Czy ten chory człowiek cierpi czy jego cierpienie jest twoją interpretacją odnośnie norm i stosunków społecznych. Często się mówi nie chce skończyć jak on czy ona, ale to nie znaczy że nasze przeświadczenie jest czymś co ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, zakładamy że taki człowiek cierpi, ale to my cierpimy myśląc o nim (może nie tyle cierpimy ale odbieramy jako coś negatywnego).
Gdy np. gimnazjalista gardzi panem Ziutkiem bo nie cieszy się poważania w otoczeniu, automatycznie stara się robić wszystko by nie skończyć jak on, ale to czy jego założenie jest właściwe to już inna sprawa. Życie tego młodego może okazać się gorsze ponieważ będzie ciągłą walką by nie stać się kimś takim jak pan Ziutek, a jeśli dojdzie do tego że się nim stanie to będzie dla niego wielka tragedia. To że ten wspomniany przez ciebie pan spędza czas tak, a nie inaczej nie musi oznaczać że jest biedny, nieszczęśliwy czy gorszy.
Jeśli natomiast jest faktycznie chory to zawsze wynika to z nieświadomości. Można być inteligentnym, a mało świadomym nie ma aż takiej korelacji. Jak już wcześniej wspomniałem dzieci są bardziej świadome od ludzi starszych rzecz w tym że poziom ich wiedzy jest niski i to powoduje że jest jak jest. Wraz z dorastaniem przyjmują koncepcyjny obraz świata przez co rozumieją więcej ale często traci na tym jakość życia. Oczywiście to są moje domysły jednak opieram je o dość sporą liczbę niezależnych źródeł i zapewniam że nie kolidują one z współczesna psychologią.
Tak więc jeśli ten człowiek robi to co robi nie do końca mając nad tym kontrolę jest to forma zaburzenia nie powiem dokładnie bo nie widziałem tego człowieka, ale zgaduje że powoduje to u niego przymus poruszania się który może wynikać z lęku. Myśl przejęła nad nim kontrolę. Człowiek w bardziej świadomym stanie ma kontrolę nad tym, jest świadomy że to tylko myśl która w pewnym sensie nim struje i powoduje dyskomfort gdy tego nie robi, a więc siłą rzeczy zaprzestaje.
Zmierzam do tego, że moje przeżycie odebrałem jako ostrzeżenie, daj sobie spokój z tym co robisz i tyle.
Ostrzeżenie od kogo? Rozumiem że opatrzność. Skoro jest ci dobrze jak jest to wiadomo że nie ma co tego zmieniać, jednak ja po prostu nie widzę potrzeby by kierował mną negatywizm odnośnie sytuacji w której nie chciał bym się znaleźć. Widomo że są korzystniejsze i niekorzystniejsze położenia jednak nie musi to być moją moją motywacją.
Ty za każdym razem wracasz do stanu pełnej świadomości, a są ludzie co coś siadło na amen i nigdy już nie powrócą, zamknęli się w swoim wyimaginowanym świecie. Są jednak jakieś przyczyny zaburzeń świadomości nie na własne życzenie.
Są ale nie wynikają one ze świadomości, ale nieświadomości, ZAWSZE! Tak więc zależ czy ktoś jest postrzegany jako dziwak, ale w rzeczywistości nim nie jest, czy też jest ktoś kto pasuje pod tę etykietę w sensie jest chory i pozwala by coś kierowało jego życiem np. natrętna myśl która po prostu przejęła nad nim kontrolę, właściwie nie wiem czy można nazwać to myślą dawniej ludzie nazywali to demonami czy też opętaniem i faktycznie lepiej to pasuje do tego co spotyka takiego człowieka. Bo to już nie jest myśl, a wręcz oddzielny byt pasożytujący na człowieku. Tak jak pisałem o energii żywi się energią nosiciela gdy ten wykonuje to co on nakazuje np. silną potrzebę poruszania się, kołysania lub poruszania nogami, jest to myśl która była podsycana do tego stopnia że straciliśmy nad nią kontrolę, myśl podsycana lękiem lub traumatycznym doświadczeniem, które nie może zaistnieć w umyśle świadomym ponieważ taki nie dostarcza energii danej myśli w stopniu większym niż wymaga tego sytuacja. Takie zaburzenia powstają zawsze w wyniku długotrwałego myślenia o czymś (podsycane lękiem) lub myślenia że nie myślimy (ignorowania), a jednak ignorowanie też z czegoś wynika, właśnie z myślenia o tym, na zasadzie oszukiwania się. Pozostaje się jedynie temu przyjrzeć, ale nie podsycając negatywnej myśli wtedy sama odejdzie w zapomnienie, lub przynajmniej nie urośnie do takich rozmiarów jak u osoby chorej.
Takie zaburzenia zawsze wynikają z myślenia, podaj mi przykład chorego psychicznie psa, kota, małpy, delfina czy dziecka do wieku 10 lat, pomijając oczywiście wady wrodzone.
Z przyjemnoscią daję Ci plusa który na tym forum nie ma żadnego znaczenia ponieważ zrozumienie często nijak ma się do ferowanych poglądów.
Dziękować.
Użytkownik Ladd edytował ten post 14.12.2011 - 19:02