Skocz do zawartości


Zdjęcie

kryzys rozwoju duchowego


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
58 odpowiedzi w tym temacie

#31

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano


Drogi Ladd
Cala natura zmierza ku rozwojowi w coraz wyzsze formy, tak fizyczne jak i duchowe.

Fizyczne może i tak, ale duchowy aspekt człowieka jest ponad formą. Tak przynajmniej ja to widzę, opierając się na doświadczeniach i większości traktatów filozoficznych z którymi miałem do czynienia, by zaistniała forma potrzebny jest umysł, jako postrzegający.
Poczytaj sobie Tao Te Ching dobra lektura.


Zależy jak postrzegasz powstanie wszechświata. Ja np. widzę człowieka jako formę ewolucji cząsteczek, które dążą do coraz większej komplikacji. W tym rozumieniu to co nazywamy duchem powstało później, w drodze ewolucji z prostszych form życia. Więc nie jest ponad formą, tylko częścią mnie. W moim rozumieniu nie ma znaczenia co jest fizyczne a co jest eterem. Wszystko kiedyś powstało z tego samego, i w drodze dalszej komplikacji tworzy skomplikowane odłamy ewolucji. Po prostu jedne cząstki są dla mnie namacalne, widzę je, słyszę, czuje a inne są ale nie mam zmysłów by je opisać. Tym niemniej wszystko jest tak samo piękne i to co jest dla mnie osiągalne i to co jest osiągalne tylko dla mojej wyobraźni :)

btw. widzę, że mag1-21 zmieniła poglądy wow
  • 1

#32

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zależy jak postrzegasz powstanie wszechświata. Ja np. widzę człowieka jako formę ewolucji cząsteczek, które dążą do coraz większej komplikacji. W tym rozumieniu to co nazywamy duchem powstało później, w drodze ewolucji z prostszych form życia.

Jeśli tak w istocie jest to dusza jest „czymś” nabytym. Istniała by w określonym czasie, była by „czymś” więc też możliwym do określenia, jeśli tak to dlaczego ludzki umysł nie może jej zaobserwować, skoro postrzegamy wszystko to co ma formę np. myśli czy rzeczywistość, dlaczego nie możemy zaobserwować duszy? Innymi słowy według mnie dusza to świadomość bez kształtu i formy, można jej doświadczyć będąc w teraz, ale gdy pojawia się umysł i chce to określić to się rozpływa. Jest to jakby esencja życia, istnienia. Jest samym życiem, które można poczuć, ale nie można określić ponieważ jest właśnie istnieniem, polem świadomości w którym wszystko się dzieje. Tak ja to widzę.

W moim rozumieniu nie ma znaczenia co jest fizyczne a co jest eterem. Wszystko kiedyś powstało z tego samego, i w drodze dalszej komplikacji tworzy skomplikowane odłamy ewolucji. Po prostu jedne cząstki są dla mnie namacalne, widzę je, słyszę, czuje a inne są ale nie mam zmysłów by je opisać.

Zmysły są potrzebne do doświadczenia, zaobserwowania, a nie do opisania, to umysł je opisuje. Rzecz w tym że doświadczenie tego nie jest problemem, ale określenie tego. Nie można tego opisać, nie dlatego że masz za mały umysł, czy za słabe zmysły, ale dlatego że jest to nie możliwe do uchwycenia w tym samym momencie myśląc o tym, ponieważ wtedy staje się to wyobrażeniem, a nie tym czym jest.

Tym niemniej wszystko jest tak samo piękne i to co jest dla mnie osiągalne i to co jest osiągalne tylko dla mojej wyobraźni

Ja nie mówię o wyobraźni to jest wręcz namacalne, to nie jest coś o czym myślę i tak sobie to czuje, wmawiam. To już tam jest i w tym tkwi sedno. Pojawia się gdy wyłączysz myślenie będąc w chwili obecnej całkowicie. Nie muszę wykazywać inicjatywy by to powołać, ale muszę ją wykazać by oczyścić umysł który to jakby zasłania.
  • 0

#33

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ale w jaki sposób chcesz obserwować wnętrze ? Wnętrze jest do odczuwania miłości lub strachu. Chcesz to zaobserwować fizycznie ? Po co ? Właśnie obserwujemy to, bo umiesz definiować i miłość i strach. To nie musi mieć formy by to opisać, tu nie chodzi o kształt czy wygląd. Nie każde zjawisko we wszechświecie można opisywać w ten sposób. Nie jest też do końca tak, że nie można określić źródła tego. Jak będziesz próbował zdefiniować lokalizację tego w swoim ciele, to powiedz uczciwie, gdzie czujesz świadomość - w nodze, ręce a może w małym palcu i stopy ? Moim zdaniem ta konstrukcja jest po to, by odczuwać dusze w kluczowych organach do przeżycia, tzn. że tracąc nogi i ręce żyjesz dalej, ale jak Cię rozerwie na pół to umierasz. Są pewne kluczowe organy bez których nie da się istnieć i tam się odczuwa emocje. Konstrukcja ta ćwiczona od małego pozwala w sytuacjach krytycznych zachować się poprawnie spontanicznie czyli poświecić swoje kończyny dla ochrony siebie czyli tak jakbyśmy je traktowali jako dodatek.

Ok umysł to opisuje, ale jeżeli nie mam zmysłu to tego nie opisze. Bo do mózgu nie docierają żadne sygnały. Jak mogę więc opisać coś nie posiadając narzędzi podpiętych do mózgu to umożliwiających ? Czy niewidomy od urodzenia, opisze kiedykolwiek otaczającą go rzeczywistość tak jak osoba widząca ? Chyba nie bardzo. Tak samo sporo zwierząt widzi świat inaczej niż człowiek. I ciągle mówimy o tym samym świecie, tej samej rzeczywistości, którą współdzielimy. Czyli to jakie impulsy docierają do mózgu z naszych narządów jest kluczowe. To decyduje o tym, jak mózg opisze świat wokół. Nie wszystkie cząstki są namacalne dla człowieka. Bo do umysłu dociera tylko to co jest w stanie opisać nasze ciało. Reszta to podane na tacy przez naukowców wyobrażenia np. na temat podczerwieni, jak sam nie widzę na podczerwień, mogę tylko przyjąć to co pokazuje nauka na ten temat. W tym momencie mój umysł wyobraża sobie co to jest w ogóle ta podczerwień bo sam nie otrzymuje żadnych impulsów na ten temat.

W ostatnim zdaniu nie opisywałem duszy tylko cząstki z których zbudowany jest świat. Nie wszystko jest dla mnie namacalne, nie wszystkiego mogę doświadczyć ale wszystko jest piękne bo ma swój cel istnienia. Powód już podałem, wedle mnie wszystko pochodzi z pierwotnej materii, i dalej tylko ewoluuje, człowiek jest tylko elementem, jedną odnogą ewolucji. Tzn. że komplikacje dokonane przed jego powstaniem, które poszły swoją drogą nie są mu znane. I poznaje je dopiero pod mikroskopami lub teleskopami. A samo nasze wnętrze jest opisywalne, jest świadomością, która pozwala nam doświadczać miłości i strachu. Opisem są te dwa wyrazy. W nich zawarty jest sens życia. Jednak doświadczając tych uczuć, jednocześnie wykonujemy sporą pracę...komplikujemy dalej otaczającą nas rzeczywistość. Moim zdaniem to nagroda, świadomość jest nagrodą za naszą pracę nad dalszą komplikacją. Jest to taki speed up. Bo to co robi człowiek to spore przyspieszenie w tym całym procesie. Zamiast milionów lat powolnej ewolucji, powstał człowiek, który w wielu sprawach może wszystko przyspieszyć a za kilkaset lat będzie pewnie ingerował już nie tylko w tą jedną planetę ale w cały układ słoneczny. A później jeszcze dalej.

Użytkownik Xellos edytował ten post 24.11.2011 - 10:16

  • 0

#34

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Są pewne kluczowe organy bez których nie da się istnieć i tam się odczuwa emocje. Konstrukcja ta ćwiczona od małego pozwala w sytuacjach krytycznych zachować się poprawnie spontanicznie czyli poświecić swoje kończyny dla ochrony siebie czyli tak jakbyśmy je traktowali jako dodatek.

Nie da się istnieć jako jednostka, jako oddzielny byt, jako ja, ale czy to oznacza że w ogóle?
W pewnym sensie zgodzę się że emocje odczuwamy z prostego powodu zapewnienia ochrony ważniejszym organom, dostosowując się do sytuacji doświadczanych zewnętrznie. Dostrzegamy powiedzmy niedźwiedzia to uciekamy by ochronić organizm. Ok. zgoda. Tylko że emocje istnieją z powodu umysłowej interpretacji, czasem nawet podświadomej, nie same z siebie

Ok umysł to opisuje, ale jeżeli nie mam zmysłu to tego nie opisze. Bo do mózgu nie docierają żadne sygnały. Jak mogę więc opisać coś nie posiadając narzędzi podpiętych do mózgu to umożliwiających ? Czy niewidomy od urodzenia, opisze kiedykolwiek otaczającą go rzeczywistość tak jak osoba widząca ? Chyba nie bardzo. Tak samo sporo zwierząt widzi świat inaczej niż człowiek.

Całkowicie się zgadzam że są we wszechświecie zjawiska których nie możemy doświadczyć bezpośrednio ponieważ nie posiadamy zmysłów które nam to umożliwią, dotyczy to również umysłu.
Tylko problem jest w tym że tego można doświadczyć, a nie można opisać i nie dlatego że nasz umysł jest zbyt prosty, ale dlatego że wyklucza on doświadczenie tego w momencie gdy pojawi się jakakolwiek myśli. Nawet jak wyjdę z tego stanu i określę że było to takie, czy takie, to nie będzie tym ponieważ będzie to wyobrażeniem tego stanu.
Powiesz że wyobrażenie pewnych zjawisk o których wiemy jedynie doświadczalnie również opiera się na wyobrażeniu, ale na tamte zjawiska nie wpływasz po przez obserwację, a na doświadczenie tej pierwotnej świadomości już tak, jest ona ściśle związana z tym co myśli o niej umysł.
Możesz wyobrażać sobie jak wygląda podczerwień, ale nie wpływa to na nią (na to co powoduje jej istnienie czy też możliwość jej obserwacji), na świadomość z kolei tak. Z obecnej perspektywy jawi mi się ona trochę jak lustro, gdy jej szukam nie znajdę jej, ale gdy przestane szukać (umysłowo) pojawia się jakby uczucie nicości, pustki, a jednocześnie uczucie żywotności siebie i wszystkiego w około, paradoks, a jednak można go doświadczyć. Doświadczając tego intensywnie, człowiek cieszy michę dosłownie z byle powodu, odczuwa radość z samego bycia, choć też nie do końca. Wypływa to jakby samo z siebie, bez interpretacji umysłowej by odczuwać np. radość z konkretnego powodu, ona tam po prostu jest.

Powód już podałem, wedle mnie wszystko pochodzi z pierwotnej materii, i dalej tylko ewoluuje, człowiek jest tylko elementem, jedną odnogą ewolucji.

Tutaj również się zgadzam, tylko czym w takim razie jest to „coś”?

Moim zdaniem to nagroda, świadomość jest nagrodą za naszą pracę nad dalszą komplikacją. Jest to taki speed up. Bo to co robi człowiek to spore przyspieszenie w tym całym procesie. Zamiast milionów lat powolnej ewolucji, powstał człowiek, który w wielu sprawach może wszystko przyspieszyć a za kilkaset lat będzie pewnie ingerował już nie tylko w tą jedną planetę ale w cały układ słoneczny. A później jeszcze dalej.

Zgodzę się, ale zamiast słowa świadomość wpisał bym umysł. Za pomocą umysłu człowiek doświadcza (coś jako coś), postrzega, opisuje to po przez dostrzeżenie kontrastu który wynika z różnorodności dostrzegalnych form. Jakby cały świat był niebieski nie dostrzegł byś że jest niebieski, potrzebny jest kontrast, czas spowodował też że z obliczeń i związków logicznych na zasadzie przyczyny i skutku, wiemy że coś istnieje i jest jakieś. Umysł etykietuje to i nadaje koncepcyjny kształt (coś jest takie, a nie inne).
Świadomość natomiast jest tym co postrzega bez etykiet i bez zdolności umysłowego opisania tego co widzi. Przez co ewolucyjnie jest czymś w zasadzie do niczego niepotrzebnym. Wiec skąd się wzięło? Z przebywania w tym stanie nic nie wynika, w sensie zapewnienia przetrwania organizmu, powiedział bym że jest czymś nawet negatywnym z punktu widzenia ewolucji, ponieważ zatrzymuje proces poznawczy w sensie umysłowy, gdy przebywamy w tym stanie.
Mimo to jest tam i po prostu pytam czym to jest? Zawsze dochodzę do ściany, nie można z mojego punktu widzenia tego określić, przypuszczam że dlatego ponieważ jest to właśnie tym który postrzega, nie można tego bardziej podzielić, rozłożyć lub wyjaśnić koncepcyjnie ponieważ to jest właśnie tym w czym to wszystko się dzieje.
W większości książek traktujących o tej tematyce jest napisane że nie można tego nazwać „czymś”, nie można tego określić. Ja cały czas próbuje i zawsze pojawia się ściana, logika nie umożliwia poznanie tego ponieważ musiało by to być czymś, a rzecz w tym że nie jest czymś.

Użytkownik Ladd edytował ten post 24.11.2011 - 15:32

  • 0

#35

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Chyba oboje trochę się zakręciliśmy :) Przynajmniej ja się już lekko gubię.

Myślę, że wcześniej pisaliśmy o tak zwanej duszy. Czyli o tym wnętrzu co pozwala przeżywać emocje. Nie jestem pewien czy pod to można podpiąć świadomość.

Więc skupiając się aby na tym wnętrzu, to moim zdaniem to ono jest tą nagrodą dla nas. Bo ono nadaje sens. Oczywiście doświadczanie tych pozytywnych emocji wydaje się być tym celem właściwym. Ale z drugiej strony, te negatywne pozwalają się mocniej rozwijać, ten co doświadczy złych przeżyć później jest mądrzejszy.

Natomiast świadomość to odczuwa się bez emocji. To jak usiądę kompletnie obojętnie, bez problemów, i oczyścisz umysł to nadal jesteś w stanie stwierdzić "jestem".

Tak więc ja nie podejmuje się definicji świadomości. To bardzo trudne, sam o tym piszesz. Natomiast ja uważam, że da się określić czym jest dusza, dusza to właśnie odczuwanie emocji. Miłości i strachu i wszystkich pochodnych z nich wynikających. I nie odczuwa się tego w ręce czy nodze. I tu widzę sens taki, że człowiek bardziej dba o to gdzie coś odczuwa. Bo te narządy są ważne do przeżycia. I stąd taka konstrukcja bo tak realnie to przecież strachu czy miłości fizycznie nie ma w klacie, brzuchu itp. Tam są narządy fizyczne ważne do tego bym żył. Ale czując tam emocje dbam o te narządy bo wtedy czuje że ja nimi jestem. A bez nogi się obędę.

Natomiast co do świadomości to sam się w to rzadko zagłębiam bo sam piszesz, że to trudno określić. Ja bym to rozróżnił bo moim zdaniem, zwierzęta nie mają świadomości ale mają dusze. Zwierze też odczuwa. Ale czy ma świadomość ? Moim zdaniem nie, świadomość pozwoliła człowiekowi zrobić krok do przodu ok. Ale motywatorem dla życia nie jest. Świadomość sama w sobie nie jest niczym niezwykłym co powoduje że chce żyć. Gdyby do tego nie było odczuwania empatii, przeżywania, czucia wewnątrz emocji. To powoduje, że nie chce umrzeć, chce kochać i być kochanym, jak każdy normalny człowiek.

Przez co ewolucyjnie jest czymś w zasadzie do niczego niepotrzebnym. Wiec skąd się wzięło? Z przebywania w tym stanie nic nie wynika, w sensie zapewnienia przetrwania organizmu, powiedział bym że jest czymś nawet negatywnym z punktu widzenia ewolucji, ponieważ zatrzymuje proces poznawczy w sensie umysłowy, gdy przebywamy w tym stanie.


No właśnie samo w sobie jest niczym ważnym, niby niepotrzebnym. Ale świadomość tego co nas otacza, ogromu wszechświata, budowy nas samych. Pozwala iść do przodu. Nie bardzo rozumiem co ta świadomość zatrzymuje ? Człowiek mając świadomość swego istnienia zaczyna drążyć temat, rozkłada sam siebie pod mikroskopem na części pierwsze, wypatruje teleskopami końca wszechświata, zastanawia się nad jego początkiem, końcem, tym co jest po śmierci. Nie patrz na świadomość jako skupianiu się tylko na sobie, na jednostce. Ale spójrz na to właśnie z tej perspektywy, że to daje człowiekowi chęć poznania otoczenia, rozłożenia tego na części pierwsze, na atomy i dalej. Jak się skupiasz tylko na tym co to jest świadomość, gdzie jest we mnie itp. to faktycznie to jest wtedy regres ewolucyjny bo nie napędza ludzkości jako całości. Ale jednak większość ludzi nad tym nie duma, a zajmuje się tą drugą stroną jaką daje świadomość czyli poznaje otaczający nas świat.
  • 0

#36

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Myślę, że wcześniej pisaliśmy o tak zwanej duszy. Czyli o tym wnętrzu co pozwala przeżywać emocje. Nie jestem pewien czy pod to można podpiąć świadomość.

Dobrze że o tym wspominasz faktycznie trochę się motamy różnie nazywając i rozumiejąc poszczególne zjawiska, a wynika to z tego że w naszym języku pojęcie np. duszy czy świadomości nie jest konkretnie określone.

Świadomość w sensie psychologicznym to stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie.
Jednakże nie do końca, choć tak potocznie się przyjęło. By być czegoś świadomym w sensie psychologicznym (czyli umysłowym) potrzebny jest umysł, ponieważ to w nim przebiegają procesy myślowe. Myślenie jest swojego rodzaju ruchem świadomości, np. skupiamy się na czymś po przez ogniskowanie świadomości na danej rzeczy, zjawisku, myśli, fantazji. Świadomość sama w sobie jest jakby energią z której formułujemy myśli do których zaistnienia potrzebny jest jakiś nośnik tj. umysł, który by zaistnieć potrzebuje kolejnego nośnika w świecie formy czyli mózgu.
Być natomiast świadomym w dokładniejszym, głębszym rozumieniu tego słowa można być nie koniecznie po przez umysł. Być świadomym nie w sensie koncepcyjnym czyli bez umysłu ale bardziej odczuwalnym, głębszym.
Dlatego uważam że to co potocznie było uznawane za duszę jest w istocie tą energią, świadomością w najgłębszym rozumieniu tego pojęcia.

Oczywiście doświadczanie tych pozytywnych emocji wydaje się być tym celem właściwym. Ale z drugiej strony, te negatywne pozwalają się mocniej rozwijać, ten co doświadczy złych przeżyć później jest mądrzejszy.

Znowu zgoda, ale jak to działa? Uważam że człowiek który miał sporo negatywnych doświadczeń może wyjść mądrzejszy ponieważ złe z punktu widzenia ego doświadczenia pozostawiają dwa wyjścia, walkę z tym, bądź też akceptacje która może w pełni zaistnieć tylko w momencie wyjścia ponad ego, lub być spowodowane wręcz rozpuszczeniem ego w sensie naszej historii osobistej (nie w sensie całkowite wymazanie, ale w danym momencie) która jest tak przykra że aż nieznośna wtedy człowiek już nie dba o to, puszcza to, cały ten bagaż z którym walczył. Pozwala mu to wyjść ze stanu w którym tkwił i spojrzeć szerzej nie z perspektywy osobistej.
Człowiek który doświadczył wiele dobrego nie wychodzi ponad ego ponieważ sytuacja życiowa nie dała mu okazji by to zrobić, na zasadzie jest dobrze wiec nie ma powodu by to zmieniać. Osoby z silnym ego postrzegają jednowymiarowo.
Choć też wiele osób ze złymi doświadczeniami walczy z tym do końca, aż do samounicestwienia, spowodowanego ciężkim negatywnym bagażem który nosi w sobie po przez koncept ego, nieraz usilnie szukając pocieszenia np. w używkach które pozwalają zniwelować działanie myśli-umysłu po przez zakłócenie chemicznej równowagi mózgu. Uważają że nie myślenie o problemie jest samooszukiwaniem się i mają racje, z perspektywy ego jest to samooszukiwanie do póki całkowicie się ono nie rozpłynie. Ponieważ skoro świadomość jest formą energii to im mniej czasu poświęcasz danej myśli, mniej uwagi tym szybciej traci ona swój ciężar.

Natomiast świadomość to odczuwa się bez emocji. To jak usiądę kompletnie obojętnie, bez problemów, i oczyścisz umysł to nadal jesteś w stanie stwierdzić "jestem".

Powiedział bym że emocje są ale zupełnie w innej jakości, no bo jak wspominałem odczuwa się np. radość z samego istnienia ale to nie jest do końca tym tak więc są emocje ale nie z czegoś, nie z formy i siłą rzeczy również nie mają jednoznacznej formy, ale są. Tak wiec to nie jest tak że siedzisz i nic się nie dzieje, ale gdy twój umysł o tym myśli to odbiera to jako nudne, bierne, obojętne wręcz pozbawione życia, ale uwierz mi że tak nie jest. Jednak na początku trudno jest wejść w ten stan ponieważ umysł przyzwyczaił się do wiecznego myślenia.
W momencie jak mówisz „jestem” myślisz o tym. ;]

Tak więc ja nie podejmuje się definicji świadomości. To bardzo trudne, sam o tym piszesz. Natomiast ja uważam, że da się określić czym jest dusza, dusza to właśnie odczuwanie emocji. Miłości i strachu i wszystkich pochodnych z nich wynikających.

Świadomość zogniskowana na myśli, która istnieje z powodu umysłu który istnieje z powodu mózgu (lub odwrotnie nie wiem), także ostatecznie tworzy emocje.
Wiem że wcześniej pisałem że świadomość nie jest czymś, a teraz pisze o energii, ale to najlepsze określenie jakie mi się nasuwa, ale ostatecznie też nie do końca jest to energią. Zdaje się że jakaś forma energii płynie do myśli które uważamy za ważne, istotne ale to nie jest tak że to ta świadomość ją tworzy, ona się tworzy gdy ją ogniskujemy że tak powiem ale nie wiem co jest jej źródłem. Może fakt samego patrzenia?

Natomiast co do świadomości to sam się w to rzadko zagłębiam bo sam piszesz, że to trudno określić. Ja bym to rozróżnił bo moim zdaniem, zwierzęta nie mają świadomości ale mają dusze. Zwierze też odczuwa. Ale czy ma świadomość ?

Nie jestem w stanie tego stwierdzić na pewno, ale na podstawie swoich domyślnych koncepcji które przedstawiłem wyżej wszystko ją ma, wszystko co istnieje. Jednak psia, małpia czy też świadomość delfinów w sensie psychologicznym jest nam najbliższa z powodu ich umysłu, przez to potrafimy dostrzec, przypuszczać że te inteligentniejsze byty ją posiadają. Nikt nie pyta czy kamień ma świadomość? Każdy uważa że nie, a jak spytasz go o określenie świadomości to podaje potoczną regułkę która nie jest dokładna jak napisałem wyżej, bądź rozkłada ręce.

To powoduje, że nie chce umrzeć, chce kochać i być kochanym, jak każdy normalny człowiek.

Gdy jest się w stanie egotycznego umysłu istnieje separacja siłą rzeczy człowiek tęskni za innymi ponieważ czuje się samotny. Gdy jestem w tym stanie również chce być kochanym, jak każdy normalny człowiek :) .

Nie patrz na świadomość jako skupianiu się tylko na sobie, na jednostce.

To nie jest do końca tak że skupiam się na sobie. Wręcz przeciwnie nie skupiam się na ego, poczuciu siebie. Gdy człowiek nie ogniskuje świadomości na koncepcji „ja” staje się otwarty i pogodny rozpraszając świadomość na wszystko wokoło. Przez to poczucie ja nie jest tak ciężkie i człowiek jest bardziej skłonny komuś np. pomóc bez obawy że koliduje to z jego interesem który zawsze jakiś jest, ale nie irracjonalnie intensywny. Powoduje to prawdziwą empatie pomagasz komuś bezwarunkowo, nie na zasadzie transakcji.

Ale spójrz na to właśnie z tej perspektywy, że to daje człowiekowi chęć poznania otoczenia, rozłożenia tego na części pierwsze, na atomy i dalej. Jak się skupiasz tylko na tym co to jest świadomość, gdzie jest we mnie itp. to faktycznie to jest wtedy regres ewolucyjny bo nie napędza ludzkości jako całości. Ale jednak większość ludzi nad tym nie duma, a zajmuje się tą drugą stroną jaką daje świadomość czyli poznaje otaczający nas świat.


Ta droga też jest dobra (ewolucja zewnętrzna), ale zauważ że większość ludzi skupia się na niej mimo że już i tak wystarczająco dużo myśleliśmy o tym co na zewnątrz. Lataliśmy w kosmos, utworzyliśmy państwa, nauczyliśmy się utrzymać ciało przy życiu, zapewnić mu bezpieczeństwo, ale żeby to utrzymać trzeba też zacząć żyć jak człowiek. Zewnętrznie dobrze sobie radzimy jako gatunek, myślę że jeszcze nie do końca odkryty potencjał tkwi wewnątrz :).
  • 0

#37

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Myślę, że rozmawiamy o tej świadomości dalej idącej niż to że szympans też potrafi siebie postrzegać. Chodzi mi o daleko dalsze następstwa, które istnieją tylko w przypadku człowieka, bo tylko człowiek zdominował tą planetę i narzucił swoje warunki innym zwierzętom a wręcz hoduje je.

Ja się trzymam pewnych korzeni swojej wiary jaką wyznacza ewolucja wszechświata. To jest dla mnie korzeń, i resztę na tym zbudowałem. Nie potrafię wierzyć w rzeczy odwrotnie. Dla mnie nie ma czegoś tam ukrytego gdzieś tam coś tam bliżej nie opisane. Jest pewna kolejność ewolucji, tego co było najpierw i tego co było następne.

W moim postrzeganiu świata sprawa jest prosta. Świadomość powstała na drodze ewolucji, nie po to by się na niej skupiać i nad nią się rozwodzić. To jest narzędzie, a skoro to jest narzędzie to nie jest celem samym w sobie. Skupianie się na niej i szukanie odpowiedzi w jakiś głębokich medytacjach czy stanach OOBE etc...to zwykłe oszukiwanie siebie. Doprowadzanie się do stanu kompletnej schizy gdzie traci się "orientację w terenie". Też wiele razy udało mi się zmylić siebie na amen, i przestać czuć ciało i pozycjonowanie siebie. Ale to do niczego nie prowadzi. To niczego nie udowadnia. Sporo o tym myślałem i widzę w tym zwykłe oszustwo samego siebie. Nie warto skupiać się na fundamentach istnienia świadomości tylko z niej korzystać. I dla mnie jasne jest, że to że coś tam czuje, jakąś energię i stan jest mocno oderwany od rzeczywistości - nic a nic nie oznacza, że to jest rozwijalne do tego stopnia, że Dragon Ball stanie się faktem.

A tak obrazowo to widzę tak, zwierze X -> zwierze Y -> zwierze Z -> człowiek "jestem". Dopiero ten na końcu usiadł popatrzył i zdał sobie sprawę z pewnej całości otaczającego go świata. Natomiast wcześniejsze stany polegały na widzeniu swojego podwórka czyli, najeść się, wyspać, pobawić, rozmnażać. To "jestem" spowodowało, że pojawiły się inne potrzeby. Czyli załóżmy że zwierze migrowało na inny teren bo np. robiło się zimno i idzie w nowy teren gdzie jest jedzenie. A ten nowy byt szedł na nowe tereny z ciekawości co tam jest. Pojawiły się nowe pobudki wewnętrzne. Pojawiły się pytania "czym jestem", "skąd się wziąłem", "jak wielki jest świat" etc. To jest dla mnie świadomość. Tylko szersze spojrzenie na otaczającą rzeczywistość pozwoliło dojść do etapu na którym dzisiaj jesteśmy. Zwierzęta działają natomiast prostymi instynktami, które my owszem posiadamy, ale potrafimy je hamować dzięki świadomości. Zwierze tego nie robi, jest głodne to je, nie patrzy czy przytyje, czy mlaska, czy nabrudzi itp. Chce się rozmnażać to się posuwa, nie patrzy czy inni patrzą, czy jest to przyzwoite itp. Tam nie ma żadnych dylematów. Natomiast nie wykluczam, że część zwierząt posiada taki zalążek świadomości, na bardzo wstępnym etapie w pewnych prostych kwestiach. Dla mnie to jednak nie oznacza drogi, że pochodzimy od tych obecnie najbardziej rozwiniętych zwierząt, tylko że to oddzielna gałąź ewolucji. Czyli może jesteśmy świadkami procesu, który u nas nastąpił miliony lat temu. Moim zdaniem człowiek we wcześniejszych etapach wytłukł bardziej ułomne formy siebie. Dlatego nie ma takiego efektu, że na planecie żyją nam podobni ale gorsi. Natura nie śpi więc pewnie niektóre zwierzęta podlegają dalszym zmianom powolnym, trudno obserwowalnym ale jednak, np. orki. Czyli inne gałęzie ewolucji mogą w dalszym stopniu dążyć do doskonalenia świadomości. Ale proces ten jest tak powolny, że jeden człowiek w ciągu swojego życia guzik zaobserwuje. Dopiero całe przyszłe pokolenia bazując na zapiskach badań pokoleń poprzednich, mogły by wyciągać jakieś wnioski z obserwacji ewolucji na zwierzętach.

Co do formy, ja nie neguje żadnej formy świadomości, czyli czy jest energią itp., dopuszczam wszystkie możliwości, może jest tylko w mózgu, może jest jakąś energią wokół ciała, wszystko możliwe, tak jak pisałem nie podejmuje się definicji świadomości. Natomiast odnośnie jaki ma cel to mam już sprecyzowane zdanie.

Czyli u mnie jest kolejność, korzeniem jest komplikacja wszechświata. Czyli w tej kolejności, świadomość powstała zanim człowiek ją zaczął próbować definiować i wyczuć czym jest. A to oznacza dla mnie, że nie ma w tym nic magicznego rodem New Age. Nie ma żadnej magii, która gdzieś tam czyha w środku, bym nagle zaczął tworzyć jakieś psi balle i latać. To powstało dawno temu i skupianie się na tym to regres ewolucyjny. Postępem jest korzystanie z tego narzędzia jak najlepiej się da. Przez lata ludzie korzystali z tego pchając wszystko do przodu, a dopiero teraz się nasiliło głównie poprzez 2012 i New Age, szamanki i te sprawy, nasiliło się nagle mocne skupianie na tym, co dla mnie jest narzędziem od dawna używanym. Ale używanym właśnie tak jak się da, nie wiem czemu to usilnie niektórym nie pasuje, to nie dla mnie TYLKO ale AŻ. A tymczasem ludzie zamiast docenić to AŻ to czekają na jakieś cuda, jakieś przesuwanie przedmiotów energią, tworzenie psi balli i inne bzdury. Tak bzdury. Bo po to człowiek w procesie ewolucyjnym wykształcił sobie takie sprawne kończyny by sobie kubek z kawą przynieść za ich pomocą. I to jest sukces i coś pięknego. A nie by się tym brzydzić i próbować na siłę przynieść kubek za pomocą energii nie ruszając się z miejsca :D Wszystko czym jestem jest narzędziem, jestem narzędziem, które tworzy. Bierze udział w zmienianiu otaczającej mnie rzeczywistości. Taki to jest cel życia. Tam wewnątrz mnie jest sprawna machina, i widziana jako ciało i impulsy elektryczne i jakieś pole się wytwarza etc. Wszystko jest dla mnie normalne, zero magii. I te rzeczy widoczne okiem i te rzeczy badane na aparaturze pomiarowej. Mogę mieć kilka pól, jakieś czakry i w ogóle być złączony ze słońcem :D cokolwiek, dla mnie to normalne i już. Taki był proces ewolucyjny. A moim zadaniem jest dalej tworzyć i jeszcze bardziej komplikować otaczającą mnie rzeczywistość. Np. sadząc w ogrodzie rośliny, które normalnie by tu nie rosły. To jest mega ingerencja, sama natura może nigdy by nie sprawiła, że roślina z drugiego końca planety przeniosła by się do mnie. A ja to robię. Gdyby mnie tu nie było krajobraz by był dość jednolity, kilka chwastów by zdominowało mój ogród. A tak mogę nasadzić kilkadziesiąt gatunków normalnie tu nie rosnących. To tylko przykład :) Już chyba dość jednoznacznie napisałem swój światopogląd, o duszy już pisałem czyli dla mnie to co innego - w bardzo dużym skrócie, to odczuwanie różnych stanów, przy czym te pozytywne są motorem napędowym chęci do życia i blokadą przed samobójstwem.

Więc teraz chętnie bym przeczytał coś na mój wzór. Czyli jakbyś zlepił swoje myśli w całość i napisał jak wedle Ciebie to wszystko wygląda, bo w sumie tak w całości to nie wiem jaki jest Twój światopogląd odnośnie tych spraw. A tak łatwiej chyba zrozumieć co chce drugi człowiek przekazać. Ogólnie rozumiem Twoje pojedyncze odniesienia do moich wypowiedzi ale chciałbym się dowiedzieć co dla Ciebie jest korzeniem światopoglądu. Co jest tym na czym zbudowałeś resztę. I jeszcze dodam, nie patrz na mnie jak na ignoranta jeżeli gdzieś już o tym pisałeś :) Nie śledzę forum zbyt aktywnie, braki czasowe. Może nawet czytałem twój światopogląd i po prostu zapomniałem. Np. mój przez lata mocno ewoluował, i czasami lubię napisać go od nowa z nowymi poprawkami.

Użytkownik Xellos edytował ten post 28.11.2011 - 09:23

  • 0

#38

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Skupianie się na niej i szukanie odpowiedzi w jakiś głębokich medytacjach czy stanach OOBE etc

OOBE jest w moim odczuciu tym samym co świadomy sen czyli jest snem. Nigdzie nie pisze żeby szukać odpowiedzi we śnie.
Pisałem o medytacji to dwie zupełnie różne rzeczy. Nie podpinaj mnie na siłę do „pana przebudzonego który chce wstąpić do czwartej gęstości” nie wsadzaj mnie do jednego worka z takimi ludźmi, tylko dlatego że używam podobnego słownictwa. Paradoksalnie ludzie myślący bardziej „zdroworozsądkowo” nieraz są bardziej świadomi niż ci którzy podają się za przebudzonych, nie ma związku w co wierzysz i uznajesz za prawdę.
Ślepe przywiązanie się do myśli nie jest oznaką „przebudzenia” czy „wysokiej świadomości”, umiejętność nie przywiązywania się do swoich koncepcji jest świetnym jej wyznacznikiem.
Podając swoje koncepty, prawdy uważam je za prawdziwe, ale dostrzegam że nie są prawdziwe jednocześnie. „Wiem, że nic nie wiem”.
To są moje domysły, myśli które nigdy nie oddadzą esencji tego co w istocie ma miejsce w stanie całkowitej uważności, czystej świadomości, ponieważ teraz w tym momencie używam umysłu by choćby napisać ten tekst, a zjawiska o których mowa są po za wymiarem umysłowym, pisząc inny wymiar mam na myśli bardziej metaforyczne znaczenie tego słowa, choć też nie do końca. Inny wymiar postrzegania, ale cały czas fizyczny świat pozostaje oczywiście ten sam.

...to zwykłe oszukiwanie siebie. Doprowadzanie się do stanu kompletnej schizy gdzie traci się "orientację w terenie".

Nie, to jest esencją nie oszukiwania siebie. Oczywiście potencjalnie. Niektórzy wykorzystują tego typu praktyki na pokaz by dowartościować się i wtedy twoje stwierdzenie jest prawdą.
Czy też wykorzystują do ucieczki od rzeczywistości, ja tego nie popieram. Ale co innego jest rzeczywistość, a co innego interpretacja rzeczywistości którą ludzie uważają za rzeczywistość.

Też wiele razy udało mi się zmylić siebie na amen, i przestać czuć ciało i pozycjonowanie siebie. Ale to do niczego nie prowadzi. To niczego nie udowadnia.

Prowadzi do zmylenia siebie i udowadnia że możesz przestać czuć ciało ;) . Po za tym to co opisujesz to uśpienie świadomości, a nie głębsza świadomość. Jak ze snem, tracisz świadomość ciała, myśli, aż w końcu świadomość że jesteś świadomy, po czym zasypiasz.

Sporo o tym myślałem i widzę w tym zwykłe oszustwo samego siebie. Nie warto skupiać się na fundamentach istnienia świadomości tylko z niej korzystać.

Żaby stwierdzić ze coś warto lub nie warto musi być względem czegoś, rozumiem że masz na myśli ego lub wyobrażenie swojego życia którym chcesz żyć, ok. z takiej perspektywy faktycznie widocznie nie warto. Gdyby było warto to byś przecież powiedział.

A tak obrazowo to widzę tak, zwierze X -> zwierze Y -> zwierze Z -> człowiek "jestem". Dopiero ten na końcu usiadł popatrzył i zdał sobie sprawę z pewnej całości otaczającego go świata.

Mój pies gdy patrzy w lustro poznaje siebie. Cholera jak to się dzieje? On wie że jest, tylko nie używa do tego słów, nieco inna logika i nieco prostsza, nie pełna, a dlaczego? Bo nie wie że myśli. Świadomość ogniskuje się na tym co na zewnątrz przez to nie ma świadomości umysłu, siłą rzeczy nie wie jak z niego korzystać. Widzi że jest obdzielony od reszty, ale nie kwestionuje tego co jest, nie bawi się myślami (nie stwierdza „jestem obdzielony” ponieważ nie wie że można być nie-oddzielonym), dla niego to się po prostu dzieje. Zdaje sobie sprawę z tego co go otacza, ale nie postrzega myśli i siłą rzeczy nie wykorzystuje ich świadomie.
Człowiek doszedł do tego poziomu ponieważ w końcu pojawił się człowiek który dostrzegł wewnętrzny wymiar siebie, swoich myśli.
Jestem ja i świat, czym jest ten świat? Rozpatrując to pytanie nie odnosił się do świata który widział (drzewo czy krzak który widział przed sobą w momencie myślenia) ale do myśli, wyobrażenia na które skierował swoją świadomość. Patrzył na formę myślową, która zapewne jak przypuszczał jest światem, ale tak naprawdę nie, to jest myśl o świecie.

Pojawiły się pytania "czym jestem", "skąd się wziąłem", "jak wielki jest świat" etc. To jest dla mnie świadomość.

Jest to świadomość w potocznym znaczeniu tego słowa jednak w rzeczywistości uważam że jest to skutkiem zogniskowania świadomość. Zresztą pisałem już w poprzednim poście. Terminy niedokładne bo wiedzy za mało. Co źródło inne znaczenie słowa świadomość.

Dla mnie to jednak nie oznacza drogi, że pochodzimy od tych obecnie najbardziej rozwiniętych zwierząt, tylko że to oddzielna gałąź ewolucji.

W tej kwestii to nie ma znaczenia.

Czyli u mnie jest kolejność, korzeniem jest komplikacja wszechświata. Czyli w tej kolejności, świadomość powstała zanim człowiek ją zaczął próbować definiować i wyczuć czym jest. A to oznacza dla mnie, że nie ma w tym nic magicznego rodem New Age. Nie ma żadnej magii, która gdzieś tam czyha w środku, bym nagle zaczął tworzyć jakieś psi balle i latać. To powstało dawno temu i skupianie się na tym to regres ewolucyjny. Postępem jest korzystanie z tego narzędzia jak najlepiej się da. Przez lata ludzie korzystali z tego pchając wszystko do przodu, a dopiero teraz się nasiliło głównie poprzez 2012 i New Age, szamanki i te sprawy, nasiliło się nagle mocne skupianie na tym, co dla mnie jest narzędziem od dawna używanym.

Widzę że mnie trochę zaszufladkowałeś ;] . Nie interesuje mnie magia (nie ma czegoś takiego, wiara w to jest oznaką niezrozumienia zjawiska, dla psa czarem czy cudem może być zapalenie światła w pokoju), czakry, ruch New age, telepatia, telekineza, lewitacja, 2012, gęstości, anioły inne fenomeny na których potwierdzenie nie ma dowodów, choć też nie wiem czy są kłamstwem, po prostu nie interesuje mnie to.

A nie by się tym brzydzić i próbować na siłę przynieść kubek za pomocą energii nie ruszając się z miejsca

Jakby dało się za pomocą umysłu przenieść kubek to i prawdopodobnie można by siłą umysłu zrobić ze swojego ciała papkę, zabić kogoś patrzeniem na niego czy też siłą umysłu zniszczyć świat. Marzenie ludzi omotanych chęcią odczucia władzy i siły, pojawia się zazwyczaj u ludzi którzy czują się niedowartościowani lub słabi w jakimś sensie. Brzmi to pogardliwie ale większość z nas czyje się niedoceniana i słaba to też takie tematy zawsze były popularne i w jakimś stopniu pociągają prawie każdego. Gorzej gdy bezpodstawnie uznajesz je za prawdę.

Wszystko czym jestem jest narzędziem, jestem narzędziem, które tworzy. Bierze udział w zmienianiu otaczającej mnie rzeczywistości. Taki to jest cel życia.

Zapomniałeś dodać „według ciebie”, to jest twoja koncepcja, tak samo jak moja jest moja. Równie dobrze celem może być uświadomienie wszechświata przez samego siebie, a komplikacja może być jedynie narzędziem które to umożliwi. Rzecz w tym że nie możesz określić co jest celem dopóki do niego niedojdzie, lub cel jest przez ciebie ustanowiony. Do celu się dochodzi ustanawiając go bądź gdy ustanowisz go razem z innymi, obiektywnie nie ma czegoś takiego jak cel, musi być ktoś lub coś co go ustanowi. To że wszechświat się komplikuje i „dąży do tego” jest stwierdzeniem które wysuwamy na podstawie tego co widzimy, ale nie możemy tego wiedzieć, wiedzieć że to jest ostatecznym celem. Choć w obecnym punkcie nim jest, dla nas.

A moim zadaniem jest dalej tworzyć i jeszcze bardziej komplikować otaczającą mnie rzeczywistość.

Komplikacja dla samej komplikacji może być bardziej bezsensowna niż ci się wydaje.

- w bardzo dużym skrócie, to odczuwanie różnych stanów, przy czym te pozytywne są motorem napędowym chęci do życia i blokadą przed samobójstwem.

A więc fundamentem tego przekonania jest strach przed tym że utracisz chęć do życia?
Zauważ że są też negatywne stany które życie odbierają.

Więc teraz chętnie bym przeczytał coś na mój wzór. Czyli jakbyś zlepił swoje myśli w całość i napisał jak wedle Ciebie to wszystko wygląda, bo w sumie tak w całości to nie wiem jaki jest Twój światopogląd odnośnie tych spraw. A tak łatwiej chyba zrozumieć co chce drugi człowiek przekazać.

Ciężko będzie mi to ująć. Zacznę od tego że nie uznaje luk logicznych w postaci magii czy tajemniczych, niewyjaśnionych jak to wcześniej ująłeś bzdur. Uznaje zasadę że jeśli nie doświadczyłem czy też nie widziałem, to nie mam podstaw by w to wierzyć lub jeśli nie doświadczyłem to przynajmniej na poziomie umysłu muszę zrozumieć, wtedy mogę coś założyć, ale też nie wiedzieć na pewno. Tutaj jak widzę mamy podobne podejście poznawcze.
Uważam że nie należy robić czegoś bez zgłębienia przyczyny danego działania, choć też nie uważam że każdy powinien się do tego dostosować.

Ludzie często mówią, robię to czy też żyję tak ponieważ „wierze w to”, „uważam tak”, „lubię to”, „chce tak” czy też moje ulubione „bo tak zostałem wychowany” lub „bo inni tak robią”. Spytasz ich dlaczego i następuję koniec rozmowy, na zasadzie „bo tak” lub powiedzą „bo tak czują”. Wtedy spytasz znowu dlaczego tak czują? Następnie zazwyczaj jest agresja, lub podciąganie faktów pod swój pogląd który jak mniemam ma mnie przekonać do ich poglądu, tak jak bym go podważał.

Istotą tego typu pytań niekoniecznie musi być ciekawość dlaczego tak uważają w sensie co ich skłoniło do obrania takiej drogi, ale jak to się dzieje że „zaobserwowanie uważania takiej drogi za dobrą następuje”. Proste pytanie, mało kto odpowie najczęściej dalej próbuje mnie przekonać mimo że nie podważam jego przekonań, tak jak by się bał że mu je odbiorę bądź że jego życie będzie mniej prawdziwe.
Także chodzi mi jedynie by pójść o krok dalej, odchylić to co jest za zasłoną naszego wnętrza, by być tego świadomym i tyle.

Nie obchodzą mnie te różne nadprzyrodzone „bzdury”. Podniecanie się nimi wynika z nie radzenia sobie ze światem, nie rozumienia go, nie akceptowania bądź z chęci wyróżnienia się posiadaniem unikalnej, tajemniczej wiedzy. Choć niektóre mogą być prawdziwe, łyżka np. też jest prawdziwa, ale nikt się tym jakoś nie ekscytuje.
Praktykowanie oczyszczania umysłu w celu przytomniejszego bardziej świadomego spojrzenia na świat nie jest negatywne choć potencjalnie można przez to cierpieć, gdy wydaje się nam że jesteśmy świadomi. Wtedy rodzi się egocentryk, który robi to by być kimś lepszym, pogłębia ego. Oczywiście nie ma nic złego w ego, jeśli postrzegający nie uzna że tak jest.
Nie interesuję się tym dlatego że liczę na jakieś oświecenie, bycie wyższą istotą ponieważ to również jest koncepcja umysłu, ja staram się dostrzec dlaczego na to liczę ja czy kto inny. Gdy się to widzi można dostrzec że wynika to z nieakceptowania tego co jest, a więc jak widzisz wynika coś z tego. Uświadomienie nieakceptowania stanu rzeczy świadczy o słabości, a nie o sile. Dalej dlaczego tego nie akceptuje… itd. Tak wiec interesuje mnie to z powodów czysto praktycznych, a nie wydumanych scenariuszy prowadzących do oświecenia ludzkości pełnej miłości i pokoju czy innych utopijnych wizji.

Prosisz mnie bym ujął to w koncepcję, teorię której zadaniem będzie streszczenie tego co uważam za „jakieś”. Ale to wciąż jest sfera umysłu która naśladuje rzeczywistość nie jest nią. Świadomości która jest ponad umysłem nie można wytłumaczyć umysłem, ponieważ jest ponad nim. Nie przejawia się tym że należy robić tak czy tak, czy że świat jest taki czy taki, ponieważ jest to wciąż twór umysłu.
Jeśli oczekujesz bardziej konkretnej odpowiedzi która może bardziej ciebie zadowoli to po prostu widzę w tym potencjał ponieważ zwyczajnie mało o tym wiemy, wręcz żenująco mało, a jak widzisz leży to u podstaw wszystkiego innego.

Także krótko mówiąc tu nie chodzi o to że mam jakąś teorię odnośnie wszystkiego, tylko próbuje dostrzec dlaczego ją postrzegam i to podejście podciągnij pod każde „robienie”. Jak widzisz jest to tak indywidualne że nie mogę tego komuś narzucić czy przekonać ponieważ taka „racja” się nie sprawdzi w życiu kogoś kto postrzega tylko po przez koncepcje umysłowe. Siłą rzeczy nie jest to też lepsze czy gorsze, po prostu jest i cały urok jest w tym że tylko samemu można to odkryć. To jest w gruncie rzeczy życiem, istnieniem nie można określić jednego słusznego sposobu na przejście życia, dlatego też głupotą by było przekonywanie kogokolwiek do moich przekonań. Coś sprawiło że masz takie, a nie inne przekonania wiec nie masz powodu by akceptować moje ponieważ twoje doświadczenia były inne. Zaczniesz się nad tym zastanawiać, ale to wciąż jest umysłowe wyobrażenie oparte na swoim postrzeganiu, doświadczeniu. Także większą głupotą było by jakbyś to zaakceptował nie mając podstaw by je przyjąć bądź też uznał je za prawdziwe z powodu np. lęku przed życiem które jak już napisałem jest w zasadzie świadomością. Pytanie tylko czy życie jest faktycznie twoje czy po prostu jest, w sensie ty jesteś życiem, a nie koniecznie kimś kto je doświadcza, mimo że tak się wydaje. Nie uważam też że tak jest, ponieważ to nie jest prawda obiektywna, ale względna, która może być prawdziwsza od tej potocznie uznawanej za obiektywną i niezmienną. Postrzegający o tym decyduje, a właściwie nie tyle postrzegający, a postrzeganie.

Powiesz zapewne że jest to wciąż oszukiwanie siebie ponieważ człowiek „zdrowy na umyśle” dostrzega w tym że mimo iż ktoś nie odczuwa cierpienia po przez nie utożsamianie się z ego to i tak z perspektywy zdrowego człowieka jeśli go przeklnę, on się na to godzi, to nie jest ok. Ale wtedy w błędzie jest ten zdrowy ponieważ skoro tamten nie utożsamia się z ego i nie cierpi gdy ktoś powie mu coś przykrego to on jest w błędzie, ponieważ zakłada coś odnosząc się do swojego postrzegania, a ostatecznie nikt nie odczuwa tego cierpienia, wiec ten zdrowy jest w błędzie. Np. reaguje agresją jak on może dawać się tak poniżać, rzecz w tym że nie ma tam nikogo kto mógł by to odczuć.
Jest to oczywiście skrajny przypadek który odzwierciedla to jak to postrzegam. Człowiek jako ego przeminie prędzej czy później, ten drugi nie, ponieważ go tam nie ma, nie ma jednocześnie będąc, a mimo to sposób postrzegania tego pierwszego jest uznawany za prawdziwszy. Jeśli nie uwzględnisz czasu to faktycznie tak jest, ale nieistnienie to oczywiście problem jutra.
Przypominam że myślenie o tym jest wciąż postrzeganiem z perspektywy ego, a wiec odbierane jako najgorsze z możliwych, ale nie dlatego że takim jest tylko dlatego że jest ono najgorsze z punktu widzenia egotycznego umysłu, ponieważ godzenie się na to jest śmiercią ego które niczym żywy organizm chce żyć naszym kosztem.

Poproszę byś też nie brał tych przekonań w sposób skrajnie jednoznaczny bo takie nie są.



P.S. Chyba najdłuższy post jaki napisałem na tym forum :P .
  • 0

#39

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zacznę od środka :)

Zapomniałeś dodać „według ciebie”, to jest twoja koncepcja, tak samo jak moja jest moja.


Nic nie zapomniałem. Jestem akurat tą osobą, która na forum co chwilę pisze "według mnie", "wydaje mi się", "myślę, że". Ale nie można tego powielać w każdym zdaniu. Dlatego zacząłem posta poprzedniego wyraźnie pisząc to:

Ja się trzymam pewnych korzeni swojej wiary jaką wyznacza ewolucja wszechświata.

Ty masz swoją wiarę, ja swoją i o tym właśnie piszemy. Ja przedstawiłem swoją a Ty swoją.

Generalnie nie podałeś korzenia ale po Twoich wypowiedziach domyślam już się jaki on jest. Podam kilka cytatów, które na to wskazują:

"a zjawiska o których mowa są po za wymiarem umysłowym"
"Ale co innego jest rzeczywistość, a co innego interpretacja rzeczywistości którą ludzie uważają za rzeczywistość."
"Patrzył na formę myślową, która zapewne jak przypuszczał jest światem, ale tak naprawdę nie, to jest myśl o świecie."
"Do celu się dochodzi ustanawiając go bądź gdy ustanowisz go razem z innymi, obiektywnie nie ma czegoś takiego jak cel, musi być ktoś lub coś co go ustanowi. To że wszechświat się komplikuje i „dąży do tego” jest stwierdzeniem które wysuwamy na podstawie tego co widzimy, ale nie możemy tego wiedzieć, wiedzieć że to jest ostatecznym celem. Choć w obecnym punkcie nim jest, dla nas."

Nie będę dalej cytował, tylko przejdę do tego o co mi chodzi.

Generalnie są 3 główne kanony wiary + indywidualnymi odłamami z nimi powiązane.
1. Ewolucja
2. Bóg
3. Matrix

Od razu zapewniam Cię, że nie chodzi o szufladkowanie, jest wielu Bogów w których ludzie wierzą, jest wiele teorii ewoucji i jej biegu, i jest wiele teorii życia w matrixie. To są indywidualne odłamy. Ale też nie da się jednocześnie być we wszystkim po trochu. To by było niedorzeczne. Obierając pewne korzenie, później w rozmowie odrzuca się argumenty oponenta. Bo już na etapie korzenia wykluczają się one.

Twoje wypowiedzi jasno wskazują na wariant nr. 3 ponieważ nie skupiasz się na niczym poza umysłem. Cały świat zewnętrzny to tylko kilka % Twoich wypowiedzi. Oczywiście takim odłamem o cechach wspólnych, który nas łączy jest np. odrzucanie rzeczy niedoświadczalnych, czyli magii itp. Czyli nasze wiary powstają z doświadczeń, przemyśleń i zdobytej wiedzy. Mimo, że się różnią. Bo wiadomo te 3 cechy co wymieniłem same z siebie powodują różnicę.

Teraz Ci pokaże jak ważne jest ustalenie korzenia w postrzeganiu otoczenia:

To są moje domysły, myśli które nigdy nie oddadzą esencji tego co w istocie ma miejsce w stanie całkowitej uważności, czystej świadomości, ponieważ teraz w tym momencie używam umysłu by choćby napisać ten tekst, a zjawiska o których mowa są po za wymiarem umysłowym, pisząc inny wymiar mam na myśli bardziej metaforyczne znaczenie tego słowa, choć też nie do końca. Inny wymiar postrzegania, ale cały czas fizyczny świat pozostaje oczywiście ten sam.


W moim korzeniu nie ma żadnych głębszych świadomości, a wszystkie stany skupiania się na wnętrzu są tym samym. Wynika to z ewolucji, czyli najpierw była część fizyczna a później umysłowa. Powstanie świadomości i tych myśli o których tak lubisz pisać i ego o którym też lubisz pisać, to u mnie kolejne kroki dające więcej narzędzi do dalszej komplikacji. To są te etapy gdzie po czasie spoglądam na inne zwierzęta i widzę, widzę jak wiele mi dały te narzędzia by zrobić gigantyczny skok w przód w stosunku do innych form życia.

Nie, to jest esencją nie oszukiwania siebie. Oczywiście potencjalnie. Niektórzy wykorzystują tego typu praktyki na pokaz by dowartościować się i wtedy twoje stwierdzenie jest prawdą.
Czy też wykorzystują do ucieczki od rzeczywistości, ja tego nie popieram. Ale co innego jest rzeczywistość, a co innego interpretacja rzeczywistości którą ludzie uważają za rzeczywistość.


Tylko w matrixie nie jest oszukiwaniem siebie, bo tam się skupia człowiek na wnętrzu wyłącznie. W ewolucji świat zewnętrzny jest tym właściwym, więc skupianie się tylko na wnętrzu jest oszukiwaniem.

Prowadzi do zmylenia siebie i udowadnia że możesz przestać czuć ciało ;) . Po za tym to co opisujesz to uśpienie świadomości, a nie głębsza świadomość. Jak ze snem, tracisz świadomość ciała, myśli, aż w końcu świadomość że jesteś świadomy, po czym zasypiasz.


Tak jak wyżej, wszystkie stany skupiania się na wnętrzu sprowadzają się tego samego. By rozróżniać jakieś kolejne lvl'e wewnętrzne musiałbym odrzucić swój korzeń.

Żaby stwierdzić ze coś warto lub nie warto musi być względem czegoś, rozumiem że masz na myśli ego lub wyobrażenie swojego życia którym chcesz żyć, ok. z takiej perspektywy faktycznie widocznie nie warto. Gdyby było warto to byś przecież powiedział.


Tu jest jedna z większych różnic jaka wynika z obranego korzenia. Nie warto bo po przemyśleniach przyjąłem wiarę w ewolucję, i to że nie ma żadnych lvl'i wewnętrznych, czyli jasne jest, że zacząłem czas poświęcać na zewnątrz. W koncepcji matrixa, wnętrze jest tym właściwym torem i wtedy owszem warto.

Mój pies gdy patrzy w lustro poznaje siebie. Cholera jak to się dzieje? On wie że jest, tylko nie używa do tego słów, nieco inna logika i nieco prostsza, nie pełna, a dlaczego? Bo nie wie że myśli. Świadomość ogniskuje się na tym co na zewnątrz przez to nie ma świadomości umysłu, siłą rzeczy nie wie jak z niego korzystać. Widzi że jest obdzielony od reszty, ale nie kwestionuje tego co jest, nie bawi się myślami (nie stwierdza „jestem obdzielony” ponieważ nie wie że można być nie-oddzielonym), dla niego to się po prostu dzieje. Zdaje sobie sprawę z tego co go otacza, ale nie postrzega myśli i siłą rzeczy nie wykorzystuje ich świadomie.
Człowiek doszedł do tego poziomu ponieważ w końcu pojawił się człowiek który dostrzegł wewnętrzny wymiar siebie, swoich myśli.
Jestem ja i świat, czym jest ten świat? Rozpatrując to pytanie nie odnosił się do świata który widział (drzewo czy krzak który widział przed sobą w momencie myślenia) ale do myśli, wyobrażenia na które skierował swoją świadomość. Patrzył na formę myślową, która zapewne jak przypuszczał jest światem, ale tak naprawdę nie, to jest myśl o świecie.


Co do psa to dobrze, że chociaż na chwilę wracamy na zewnątrz :) Otóż pytanie czy pies widzi w lustrze siebie, czy tylko innego psa z którym by się pobawił. Na wikipedii pisze, że z szympansami chodziło o to, że widząc się w lustrze wycierały sobie z twarzy plamę. Jestem ciekaw jak to zrobił pies...jaki dał znak, że to on. Mój kot np. ucieka od lustra, nie chce w nie patrzeć, dziwnym trafem pokrywa się to z jego zachowaniem odnośnie innych kotów, bo jak widzi dzikiego kota to ucieka w mgnieniu oka.

Jestem ja i świat, czym jest ten świat? Rozpatrując to pytanie nie odnosił się do świata który widział (drzewo czy krzak który widział przed sobą w momencie myślenia) ale do myśli, wyobrażenia na które skierował swoją świadomość. Patrzył na formę myślową, która zapewne jak przypuszczał jest światem, ale tak naprawdę nie, to jest myśl o świecie.


Myśl o świecie nie może funkcjonować w ewolucji. W matrixie wszystko co nas otacza może być tylko myślą. Ale w ewolucji sporo rzeczy co nas otacza powstało przed nami. Czyli nie mogło być myślą w mojej głowie.

Zapomniałeś dodać „według ciebie”, to jest twoja koncepcja, tak samo jak moja jest moja. Równie dobrze celem może być uświadomienie wszechświata przez samego siebie, a komplikacja może być jedynie narzędziem które to umożliwi. Rzecz w tym że nie możesz określić co jest celem dopóki do niego niedojdzie, lub cel jest przez ciebie ustanowiony. Do celu się dochodzi ustanawiając go bądź gdy ustanowisz go razem z innymi, obiektywnie nie ma czegoś takiego jak cel, musi być ktoś lub coś co go ustanowi. To że wszechświat się komplikuje i „dąży do tego” jest stwierdzeniem które wysuwamy na podstawie tego co widzimy, ale nie możemy tego wiedzieć, wiedzieć że to jest ostatecznym celem. Choć w obecnym punkcie nim jest, dla nas.


Otóż nie. Cel może wynikać z obserwacji. Ja mogę obserwować Ciebie i Twoje zachowania i na tej podstawie ustalić Twój cel, do czego zmierzasz. Uświadomienie wtórne też nie pasuje do ewolucji. Prostsze formy życia, i formy martwe muszą istnieć bym ja mógł żyć. To znaczy, że cały wszechświat nigdy nie będzie świadomy, bo to oznacza, że każda jego cząstka musiała by ulec daleko idącej komplikacji by wypełnić się świadomością. Nośniki świadomości żywią się jednak prostszymi elementami wszechświata. Gdyby miała pozostać tylko sama świadomość bez żadnych innych form we wszechświecie, to nie miała by jak przetrwać. Oczywiście co innego w matrixie, tutaj wszystko co nas otacza może być tylko mało znaczącym elementem i może ulegać dowolnym zmianom bo życie właściwe jest gdzie indziej.

Komplikacja dla samej komplikacji może być bardziej bezsensowna niż ci się wydaje.


Dokładnie tak. Ale tylko w wierze matrixa gdzie świat jest tylko myślą o świecie. W ewolucji komplikacja nie musi mieć żadnego sensu. Była przede mną, ja jej nie tworzyłem, więc nie oceniam jej sensu, ja dostałem elementy wynagrodzenia by w niej uczestniczyć.

A więc fundamentem tego przekonania jest strach przed tym że utracisz chęć do życia?
Zauważ że są też negatywne stany które życie odbierają.


Ani trochę. Jest tak jak napisałem, czyli pozytywne rzeczy są motorem napędowym. Pozytywne rzeczy zawsze występują i nie są trudne do znalezienia. Więc niepotrzebny jest tu strach przed ich utratą. Tracąc jedne możemy zdobyć inne. Oczywiście duże nasilenie negatywnych stanów życie odbierają, ale jest to skromniutki ułamek całej populacji. Jeżeli ewolucja doszła do takiego etapu, że na tyle miliardów ludzi, tylko garstka popełnia samobójstwo to tylko pogratulować efektu. Przyznam szczerze, że nie wiem czy ma to jakiekolwiek znaczenie w matrixie, gdzie życie docelowe jest gdzie indziej.

Prosisz mnie bym ujął to w koncepcję, teorię której zadaniem będzie streszczenie tego co uważam za „jakieś”. Ale to wciąż jest sfera umysłu która naśladuje rzeczywistość nie jest nią. Świadomości która jest ponad umysłem nie można wytłumaczyć umysłem, ponieważ jest ponad nim. Nie przejawia się tym że należy robić tak czy tak, czy że świat jest taki czy taki, ponieważ jest to wciąż twór umysłu.
Jeśli oczekujesz bardziej konkretnej odpowiedzi która może bardziej ciebie zadowoli to po prostu widzę w tym potencjał ponieważ zwyczajnie mało o tym wiemy, wręcz żenująco mało, a jak widzisz leży to u podstaw wszystkiego innego.
...
Poproszę byś też nie brał tych przekonań w sposób skrajnie jednoznaczny bo takie nie są.


No właśnie to jest chyba lepszy przykład niż wcześniejsze różnic korzeniowych. W ewolucji rzeczywistość była przede mną i moim umysłem. A świadomość jest wytworem ewolucji i nie jest ponad niczym. A Ty piszesz dokładnie tak jak w koncepcji matrixa, czyli świadomość jest gdzieś ponad wszystkim a to co widzimy to tylko sfera umysłu. Czyli rozumiem, generalnie dopiero zgłębiasz co jest po tej właściwej stronie życia. Nie masz dla mnie jeszcze odpowiedzi, gdzie jest ta właściwa świadomość. Ta koncepcja jest ciekawa i pewnie równie prawdopodobna jak inne, powiedzmy tak na podstawie własnych doświadczeń, w niektórych miejscach podobnych a może i spójnych, obraliśmy różne interpretacje postrzegania otoczenia. Bo jak piszesz postrzegający o tym decyduje, i dlatego mnie po prostu dalej będzie ciekawić co nowego u Ciebie. Mimo, że moja koncepcja wszechświata jest zupełnie inna to chętnie czytam takie przemyślenia jak Twoje bo nie uważam ich za jak to napisałeś oszukiwanie. Musisz rozróżnić, wyraz "oszukiwanie" w przedstawionej przeze mnie koncepcji wiary, a wyraz "oszukiwanie" w ocenie innej wiary. Przedstawiając koncepcje przeciwną, używam jasnych klarownych zwrotów by pokazać różnicę pomiędzy naszymi koncepcjami. Natomiast w ocenie Twojej wiary bez odniesień do mojej, nie używam żadnych deprecjonujących stwierdzeń. Ponieważ wszystko jest tylko wiarą, i nie mam możliwości wykluczyć ani koncepcji boskiej ani koncepcji matrixa. Najlepiej więc być na czasie i orientować się we wszystkich. Natomiast to co przedstawiłeś nie jest dla mnie wystarczające bym to przyjął jako własną wiarę, i tu nie chodzi o żadne ego, tylko o to, że Twoja wiara jest jeszcze dalece nieskończona. Otóż piszesz, że wiemy na ten temat żenująco mało, i tu pojawia się ten etap w którym ja udałem się w stronę ewolucji, dlatego że ja uznałem iż wiemy tyle bo nic tam głębiej nie ma. Określenie tego czy to jest mało czy dużo, to wiesz, tak szczerze to nie masz punktu odniesienia. Równie dobrze to co wiemy może być kresem i więcej się nie dowiesz. Ale jednocześnie będę czekać na dalsze Twoje doświadczenia czy odnalazłeś już ten ukryty potencjał.
  • 1

#40

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Po pierwsze sory za długie przerwy z odpisywaniem ale ciężko u mnie z czasem ostatnio na płaszczyźnie którą uważasz że ignoruje :P .

Generalnie są 3 główne kanony wiary + indywidualnymi odłamami z nimi powiązane.
1. Ewolucja
2. Bóg
3. Matrix

Od razu zapewniam Cię, że nie chodzi o szufladkowanie, jest wielu Bogów w których ludzie wierzą, jest wiele teorii ewoucji i jej biegu, i jest wiele teorii życia w matrixie. To są indywidualne odłamy. Ale też nie da się jednocześnie być we wszystkim po trochu. To by było niedorzeczne. Obierając pewne korzenie, później w rozmowie odrzuca się argumenty oponenta. Bo już na etapie korzenia wykluczają się one.

No właśnie wykluczają się więc dlaczego miałbym obierać którąkolwiek. To są koncepcje które prawdopodobnie są błędne. Nie lubię układać teorii do wszystkiego ponieważ jedyne co one dają to negują, zamykają jakiś aspekt rzeczywistości określając jego nieistotność. Teoria matrixa zamyka człowieka na świat zewnętrzny, ewolucji na wewnętrzny, a boga na poglądy innych ludzi. Nie wspominając że prawdopodobnie wszystkie są błędne.

Przykład:
Siedzi dwóch gości powiedzmy 1000r.p.n.e. i próbują dociec jaka jest natura słońca. Jeden mówi: pojawia się i znika, rano się rodzi wieczorem umiera, później rodzi się następne i też umiera drugi natomiast: nie masz racji słońce dalej świeci tylko po prostu zapada się pod ziemie, a później się z niej wyłania.
Jak widzisz obie koncepcje się wykluczają i wcale nie muszę obierać jakiejkolwiek, a jeśli już to zdaje sobie sprawę że obecnie może to być niepoznawalne, wynikać z ograniczonej perspektywy. Tak więc wcale nie sadzę by obranie jakiejkolwiek było niedorzeczne ponieważ nie głoszę żadnej teorii choćby dlatego że mój umysł nie jest tak elastyczny jak np. niektórych fizyków czy filozofów, jednak mogę czegoś doświadczyć i to już daje mi podstawy by cos przypuszczać, ale nie mogę opierać się jedynie na przypuszczeniu. Jednak stan medytacyjny, stan uważności jest tak odmienny i głęboki że sam fakt doświadczania go jest czymś czego doświadczam niezależnie od tego czy moje poglądy są słuszne czy nie i jakie są, to zjawisko uniwersalne. Moje poglądy nie kształtują intensywności doświadczenia czystej świadomości, ponieważ nie są tworem umysłu. To nie jest wmawianie sobie czegoś na zasadzie siedzisz i szukasz myśli by określić jakie to jest wspaniałe, człowiek siedzi i to się po prostu dzieje bez myśli.

Uważasz że to oszukiwanie siebie, ale jak można oszukiwać siebie nie wmawiając sobie czegoś? Z tej perspektywy człowiek wmawia sobie że jest kimś, że świadomość nie jest niczym istotnym. Więc kto tu się oszukuje.
Gdy postrzegasz po przez umysł etykietujesz wszystko, określasz że jest jakieś. W twoim przepadku świadomość jest etykietą, nie muszę nic więcej wiedzieć doświadczyć esencji. Kolor czerwony, umysł mówi no jest, nic z tego nie wynika dla mnie idziemy dalej, czysta świadomość pozwala dotknąć głębi czerwieni, tak samo jak oczyszczając umysł dostrzegasz głębię życia. Ludzie żyją w świecie etykiet, osadów narzuconych po przez umysł i gdy ktoś postanowi na chwilę z tego wyjść ludzie powiedzą że się oszukuje ponieważ nie etykietuje tego co widzi, a doświadcza takim jakie jest.

Nie wiem czy wszystko jest myślą, umysłem choć wątpię tak samo jak nie wiem czy świat zewnętrzny jest bardziej realny od wewnętrznego, mimo że z punktu widzenia po przez umysł jest.
Widzę natomiast że słońce wschodzi i zachodzi. Analogicznie widzę że istotność świata zewnętrznego i wewnętrznego jest zależna jedynie od obserwatora i z obu punktów ten drugi „oszukuje” sam siebie.
Nie wybieram który pogląd jest słuszniejszy, lepiej odzwierciedla rzeczywistość, ale mogę przypuszczać że zarówno to co wewnątrz jak i na zewnątrz jest niemal tym samym, rządzi się podobnymi prawami. Tutaj forma i tutaj formy, te przemijają i te też, ta może być potencjalnie prawdziwą i ta też. Tak więc nie uważam że wszystko jest umysłem, ale uważam że jest cos takiego jak świadomość (ale nie jest czymś), której kierunek zogniskowania decyduje o tym co uważamy za istotne i prawdziwe. To że większość uważa że świat zewnętrzny jest prawdziwszy nie musi oznaczać że jest.

W moim korzeniu nie ma żadnych głębszych świadomości, a wszystkie stany skupiania się na wnętrzu są tym samym.

No właśnie dla ciebie. Postrzeganie, myślenie o strukturze rzeczywistości też odbywa się w rzeczywistości dlaczego tego nie uwzględniasz. Rozumiem że dlatego bo według twojej teorii to nieistotne, teoria zamyka ciebie na inne mniej istotne jak uważasz aspekty, ale to wciąż dzieje się w obrębie rzeczywistości. Tak wiec siłą rzeczy twoja teoria z pewnością trafnie określa rzeczywistość bo widać że głupi nie jesteś, ale rzeczywistość pozbawioną obserwatora, stąd przeświadczenie że go nie ma, lub że jest nieistotny. Nie dostrzegasz tego ponieważ twoja teoria tego nie dotyczy. Umysł nie widzi powodu bu zogniskować świadomości na wnętrzu bądź też wyłączyć myślenie, by doświadczyć jej jako przestrzeni. Ta sfera dla ciebie nie istnieje wiec masz racje z twojego punktu widzenia nie ma nic ciekawego w zgłębianiu się w ten temat.

Powstanie świadomości i tych myśli o których tak lubisz pisać i ego o którym też lubisz pisać, to u mnie kolejne kroki dające więcej narzędzi do dalszej komplikacji

Ale świadomość nigdy nie powstaje bo nie jest czymś. Umysł powstaje, ciało powstaje świadomość nie. Świadomość nie jest skutkiem wykształcenia mózgu, umysł jest jego skutkiem. Świadomość nie jest czymś co uzyskujesz po przez osiągniecie jakiegoś punktu krytycznego za pomocą intelektu. Nie mam na myśli świadomości w sensie psychologicznym ale głębszym jak już pisałem parę postów wcześniej.

To są te etapy gdzie po czasie spoglądam na inne zwierzęta i widzę, widzę jak wiele mi dały te narzędzia by zrobić gigantyczny skok w przód w stosunku do innych form życia.

To jest świadomość w psychologicznym znaczeniu tego słowa. Ogniskujesz właściwą świadomość na myślach które powstały z tego co zaobserwowałeś po przez umysł.

Tylko w matrixie nie jest oszukiwaniem siebie, bo tam się skupia człowiek na wnętrzu wyłącznie. W ewolucji świat zewnętrzny jest tym właściwym, więc skupianie się tylko na wnętrzu jest oszukiwaniem.

Nie pisałem nigdzie by się skupiać na wnętrzu. Napisałem że „ja” widzę potencjał w dostrzeżeniu go. Uważam że nie ma podstaw by umniejszać istotności którejkolwiek, jest to kwesta wyboru. Z twojej perspektywy jest to oszukiwanie się, ale dlaczego z mojej nie? Twoja teoria powie że się po prostu mylę. Ale w tym sęk że świadomość nie jest czymś co mogę sobie wmówić, a twoja teoria już tak. Wiec co jest prawdziwsze?

Co do psa to dobrze, że chociaż na chwilę wracamy na zewnątrz Otóż pytanie czy pies widzi w lustrze siebie, czy tylko innego psa z którym by się pobawił.

Mój pies żywo reaguje na inne psy, albo chce się bawić i skacze wokoło lub jest agresywny, nigdy obojętny, przy lustrze patrzy na siebie i po prostu siedzi. Co ciekawe raz przyuwarzyłem że w odbiciu lustra gdy dostrzegł żarcie na stole w kuchni będąc do niego odwróconym, ruszył w kierunku stołu licząc że ktoś go poczęstuje. Nie tylko zdaje sobie sprawę że on jest w odbiciu, ale po części kojarzy jak można je wykorzystać. Coś jest za nim coś jest przed nim w lustrze mimo że jest płaskie.

Mój kot np. ucieka od lustra, nie chce w nie patrzeć, dziwnym trafem pokrywa się to z jego zachowaniem odnośnie innych kotów, bo jak widzi dzikiego kota to ucieka w mgnieniu oka.

No cóż nie chce obrazić twojego kota ;] .

Czyli rozumiem, generalnie dopiero zgłębiasz co jest po tej właściwej stronie życia. Nie masz dla mnie jeszcze odpowiedzi, gdzie jest ta właściwa świadomość.

Pisząc że nie wiemy nie pisze (po raz kolejny z reszta powtarzam) że nie wiemy w sensie teraz, że za mały umysł czy niedokładna koncepcja, ponieważ to nie jest sferą umysłu. By tego doświadczyć nie można jednocześnie o tym myśleć. Można w tym stanie myśleć ale nie o tym, ponieważ to nie jest wtedy tym.
Przypuszczam że nigdy nie doświadczyłeś tego ponieważ cały czas wszystko określasz po przez umysł, a umysł który jest jak sam zresztą twierdzisz narzędziem ewolucyjnym które ma zapewnić przetrwanie, nic po za tym. Wykorzystujesz go do tworzenia koncepcji i poznania świata ale nic więcej, widzę że nie wiesz o czym mówię ponieważ nie masz kontrastu, wszystko co znasz odbywa się w sferze umysłu wiec ta rozmowa chyba do niczego nie prowadzi ale mimo wszystko miło się gadało dzięki za poświecony czas :) .
  • 0

#41

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Generalnie rzecz ujmując sęk w tym, że z Twoich wypowiedzi jasno wynika, że swoimi doświadczeniami nigdy nie będziesz w stanie się podzielić z innymi. Bo wszyscy wokół określają wszystko poprzez umysł, a tylko Ty widzisz coś inaczej niż reszta. W tym kontekście pozostaje mi się zgodzić, nigdy taka rozmowa do niczego nie doprowadzi z prostego powodu. Rozmowa to dyskusja między ludźmi a do tego używa się umysłu. Krótko mówiąc nigdy nie podzielisz się niczym co wedle Ciebie jest poza umysłem. Tym samym nie rozumiem co tak naprawdę robisz na forum dyskusyjnym, gdzie używa się właśnie umysłu do dyskusji.

Bo tak w sumie cokolwiek bym nie napisał, to od razu masz odpowiedź uniwersalną która brzmi -> moje znaczenie jest głębsze. Głębsze, głębsze, głębsze i tak głębokie że i tak go nie opiszę bo to nie sfera umysłu. No to w sumie, zakiś zamknięty klasztor wita, ale tutaj jednak jest takie miejsce gdzie tylko umysł gra rolę, jest to forum, gdzie używa się znaków w języku polskim do komunikacji, samo to już sprawia, że tylko umysł tu istnieje.

Użytkownik Xellos edytował ten post 05.12.2011 - 17:17

  • 0

#42

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tym samym nie rozumiem co tak naprawdę robisz na forum dyskusyjnym, gdzie używa się właśnie umysłu do dyskusji.

Żeby dyskutować, ale nie koniecznie po to żeby wygrać dyskusje tylko po to żeby zobaczyć jak inni postrzegają dany problem. Rozumiem że dla ciebie cel jest prosty wygrać dyskusje to czy jest coś prawdą schodzi na dalszy plan. Jaką broń teraz wyciągniesz? Sarkazm? A no tak już był.

Bo tak w sumie cokolwiek bym nie napisał, to od razu masz odpowiedź uniwersalną która brzmi -> moje znaczenie jest głębsze. Głębsze, głębsze, głębsze i tak głębokie że i tak go nie opiszę bo to nie sfera umysłu.

No to co proponujesz? Mam to zignorować na potrzeby dyskusji, no zastanów się. Dyskutujemy po to żeby wygrać dyskusję czy po to żeby lepiej odzwierciedlić co jest prawdą. Rozumiem że może cię to irytować bo chyba zwykłeś wszystko wyjaśniać po przez właśnie umysł, ten ma racje ten nie itp. żeby to było takie proste. W innych dziedzinach historii, geografii, matematyce czy czymkolwiek innym umysł się sprawdza, ale jak dotykasz czegoś co jest z nim powiązane to jak to sobie wyobrażasz?

No to w sumie, zakiś zamknięty klasztor wita, ale tutaj jednak jest takie miejsce gdzie tylko umysł gra rolę, jest to forum, gdzie używa się znaków w języku polskim do komunikacji, samo to już sprawia, że tylko umysł tu istnieje.


Umysł nie określa istoty czegoś, a jedynie określa działanie, określa dany problem że jest „jakiś”. Jeśli dotykamy problemu świadomości to nie płacz że umysł który jest w niej, wynika z niej jest też jej podporządkowany i zwyczajnie rozpatrując ten problem po przez myślenie o nim spełzniesz na niczym. Wydajesz się mieć pretensje do mnie i sprowadzasz problem do mojej osoby tak jak by to mała być moja wiana że jest jak jest. Przestań płakać i sam to sprawdź.

Użytkownik Ladd edytował ten post 05.12.2011 - 19:49

  • 0

#43

Hologram.
  • Postów: 735
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Bardzo zła
Reputacja

Napisano

Dexter


Daj mi numer swojego konta to ci podrzuce troche szmalu :mrgreen:

Ja na biede narzekać nie moge, mam naprawdę dużo kasy bo pracuje. Jest mnóstwo sposobów żeby zarabiać pieniądze, nawet przez neta. Załóż własną stronę, wymyśl coś ciekawego, załatw reklamy od reklamodawców (sieci afilacyjne). Jeśli znajdziesz dobry pomysł, to na tym można zarabiać naprawdę dobre pieniądze. Życzę ci żebyś się nie poddawał bo na tym polega rozwój duchowy. Ja staram się medytować codziennie, odrzucam szaty codzienności. Twoja ścieżka jest bardzo wyboista, ale pordzisz sobie.
  • 0

#44

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Żeby dyskutować, ale nie koniecznie po to żeby wygrać dyskusje tylko po to żeby zobaczyć jak inni postrzegają dany problem. Rozumiem że dla ciebie cel jest prosty wygrać dyskusje to czy jest coś prawdą schodzi na dalszy plan. Jaką broń teraz wyciągniesz? Sarkazm? A no tak już był.


Dyskusja może tylko opierać się w ramach języka, którym się posługujemy. Jeżeli twoje definicje świadomości wybiegają poza ten język to na czym ma polegać dyskusja ? A prawda jest jak d...każdy ma swoją. Tak czy siak brawo, spróbowałeś określić mój cel, mimo że wcześniej twierdziłeś iż tak nie można :)

No to co proponujesz? Mam to zignorować na potrzeby dyskusji, no zastanów się. Dyskutujemy po to żeby wygrać dyskusję czy po to żeby lepiej odzwierciedlić co jest prawdą. Rozumiem że może cię to irytować bo chyba zwykłeś wszystko wyjaśniać po przez właśnie umysł, ten ma racje ten nie itp. żeby to było takie proste. W innych dziedzinach historii, geografii, matematyce czy czymkolwiek innym umysł się sprawdza, ale jak dotykasz czegoś co jest z nim powiązane to jak to sobie wyobrażasz?


Jak to co proponuje ? Napisałem szczerze jak to widzę, że nie jesteś zdolny do przekazania tego co chcesz za pomocą języka polskiego. Na co strzelasz fochy i walisz mi tu jakieś personalne wycieczki o płaczu i wygranej. Pamiętaj to nie wynikło z moich przemyśleń tylko twoich. To z twoich zdań wynikło, że nie da się tego opisać za pomocą umysłu, co byś chciał przekazać a ja to tylko podsumowałem.

Umysł nie określa istoty czegoś, a jedynie określa działanie, określa dany problem że jest „jakiś”. Jeśli dotykamy problemu świadomości to nie płacz że umysł który jest w niej, wynika z niej jest też jej podporządkowany i zwyczajnie rozpatrując ten problem po przez myślenie o nim spełzniesz na niczym. Wydajesz się mieć pretensje do mnie i sprowadzasz problem do mojej osoby tak jak by to mała być moja wiana że jest jak jest. Przestań płakać i sam to sprawdź.


To twój światopogląd. Nie płacze z tego powodu bo ja tak nie uważam. Nie mam żadnych pretensji, więc powtórzę ponownie -> jest forum, jest język polski i to jest tutaj korzeniem. To nie jest teoria, to nie jest koncepcja ani nic błędnego. Tylko fakty. Jak się nie zgadzasz to wykaż, że forum nie jest forum i nie piszemy w języku polskim. A jeśli się zgadzasz to oczywistym jest, że za pomocą języka polskiego, którym operuje umysł nie opiszesz twoich głębokich doświadczeń. Jak nadal nie rozumiesz to wcisnę cytat:

"Kolor czerwony, umysł mówi no jest, nic z tego nie wynika dla mnie idziemy dalej, czysta świadomość pozwala dotknąć głębi czerwieni, tak samo jak oczyszczając umysł dostrzegasz głębię życia."

Głębia czerwieni, głębia życia -> nikomu z czytających forum nic to w sumie nie powie, co takiego tam doświadczyłeś

albo inny zwrot:

doświadczyć esencji :)

Nawet jak ktoś napisze to samo, nie ma żadnej pewności, że myślicie o tym samym. Innymi słowy:

X: cześć dzisiaj miałem głęboką medytację
Y: o to ja często takie miewam
X: ale wiesz tym razem miałem bardzo głębokie doświadczenia
Y: ja też mam głębokie doświadczenia
X: a jakie ?
Y: nie da się tego opisać za pomocą umysłu
X: to takie jak moje, też się nie da
Y: ale są głębokie
X: no są głębokie
Y: to chyba doświadczamy tego samego
X: chyba tak

Nigdy nie będziesz mieć pewności, czy osoby X,Y doświadczają tego samego, czy może zupełnie czegoś innego. To czy coś jest głębokie jest tylko subiektywnym odczuciem tego co doświadcza. Ponieważ to nie opisywalne za pomocą języka w którym się komunikujemy. Więc nie ma tu żadnej jednej prawdy, tylko jak już wspomniałem jest jak d...każdy ma swoją. Chociaż poprzez podobną wiarę, osoby X,Y mogą uznać, że prawda też jest wspólna. Gdyż na podstawie naszej wiary umysł będzie próbować definiować owe doświadczenia za pomocą słów tak jak w powyższej zmyślonej rozmowie. Przy rozbieżnej wierze, osoby X,Y już od początku mogą mieć odmienne podejście do owych doświadczeń.

Zresztą ja już nic nie muszę dodawać, mogę cię cytować jako twoje własne odpowiedzi np. napisałeś tak:

Zaczniesz się nad tym zastanawiać, ale to wciąż jest umysłowe wyobrażenie oparte na swoim postrzeganiu, doświadczeniu.


To przecież dokładnie potwierdza to co napisałem powyżej. Wydaje mi się, że generalnie tobie pasują te wszystkie wyszukane twierdzenia w odniesieniu do mnie, ale jak odwróciłem je w twoją stronę to foch. Otóż nie to działa w obie strony. Cała twoja prawda to tylko umysłowe wyobrażenie oparte na swoim postrzeganiu i doświadczaniu.
  • 0

#45

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dyskusja może tylko opierać się w ramach języka, którym się posługujemy. Jeżeli twoje definicje świadomości wybiegają poza ten język to na czym ma polegać dyskusja ?

Na tym jak samemu odczuć to co nią jest i określić jak ją widzi kto inny i wszystko inne co z nią związane, ale nie jest nią.

Tak czy siak brawo, spróbowałeś określić mój cel, mimo że wcześniej twierdziłeś iż tak nie można

Czy na pewno tak napisałem. Przeczytaj jeszcze raz, a potem pisz.

Jak to co proponuje ? Napisałem szczerze jak to widzę, że nie jesteś zdolny do przekazania tego co chcesz za pomocą języka polskiego.

Ale co ja mam ci przekazywać? Odpowiedz bo ja ciągle powtarzam że nie próbuje cię do niczego przekonać już chyba po raz trzeci pisze że do tego dochodzi się samemu i jedynie piszę na podstawie swoich osobistych przemyśleń jak ja to widzę i pisze o moich doświadczeniach!To ty chcesz żebym ciebie przekonał nie ja.

Na co strzelasz fochy i walisz mi tu jakieś personalne wycieczki o płaczu i wygranej.

A to ze ciągle używam słowa ego, umysł, a to że siedzę na forum nie wiadomo po co, a to że coś tam… więc się odgryzłem.

Pamiętaj to nie wynikło z moich przemyśleń tylko twoich. To z twoich zdań wynikło, że nie da się tego opisać za pomocą umysłu, co byś chciał przekazać a ja to tylko podsumowałem.

Nie można ująć doświadczenia ale to co z tego stanu wynika i jak w niego wejść, wszystko zo z nim związane już tak. Poza nim samym.

To twój światopogląd. Nie płacze z tego powodu bo ja tak nie uważam. Nie mam żadnych pretensji, więc powtórzę ponownie -> jest forum, jest język polski i to jest tutaj korzeniem.
To nie jest teoria, to nie jest koncepcja ani nic błędnego. Tylko fakty. Jak się nie zgadzasz to wykaż, że forum nie jest forum i nie piszemy w języku polskim.

Mogę pisać w języku polskim o kolorze czerwonym nie mogę jedynie opisać jego jako doświadczenia (esencji, głębi tych słów używam bo pasują najlepiej). Łapiesz czy dale będziesz przeinaczał to co piszę.

A jeśli się zgadzasz to oczywistym jest, że za pomocą języka polskiego, którym operuje umysł nie opiszesz twoich głębokich doświadczeń. Jak nadal nie rozumiesz to wcisnę cytat:

Głębia czerwieni, głębia życia -> nikomu z czytających forum nic to w sumie nie powie, co takiego tam doświadczyłeś

Wypowiadasz się w imieniu wszystkich forumowiczów? Owszem nie powie, ale wskaże kierunek jakby kogoś to zainteresowało, a jeśli ktoś tego doświadczył pozna o co chodzi.

Chociaż poprzez podobną wiarę, osoby X,Y mogą uznać, że prawda też jest wspólna. Gdyż na podstawie naszej wiary umysł będzie próbować definiować owe doświadczenia za pomocą słów tak jak w powyższej zmyślonej rozmowie.

Jeśli wejdziesz w to, to jak umysł może definiować doświadczenie którego sama obecność wyklucza doświadczenie tego. Nie ma po prostu logiki w tym co piszesz. To doświadczenie jest czyste nie ma w nim interpretacji umysłowej czy personalizowania, jest pozbawione interpretacji.

Zresztą ja już nic nie muszę dodawać, mogę cię cytować jako twoje własne odpowiedzi np. napisałeś tak:

Cytat
Zaczniesz się nad tym zastanawiać, ale to wciąż jest umysłowe wyobrażenie oparte na swoim postrzeganiu, doświadczeniu.


To przecież dokładnie potwierdza to co napisałem powyżej. Wydaje mi się, że generalnie tobie pasują te wszystkie wyszukane twierdzenia w odniesieniu do mnie, ale jak odwróciłem je w twoją stronę to foch. Otóż nie to działa w obie strony. Cała twoja prawda to tylko umysłowe wyobrażenie oparte na swoim postrzeganiu i doświadczaniu.

Masz rację, to są moje koncepcję i dlatego ja ci ich nie narzucam. Rzecz w tym że przeinaczasz je i próbujesz przedstawić w złym świetle, dlaczego? Mogę się jedynie domyślać.

Niczego nie mogę ci udowodnić, ani cię przekonać. Oczekujesz dyskusji czysto umysłowej, mam wyłożyć argumenty których nie mam. Jest to tak ukryte i jednocześnie tak oczywiste że można do tego dojść samemu, a nie po przez rozmowę, dyskusję. Nie masz doświadczeń tego typu więc siłą rzeczy z niczym się nie utożsamiasz. Próbujesz zbić moje poglądy, nawet postawić je przeciwko mnie tak jak bym nie wiedział o czym pisze ok rozumiem, ale przeinaczasz je z potrzeby argumentu. Nie ciekawi cię to na tyle by zgłębić temat opierasz się na umysłowym wyobrażeniu, no cóż tobie nie zależy mnie tym bardziej.

Proponuje na tym zakończyć, bo faktycznie teraz już nic z tego nie wyniknie :/ .

Użytkownik Ladd edytował ten post 06.12.2011 - 01:58

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych