Skocz do zawartości


Zdjęcie

Niezgoda wśród uczonych czyli Jak narodził się Wszechświat


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
50 odpowiedzi w tym temacie

#31

BrainCollector.
  • Postów: 1825
  • Tematów: 101
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No dobrze Einstein powiedział "nie wierzę, że Bóg gra w kości". A co jeśli jednak robi to ? Co jeśli jednak we wzorach jest pewien drobny błąd. Nie chcę się wymądrzać tylko zasugerować, że wszystko jest idealne do czasu...
  • 0



#32

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Amontillado, Tak właśnie chodziło mi o to, iż jak mi się wydaje brak wspólnych praw w różnych rodzajach fizyki (fizyka cząstek elementarnych, fizyka konwencjonalna czy fizyka kwantowa), czyli poszukiwana jej „unifikacja” może dowodzić o istnieniu jakiegoś błędu w postrzeganiu właściwego prawidła rządzącego wszechświatem. Myślę, że przynajmniej dla pragmatyków takie wykreowanie teorii z niczego tylko po to, aby móc dzięki niej pogodzić niepogadzalne, powinno okazać się bardziej teoretyczne niż sama nazwa określająca te koncepcje.
Ja osobiście wychodzę z mojego prywatnego wielokrotnie sprawdzającego się założenia podobnego do tezy głoszonej przez metafizyków „Wszystko w świecie jest możliwe, jedynie może być nieskończenie mało prawdopodobne”. Uznaję przy tym niektóre ze zdobyczy teorii fizyki kwantowej, gdyż moim zdaniem tłumaczy ona odważniej i więcej niewiadomych niż fizyka konwencjonalna, mimo że jest ona wyliczalna w świecie makro.
Podobnie jak Arystotelesowskie „rozumowe poznanie” jest jedynie ograniczone do możliwości poznawania namacalnych „rzeczywistych” faktów (doświadczenie, zdarzenie, pamięć), które przechodzą do wyliczania zasad i przyczyn, umysłem otwierając możliwości, gdzie przynajmniej teoretycznie fizyka może zaistnieć jako filozofia a filozofia może stać się fizyką.
Metafizyka, mimo że może kojarzyć się z matematyką fizyczną, w rezultacie oznacza gr. metá (ta) physiká - po fizyce i jest, można by powiedzieć w pewnych jej aspektach starożytną wersją fizyki kwantowej, choć jako nauka badająca przede wszystkim substancję transcendentną, a więc „boską", powinna być bliska teologii.
W świecie, gdzie już w zasadzie wszystko zostało powiedziane, nazwane i określone, myślę, iż znajduje się gdzieś i ta odpowiedź, którą przynajmniej dla siebie poszukują uczeni i moim zdaniem będzie ona słuszna i działająca w postrzeganym przez nich świecie.
Wiem, że zwolennicy „szkiełka i oka” nie zaakceptują czegoś, co nie jest doświadczalne i wyliczalne, jednak w gąszczu tak wielu teorii, domniemań, wierzeń czy odczuć moim prywatnym zdaniem błędem jest szukanie unifikacji tylko i wyłącznie w sferach namacalnych czy domniemanych wymiarów, bez uwzględnienia sfer duchowo-eterycznych w nieco odmiennym tego słowa znaczeniu.
Nawet jakby moja prywatna teoria była błędną, wiara i domniemanie w jej rzeczywistość, moim zdaniem przyniosłaby wszystkim więcej pożytku niż jakakolwiek z dotąd poznanych przeze mnie teorii.
Pokrótce chodzi w niej o to, iż wszystko co istnieje kreuje swój własny wszechświat alternatywny, gdzie istnieje wszystko inne, które też z kolei ma swoje wszechświaty, gdzie my jesteśmy tylko projekcjami lub czymś w rodzaju hologramu, tak jak wszystko inne jest takim czymś w naszym świecie.
Idea taka daje taką przewagę nad innymi fundamentalnymi koncepcjami, że w „moim” świecie każdy ma swą racje, prawdę i rzeczywistość taką jaką chce mieć, wierzy w to co chce wierzyć i posiada wszystko, co naprawdę chce posiadać.
Ktoś kiedyś w jakiejś chanelingowej futurystycznej wizji opisał domniemany przyszły świat, gdzie niemiałoby być przestępczości tylko i wyłącznie z prostego prozaicznego powodu, iż wszyscy porozumiewaliby się telepatycznie.
Zostawiając na boku możliwość trafności i prawdziwości tej wizji, zauważmy jedynie, że w świecie gdzie każdy dla siebie byłby Stwórcą i miałby rację, wszyscy by ją mieli i zarazem w cudzych światach nikt by jej nie posiadał. Tak więc przynajmniej teoretycznie nikt nie wynosiłby swych „mądrości” nad innych i nikt nie odbierałby cudzej własności.
Nie wiem jak bliska jest Wam postać Rudolfa Steinera, ale myślę że w jego pracach, takich jak choćby „Kronika Akaszy” , gdzie omawia on koncept bezpostaciowego człowieka, zanim jeszcze stał się takim jak my, uwidaczniać może, że
jeśli w tej koncepcji mogłoby mieścić się choćby część „Prawdy” , to nasze istnienie w jakiejkolwiek ono by nie istniało formie byłoby, jest i będzie wieczne, a człowiek jakiego znamy, tak zresztą jak i inne istoty, jest jedynie nieistotną holograficzną powłoką spowijającą jego Boską istotę.


„Postać człowieka w dawnych czasach, opisanych w poprzednich
fragmentach Kroniki Akasza, bardzo różniła się od dzisiejszej. Cofając
się dalej w przeszłość ludzkiej historii, natrafimy na stany
jeszcze bardziej odmienne. Mężczyzna i kobieta również powstali
dopiero z biegiem czasu z formy wcześniejszej, zasadniczej,
w której człowiek stanowił obie płci na raz. Chcąc wyrobić sobie
pojęcie o tych odległych czasach, trzeba przede wszystkim wyzwolić
się od nawyków wyobrażeniowych, które człowiek przejął
z tego, co obecnie widzi wokół siebie. Spoglądamy więc w czasy
rozciągające się mniej więcej przed środkowym okresem epoki,
którą nazwaliśmy lemuryjską. Ciało ludzkie składało się jeszcze
z miękkiej, plastycznej materii. Również pozostałe twory na Ziemi
były miękkie i plastyczne. W porównaniu z późniejszym zakrzepłym
stanem Ziemia była jeszcze płynna, ruchliwa. Dusza
ludzka, wcielając się wówczas w materię, mogła dopasować się
do niej w dużo większym stopniu, niż miało to miejsce później.”

Kronika Akaszy fragment.

MUNDUS VULT DECIPI, ERGO DECIPIATUR. POZDRAWIAM ERIK.
  • 2



#33

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wiem, że zwolennicy „szkiełka i oka” nie zaakceptują czegoś, co nie jest doświadczalne i wyliczalne, jednak w gąszczu tak wielu teorii, domniemań, wierzeń czy odczuć moim prywatnym zdaniem błędem jest szukanie unifikacji tylko i wyłącznie w sferach namacalnych czy domniemanych wymiarów, bez uwzględnienia sfer duchowo-eterycznych w nieco odmiennym tego słowa znaczeniu.


Chciałbym Eriku dowiedzieć się - jeśli można - czym według Ciebie jest sfera duchowo-eteryczna? I w jaki sposób chciałbyś żeby była uwzględniona w fizyce?

Zdaje sobie sprawę, że ludzkość w swych poszukiwaniach Prawdy poszła dawno temu dwoma kierunkami - drogą indukcyjną (fizyka właśnie: Newtona, Einsteina, cząstek elementarnych, fizyka kwantowa, itp.), którą idzie świat zachodni.
Oraz niezależną do niej - drogą dedukcyjną (świadomość, czakramy, itp.), którą obrał świat wschodni.

Niezależnie od tego, która z tych odrębnych nauk jest bliżej Prawdy - mam wątpliwości by jakakolwiek z nich znajdowała się choć w połowie drogi. I uważam, że w pewnym momencie nauki te spotkają się - niezależnymi drogami dojdą do tego samego wniosku, czy etapu.
Dlatego nie ma co krytykować "zwolenników szkiełka i oka".

Pamiętaj, że fizyka kwantowa jest tworem fizyków konwencjonalnych (jest częścią fizyki konwencjonalnej) i jest badana "szkiełkiem i okiem" w CERNie. I moim zdaniem - jest jeszcze stanowczo za wcześnie by łączyć ze sobą nauki "zachodnie" i "wschodnie"; choćby z tego względu, o którym mówisz - nauka 'zachodnia' posiada błędy, z którymi musi się uporać, a osobiście jestem pewien, że nauka 'wschodnia' błędy posiada również (oczywiście na zgoła innym podłożu). Dodatkowo te dwie nauki wciąż znajdują się na innych etapach poszukiwań.
Więc musimy poczekać na połączenie tych dwóch nauk, a wybiórcze traktowanie wniosków z fizyki kwantowej i łączenie jej z naukami 'duchowymi' jest o tyle niebezpieczne, że wciąż może się wiele zmienić - fizyka kwantowa dopiero raczkuje.

Moim zdaniem - póki co lepiej trzymać się jednej z dróg, do momentu aż one się spotkają. Być może będzie to niedługo, a być może nie. Cierpliwości.

Lecz człowiek powinien zachować ostrożność, gdyż zachłyśnięcie się wiedzą - zarówno z nurtu zachodniego jak i wschodniego - prowadzi do tego samego: pychy i do uważania się za 'wszechmocnego'.

Nauka wschodnia i nauka zachodnia - są to owoce tego samego drzewa.

Pozdrawiam

Użytkownik Amontillado edytował ten post 07.03.2011 - 10:21

  • 3



#34

BrainCollector.
  • Postów: 1825
  • Tematów: 101
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tak tak tylko powiem, że te dwie nauki raczej nie połączą się za naszego życia. Jednak to jest zbyt skomplikowany "związek" żeby doszło do jego szybkiego połączenia.
  • 1



#35

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Lecz człowiek powinien zachować ostrożność, gdyż zachłyśnięcie się wiedzą - zarówno z nurtu zachodniego jak i wschodniego - prowadzi do tego samego: pychy i do uważania się za 'wszechmocnego'.


Co kończy się tak

Dołączona grafika
  • 3

#36

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Długo myślałem jak mam odpowiedzieć Amontillado na pytanie:

Chciałbym Eriku dowiedzieć się - jeśli można - czym według Ciebie jest sfera duchowo-eteryczna? I w jaki sposób chciałbyś żeby była uwzględniona w fizyce?

I pomyślałem, iż istota tego jak bym chciał wyrazić leży poprzez moją twórczość w moich obrazach, a właściwie w jakiejś podświadomej informacji zakodowującej tam właśnie tę trudną do werbalnego wyrażenia definicje.
Tytuł filmu: Wernisaż
Czas trwania:9,38 min
Wstawiony: 25 grudnia 2010roku.

Lokalizacja: Youtube
Tagi: Wernisaż,Art.
Krótka recenzja: Film ten został skomponowany z okazji wystawy, która odbyła się w marcu 2007 roku w Polskim Domu „Zgoda” w Vancouver Kanada.
Była to wystawa, na której prezentowałem cykl prac „Przeznaczenie”, stanowiące projekty do mego prywatnego Tarota. 12 prac olej i acrylic o
wymiarach 55’(140cm.)X 36’(86cm.)i 3 prace acrylic 42’(106cm.)X 26’(67cm.)

Link do filmu:

http://www.youtube.c...h?v=9FKSvYVtv0Q

TYTUL: Wernisaz

LINK:

CZAS:9.38 min

SIÓDME NIEBO http://img339.images...sidmeniebo.jpg/

Jako, że słowa, cyfry i wykresy za sprawą rewolucji techniczno- społecznej są obecnie z reguły często nużące większość społeczeństw XX i XXI wieku i niema co się dziwić żyjemy coraz szybciej wpadając w macki specjalizacji i technokratyzacji, dlatego też zamiast polecenia ciekawych popularnonaukowych pozycji książkowych, takich jak na przykład: książka Johna Gribbina „Kosmiczne zbiegi okoliczności”, „Księga nieskończoności” - Barrow John D „W poszukiwaniu harmonii” autorów Wilczek Frank, Devine Betsy ,” „Kłopoty z fizyką. Powstanie i rozkwit teorii strun, upadek nauki i co dalej” - Lee Smolina, czy na przykład Petera Plichty "Tajemnicza formuła Boga” dla tych, którzy nie za bardzo przedtem interesowali się zdobyczami fizyki podam łatwo przyswajalną fizykę w filmowej pigułce.

TYTUŁ FILMU: Fizyka-Odkrycia naukowe wszech czasów część 1/5

LINK:

CZAS: 10.00 min.

TYTUŁ FILMU: Fizyka-Odkrycia naukowe wszech czasów część 2/5

LINK:

CZAS: 10.00 min.

TYTUŁ FILMU: Fizyka-Odkrycia naukowe wszech czasów część 3/5

LINK:

CZAS: 10.00 min.

TYTUŁ FILMU: Fizyka-Odkrycia naukowe wszech czasów część 4/5

LINK:

CZAS: 10.00 min.

TYTUŁ FILMU: Fizyka-Odkrycia naukowe wszech czasów część 5/5

LINK:

CZAS: 4,17 min.

Dalej w podobnej filmikowej formie zaprezentuję trzy, z których ideologią połączenia świadomości i fizyki się zgadzam
.
TYTUŁ FILMU: Amit Goswami Fizyka Kwantowa i Świadomość 1 z 3 Napisy PL

LINK:

CZAS: 8,40 min.

TYTUŁ Amit Goswami Fizyka Kwantowa i Świadomość 2 z 3 Napisy PL

LINK:


CZAS: 8,40 min.

TYTUŁ Amit Goswami Fizyka Kwantowa i Świadomość 3 z 3 Napisy PL

LINK:

CZAS: 2,38 min.

I oczywiście „What the bleep do we know?”

http://www.paranorma..._hl__+ +bleep +

Pozdrawiam, Erik.

Użytkownik Erik edytował ten post 08.03.2011 - 13:23

  • 1



#37

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To ja dodam jeszcze fragment z książki "Makroświat, Mikroświat i Ludzki Umysł"



Roger Penrose - Makroświat, Mikroświat i Ludzki Umysł


Dołączona grafika

Równie rozpowszechnione jest jednak przekonanie, że konstrukcje
matematyczne są produktem procesów umysłowych,
czyli że matematyka jest tworem ludzkiego umysłu. Można
przyjąć taki pogląd, ale w rzeczywistości matematycy - wśród
nich również ja - inaczej pojmują prawdy matematyczne. Wobec
tego, choć narysowałem strzałkę od świata umysłowego do
platońskiego, nie oznacza ona - podobnie jak pozostałe - że
światy te wyłaniają się jeden z drugiego. Choć w pewnym sensie
jest możliwe (strzałki na to wskazują), że między odpowiednimi
światami istnieje pewien związek.


Bardziej istotne jest to, że rysunek 3.3 przedstawia moje
trzy przekonania przyjęte na wiarę. Po pierwsze, sądzę, że cały
fizyczny świat można w zasadzie opisać za pomocą matematyki.
Nie twierdzę, że cała matematyka znajduje zastosowanie
w fizyce. Uważam natomiast, że jeśli wybierzemy odpowiednie
teorie matematyczne, to można za ich pomocą bardzo dokładnie
opisać świat fizyczny, a zatem świat ten zachowuje się
zgodnie z regułami matematyki. Wobec tego pewna niewielka
część świata platońskiego opisuje cały świat fizyczny. Po drugie,
sądzę, że nie istnieją niezależne obiekty umysłowe, nie
mające oparcia w świecie fizycznym. Nie oznacza to oczywiście,
bym uważał, że wszystkie obiekty fizyczne wykazują właściwości
umysłowe. Po trzecie wreszcie, wierzę, że przynajmniej
w zasadzie wszystkie obiekty ze świata platońskiego są dostępne
dla naszego umysłu. Niektórzy mogą mieć co do tego wątpliwości,
podobnie zresztą jak co do dwóch moich pierwszych
przekonań. Chciałbym powiedzieć, że dopiero po narysowaniu
tego diagramu zdałem sobie sprawę, że odzwierciedla on te
przekonania. Pod koniec tego rozdziału powrócę jeszcze do
rysunku 3.3.

Zajmijmy się teraz ludzką świadomością. Czy powinniśmy
szukać naukowego wyjaśnienia tego zjawiska? Według mnie
niewątpliwe tak. Chciałbym powiedzieć, że bardzo poważnie
traktuję strzałkę biegnącą od świata fizycznego do umysłowego.
Inaczej mówiąc, stoi przed nami zadanie zrozumienia świata
umysłowego za pomocą pojęć ze świata fizycznego.

Rysunek 3.4 przedstawia w skrócie niektóre charakterystyczne
cechy świata fizycznego i umysłowego. Z prawej strony
wyliczyłem aspekty świata fizycznego, którym, jak wynika
z naszych postrzeżeń, rządzą ścisłe prawa fizyczne, wyrażone
w postaci matematycznej. Z lewej strony umieściłem świadomość,
która należy do świata umysłowego; ze świadomością
wiążemy często takie pojęcia, jak dusza, duch i religia. Obecnie
ludzie preferują na ogół wyjaśnienia naukowe. Ponadto panuje
powszechne przekonanie, że w zasadzie wszystkie wytłumaczenia
naukowe można skomputeryzować. Jeśli znamy
matematyczny opis jakiegoś zjawiska, to można to zadanie powierzyć
komputerowi. Mimo że jestem fizykiem matematycznym,
w tym rozdziale występuję zdecydowanie przeciwko takiemu
stanowisku.

Na rysunku 3.4 określam prawa fizyczne jako predyktywne
i obliczeniowe - ma to związek z zagadnieniem determinizmu
praw natury i możliwością wykorzystania komputerów do symulacji
działania tych praw. Z drugiej strony, często spotyka
się pogląd, że trudno wyobrazić sobie, by zjawiska umysłowe,
takie jak uczucia, przeżycia estetyczne, twórczość, inspiracja
i działalność artystyczna, mogły wynikać z jakichś obliczeń.
Natomiast zwolennicy skrajnego stanowiska „naukowego"
powiadają, że „jesteśmy tylko komputerami; nie wiemy jeszcze,
jak opisać różne rzeczy, ale gdybyśmy znali właściwe procedury
obliczeniowe, bylibyśmy w stanie opisać wszystkie zjawiska
umysłowe wyliczone na rysunku 3.4". Często stwierdzają oni,
że zjawiska umysłowe są emergentne. Według przedstawicieli
tej grupy zjawiska takie wyłaniają się w wyniku odpowiedniej
aktywności obliczeniowej.

Czym jest świadomość? No cóż, nie wiem, jak ją opisać. Wydaje
mi się, że jeszcze nie pora definiować świadomość, ponieważ nie
wiemy, czym ona jest. Wierzę, że jest to pojęcie, które
można opisać fizycznie, ale wszelkie próby podania definicji
obecnie byłyby zapewne błędne. Wydaje mi się, że należy odróżnić
przynajmniej dwa aspekty świadomości. Z jednej strony,
mamy pasywne przejawy świadomości, związane z przytomnością.
Do tej kategorii zaliczam percepcje koloru,
harmonii, posługiwanie się pamięcią i tak dalej. Z drugiej strony,
napotykamy przejawy aktywne, takie jak wolna wola i działania
pod jej kierunkiem.

Zamierzam się tu skupić na jeszcze innym zjawisku, w którym
istotną rolę odgrywa świadomość. Różni się ono zarówno
od pasywnej, jak i aktywnej świadomości; być może jest czymś
pośrednim. Mam na myśli pojęcie rozumienia, czy też wglądu,
co często jest lepszym określeniem. Nie zamierzam definiować
tych określeń, nie wiem bowiem, jakie jest ich znaczenie. Podobnie
nie rozumiem takich słów, jak przytomność i inteligencja.
Dlaczego zatem mówię o rzeczach, których prawdziwego
znaczenia nie znam? Prawdopodobnie dlatego, że jestem matematykiem,
a matematycy nie przejmują się zanadto takimi
sprawami. Nie potrzebują ścisłych definicji rzeczy, o których
mówią, pod warunkiem, że mogą powiedzieć coś o związkach
między nimi. Chciałbym przede wszystkim stwierdzić, że moim
zdaniem inteligencja to coś, co wymaga rozumienia. Wydaje mi
się rzeczą nierozsądną rozprawiać o inteligencji, gdy jednocześnie
uważamy, że nie może być mowy o jakimś rozumieniu.
Podobnie nonsensem wydaje mi się mówienie o rozumieniu
bez świadomości. Rozumienie wymaga pewnej świadomości.
To druga ważna rzecz. Wynika z tego, że inteligencja wymaga
świadomości. Choć nie podaję definicji żadnego z tych pojęć,
wydaje mi się, że rozsądek nakazuje uznać istnienie takich
związków między nimi.

Można spotkać wiele poglądów na temat związku między
świadomym myśleniem i obliczeniami. W tabeli 3.1 przedstawiłem
cztery stanowiska, które oznaczam literami A, B, C i D.

Pogląd A określa się czasem jako zasadę silnej sztucznej inteligencji
(silna AI, ang. artijical intelligence) lub (obliczeniowy)
funkcjonalizm. Zgodnie z tym stanowiskiem wszelkie myślenie
polega na wykonywaniu pewnych obliczeń, a zatem jeśli jakiś
podmiot wykonuje takie obliczenia, to pojawia się świadomość.

Według zwolenników poglądu B można w zasadzie symulować
działanie mózgu, którego właściciel posiada świadomość
czegoś. Różnica między stanowiskiem A i B polega na tym, że
choć zgodnie z poglądem B można symulować działanie mózgu,
to symulacja ta nie wykaże żadnych doznań ani świadomości,
które są elementem dodatkowym, być może związanym
z fizyczną strukturą podmiotu. Wobec tego mózg zbudowany
z neuronów jest świadomy, natomiast symulacja jego działania
nie jest świadoma. Taki właśnie pogląd, jak sądzę, głosi John
Searle.

Sam jestem zwolennikiem poglądu C. Według tego stanowiska,
podobnie jak w przypadku B, jakiś element fizycznego
działania mózgu powoduje wystąpienie świadomości. Innymi
słowy, zrozumienia świadomości musimy szukać w fizyce, ale
działania mózgu nie można symulować za pomocą obliczeń.
Żadna symulacja nie odtworzy działania mózgu. To wymaga,
aby jakiś fizyczny mechanizm mózgu działał w sposób nie poddający
się obliczeniom.

Na koniec mamy stanowisko D, zgodnie z którym błędem
jest poszukiwać naukowego wyjaśnienia działania umysłu.
Świadomość jest czymś, czego nie można wytłumaczyć metodami
naukowymi.

A Wszelkie myślenie polega na obliczeniach; w szczególności poczucie
świadomości pojawia się w efekcie przeprowadzenia odpowiednich
obliczeń.
B Świadomość jest konsekwencją fizycznych procesów zachodzących
w mózgu; procesy te można symulować za pomocą obliczeń, ale takie
symulacje nie wywołują świadomości.
C Odpowiednie procesy fizyczne w mózgu powodują pojawienie się
świadomości, ale procesów tych nie można nawet symulować za pomocą
obliczeń.
D Świadomości nie można wyjaśnić, odwołując się do fizyki i obliczeń
ani żadnych innych metod naukowych.


  • 2

#38

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Eriku, dziękuje za odpowiedź. Pozwolisz, że teraz ja powiem czym duchowość jest dla mnie. Rzeczywiście trudno wyjaśnić to słowami. Ale od tysiącleci uważano że świat duchowy jest czymś przeciwnym do świata materialnego. Niemal każda religia o tym mówi.
I tak właśnie uważam ja. Świat duchowy jest światem, w którym nie ma materii - nie rządzi nim fizyka, ani żadne znane prawo. Jest to pojęcie, którego nie da się zdefiniować za pomocą fizycznych wzorów. I nigdy nie będzie się dało.

Jak sam napisałeś z pomocą przychodzą Ci obrazy, w które wlałeś swoje uczucia i które reprezentują niejako Twoje poglądy na temat duchowości. Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, dlatego będę mówić za siebie na podstawie m. in. swoich doświadczeń (sam również zajmuję się tą dziedziną sztuki).
Obraz jest bowiem w pewnym sensie częścią duszy artysty. Czym jest 'dusza'? Jak myślisz czy pomiędzy 'świadomością' a 'duszą' można postawić znak równości? Według mnie - nie można.

Świadomość jest pojęciem, które pewnie już wkrótce będzie można zdefiniować w sposób naukowy - fizyczny. Świadomości poświęcone są takie dziedziny jak filozofia czy psychologia. Świadomość nie jest idealna - wpływ różnych czynników może spowodować zaburzenia, na podłożu psychicznym chociażby. Świadomość jest połączona z fizycznymi reakcjami zachodzącymi w mózgu.
A dusza? To jest zagadka. Można powiedzieć że jest to centrum uczuć. Jest idealna i niemożliwa do zdefiniowania w sposób fizyczny gdyż wg fizyki - nie istnieje. Każdy zdaje sobie chyba sprawę z faktu istnienia świadomości. Z istnienia duszy - już nie wszyscy.

Wracając do obrazów - uważam, że najlepsze, najbardziej emocjonalne, a równocześnie intymne dzieła powstają gdy artysta poświęci formę na rzecz treści. Oczywiście aby obraz był czytelny również dla innych odbirców (nie tylko twórcy), należy starać się pogodzić w nim te dwa pojęcia - forma i treść. Niestety udawało się to tylko nielicznym w dziejach światowej sztuki.
Za formę odpowiedzialna jest świadomość, a więc myśli. Za jej pomocą artysta ustala kompozycję obrazu, paletę barw, technikę tworzenia, perspektywę, dynamikę, itp. Artysta, który ma doskonały warsztat stworzy bardzo ładne dla oka dzieło. Z reguły obrazy takie podobają się. Ale problem w tym, że są 'puste'. Nie ma w nich treści, przez co tak naprawdę są kiczowate.
Za treść odpowiedzialna jest dusza właśnie. To ona przelewa na płótno uczucia. To ona sprawia, że patrząc na obraz widzimy w nim 'to coś', a artysta widzi swoje wnętrze. Przykładem takich dzieł są obrazy z nurtu surrealistycznego.

Odnośnie filmu o świadomości oraz - w wielkim skrócie o teorii superstrun, która to teoria pojawia się w kolejnym już temacie.

Teoria ta zakłada istnienie cząstek fundamentalnych - tzn. takich które już nie składają się z mniejszych. Cząstkami tymi są struny - mają one wymiar około 100 miliardów miliardów mniejszy od protonu (obrazowo: stosunek taki jak między protonem a Ziemią) i są one materialne. Wymiar 10 do -35 m jest najmniejszą wielkością mającą jakikolwiek sens fizyczny. Struny są więc najmniejszą cząstką materialną - mniejszą od niej jest tylko NICOŚĆ. Nie składają się z mniejszych cząstek (na razie) i nie tworzy ich energia. Energia nie jest im bowiem potrzebna do istnienia, lecz do drgania.
Bowiem struny samym swoim istnieniem nie tworzą cząstek wyższego stopnia (kwarków, elektronów). Struny tworzą cząstki poprzez DRGANIE o różnej częstotliwości. W zależności od różnej częstotliwości tworzą różne cząstki (np. kwarki, elektrony). Kwarki z kolei skupiają się i tworzą protony - protony składają się na nukleony - nukleony tworzą jądro - jądro wraz z elektronem atom - atomy materię. Jak łatwo zauważyć drgające struny tworzą więc całą materię. Gdyby jakimś sposobem zatrzymać drganie strun - cały nasz Wszechświat zniknąłby. Struny teoretycznie pozostałyby, ale w stanie spoczynku. Z praktycznego punktu widzenia istnienie niedrgających strun nie miałoby wtedy fizycznego sensu, ponieważ nie byłoby dla nich żadnego punktu odniesienia, tudzież 'obserwatora'.

Do sedna - w tym filmie, jak i w innych podobnych często mowa jest o świadomości Wszechświata - polu świadomości, które brane jest za świat duchowy. Nauka póki co nie zakłada istnienia takiego pola. Ale przyjmując jego istnienie - pole takie działa na materialnej płaszczyźnie tylko 'wyższego' stopnia. Jest to materialne pole będące jakby ośrodkiem myśli Wszechśiwata oddziałujące na inne obiekty materialne. Pole to (jak i same myśli) działa na niewidocznej płaszczyźnie materii - ale wciąż materii więc podlega prawom fizycznym. Pole to jest materią, a więc musi tworzyć je specjalna częstotliwość drgających strun. Z tego wynika, że sfera duchowa jest w tym wypadku sferą fizyczną.

Wszechświat kiedyś może się skończyć - a więc razem z końcem Wszechświata zginąć miała by sfera duchowa?
Czy Wielki Kreator ograniczałby sam siebie prawami fizycznymi? A dodatkowo sam siebie skazałby na zagładę?

Według mnie sfera duchowa zaczyna się tam gdzie konczy się materia. Oczywiście obie te sfery mogą się na siebie 'nakładać' i 'przenikać', ale są one niezależne od siebe. W takim wypadku Wielki Kreator ze sfery duchowej potrzebowałby materialnej manifestacji w świecie fizycznym (począwszy od Wielkiego Wybuchu). Manifestacją taką mogłoby być pole świadomości (o ile coś takiego w ogóle istnieje). Nasza dusza z kolei istniałaby w sferze duchowej jako całkowicie wolna, natomiast jej manifestacja w świecie materialnym - ograniczona jest niedoskonałą myślą i świadomością.

Użytkownik Amontillado edytował ten post 08.03.2011 - 23:35

  • 2



#39

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Amontillado, oczywiście, że jak najbardziej masz prawo wierzyć, iż w świecie duchowym nie ma materii i że nie rządzi nim fizyka, ani żadne z poznanych praw, ale czy więc dajesz sobie margines prawdopodobieństwa, że może jedynie prawo takie nie zostało jeszcze rozpoznane lub że kiedyś zostanie ono odkryte?
Czy również z tego samego powodu, iż jeszcze tego nie odkryto przyjmujesz, iż świat duchowy jest światem, w którym nie ma materii, i że nie rządzi nim fizyka i jej prawa.
Jeśli nawet obecnie nie można zdefiniować świata duchowego za pomocą fizycznych wzorów, nie znaczy przecież, że takowe nie mogą tam obowiązywać.
Same zmiany w historii postrzegania nauki pokazują jak coś co było nie możliwe wczoraj staje się możliwe dziś czy jutro.
Ja również nie uważam, że świadomość jest tożsama z duszą, jednak moim zdaniem świadomość oprócz tego co Ty wymieniłeś, jest jeszcze niejako kierunkiem spełnienia, we wszystkich możliwych tego słowa znaczeniach. Dusza zaś też jak nazwałeś to:

„Według mnie sfera duchowa zaczyna się tam gdzie konczy się materia. Oczywiście obie te sfery mogą się na siebie 'nakładać' i 'przenikać',”


I u Ciebie są one niezależne od siebie, ja zaś uważam, że właśnie ich współzależność jest powodem ich istnienia.
Dusza według mnie jest również czymś w rodzaju narzędzia pomocnego dla spełniania się świadomości, która jest planem, zamierzeniem, lub kierunkiem rozwoju czy może jakby ktoś mógłby to nazwać doskonalenia się. Z tym, że moim zdaniem owe doskonalenie się jest nie całkiem tym o czym mówią hierarchowie jakichkolwiek sekt, wliczając w to religie i grupy New Age.

To co mi się „objawiło” poprzez rozliczne analizy i obserwacje tak otaczającego mnie świata jak i samego siebie, niejako zmusza mnie do przyjęcia, że: Albo wszystko jest czymś w rodzaju pozornie tylko uporządkowanego snu wariata. Albo jest jakiś nadrzędny plan, w którym jesteśmy zmuszeni coś robić i choć ogromna większość jako zadość uczynienie bycia czymś w rodzaju kozłów ofiarnych i armatniego mięsa ma prawo do ograniczonej wolnej woli i swego losu dopóki on nie koliduje z planem. Inna mniejszość jest czasem niejako zabezpieczona przeznaczeniem, lecz z reguły w bardzo niewielkim stopniu korzystająca z często wątpliwych dobrodziejstw wolnej woli.

Dalej poszukuję w tym wszystkim sensu, jak i swego miejsca w tym wszystkim i choć jak to mówią „Im dalej w las tym więcej drzew”, to przynajmniej zdaje mi się, ze wiem czym nie jestem, a to już chyba coś w porównaniu z większością, której bez dania im możliwości sprawdzenia i skorygowania, po prostu wmówiono kim są.

Natomiast Twoja definicja artyzmu jest trafiona wg mnie w dziesiątkę i przynajmniej w tej kwestii zgadzamy się 100%.

MUNDUS VULT DECIPI, ERGO DECIPIATUR. POZDRAWIAM ERIK
  • 1



#40

Alexi Arduscoini.
  • Postów: 717
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

A ja dodam od siebie coś do tematu ze strony wizualnej.

W 6 minut na kraniec Wszechświata ... Usiądźcie wygodnie, zrelaksujcie się i pozwólcie się zabrać w krótką, zaledwie 6-minutową podróż na kraniec znanego nam Wszechświata. Zobaczycie galaktyki, mgławice, czarne dziury i coś jeszcze.

Zróbmy sobie taką małą odskocznie i spójrzmy na Wszechświat z innej perspektywy z perspektywy cudu...a nie naukowych obliczeń...

http://www.youtube.com/watch?v=BlAkCeQZxwg&feature=player_embedded


  • 1

#41

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Eriku, Według mnie świat duchowy nie ma związku z fizyką i jej prawami nie dlatego, że takich praw jeszcze nie odkryto. Moim zdaniem takich praw nie odkryjemy nigdy. Świat duchowy operuje bowiem takimi pojęciami jak: nieskończoność, wieczność, nicość, miłość, itp - zagadnieniami, których człowiek nigdy nie będzie w stanie wytłumaczyć wzorem. Myśl jest niedoskonała, człowiek nie jest w stanie ogarnąć nią pojęcia choćby nieskończoności - nie potrafi wyobrazić sobie takiego stanu, a co dopiero zapisać go w postaci wzoru.
Świat duchowy jest światem uczuciowym czy wrażeniowym - weźmy taką miłość. Miłości nie tworzą cząsteczki, nie jest ona ani polem ani falą. Jest to uczucie, a więc coś abstrakcyjnego nie dającego się opisać w sposób naukowy. Nie mówię tu o towarzyszących temu uczuciu procesach - enzymy, neurony, mózg, itp. Każdy wie, że jest coś takiego jak miłość i jakie efekty towarzyszą temu uczuciu - ale nikt nie jest w stanie powiedzieć czym ona jest, nie jest w stanie ogarnąć jej myślą i wytłumaczyć słowami. Bo człowiek nie ma wiedzieć czym jest miłośc - ma jej doświadczać. Tak jak każdego innego uczucia - złości, smutku, radości.

Widzisz - u Ciebie dusza stanowi swego rodzaju narzędzie pomocnicze dla świadomości. Dla mnie odwrotnie - to świadomość jest niejako narzędziem dla duszy. Narzędziem 'obowiązkowym' i niezbędnym do egzystencji w świecie materialnym, za to niepotrzebnym w świecie duchowym. Świadmość bowiem działa na płaszczyźnie materialnej, dzięki temu pozwala nam istnieć w świecie fizycznym oraz korzystać z jego praw. Łatwiej będzie mi to wyrazić poprzez zobrazowanie.

Powiedzmy, że dusza ludzka jest obrazem a świadomość - ramą tego obrazu. Obrazy te różnią się od siebie (każdy człowiek posiada bowiem 'inną' duszę) stylem malarskim, paletą barw, nastrojem czy tematyką - ale do powstania wszystkich użyto tych samych materiałów: ten sam rodzaj farb, ten sam rodzaj płótna.
Podobnie wszystkie ramy różnią się od siebie - jedne są bogato zdobione, inne proste. Jedne pozłacane, inne nie. Jedne mają kształt prostokąta, a inne kwadratu czy owalu. Krótko - są różne. Bowiem każdy z nas posiada odrębną i różnoraką świadomość, która została ukształtowana przez wiele czynników. Na świecie (w całej jego historii) nie pojawiło sie choćby 2 ludzi, którzy myśleliby tak samo i w ten sam sposób.
Rama potrzebna jest do tego, by obraz mógł zostać wystawiony w muzeum (muzeum będzie u mnie świat materialny). Jest ona jednak dla obrazu ograniczeniem - patrząc na niego odnosimy wrażenie, że rama 'wycina' obraz z jakiejś większej całości tworząc kadr. Sama rama ma duży wpływ na wygląd obrazu w muzeum - jej kształt warunkuje kształt kadru. Zdarza się, że rama nie jest dobrze dopasowana - np. zdobienia ramy mają się nijak do tematyki dzieła, przez co zaburzają równowagę.
Istnienie ramy bez obrazu nie ma sensu. Za to dla obrazu rama nie jest niezbędna - tak jak dla duszy nie jest niezbędna świadomość.

Po śmierci dusza ludzka porzuci świat fizyczny, odrzuci ograniczające ją świadomość i myśl. Uwolniona dusza przestanie być ograniczona kształtem "ramy", a więc kadr, który stanowiła w świecie materialnym, 'rozciągnie' się ujawniając całą resztę - rozpościerając się ujawni ona widok, którego część została uchwycona na obrazie.
Każda ludzka dusza przedstawiała coś innego, była jedynym w swoim rodzaju 'obrazem'. A więc dusze uwalniające się ze swoich (również jedynych w swoim rodzaju) 'ram' ujawniają zupełnie odmienne 'światy' - jedyne w swoim rodzaju.

Każdy z nas dostał ten sam materiał: te same farby i czyste płótno. Naszym zadaniem w świecie fizycznym jest doświadczać - namalować nasz obraz. A dzięki doświadczaniu doskonalić się. Doskonalić tak długo, aż sam obraz będzie gotowy do uwolnienia.

Tak jak Ty - i ja wciąż "poszukuję w tym wszystkim sensu." Każdy z nas. Czy złe jest, że w naszych poszukiwaniach poszliśmy innymi drogami? Moim zdaniem to właśnie jest piękne - wolna wola. A może kiedyś wejdziemy na jedną ścieżkę? A może nie ma jednej dużej drogi tylko nieskończenie wiele małych ścieżek - a wszystkie z nich i tak prowadzą do celu?

Pozdrawiam

Użytkownik Amontillado edytował ten post 09.03.2011 - 23:20

  • 1



#42

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Amontillado, Piszesz bardzo poetycko i jak najbardziej rozsądnie. Powiedz mi więc, czy a jeśli tak to gdzie, w Twym świecie mogłaby mieścić się karma i na przykład reinkarnacja, jeśli możesz ich istnienie uznać za coś prawdopodobnego?
Z twego opisu rozumiem, iż uwzględniasz możliwość istnienia wielości światów, czy więc tych pozbawionych ram obrazów jest też tak wiele, czy na przykład jeden wielki pejzaż składa się z wielu wyciętych z niego fragmentów, które może na podobieństwo puzli kompletują to kiedyś pocięte i porozrzucane dzieło?

Według pewnych indyjsko-bliskowschodnich legend „ludzie mieli by przez 5 okresów przeżywać cierpienia po czym przyszła zagłada”. W hinduskich wierzeniach istnieje koncepcja okresu zwanego „Manha-juga”. Jest to cykl mający mieć 4 320 000 lat i jest on podzielony na 4 nierówne części .
Zaczynając od największej z nich: „Satja-juga 1 728 000 lat, następnie jest, „Treta-juga” 1 296 000 lat, dalej „Dwapara-juga” 864 000 lat, i ostatnia „Kali-juga” 432 000 lat.
Jeśli zawrzeć by ten cykl w formie liczącego 4 320 000 lat okręgu, to aż prosiłoby to się, aby móc umieścić go gdzieś w przestrzeni kosmicznej. Ale przynajmniej ja nie wiem, gdzie można by taką wielkość przypasować. Tym bardziej, że Hinduizm i Buddyzm posiadają jeszcze większe wartości liczbowe; i choć w obu tych filozoficzno religijnych systemach mają one inne wartości, to też idą w miliardy i tryliony lat.
Na przykład „Kalpa” w Hinduizmie zawiera w sobie 1000 „Manha-jug” i wynosi 4 320 000 000 lat, co miałoby obrazować długość życia Brahmy, który miałby żyć 100 swoich lat, a że jego noc ma taką samą długość co dzień, przeliczeniu na ziemskie lata miałoby to dawać uwaga!? 311 bilionów 40 miliardów lat ( 311 040 000 000 000 lat), uf.
W Buddyzmie ta sama „Kalpa” jest nieco skromniejsza i dzieli się na 3 jej rodzaje ( wielka, średnia, mała ), gdzie taka podstawowa miałaby mieć 139 650 lat, a okres istnienia świata miałby mieć 44 688 000 000 lat.


http://www.paranorma...5135-pite-soce/

3> HINDUSKIE ERY >KIEDY SIĘ SKOŃCZY KALI JUGA Str. # 13

Inne części świętych Hinduskich tekstów mówią o cyklicznym tworzeniu i niszczeniu się świadomych (w zasadzie prawie identycznych wszechświatów) w okresach po 82 miliardy lat.


MUNDUS VULT DECIPI, ERGO DECIPIATUR. POZDRAWIAM ERIK.

Użytkownik Erik edytował ten post 10.03.2011 - 03:19

  • 1



#43

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Prawo karmy istniałoby na płaszczyźnie fizycznej wespół z innymi prawami (jak prawo grawitacji) - również z tymi jeszcze nieodkrytymi. Działałaby na poziomie 'wyższej' materii podobnie jak potencjalne Prawo Przyciągania i wiele nieznanych jeszcze praw.

Co do reinkarnacji - również tutaj jest to kwestia osobistej wiary. Jednakże reinkarnacja wydaje się dość pomocna przy rozpatrywaniu pojęcia doskonalenia się duszy. Dla nieśmiertelnej i wiecznej duszy 'jedno życie' w świecie fizycznym może być niewystarczającym czasem na zdobycie doświadczenia, które pozwoliłoby jej sięgnąć doskonałości. W szczególności gdy pomyslimy o dzieciach, które umierają w wieku kilku lat; miesięcy; tygodni.
Należy zdać sobie sprawę, że człowiek nie byłby w stanie doskonalić się bez istnienia drugiego człowieka. A więc każde zdarzenie związane z drugą osobą może mieć olbrzymi wpływ na nas.
Na przykład traumatyczne przeżycie - choroba kilkumiesięcznego dziecka, prowadząca w końcu do jego śmierci. Wydawac by się mogła, że tak 'młoda' dusza nie zdążyła niczego doświadczyć więc gdzie tu sprawiedliwość? Jednakże śmierć dziecka w tym wypadku ma olbrzymi wpływ na dusze rodziców - one doświadczają i to uczuć bardzo intensywnych, które to uczucia umożliwiają duszom rodziców dalszy rozwój, doskonalenie się. Śmierć mogłaby być w tym wypadku niezbędna aby dusze rodziców ruszyły do przodu na drodze doskonalenia się.
Za to dusza dziecka doświadczając rodziców wyniosła inny rodzaj nauki, który był jej potrzebny akurat na tym etapie.
Taki obraz pokazywałby, że doskonaląc siebie jesteśmy oprócz tego niezbędnym elementem w doskonaleniu się innych. A więc razem tworzymy swego rodzaju mechanizm, którego trybiki pracują jednak niezależnie.

Z twego opisu rozumiem, iż uwzględniasz możliwość istnienia wielości światów, czy więc tych pozbawionych ram obrazów jest też tak wiele, czy na przykład jeden wielki pejzaż składa się z wielu wyciętych z niego fragmentów, które może na podobieństwo puzli kompletują to kiedyś pocięte i porozrzucane dzieło?


Moim zdaniem wyzwolone dusze wciąż byłyby niezależnymi 'obiektami'. Jednak są to spekulacje na temat sfery duchowej, a jest ona tak abstrakcyjna, że wszystko jest możliwe. I prawie wszystko co z nią związane polega przede wszystkim na wierze.
  • 0



#44

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ogólnie zgadzam się z tym o czym piszesz, choć również rozważam kwestie karmy czy czegoś do niej podobnego lub w jakimś sensie bliskoznacznego.
W miejscu gdzie mieszkam często (szczególnie w połowie zimy)przedstawiana jest w TV komedia romantyczna pod polskim tytułem „Dzień Świstaka” (ang. „Groundhog Day”). Ten amerykański film z 1993 roku przedstawia losy prezentera telewizyjnego programu od prognozy pogody. Pewny siebie Phil Connors, (Bill Murray) wyjeżdża do miasteczka Punxsutawney.
Ma zrelacjonować przebieg corocznego święta, Dnia Świstaka, kiedy to sprawdza się – obserwując zachowanie tego sympatycznego zwierzątka –czy jest szansa na szybkie nadejście wiosny, czy też zima jeszcze trochę potrzyma .
Pod koniec dnia Phil dochodzi do wniosku, że to był najgorszy dzień w jego życiu. Kiedy budzi się następnego ranka orientuje się, że znów przeżywa to samo - zamyka się pętla czasu, a dzień 2 lutego trwa w nieskończoność. Historia powtarza się jeszcze wiele razy, zanim Phil nie zmieni się na lepsze...
Czy na podstawie tej zabawnej historyjki nie możemy dojść do podobnych wniosków odnośnie sposobu funkcjonowania karmy, a za jej pośrednictwem powtarzających się wszechświatów?
Tym bardziej jeśli mówią o tym praktycznie wszystkie religie i filozofie i choć tak na pewno nie wiemy skąd wzięły się w nich podobne koncepcje, ale na pewno powinniśmy sobie uświadomić, że na ich tworzenie miały one o dużo więcej czasu niż mają go obecne ideologie naukowe.
Mało też możemy powiedzieć o wszelkich instrumentach badawczych, które bez wątpienia są w posiadaniu nowożytnej nauki, nie wiemy niestety czy w znanej nam formie są one niezbędnie potrzebne do badania pewnych zjawisk, a nawet czy twórcy pewnych religii lub odważnych ortodoksyjnych twierdzeń jakichś przyrządów nie posiadali .

Pozdrawiam, - Erik.

Użytkownik Erik edytował ten post 10.03.2011 - 20:51

  • 0



#45

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Na wstępie - wybacz, że odpisuję po tak długim czasie.

Przytaczasz film pt. "Dzień Świstaka" poruszając zagadnienie powtarzalności Wszechświata. Bardzo trafny przykład jesli chodzi o pojęcie powtarzalności, a dodatkowo pokazuje jak wiele dróg można obrać w poszukiwaniu Prawdy.

Film ten opiera się bowiem (w dość luźny sposób) na jeszcze innym postrzeganiu Wszechświata niż do tej pory mówiliśmy - na starożytnej filozofii Wiecznego Powrotu. Już starożytni Egipcjanie doszli do koncepcji powtarzalnego Wszechświata, a po nich przejęli tę filozofię Grecy (bardzo popularna była wśród pitagorejczyków i stoików), a potem została zapomniana, głównie za sprawą chrześcijaństwa.

Dołączona grafika
Skarabeusz - w starożytnym Egipcie symbol odrodzenia i wiecznego powracania

Koncepcja Wiecznego Powrotu zakłada, że cały nasz Wszechświat ciągle się powtarza. Powtarza się w nim każda sekunda - od Wielkiego Wybuchu, aż do 'Wielkiego Krachu'. Dość wspomnieć, że każda chwila powtarza się w identyczny sposób; a więc każda myśl, każdy dzień, każdy ruch ręką - wszystko to powtórzy się kiedyś w niezmienionym stanie.

Kiedy czynię jakąś głupotę i odczuwam żal - będę przezywał ją za każdym razem gdy okres Wszechświata zatoczy kółko. Tak samo wszytsko co wydarzyło się na świecie - bitwa pod Grunwaldem, Hitler i zagłada Żydów, trzęsienie ziemi w Japonii - wszystko to już kiedyś się wydarzyło i będzie powtarzać się w nieskończoność.

Według teorii Wiecznego Powrotu to czas (a nie Wszechświat) jest nieskończony i trwa wiecznie, powtarzając wszystko co się wydarzyło. W takiej filozofii trudno znaleźć miejsce na reinkarnację (a i pojęcie karmy, byłoby w tym wypadku dość 'specyficzne') - życie ludzkie powtarzałoby się w nieskończoność bez szans na zmianę podjętych decyzji. Nam, jako ludziom, trudno pogodzić się z takim stanem rzeczy. Ale czy taka powtarzalność (choć będąc koncepcją 'brutalną' i pozornie niesprawiedlią) nie nadawałaby właśnie właściwego sensu życiu ludzkiemu? Wieczny Powrót sprawiałby, że każda sekunda naszego życia - tragiczna czy szczęśliwa - miałaby ogromne znaczenie, a człowiek dzięki temu doświadczałby rzeczywistości w doskonały sposób.

Dołączona grafika
Renesansowy symbol powtarzalności i wiecznego powrotu

Choć jest to bardziej filozofia, współczesna nauka zdaje się ją potwierdzać za sprawą teorii Pulsującego Wszechświata - według tej teorii Wszechświat powstaje na skutek Wielkiego Wybuchu, rośnie i rozciąga się - a potem zaczyna kurczyć powracając do punktu wyjścia i ponownie wybuchać... Tak w nieskończoność.

Pozdrawiam
  • 1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych