Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy Chiny przygotowują się do inwazji na USA?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
119 odpowiedzi w tym temacie

#106

Ilamtris.
  • Postów: 25
  • Tematów: 0
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Prezydent ChRL nakazuje przyspieszenie przygotowań do wojny

Tymczasem, gdy w Stanach Zjednoczonych, FEMA otwiera swoje obozy, w ChRL prezydent oświadcza o przygotowaniach do wojny.

Podczas spotkania z wysokiej rangi dowódcami ChRL, prezydent Hu Jintao zapowiedział przyspieszenie rozbudowy marynarki wojennej swojego kraju w celu wzmocnienia bezpieczeństwa i przygotowania do wojny.

Chiny rywalizują ze Stanami Zjednoczonymi, Wietnamem oraz Filipinami w rejonie Morza Południowochińskiego. Co ciekawe Wietnam także rozpoczął szybką i dynamiczną rozbudowę swoich sił morskich.

Po raz to kolejny jesteśmy świadkami zbrojenia się kolejnych państw, jak gdyby miało zdarzyć się coś nieuniknionego. Czy po takich wypowiedziach prezydenta ChRL, otwieraniu obozów FEMA czy co raz gorszej sytuacji w Europie naprawdę może zdarzyć się coś nieuniknionego? Przekonamy się w najbliższym czasie.

http://zmianynaziemi...zygotowan-wojny

Użytkownik Ilamtris edytował ten post 10.12.2011 - 11:30

  • 2

#107

bullik.
  • Postów: 377
  • Tematów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Świetna strona o chińskich projektach lotniczych STEALTH:

China's Secret Fleet of Stealth Fighters

oraz dowód że przedstawione na niej maszyny dalece wykroczyły poza fazę planowania.
Nie mówię tu o J-20 który został już oblatany ale o uchwyconej w locie maszynie przypominającej znacznie powiększoną i ponaddźwiękową kopię amerykańskiego F-117.

http://www.youtube.com/watch?v=A3OjXTWArrQ&feature=player_embedded#!

Nie skupiajmy się na tytule filmu mówiącym o UFO i chemtrails ale na jego treści,proszę.
Celem mojego posta jest jedynie pokazanie potencjału Pekinu a nie rozpoczynanie kolejnej flame war jak w temacie o smugach.


Na filmie samolot jakby doklejony w jakims programie.. i to nie tylko moja opinia ale jest ich kilka tkaich w komentarzach YT..

a strona do ktorej linka dales.. ciekawa ale poza dwoma autentycznymi samolotomami chinskimi na bazie SU-27, to reszta moze byc czysta fantazja grafika.. bo to tylko rysunki, a do tego nie wszystkie powazne, jak np. jeden na ktorym niby supertajny chinski prototyp zrzuca atomowke.. oczywiscie do zdjecia jest dorysowany ten samolot, ale to tylko moze sugerowac ze nie sa to rysunki prawdziwych prototypow, ktore wiadomo firma konstruujaca najpierw rysuje ich wizje, tylko to namalowal ktos taki jak ja czy ty.. a watpie aby mial wglad w projekty ChRL..

Użytkownik bullik edytował ten post 10.12.2011 - 12:02

  • 0

#108

BadBoy.
  • Postów: 737
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dołączona grafika

Zdjęcie satelitarne pierwszego chińskiego lotniskowca Shi Lang (Varyag) na Morzu Żółtym - DigitalGlobe / AP


http://www.youtube.com/watch?v=f3JoL5sHqjA


  • 2



#109

Jarecki.
  • Postów: 4113
  • Tematów: 426
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chiny mogą być w stanie unieruchomić całą sieć bezzałogowych dronów bojowych USA

Pojawiły się nowe wskazówki odnośnie wirusa Sykipot, który zainfekował ostatnio flotę amerykańskich dronów bojowych. Wszystko wskazuje na to, że za stworzeniem wirusa stoją Chiny.

Dołączona grafika

Sam atak udał się ze względu na istnienie jakichś niezidentyfikowanych luk w programie Adobe Reader. Ta luka podobno jest już usunięta, ale brzmi to kompromitująco, gdy słyszy się, że wirus został umieszczony w pliku PDF i w ten sposób dostał się do sieci wojskowych.

Jak twierdzą Amerykanie wirus zajął się wyszukiwaniem informacji o dronach z firmy Boeing a zwłaszcza o bojowym X-45 oraz orbitalnym X-37. Sam X-37 pozostanie na orbicie okołoziemskiej przez następne dziewięć miesięcy. Drony te są projektowane do długiego pozostawania na orbicie, co może świadczyć o planach budowy floty orbitalnych pojazdów bezzałogowych zdolnych do lądowania, a więc i ataku, w dowolnym punkcie globu w rekordowo krótkim czasie.

Jak twierdzą Amerykanie wirus zajął się wyszukiwaniem informacji o dronach z firmy Boeing a zwłaszcza o bojowym X-45 oraz orbitalnym X-37. Sam X-37 pozostanie na orbicie okołoziemskiej przez następne dziewięć miesięcy. Drony te są projektowane do długiego pozostawania na orbicie, co może świadczyć o planach budowy floty orbitalnych pojazdów bezzałogowych zdolnych do lądowania, a więc i ataku, w dowolnym punkcie globu w rekordowo krótkim czasie.

http://zmianynaziemi...ow-bojowych-usa
http://articles.busi...es-adobe-reader
  • 1



#110 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Suche fakty. Na razie bez kometarza, choć fakty podane poniżej na pewno wiążą się z tematem Odliczanie do wojny z Iranem

10:30, 06.01.2012 /PAP

"Zwiększyć możliwości zagrażania celom wojskowym w USA"
CHIŃSKIE MEDIA O OBECNOŚCI PEKINU W REGIONIE


"Chiny powinny zwiększyć zdolność przeprowadzania ataków militarnych z wykorzystaniem broni dalekiego zasięgu oraz zwiększyć możliwości zagrażania celom wojskowym w USA" - pisze w piątek anglojęzyczny chiński "Global Times"

Według gazety Chiny nie mogą zmniejszać swej obecności wojskowej w Azji, by ułagodzić USA- to komentarz dziennika do nowej strategii obronności USA, która przewiduje m.in. większą ilość wojsk amerykańskich w tym regionie. Oczywiście chcemy uniknąć zimnej wojny z USA, ale z drugiej strony nie wolno nam niwelować chińskiej obecności wojskowej w regionie.

Niepokój USA budzą coraz agresywniejsze działania Chin m.in. na obszarze Morza Południowochińskiego, do którego roszczenia zgłaszają także Tajwan, Filipiny, Malezja, Wietnam i Brunei, oraz rosnąca potęga militarna Państwa Środka.

Zagrażanie celom wojskowym USA

Według "Global Times" Chiny powinny dalej rozwijać swój arsenał. "Chiny powinny zwiększyć zdolność przeprowadzania ataków militarnych z wykorzystaniem broni dalekiego zasięgu oraz zwiększyć możliwości zagrażania celom wojskowym w USA" - pisze gazeta.

Chiny obawiają się, że nowa polityka Waszyngtonu ma na celu okrążenie Państwa Środka i ograniczenie jego rosnącej potęgi - podkreśla Reuters. Chiny "słono zapłacą", jeśli ustąpią, by ułagodzić USA - zaznacza "Global Times". "Powstrzymanie zdolności Chin do interwencji na morzu to ważny element nowej strategii obronnej USA". Dziennik "China Daily", organ rządzącej Partii Komunistycznej, komentuje: "Oczywiście chcemy uniknąć zimnej wojny z USA, ale z drugiej strony nie wolno nam niwelować chińskiej obecności wojskowej w regionie".

jak/fac/k

Źródło: www.tvn24.pl

17:32, 05.01.2012 /Reuters, PAP

Obama przerzuca ciężar z Europy na Azję i Pacyfik
NOWA STRATEGIA PENTAGONU


"Nasz naród jest w momencie przejściowym", napisał prezydent USA Barack Obama we wstępie do nowej strategii zaprezentowanej przez Pentagon. Amerykańska siła militarna, według niej, będzie mniejsza, ale niemniej silna, zapowiada Obama.

Nowa strategia Pentagonu odrzuca obowiązującą do tej pory zasadę mówiącą o możliwości prowadzenia jednocześnie dwóch wojen. W nowej strategii mowa jest o możliwości prowadzenia jednej wojny i jednoczesnym powstrzymywaniu wroga w drugim konflikcie.

- Nasze wojsko będzie skromniejsze, ale świat musi wiedzieć, że Stany Zjednoczone utrzymają swoją militarną przewagę dzięki siłom zbrojnym, które są zwrotne, elastyczne i gotowe na cały wachlarz nieprzewidzianych wypadków i zagrożeń - powiedział Obama dziennikarzom zgromadzonym w Pentagonie przedstawiając założenia strategii.

Więcej Azji, mniej Europy

Nasze wojsko będzie skromniejsze, ale świat musi wiedzieć, że Stany Zjednoczone utrzymają swoją militarną przewagę dzięki siłom zbrojnym, które są zwrotne, elastyczne i gotowe na cały wachlarz nieprzewidzianych wypadków i zagrożeń Barack Obama.

Według niej wojska USA zwiększą swą obecność wojskową w regionie Azji i Pacyfiku, lecz w dalszym ciągu będą stać na straży pokoju na całym świecie. W swoim oświadczeniu Obama zapowiedział też zwiększenie nakładów na inwestycje w broń cybernetyczną i dał do zrozumienia, że zmniejszenie arsenału atomowego USA nie wpłynie ujemnie na obronność kraju.

Opublikowana strategia nie zawiera informacji o liczbie etatów w wojsku przeznaczonych do redukcji, ale urzędnicy administracji prezydenckiej mówią o cięciach rzędu 10-15 proc. w armii i marines w ciągu 10 lat, czyli o zwolnieniu dziesiątek tysięcy żołnierzy. Strategia podkreśla też interesy USA w Europie i ważność NATO, ale dodaje, że obecność wojskowa Ameryki na Starym Kontynencie musi "ewoluować". Tym razem oficjele mówią o likwidacji jednej brygady, czyli 3-4 tys. żołnierzy.

Plan Obamy

Zmiana strategii Pentagonu to kontynuacja polityki Obamy, który walcząc z kryzysem finansów zapowiedział mocne cięcia w wydatkach na obronność po dekadzie ciągłych wzrostów. W sierpniu prezydent doszedł do porozumienia z Kongresem co do konieczności zmniejszenia wydatków militarnych o 450 miliardów dolarów w obecnej dekadzie.

Dodatkowe redukcje w wysokości 500 mld dolarów nastąpią automatycznie na początku 2013 roku, jeśli partie w Kongresie nie porozumieją się co do innych sposobów obniżenia deficytu.

\\mtom

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 06.01.2012 - 13:37

  • 1

#111

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Rzeczywiście na linii USA-Chiny zgrzyta od dłuższego czasu, jednak myślę, że żadna ze stron nie chce i nie dąży do konfliktu. Na razie to tylko taka gra, po prostu i Stany i USA chcą pokazać, że nie dadzą sobie w kasze dmuchać, nikt ich nie będzie rozstawiać po kątach i nie dadzą sobie niczego narzucić. Stany chcą zaznaczyć swoją potęgę, żeby pokazać, że nie boją się Chin (i na odwrót).
Ale myślę, że mimo tych zgrzytów wojna jest na razie mało prawdopodobna - zarówno USA-Chiny jak i USA-Iran.
  • 0



#112 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Wydaje mi się, że ten news doskonale pasuje do tego tematu. Szczególnie, że Barack Obama zapowiedział przerzucenie ciężaru strategicznego w region Dalekiego Wschodu i Pacyfiku a także to, iż region ten nie zostanie pozostawiony w rękach chińczyków.

07:22, 07.01.2012 /Fakty TVN

"Nie ma strategicznego zagrożenia ze strony Dalekiego Wschodu"

- Nie widzę w tej chwili i w najbliższej przyszłości strategicznego zagrożenia w stosunku do Ameryki ze strony Dalekiego Wschodu. Jednak kładzenie nacisku na obronny aspekt tego stosunku zawiera w sobie pewne niebezpieczeństwo negatywnych odruchów ze strony Chin - powiedział w Faktach TVN Zbigniew Brzeziński, b. doradca ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta Cartera. Odniósł się tym samym do ostrych cięć w amerykańskiej armii, które zapowiedział w czwartek prezydent USA Barack Obama.

Prezydent USA zapowiedział w czwartek najpoważniejszą od dziesięcioleci zmianę amerykańskiej doktryny obronnej. Jak zapowiedział Obama, według niej amerykańska siła militarna będzie mniejsza, ale niemniej silna. Nowa strategia Pentagonu odrzuca obowiązującą do tej pory zasadę, mówiącą o możliwości prowadzenia jednocześnie dwóch wojen. W nowej strategii mowa jest o możliwości prowadzenia jednej wojny i jednoczesnym powstrzymywaniu wroga w drugim konflikcie.

Tną wydatki

Przez najbliższe dziesięć lat wydatki Pentagonu zmniejszą się łącznie o prawie 500 miliardów dolarów. To oznacza, że liczba amerykańskich żołnierzy będzie się stopniowo zmniejszać o ponad 100 tys. Według nowej strategii, wojska USA zwiększą swoją obecność w regionie Azji i Pacyfiku.

Jak twierdzi Brzeziński, nie ma ani obecnie, ani w najbliższej przyszłości "strategicznego zagrożenia w stosunku do Ameryki ze strony Dalekiego Wschodu".

- Kładzenie nacisku na obronny aspekt tego stosunku moim zdaniem zawiera w sobie pewne niebezpieczeństwo, że może wywołać odruchy bardzo negatywne, szczególnie ze strony Chin - powiedział były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji prezydenta Cartera.

Bez wpływu na Polskę

Kilka tysięcy amerykańskich żołnierzy wróci z baz w Europie do domu. Nie powinno to jednak wpłynąć na planowaną obecność w Polsce amerykańskich myśliwców F-16 czy bazy tarczy antyrakietowej. - Mimo cięć w amerykańskim budżecie ciągle na obronność są przeznaczone ogromne pieniądze - najnowszy budżet to 662 miliardy dolarów. To więcej niż budżety kolejnych 10 największych państw świata łącznie - podkreślił Ian Brzeziński, ekspert ds. obronności Atlantic Council.

Walczą z cyber terroryzmem

Ponadto nowa strategia Obamy zakłada, że wojsko skupi się też na walce z cyber terroryzmem, a naukowcy będą rozwijać systemy samolotów bezzałogowych i nowe, tajne rodzaje broni. Ma ona na celu oślepienie lub ogłuszenie przeciwnika, a jego zabicie.

Zmiana strategii Pentagonu to kontynuacja polityki Obamy, który walcząc z kryzysem finansów zapowiedział mocne cięcia w wydatkach na obronność po dekadzie ciągłych wzrostów. W sierpniu prezydent doszedł do porozumienia z Kongresem co do konieczności zmniejszenia wydatków militarnych o 450 miliardów dolarów w obecnej dekadzie. Dodatkowe redukcje w wysokości 500 mld dolarów nastąpią automatycznie na początku 2013 roku, jeśli partie w Kongresie nie dojdą do porozumienia co do innych sposobów obniżenia deficytu.

dp/ ola

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 07.01.2012 - 09:57

  • 0

#113 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

08:00, 08.01.2012 /PAP

Obama pod ostrzałem za redukcję armii
REPUBLIKANIE KRYTYKUJĄ POMYSŁ PREZYDENTA USA


Zapowiedziane przez prezydenta Baracka Obamę redukcje liczebności armii w związku ze znacznymi cięciami wydatków na zbrojenia wymuszonymi sytuacją budżetową zdecydowanie nie podobają się republikanom i kołom konserwatywnym. To osłabianie przywództwa USA - ostrzegają przeciwnicy pomysłu.

Obama ogłosił w czwartek nową strategię wojskową USA, zgodnie z którą położy się większy nacisk na obronę przed zagrożeniami z Azji i Bliskiego Wschodu i zmniejszy liczbę żołnierzy amerykańskich w Europie.

Brzezinski: Nie bardzo rozumiem


Zdaniem byłego podsekretarza stanu w Pentagonie za rządów prezydenta George'a W.Busha, Iana Brzezinskiego, zapowiedź redukcji wojsk w Europie stwarza powody do niepokoju.

- Nie bardzo rozumiem uzasadnień tej strategii. Chiny nie stanowią i długo jeszcze nie będą stanowić takiego zagrożenia, jak ZSRR w okresie zimnej wojny. Administracja będzie musiała to gruntowanie wyjaśnić Europejczykom i zapewnić ich, że Ameryka wciąż oddana jest sprawie obrony ich kontynentu - powiedział Brzezinski PAP.

- Redukując wojska w Europie, osłabiamy m.in. zdolność współpracy naszych wojsk z armiami europejskimi. Kto na przykład będzie prowadził szkolenia polowe w Polsce? Obecność militarną USA w Europie jest poza tym zgodna z naszymi interesami bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie - dodał Brzeziński, związany dziś z Radą Atlantycką USA (ACUS) w Waszyngtonie.

- Nie bardzo rozumiem uzasadnień tej strategii. Chiny nie stanowią i długo jeszcze nie będą stanowić takiego zagrożenia, jak ZSRR w okresie zimnej wojny. Administracja będzie musiała to gruntowanie wyjaśnić Europejczykom i zapewnić ich, że Ameryka wciąż oddana jest sprawie obrony ich kontynentu - Zbigniew Brzeziński

80 tys. żołnierzy mniej

Szef Pentagonu Leon Panetta poinformował, że wojska lądowe będą zmniejszone z obecnych 570 000 żołnierzy do 490 000 żołnierzy. Z innych doniesień wynika, że z Europy Waszyngton zamierza wycofać jedną lub dwie brygady, w sumie około 2-3 tys. wojsk. Planuje się też w większym stopniu rozmieszczanie wojsk na zasadzie rotacyjnej, a więc czasowo. Obecnie stacjonują w Europie cztery brygady wojsk lądowych USA.

Mniejsza zdolność przewodzenia światu

Plany administracji potępił republikański przewodniczący Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów, Howard P. "Buck" McKeon z Kalifornii - stanu, którego gospodarka w dużym stopniu opiera się na przemyśle zbrojeniowym. Jest to strategia "przewodzenia z zaplecza". Oznacza ona, że zmniejszy się nasza zdolność do przewodzenia światu.

(...) Następnym razem, kiedy będziemy musieli podjąć poważną operację wojskową na lądzie, nie będziemy mieli potrzebnych do tego sił, tak jak to się stało w Iraku i Afganistanie. Nasze wojska będą bardziej narażone na ryzyko i poniosą większe straty, aby wykonać zadanie - przewodniczący Komisji Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów, Howard P. ("Buck") McKeon

- Jest to strategia "przewodzenia z zaplecza". Oznacza ona, że zmniejszy się nasza zdolność do przewodzenia światu. (...) Następnym razem, kiedy będziemy musieli podjąć poważną operację wojskową na lądzie, nie będziemy mieli potrzebnych do tego sił, tak jak to się stało w Iraku i Afganistanie. Nasze wojska będą bardziej narażone na ryzyko i poniosą większe straty, aby wykonać zadanie - powiedział kongresmen.

"Pokój nie charakteryzuje naszych czasów"

Do krytyki przyłączył się także piątkowy "Wall Street Journal". Zdaniem prawicowego dziennika, administracja łudzi się, zakładając, że Ameryce nie grozi w najbliższym czasie konieczność prowadzenia kolejnej wojny na lądzie. "Pokój nie charakteryzuje naszych czasów. (...) Prawdziwe przesłanie do świata (wynikające z ogłoszonej strategii - red.) jest takie, że administracja pragnie zmniejszyć skalę przywództwa Ameryki" - pisze "WSJ" w komentarzu redakcyjnym.

Nie tylko krytyka

Obrońcy administracji podkreślają jednak, że jej strategię podyktowały częściowo ogólne ograniczenia budżetowe i jest ona odpowiedzią na nowe zagrożenia na świecie, jak terroryzm, agresja w internecie i rozprzestrzenianie broni masowego rażenia. Ekspert z Brookings Institution, Michael O'Hanlon, pisze w piątkowym "Washington Post", że redukcja wojsk i przesunięcie akcentu z Europy na Azję jest w pełni uzasadnione.

"Saddama Husajna już nie ma, Korea Północna ma broń atomową, ale jej siły konwencjonalne osłabły, a Rosja, choć stwarza wiele problemów, to nie dlatego, by stanowiła zagrożenie dla krajów NATO. Destabilizacja na Bliskim Wschodzie i w Azji Południowej, choć kłopotliwa dla interesów amerykańskich, nie będzie raczej znowu wymagała akcji na wielką skalę pod kierownictwem USA" - czytamy w jego artykule.

jak//gak

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 08.01.2012 - 10:58

  • 0

#114 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

14:44, 09.01.2012 /Reuters, PAP

Chiny: USA powinny być "ostrożne w słowach i czynach"
PEKIN ODPOWIADA NA NOWĄ STRATEGIĘ USA


Nowa amerykańska strategia militarna, w której poczesne miejsce zajmuje aktywna rola USA w Azji, wzburzyła Pekin. Krytyczne słowa w poniedziałek popłynęły zarówno z chińskiego MSZ jak i ministerstwa obrony.
Rzecznik ministerstwa obrony Geng Janszeng oznajmił w oświadczeniu, że twierdzenia o konieczności przeciwdziałania wzrastającej roli Chin w regionie, na jakich oparta jest nowa strategia Pentagonu, czyli zdaniem resortu "oskarżenia pod adresem Chin", są "bezpodstawne".

Modernizacja i rozbudowa naszego (potencjału) obronnego jest odzwierciedleniem rozwoju Chin i ich obiektywnych potrzeb związanych z bezpieczeństwem. To ważny czynnik promowania pokoju i stabilności w regionie - Liu Weimin.
Stany Zjednoczone powinny być "ostrożne w słowach i czynach", dodał Janszeng. Rzecznik zapowiedział też, że Chiny będą bacznie obserwowały wpływ amerykańskiej strategii na rozwój wypadków w sferze bezpieczeństwa w regionie Azji i Pacyfiku.

"Chiny pozostają na ścieżce pokojowego rozwoju"

Zdaniem chińskiego MSZ z kolei, wzmocnienie militarnej obecności USA w Azji jest podyktowane złą interpretacją decyzji Chin w sprawie rozbudowy i modernizacji sił zbrojnych. - Modernizacja i rozbudowa naszego (potencjału) obronnego jest odzwierciedleniem rozwoju Chin i ich obiektywnych potrzeb związanych z bezpieczeństwem. To ważny czynnik promowania pokoju i stabilności w regionie - powiedział dziennikarzom rzecznik chińskiego MSZ Liu Weimin. Rzecznik określił też elementy nowej strategii USA kierujące uwagę Waszyngtonu na Azję i zagrożenie ze strony Chin, jako "bezpodstawne oskarżenia, które są fundamentalnie nierealne". Według rzecznika "Chiny pozostają na ścieżce pokojowego rozwoju (...) i defensywnej polityki narodowego bezpieczeństwa".

Zaniepokojenie w Waszyngtonie

Agencja Reutera komentując reakcje Chin na nową doktrynę obronną USA pisze, że są one stonowane, ponieważ politycy w Pekinie starają się uniknąć dyplomatycznych napięć przed zmianą władz kraju, które "najbardziej absorbują Komunistyczną Partię (Chin)". Niemniej Stany Zjednoczone są coraz bardziej zaniepokojone szybkim rozwojem potencjału militarnego Chin. Państwo Środka rozbudowuje i modernizuje marynarkę wojenną, posiada nowe okręty podwodne i pierwszy lotniskowiec, zwiększa też potencjał i zasięg rakiet balistycznych i możliwości służb wywiadowczych.

US Navy wpływa na azjatyckie wody

Zgodnie z nową strategią ogłoszoną przez Waszyngton, USA będą utrzymywać duże bazy marynarki wojennej w Japonii i Korei Płd., wyślą też kontyngent piechoty morskiej i okręty wojenne do bazy Darwin w Australii. Marynarka wojenna USA zapowiedziała również, że jej okręty wojenne stacjonować będą w Singapurze i - prawdopodobnie - na Filipinach. Spory terytorialne o bogate w surowce i łowiska obszary Morza Południowochińskiego (i położone na nim wyspy), przez które przepływają rocznie towary warte 5 bilionów dolarów, to jedno z największych zagrożeń dla stabilności i pokoju w Azji - przypomina Reuters. Według opublikowanego w grudniu raportu amerykańskiej Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR), na morzu tym może dojść do konfliktów i starć flot wojennych, ponieważ ścierają się tam roszczenia terytorialne Chin, Wietnamu, Filipin, Tajwanu, Malezji i Brunei, a Pekin zajmuje w tej kwestii coraz bardziej asertywne stanowisko.

\\mtom\k

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 09.01.2012 - 20:21

  • 1

#115

Kajman.
  • Postów: 694
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Co supersamolot armii USA robi w kosmosie?

Dołączona grafika

Czy supertajny samolot kosmiczny USA, który od 10 miesięcy przebywa na orbicie, szpieguje chińskie laboratorium kosmiczne? Taką tezę postawił magazyn "Spaceflight", który zauważył, że ścieżki, po których krążą wokół Ziemi oba obiekty, są niemal identyczne.

Bezzałogowa maszyna X-37B została wystrzelona 5 kwietnia ubiegłego roku na misję, którą amerykańska armia oficjalnie opisała jako "testowanie nowych technologii kosmicznych". Pentagon nie podał jednak żadnych szczegółów - nie uściślił na czym dokładnie miałaby polegać owa misja i odmawia jakichkolwiek komentarzy na ten temat. Od tamtej pory pojazd nieprzerwanie przebywa w przestrzeni kosmicznej, a wokół jego misji narosła fala spekulacji.

Tajna misja supersamolotu USA

X-37B, nazywany również Orbitalnym Pojazdem Testowym (OVT, Orbital Test Vehicle), został umieszczony ok. 300 kilometrów nad Ziemią na orbicie o nachyleniu do płaszczyzny równika wynoszącym 42.79 stopni. Tak się składa, że na podobnej wysokości, na orbicie o nachyleniu 42.78 stopni, krąży chińska stacja Tiangong-1, do której w pierwszej połowie tego roku ma po raz pierwszy przycumować załogowy statek Shenzhou 9. Nic więc dziwnego, że natychmiast pojawiły się sugestie, iż Amerykanie za pomocą swojej maszyny szpiegują kosmiczne laboratorium Chińczyków.

Dołączona grafika

Dr David Baker, redaktor magazynu "Spaceflight", wydawanego przez Brytyjskie Towarzystwo Międzyplanetarne uważa, że zbieżność orbit obu obiektów jest oczywista i jego zdaniem X-37B może szpiegować chińską stację.

- Nie uważam, żeby było to coś złego - powiedział dr Baker portalowi BBC News. - Podczas zimnej wojny upowszechnienie kosmicznych systemów obserwacji dało nam układy rozbrojeniowe, które nie byłyby możliwe, gdyby każda strona nie miała pełnej wiedzy na temat tego, co robi przeciwnik - podkreślił.

Jak akcentuje BBC News, USA bacznie przyglądają się chińskiemu programowi kosmicznemu, nawet cywilnym misjom załogowym. Problem bowiem leży w tym, że w Chinach granica między tym co cywilne a tym co wojskowe, jest rozmyta - wszystko może równie dobrze służyć celom militarnym. Dlatego Pentagon ma powody, by obawiać się rosnącego zaangażowania Chin w kosmosie.

Z kolei serwis internetowy telewizji Fox News cytuje Briana Weedena, eksperta Secure World Foundation i byłego analityka Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, który podejrzewa, że X-37B testuje urządzenia dla Narodowego Biura Rozpoznania (National Reconnaissance Office), agencji wywiadowczej zajmującej się budową i obsługą amerykańskich satelitów szpiegowskich.

Dołączona grafika

Według cytowanego Briana Weedena, X-37B znajduje się na takiej orbicie, która umożliwia mu obserwowanie jedynie ograniczonego pasa szerokości geograficznej, na którym jedynymi godnymi uwagi regionami, oczywiście z punktu widzenia amerykańskich interesów, jest Bliski Wschód i Afganistan. Jego zdaniem zbieżność orbity OTV z orbitą chińskiej stacji jest dziełem przypadku.

Również Jim Oberg, ekspert telewizji NBC News, uważa, że X-37B nie szpieguje Tiangong-1, ponieważ jest to fizycznie prawie niemożliwe. Jak skrupulatnie wyliczył, mimo że oba obiekty poruszają się po orbitach o zbliżonych nachyleniu względem płaszczyzny równika, mijają się z prędkością tysięcy metrów na sekundę i praktycznie nie jest możliwa jakakolwiek wzajemna obserwacja.

Niektórzy analitycy sądzą, że X-37 B może być prototypem broni orbitującej, która byłaby w stanie bombardować i niszczyć obce satelity w przestrzeni kosmicznej. Jeśli te pogłoski znalazłyby potwierdzenie, to byłby to dowód na próby militaryzacji kosmosu przez Amerykanów.

Tajny pojazd stworzony przez inżynierów Boeinga, może krążyć po orbicie okołoziemskiej z prędkością ponad 27 tysięcy kilometrów na godzinę. Lot promu jest całkowicie zautomatyzowany, energię czerpie z paneli słonecznych, wystrzelony w kosmos jest w stanie samodzielnie powrócić na Ziemię.

Podobnie jak w przypadku załogowych wahadłowców NASA, X-37B jest w stanie wielokrotnie latać w kosmos, z tą różnicą, że jego misja może trwać długie miesiące zamiast niecałych trzech tygodni.

Źródło

Ciekawe, czy rzeczywiście Amerykanie szpiegują Chińczyków w kosmosie. Pewności nie mamy, ale chyba dla nikogo nie byłoby zaskoczeniem, gdyby była to prawda.



EDIT. Zapomniałem. Na geopolityka.org pojawił się artykuł dotyczący rywalizacji, współpracy i wzajemnych zależności między Chinami i USA. Tekst niezwykle ciekawy (już prawie kończę czytać), ale bardzo obszerny, więc nie będę tu wklejał całości. Daję linka http://www.geopolity...ywy-ich-rozwoju Autor uspokaja, że konfliktu zbrojnego, mimo wielu zgrzytów, prawdopodobnie nie będzie:

Trudno przypuszczać, aby w najbliższej przyszłości był możliwy otwarty konflikt między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Oba kraje dysponują potężnymi arsenałami broni i ich konfrontacja nie przyniosłaby prawdopodobnie dobrych skutków dla żadnej ze stron.

Stopień uzależnienia gospodarki amerykańskiej od Chin jest na tyle wysoki, że utrudnia administracji waszyngtońskiej naciskanie na chiński rząd. Z drugiej strony, USA są na tyle ważnym rynkiem zbytu dla chińskiej produkcji, że obie strony w istocie mają interes w dążeniu do zachowania status quo a nie do konfrontacji


Jak macie trochę wolnego czasu to poczytajcie, na prawdę artykuł warty przeczytania jeśli ktoś się tym choć trochę interesuje.

Użytkownik Kajman edytował ten post 11.01.2012 - 13:14

  • 0



#116

Patrick.
  • Postów: 135
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Artykuł z zeszłego roku, ale myślę, że bardzo ciekawy w kontekście omawianego tematu.

Adolf Hitler idolem chińskiej młodzieży


„Hitler to wielki przywódca i podziwiam go”. Wypowiedź z portalu dla neonazistów? Bynajmniej. Takie oświadczenia coraz częściej pojawiają się na chińskich portalach internetowych jak Tianya, Kaixin, Sina czy nawet Baidu.

Od kilku lat w chińskim internecie rośnie liczba pochlebnych opinii o twórcy i przywódcy jednego z najkrwawszych reżimów totalitarnych w historii świata. Coraz częściej młodzi Chińczycy zadają otwarcie pytanie: „Kiedy w naszym kraju pojawi się wreszcie taki przywódca jak Hitler ?” Europejczyk, który choćby w minimalnym stopniu poznał najnowszą historię Chin, mógłby uznać takie pytanie za prowokację. Jak w narodzie, który w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat swojej historii doznał cierpień spowodowanych przez takie szaleństwa jak Wielki Skok czy Rewolucja Kulturalna, może pojawić się tęsknota za kolejnym morderczym dyktatorem?

Przyczyn rosnącej popularności Hitlera w chińskim społeczeństwie jest wiele. Jedną z nich jest nieznajomość historii Europy i świata. Zbrodnie, jakie wyrządził nazizm nie są dobrze przedstawione w chińskich podręcznikach do historii. Dla wielu Chińczyków takie pojęcia jak faszyzm i nazizm są mgliste. Pewna młoda, wykształcona Chinka zadała kiedyś w trakcie rozmowy pytanie: „Dlaczego właściwie Hitler zabijał Żydów?”. Inny, trzydziestokilkuletni menedżer, często podróżujący po Europie zapytał znienacka dlaczego my Polacy nie lubimy Niemców: „Co oni takiego Wam zrobili?”.

Postać Hitlera dla Chińczyków jest częściej uosobieniem silnego skutecznego przywódcy, który przywrócił chwałę swojemu krajowi i podbił ogromne połacie Europy, niż kojarzy się z twórcą reżimu odpowiadającego za śmierć dziesiątków milionów ludzi. Dla wielu młodych Chińczyków, z pokolenia które urodziło się tuż przed wydarzeniami na Placu Niebiańskiego Spokoju lub po tych wydarzeniach, pojęcie ludobójstwa jest zupełnie abstrakcyjne. W chińskich szkołach nie uczy się o zbrodniach Mao Zedonga. Władcy z Pekinu nigdy nie rozliczyli się ze zbrodniczą przeszłością, a Wielki Sternik wciąż ma rację w 70 procentach.

Chińskie media epatują filmami dokumentalnymi i fabularnymi o okrucieństwach Japończyków w czasie drugiej wojny światowej, ale śmierć kilkudziesięciu milionów ludzi w efekcie chorych kampanii gospodarczych (trzebienie wróbli, Wielki Skok) czy politycznych (Rewolucja Kulturalna) zainicjowanych przez Mao, nie doczekała się rozliczenia. Wielu młodych Chińczyków nie ma pojęcia co wydarzyło się w ich kraju za czasów Mao, więc kolejny dyktator nie budzi ich przerażenia.

Zresztą sam Mao Zedong w oczach części internautów jest stawiany w rankingach niżej od Hitlera. „Stary Mao” nie dał Chinom, zdaniem niektórych, nawet części tego, co Hitler dał Niemcom. Fuhrer odbudował niemiecką gospodarkę, stworzył silną armię, zaprowadził porządek społeczny, a na arenie międzynarodowej przywrócił Niemcom godność, jaką odebrano im Traktatem Wersalskim. Osiągnięcia Mao przedstawiają się w porównaniu z Hitlerem dość skromnie.

To, że polityka Hitlera doprowadziła jego kraj do upadku, nie skłania do głębszej refleksji. Niektórzy, są mu wdzięczni za wojnę z ZSRR, która ich zdaniem, uchroniła Chiny od losu wasala Stalina. Niektórzy, żeby przybliżyć swoim pobratymcom postać przywódcy III Rzeszy, przekłamują historię ukazując Hitlera jako przyjaciela Chin i Chińczyków. Jak tworzone są te mity opisał niedawno na łamach Asia Times Richard Komaiko. Wielu Chińczyków porównuje Hitlera do pierwszego cesarza Chin Qin Shi Huangdi. Podbój Europy przez Hitlera porównuje się do zjednoczenia Chin, jakiego na drodze krwawych wojen dokonał w końcu III w. p. n.e. dokonał władca Qin. Między obu panami jest więcej podobieństw – obydwaj palili książki i zarządzali masowe mordy na ludności cywilnej.

Szybki wzrost gospodarczy nie jest rozłożony równomiernie na wszystkie grupy społeczne. Porównanie obecnej sytuacji gospodarczej Chin do Niemiec, jakiego wg Komaiko dokonują pekińscy studenci jest mocno nieadekwatne, ale odzwierciedla sposób w jaki część młodych Chińczyków ją postrzega. Na budowanie mitu Hitlera w chińskim społeczeństwie wpływa nie tylko sytuacja ekonomiczna, ale również nie zagojone rany z przeszłości. Chińczycy, mimo sukcesów, jakie na polu gospodarczym i na arenie międzynarodowej odnosi rząd, wciąż mają poczucie zacofania i słabości wobec świata zachodniego, który z taką łatwością przez wiele dziesięcioleci dyktował Chinom warunki gry oraz głęboko zakorzenioną nienawiść do Japończyków, która nie jest wyłącznie związana z wydarzeniami, jakie miały miejsce podczas ostatniej wojny. Dodając do tego przekonanie o własnej wyższości cywilizacyjnej wobec innych nacji i przyrodzonym prawie do hegemonii światowej otrzymujemy niezwykle podatny grunt do rozkwitu nacjonalizmu.

Pisząc w tym artykule o Chińczykach mam na myśli dominującą narodowość Han. Hanowie traktują inne narodowości zamieszkujące ChRL jako prymitywów, w stosunku do których mają misję cywilizacyjną. Przekonanie o absolutnej nadrzędności własnej kultury wobec innych narodowości zamieszkujących Chiny jak Tybetańczycy, Ujgurzy, Mongołowie, Miao, Zhuang czy innych, powoduje, że Hanowie nie są w stanie zrozumieć i zaakceptować faktu, że nie chcą oni podporządkować się ich dominacji i przejąć bezkrytycznie hanowskich wzorców kulturowych.

Ostatnie wydarzenia i wprowadzony w Mongolii stan wyjątkowy jest między innymi spowodowany brakiem poszanowania dla sposobu życia mniejszości mongolskiej. Rozwój przemysłu wydobywczego służy przede wszystkim Hanom, Mongołowie są spychani na margines życia społecznego. Dzieci poddawane są sinizacji, a odbieranie pastwisk na potrzeby przemysłowe powoduje, że narodowi pasterzy i nomadów odbiera się możliwość życia w tradycyjny sposób.

Chyba każdemu, kto ma codzienny kontakt z Chińczykami, jest doskonale znany głęboko zakorzeniony w nich rasizm. Pogarda wobec Murzynów, w nieco mniejszym stopniu wobec Hindusów, Arabów czy mieszkańców krajów Azji Południowo – Wschodniej jest zjawiskiem powszechnym. Niedawne wydarzenia np. w Zambii czy Peru pokazują, że chińscy inwestorzy zachowują się podobnie jak XIX wieczni europejscy kolonizatorzy. Niechęć i coraz trudniej skrywana pogarda dla świata zachodniego jest również coraz bardziej widoczna. Jedna z podstawowych lektur z biblioteczki chińskiego nacjonalisty ”Zhongguo bu gaoxing („Niezadowolne Chiny”) nawołuje do rewanżu również wobec Europy i USA.

W Europie pokutuje mit Chińczyków jako narodu miłującego pokój, a politycy europejscy jeszcze do niedawna ufnie wierzyli lub udawali, że wierzą w defensywny charakter chińskiej armii. Lekcje historii najnowszej poszły w zapomnienie: udział Chińskich Ochotników Ludowych w wojnie koreańskiej, agresywna wojna z Indiami w 1962 r. czy zaczepna wojna z Wietnamem w 1979 r. Ostatnie poczynania chińskiej armii (budowa niewidzialnego dla radarów myśliwca piątej generacji, budowa własnego lotniskowca oraz tworzenie na Oceanie Indyjskim serii portów budowanych przez chińskie firmy, z których mogłaby operować chińska flota - „sznura pereł”) i stały wzrost wydatków na zbrojenia wylały kubeł zimnej wody na głowy zachodnich polityków. Takie działania zyskują poklask wśród znacznej części młodego pokolenia. Chiny powinny jak Niemcy zbudować silną armię i użyć jej do rozstrzygania sporów i walki o własne interesy.

Wspomniany już Richard Komaiko podaje, że na portalu Kaixin w komentarzach pod jednym z postów 4,6 proc. komentatorów uznało Hitlera za bohatera, a 9,1 proc. chciałoby mieć w Chinach takiego przywódcę jak Hitler. Jeśli to do tych liczb dodamy podnoszących głowy maoistów, którzy również domagają się od obecnych władz bardziej asertywnej polityki zagranicznej mamy do czynienia ze znaczną częścią społeczeństwa pochwalającą agresywną politykę Chin na arenie międzynarodowej. Gdyby padło pytanie czy jesteś za rozpętaniem wojny przeciw Japonii lub Indiom odsetek pozytywnych odpowiedzi byłby znacznie wyższy. Niektórzy młodzi Chińczycy przekuwają słowa w czyn - z braku otwartej wojny z wrogami prowadzą albo na własną rękę albo na zlecenie władz wojnę cybernetyczną.

Chiński nacjonalizm i rewizjonizm może stać się w najbliższych latach poważnym problemem, który może zaważyć na chińskiej polityce zagranicznej i na stosunku Chińczyków do świata zewnętrznego. Wbrew pozorom rozwój ekonomiczny Chin i rosnąca wymiana gospodarcza ze światem zewnętrznym nie oznacza, że chińskie społeczeństwo staje się bardziej otwarte i tolerancyjne.

Źródło


  • 1

#117 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Opublikowano: 21.01.2012

USA szykują się do wojny z Chinami?

W kontekście bieżącej sytuacji geopolitycznej Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej zwraca uwagę na aspekty militarne relacji między USA i Chinami, które przywołują widmo zimnej wojny. Dyrektor CAFR dr Stanisław Tyszka przypomina, że na początku stycznia tego roku Barack Obama przedstawił założenia nowej polityki USA w zakresie obronności. Sprowadza się ona do dwóch zasadniczych elementów: cięcia wydatków na armię i strategicznego przeorientowania zainteresowania USA na obszar Pacyfiku.


Na stanowisko USA natychmiast zareagowały chińskie władze oświadczając, że nie Chiny chcą zapobiec nowej zimnej wojnie, jednak nie zrezygnują z obecności militarnej w regionie. Ponadto zapowiedziano równoległe do wysiłków amerykańskich wzmacnianie potencjału militarnego.

Stanisław Tyszka z Centrum Analiz Fundacji Republikańskiej zwraca uwagę, że w maju 2010 roku waszyngtoński think-tank specjalizujący się w polityce obronnej Center for Strategic and Budgetary Assessments (CSBA) opublikował przełomowy raport zatytułowany „AirSea Battle. A Point-of-Departure Operational Concept”. Zawiera on koncepcję operacyjną wojny powietrzno-morskiej na Zachodnim Pacyfiku.

Okazuje się, że w grudniu ubiegłego roku w Pentagonie powołane zostało biuro odpowiedzialne za wdrażanie tej koncepcji, a jej formalne zatwierdzenie jako doktryny wojennej czeka już na podpis na biurku sekretarza obrony Leona Panetty.

Główne założenia raportu „AirSea Battle. A Point-of-Departure Operational Concept” komentuje w obszernej analizie CAFR, ekspert Fundacji Jacek Bartosiak. Omawia on obecny stan armii amerykańskiej i chińskiej, nakreślając w których obszarach Chińczycy uzyskali już przewagę, przybliża uwarunkowania wynikające z sojuszy międzynarodowych i kwestię wzajemnego odstraszania nuklearnego. Następnie nakreśla założenia potencjalnego ataku chińskiego, żeby przejść do planów amerykańskich, szczegółów operacyjnych nowej koncepcji i środków zaradczych w zakresie zbrojeń postulowanych przez amerykańskich ekspertów. Z kwestii szczegółowych warto choćby wspomnieć, że w obecnej sytuacji przewaga chińska w rejonie potencjalnego teatru wojny jest tak duża, że możliwość obrony Tajwanu i Korei Południowej przez siły amerykańskie byłaby bardzo problematyczna.

„Amerykańscy stratedzy militarni z podziwu godną konsekwencją wcielają w życie starożytną maksymę „Si vis pacem, para bellum” („Chcesz pokoju, szykuj się do wojny”). Polscy politycy i wojskowi powinni się od nich uczyć. Tymczasem dominujący u nas sposób myślenia o bezpieczeństwie militarnym można by zdefiniować, trawestując paremię łacińską: „Si vis pacem, fiduciam habe in socio tuo” („Chcesz pokoju, pokładaj nadzieję w sojuszniku”). Patrząc wstecz, takie myślenie okazywało się już wielokrotnie dla Polski zgubne. Najwyższy czas zacząć się uczyć od mądrzejszych” – uważa dr. Stanisław Tyszka, dyrektor CAFR.

Analizę eksperta CAFR Jacka Bartosiaka pt. „Koncepcja operacyjna wojny powietrzno-morskiej na zachodnim Pacyfiku” można pobrać - TUTAJ.

Opracowanie: pł
Na podstawie: cafr.pl
Źródło:
Niezależna.pl

Źródło: www.wolnemedia.net


Użytkownik Sentinel edytował ten post 21.01.2012 - 10:30

  • 2

#118

Jarecki.
  • Postów: 4113
  • Tematów: 426
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

I jeszcze taka ciekawostka.
Wiem, że to może zupełnie nic nie oznaczać ale 19 stycznia pewien człowiek sfilmował w pobliżu miasta Santa Cruz w Kalifornii ogromny transport setek czołgów i pojazdów wojskowych.
Nie mieszkam w Stanach więc nie wiem czy takie kolejowe transporty sprzętu wojskowego to codzienność ale nawet samym Amerykanom tak gigantyczne ilości przewożonych czołgów i transporterów opancerzonych wydały się podejrzane.
Także kto wie czy Biały Dom nie przygotowuje się do kolejnego konfliktu?


  • 2



#119

rainman.
  • Postów: 483
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano


Prezydent Chin na spotkaniu z generalicją uprzedził, że “Chiny bez wahania wesprą Iran, nawet jeżeli przyjdzie za to zapłacić III wojną swiatową”

Ciekawe, że w polskiej prasie nie ma nawet o tym wzmianki?


Dołączona grafika

Poświęcę się Dołączona grafika i przetłumaczę (trochę:). Ostatnie zdanie brzmi: “W zeszłym tygodniu prezydent Chin na spotkaniu z generalicją uprzedził, że Chiny bez wahania wesprą Iran, nawet jeżeli przyjdzie za to zapłacić III wojną swiatową” 30 stycznia? Bez komentarza

Pierwsze dwa tygodnie 2012 przeszły pod znakiem zaostrzenia politycznego i wojskowegokryzysu wokół Iranu. Do brzegów Iranu przybywają wciąż nowe okręty wojenne USA i NATO. Przypomnijmy, że w grudniu USA i UE zapowiedziały embargo na irańską ropę, na co preztdent Ahmadinedżad zagroził blokadą Cieśniny Ormuz, przez którą przechodzi 40% bliskowschodniej ropy naftowej. W przeddzień Nowego Roku USA skierowało w rejon cieśniny grupę uderzeniową z lotniskowcem “John Stennis”.

Dołączona grafika

Na początku stycznia przybył również atomowy lotniskowiec “USS Carl Vinson” z 90 samolotami i helikopterami na pokładzie. W skład grupy wchodzą jeszcze krążownik rakietowy “Benker Hill” i niszczyciel rakietowy “Halsey”. 10 stycznia w rejon udał się lotniskowiec “Abraham Lincoln” pod eskortą krążownika “Cape St George” i dwoma niszczycielami “Momsen” i “Sterret”. Ponadto przerzucono desantowo-amfibiijną grupę z batalionem piechoty morskiej. Grupa składa się z nowoczesnego smigłowcowca “Makin Island” klasy Wasp, amfibijno-transportowy pływający dok “New Orleans” i amfibijno-desantowy dok “Pearl Harbor” z batalionem marines, grupą do operacji specjalnych, wzmocnione eskadrą helikopepterów i batalionem logistyki. Jednostki te służą do desantu na naturalnym nabrzeżu (plaże). Na ich pokładach można budować i remontować helikoptery i samoloty. Są wyposażone w rakietowe systemy obrony przeciwlotniczej, systemy artyletyjskie i rakiety kierowane. Załoga liczy ponad 1110 osób i 1900 marines. Ale to nie wszystko. DoZatoki udał się brytyjski niszczyciel “HMS Daring”, mający za zadanie ochronę grupy przed atakiem powietrznym. Jego nowoczesny system PAAMS pozwala niszczyć rakiety i samoloty wroga z pięciokrotnie większą skutecznością niż inne jednostki tego typu. W tej chwili w rejonie przebywa w sumie 9 brytyjskich okrętów (4 trałowce, patrolowiec, hydrograficzny i 3 jedn. transportowe).

Dołączona grafika

Arabskojęzyczny kanał informacyjny “Al Arabija” doniósł o transporcie do Izraela 1000-osobowego amerykańskiego kontyngentu wojsk lądowych. Wg izraelskiego serwisu debka.com., specjalizującego się w analizie politycznej spraw bezpieczeństwa, do Izraela przybyło już łącznie 9000 wojskowych. Ponadto na wyraźne żadanie USA i Niemiec(?) Izrael utworzył specjalne stanowiska dowodzenia dla skoordynowania działań w przypadku dużego konfliktu na Bliskm Wschodzie.

Dalszy ciąg artykułu to właściwie analiza sytuacji w której jeszcze jedną istotną informacją jest oświadczenie Moskwy, że: “…Premier Władimir Putin i prezydent Miedwiediew zgodził się z prezydentem Hu Jintao, że jedynym sposobem na powstrzymanie agresji Zachodu wobec Iranu są bezpośrednie działania wojskowe…” (!!!)

Źródło: http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/


  • 1

#120

reformator.
  • Postów: 307
  • Tematów: 3
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wojny między Chinami a USA nie będzie przynajmniej nie w obecnym układzie. Oba kraje są zbyt zależne od siebie. Chociaż akurat uzależnienie się gospodarki Chin i jej produktywności od rynku między innymi amerykańskiego można zastąpić produkcją wojenną mimo to Chiny nie miałyby szans w starciu z potęgą USA. Nie ta liga jednak. USA też by mogli ożywić swoją gospodarkę produkcją wojenną.
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych