Napisano 16.03.2012 - 21:55
Napisano 16.03.2012 - 22:01
Napisano 16.03.2012 - 22:27
Użytkownik MrOsamaful edytował ten post 16.03.2012 - 22:28
Napisano 16.03.2012 - 22:43
Napisano 16.03.2012 - 23:02
Napisano 16.03.2012 - 23:13
Napisano 16.03.2012 - 23:30
Napisano 17.03.2012 - 02:43
Użytkownik Goplana edytował ten post 17.03.2012 - 02:43
Napisano 17.03.2012 - 07:44
Napisano 17.03.2012 - 11:51
Napisano 17.03.2012 - 13:51
Bo jest w nich energia na 10 sekstylionów lat? 10 sekstylionów lat to okres dosyć optymistyczny i zakładający, że gwiazda nie zamieni się w czarną dziurę. Kwadrylion z tych 10 sekstylionów lat to właściwie rozpad protonów. Taka reakcja nie podtrzyma świecenia gwiazdy.Jeżeli w gwiazdach jest energia na 10 sekstylionów lat to dlaczego wypalają się tak powoli ?
Pytanie powinno brzmieć "A co miałoby sprawić, że ta reakcja miałaby przyśpieszyć albo zwolnić?"Co powoduje że reakcja nie przyśpiesza ani też nie zwalnia ?
Nikt nie mówi, że zachodzi to pod wypływem grawitacji... Grawitacja odpowiada tylko za trzymanie gwiazdy w całości. Gwiazda wytwarza energię dzięki fuzji.Oczywiście mówi się, że jest tak dlatego, że reakcja zachodzi pod wpływem grawitacji i zwiększającego się ciśnienia, niestety oficjalnie grawitacja nie jest źródłem energii więc takie tłumaczenia nie mają sensu no i oczywiście jeżeli reakcja zachodzi pod wpływem grawitacji to grawitacja staje się źródłem energii a reakcje termojądrowe są jedynie oddziaływaniami towarzyszącymi.
Deuter i tryt to wodór... Wewnątrz jądra gwiazdy grawitacja jest tak ogromna, że tarcie powoduje tak ogromną temperaturę, że powstają warunki potrzebne to fuzji jądrowej.Poza tym za przykład reakcji termojądrowych podaje się reakcję deuteru i trytu a przecież wiadomo, że te pierwiastki występują na słońcu w znikomych ilościach, nie można uzyskać energii ze zwykłego wodoru i helu ponieważ połączenie jąder atomów wymaga dużej ilości energii,
Ja tutaj nie widzę żadnego pomieszania. Podczas fuzji z 2 pierwiastków powstaje 1, różnica w masie między tymi dwoma daje nam energię. Gdybyś znał wzór Alberta Einsteina E=mc^2 to wiedziałbyś jak to działa...właściwie to proces odwrotny do rozszczepienia atomów, jeżeli dwa odwrotne procesy są źródłem energii to znaczy, że naukowcom coś się pomieszało i stworzyli w swoich głowach perpetuum mobile.
Grawitacja jest tak duża, że gwiazda po prostu się zapada w samą siebie. Gdy upuścisz kamień, będzie on spadał. To samo tylko w dużo mniejszej skali dzieje się w gwieździe. Grawitacja jest tak silna, że wszystko "spada" do środka gwiazdy jednocześnie jest wypychane na zewnątrz przez zachodzące procesy fuzji termojądrowej, gdy one ustaną gwiazda się zapadnie.Jak już wspomniałem grawitacja oficjalnie nie jest źródłem energii, można ją porównać do oddziaływania magnesów, gdy je od siebie oddalimy posiadają pewną potencjalną energię przyciągania jednak jest ona taka sama jaką musieliśmy włożyć, żeby je od siebie oddalić, to tak samo jakbyśmy powiedzieli że sprężyna jest źródłem energii... to jest bardzo proste i zrozumiałe, jednak dla naukowców teoretyków już nie koniecznie skoro twierdzą, że czarna dziura powstaje pod wpływem grawitacji,
Bo spada... Tylko, że ruch obrotowy i obiegowy praktycznie całkowicie przeciwstawia się tej sile. Gdybyś zatrzymał Ziemię to rzeczywiście by spadłą na Słońce.równie dobrze mogli powiedzieć, że pod wpływem grawitacji ziemia spada na słońce,
Nie oddziałuje inaczej.to dokładnie taka sama sytuacja tylko że w innej skali dlaczego więc silniejsza grawitacja miała by oddziaływać inaczej ?
Nie wzrasta... Zapominasz, że materia jest energią.Wracając do paradoksu Olbersa to równie dobrze mogę go odwrócić i przekształcić w kontargument teorii wielkiego wybuchu, ponieważ skoro gwiazdy się wypalają to ilość energii w przestrzeni powinna wzrastać,
Ale energia w przestrzeni nie rośnie...nikt chyba nie powie że wszechświat rozszerza się proporcjonalnie do ilości rosnącej energii w przestrzeni
Temperatura w kosmosie nie jest stała i cały czas maleje.dzięki temu utrzymuje się względnie stała temperatura.
Ale tak już jest, energia w kosmosie nie ulega zmniejszeniu lub zwiększeniu. Cały czas jest taka sama.W modelu, który zaproponowałem paradoks ten wcale nie stanowi problemu ponieważ ilość energii w przestrzeni jest stała, energia pochłonięta przez gwiazdy równa się energii wypromieniowanej, nic się nie rozgrzewa ani wypala.
Gwiazda neutronowa nie składa się tylko z neutronów...Poza tym sam fakt istnienia gwiazdy neutronowej jest zastanawiający bo wiadomo, że neutron bez towarzystwa rozpada się bardzo szybko dlatego nikt nie zaobserwował jeszcze materii neutronowej.
Ciemna materia została potwierdzona naukowo.Sprzeczności jest bardzo dużo, do tego jeszcze dołączyła ciemna materia i energia, twory całkowicie hipotetyczne, które powstały bo coś się nie zgadzało w obliczeniach, nie wygląda to zbyt dobrze ponieważ jeżeli coś się nie zgadza nie dodajemy sobie czegoś ot tak, tym bardziej czegoś co stanowi 90% masy wszechświata.
Nie można też wszystkiego upraszczać... Brakuje Ci podstawowej wiedzy z zakresu fizyki a starasz się tworzyć nowe teorie.Stosując takie podejście każdy może zbudować sobie całkiem odwrotną teorię, można wymyślać niestworzone bozony, superstruny, wymiary i inne rzeczy nie mające żadnego utwierdzenia w rzeczywistości, które po pewnym czasie stają się rzeczowymi argumentami.
Napisano 17.03.2012 - 14:20
Gwiazdy znajdujące się na ciągu głównym utrzymują się w równowadze hydrostatycznej wskutek występowania dwóch przeciwstawnych sobie czynników: ciśnienia wewnętrznego wynikającego z zachodzenia reakcji termojądrowych oraz grawitacji materii gwiazdy. Pierwszy z czynników dąży do rozerwania gwiazdy, drugi z nich - do jej zapadnięcia. Ten "pojedynek" może trwać od kilku milionów do dziesiątek miliardów lat (w zależności od masy gwiazdy) i jego wynik jest zawsze taki sam - paliwo jądrowe w końcu się kończy, a grawitacja ostatecznie wygrywa.Co powoduje że reakcja nie przyśpiesza ani też nie zwalnia ?
Grawitacja nie jest źródłem energii gwiazdy znajdującej się na ciągu głównym, ale utrzymując we wnętrzu gwiazdy odpowiednie warunki pozwala temu źródłu działać.Oczywiście mówi się, że jest tak dlatego, że reakcja zachodzi pod wpływem grawitacji i zwiększającego się ciśnienia, niestety oficjalnie grawitacja nie jest źródłem energii więc takie tłumaczenia nie mają sensu no i oczywiście jeżeli reakcja zachodzi pod wpływem grawitacji to grawitacja staje się źródłem energii a reakcje termojądrowe są jedynie oddziaływaniami towarzyszącymi.
Deuteru w Słońcu jest tyle ile trzeba. Zresztą jako produkt pośredni reakcji fuzji powstaje wskutek reakcji proton-proton. Po drugie, reakcje jądrowe w Słońcu nie zachodzą z taką intensywnością jak np. w bombie termojądrowej. Podczas eksplozji termojądrowej temperatury dochodzą do 300 mln K, a we wnętrzu Słońca jest "zaledwie" ok. 15 mln K. Średnia energia protonów w tej temperaturze wynosi ok. 1 keV, a tymczasem bariera odpychania kolumbowskiego wynosi ponad 1 MeV (ponad 1000 razy więcej). Tylko niewielka część najszybszych cząstek o energiach 20 keV i więcej może ją pokonać (wskutek tunelowania przez barierę potencjału) i się ze sobą połączyć. Ale to wystarcza na zapewnienie produkcji energii na obserwowanym poziomie.Poza tym za przykład reakcji termojądrowych podaje się reakcję deuteru i trytu a przecież wiadomo, że te pierwiastki występują na słońcu w znikomych ilościach, nie można uzyskać energii ze zwykłego wodoru i helu ponieważ połączenie jąder atomów wymaga dużej ilości energii, właściwie to proces odwrotny do rozszczepienia atomów, jeżeli dwa odwrotne procesy są źródłem energii to znaczy, że naukowcom coś się pomieszało i stworzyli w swoich głowach perpetuum mobile.
Napisano 17.03.2012 - 15:40
Sugerujesz, że relatywistyczny efekt Dopplera jest jakimś pseudonaukowym wymysłem nie mającym żadnego fizycznego potwierdzenia. Zatem wyjaśnij mi na jakiej zasadzie działa dopplerowski radar policyjny do pomiaru prędkości?
Napisano 17.03.2012 - 15:44
Krótko i na temat. Przyjmując że nie istnieje coś takiego jak początek i granica przestrzeni, wszechświat zawierałby nieskończoną liczbę galaktyk, co przy jego wieczności skutkowałoby brakiem czegoś takiego jak noc. Światło każdej galaktyki miałoby czas by tu dotrzeć, całe niebo byłoby oślepiająco białe, a jak wiadomo tak się nie dzieje. Dlaczego? Dlatego, że wszechświat nie jest wieczny (miał swój początek), i światło z najdalszych jego części nigdy do nas nie dotarło, gdyż nie starczyło na to czasu, ekspansja okazała się być zbyt szybka. Wyjątkiem jest mikrofalowe promieniowanie tła, które jest pozostałością po Wielkim Wybuchu. Po miliardach lat ekspansji przestrzeni światło to "rozciągnęło się" od fal gamma, przez promieniowanie rentegnowskie, ultrafioletowe, widzialne, podczerwone, aż do dzisiejszych mikrofal. Mam nadzieję, że każdy zrozumie co mam na myśli. Ciężko mi idzie tłumaczenie takich rzeczy.
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych