Kiedy byłem u mojej ciotki w małej miejscowości pod Warszawą (Czarnogłów)... w nocy chodziłem z latarką, bo było ciemno. Postanowiłem przejść się do wychodka... Kiedy wracałem stanąłem na schodach nowo wybudowanego domu. Przez nie oszkloną "dziurę" przygotowaną na okno zacząłem świecić na niebo jakby kpiąc że nie ma nic takiego jak UFO... śmiałem się z bratem:"UFO, wzywam was... hihi ". Kiedy brat odszedł do góry nagle pojawił się coś w miejscu na niebie gdzie świeciłem latarką. Był to jakby pomarańczowy wybuch, ale zaraz zniknął. Co to mogło być?