Typowa reakcja na wolnomyśliciela XXI w. Oczywiście futurystyczna forma i konieczność INTERPRETACJI czyjegoś toku myślenia wszystkich odtrącają, a stąd już niedaleka droga do etykietki obłąkańca i szaleńca.
Ja zawsze ceniłem podobne figury. W nich tkwi największej ukrytej mądrości. Rozcieńczona i rozmieniona na drobne publicystyka głównego obiegu mówi tak, by nic nie mówić - przeżuwa za nas zgarniane szeroką szuflą fakty. Obcując z takimi poglądami, jak wyżej zamieszczone, mamy cudowne uczucie treści.
Zresztą sam Niecodzienny to przyznał, nawet nieświadomie - przecież samo niezrozumienie, nawet wzbudzające lęk (boimy się wszak nieznanego) to już bodziec do drążenia, wgłębienia się w temat. Tylko treści powierzchowne i płytkie umiemy od pierwszego wejrzenia objąć i zaszufladkować. One wydają nam znajome, wtórne i przez to - "normalne". Ale to żadna normalność, lecz zwykłe umysłowe lenistwo. Natomiast obcowanie z unikatem wymaga pewnej dozy odrzucenia, nawet odrazy do tematu.
Sam blog z merytorycznego punktu widzenia jest quasi-artystyczną projekcją myśli autora i zarazem sposobem na jego krytykę rzeczywistości politycznej kraju. Świadczy o tym
leitmotiv w postaci kolejnych odsłon twarzy premiera Tuska (w szczególnie nieszczególnych ujęciach, jak zapewne zauważyliści) oraz bi-/trilingualności bloga (zróżnicowanie języków może być tylko motywem artystycznym, a może - wskazując na pewną uniwersalność treści - być kolejnym środkiem ekspresji).
A wynotowane w albumie Picasy nagłówki prasowe? Są głównie absurdalne. Nie ma w nich żadnego wielkiego kodu, ukazują tylko absurd wielu sfer życia.
Użytkownik Arctur V. edytował ten post 24.02.2012 - 03:12