Napisano
26.06.2011 - 19:13
Ok. Więc idę do pokoju, patrzę, a tu siostra coś do szkoły robi z mojej ulubionej bluzy z dzieciństwa. Odkrajam se jej kawałek i wieszam na ścianie. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Driugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaje, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. S[od drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łaziwnki, nagle spod kanapy wybiega wąż. Drugi. Spod drzwi do łazienki trzeci. Pełno węży. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, otwieram drzwi, zapalam światło, sikam, wychodzę, zaglądam pod kanapę, ani jednego węża. Ale to nic. Budzę się. Wstaję, chce mi się siq. Idę do łazienki, otwieram drzwi, słyszę głos zza siebie. Odwracam się a to moja matka siedzi na krześle i je śniadanie. Od tej pory się nie obudziłem. I to prawdziwa historia, żadne tam zmyślenie.