Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przytul sie do drzewa ;)


  • Please log in to reply
24 replies to this topic

#16

restek.
  • Postów: 424
  • Tematów: 52
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

a ja lubie swierki, sosny,ogolnie drzewa iglaste, hehe moze faktycznie cos z ta plcia jest, tego jeszcze nie zaglebialem :)
  • 0

#17 Gość_Dolg

Gość_Dolg.
  • Tematów: 0

Napisano

Ja to robie od dzieciństwa całkowicie spontanicznie. Często sypiam pod drzewem. Czasami z nim rozmawiam . Drzewa są wspaniałymi istotami których fizyczne ciało spełnia role swoistej anteny , łączącej ziemie z niebem/kosmicznymi energiami. Są kochane;D
  • 1

#18

restek.
  • Postów: 424
  • Tematów: 52
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Amen Bracie ;]
  • -1

#19 Gość_Dolg

Gość_Dolg.
  • Tematów: 0

Napisano

Co do ulubionych gatunkow drzew to tez bardzo cenie brzoze , miłorząb , i moją czereśnie. Ta ostatnia niczym matka obdarowuje wszystkich swoimi owocami.Nawet zasuszyła gałąż by móc wydac owoce. Starcza dla całej rodziny i dla całej sfory szpaków , które wyjątkowo lubią jej owoce.Ogólnie drzewa owocowe są nastawione na dawanie i obdarowywanie sobą całego świata. ;)
  • 0

#20 Gość_Aton

Gość_Aton.
  • Tematów: 0

Napisano

Pamiętam jak dziś ... Była piękną, młodą sosenką. W gąszczu innych nawet jej nie zauważyłem. Ona jednak od razu mnie wypatrzyła i kiedy przechodziłem obok niej strąciła mi gałęzią czapkę. Wtedy spojrzałem na nią i oniemiałem. Była piękna, zgrabna i miała delikatną skórkę. Od razu wiedziałem, że to ta jedyna. Pokochałem ją z odwzajemnieniem i zacząłem z nią spędzać każdą wolną chwilę. spałem u jej stóp, a ona często dla zabawy budziła mnie rzucając we mnie szyszkami. Co to były za czasy ... Mijały lata, a szczęście nasze trwało. Nic jednak nie zapowiadało tragedii, która miała nadejść. Pewnego razu poszedłem do niej jak zawsze ale jej już nie było. Zszokowany biegałem w kółko szalejąc z obłędu. Pobiegłem do domu. Wracałem w to miejsce jeszcze przez wiele tygodni, a pustki w sercu nic nie było w stanie zapełnić. Z czasem dowiedziałem się, że zamordował ją piłą motorową jakiś psychopata w pomarańczowym kasku i wywiózł ciało. Kochana sosenko, wiem, że jesteś teraz w lepszym świecie i pewnie spoglądasz na mnie. Czuję się dobrze choć nadal tęsknię. Brakuje mi Ciebie najdroższa.
  • 3

#21

Atomowy_jogurt_zagłady.
  • Postów: 505
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Heh. W parku nie przytulę drzewa. Wzięto by mnie za endrofila. Ale coś w tym jest. Nie tyle co przytulanie drzew mnie nie interesuje. Ale chodzenie boso. Szedłem kilka tygodni temu przez las. Zdjąłem buty. Od razu lepiej się czułem. Trudno było domyć się i trzeba było uważać czy jakaś niespodzianka porzucona przez niepoprawnego turystę na ścieżce. Ale szło się fajnie, lekko. Byłem wtedy na kilkunasto-kilometrowej wędrówce. Zmęczenie dawało się odczuć. Gdy szedłem na bosaka od razu poczułem się lepiej.

Użytkownik Kurczak edytował ten post 14.06.2011 - 22:28
Ortografia.

  • 0

#22 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Aton
Powiem, ze ujales mnie za serce. Przypomniales mi jak moj dab stracil swoja duza galaz po wielkiej burzy. Wtedy to ja go glaskalam i czulam jakby stracil reke. Zdawalo mi sie, ze on cierpi zupelnie jak czlowiek, w dodatku to moj ukochany. Wiez jaka wtedy poczulam trwa do dzis i choc dzis przytulam inne drzewo, to wciaz mysle o tamtym debie. Tylko z tamtym drzewem czulam cos bardzo szczegolnego, choc z kazdym przytulanym czuje wzajemnosc. Wyglada na to, ze z kazda forma zycia mozna nawiazac kontakt oparty na konkretnych uczuciach. Pomyslalam rowniez o moim pol kilogramowym ametyscie, z nim jest dokladnie to samo.
  • 0

#23

Alembik_Vina.
  • Postów: 1030
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Mi się zdaje, że rośliny, w przeciwieństwie do zwierząt myślą bardzo powoli. W takim wypadku nie czują bólu związanego ze śmiercią, lecz raczej odczuwają obumieranie przez cały czas. Z człowiekiem mogą się porozumiewać rośliny poprzez aury. U różnych roślin te aury inaczej wyglądają i inaczej działają. Duże drzewo ma potężną aurę, która mocno wpływa na człowieka, mniejsze rośliny to człowiek może wspomóc swoją siłą życiową ;) Drzewo nawiązuje kontakt bardzo powoli i równie trudno go łamie. To tak jak z entami z władcy pierścieni. Drzewo potrzebuje wiele czasu na podjęcie decyzji. Z inicjatywą wychodzi człowiek, który czuję aurę drzewa, któremu się ono podoba i szczerze mówiąc to człowiek znajduje swoje drzewo, a nie drzewo człowieka. Chociaż podświadomość każe nam myśleć co innego ;)

Gdy drzewo zostaje ścięte to ta potężna aura znika wraz z nim. Coś tu było. A teraz nie ma. Śmierć drzewa może nawet bardziej poruszyć człowieka, niż śmierć zwierzęcia. Powód tego jest taki, że drzewo jest stabilne i ogromne. Jakby fundamentalne. Zwierze mogło odejść, mogło zostać zjedzone, mogło zdechnąć i zostać pożarte przez robaki. Ale te drzewo ktoś 'zabrał' Szczególnie, jak to te własne drzewo wzbudza to wstrząs. 'Jak on mógł zabrać moje drzewo?' Znam to wzburzenie. Chociaż nie podchodzę do sprawy aż tak bardzo emocjonalnie, bo wiem, że cały las jest żywy. Oczywiście wzbudza to smutek. Najgorsze jest to, że znajduję drzewo w najciemniejszej i najbardziej niedostępnej części lasu, wybieram najbardziej poskręcane i rosnące w odosobnieniu. A tu akurat ktoś przylatuje z piłą i akurat nie wiadomo czemu wycina właśnie moje drzewo, gdy w koło ma tyle innych ;p A wybierałem je jak najlogiczniej mogłem, by nikt nie chciał go ściąć.

Użytkownik Alembik_Vina edytował ten post 15.06.2011 - 11:48

  • 0

#24

Akashia.
  • Postów: 17
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Słyszałam o tym, jednak w innej wersji. Uciskać zagłębienia na środku dłoni aż do bólu przez kilkanaście sekund - to aktywuje jakieś punkty energetyczne, potem przyłożyć dłonie do drzewa i "chłonąć energię". Robiłam kiedyś wiele razy i zaprzestałam, sama nie wiem czemu, bo "kopa" i lepsze samopoczucie czułam od razu. Chyba do tego wrócę, bo ostatnio jestem ciągle zmęczona, ospała i osłabiona.

 

A co do drzew samych w sobie, mi zdarzyło się bardzo mocno połączyć z jabłonią. W moim sadzie, właściwie na granicy sadu (dzikiego, jak to na wsiach) i łąki rosła staaaara jabłoń. Na początku po prostu siadałam pod nią w randomowych momentach - na ognisku, podczas picia wina letnimi nocami, w ciągu dnia z gitarą. Z czasem poczułam potrzebę częstszego chodzenia tam, szczególnie w przypływie silnych emocji. Było mi smutno i źle - pierwsze co wpadało mi do głowy to usiąść pod jabłonią, oprzeć się o nią i wypłakać. Zakochałam się? Siedziałam pod jabłonią i rozmyślałam o miłości. I tak dalej. Z czasem po prostu codziennie tam chodziłam w wiosnę i lato, w celu nie innym niż siedzenia z plecami przytkniętymi do pnia i podziwiania widoków. Czasami miałam wrażenie, że to nie tylko roślina, która sobie żyje własnym życiem, ale że to jakaś świadomość, że ma coś w rodzaju duszy. Często czułam się wyciszona, czułam "ciepło" i ulgę będąc tam w trudnych momentach.

 

Doznałam szoku, kiedy dowiedziałam się, że mój wujek ją ściął. Realnie się popłakałam i wściekłam jak po stracie zwierzaka.

 

Do dzisiaj mnie tam ciągnie, w ogóle do tego sadu, ale w szczególności do jabłoni a raczej jej pozostałości - małego pieńka. Zawsze na nim siadam i jakoś czuję się tam bezpiecznie i spokojnie. Jeżeli miejsca mocy istnieją i niektóre są faktycznie naładowane po brzegi pozytywną energią - to takim miejscem mocy jest z pewnością mój sad z naciskiem na jabłoń.


  • 0

#25

Kolorowa wiedźma.
  • Postów: 238
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Też zawsze lubiłam mieć kontakt z drzewami :)

Całe dzieciństwo właziłam i siedziałam na jednym drzewie w parku- po części ciągnęło mnie na nie bo dało się tam wejść i wygodnie usiąść 2 metry nad ziemią, a po części po prostu kocham wierzby płaczące- siedziałam na gałęzi i czytałam książki.

Albo robiłam ludziom psikusy, wrzucając im coś za kołnierze jak przechodzili pod spodem :P

 

Jakoś czasami wolałam siedzieć na tym drzewie, zamiast na huśtawce.

Do dziś kiedy chcę poczytać a jest ładna pogoda, siadam pod jakimś kwitnącym, pachnącym drzewem albo właśnie pod wierzbą płaczącą.

Mój wychowawca w liceum zawsze się dziwił jeśli zostawałam na jakiejś przerwie w szkole  "ooo, a ty nie pod mirabelką?"

 

Miałam też fazę włażenia na dach garażu w moim ogródku, po bzie- jak siadłam potem na tym dachu miałam nad głową taką fajną kopułę z liści i kwiatów- przeczytałam tam prawie wszystkie części Harrego Pottera :D

Teraz, jak zakwitły bzy, chciałam sobie ożywić wspomnienia, i przy okazji ściąć bukiet bzów do pokoju... Ale zapomniałam że tato wyciął mi tam jedną strategiczną gałąź... Wejść weszłam.... a potem wisiałam dwadzieścia minut na gałęzi i prosiłam brata żeby przyniósł drabinę, a ta mała menda zamiast tego, zaczęła się śmiać i robić mi zdjęcia, nienawidzę gadziny... :D

Tak sobie myślę że to już był mój ostatni odchył tego typu- od teraz tylko grzeczne siedzenie na kocyku POD drzewem...

...

Kogo ja oszukuję.... :P


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych