Tim Hobscheid: nie rozumiem dlaczego Pudzianowski wygrał tę walkęW polskich mediach trwają gorące dyskusje na temat zarzutów - i niecenzuralnych słów - Jamesa Thompsona po przegranej walce z Mariuszem Pudzianowskim. Thompson zarzucił przed milionami widzów organizacji KSW oszustwo, padło sporo niecenzuralnych wyrazów. Odniósł się do tego pracujący dla Ultimate Fighting Championship witryny Fightnews - Tim Hobscheid.
Pierwsze wrażenia?
Tim Hobscheid: Czytelnikom należy się wyjaśnienie, że James Thompson dobrze wygląda, lubi walczyć, ale to nie znaczy, że potrafi. Miałbym olbrzymie problemy ze sklasyfikowaniem "Kolosa" w pierwszej setce najlepszych ciężkich świata. Przegrał między innymi z takimi zawodnikami jak Kimbo Slice czy Butterbean Esch, co dobrego świadectwa mu niestety nie wystawia. Tyle o Thompsonie. Mariusz zrobił postępy kondycyjne, nie ma co do tego żadnych wątpliwości - szczególnie od jego walki pod Bostonem, kiedy nie był w stanie przetrzymać kondycyjnie nie pięciu, ale nawet trzech minut.
Pierwsza runda walki Pudzianowski - Thompson...
- Do jednej bramki bo Mariusz tylko się bronił, a Thompson cały czas miał dominującą pozycję. Mariusz musi uważać - zaczyna prawie każdy atak od kopnięcia, które aż się prosi o kontrę z prawej ręki. W przypadku lepszego zawodnika niż Thompson, te kopnięcia zakończyłyby się nokautem Polaka. Runda - gdybyśmy stosowali punktację do dziesięciu punktów, czyli taką jak w UFC, byłoby łatwe 10-9 dla Thompsona.
Druga runda: wystarczyła by dać Mariuszowi zwycięstwo w całej walce?
- Nie ma takiej możliwości. Nie było sytuacji, w której sędzia byłby bliski przerwania walki, a tylko to mogłoby usprawiedliwić decyzję, w której sędziowie widzieliby, że przewaga Mariusza w drugiej była większa niż Jamesa w pierwszej. Pudzianowski miał kilka szans by mieć dominującą pozycję, coś z niej zrobić, ale żadnej nie wykorzystał, co jest zresztą zrozumiałe biorąc pod uwagę jego braki w doświadczeniu. Runda z lekką przewagą - za ostatnie 60 sekund - Pudzianowskiego, choć gdyby sędziowie uznali te pięć minut za remisowe, nic by się nie stało. Nie wiem, jakim sposobem można było Mariusza po tych dziesięciu minutach uznać za zwycięzcę. Naprawdę nie wiem. Nie rozumiem też dlaczego, mając taką możliwość, sędziowie nie nakazali dogrywki. Aż się o to prosiło. Z drugiej strony nie ma co robić zbędnej tragedii - walka miała wymiar regionalny, nie wpływa na znaczące rankingi. Takie rzeczy się zdarzają, choć trochę rozumiem Thompsona, że mógł stracić nerwy i wygłosić swoje niecenzuralne przemówienie.
Najlepszy polski zawodnik MMA?
- Bez wątpienia Mamed Chalidow, który powinien jednak myśleć o walkach z pierwszą dziesiątką, może piętnastką światowych rankingów. Na pewno ma na to talent. To będzie decyzja, którą będzie musiał wcześniej lub później przedyskutować ze swoimi promotorami. Raczej wcześniej niż później.
Źródło