Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak wczoraj poznałem Boga


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
564 odpowiedzi w tym temacie

#1

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Chciałbym podzielić się z Wami swoimi przeżyciami. Możecie uznać to za bajki, przypadek czy jako prawdę i jej spróbować. Żeby świadectwo było prawdziwe, muszę powiedzieć sporo. Mogę powiedzieć, że od kilku lat miałem wahania wiary, raz wierzyłem, drugi nie. Choć nie wiem czy to była w ogóle wiara. Zanim zacząłem przygotowywać się do bierzmowania moja wiara była prawie na straceniu, chodziłem raz na dwa tygodnie na Mszę (albo i nie), w ogóle nie przystępowałem do Komunii Świętej.

W końcu nadszedł czas, kiedy mój rocznik przygotowywał się do bierzmowania. Ja również, ale nie dlatego, że miałem silną potrzebę, ale dlatego, że inni to i ja też, a to bez tego nie będzie ślubu kościelnego i tak dalej. Presją środowiska się nie przejmowałem, bo akurat to nie jest dla mnie istotne. Strasznie narzekałem, zwłaszcza na moją parafię, bo słyszałem ciągle, że w innych nie trzeba chodzić na różańce i tak dalej, a u nas to ciągle w Kościele, w każdym miesiącu coś nowego się znajdzie. No, ale dobra, robię to, głównie na odwal, żeby był wpis, parę oszustw też się znalazło. Szczerze powiedziawszy już miałem się wypisywać, bo raz, że zmarnowany sakrament już takim pozostanie, a dwa, przecież nie będę działał wbrew sobie, prawda? Miałem także wiele wątpliwości, zwłaszcza przez to forum, a to krucjaty, a to palenie czarownic, złodzieje w sutannach i tak dalej.. Ale o tym za chwilę. Muszę się szczegółowo rozpisać, aby to wszystko miało sens.

Właśnie mieliśmy rekolekcje, od piątku do niedzieli. Miałem straszliwy opór, bo a to dużo ludzi, których nie lubię, a to brak telefonów, a to brak internetu. Uważałem, że to będzie strata czasu, tylko sobie weekend zmarnuję; ogólnie rzecz biorąc większość z nas jechała ciągle po Kościele, po księdzu, że czemu tego wszystkiego tak dużo (różańce, roraty i tak dalej), dużo miało opór, mało komu się chciało jechać. Pierwszy dzień, piątek. Przyjechaliśmy na wieczór, wszyscy zmęczeni, a to chcą jeszcze, żebyśmy śpiewali jakieś nudne pieśni religijne, o matko, ja chcę do domu. Jeszcze dwie godziny Drogi Krzyżowej w okół miejscowości, wróciliśmy gdzieś o 0:00 do szkoły, nóg nie czułem. Jeszcze słabo się zaopatrzyłem, miałem tylko poduszkę, do tego lipną i kari-matę, praktycznie wcale nie spałem, okropnie się męczyłem.

O poranku oczywiście na początku modlitwa - Jutrznia; później znowu śpiewanie "z tą irytującą babką", oczywiście Msza i nudy, łe. No, ale dobra, ciekawiej się zaczęło dopiero o 19, kiedy mieliśmy zabawy na zewnątrz, świetnie spędzone 2 godziny ;)

Lecz najwspanialsze dwie-trzy (straciłem wtedy rachubę, później o tym wspomnę) godziny mego życia zaczęły się o 21. Co to jest Adoracja Najświętszego Sakramentu myślę. Pewnie będziemy klęczeć dwie godziny przy Monstrancji, będą jakieś śpiewy, modlitwy i bolące kolana. O niee. To było najbardziej magiczne wydarzenie w moim życiu. Rozpoczęliśmy modlitwą o wezwanie Ducha Świętego i najróżniejszych postaci niebiańskich. Ojciec (ksiądz) poprosił o to, abyśmy się skupili na słuchaniu Słowa Bożego, bo jest to bardzo istotne, usłyszeliśmy przypowieść o kobiecie cierpiącej na krwotok . I teraz nie wiem czy to nie była szatańska sztuczka, prawdopodobnie, gdyż przydarzyło się to wielu osobom. Otóż nagle zachciało mi się strasznie spać, zamykały mi się co chwile oczy, z trudem mogłem się skupić na słuchaniu. Ale zwalczyłem to, a raczej Bóg we mnie to zwalczył, obdarował mnie skupieniem, abym mógł idealnie przeżyć tą Adorację, zresztą nie wiem czemu, ale strasznie tego pragnąłem.

Wreszcie nadszedł moment kulminacyjny wszystkiego, i Adoracji i Rekolekcji i Bierzmowania i Mojego Życia Duchowego, a wręcz mego całego życia. Mieliśmy wszyscy możliwość dotknąć welonu od Monstrancji niczym, a raczej identycznie jak kobieta cierpiąca na krwotok dotknęła frędzli płaszcza Jezusa. Słyszałem, że dzieją się podczas tego cuda, ale byłem neutralnie nastawiony. Do czasu.

Pierwsze osoby nic, podchodzą sobie spokojnie i odchodzą spokojnie i ja siedzę spokojnie. Wreszcie podchodzi moja koleżanka (akurat także uczęszcza ze mną do szkoły ; powiem Wam szczerze, nie wiem czy ma to wpływ, choć pewnie ma, ale nie znam chyba bardziej pobożnej dziewczyny, to, że jest taka wierząca, czysta, to mi bardzo imponuje. Nie mam prawa mówić o jej świadectwie (pozostaje to tylko w grupie), ale powiem Wam, że droga do Boga może być bardzo wyboista, sporo przeżyła, wygrała walkę o wolność :) ) klęczy przed Monstrancją.

Akurat na nią nie patrzyłem bezpośrednio, bo siedziałem z innej strony, zasłaniali mi ludzie, ale słyszałem jak się przewróciła, widziałem tylko część jej ciała. To jest tak zwany spoczynek, czy zaśnięcie w Duchu Świętym; jesteś tego świadomy, ale zgodnie z Twą wolą rozmawiasz z Duchem Świętym, On może także poruszać Twym ciałem (ona akurat mówiła, że przesuną lekko jej głowę). Opisywała ona to tak, że jakby wpadła w czyjeś ramiona :) Akurat nie chciałem jej męczyć, będę musiał z nią jeszcze o tym porozmawiać, bo bardzo mnie to fascynuje.

To było dla mnie przerażające, nie tylko dla mnie, pamiętam, że dostałem drgawek, moja siostra cioteczna także, jak zaczęły wyć z koleżanką. To mi, "niewiernemu Tomaszowi" wystarczyło, aby całkowicie uwierzyć, już nie mam wątpliwości. Nikt nie śpieszył się, aby jej pomóc, bo wiadomo, że była w rękach Boga ;) Dopiero po kilku minutach jeden z kapłanów podszedł, zaczął się modlić.

Po jakichś 10 minutach wstała i poszła normalnie do swej ławki. Heh, co ciekawe jeszcze 14 razy w ławce w ciągu kilkudziesięciu minut także miała spoczynek ;) Gada, gada i buch, "nieprzytomna" :) Wierzę także, że ta liczba nie jest przypadkowa - 14 Stacji Drogi Krzyżowej; Miała także dzisiaj jeden spoczynek, po przyjęciu Komunii Świętej. Wracając do mnie, jak wspomniałem byłem przerażony. Ale ja musiałem, chciałem tego najbardziej na świecie; chciałem żyć w Chrystusie, oczyścić się ze swoich grzechów, odzyskać wiarę.

W końcu z siostrą i znajomymi poszliśmy do kolejki. Mnóstwo osób płakało, to było niesamowite, jak płakali nawet chłopaki. W czasie czekania, jeszcze podeszły dwie dziewczyny, które momentalnie zaczęły rozpaczać, a wcześniej nie zdradzały takich objawów. Tak w nawiasie, tylko te dwie dziewczyny płakały przy Monstrancji, reszta prawdopodobnie, że ujrzała Żywą Moc Boga ;)

Nie wiem dlaczego, ale Komunia Święta też jest Ciałem Chrystusa, i ona nigdy nie wzbudza takich emocji, czy takich zjawisk, tymczasem to było tak niesamowite. Trochę się naczekałem i naklęczałem (czas nie grał dla mnie roli, byłem przekonany, że dla spotkania z Nim mogę klęczeć i do rana). Strach pokonała wiara; poza tym zdrowy rozsądek - Boga mojego będę się bał? :) Także pieśń, najbardziej kojąca na świecie - "Nic, nie musisz mówić nic; odpocznij we mnie, czuj się bezpiecznie..." - magiczna.

Jak Jego, to czy mogę być w ogóle bezpieczny na tym świecie? Osobiście akurat nie doznałem, żadnych materialnych zjawisk - to Bóg wybiera kto ich doświadczy, nie oznacza to jednak, że spotkanie jest nieudane, czy nie otrzymasz łask.

Jednak doznałem także jak większość duchowych, niezwykłych przeżyć. W końcu spotkałem się z Bogiem ;) Tak naprawdę, mimo, że jestem katolikiem prawie od urodzenia, teraz czuję prawdziwe odrodzenie; to, że dopiero teraz uwierzyłem w Boga, tak mocno, że jest to niepojęte. Czułem się taki właśnie jak w piosence, bezpieczny, spokojny; czułem niesamowite ukojenie, to, że Bóg istnieje. A także zamknąłem oczy, przeniosłem się w kompletnie inny świat; widziałem cudowną biel. Nadszedł jednak czas, kiedy już prawie zemdlałem, miałem straszne zawroty głowy, wtedy puściłem welon, powoli otworzyły mi się oczy, jakbym wracał nimi z daleka; szczerze to z jednej strony czułem się dobrze, ze spotkania z Bogiem, z drugiej jednak, ten Majestat jest tak potężny, że od razu rozbolał mnie brzuch; jak pijany szedłem do ławki.

Jeszcze godzinę po skończeniu się Adoracji we mnie trzęsło, chodziłem jakbym miał zaraz zemdleć. Ale ta noc była cudowna ;) Mimo, że spałem na takim twardym podłożu usnąłem parenaście minut po położeniu się, sen był leciutki, przyjemny, wstałem dopiero rano, wypoczęty i pozytywnie nastawiony do życia ;)

A niedziela także była cudowna, zmieniło się moje nastawienie co do niektórych, nie chciałem już żadnych konfliktów, ową irytującą dziewczynę od muzyki także polubiłem i już mnie nie irytowała, po prostu całkiem inne spojrzenie na cały świat, na wszystko. Dobre spojrzenie.

Niesamowite jest też to, że większość przeszła wielką wewnętrzną zasadę. Jednak ludzie po których się tego spodziewałem, nie doznali tego, wyznali to na tak zwanej "godzinie świadectw". Trudno, nie mnie to oceniać, mogę tylko współczuć im, oraz tym, którzy wykręcili się, stracili bardzo wiele, najważniejszą rzecz w tym bierzmowaniu - spotkanie z prawdziwym, żywym Bogiem.

Osobiście tego nie żałuję, bardzo się cieszę, że to przeżyłem, mnóstwo osób, które były negatywnie nastawione na początku również nie wierzyły w to, co mówiły wcześniej. Także moja inna koleżanka, która akurat ze mną siedziała na Adoracji; miała w ową sobotę urodziny. Była całkowicie anty. Na facebooku, w czwartek napisała, że to będą najgorsze dni jej życia; jej 18-stka będzie zmarnowana.

Teraz mówi kompletnie co innego, tak jechała w piątek na Kościół, po co to wszystko, po co te rekolekcje. A na Adoracji od początku sama płakała, nawet jak nic się jeszcze nie działo, wierzę, że Chrystus już w niej działał. Teraz mówi, że to były cudowne dni.

Teraz to i ja chciałbym mieć taką 18-stkę ;) Cóż mogę jeszcze powiedzieć, teraz należy czekać na łaski, które mogą objawić się nie wiadomo kiedy oraz przygotowywać się jak najlepiej do przyjęcia Ducha Świętego, który obdaruje nas jeszcze większą ilością niesamowitych łask :)

Polecam Wam wszystkim przynajmniej Adorację, choć najlepsze byłyby rekolekcje kilkudniowe, aby móc się do tego przygotować. Na początku będzie tragicznie, ale nie początek jest ważny, ani środek; ważne, aby tak jak i w tym przypadku finał był niesamowity :)

Wierzę, że i ateista mógłby się nawrócić, gdyby chciał; idealna rzecz dla wątpiących, wierzę, że już pierwsza osoba w spoczynku odbuduje w Was wiarę, tak jak było to ze mną, i w sumie mnóstwem osób, które do tej pory Boga i owe przygotowanie to przyjęcia sakramentu Bierzmowania traktowały olewkowo - zaliczyć i zapomnieć.

Dziękuję, że mogłem się z Wami tym wszystkim podzielić :)

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 15.04.2012 - 16:52

  • 13



#2

Torek.
  • Postów: 696
  • Tematów: 15
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Zanim całe przeczytam to poproszę ciebie o coś. Podziel to na akapity, bo czytać tekst złączony w jedną całość to katorga.

Dziękuję

Użytkownik Torek edytował ten post 15.04.2012 - 17:01

  • 0

#3

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

2 lata temu, gdy zdawałem kurs na lektora byłem w Paradyżu, kilkunastodniowy wyjazd i tam nauki. Pewnego razu (to już pod koniec było) jak się modliliśmy w kościele to nagle ni stąd ni zowąd poczułem w środku siebie takie jakby mega tchnienie wiary, jakby mnie ktoś rzucił energetyczną kulą. Nie mogłem z siebie słowa wydusić i chciałem się modlić więcej i więcej. Coś jakby dotknął mnie Bóg. Ta "faza" trwała jakieś 10-15 minut i było to jedno z najlepszych uczuć jakie doznałem w swoim krótkim, męczącym życiu. Ale cóż, minęły od tego momentu blisko dwa lata, z posługi w kościele się wypisałem, wiarę i Boga odrzuciłem. Nie wiem co miało na to większy wpływ: moje ciągłe problemy ze zdrowiem, brak dowodów czy może głębsze zainteresowanie się religią i czytanie tego forum i artykułów oraz badań. Pewno po trochę od każdego. I coś Tobie, WT powiem i wam, czytelnicy: gdy postanowiłem nie wierzyć, momentalnie poczułem WOLNOŚĆ. Uczucie, że to ja jestem Bogiem i mogę wszystko, nie ma żadnej kary, piekła ani kogoś, kto ciągle obserwuje moje czyny. I to było uczucie porównywalne z tym, jakie doznałem wtedy w Paradyżu.

Czytałem Twoje posty wcześniej gdy pisałeś, że nie wierzysz zbytnio i czytając go teraz poczułem się częścią Twojej zmiany bo widziałem jak się zmieniasz. Osobiście myślę, że Ci przejdzie i wrócisz do ateizmu, aczkolwiek skoro wiara w Boga daje Ci takie szczęście i wolność to trzymaj się Go, i niech Cię prowadzi, albowiem życie jest bardzo ciężkie i tylko nie wielu jest w stanie przejść je bez pomocy Siły Wyższej.
  • 1



#4

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Cudownie się to czytało...szok,że są jeszcze tacy ludzie, to ja wiedziałem, ale że zechcą się dzielić swymi przeżyciami to ja wątpiłem, jak ten Tomasz byłem, a teraz mi normalnie głupio jest.

...będę musiał z nią jeszcze o tym porozmawiać, bo bardzo mnie to fascynuje.


Tylko przyjacielu nie odpuszczaj sobie tego!!!

...jesteś wyjątkowy.

Ogromny respekt dla Osobowość, tak trzymaj!



p.s.Wiem, że przyjmiesz każdą słowną krytykę na tym forumku i pozostaniesz niewzruszony, ale ja i tak będę się lękał o twą wiarę.
Tak już mam...
  • 0

#5

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jak na razie nie lękam się o to, przeżylem cos niezwyklego. Doswiadczylem żywego Boga, tego się nie da tak o pozbyć z glowy, zwlaszcza, że ja choć mialem ciągle wątpliwosci to nigdy nie przestalem w Niego wierzyć, choć nie bylo w tym takiej mocy jak teraz. To jest niesamowite uczucie teraz; trochę porównanie nieprzyjemne, ale to jest tak jak Ci ktos bliski umiera. Ty w to nie wierzysz, to nie jest prawda! To jest koszmar.. Tu jest tak samo, tylko, że uczucia są niesamowicie przyjemne, to nie koszmar, to marzenie senne.. Jestes obserwatorem cudów, następnie niedlugo sam go doswiadczasz. To jest po prostu nie do opisania. Wierzę, że owe swiadectwo może pomóc komus bardzo pragnąlbym, aby ktos mógl się cieszyć tym tak jak ja. Ciągle czuję tą chwilę, to bezpieczeństwo, ten spokój. Wiem, że nie jestem w tym życiu sam, nigdy nie będę, jesli tego chcę. To jest fascynujące, że czuję się tak samo jak w sobotę przed Bogiem, jest ta lekkosć, blogosć; wydaje mi się, jakbym mial zaraz opasć powoli na ziemię. To jest z jednej strony przerażające, ale z drugiej strony cudowne. Nigdy wczesniej w sumie nie czulem obecnosci Boga. Byla wiara, ale nigdy nie bylo tego uczucia, że jest przy mnie, tak jakby mnie przytulal.

Odnosnie Kosciola. Mimo tych wszystkich moich wątpliwosci, ja po prostu wiem, że to jest Jego miejsce. Gdyby byl tak zly, nie istnialby; tymczasem po raz pierwszy na 100% poczulem obecnosc Boga i w życiu i w Kosciele.

Przepraszam, że pewnie jest to chaotyczne, ale tak naprawdę piszę to co czuję, na gorąco, bez większego zamyslu - prosto z serca.

Nigdy się tym nie interesowalem, więc nie jestem pewien czy podczas każdej Adoracji można spotkać się z Bogiem w Monstrancji, mam nadzieję, że tak. Szkoda, że tak późno Go odkrylem, być może będę musial czekać aż do Wielkanocy na ponowne doglębne spotkanie.

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 15.04.2012 - 17:30

  • 1



#6

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

...bardzo pragnąlbym, aby ktos mógl się cieszyć tym tak jak ja.



To nie są twe pragnienia, ty sobie jeszcze z tego sprawy nie zdajesz, ty wypowiadasz życzenia które się spełnią.
Ja pragnę byś doświadczył spełnienia się tego życzenia.Ehh, wiem, że to doświadczysz, tak ma WIARA.

...CIESZĘ SIĘ TWĄ RADOŚCIĄ.

Jestes obserwatorem cudów, następnie niedlugo sam go doswiadczasz. To jest po prostu nie do opisania.


Wierzę tobie, sam doświadczam czegoś co trudno mi nawet pojąć, ale nic nie jest wstanie mnie poruszyć.Ot ma wiara.

p.s.Nie mogę pisać o sobie, jeszcze nie, bo zbyt mało poznałem.
  • 0

#7

hummin.
  • Postów: 220
  • Tematów: 11
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Jak dla mnie nie ma nic nadzywczajnego w zachowaniu tej dziewczyny, czego nie można by wytłumaczyć racjonalnie. Jako osoba mocno wierząca mogła się wprowadzić w taki stan sama. Nawet podczas medytacji można doświadczać podobnych stanów umysłu.
  • 2

#8

Aequitas.
  • Postów: 466
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Within, może będą to trochę krytyczne słowa, ale do rzeczy.
Moim zdaniem Bóg istnieje wszędzie, Ty Go spotkałeś akurat w kościele, tam poczułeś swą wiarę, cieszę się że się cieszysz :P
Pamiętam jednak, jak często krytycznie wypowiadałeś się krytycznie w niektórych kwestiach kościoła i chciałbym żebyś o tym nie zapominał, kościół może być kłamliwy, sam Bóg - nie.
  • 4

#9

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Gratuluję WT i szczerze mówiąc - zazdroszczę. Brak mi bliskości Boga. Wierzyłem zawsze i wciąż wierzę, ale nie czuję Go. Tak jakby stworzył świat i go porzucił. Wierzę, a mimo to patrzę na wiarę sceptycznym okiem. Czekam na dzień, kiedy coś się zmieni i czuję, że kiedyś nadejdzie. Mam na to w każdym razie nadzieję. A do tego czasu skupię się na staraniu się być dobrym człowiekiem. Życie w wierze w Boga bez jego bliskości to może dobry sprawdzian i nauka. On nic nie robi bez celu, więc ufam, że to ma jakiś sens. Czas pokaże czy wytrwam, ale póki co czuję, że jeszcze długi czas wystarczy mi siły. Tylko czy tak będzie zawsze? Twoja opowieść dała mi trochę nadziei :)
  • 2

#10

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Within, może będą to trochę krytyczne słowa, ale do rzeczy.
Moim zdaniem Bóg istnieje wszędzie, Ty Go spotkałeś akurat w kościele, tam poczułeś swą wiarę, cieszę się że się cieszysz
Pamiętam jednak, jak często krytycznie wypowiadałeś się krytycznie w niektórych kwestiach kościoła i chciałbym żebyś o tym nie zapominał, kościół może być kłamliwy, sam Bóg - nie.


Tak, ale wtedy najprawdopodobniej nie spotkalbym Go w tym miejscu, na tej ceremonii - tak samo jak nigdy nie spotka się Boga (chrzescijanskiego) w jakiejs sekcie.

Wiem, że się tak wypowiadalem i o tym wspomnialem wyżej. Myslę, że jesli bylby klamliwy to nigdy bym Go tam nie odnalazl. Dopiero teraz zobaczylem jak życzliwych ludzi tam spotkalem; jestem wdzięczny mojemu księdzu, za to, że chce nas prowadzić jak najlepiej do przyjęcia Ducha Swiętego, nie olewa sobie tego. Wierzę w to, że Bóg mnie oswiecil, zmienil mój pogląd na Kosciól i na wszystko w sumie. Gdyby nie te rekolekcje ani ja ani żadna z osób z mojej grupy nie doznalaby tej cudownej przemiany wewnętrznej. Nigdy bym nie pomyslal, że od osób ze starej klasy oraz innych z owej grupy uslyszę w swiadectwach o swoich osobistych przeżyciach, wyrzucania brudów przeszlosci. Wierzę, że teraz nic nie będzie takie jak dawniej - będzie o wiele lepsze :)


@Mischakel. Cóż, nigdy bym nie pomyslal, że to powiem, ale będę się za Ciebie modlil o to, abys jak najszybciej mógl doswiadczyc bliskosci Boga, a na pewno jej doswiadczysz :)

Co prawda nie dorównuje ta wersja tej wczorajszej, którą wykonali moi animatorzy, ale być może wspomoże kogos w wierze :)




Chcialbym cos jeszcze dodać; wydaje mi się, że widzialem cos takiego na forum, ale to nie istotne. W każdym bądź razie, wyobraźcie sobie co staloby się z czlowiekiem, który ujrzalby obraz Boga, gdy ja tylko czując Jego obecnosć, dobroć, opiekę, milosć już od soboty wieczór nie mogę normalnie funkcjonować, myslę tylko o tym. Aha, chcialbym jeszcze o czyms wspomnieć. Do tych zdarzeń, częsć osób odczuwa niesamowite cieplo duchowe, to musi być naprawdę niesamowite ;) Częsć osób, w tym koleżanka - od spoczynku ;) mówila, że slyszy się w tym czasie glosy z zewnątrz, ale delikatnie, jakby z daleka. Ja akurat tego nie pamiętam bardzo, ale zdaje mi się, że ja akurat się odciąlem od rzeczywistosci; pamiętam tylko slowa księdza w nieznanym mi języku, niepopularnym, później dopiero po powrocie do rzeczywistosci zaczalem odbierać bodźce zewnętrzne, chociaż i to nie wiem czy tak bardzo, bo pamiętam (chyba o tym nie wspominalem) wracalem do lawki jak pijany ;) To bylo tak cudowne przeżycie, taka potęga, że nie mialem sily isć;) Kurczę, choć niech to będzie w rękach Boga, to jednak pragnąlbym tego spoczynku :) Nie wiem czy nie zablokowal mnie przed tym mój początkowy lęk, hmm.

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 15.04.2012 - 18:37

  • 1



#11

xavras06.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wreszcie nadszedł moment kulminacyjny wszystkiego, i Adoracji i Rekolekcji i Bierzmowania i Mojego Życia Duchowego, a wręcz mego całego życia. Mieliśmy wszyscy możliwość dotknąć welonu od Monstrancji niczym, a raczej identycznie jak kobieta cierpiąca na krwotok dotknęła frędzli płaszcza Jezusa. Słyszałem, że dzieją się podczas tego cuda, ale byłem neutralnie nastawiony. Do czasu.

Przeżyłem coś podobnego. Też był taki punkt kulminacyjny, ksiądz dosyć charyzmatyczny i niesamowite przeżycie wewnętrzne. Od tego czasu bardzo odszedłem od wiary (niestety spotkałem ludzi, którzy mi katolicyzm obrzydzili swoją osobą), więc dzisiaj podchodzę do tego trochę sceptycznie.
Wydaje mi się, że zachodzi tu jakiś rodzaj zbiorowej histerii - wszyscy czegoś oczekują i nakręcają się nawzajem - co skutkuje, że każdy przeżywa coś wyjątkowego. Może to coś podobnego do hipnozy, może jakaś gra podświadomością przez księdza (niekoniecznie musi być zamierzona).
W ten sposób dzisiaj o tym myślę. Nie chcę was oceniać/krytykować, opisuję po prostu moje zdanie, więc proszę o wyrozumiałość dla ateisty. :P
Być może się mylę i Bóg naprawdę gdzieś tam jest. Szczerze mówiąc chciałbym przeżyć coś takiego jeszcze raz. W tamtej chwili naprawdę byłem przekonany, że "dotykam nieba". Pewnie to jest kolejna kwestia, którą można przyjąć na wiarę, albo tłumaczyć sobie racjonalnie. Jak komu wygodniej :D
  • 1

#12 Gość_mroova

Gość_mroova.
  • Tematów: 0

Napisano

WT, też się cieszę Twoim szczęściem, sama pamiętam jak to było, ze mną i kościołem,
skarać muszę tych, którzy Ci wypominają złe rzeczy na temat kościoła, no trudno, tak mówiłeś, teraz myślisz inaczej.
Jesteś młody, 20 razy zmienisz zdanie na ten temat :roll:, tak ja my. Szkoda, że nie ma tu kogoś, kto by bardziej uczestniczył
słownie w Twoim przeżyciu, bo większość osób, dzięki forum (szatańskiemu chyba :-)),
przejrzało na oczy, a także własnym doświadczeniom. Ja już nie wierzę w boga, jako stwórcę, wierzę że był
kiedyś człowiek imieniem Jezus i chciał zmienić świat, ale zginął za poglądy jak wielu w historii.

Póki co ciesz się doznaniem, to są właśnie paranormalne doświadczenia ;]
  • 0

#13

Arctur V..
  • Postów: 311
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Żałośnie niska
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Matko, dawno się tak nie uśmiałem. Najlepsza była część o szatanie zsyłającym senność. Ja zawsze myślałem, że to od tych wygłaszanych monotonnym głosem głupot mi się łeb w kościele kiwał, a tu proszę! - w takiej niewiedzy trwałem!
  • 14

#14

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Szatan - kij go wie, być może to nie on. Tylko spekuluję. Ale dziwne, że przed Adoracją mnie nic nie bralo, to w jej czasie moglem normalnie usnąć, i gdybym nie walczyl z tym, zrobilbym to na pewno i nie przeżylbym niczego.

xavras06


Szczerze to ksiądz mnie w tym momencie nie interesowalem. Bylem tylko i wylącznie skupiony na tym, że za chwilę spotkam Boga ;)


Matko, dawno się tak nie uśmiałem. Najlepsza była część o szatanie zsyłającym senność. Ja zawsze myślałem, że to od tych wygłaszanych monotonnym głosem głupot mi się łeb w kościele kiwał, a tu proszę! - w takiej niewiedzy trwałem!


Śmiej się, nikt Ci nie broni. W każdym razie ja bardzo pragnąlem jak najlepiej spędzić ten czas, interesowalo mnie Slowo Boże, ale jednak cos mnie powstrzymywalo przed skupieniem się.
  • 1



#15

livin.
  • Postów: 532
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jednym zdaniem; Zazdroszczę Ci tej wiary i każdej osobie jakiegokolwiek wyznania, czy jakiejkolwiek wiary w coś więcej. Bardzo by mi to teraz pomogło, ale jestem chyba zbyt skostniała na takie rzeczy.
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych