Jasne, Muhad, jak zwykle się tłumaczysz. Napisałeś tylko żebym ci podał jakieś inne źródła pozyskiwania energii które grożą śmiercią w wyniku wybuchu, skażenia itp. Nic nie napisałeś że chodzi ci o tereny poza takim obiektem.
Jednak liczba 4000 raków tarczycy, zarejestrowanych jako skutek promieniowania czarnobylskiego, nie zgadza się z dotychczasowa wiedzą medyczną. Badania epidemiologiczne od lat wskazywały, że okres upływający od napromienienia do powstania raka tarczycy wynosi około 30 lat, natomiast pierwszy wzrost liczby raków „;czarnobylskich” wykryto już po upływie 1 roku tj. w r. 1987, czyli wtedy gdy rozpoczęto masowe badania przeglądowe ludności.
Czyli okres czasu od napromieniowania do rozwoju raka wynosi średnio 30 lat, czyli ten ,,wzrost" zachorować mógł być spowodowany tylko przez badania przesiewowe. Im więcej ludzi zostało przebadanych tym więcej wykryto. Jasne to i proste.
To wciąż niepopularny pogląd, ale trzeba sobie uświadomić, że od pyłów z Czarnobyla ogół ludności otrzymał znikomą dawkę promieniowania jonizującego. Wspomniany raport UNSCEAR z 2000 roku, najbardziej autorytatywnego ciała w tej dziedzinie, podaje, że na półkuli północnej wyniosła ona średnio 0.002 mSv rocznie (w Polsce w ciągu pierwszego roku po katastrofie stwierdzano 0.3 mSv, a na najsilniej skażonych terenach Białorusi, Rosji i Ukrainy około 1 mSv rocznie). Były to wartości rzędu ułamka naturalnej rocznej dawki promieniowania, jaką od prawieków ludzie i zwierzęta pochłaniają z radioaktywnych substancji zawartych w glebie, skałach i naszym własnym ciele, oraz od promieniowania kosmicznego docierającego do Ziemi ze Słońca i z krańców Wszechświata. Średnio na globie wynosi ona około 2.5 mSv na rok. W wielu regionach dawki naturalne przekraczają nawet 700 mSv na rok, są więc kilkaset razy wyższe od średnich dawek po katastrofie w Czarnobylu. Nigdy przy tym nie zaobserwowano żadnych ujemnych skutków popromiennych u ludzi mieszkających w takich okolicach. Raczej odwrotnie: diagnozuje się tam (np. w Chinach i w Stanach Zjednoczonych) mniej nowotworów niż w rejonach o niskim promieniowaniu naturalnym. Również wśród brytyjskich lekarzy radiologów, narażonych głównie na promienie Roentgena, stwierdzono o około połowę niższą umieralność na raka niż wśród ogółu ludnościhttp://portalwiedzy....czasopisma.htmlNatomiast reaktor jądrowy jak wybuchnie może zabić nawet miliony, gdyby taka była sytuacja choćby w Tokio, gdzie mieszka sporo ludzi
No jakoś w czarnobylu wybuchł i milionów nie zabił, a ten w Japonii też na razie nikogo nie zabił, czyli pisanie o milionach to gruba przesada.
Inny przykład awarii w elektrowni jądrowej, ofiar nie było.
28 marca 1979 r. nastąpiło częściowe stopienie rdzenia w drugim reaktorze (TMI-2) elektrowni jądrowej na wyspie nazywanej Three Mile Island. Przypadek ten opisywany jest jako najpoważniejszy wypadek w Stanach Zjednoczonych w historii komercyjnych reaktorów jądrowych. Obsługa zdołała utrzymać kontrolę nad reaktorem, a żadna z osób nie została napromieniowana w stopniu zagrażającym zdrowiu
Przeciętna dawka, jaką w wyniku napromieniowania otrzymała ludność w obrębie 16 km od elektrowni wynosiła około 8 mR, a dla pojedynczych przypadków 100 mR. Dla porównania dawka 8 mR (milirem) odpowiada dawce otrzymanej podczas prześwietlenia rentgenowskiego. 100 mR odpowiada 1/3 rocznej dawki naturalnego promieniowania podłoża.
http://pl.wikipedia....ree_Mile_Island
Użytkownik wiem wszystko edytował ten post 23.03.2011 - 18:22