Skocz do zawartości


Zdjęcie

kryzys rozwoju duchowego


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
58 odpowiedzi w tym temacie

#46

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Moim zdaniem z tej dyskusji bardzo dużo już wynikło. Np. to, że zgodziliśmy się w końcu co do tego, że owych doświadczeń nie da się opisać. Z jednej strony sugerujesz, że ja coś przeinaczam a zdanie dalej zgadzasz się ze mną...jak widzisz nic nie przeinaczam. Do tego po prostu doszliśmy w naszej dyskusji, że owych doświadczeń nie da się opisać.

I teraz daj spokój z emocjami i na spokojnie przeczytaj moje wnioski gdzie się różnimy:

Ja uważam, że owe doświadczenia mogą być różne i przez to że nie są opisywalne, tylko poprzez wiarę dwie osoby mogą stwierdzić że są takie same.

Ty uważasz, że każdy kto tego doświadczy doświadcza tego samego i jest to prawda, więc nie trzeba nic tu opisywać tylko samemu doświadczać.

To jest wiara i nic więcej, jedna osoba wierzy, że owej głębi może doświadczyć każdy i będziemy pisać o tym samym, a druga mówi, że każdy może doświadczyć czegoś innego mimo że w opisie języka polskiego będą te same wyrazy do opisu zjawiska.

Więc generalnie ja zmierzam do jakiejś konkuzji tej dyskusji uwzględniając obie strony moją i twoją, a ty mnie aby ciągle posądzasz o złe zamiary, nie chce by ktoś kogoś przekonał, chce aby to zakończyć jakimś rozsądnym postem ukazującym różnicę między nami, dwie wersje. Więc czy z powyższym wnioskiem jesteś w stanie się zgodzić czy dyskutujemy dalej ?

Użytkownik Xellos edytował ten post 06.12.2011 - 12:24

  • 0

#47

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Dobra emocje na bok.

Ja uważam, że owe doświadczenia są tym samym ponieważ są niezależne od osobowości, wolne od interpretacji w momencie doświadczania, wpływa to jakby niezależnie od intencji czy myśli ponieważ ich w tym momencie nie ma,(skoro w momencie doświadczania nie jest czymś wymyślonym dlaczego bym miał uważać że jest), jednakże jednocześnie masz racje ponieważ to co kombinuje się po wyjściu z tego stanu, różne koncepcje i myśli z nim związane są oparte na wierze. Także w pewnym sensie masz racje.


Oczywiście to co wymyślam po wyjściu z tego stanu jest moją interpretacja ponieważ o ile jak już po raz kolejny pisze samego doświadczenia nie można określić to można napisać co należy zrobić z umysłem i jak to wygląda od strony technicznej. Mogę określić jak w niego wejść, (a właściwie czego nie robić by był ponieważ to myślenie jest aktywnością). Tak więc mniej więcej opisze to bo wcześniej tego nie sprecyzowałem.
Mówię cały czas o jednym doświadczeniu jakim jest tzw. (Tu i Teraz) dostrzeżenie chwili obecnej taką jaka jest nie skupiając świadomości na niczym, dosłownie.
Świadomość skupiamy po przez umysł, np. gdy powiedzmy skupiasz świadomość na swoim ciele czujesz je, czujesz że jesteś w nim itd. by wejść w ten stan należy nie ogniskować świadomości na czymś, a więc po prostu nie określać czegokolwiek włączając w to, otoczenie, nasze poczucie ciała, nasze ja, po prostu stan bez koncepcji, dopuszczenie do zaistnienia stanu niewiedzy (jednocześnie w tle jest świadomość tego wszystkiego, ale nie osobowa, nie moje ciało i nie nazywam tego ciałem tylko czymś nieokreślonym przez umysł). Jest to z początku dość trudne ponieważ gdy próbujemy wejść w ten stan pojawiają się myśli typu „czy robię to dobrze” lub „to już” itp. przez co wciąż myślimy. Gdy przestaniemy postrzegać umysłowo wtedy może dojść do zaistnienia tego stanu.
Jako osoba która ciągle coś określa, ocenia i próbuje objąć w ramy (logiczna całość) by wytłumaczyć to zjawisko nie siedzę w tym dłużej jak 10-15 min, ponieważ w końcu pojawia się myśl że „ach tak wiec to tak jest” i wtedy wszystko wraca do normy, często też zdarza mi się wyjść z tego po uświadomieniu sobie ile czasu już to trwa wtedy świadomość ogniskuje się na poczuciu czasu i również zjawisko ucieka.
Także masz racje z obecnej perspektywy, w tym, momencie gdy opisuję to opieram się na wierze i nie mogę tego udowodnić że jest tak, a nie inaczej, jednocześnie jednak gdy jestem w tym stanie w tamtym punkcie (w tamtym czasie) to co piszę teraz najtrafniej określa jak to wygląda, jednak jest to interpretacja umysłu więc pisząc o tym bardziej chodzi mi o wskazanie kierunku, niż określenie czym to jest i jak działa. Wskazanie kierunku by samemu to zrobić i zobaczyć co z tego wynika.

Zareagowałem trochę agresywnie ponieważ bądź co bądź utożsamiam się z tym co pisze więc reakcja była jaka była, jest to jakaś tam forma wiary więc zapomnijmy o sprzeczce. Jesteśmy w końcu ludźmi, więc i emocje czasem są ;).

Ale masz rację jest to bądź co bądź wiara, w momencie gdy to określam jest to już moje więc jest to wiarą. To co z tego ulepię jest wiarą, jednak samo doświadczenie, gdy ono trwa jest czymś niezależnym od przekonań, więc dlaczego miał bym uważać że jest czymś wymyślonym skoro w tym momencie nie ma myślenia?
  • 0

#48

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Tzn. jeżeli piszesz o czymś na wzór czucia ręki, czyli że każdy czuje rękę tak samo. To zgadzam się. Każdy człowiek poczuje tak samo po wyłączeniu myśli i świadomości. Jednak wtedy nie widzę tam potencjału itp. Bo po prostu odczuwamy coś co jest częścią naszej budowy. Ja to bardziej postrzegałem, że w ten owy świat idzie się wgłębić i wtedy doświadczenia ludzi będą inne, ale opis umysłem podobny.

No tak szczerze, na czym by miał polegać potencjał uczucia wyłączenia myśli i świadomości ? Ja myślałem, że ty tak to opisujesz, że przenosisz się wtedy sobą gdzieś tam itp. ( mówiąc w bardzo dużym uproszczeniu w inny świat ) i wtedy różni ludzie doświadczają co innego. I tu by był jakiś tam potencjał do dalszego rozwoju. Jeżeli wszyscy poczują to tak samo, to mamy do czynienia z czymś z gatunku "konstrukcja człowieka", gdzie każdy czuje tak samo nogę, rękę, ból itp. I wtedy to rozumiem, bo nie wiem jak ciebie boli ręka i też tego nie idzie opisać :) Ale wtedy to polega na wierze, że skoro jesteśmy zbudowani tak samo, to czujemy tak samo. Mimo, że to nie jest wiedza odnośnie twojej ręki, to wtedy zakładam że boli ciebie ta ręka tak samo jak mnie. Tak samo będzie ze wszystkimi aspektami z gatunku "budowy człowieka" i tymi wewnętrznymi i zewnętrznymi.

Użytkownik Xellos edytował ten post 07.12.2011 - 19:33

  • 0

#49

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jednak wtedy nie widzę tam potencjału itp.

Potencjał tkwi w tym że im więcej wiesz o sobie samym tym łatwej jest ci funkcjonować. Przydatność tego typu dociekań czy doświadczeń może prawdopodobnie iść jeszcze dalej np. placebo. Oczywiście ja ciągle próbuje wyjaśnić na ile się da mechanizmy rządzące świadomością by praktycznie móc wykorzystać to co można z tego wynieść. Sama świadomości jak już pisałem nie można ująć i jest to jedyne zjawisko które można określić jako istniejące i nieistniejące zarazem dla mnie jest to po prostu ciekawe.

Zmierzam do tego że z mojej perspektywy umysł nie jest nami tylko narzędziem tak jak już wcześniej wspomniana ręka. Jednak ciągłe używanie umysłu bez świadomości tego, sprawia że człowiek zatraca się w tym, myśli że jest tym czym uważa że jest zapominając o tym że wszystkie określenia, myśli odnośnie np. rzeczywistości są umowne. Człowiek zamiast żyć życiem myśli o nim.
Nie zrozum mnie źle nie uważam że wszyscy powinni przestać używać umysłu, uwazam jedynie że należy go używać gdy sytuacja tego wymaga, a nie cały czas. Dlaczego nie? Choćby dlatego że większość myślenia jest powtarzalna przez co zabija to kreatywność, cały czas wszystko jest określone przez co możemy wprowadzić się w nieprzyjemny stan przygnębienia, zamknięcia (częsty u ludzi dużo myślących) spowodowany poczuciem określenia świata, dusznością, ciasnotą świata który jawi się nam taki z powodu poglądów której jak już wspomniałem są zazwyczaj umowne, nie do końca prawdziwe. Myślenie następuje gdy powinno, a nie myśli myślą się same i sterują naszym życiem czyniąc je co najwyżej znośnym kiedy potencjalnie jest czymś pięknym. Pomijając już potencjał jakim jest niemożliwość zaistnienia paranoi, depresji czy innego mocno negatywnego doświadczenia które może doprowadzić do np. samobójstwa (nie oszukujmy się takie rzeczy się zdarzają) potencjał może być również taki że umysł jest lepiej wykorzystywany i pozwala szybciej przyswajać informacje. Gdy mózg człowieka emituje fale o częstotliwości 8 - 13 Hz czyli alfa człowiek przyswaja informacje znacznie szybciej i co ciekawe stan „Tu i teraz” o którym tak przynudzam wprowadza mózg w działanie na właśnie tej częstotliwości. Dotyczy to również szybkiego czytania nie czytasz słowami, myślami nie określasz tego, a mimo to wiesz o czym czytasz i to znacznie szybciej.
To wszystko wynika z uświadamiania sobie nieświadomego. Świadomość sama w sobie nie ma potencjału (chyba) ale to na co ją kierujesz i co z nią robisz „na co nią świecisz już tak”.
Jednak trzeba wiedzieć na co świecić i poznać ją nie w sposób umysłowy, ale bezpośredni.
  • 0

#50

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No dobra, przekonałeś mnie że jakiś potencjał jest sam w sobie.

Natomiast wedle mnie istnienie, to nie jest ani świadomość ani dusza :P

To jest trzecia rzecz, jeszcze nie opisana :) Dlatego oba powyższe to dla mnie narzędzia. Nie potrafię inaczej na to patrzeć, bo zdarzyło mi się w życiu wyłączyć świadomość w stanie trzeźwym, zupełnym przypadkiem, bez żadnej medytacji a jednak nadal byłem. Jedno wiem na pewno, zdanie sobie z tego sprawy jest cholernie strasznym przeżyciem, oczywiście to już wchodzi umysł i jego ostrzeżenia. Umysł musiał ostrzec, bo gdybym miał w tym stanie pozostać to od razu zakład zamknięty wita, pewnie przez to też wariaci tam siedzą bo mają niesprawną świadomość. Świadomość jest kluczem do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. Ale wydaje mi się, że w trakcie codziennego dnia, ona może się wyłączać, tak jak oszczędzanie energii w komputerze. Dopóki umysł tego nie dostrzega nic się nie dzieje. Bo niby czemu miał by ? Jeżeli jest tylko użytkownikiem, ja też nie wiem w jakich miejscach w tej sekundzie mój komputer oszczędza moc, wszystko ciągle działa i piszę sobie na forum. Niestety ponieważ to są nieopisywalne rzeczy, trudno mi stwierdzić, czy mój stan = Twój który opisujesz.

Ważne, że w swoich próbach umiesz samodzielnie przywrócić się do stanu sprzed. Ale mnie ciągle męczy ta rzecz, co by było gdyby. I wtedy mam tylko jedną odpowiedź - wariatkowo wita.
  • 0

#51

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jedno wiem na pewno, zdanie sobie z tego sprawy jest cholernie strasznym przeżyciem, oczywiście to już wchodzi umysł i jego ostrzeżenia.

Z perspektywy ego jest to najgorsze możliwe doświadczenie ponieważ jest to swojego rodzaju (chwilowa bądź stała) śmierć mentalnego ja, które jeśli jest wystarczająco solidne wtedy faktycznie można odebrać to jako dość ciężkie przeżycie. Jednak jest to raczej iluzja ponieważ nie musi być to zmiana stała, a jedynie chwilowa, to już zależy od doświadczającego, jeśli potrzebujesz by była stała jest stała jeśli nie to nie. Pamiętasz jak pisałem że działa to jakby na zasadzie energii jeśli dostatecznie dużo energii (uwagi) kierujesz na daną myśl np. ego staje się ono ciężkie do tego stopnia że gdy okazuje się nieprawdziwe, fałszywe, lub pojawia się inna myśl zagrażająca tej bardziej fundamentalnej wtedy pojawia się cierpienie którego natężenie jest zależne od solidności (przeświadczeniu o jej ważności) danej myśli.
Nie wiem czy mówimy o tym samym, doświadczeniu bo jak już wcześniej ustaliliśmy nie można tego udowodnić, ale w moim odczuciu faktycznie była pewna bariera umysłowa, podsycana strachem typu „nie zaglądaj tam bo…” w wykropkowane miejsca wstaw sobie różne negatywne wyobrażenia które wypływają mimo że nie było okazji doświadczyć tego stanu. W moim przypadku ciekawość jednak wygrała i wtedy można doświadczyć tego w pełni, poczucie strachu, niepewności spowodowanej lękiem przed utratą tego co już się ma zastępuje no właśnie i tutaj pojawia się ta czysta świadomość bez interpretacji, granic dająca poczucie wolności, radości nie ma w niej poczucia granic nałożonych po przez umysł, wszystko jest fascynujące i świeże bardzo podobny stan do tego jaki często zdarza się w dzieciństwie kiedy człowiek żyje życiem, a nie o nim myśli. Jednak nie idzie to w parze z nieodpowiedzialnością i głupotą ponieważ w tle jest wszystko to co już wiesz i jest niezbędne do przetrwania, funkcjonowania. Człowiek żyje w zasadzie jak żył zmiana jest jedynie (lub aż) jakościowa.

Ale wydaje mi się, że w trakcie codziennego dnia, ona może się wyłączać, tak jak oszczędzanie energii w komputerze.

Przebywanie w tym stanie nie oznacza bezmyślności, oznacza wyłączenie myślenia, ale w tle wszystko co się wie i nie wie jest obecne, ale nie pochłania twojej uwagi w takim stopniu jak sama przyjemność hmm istnienia że tak powiem. To znaczy tez nie do końca bo nie kierujesz uwagi na swoje istnienie jednak niekierowanie jej na nic powoduje ze wszystko w danej chwili dociera do ciebie. Jak by to ująć. Gdy np. oglądasz telewizje niemal cała świadomość kieruje się na to co oglądasz nie masz świadomości tego co dzieje się np. w koncie po twojej prawej stronie. Gdy przebywasz w tym stanie świadomość nie ogniskuje się na jednym, a jakby rozpływa się, przyjmuje jakby strukturę pola. Wiesz co oglądasz jednoczenie będąc świadomym tego co jest po prawej po lewej, że siedzisz (pozycji ciała) że tak powiem na raz.

Ważne, że w swoich próbach umiesz samodzielnie przywrócić się do stanu sprzed.

Wystarczy poddać się myśleniu i wraca się do stanu sprzed, ja jednak kierowałem się sentencją „Nic co rzeczywiste nie jest zagrożone”. Jeśli boimy się że wraz z tymi doświadczeniami wypłyną jakieś niewygodne przekonania które zmniejszą realność naszego świata, postrzegania to świadczy o kruchości naszych poglądów. Oczywiście jak widać nie ma przymusu by je konfrontować, ale wydaje mi się że czas robi swoje. Tam gdzie negatywizm zawsze dochodzi prędzej czy później do konfrontacji, nie dlatego że jakaś tajemnicza siła rządzi nami tylko dlatego że w końcu trafisz na coś co uważasz za negatywne i będziesz musiał stawić temu czoła, to samo tyczy się tego co pozytywne rzecz w tym że to co pozytywne jest pozytywne, więc nie do końca można nazwać to konfrontacją.

Ale mnie ciągle męczy ta rzecz, co by było gdyby. I wtedy mam tylko jedną odpowiedź - wariatkowo wita.

To jest jedynie myśl, może oddawać rzeczywisty stan rzeczy, ale nie musi. Według mnie takie przeświadczenia są raczej uwarunkowane kulturowo.
  • 0

#52

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ladd

Z przyjemnoscią daję Ci plusa który na tym forum nie ma żadnego znaczenia ponieważ zrozumienie często nijak ma się do ferowanych poglądów.

Uważam jednak ze myśl nie jest wstanie oddać rzeczywistego stanu z tej prostej przyczyny że jest z obszaru obserwowanego więc zawiera się w nim i tym samym myśl przefiltrowana jest przez poziom jaki reprezentuje dana osoba.

Użytkownik Aidil edytował ten post 14.12.2011 - 14:47

  • 0



#53

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

@Ladd

Chodziło mi o to, że ludzie z zaburzoną świadomością, nie zrobili tego na własne życzenie. Ty wchodzisz w swój stan na własne życzenie. A moje doświadczenie pojawiło się samo nieproszone. Np. w mojej okolicy taki starszy pan cały czas chodził ulicą w te i z powrotem, tak wyglądał jego dzień. Tylko, że on się taki nie urodził. Mama mi dokładnie powiedziała, że w dzieciństwie to był prymus w nauce, miał najwyższe oceny, ciągle się uczył i pewnego dnia coś siadło i kicha. Resztę życia spędził chodząc chodnikiem i oglądając okolicę. Zmierzam do tego, że moje przeżycie odebrałem jako ostrzeżenie, daj sobie spokój z tym co robisz i tyle. Ty za każdym razem wracasz do stanu pełnej świadomości, a są ludzie co coś siadło na amen i nigdy już nie powrócą, zamknęli się w swoim wyimaginowanym świecie. Są jednak jakieś przyczyny zaburzeń świadomości nie na własne życzenie.
  • 0

#54

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy ten chory człowiek cierpi czy jego cierpienie jest twoją interpretacją odnośnie norm i stosunków społecznych. Często się mówi nie chce skończyć jak on czy ona, ale to nie znaczy że nasze przeświadczenie jest czymś co ma odzwierciedlenie w rzeczywistości, zakładamy że taki człowiek cierpi, ale to my cierpimy myśląc o nim (może nie tyle cierpimy ale odbieramy jako coś negatywnego).
Gdy np. gimnazjalista gardzi panem Ziutkiem bo nie cieszy się poważania w otoczeniu, automatycznie stara się robić wszystko by nie skończyć jak on, ale to czy jego założenie jest właściwe to już inna sprawa. Życie tego młodego może okazać się gorsze ponieważ będzie ciągłą walką by nie stać się kimś takim jak pan Ziutek, a jeśli dojdzie do tego że się nim stanie to będzie dla niego wielka tragedia. To że ten wspomniany przez ciebie pan spędza czas tak, a nie inaczej nie musi oznaczać że jest biedny, nieszczęśliwy czy gorszy.

Jeśli natomiast jest faktycznie chory to zawsze wynika to z nieświadomości. Można być inteligentnym, a mało świadomym nie ma aż takiej korelacji. Jak już wcześniej wspomniałem dzieci są bardziej świadome od ludzi starszych rzecz w tym że poziom ich wiedzy jest niski i to powoduje że jest jak jest. Wraz z dorastaniem przyjmują koncepcyjny obraz świata przez co rozumieją więcej ale często traci na tym jakość życia. Oczywiście to są moje domysły jednak opieram je o dość sporą liczbę niezależnych źródeł i zapewniam że nie kolidują one z współczesna psychologią.
Tak więc jeśli ten człowiek robi to co robi nie do końca mając nad tym kontrolę jest to forma zaburzenia nie powiem dokładnie bo nie widziałem tego człowieka, ale zgaduje że powoduje to u niego przymus poruszania się który może wynikać z lęku. Myśl przejęła nad nim kontrolę. Człowiek w bardziej świadomym stanie ma kontrolę nad tym, jest świadomy że to tylko myśl która w pewnym sensie nim struje i powoduje dyskomfort gdy tego nie robi, a więc siłą rzeczy zaprzestaje.

Zmierzam do tego, że moje przeżycie odebrałem jako ostrzeżenie, daj sobie spokój z tym co robisz i tyle.

Ostrzeżenie od kogo? Rozumiem że opatrzność. Skoro jest ci dobrze jak jest to wiadomo że nie ma co tego zmieniać, jednak ja po prostu nie widzę potrzeby by kierował mną negatywizm odnośnie sytuacji w której nie chciał bym się znaleźć. Widomo że są korzystniejsze i niekorzystniejsze położenia jednak nie musi to być moją moją motywacją.

Ty za każdym razem wracasz do stanu pełnej świadomości, a są ludzie co coś siadło na amen i nigdy już nie powrócą, zamknęli się w swoim wyimaginowanym świecie. Są jednak jakieś przyczyny zaburzeń świadomości nie na własne życzenie.

Są ale nie wynikają one ze świadomości, ale nieświadomości, ZAWSZE! Tak więc zależ czy ktoś jest postrzegany jako dziwak, ale w rzeczywistości nim nie jest, czy też jest ktoś kto pasuje pod tę etykietę w sensie jest chory i pozwala by coś kierowało jego życiem np. natrętna myśl która po prostu przejęła nad nim kontrolę, właściwie nie wiem czy można nazwać to myślą dawniej ludzie nazywali to demonami czy też opętaniem i faktycznie lepiej to pasuje do tego co spotyka takiego człowieka. Bo to już nie jest myśl, a wręcz oddzielny byt pasożytujący na człowieku. Tak jak pisałem o energii żywi się energią nosiciela gdy ten wykonuje to co on nakazuje np. silną potrzebę poruszania się, kołysania lub poruszania nogami, jest to myśl która była podsycana do tego stopnia że straciliśmy nad nią kontrolę, myśl podsycana lękiem lub traumatycznym doświadczeniem, które nie może zaistnieć w umyśle świadomym ponieważ taki nie dostarcza energii danej myśli w stopniu większym niż wymaga tego sytuacja. Takie zaburzenia powstają zawsze w wyniku długotrwałego myślenia o czymś (podsycane lękiem) lub myślenia że nie myślimy (ignorowania), a jednak ignorowanie też z czegoś wynika, właśnie z myślenia o tym, na zasadzie oszukiwania się. Pozostaje się jedynie temu przyjrzeć, ale nie podsycając negatywnej myśli wtedy sama odejdzie w zapomnienie, lub przynajmniej nie urośnie do takich rozmiarów jak u osoby chorej.
Takie zaburzenia zawsze wynikają z myślenia, podaj mi przykład chorego psychicznie psa, kota, małpy, delfina czy dziecka do wieku 10 lat, pomijając oczywiście wady wrodzone.

Z przyjemnoscią daję Ci plusa który na tym forum nie ma żadnego znaczenia ponieważ zrozumienie często nijak ma się do ferowanych poglądów.

Dziękować.

Użytkownik Ladd edytował ten post 14.12.2011 - 19:02

  • 0

#55

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy ja coś pisze o cierpieniu ? Upośledzeni są szczęśliwi. Nie wiem czy widziałeś takich ludzi, ja tak. Oprócz takich pojedynczych przypadków, widziałem grupowo z opiekunami. Mój brat z takimi pracował zawodowo. Tu nie chodzi o szczęście. Tak racja stoi gościu na ulicy i śmieje się do wszystkich, i ogląda samochody. Spoko.

Tylko widzisz ten człowiek sam nie przeżyje. I tu jest pies pogrzebany. Jego żywot trwa dlatego, że nim się ktoś opiekuje. Ktoś go żywi, daje dach nad głową, opiekuje się nim.

Ladd to jest naprawdę banał i nie ma co tu się rozpisywać. Tu nie ma miejsca na rozdrabnianie tego na części pierwsze, tego że taki człowiek sam nie przeżyje nie zmienisz niezależnie jak to zjawisko będziesz opisywał i określać. I to jest w tym straszne.

Mam wrażenie, że za bardzo odbierasz nasz obecny temat jako odniesienie do Ciebie...więc by było jasne, nie twierdzę nigdzie, że zostaniesz wariatem.

Wracając w temat, moje zdanie znasz na temat zwierząt, jeżeli nawet niektóre z nich posiadają świadomość to w zalążku u podstaw w odniesieniu do naszej. Tym samym nie wiem czy nawet jak szympans będzie miał zaburzenia tej swojej świadomości to wiele mu to przeszkodzi w życiu. Myślę, że nadal wejdzie na drzewo sięgnie banana i go zje.

Ale w świecie ludzi pojawia się inny problem - brzmi on, skąd wziąć banana ? Bo tutaj zaburzenia psychiczne od razu skutkują niezdolnością do zarabiania pieniędzy. Czyli game over potrzebna opieka.

Co do dzieci, po wpisaniu w google coś tam powyskakiwało na ten temat. W mniej groźnej skali ale sam piszesz o lęku a dziecko właśnie potrafi się bać i o tym tam właśnie piszą na tle lękowym. Ale to może być początkiem, dziwne by było wymagać by dziecko chorowało jak dorosły, ale te mniejsze problemy w dzieciństwie mogą być zalążkiem prawdziwych problemów w dorosłości.
  • 0

#56

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Czy ja coś pisze o cierpieniu ? Upośledzeni są szczęśliwi. Nie wiem czy widziałeś takich ludzi, ja tak.

Mam w rodzinie osobę chorą na schizofrenie.

Tylko widzisz ten człowiek sam nie przeżyje. I tu jest pies pogrzebany. Jego żywot trwa dlatego, że nim się ktoś opiekuje. Ktoś go żywi, daje dach nad głową, opiekuje się nim.

Wiadomo że osoba chora nie może funkcjonować nie bardzo wiem o co ci chodzi w tym przypadku. Jeśli sytuacja wygląda tak że ktoś się nim zajmuje to faktycznie jest to osoba zwyczajnie chora.

Ale w świecie ludzi pojawia się inny problem - brzmi on, skąd wziąć banana ? Bo tutaj zaburzenia psychiczne od razu skutkują niezdolnością do zarabiania pieniędzy. Czyli game over potrzebna opieka.

Ale ja nigdzie tego nie podważałem.

W mniej groźnej skali ale sam piszesz o lęku a dziecko właśnie potrafi się bać i o tym tam właśnie piszą na tle lękowym. Ale to może być początkiem, dziwne by było wymagać by dziecko chorowało jak dorosły, ale te mniejsze problemy w dzieciństwie mogą być zalążkiem prawdziwych problemów w dorosłości.

No to właśnie o tym pisałem. Przykład inteligentniejszymi zwierzętami miał odzwierciedlić to że to myśli tworzą te choroby, a dzieci były przykładem przedstawienia że do tego potrzeba czasu by myśl osiągnęła swój „ciężar”.
  • 0

#57

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No to chyba się zgadzamy, że trzeba się przeciążyć by zwariować. A skoro u mnie zaczęły się pojawiać niechciane rzeczy, to odebrałem to właśnie jako ostrzeżenie. Natomiast Ty pytałeś od kogo. Od nikogo, od żadnego innego istnienia. Tylko od własnej świadomości. Wróćmy do przykładu z ręką, pisałem wcześniej, że jak Ciebie boli ręka to ja mogę tylko bazować na tym, że sam wiem jak to boli, albo jeżeli mnie nigdy nie bolała i nie wiem, to mogę jedynie obserwować efekt końcowy. I ocenić ten efekt, jeżeli oceniam go źle to urodzi się u mnie ostrzeżenie by nie doprowadzić do tego stanu u siebie. Ale to mogą być też własne doświadczenia, np. ja kiedyś przeciążyłem lewą rękę na dobre, bolało mnie trochę spuchło a nadal pracowałem nią. I przez to do dziś mam ją mniej sprawną, niby z powrotem się wszystko zregenerowało ale nie tak samo. Mam małe wybrzuszenie i mniejszą w niej siłę. I teraz moje własne doświadczenie ostrzega mnie, że jak druga ręka zacznie mnie boleć to pierd...wszystko nie robię. Bo nie chce skończyć jak z tą lewą. Czyli owe ostrzeżenie może wynikać z obserwacji innych ludzi, ale może być obserwacją samego siebie. I teraz pojawienie się niechcianego stanu psychicznego, to ostrzeżenie wynikające z obserwacji ludzi chorych psychicznie. To jak z tą ręką, jak jest przeciążona na dobre, to znak by już nic nią nie robić i odpuścić, tak samo jest z głową - pierd...muszę odpocząć od wszystkiego, zregenerować siły i wyspać się na dobre. Gdyż ręka to tylko ręka i żyje dalej, ale z mózgiem to od razu jest game over, nie ma lekarstwa i przestaje żyć samodzielnie. I to jest punktem odniesienia, tu nie chodzi o to czy ktoś jest dziwak i źle go ludzie oceniają a jest zdrowy. Punktem odniesienia jest tylko samodzielność, dziwak jak dziwak ale ma jakiś pomysł na życie, może dziwny i go nie rozumiemy ale się żywi, umie przetrwać i tyle. Ja od początku piszę tylko o nieodwracalnych dysfunkcjach, coś w główce się przestawi na amen, i już do śmierci jesteśmy zależni od opiekuna. Czy to jest pasożyt energetyczny na człowieku jak piszesz...hm, ja tak tego nie widzę. Pasożyta by udało się zwalczyć. Powiem tak, z drobnych zaburzeń jak najbardziej idzie wyjść, są one drobne i nie przeszkadzają znacząco w życiu. Często nawet nie ma tu żadnego leczenia specjalistycznego, nie idziemy do psychologa, wiadomo pod pojęciem choroba psychiczna są nawet takie rzeczy jak np. depresja. Ale ja od początku nie o tym tu piszę. Ja od początku piszę o osobach, u których choroba jest na amen, dlatego napisałem o facecie co całe życie, każdy swój dzień spędzał chodząc ulicą, nigdzie nie pracował, nie zarabiał pieniędzy, tylko kręcił się w tą i z powrotem. Inny facet stoi przy ulicy i się śmieje, widziałem go już z 10 lat temu, i do dziś nadal to robi. Możesz przyjść za parę godzin i nadal tam stoi. Tam nie widzę lekarstwa, raz w to zapadniesz i trwasz w tym na amen.
  • 0

#58

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Pełno założeń i większość bezpodstawnych. To nie jest kwestia żadnego przeciążania, to nie jest tak że żyjesz sobie, coś w głowie ci się raptem przestawia i wariujesz. To jest zazwyczaj długotrwały proces wynikający z że tak powiem z niewłaściwego korzystania z umysłu. Możliwie dokładnie opisałem to dwa posty wcześniej.

Nie chęć do grzebania w tego typu sprawach (w głowie) twoja motywacja jest oparta po prostu o błędne założenia. Człowiek który nie zagłębia się w to, w świat wewnetrzny poddaje się temu i spotyka go to co spotyka ponieważ nie rozpoznaje czym to jest i jak powstaje. Człowiek korzystający z noża który wie jak nim się posługiwać nie może zrobić sobie krzywdy chyba że na własne życzenie, jak nie wie to już tak.
Jeśli ktoś zaniedbuje tą sferę to w końcu doprowadza się do takiego stanu że nierównowaga chemiczna mózgu powoduje niemal fizyczne zmiany w organizmie wtedy już faktycznie jest trudno wyleczyć całkowicie takiego człowieka.
Jednak mniejsza szansa jest na zachorowanie jeśli wiesz jak tego uniknąć. Na poparcie tych stwierdzeń wystarczy zwrócić uwagę na to że według statystyk choroby psychiczne dotykają najczęściej jednostki funkcjonujące w społeczeństwie nastawionym na materializm, czyli w wielkich miastach gdzie tępo życia w którym nie ma po prostu czasu na zajmowanie się sferą wewnętrzna powoduje takie skutki.

W twoim rozumowaniu jeśli ignorujesz świat wewnętrzny nie zwariujesz, to jest po prostu błędne założenie. Jak poznasz jak to z grubsza funkcjonuje to przecież logiczne że zmniejszasz szanse na doświadczenie stanów negatywnych bo będziesz wiedział jak one powstają i działają. To świadomość pozwala kontrolować, a nie na odwrót i przekłada się to w zasadzie na każdy aspekt życia.

Można też doświadczyć czegoś głębszego przestraszyć się i zostawić to samemu sobie ale odczuwanie strachu jest wciąż interpretacją umysłu. Jeśli czegoś się boisz to ktoś w tobie się tego boi twoja tożsamość, ego. Tak wiec stan egotycznego umysłu powoduje takie powikłania, wyobrażenie, interpretacja tego stanu, a nie on sam w sobie. Interpretacja ta wynika z umysłu, myśli którą uważasz za prawdziwą, a wynika to z nieświadomości.
Nie byłeś do końca w tym stanie „Tu i Teraz” ponieważ wciąż utożsamiałeś się z umysłem z swoim poczuciem „ja”. Stan o którym mowa polega na tym że nie ma tego co mógł by się bać. Nie to że wymazujesz siebie całkowicie ale na ten moment, po wyjściu nawet jak to zinterpretujesz to nie możesz odczuć tego jako negatywne ponieważ w momencie doświadczenia nie ma niczego co mógł byś uznać za „ja”.

Tak więc coś tam liznąłeś zniechęciło cię to (było ego więc nie był to ten stan) i dałeś sobie spokój.
  • 0

#59

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Masz rację, nie doświadczyłem Twojego stanu, i myślę że na tym zakończymy. Dzięki za ciekawą konwersację :)
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych