Skocz do zawartości


Zdjęcie

Sesja RPG - część właściwa


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
39 odpowiedzi w tym temacie

#1

Tyr.
  • Postów: 65
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dziennikarz w telewizorze stał w bezruchu i milczał. Widocznie nie zauważył, że był na wizji. Po chwili uśmiechnął się i powiedział:
- Naukowcy stwierdzili, że w tym tygodniu będą spadać jakieś niegroźne asteroidy. I to chórem. Około milion obiektów zbliża się do ziemi, ale raczej nie przebije się przez naszą atmosferę.
Ludzie jakoś nie przejęli się tą sytuacją.
-Fartuchy zawsze coś odkrywają, a skoro to nie jest groźne dla Ziemi to po co się przejmować? - Powiedział starszy mieszkaniec Katowic.
Minęło parę dni. Podobno będzie coś widać, więc profesorowie zapraszają do wspólnego oglądania tego niezwykłego zjawiska przez teleskopy.
Kto by pomyślał, że będą to ostatnie wiadomości wygłoszone przez człowieka.
Tego dnia, w którym asteroidy spadały z nieba ludzie z przerażeniem obserwowali, że jednak te tajemnicze obiekty przebiły się i nie są to żadne odpady kosmiczne tylko wysoko rozwinięte techniczne statki. Obcy, czy jak nazywali ich ludzie - te gnojki! wybili większość Europy i przemieszczają się. Tym, którym udało się przeżyć gniją w więzieniu lub walczą ku uciesze kosmitów. Ewentualni uciekinierzy są zabijani lub przy odrobinie szczęścia ukrywają się.


Ludzkość nie mogła uciec od najeźdźców - tak samo było z tobą. Ostatnią rzeczą jaką pamiętasz jest nadlatujący promień wydobywający się z broni jakiegoś kosmity. O dziwo, nie obudziłeś się w laboratorium pełnym przedziwnych stworów, ani nie jesteś rann(y/a). Pojawił(eś/aś) się w jednej z tych pięknych, a zarazem strasznych puszcz. Chociaż... dziwne było to, że słońce przygrzewało w twarz, a jeszcze żaden ptak nie zaczął swojego koncertu, nawet sarny chyba pochowały się gdzieś daleko, bo nigdzie ich nie było. Zacz(ąłęś/ęłaś) zastanawiać się czy wstać, czy poddać się bólowi głowy, który promieniował i sparaliżował całe twoje ciało.
Chcąc nie chcąc trzeba się rozejrzeć... ciekawe jak się tutaj znalazł(em/am) i co zrobili mi kosmici - pomyślał(eś/aś)


Ryszard wstał i otrzepał się. Zakaszlał. Chyba zdał sobie sprawę z dziwności sytuacji - każdy film o obcych, który oglądał kończył się zagładą ludzi, a on nawet nie ma najmniejszej ranki po oberwaniu laserem. I ta niezręczna cisza. Zachwiał się na nogach.
Cholera... - syknął.
Zastanawiał go tylko ten ból w skroniach - ostatnio tak się czuł po weselu jego kumpla, kiedy wypił hektolitry wódki.
Teraz na pewno nie piłem, czy ten ból ma coś wspólnego z wczorajszą konfrontacją?
Miał nawet lukę pamięci - może na prawdę ma kaca? Nie, na pewno nie. Mordy tego kosmity bym sobie nawet nie wyobraził. Najśmieszniejsze było to, że już biegł mu wpier***, a nagle wyłożył się jak kłoda.
Następnym razem upewnię się, że ten, któremu mam zamiar wlać nie ma broni palnej... - uśmiechnął się. Jak na niego nawet mądra myśl, będzie musiał zapamiętać.
Opanował migrenę, nie ma to jak świeże powietrze na ,,kaca". Zaczął spacer po lesie zaciekawiony co może na niego tutaj czekać - w końcu mamy ziemię opanowaną przez kosmitów!

#2

Draggy.
  • Postów: 47
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Will leżał na ziemi nieruchomo, nie wiedząc, czy wstawanie ma jakikolwiek sens. Trwał w tym stanie przez chwilę próbując dojść do siebie. Po uświadomieniu sobie, że ma czucie w każdej części ciała i że żadna z jego kończyn nie jest uszkodzona, Will usiadł pod jednym z drzew. Próbował sobie przypomnieć, co się stało przed uderzeniem promienia niewiadomego pochodzenia, jednak na niewiele to się zdało. Gdy już doszedł do siebie, spojrzał na metalowy, ciężki przedmiot leżący po jego prawej stronie. Po raz pierwszy od początku jego przygody uśmiechnął się - zobaczył swój lśniący i zawsze niezawodny pistolet. Wysuwając magazynek przypomniał sobie swojego ojca, który zaszczepił w nim miłość do broni palnej... Był świetnym strzelcem, a Will zawsze marzył o byciu takim, jak on. Traktował swego ojca jako najlepszego przyjaciela i mentora zarazem. Była to jedyna osoba, z którą mógł porozmawiać o wszystkim, jedyna osoba, która tak naprawdę go rozumiała...

- Nie daruję wam tego. Zrobię wszystko, żeby was zniszczyć, słyszycie? Wszystko!

Will wstał ocierając łzę spływającą mu po policzku. Wsunął magazynek na miejsce i włożył pistolet za pas. Podniósł swój plecak leżący parę metrów dalej, otworzył i sprawdził, czy wszystko jest w środku. Wyjął swój minikomputer. Otworzył go, zamknął oczy, położył palec na włączniku i marzył o tym, żeby netbook się włączył. Nacisnął przycisk.
System uruchomił się i powolnie zaczął ładować wszystkie komponenty. Po pojawieniu się pulpitu pierwszą czynnością wykonaną przez Willa było wyłączenie wszystkiego, co niepotrzebne oraz zmniejszenie jasności ekranu do minimum - na próżno było szukać w pobliżu źródła prądu. Sprawdził godzinę oraz spróbował sprawdzić swoje położenie, jednak nie był w zasięgu jakiejkolwiek sieci bezprzewodowej. Szybko wyłączył netbooka i spakował go do plecaka.

Zarzucił go na plecy. Nie miał pojęcia, gdzie się tak naprawdę znajduje, jedyne, czego był pewien, to to, że musi się stąd wydostać jak najszybciej. Musiał wyjść z tej puszczy przed zmrokiem. Trzymając swój pistolet w prawej ręce ruszył przed siebie.

Użytkownik Draggy edytował ten post 10.03.2012 - 21:07


#3

Axote.
  • Postów: 152
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Nastąpiło przebudzenie. Gustaw Konrad leżący na ściółce leśnej, pogrążony w bólu kręgosłupa oraz głowy, zastanawiał się przez krótką chwilę jak do tego wszystkiego doszło. Po namyśle, doszedł do wniosku że nic nie jest takie, jak przedtem i że ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, był obcy napastnik, który.. powinien go zabić. Gustaw Konrad wpadł w zakłopotanie. Uważał, że powinien umrzeć, bo doskonale wie że nie poradzi sobie sam w świecie kompletnie zniszczonym przez wrogów. Nie był człowiekiem praktycznym. Całe życie spędził w dużym mieście, w którym posiadał wszystko i jego jedynym problemem była nauka i akceptacja społeczeństwa. Po "głębokich" rozmyśleniach bohatera, ból w okolicach skroń zaczął napierać coraz silniej. Pomimo że Gustaw nie należał do ludzi zaradnych, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby poddał się swojemu organizmowi, nie przeżyłby dłużej niż kilku godzin w puszczy. Po ciężkim wysiłku, Konrad przeszedł do pozycji pół-leżącej. Próbował się rozejrzeć dookoła - z ciężkim skutkiem.

Pomimo zawrotów w głowie, rozejrzawszy się dookoła, Gustaw nie spostrzegł niczego innego poza... większą ilością wysokich drzew. Zdezorientował się sytuacją. Nie wiedział co począć. Spróbował wstać.. bezskutecznie. Upadł na twardą ziemię i leżał w bezruchu przez krótki okres czasu. Promienie słońca wciąż próbowały spojrzeć w jego oczy. Zaniechał, zamknął w końcu powieki w nadziei że zaśnie i - umrze. W końcu jednak zmobilizował się, usiadł po czym wstał. Miał problem z utrzymaniem równowagi, jednakże powiodło mu się.

- Nie chcę, nie chcę, nie chcę! Sytuacja jest tragiczna... poplątana! HEJ! SŁYSZY MNIE KTOŚ?! HALO!

Nikt jednakże nie odpowiedział. Gustaw Konrad sięgnął do kieszeni, aby wyrzucić na ziemię wszystko, co posiada. Zaczął się przyglądać posiadanym przez niego przedmiotom.

- Portfel? Ciekawe co mam w środku, przez to wszystko nawet zapomniałem kim jestem..

W portfelu były dokumenty Gustawa i kilka innych śmieci, które były jeszcze bardziej bezwartościowe od dokumentów. Spojrzał, przeczytał...

- Gustaw Konrad Romanow.. Imiona rodziców: Kazimir i Ewa. Podpis? Nieważny. Data urodzenia: 12.11.1991; Dobrze czasem przypomnieć sobie kim się jest.

Metr od niego leżały pozostałe rzeczy z jego kieszeni: nóż motylkowy oraz telefon komórkowy.

- Co my tu jeszcze mamy... krótki, prowizoryczny nóż, bardziej służący do zabawy niż do czegokolwiek innego. Mimo wszystko przyda się. Telefon? Hm... Sprawdźmy. Bateria rozładowana, cholera.. Lepiej go zachowam, możliwe że jeszcze się do czegoś przyda. Portfel wyrzucę. Nie ma co rozmyślać nad przeszłością.

Wyrzucając swój skórzany portfel gdzieś hen daleko, w pobliskie krzaki, rozejrzał się jeszcze raz. Zobaczył drzewa. Oj dużo drzew. Jednakże jego uwagę przykuł zawalony pień, na którym można bez problemowo usiąść. Bez chwili namysłu zwrócił się w stronę przyszłego miejsca spoczynku. Usiadł i zaczął rozmyślać, co dalej... Jedno było pewne: na pewno nie chciał spędzić nocy w opuszczonym przez Boga lesie.

PS Ach, naprawdę się trochę stresuję i nie chciałbym niczego zepsuć, dlatego wciąż apeluje o zwracanie mi uwagi w razie czego!

Użytkownik Axote edytował ten post 10.03.2012 - 20:34


#4

Omega.
  • Postów: 28
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Obudził ją tępy ból głowy. Nie wiedziała gdzie jest i jak się tam znalazła. Ostatnia chwila jaką zapamiętała kończyła się wiązką światła, przez którą straciła przytomność. Ewelina stanęła na nogi, otrzepała się i poklepała kieszenie sprawdzając, czy nic nie zginęło. Lusterko - nie stłukło się, komórka - działa włączona, nóż za paskiem - jest, kluczyki do motoru, który dostala na urodziny - są. Podniosła butelke z wodą mineralną, którą miala przy sobie jako pomoc w zwalczaniu wczorajszego kaca i wyszukała jeszcze w kieszeni dżinsowej kurtki truskawkowy błyszczyk. Machnęła nim po ustach, tak na wszelki wypadek.

Więc potraktowali mnie teleportem. Nie jest źle. Mogłam się spodziewać czegoś gorszego. Tortur, experymentów, transplantacji rąk w miejsce nóg...

Obróciła się dookoła rozglądając się uważnie. Nie zauważyła niczego ruchomego oprócz liści poruszanych przez wiatr. Odniosła nawet wrażenie, że nie ma w pobliżu żadnych ptaków.

I jestem w środku puszczy... Czemu nigdy nie wysyłają ludzi do jakiegoś fajnego miejsca, jak galeria handlowa na przykład...

Mając na myśli skopanie tyłka kosmitom za utrudnianie życia i potrzebe powrotu jak najszybciej do domu, obrała dość przypadkowy kierunek i ruszyła przed siebie.

#5 Gość_coś_innego

Gość_coś_innego.
  • Tematów: 0

Napisano

Ryola powoli rozchyliła powieki. Wysoko nad nią wirowały gałęzie potężnych sczerniałych już od braku słońca drzew. Silny ból głowy nie pozwolił od razu podnieść się jej ze ściółki na której leżała. Patrzyła długo w niebo.
"Las. Zmierzch. Muszę się spieszyć. Muszę wstać."- ciąg myśli przerwał pustkę występującą zwykle po głębokim śnie.
Ryola podniosła się na łokciach i rozejrzała wokół. W najbliższym otoczeniu widziała jedynie konary i półmrok. A słyszała- głęboką ciszę.
Powoli podniosła się na nogi i nerwowo zaczęła przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu źródła światła. Znalazła! W rozchylonej dłoni dzierżyła swoją pamiętną zapalniczkę, którą dostała od Kajela- towarzysza podczas przeprawy przez góry Ural. Drobne światło pozwoliło jej zobaczyć, że ma pod stopami wiele suchych gałęzi. Miała szczęście- dzień musiał być dość ciepły.
Nie zamierzała uciekać z puszczy. Czuła się tu bezpiecznie, las długo był jej drugim domem.
Rozpaliła ognisko i rozsiadła po turecku obok niego. Spojrzała z rozrzewnieniem na swój samurajski miecz:
"W końcu będziesz miał okazję dokonać tego, po co zostałeś stworzony"-powiedziała szeptem.
Czekała na świt.

Użytkownik coś_innego edytował ten post 10.03.2012 - 20:52


#6

Hexx.
  • Postów: 33
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Gdy Jezus otworzył oczy oślepił go chwilowo blask Słońca, po chwili poczuł też wielki ból w głowie. Wstał powoli trzymając się za głowę i rozejrzał się, był w jakiejś bardzo gęstej puszczy w której zwierzęta się gdzieś pochowały. Jakim prawem się tu znalazłem? Nie powinienem być teraz gdzieś na statku podczas badań?
Zadziwiony całą sytuacją usiadł na pobliskim kamieniu i spróbował sobie przypomnieć co się wydarzyło. Niestety wszystko co zapamiętał to ucieczka pieszo przez pobliskie ulice i ten oślepiający jasny promień wydobywający się ze statku kosmicznego. Nie mogę tu siedzieć cały dzień i rozmyślać muszę znaleźć innych!
Jezus szybko sprawdził kieszenie i plecak. Ku jego zdziwieniu wszystko było na swoim miejscu. Wziął swój nożyk w garść i wyruszył w nieznaną drogę. Chciał jak najszybciej znaleźć się w bezpiecznym miejscu gdzie mógłby na spokojnie przemyśleć całą sytuacje.

Użytkownik michalhusta edytował ten post 10.03.2012 - 21:06


#7

Gorki.
  • Postów: 0
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Maksym leżał na ziemi, narzekając na cały świat...
-Cholera! Czego znowu chcieli Ci skini?! Kolejny raz budzę się nie tam gdzie powinienem!
Zdenerwowany wstał i otrzepał się, po chwili bezmyślnego stania w miejscu wyjął z plecaka manierkę z czymś mocniejszym i wziął łyka...
-Odrazu lepiej... więc tak... jestem sam w dziczy... żadnej żywej duszy wokół... co się ze mną wogóle stało... nie, o tym pomyśle potem... najpierw sprawdzę czy mam wszystkie rzeczy...
Jak powiedział tak i zrobił... odchylił płaszcz, od pasa odpiął szable poczym wyjął ją z pochwy... przyglądał się nagiemu ostrzowi...
-Świetnie naostrzone i wypolerowane... tak nic tej pamiątce się nie stało...
Odłożył wszystko na swoje miejsce, wyjął portfel i sprawdził, miał tam walutę polską oraz ukraińską. Przeszukał kieszenie i w końcu znalał dokumenty. Podszedł do najbliższego pniaka, usiadł na nim, chwilę odpoczął, wyjął komórkę... trochę porysowaną ale działającą... schował ją do kieszeni i zdjął swoją kultową kostkę... upewniwszy się, że wszystko tam jest w najlepszym porządku położył ją obok siebie... teraz nadszedł czas na rozmyślania...
-To jednak nie skini... to chyba jednak nie oni... przecież... nie, to nie możliwe... chociaż... jednak ta osoba to może nie była osoba a... kosmita? Wszystko może się teraz zdarzyć... no nic, trzeba stąd iść, nie podoba mi się to miejsce...
Pozbierał swe rzeczy, wyjął szable i z ostrzem w dłoni zaczął iść leśną drogą, już domyślał się, że ta przygoda nie skończy sie tak szybko...

#8

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ana Mert ocknęła się obok swojego samochodu. Pierwszą rzeczą na którą zwróciła uwagę było światło Słońca górującego już od dobrych kilku godzin. A przecież pamiętała doskonale, że jeszcze chwilę wcześniej otaczała ją ciemność nocy. I te światła... rozbłyski oślepiająco białego światła nad miastem... meteory...

- Uh - jęknęła łapiąc się za czoło - musiałam stracić przytomność.

Powoli podniosła wzrok badając otoczenie. To nie była owa łąka którą tak dobrze znała, którą od dzieciństwa wybierała jako punkt obserwacyjny. To była leśna polana otoczona wysokimi dębami skutecznie ograniczającymi widoczność. Nigdy tego nie lubiła. Nie widząc otaczającej ją przestrzeni czuła się jak zwierze zamknięte w klatce. Chcąc pozbyć się nieprzyjemnego uczucia wstała i upewniwszy się, że ból głowy nie wiąże się z brakiem równowagi zarzuciła torebkę na ramię i wspięła się na jedno z drzew by się rozejrzeć.

Otoczenie nie przypominała żadnego ze znanych jej terenów. Taki las nie znajdował się nigdzie w pobliżu jej rodzinnego miasta. Jakim cudem się tu znalazła?

- To światło... - przypomniała sobie - to nie był meteor. To był statek obcych. Dużo statków... Zaatakowali miasto. A później zaatakowali mnie. Nie... Przecież nic mi nie jest. Tylko ten ból głowy... ale to może być od tego słońca. Przecież dobre kilka godzin leżałam nieprzytomna w pełnym słońcu. Tak... z jakiegoś powodu obcy nie zrobili mi krzywdy. A ten rozbłysk... w ten sposób pewnie mnie tu przenieśli. Tylko po co? Muszę się tego dowiedzieć.

Ponownie rozejrzała się wokół tym razem szukając oznak jakiegokolwiek życia. Już wcześniej zauważyła, że wokół panuje nienaturalna cisza. Że nie ma wokół żadnych zwierząt. Ale nie zwierząt przecież szukała tylko ludzi.

- Albo kosmitów - szepnęła do siebie przywołując na twarz krzywy uśmiech.

Wreszcie w oddali, przy pomocy lornetki dostrzegła coś, co skojarzyło jej się z dymem ogniska. Zeszła wiec na dół, wsiadła do auta i ruszyła w tamtym kierunku po leśnej ściółce.

- A mogłam sobie sprawić samochód terenowy - pomyślała starając się omijać co głębsze wertepy i zagłębiając się coraz bardziej w puszczę.



#9

Eldim.
  • Postów: 461
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Cezary otworzył oczy, lecz natychmiast je zamknął. Proces ten powtórzył się kilkukrotnie.
- Niemożliwe! - pomyślał, zdumienie jednak chowając głęboko wewnątrz swojego umysłu - Przecież to, jak film. Ale to nie jest film! I to jest w tym wszystkim najgorsze. Ale przecież chciał pan poczuć prawdziwą walkę z "gietą" w ręku, tak, panie szeregowy Walczak?
Wstał powoli rozglądając się niepewnie dookoła siebie. Pomacał kieszeń sprawdzając obecność pałki teleskopowej.
- Obecna i zwarta do użycia, nareszcie! Tak niemal to powiedziała, słyszałem to. - rzekł do siebie chłopak.
Sprawdził telefon, bateria była niemal pełna, jednak zasięgu nie było.
Nie miał wątpliwości, wszystko było teraz wywrócone do góry nogami, liczyć można było jedynie na siebie. Po chwili ruszył niepewnie naprzód, w końcu czekanie w jednym miejscu psuło zarówno przygodę, jak i możliwość przetrwania.

Użytkownik Eldim edytował ten post 12.03.2012 - 01:02


#10

Tyr.
  • Postów: 65
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Słońce zaszło, zapadła noc, więc nie było za ciekawie dla samotnych ludzi. Chyba każdy by się bał w samym środku puszczy, sam?... No, a propos tej samotności - to nie było do końca tak. Wszyscy byliście w tym samym miejscu i wkrótce było wam dane się spotkać. Wędrujący Gustaw i Ewelina na siebie wpadli - pewnie się zdziwili widząc ludzką twarz... Zawsze porywczy Ryszard wyskoczył zza drzewa i rzucił się na Willa, który już miał naciskać spust... Jezus potknął się i spadł z górki - wpadł w ramiona Ryoli cudem omijając ognisko. W tym czasie Cezary biegł do paleniska z koszulką pełną wody, bo chciał ugasić pożar (przynajmniej tak mu się wydawało). Po chwili można było usłyszeć ryk silnika Any Mert, która jadąc na spotkanie z siedzącą przy ognisku Ryolą prawie przejechała Maksyma.

Rysiu był niezwykle czujny. Wiedział, że w takiej puszczy może kryć się wiele niebezpieczeństw i dzikich zwierząt. Wychował się niedaleko lasu więc wiedział co robić. Znaleźć wysokie drzewo i czuwać, a spać dopiero w dzień. Nie chciał by jakiś dzik pomylił jego głowę z ziemią i bezmyślnie ją przeorał. Wytężył słuch i wzrok i skradał się. Gdy usłyszał kroki niedaleko siebie postanowił schować się za drzewo. Gdy to stworzenie było blisko wyskoczył z kryjówki i zamachnął się swoją metalową ręką - zbliżyła ona się do twarzy Willa, ale Ryszard w ostatniej chwili ją zatrzymał. Will też chyba już prawie nacisnął spust... ale powstrzymali się. Na pewno nie spodziewali się zobaczyć ludzkiej twarzy.
- Cholera, wystraszyłeś mnie! Po tym co przeżyłem ostatnią rzeczą jaką spodziewałem się zobaczyć będzie człowiek. Tak w ogóle, co ty tu robisz? Jest noc i środek puszczy... Z moim pobytem tutaj wiąże się pewna dziwna sprawa. Yh, nieważne. Musimy tu przeżyć.
Ryszard wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- Słyszałeś to? Silnik samochodu... Chyba się przesłyszałem.
Nagle przed ich oczami mignęło światło reflektora.
- Jednak nie, chodź!
Rysiu wziął nogi za pas i zaczął biec w stronę samochodu - może niedaleko jest cywilizacja?

Użytkownik Tyr edytował ten post 12.03.2012 - 19:13


#11

Draggy.
  • Postów: 47
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mimo, że Will tego nie okazywał, ucieszył się spotykając na swojej drodze innego człowieka. Umiał sobie w życiu poradzić, jednak mając kompana przy boku czuł się bezpieczniej. Wiedział, że ich znajomość może się przedłużyć - nie miał pojęcia, jak długo będą w tym miejscu zmuszeni zostać. Chciał równocześnie zachować ostrożność - nie wiedział o nim tak naprawdę nic. Zaciekawiła go również mechaniczna ręka Ryszarda, po raz pierwszy w życiu widział coś takiego.
Will nie miał zamiaru ponownie zostać tu sam, więc dogonił Ryśka. On również był pewien, że zauważył samochód, a to oznaczało nie tylko kolejnego członka drużyny, ale również środek transportu. W biegu wyjął z plecaka latarkę. Na szczęście działała, a jej promień rozświetlał drogę na jakieś piętnaście metrów. Trzymając ją w lewej dłoni, a pistolet w drugiej, zagadał do Ryśka:
- Jestem Will, Will Burrows. Nie mam pojęcia, jak się tu znalazłem, ostatnie, co pamiętam to promień światła uderzający na mnie z góry. Hm, jeszcze jedno - to fajnie, że nie muszę sam nocować na tym zadupiu, jednak nie jestem tu, by szukać przyjaciół. Znajdujemy wyjście i każdy z nas rusza w swoją stronę, ok?

#12

Axote.
  • Postów: 152
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Gustaw Konrad zataczając się przez ciemną puszczę, obserwując wszystko z należną dokładnością, zaczął się martwić. Zaczął się martwić o siebie i o innych - o swoją rodzinę, (która prawdopodobnie już nie żyła) o swój naród, a w końcu o sam gatunek ludzki. W głowie wyobrażał sobie miliony scenariuszów na koniec świata, ale nigdy nie wpadł na pomysł, że zakończenie żywota jego ojczystej planety - Ziemi, będzie takie.. takie zwyczajne. Jak na tych wszystkich amerykańskich filmach. Ta myśl, mimo wszystko przyniosła mu odrobinę otuchy - na amerykańskich filmach zawsze to ludzie wygrywali z agresorami z kosmosu. Uśmiechnął się. I potknął się o wystający korzeń drzewa.

- Auh, kur**! - wykrzyknął, podnosząc się delikatnie z ziemi i ocierając swoje ubranie z piachu i innych ciekawych tworów natury.

Po chwili ujrzał pewną ciemną sylwetkę, gdzieś w oddali. Zbliżała się do niego. Niespokojny Gustaw trochę się przestraszył. Wyciągnął swój nóż motylkowy z kieszeni, rozłożył go i pewnie trzymał w dłoni. W głębi duszy jednak myślał, że to co go niebawem spotka, nie może być gorsze od kosmitów atakujących jego planetę. Dyskretnym krokiem zbliżył się do odległego cienia. Stanęli od siebie na odległość kilku kroków, Gustaw wyraźnie stał przerażony, ale odezwał się pierwszy.

- Ekhm... cz.. witaj! Mam na imię Gustaw Konrad! Mam nadzieje że nie jesteś tutaj, aby mnie zabić.. a tak naprawdę to jestem trochę rozbity psychicznie i się zamartwiam... ale to nieważne! Powiedz że nie chcesz zrobić mi nic złego. - starał być się konkretny, chociaż nigdy mu to nie wychodziło.

Zaczęło się coraz bardziej ściemniać... Nagle Konrad zauważył jakiś płomyk, kawałek światła w strasznym, o egipskich ciemnościach lesie. Zaproponował:

- Widzisz to? Tam się coś świeci! Może wypadałoby to sprawdzić..? Jak uważasz? Uhm.. co za życie.

#13

Omega.
  • Postów: 28
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ewelina kontynuując swoją wyprawę przez puszcze, w duchu prosiła, żeby los zesłał jej jakiegoś kompana podróży, kogos do kogo mogłaby się odezwać, w parze zawsze jest raźniej. Obawiała się tylko, że istota, na którą może się natknąć nie będzie miała pokojowych zamiarów. Na szczęście, po paru minutach zobaczyła jakąs postać, a kiedy usłyszała swojskie "k***a" i ujrzała sylwetkę stojącą przed nią, była niemal pewna, ze trafiła na człowieka. Podeszła bliżej trzymając dłon na rękojesci noża schowanego za pasek spodni. Pozwoliła towarzyszowi się wygadać, najwyraźniej był nie mniej przerażony niż ona.

- Spokojnie Gustaw, mogę Ci tak mówić? - odparła. - Nazywam się Ewelina Kotowska i nie zamierzam Cię skrzywdzić, o ile Ty nie zamierzasz skrzywdzić mnie. Zdaje się, że znalazłeś się w tej samej sytuacji co ja.

Teraz była już pewna, że nie tylko ona znajduje się w tym lesie. Co za ulga! Spojrzała w kierunku , który wskazał Gustaw. Rzeczywiście, coś się tam znajdowało, ognisko może? Uśmiechnęła się lekko. Kolejna dobra wiadomość.

- Chodźmy zatem. - powiedziała ruszając w stronę światła. - A na przyszłość - dodała - nie pokazuj drugiej osobie, że masz nóż, wyjmij go dopiero w momencie, kiedy uznasz, że przeciwnik jest wystarczająco blisko, żebyś mógł go pierwszy zaatakować.

Nie była pewna, czy powinna mu dawać takie rady, ale w razie ataku dobrze by było móc liczyć na drugą osobę. Szli więc dalej przechodząc przez dzikie krzaki i starając się o nic nie potknąć, co było dość trudne w tych ciemnościach.

#14 Gość_coś_innego

Gość_coś_innego.
  • Tematów: 0

Napisano

Z długiej kontemplacji nad ciepłymi płomieniami ogniska, wyrwał Ryolę cichy trzask łamanych gałęzi. Po chwili kolejny- z bliższej jej obozowisku odległości. Wstała gwałtownie i rozejrzała się w gotowości. Ciemność gęstych drzew nie pozwoliła niestety dojrzeć jej nic. Przez dłuższą chwilę nasłuchiwała uważnie.
Nagle w jednej chwili do jej uszu dotarł głuchy huk i jednocześnie poczuła silne udrzenie. Ani się obejrzała, a leżała na ziemi. A na niej...człowiek?! Gdyby nie jego mocno bijące serce pomyślałabym, że jest martwy. Przewróciła oczami z niedowierzaniem, że dała się zaskoczyć gapie wędrującej przez las. Zebrała wszystkie swoje siły i odepchnęła ciało mężczyzny na bok, a następnie usadziła go przy drzewie.
"Mamy szczęście, że nie zrobiłeś z nas pochodni"-wyszeptała, siedząc na piętach obok niego. Zamyśliła się, nie bądąc pewną czy chce cucić przybysza i raczyć się jego towarzystwem.
"Przecież go nie zostawię..."- sumienie wysunęło się na pierwszy plan jej myśli.
Wzięła lekki zamach otwartą dłonią i delikatnie uderzyła przypadkowego napastnika kilka razy w twarz. "Hej, obudź się!"
Mężczyzna zaczął powoli otwierać oczy i unosić wzrok na Ryolę. Ona jednak nie odwzajemniła spojrzenia...usłyszała kolejny trzask. Zaczęła rozglądać się nerwowo. Po chwili do jej uszu dochodził już tylko coraz głośniejszy szelest rozginanych gałęzi i odgłos biegnącego stworzenia niemałych rozmiarów. Bohaterka sięgnęła w gotowości po miecz...

Zamarła. Z krzaków wyskoczył kolejny wojownik... z koszulą pełną wody. Ryola skoczyła odruchowo do przodu by powstrzmać sabotażystę, ale ten chlusnął zawartością tobołka nie reagując na jej krzyki.

Nastała ciemność, na której tle rysowało się tylko kilka przygasających płomyków.

Ryola wyciągnęła zapalniczkę z kieszeni. Zapaliła ją i odszukała twarz nowoprzybyłego gościa.
"Coś ty najlepszego zrobił?"- wysyczała doń powoli, akcentując ze złości każdy wyraz. Odpowiedź zagłuszył warkot silnika.

#15

Hexx.
  • Postów: 33
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Asaf szedł w kierunku zachodzącego już słońca. Depcząc gałęzie i mchy rozmyślał co może się dalej stać.
Hmmm jeśli ja przeżyłem, co jest bardzo dziwne to kosmici w coś graja... chcą abym wypełnił jakąś misję! Ale zaraz zaraz... samego by mnie nie wybrali.... więc jest duża szansa że spotkam człowieka!
Jezus obmyślając coraz to nowsze teorie postanowił przyśpieszyć krok, bo jak to wiadomo noc nie bywa przyjazna dla samotnika w puszczy. Przebiegłszy już spory kawał drogi zauważył lekką poświatę wyłaniającą się z za wzniesienia.
Co to jest? Znając moje dzisiejsze szczęście to nic dobrego...
Podbiegł więc na górę mając nadzieje że rozwiąże zagadkę łuny. Będąc już prawie na samym szczycie potknął się o konar drzewa.
Aaaaa FUCK!
Upadł na stertę gałęzi i zaczął się staczać. Spadał z bardzo wysokiej (tak mu się wydawało) góry i ostatnie co za pamiętał to twarz dziewczyny. Nieprzytomny został odepchnięty przez nieznajomą i usadzony przy drzewie. Nagle ocucił go bolący policzek.
Co się stało!? ...aaa no tak spadłem z góry, oo człowiek.... CZŁOWIEK! NIE JESTEM SAM! ha! a jednak miałem rację.
Nagle jego radość przerwał wybiegający z lasu mężczyzna.
Kolejny żywy!? ...zaraz dlaczego na nas szarżuje?
Dziewczyna chciała go powstrzymać ale to nic nie pomogło, mężczyzna wylał wodę na ognisko. Nastała ciemność. Nagle Asaf zauważył małe źródło ognia i usłyszał jak nieznajoma wylewała swą złość na mężczyznę. Postanowił że w końcu stanie na nogi i porozmawia z z nimi... niestety przerwał to głośny ryk samochodu.

Użytkownik michalhusta edytował ten post 13.03.2012 - 21:24



 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych