęłam, ale nie mam pojęcia, w którym momencie. W pewnym sensie sen zlał mi się z jawą. Pamiętam, że ze zmęczenia nie zamknęłam nawet okna i nie zasłoniłam go roletą, co zawsze czynię.
W każdym razie śniło mi się, że siedziałam na łóżku i przeglądałam notatki z lekcji (polski chyba). Była ciemna noc. W pewnym momencie spojrzałam przez okno a tam... Tam coś było. Coś jakby pies ze zdeformowaną ludzką twarzą. Patrzył na mnie przez chwilę, a potem poszedł sobie. Poruszał się przygarbiony na tylnych kończynach, a przednie miał ułożone jak dinozaur (np. Velociraptor). Zataczał się jak pijany, szedł z trudem.
Wtedy się obudziłam. Natychmiast zamknęłam i zasłoniłam okno.

2. Ten sen miałam chyba w 2 klasie podstawówki.
Wracałam ze szkoły, gdy nagle podbiegły do mnie dwa psy (labradory): jeden brązowy, a drugi czarny. Ten brązowy zaszczekał i sobie poszedł, a czarny powoli podchodził do mnie, warcząc i tocząc pianę z pyska. Oczy lśniły mu czerwienią. Nagle zaczął się zmieniać. Wypadała mu sierść, a na jej miejscu pojawiały się blade, zgniłozielone łuski. W pewnym momencie poderwał się na tylne łapy i odtąd poruszał się bipedalnie (ja cały czas powoli cofałam się). Pysk zaczął mu się skracać, a ogon wydłużył się na kształt bicza.
Syknął głośno i szykował się do skoku.. Nagle usłyszałam strzał. Pies padł na ziemię martwy.

3.
Byłam na dłuuugim spacerze z ojcem. W pewnym momencie zapytałam, czy zna tę drogę, bo ja nigdy nią nie szłam, a ma wiele rozgałęzień (leśna droga). Szliśmy już tak dobre 2.5 godziny, zatrzymaliśmy się na polanie (leżał tam szkielet kuropatwy, prawdopodobnie obiad lisa). Nagle ktoś do mnie zatelefonował. Odebrałam.
Dzwoniła do mnie matka. Płakała tak, że na początku nie miałam pojęcia, co do mnie mówi. Później, nieco uspokojona, powiedziała, że mojego ojca... potrącił samochód niedługo po tym, jak wyszłam z domu. Odpowiedziałam, że to niemożliwe. Przecież jestem z ojcem na spacerze. Rozłączyłam się.
Obejrzałam się dookoła. Ojca nigdzie nie było. Wołałam go (myślałam, że specjalnie gdzieś się schował), ale nikt mi nie odpowiadał. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Nagle zapadła złowroga cisza, jakby czas się zatrzymał.

Acha, korzystając z okazji: kiedy zasypiam i już czuję, że ''odpływam'' to nagle mam taki jakby ''wzdryg'' całego ciała i budzę się kompletnie. Co to jest? To normalne?

Użytkownik Lepusa edytował ten post 18.09.2012 - 17:49

  • 0



#71

Bobek.
  • Postów: 476
  • Tematów: 30
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ja często miewam sen (ale tylko wtedy gdy śpię na plecach), że zostaje wystrzelony w kosmos. Sen jest tak bardzo realistyczny, że czuje tą ogromną przestrzeń, chłód itd. Śni mi się to dosłownie od dziecka i przez to nabawiłem się lęku przed otwartą przestrzenią :)
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że gdy mi się to śni, to czuje tak wielki dyskomfort i strach, że zdaje sobie sprawę z tego, iż jest to sen i próbuje się przebudzić, ale zazwyczaj doznaje wtedy paraliżu sennego i dopiero gdy wpadnę w panikę jakoś udaje mi się otworzyć oczy.

Użytkownik Bobek edytował ten post 18.09.2012 - 23:03

  • 0

#72

katabas.
  • Postów: 306
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Raz już wypowiadałem się w kwestii dziwnych snów. Dziś ponownie zabiorę głos, albowiem miałem dwie senne przygody, i to natury lekko erotycznej. Spokojnie, nie będzie to żaden pornuch, zupełnie nic zdrożnego.

Sprawa pierwsza. Wahałem się, czy nie założyć osobnego tematu, ale uznałem że to zbyt błahe. Mianowicie, swego czasu próbowałem praktykować LD (z naciskiem na próbowałem), i osiągnąłem stany szumów w uszach, kilkusekundowej świadomości, nigdy nic więcej. Były też mniej przyjemne przygody, po przeglądnięciu odpowiednich działów forum zakwalifikowałbym to jako zmorę nocną lub paraliż przysenny. Zdarzało się także wrażenie wyjścia z ciała (wrażenie, bo rozkład przedmiotów w pokoju był nieprawdziwy), unoszenia się, czy lecenia w przestrzeń z prędkością "światła".

Kilka dni temu przeżyłem z jednej strony podobne zjawisko, z drugiej odmienne. Zaczynało się jak paraliż, ale było przyjemne i po świadomej decyzji wejścia w ten stan głębiej ogarnęła mnie niewypowiedziana rozkosz. Nie nazwę jej seksualną, bo to było coś innego, o wiele lepszego :D, choć jakiś pierwiastek erotyczny miało. Nie było w tym śnie (?) żadnych osób, stosunków itp., tylko to uczucie, ogarniające mnie całego. Mogę stwierdzić, że wychodziło jakby z płuc, ale rozchodziło się wszędzie. Budziłem się jak po koszmarze, ale zadowolony, i zasypiałem osiągając ponownie wyżej opisany stan. Powtórzyło się to 3 razy, i potem rozbudziłem się na dobre. Podumałem chwilę i zasnąłem już w tradycyjny sposób, i w dobrym humorze obudziłem rano. Zaznaczam, że nic nie biorę i nigdy nie brałem, a alkoholu nie miałem dawno w ustach.

Sprawa druga to klasyczny sen, choć dziwny, i jak dla mnie straszliwie pokręcony, jak na to co robię w życiu, o czym myślę, w ogóle nie wiem skąd w moim mózgu coś takiego.

A zatem świat taki dosyć realistyczny, dziewczyna mówi mi, że jest w ciąży. Sęk w tym, że nie mam dziewczyny. Więc ja przerażony z lekka (wiadomo, młody wiek, studia itd., co ciekawe nie wytrąciło mnie to ze snu, jako niedorzeczne, przyjąłem to jak coś przerażającego, ale paradoksalnie naturalnego) chodziłem po mieście, włóczyłem się, myślałem. Jako porządny (cholera zresztą wie) człowiek zdecydowałem się, że skoro tak, to wezmę odpowiedzialność bez żadnego kluczenia itd. Oznajmiłem to dziewczynie (przy okazji: Nie mogę stwierdzić bym ją znał z realu, aczkolwiek budziła we mnie dobre uczucia, z tym, że zauważyłem to po obudzeniu, w czasie snu była po prostu moją dziewczyną), ona się uspokoiła i postanowiła powiedzieć swoim rodzicom, na co przystałem, im wcześniej tym lepiej. To ustalałem z nią przez telefon, umówiliśmy się na spotkanie z nią i jej rodzicami. Nie pamiętam jak dotarłem na spotkanie, natomiast charakterystyczny był budynek, ewidentnie poniemiecki, z korytarzami, coś w rodzaju sądu, ale nim nie było, i nie byłem tam sądzony. W końcu dziewczyna oznajmiła, że była u lekarza, i test był zły, w sensie niesprawny. Ucieszyłem się, choć byłem już pogodzony z "rzeczywistością". Ona powiedziała, że już za późno w tym sensie, że wcześniej powiedziała rodzicom i oni wiedzą, co żeśmy robili (we śnie był tylko "skutek" :) ). Potem jej mamusia (bałem się śmiertelnie, co mi powie) stwierdziła, że spokojnie, że nic się nie stało, tylko że lepiej jakbyśmy się zajęli chodzeniem do parku, kina itd. Ale było to wypowiedziane dobrotliwie, bez śladu karcenia. I ona sobie poszła, a ja zacząłem rozmawiać z dziewczyną, że ją kocham, itd. I się obudziłem.

Może ktoś powiedzieć: nic niezwykłego. Tyle, że opisane wyżej wydarzenia są mi zupełnie obce. Mam nadzieję, że w realu podobnie bym się zachował, ale nigdy się nad takimi rzeczami nie zastanawiałem głębiej, byłem kiedyś zakochany, ale generalnie uważam związki matrymonialne za stratę czasu - nie z powodu jakiejś mizoginii, tylko po prostu preferuję samotnictwo - taki typ psychiczny. Więc skąd takie coś? I czemu mnie nie rozbudziła niedorzeczność sytuacji? Freud by pewnie sporo mi powiedział. Nie zaglądałem do typowo okultystycznych senników.

Nie widzę związku między dwiema historiami, ale jak kogoś interesuje, to pierwsza była pierwsza, a dzieliło je kilka dni.

Użytkownik katabas edytował ten post 29.09.2012 - 23:39

  • 0

#73

mYsliciel Łukasz.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dziwne sny to nie takie że coś was goni najgorszy sen jaki miałem po bardzo ciężkim wysiłku fizycznym to taki ze śniłem i wiedziałem o tym ze spie najgorsze ze słyszałem wszystkich w okół i nie mogłem się obudzić aż na chama prybowałem sie ruszyć by spaść z łóżka dopiero to mnie budziło z wielką panika wszystko pamiętałem ze szczegółami to było dziwne lecz nie zdarzyło mi się to raz za po kilkunastu takich snach wpadłem na pomysł ze jeśli mi sie to zdarzy to porostu wniknę w sen i to dopiero było dziwne bo snilo mi sie wtedy ze rozmawiam z człowiekiem którego twarz wiedziałem lecz jej w żaden sposób nie mogłem określić niby wyrazna niby nie rozmawialiśmy o niczym szczególnym lecz po chwili ja zapytałem tego człowiek co mam z robić ze moimi problem które akurat miałem zaczeliśmy z nim o tym gadać znalazłem na mój problem rozwiązanie i spytałem sie tego człowieka kim jest patrząc mu na tważ zobaczyłem swoją wiedziałem ze to moja pod świadomość budząc sie ze snu który wydawał mi sie trwać bardzo długo okazało sie że spałem 12 min i wszystko z tego pamiętałem czasami miewam takie sny i bardzo je lubię gdyż wtedy wiem kim naprawdę jestem fajne w tym jest to że potrafię lepiej przeanalizować swój problem od podszewki i zaradzić na niego czego nie jestem w stanie zrobić na jawie to jest dziwne i ciekawi mnie czy ma ktoś coś takiego albo podobnie ?:D i pozdrawiam :D
  • 0

#74

kamilus.
  • Postów: 1231
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dziś miałem dość nietypowy (w sensie treści, nie formy) sen. Otóż 3 razy śniło mi się, że jadę autobusem, który ulega wypadkowi.

Wypadek ten za każdym razem był ukazany dość niezwykle - bus po pierwszym zderzeniu z tirem wpada w poślizg, zaczyna kręcić "bączki" i w tym samym czasie zderza się z kolejnymi ciężarówkami, które "obcinają" pojazd kawałek po kawałku - aż do samego końca, gdzie ja się znajduję. W "incydencie" tym biorą jeszcze udział samochody osobowe (taki mały karambol), ale ich wpływ na sytuację jest znikomy.

"Dziwność" tego snu przejawia się dla mnie w kilku aspektach. Raz, już dawno przestałem jeździć autobusami (i z reguły nie podróżowałem na ich końcu). Dwa, odkąd sięgam pamięcią wstecz - kilkanaście lat - podobny sen (wypadek autobusu ze mną w środku) zdarzył się tylko raz i jego przebieg był zupełnie inny. A teraz 3 razy i to w ciągu jednej nocy. Do tego pomimo dość "mocnego" przebiegu z owego wypadku wychodziłem praktycznie bez szwanku - jedynie bolał mnie brzuch i "senny" lekarz zakładał mi tam szwy. Nic wielkiego.

Mógłbym próbować jakoś go przeanalizować pod kątem swojego życia, ale chyba nie dam rady. Najprostsze wyjaśnienie to czekające mnie kłopoty (dowolnego rodzaju), z których wyjdę prawie bez szwanku - ale czy tak będzie naprawdę, nie wie nikt. Do tego ta częstotliwość - dlaczego aż 3 razy?
  • 0



#75

Three Headed Monkey.
  • Postów: 45
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mi się śni co jakiś czas dziwny sen, w którym widze przejeżdzający pociąg po czym następuje coś jak trzęsienie ziemi wraz z piskiem wtedy się budzę Tak mam od 10 roku życia i mam go co kilka miesięcy.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych