Witajcie,
Zacznę od tego, że nigdy nie udzielałem się na forum. Nie posiadam aparatu, ani kamery. Nie nakręciłem żadnego filmu, ani także nie zrobiłem żadnego zdjęcia (moim telefonem), które nadawałoby się do przeprowadzenia jakiejkolwiek analizy.
Mieszkam w Katowicach na ostatnim piętrze. Mam świetny widok na południową stronę nieba od wschodu na zachód. Codzień wychodzę na balkon, aby zapalić papierosa, bądź tylko popodziwiadź widoki, gdy jest piękna pogoda.
Poraz kolejny zauważyłem na niebie zastanawiającą mnie rzecz. Mianowicie chodzi mi o samoloty. Drogi powietrzne po, których podążają mnie nie dziwią. Czasem mogę zaobserwować mijające się samoloty. Zostawiają za sobą smugi, które większość podejrzewa o trujące środki. Słyszę ich dźwięki. Raz głośno, a raz ciszej, ale zazwyczaj samolotą towarzyszy im dźwięk pracującego silnika (mogę go usłyszeć nawet, gdy mam zamknięte okno.)
Lecz od początku tego roku, czasem gdy spojrzę na niebo, nagle zauważam samolot, który sunie w powietrzu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przelatuje dość nisko i nie wydaje z siebie żadnego dźwięku. Nurtuje mnie ta sprawa, bo mieszkając tutaj już wiele lat, wiem, z której strony mogę się spodziewać nadlatującego samolotu.
Jest teraz 18:41. 3 kwietnia 2011 roku i dosłownie kilkanaście minut temu znów byłem świadkiem tego dziwnego (jak dla mnie) rejsu. Stałem na balkonie od strony wschodniej i po kilku minutach mogłem oglądać samolot, który wystarował z lotniska w Pyrzowicach. Śledziłem jego lot, który nie wyróżniał się niczym szczególnym. Odwróciłem głowę i dostrzegłem na niebie dziwny obiekt. Okazał się samolotem pasażerkim (bez dźwieku i "chemitrailsów") przebiegłem na balkon, gdzie opisywałem wcześniejszą panoramę i obserwowałem. Samolot podążał przed siebie, potem zaczął lekki łuk i zaczął odlatywać na południowy-zachód. Wydawało mi się, że wznosi się w powietrze, ale mimo to nie było nic słychać. Słońce oświetliło jego kadłub i zaczął powoli znikać, jako jasny punkt. Myśląc, że to zwykły samolot obserwowałem punkt, który dość szybko zniknął mi z oczu. Samolot z Pyrzowic leciał w podobnym kierunku. Po minucie znalazł się w podobnym położeniu, lecz nie odbijał promieni tak mocno jak "Bezdźwiękowiec". Gdy wydawało mi się, że za chwilę także zniknie mi z oczu, ja bez problemu mogłem dostrzec gdzie się znajduje jeszcze przez kilka minut. Potem także zniknął.
Takie bezdźwiękowce pojawiają się nad Katowicami od początku roku. Nieregularnie i zawsze zauważam je w momencie lotu, bo nigdy nie informuje mnie o tym żaden dźwięk. Ostatnio widziałem wiele filmów, jakoby samoloty te zmieniają kształty, lecz ja w to wątpie, ale i tak dla mnie to bardzo dziwne kursy. Od początku roku dostrzegłem conajmniej 20 takich zastanawiających rejsów.
Kiedyś pokazałem taki samolot mojemu kumplowi, gdy przelatywał w odległości około dwóch kilometrów tuż nad nami. Wtedy także nie pozostawiał za sobą żadnego dźwięku. Ja mu tylko powiedziałem "patrz", a on potem sam zadał mi pytanie, dlaczego ten samolot jest taki cichy. Ja nie mogłem mu odpowiedzieć. Po kilkunastu minutach znów widzieliśmy podobny rejs. On wtedy powiedział mi o samolotach wycieczkowych, ale potem sam doszedł do wniosku, że pomimo braku chemitrailsów powinien wydawać jakikolwiek dźwięk.
Na początku roku to był bodajże 4 stycznia. Miałem wolny dzień i trochę dłużej zabawiliśmy pod blokiem. Wtedy nad blokami pojawił się samolot, a raczej dostrzegliśmy jego światła. Nie obserwowaliśmy go, ale po kilkunastu sekundach stwierdziłem, że nie słyszę żadnego dźwięku. Takich obserwacji dokonałem więcej, ale wszystkie wyglądają podobnie. Z nikąd pojawiający się samolot, który leci w niewiadomym kierunku (nigdy w stronę lotnisk [Pyrzowice, Muchowiec], choć leci dość nisko).
Gdy miałem z 11 lat byłem na koloniach w miejscowości Rybaki na Mazurach. (tak myślę że Rybaki, bo teraz nie jestem w 100% pewien.) Była noc, ale przed północą. Dyskoteka w ośrodku. Jakieś dziecinne romanse i zabawa bez alkoholu. Wyszedłem z koleżanką i kolegą (imion już nie pamiętam) przed dyskotekę i ona zapaliła sobie papierosa. Gadaliśmy o niczym i wtedy zauważyłem na horyzoncie sunący, świetlisty obiekt, który jako mały chłopiec wziąłem za spadającą gwiazdę. Kolega powiedział mi, że to jest satelita. Od tamtej pory przez wiele lat zobaczyłem nad moim osiedlem z kilka tuzinów takich satelit. Zawsze mi się wydawało, że to są satelity.
Zawsze sunęły ze stałą prędkością, nie błyskając żadnym światłem, a wyglądając jakby emitowały swoje własne.
Gdy byłem mały nie zastanawiało mnie to w jaki sposób świecą. Potem nauczono mnie, że odbijają światło słoneczne. Lecz moment kulminacyjny był 22 czerwca 2010 roku. Ja zobaczyłem w internecie przypadkową stronę, z położeniem słońca na niebie. Sprawdziłem działanie. Kilka pozycji o różnych godzinach itd. Stronę wyłączyłem i o niej zapomniałem. Wyszedłem z domu na całą noc i około godziny 2 przy bezchmurnym niebie, ktoś z nas krzyknął "UFO". Spojrzałem w górę i zobaczyłem satelitę, co oznajmiłem innym, a wtedy jeden ze znajomych zapytał mnie dlaczego ona świeci. Na co ja odparłem, że odbija światło słoneczne i wtedy coś mnie tchnęło. Na stronie, którą przeglądałem była pokazana pozycja Słońca o podobnej godzinie. Choć wtedy nie poparłem teorii mojego kolegii o UFO, które oglądaliśmy, wiedziałem, że satelita nie jest w stanie odbić promieni i dodatkowo zrobić to tak mocno.
Dwa tygodnie temu o godzinie 19 paliłem papierosa przy oknie patrząc na wschodnią stronę osiedla i budynki. Na granatowym, praktycznie bezchmurnym niebie kontem oka zauważyłem właśnie taką satelitę. Była stożkowata i wziąłem ją za samolot. Następnie bęzdźwiękowiec. Lecz po tym jak niedostrzegłem świateł pozycyjnych uznałem ją właśnie za satelitę. Nad Ziemią krąży ponad 600 sztucznych satelitów, ale ich nie widuję codzień. Lecz i tak widziałem ich sporo przelatujących przez niebo.
Podsumowując. Dziś i myślę, że w następnych znów zobaczę podobne zjawiska na niebie. Coś nie pozwala mi dopuścić do siebie myśli, że to pojazdy kosmiczne, albo nowe technologie, ale z drugiej strony coś podpowiada mi, że to nie są zwykłe samoloty i satelity. Rejsy po niebie nasilają się z każdym tygodniem i praktycznie za każdym razem gdy jest czyste niebo, mogę obserwować takie zjawiska.
W temacie nie wpisałem pyłków. Białych kropek, które wydają się dryfować na wietrze. Widziałem je tylko 2 razy i za każdym razem w parach, ale to raczej zwykłe pyłki niż UFO. Lecz te obserwacje trwały kilka sekund, bo w obu przypadkach zauważyłem je gdy już znikały nad dachem mojego bloku.
Może ktoś z was wie coś na temat bezdźwiekowców? Dlaczego nie zostawiają za sobą smug? Czy satelity są satelitami? Z racji tego, że ja sam zastanawiam się nad określeniem, czym są dokładnie nadaję im miano UFO, co chyba nie jest w tym przypadku błędem.
Pozdrawiam,
Galwa