Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ateiści - ludzie z matematyką na bakier


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
32 odpowiedzi w tym temacie

#31 Gość_Niedoskonały

Gość_Niedoskonały.
  • Tematów: 0

Napisano

Sam tytuł tematu jest po prostu idiotyczny. To może Einstein też był na bakier? Cyrk.

To pokazuje bezradność autora w normalnej dyskusji, jego orężem są inwektywy, najlepiej jeśli brzmią fajnie :) Oczywiście zachowuje jakieś pozory obiektywizmu - ale przecież swój pogląd wyraził formułując tytuł. Próbuje wyleczyć swoje kompleksy?
  • 0

#32

mariuszm.
  • Postów: 566
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich. To mój pierwszy post.

Chciałbym zwrócić uwagę na coś, co zostało pominięte w toku dyskusji. Chodzi mi o zaznaczenie, że teoria ewolucji i powstanie życia to dwie odrębne sprawy. O ile na powstanie życia teorii jest kilka, to tak naprawdę niczego nie wiadomo oprócz jednego faktu - życie na Ziemi zaistniało, i dopiero na to pole wkracza teoria ewolucji wyjaśniająca mechanizmy i ramy czasowe (tempo mutacji) narastającej złożoności. Na tym polega jej rola z której się świetnie wywiązuje.

Co się tyczy fragmentu o "wszechświat nie miał tyle zasobów i czasu aby przez szereg mutacji dojść do tego co mamy"... jeśli życie powstało na Ziemi to na mutacje miało co najmniej 3,5 mld lat. Jeśli gdzieś w kosmosie to teoretycznie 14mld lat. Faktycznie przez 3 mld lat niespiesznie to szło. Pierwsze stromatolity - efekt działalności jednokomórkowych sinic - datowane są na 3,2 mld lat, a pierwsze wielokomórkowce, którym się udało zostawić ślad w zapisie skalnym (tzw wendobionty czy fauna ediakariańska) na 542 mln lat.
Może więc nie tyle statystycznie niskie są szanse powstania prostego życia (skoro pojawiło się ledwo młoda Ziemia ostygła*) co przeskoczenie na wyższy poziom organizmów wielokomórkowych? Może szansa była przyzerowa, ale pierwotniaki miały na swoje spontaniczne mutacje trzy tysiące milionów lat (kolega lubi dużo zer więc sobie rozpisze), i jak wiemy udało się, a ewolucja ruszyła z kopyta w "kambryjskiej eksplozji życia".

*przy założeniu że życie powstało na Ziemi. Jeśli powstało gdzieś w kosmosie, to i tak miało na powstanie kilkanaście mld lat.

PS. tylko co to tego wszystkiego ma ateizm?


Dzięki za merytoryczny post.

Słuszna uwaga, co do tego ma ateizm.

Tylko tyle ile ateista Dawkins ma do powiedzenia na temat Boga. Dawkins osiągnął szczyt i sprawdziła się zasada Pitera (każdy dąży do obsadzenia stanowiska na którym będzie zupełnym ignorantem)
Moje frustracje na temat nauki biorą się z tego że np taki fachowiec Dawkins (specjalista w swojej dziedzinie) bierze się za coś co nie ma nic wspólnego z nauką (tylko z kasą). Nie lepiej dla nauki było by gdyby nadal badał enzymy, białka aminokwasy itp?
Tak samo jak ksiądz, który jest (powinien) zupełnym ignorantem w dziedzinie seksu i nie powinien prowadzić nauk na ten temat; jak bezdzietna psycholożka nie powinna uczyć jak wychowywać dzieci. Podobnie i naukowiec nie powinien wykorzystywać swojej wiedzy w domenie która z nią nie ma nic wspólnego.

Jeśli jednak już się zajmie to niech przynajmniej merytorycznie odnosi się do matematyki.

Jak mawiał Lewis, nauka nie jest w stanie opisać, zaprzeczyć czy też udowodnić czegoś co z założenia jest poza nauką. Kiedy naukowiec bierze się za taką działkę to tylko kpi z siebie. Na marginesie; Dawkins zaprzecza istnieniu Boga ale nie wyklucza istnienia zielonych ludzików. Zapytany co jeśli jednak po śmierci spotka Boga odpowiada "stary dlaczego tak się ukrywałeś".
Dla mnie nie jest problemem wierzący czy też ateista. Wkurzają mnie metody gaszenia oponenta, które dobrze poznałem na uczelni. Metody kpiny, zepchnięcia na margines. Widziałem wielu stłamszonych. Zresztą, sami na paranormalne o tym piszecie ile to zagrywek było względem free energy itp.

Wielkim nietaktem jest pisanie na paranormalne kogoś kto kurczowo trzyma się oficjalnej wyroczni nauki.


zdrowia z nowym rokiem,

Sam tytuł tematu jest po prostu idiotyczny. To może Einstein też był na bakier? Cyrk.

To pokazuje bezradność autora w normalnej dyskusji, jego orężem są inwektywy, najlepiej jeśli brzmią fajnie :) Oczywiście zachowuje jakieś pozory obiektywizmu - ale przecież swój pogląd wyraził formułując tytuł. Próbuje wyleczyć swoje kompleksy?



Gdyby kolega był bardziej uważny to zwróciłby uwagę że inwektywy zaczęły się wcześniej i były skierowane w moją stronę (wybaczam, była delikatnie ukryta, miała pewien polot intelektualny więc kolega mógł nie zauważyć)

Tylko tyle, bezradność ? Zarzuć mi błąd w rozumowaniu. Wykaż że się mylę podając takie a nie inne liczby.
Tylko w tytule widzisz problem ?

zdrowia,
  • 0

#33

Rainbow Lizard.
  • Postów: 484
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Zaczynając od końca...

Tylko tyle, bezradność ? Zarzuć mi błąd w rozumowaniu. Wykaż że się mylę podając takie a nie inne liczby.
Tylko w tytule widzisz problem ?
(...)

Zarzucono ci błąd w rozumowaniu w kilku postach, na przykład:
* Tutaj - odpowiedziałeś na posty nad i pod tym, ale ten akurat kompletnie zignorowałeś, chociaż był najtrafniejszy jeśli chodzi o wypominanie ci błędów.
* Tutaj - odpowiedziałeś, ale całkowicie zignorowałeś zawarte w poście argumenty, zbywając je tekstem "Tak szybko, błąd, błąd, błąd. Kolega był przygotowany czy tak na prędce przeanalizował statystyczne zarzuty ? W takim tempie analizy przeprowadza tylko fanatyk, czy to religijny czy też naukowy." Do samej "analizy" się w ogóle nie odniosłeś, nie wykazując, dlaczego twoim zdaniem jest błędna.
* Tutaj - post kompletnie pominąłeś
* I jeszcze tutaj - gdzie jedyną odpowiedzią było coś w deseń "czuję się obrażony" i stwierdzenie, że u ciebie na uczelni/w twoim otoczeniu ktoś prosił o fałszywe dane statystyczne do robienia doktoratu (co do ewolucji ma się jak plaster szynki do procesów termojądrowych zachodzących we wnętrzu gwiazdy na drugim krańcu galaktyki).

Ogólnie - jak do tej pory wszelkie próby polemiki z twoją tezą albo kompletnie omijałeś, albo zbywałeś je półsłówkami. Nie rozumiem zatem, skąd twoja prośba o to, aby ktoś wykazał ci błąd w rozumowaniu - już wykazano, a ty to olałeś.



Dzięki za merytoryczny post.

Słuszna uwaga, co do tego ma ateizm.(...)

Co z tego, że Dawkins uznaje ewolucję i jednocześnie jest ateistą? Nadal nie ma żadnego związku pomiędzy ewolucją a ateizmem - jeśli uważasz, że Dawkins nie powinien się wypowiadać na tematy związane z istnieniem bożków, to... no właśnie, nadal - co ma do tego ewolucja?

Moje frustracje na temat nauki biorą się z tego że np taki fachowiec Dawkins (specjalista w swojej dziedzinie) bierze się za coś co nie ma nic wspólnego z nauką (tylko z kasą). Nie lepiej dla nauki było by gdyby nadal badał enzymy, białka aminokwasy itp?
Tak samo jak ksiądz, który jest (powinien) zupełnym ignorantem w dziedzinie seksu i nie powinien prowadzić nauk na ten temat; jak bezdzietna psycholożka nie powinna uczyć jak wychowywać dzieci. Podobnie i naukowiec nie powinien wykorzystywać swojej wiedzy w domenie która z nią nie ma nic wspólnego.


Jeżeli twój bóg istnieje, to znaczy, że muszą być jakieś ślady, które po sobie pozostawił, mówiąc prościej - dowody, które da się naukowo zbadać. Jeśli zaś uważasz, że twój bóg istnieje, chociaż nie masz jakichkolwiek przesłanek, aby to podejrzewać, to... no właśnie - skąd w takim razie założenie, że twój bożek istnieje? Przecież tyle samo dowodów, co na istnienie katolickiego boga, jest na istnienie jednorożców, Latającego Potwora Spaghetti albo na to, że Jezus był Velociraptorem.

Ponadto jest jedna zasadnicza różnica pomiędzy księdzem gadającym o seksie a naukowcem podważającym istnienie boga/bogów.

Ksiądz, który mówi o seksie, nie ma o tym jakiejkolwiek wiedzy (w teorii - bo w burdelach różni goście się trafiają...), zaś taki na przykład seksuolog wie o wiele więcej, bo i chodził na studia, i ma prawdopodobnie doświadczenie etc.

Naukowiec mówiący, że bożki nie istnieją, nigdy nie widział dowodów na ich istnienie i sam nie miał doświadczenia z bożkami. Ksiądz, który twierdzi, że bóg istnieje... też nie widział żadnych dowodów i nie miał z nimi kontaktu. Bo przecież gdyby ksiądz miał namacalne dowody, to i naukowiec mógłby je zbadać, zaś doświadczenia z bożkami też mieć nie mógł - bo kiedy to bóg mówi do ciebie, to nazywa się to schizofrenią.

Jeśli jednak już się zajmie to niech przynajmniej merytorycznie odnosi się do matematyki.

Odniesiono się w postach, do których podałem ci linki. Dlaczego je zignorowałeś?

Jak mawiał Lewis, nauka nie jest w stanie opisać, zaprzeczyć czy też udowodnić czegoś co z założenia jest poza nauką. Kiedy naukowiec bierze się za taką działkę to tylko kpi z siebie. Na marginesie; Dawkins zaprzecza istnieniu Boga ale nie wyklucza istnienia zielonych ludzików. Zapytany co jeśli jednak po śmierci spotka Boga odpowiada "stary dlaczego tak się ukrywałeś".

Rozumiem zatem, że naukowiec nie powinien podważać też twierdzenia, że istnieje niewidzialny różowy jednorożec wymykający się wszelkiej naukowej aparaturze? Tak samo jak ty nie powinieneś mówić, że Anubis i Sobek nie istnieją, bo nie jesteś ich wyznawcą?

Brak dowodów na istnienie czegoś jest jednocześnie dowodem na nieistnienie danej rzeczy. Jeśli przyjmie się, że można założyć, że coś istnieje, bo nie ma dowodów na nieistnienie, to da się tym podeprzeć każde, nawet najbardziej absurdalne stwierdzenie. Na przykład:
* NIE można powiedzieć, że NIE mam smoka u siebie w pokoju, bo przecież nie ma dowodów na to, że smoki nie istnieją - ani nie ma dowodów na to, że nie mam jednego u siebie w pokoju.
* Tak samo jak nie można stwierdzić, że we wnętrzu słońca nie ma gigantycznego czajniczka wielkości kilku Jowiszów, w którym od kilku miliardów lat parzy się indyjska herbatka.

Przy okazji - jeśli ja jednak spotkam katolickiego bożka po śmierci... to wtedy nie będzie już boga. Na 100%.

Dla mnie nie jest problemem wierzący czy też ateista. Wkurzają mnie metody gaszenia oponenta, które dobrze poznałem na uczelni. Metody kpiny, zepchnięcia na margines. Widziałem wielu stłamszonych. Zresztą, sami na paranormalne o tym piszecie ile to zagrywek było względem free energy itp.

Ponownie - co to ma do ewolucji? Ja w podręcznikach opisujących ewolucję nie widzę żadnych kpin etc. Nie wspomnę nawet o tym, że w obliczu miażdżącego materiał€ dowodowego, który popiera fakt, że Ziemia istnieje dłużej niż 10.000 lat (skamieliny, DNA, datowanie różnymi metodami - nie tylko węglem, kosmologia i astronomia ogółem, geologia i tony innych rzeczy) twierdzenie, że "świat powstał kilka tysięcy lat temu - i jego tworzenie trwało kilka dni" raczej rzadko kiedy jest traktowane poważnie. Tak samo, jak poważnie nie traktuje się ludzi sugerujących, że Ziemia jest płaska albo wierzących w teorię geocentryczną.

Wielkim nietaktem jest pisanie na paranormalne kogoś kto kurczowo trzyma się oficjalnej wyroczni nauki.

Jeśli coś nie jest naukowo udowodnione, to nie istnieją jakiekolwiek racjonalne podstawy, aby takie coś uznawać za prawdę. Wyjątkiem są kwestie subiektywne, takie jak "lubię tą zupę" czy "podoba mi się muzyka tego zespołu". Nie są to jednak rzeczy, które da się obiektywnie zweryfikować, w przeciwieństwie do tego, czy coś istnieje, czy nie. Coś istnieje - są na to dowody. Nie istnieje (na 99,9%) - dowodów na to nie ma, więc skąd w ogóle wniosek, że istnieje?

Oprócz tego naukowy, obiektywny materiał dowodowy jest jedynym sposobem, aby ustalić, która z wykluczających się teorii na temat, na przykład, życia pozagrobowego, jest prawdziwa. A że dowodów nie ma w ogóle, że takie coś istnieje - to nie ma powodów przypuszczać, że którakolwiek teoria ma rację.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych