W poniedziałek, 29 sierpnia 2011 roku, powołana przez prezydenta USA Baracka Obamę specjalna komisja ujawniła przerażające fakty w sprawie eksperymentów medycznych prowadzonych przez Amerykanów na ludności Gwatemali w latach 40. Dziś wiadomo, że w następstwie okrutnych eksperymentów śmierć poniosły co najmniej 83 osoby. Niektóre karty historii medycyny są naprawdę ciemne. Ujawnione ostatnio informacje wzbudziły ogromny niepokój w środowisku naukowym. Dotychczas sądzono, że nieetyczne zachowania wśród lekarzy i naukowców były domeną nazistów prowadzących pseudobadania w obozach koncentracyjnych. Jak to możliwe, że w XX wieku w Stanach Zjednoczonych mogło dojść do tak poważnego przekroczenia etyki i wykorzystania nieświadomych ludzi?
Skandal związany z nielegalnymi badaniami nad kiłą, przeprowadzonymi przez amerykańskich uczonych na nieświadomej ludności Gwatemali,wybuchł w 2010 roku. Stało się to za sprawą prof. Susan Reverby z Wellesley College, która przeglądała stare prace naukowe w poszukiwaniu przypadków niedopuszczalnych współcześnie procederów, prowadzonych przez badaczy zbyt mocno skupionych na swoich tezach i wynikach, a zapominających o poszanowaniu zdrowia i życia przedmiotów ich badań.
Pośród analizowanej dokumentacji prof. Reverby natrafiła na zapis z 1946 roku dotyczący intencjonalnego zarażania wybranych grup ludności Gwatemali chorobami wenerycznymi, takimi jak kiła czy rzeżączka. Ofiarami tego procederu było ponad 5,5 tys. osób - prostytutki, żołnierze, więźniowie i pacjenci upośledzeni umysłowo, a nawet dzieci. Amerykańscy naukowcy prowadzący „badania” wykorzystywali niczego nieświadome prostytutki, które zakażali poprzez skórę m.in. krętkami kiły, a następnie doprowadzali do rozpowszechniania chorób wśród żołnierzy i więźniów. Szczepionki testowano także na osieroconych dzieciach.
Rząd amerykański obawiał się epidemii chorób wenerycznych przywleczone do kraju przez powracających z wojny żołnierzy, postanowiono więc przeprowadzić doświadczenia nad tymi chorobami oraz skutecznymi lekami. By tego dokonać, potrzebna była duża grupa zakażonych. Badania były tajne, „króliki doświadczalne” kompletnie nieświadome. Badania te nie tylko pogwałciły przysięgę Hipokratesa „primum non nocere”, czyli „po pierwsze nie szkodzić”, lecz przypominały wręcz nazistowskie eksperymenty wykonywane w obozach koncentracyjnych, uznawane za najbardziej okrutne i niehumanitarne w dziejach ludzkości.
Marta Orellana miała tylko 9 lat, gdy do sierocińca, w którym wychowywała się po śmierci obojga rodziców, przyjechali zagraniczni lekarze. Bawiła się z koleżankami, gdy usłyszała wezwanie do izby lekarskiej. Nie była chora, nie wiedziała po co ma się tam udać, lecz stanowczy głos opiekuna nie pozostawiał jej wyboru. W sali czekał na nią lokalny lekarz oraz kilku nieznajomych, ubranych w białe kitle mężczyzn. Rozmawiali w obcym języku, wydawało jej się, że to angielski. Lekarz kazał jej się położyć i rozszerzyć nogi, drugi wyjął strzykawkę. Przerażona dziewczynka zaczęła stawiać opór. Lekarz uderzył ją w twarz, rozpłakała się. Nie miała pojęcia co się dzieje ani też dlaczego robią to akurat jej...
- Nigdy nie powiedzieli mi co zrobili, nigdy nie dali szansy powiedzieć nie – powiedziała Orellana, dziś 74-letnia kobieta, siedząc na ganku swojego domu w Gwatemali. – Całe życie nie znałam prawdy. Niech Bóg im przebaczy!
Marta Orellana poznała swoją prawdziwą historię za pośrednictwem telewizji, która poinformowała w październiku 2010 roku o odkryciu prof. Reverby. Przez całe życie była nosicielką chorobotwórczej bakterii, którą bezwiednie przekazała mężowi i dzieciom.
W specjalnym wystąpieniu przemówiły sekretarz stanu Hilary Clinton oraz minister zdrowia Kathleen Sebelius przepraszając za „tak naganny eksperyment”. Z przeprosinami do prezydenta Gwatemali Alvaro Colom zadzwonił również Barack Obama, obiecując dogłębne zbadanie tej kontrowersyjnej sprawy.
Wyniki śledztwa powołanej komisji przedstawiono 29 sierpnia 2011 roku. Ujawniono, że w następstwie prowadzonych eksperymentów śmierć poniosły co najmniej 83 osoby.
Przeprosiny ze strony obecnych władz USA to nie wszystko - prawnicy nielicznych ofiar, które dożyły tego dnia prawdy oraz ich rodzin wnieśli oskarżenie i domagają się zadośćuczynienia. Nie zwróci im to lat cierpień, lecz chcą walczyć o sprawiedliwość.
- To był eksperyment diabła! – wyznał Mateo Gudiel, syn byłego gwatemalskiego żołnierza Manuela, który cierpiał przez całe życie. Objawy choroby nie wskazywały na chorobę weneryczną, u mężczyzny bakterie zaatakowały układ nerwowy.
źródło