Skocz do zawartości


* - - - - 1 głosy

Dziewczyna, która na pięć minut zatrzymała świat


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

#1 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Tytuł filmu: Dziewczyna, która na pięć minut zatrzymała świat
Czas trwania: 6:42
Polska lokalizacja: tak
Tagi: Ekologia, ochrona środowiska, ONZ, Ziemia, przemówienie, Severn Suzuki, Earth Summit
Krótka recenzja: Przejmujące przemówienie, które dała Severn Suzuki na sesji plenarnej w 1992 r. na Earth Summit w Rio Centro Brazylia. Severn miała wtedy dwanaście lat.
Link do filmu: http://www.youtube.c...h?v=4Udf9S0iVbU

Link alternatywny:

Najsmutniejsze jest to, że tak mądrych dzieci nikt nie chce posłuchać.

 

Poprawiono link do filmu, usunięto link powtarzający się i poprawiono tytuł tematu.

Blitz Wolf


  • 1

#2

+......

    Wędrowiec

  • Postów: 710
  • Tematów: 125
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Proszę dostosować temat do wymogów tego forum
  • 0



#3

Ladd.
  • Postów: 1115
  • Tematów: 49
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Chyba już kiedyś to było na forum. Muhad każdy wie co jest lepsze, a co gorsze, ale trzeba mieć na uwadze że tam gdzie jest ekonomia, interesy i polityka tam nie ma miejsca na etykę i działanie z czystego odruchu serca, nie przy tym systemie.
Wprowadzane są w życie tylko te pomysły z których są pieniądze, inaczej ludzie uznają ciebie za niepoważnego i dziecinnego. Dzisiaj np. globalne ocieplenie zapewnia dużo pieniędzy odpowiednim ludziom, to czy jest to prawda czy też nie, wcale nie jest tu głównym priorytetem.
Większość zdaje sobie sprawę że to pieniądz rządzi światem i mają najprawdopodobniej racje. Większość ludzi obwinia rządzących za wszelkiego rodzaju „błędne i nieprawe” z ich punktu widzenia działania, których źródłem nie jest o tyle motywacja jednostki, a system który zmusza do takich, a nie innych posunięć.
Ludzi jest coraz więcej, coraz bardziej uzależniamy się od innych, nie ma już jednostek mądrych są tylko specjaliści, z jednej strony to dobrze no bo jako cywilizacja rozwijamy się w niespotykanej dotąd skali, szkoda jednak że kosztem życia jednostki. Otaczamy się sprawami i przedmiotami bez których nie przeżylibyśmy, a działania ich nie mamy możliwości poznać chociażby z powodu braku czasu. Powoduje to stres i swego rodzaju niepewność ponieważ nie mamy wpływu na swoje życie w takim stopniu w jakim byśmy chcieli.
Dziewczyna ma dużo racji jednak wydaje mi się że nawet jakby jakimś cudem ludzie u władzy przekonali się do niej i zrobili coś w tym kierunku z czysto altruistycznych pobudek, to w rzeczywistości byśmy więcej stracili niż zyskali ponieważ na takie rewelacje trzeba po prostu pieniędzy, których jak wiadomo jest wiecznie za mało, ludzie dobrzy – system zły.

Użytkownik Ladd edytował ten post 21.12.2010 - 12:09

  • 2

#4 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

których jak wiadomo jest wiecznie za mało, ludzie dobrzy – system zły.


To już tylko kwestia podejścia. Pieniądz w rzeczywistości jest fikcją. Można go drukować, gdyby się chciało, olewając zły system.
  • -1

#5

ICM600.
  • Postów: 184
  • Tematów: 25
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

To już tylko kwestia podejścia. Pieniądz w rzeczywistości jest fikcją. Można go drukować, gdyby się chciało, olewając zły system.


I doprowadzić w ten sposób do super-hiper-maper inflacji i upadku gospodarki.
  • 1

#6 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

I doprowadzić w ten sposób do super-hiper-maper inflacji i upadku gospodarki.


Banał do ominięcia. Banał, bo inflacja też jest fikcyjna. Trzeba zabrać jej zwyczajnie wolność.

Wszelkie problemy ekonomiczne można wykluczyć narzucając niezmienne ceny na wszystkie produkty świata. Wielka by się krzywda działa rządom, gdyby tak wydrukowali po 5 milioników każdemu mieszkańcowi ziemi, tak aby mógł zabezpieczyć się na przyszłość? Cała ta ekonomia także jest fikcją, a wszystkie problemy z nią związane wynikają z chciwego charakteru jej twórców.


P.S: Widzę, że kogoś uraziłem swoją wypowiedzią :D

Użytkownik Muhad edytował ten post 23.12.2010 - 08:27

  • -3

#7

Rainbow Lizard.
  • Postów: 484
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano


I doprowadzić w ten sposób do super-hiper-maper inflacji i upadku gospodarki.


Banał do ominięcia. Banał, bo inflacja też jest fikcyjna. Trzeba zabrać jej zwyczajnie wolność.

Wszelkie problemy ekonomiczne można wykluczyć narzucając niezmienne ceny na wszystkie produkty świata. Wielka by się krzywda działa rządom, gdyby tak wydrukowali po 5 milioników każdemu mieszkańcowi ziemi, tak aby mógł zabezpieczyć się na przyszłość? Cała ta ekonomia także jest fikcją, a wszystkie problemy z nią związane wynikają z chciwego charakteru jej twórców.


P.S: Widzę, że kogoś uraziłem swoją wypowiedzią :D

W takiej sytuacji gospodarka by zdechła - zapanowałby chaos. Przykładowa sytuacja - ktoś wchodzi do sklepu i kupuje cały chleb. Następnie staje sobie pod sklepem i sprzedaje każdy bochenek za pięć razy tyle, za ile go kupił. A że takie coś byłoby zabronione? Cóż, policja nie nadążałaby z łapaniem takich ludzi. A nawet, jakby łapała, to całość przeniosłaby się do podziemia.

Ponadto nawet takie sztuczne zablokowanie inflacji by nic nie dało, bo w praktyce byłoby tak, że masz pełno pieniędzy, ale nie masz czego za nie kupić (bo wszystko jest wykupywane i gromadzone przez innych), chociaż w teorii stać cię na 20 Ferrari. Ludzie kupowaliby więcej, niż zakłady przemysłowe byłyby w stanie wyprodukować - efektem tego byłyby iście PRLowskie kolejki do sklepów, bo podaż byłaby za mała w porównaniu do popytu.

Oczywiście w teorii można by zwiększyć produkcję - jednak trwałoby to latami, wymagało absurdalnych kosztów i, co najważniejsze, mogłoby być praktycznie niemożliwe ze względu na ograniczone zasoby ludzkie - nie możesz sobie tak z dnia na dzień postawić 40 fabryk samochodów, bo po prostu nie starczy siły roboczej (i mówię tu zarówno o inżynierach, menedżerach etc., jak i zwykłych pracownikach szeregowych). Bezrobocie rzędu ~10% to za mało, żeby obsadzić 400% więcej zakładów przemysłowych, biur etc.

Ogólnie rzecz ujmując - pieniądze stanowią kaganiec, który ma powstrzymywać ludzką zachłanność (i nie mówię tutaj o "zuych" producentach, ale o praktycznie każdym człowieku) przed zmasakrowaniem gospodarki.

Naprawdę, dosyć infantylny pogląd na ekonomię. Podobny pogląd miałem w wieku bodajże 6 lat, kiedy to się zastanawiałem, dlaczego rząd po prostu nie wydrukuje pieniędzy i nie zaczną ich rozdawać jeżdżąc po mieście ciężarówkami z kasą.

Co do samego filmiku zaś - wykorzystywanie dzieci do promowania swoich idei jest... dwuznaczne moralnie. Nie mówiąc o tym, że ta dziewczynka ANI RAZU nie podała żadnego konkretnego argumentu i całość ogranicza się do grania na emocjach. No i takie małe dziecko raczej autorytetem nie jest, bo ani nie ma doświadczenia, ani wykształcenia, ani inteligencji (dopiero w wieku mniej więcej 16 - 17 lat można powiedzieć, że inteligencja u danego osobnika jest już w pełni rozwinięta - przynajmniej tak mi mówili na wykładach z pedagogiki).
  • 1

#8 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

W takiej sytuacji gospodarka by zdechła - zapanowałby chaos. Przykładowa sytuacja - ktoś wchodzi do sklepu i kupuje cały chleb. Następnie staje sobie pod sklepem i sprzedaje każdy bochenek za pięć razy tyle, za ile go kupił.


Przecież mówiłem Ci, że ceny wszystkich produktów nie mogłyby być narzucane w sposób monopolowy. Stałe ceny, niezmienne i zakaz tworzenia monopolu i zakaz lewego handlu. To nie jest utopia, to jest realne. Chaos ekonomiczny jest sztuczny. Tak samo jak sztucznie jest wywoływany przez media kryzys gospodarczy. Zauważ, że gdyby przedsiębiorcy i biznesmani nie czytali gazet i nie oglądali tv, nie mieliby możliwości wiedzieć o jakimś tam kryzysie i robiliby swoje. Kryzysy i wszelkiego rodzaju chaosy są stymulacją "sztuczną" na potrzeby rynku i określonych grup.

A że takie coś byłoby zabronione? Cóż, policja nie nadążałaby z łapaniem takich ludzi. A nawet, jakby łapała, to całość przeniosłaby się do podziemia.


Jest jedno rozwiązanie. Jak gość wykupi wszystkie chleby w sklepie, to sklep po prostu zapełni się nowymi. Nie żyjemy dziś w czasach PRL, że mamy jeden sklep i milową kolejkę. Żaden klient nie kupi droższego chleba, skoro wie że następnego dnia będzie miał świeżuni chlebuś w sklepie rano :)

Ponadto nawet takie sztuczne zablokowanie inflacji by nic nie dało, bo w praktyce byłoby tak, że masz pełno pieniędzy, ale nie masz czego za nie kupić (bo wszystko jest wykupywane i gromadzone przez innych), chociaż w teorii stać cię na 20 Ferrari. Ludzie kupowaliby więcej, niż zakłady przemysłowe byłyby w stanie wyprodukować - efektem tego byłyby iście PRLowskie kolejki do sklepów, bo podaż byłaby za mała w porównaniu do popytu.


Podaż zawsze rośnie wraz z rosnącym popytem. Zawsze tak było, jest i będzie. Nie zmieniaj Takeus praw ekonomii.

Zmasakrować gospodarki się nie da. Ona sama się masakruje nie posiadając ograniczeń. Jest jak bomba, która powoduje, że z czasem robi się coraz więcej biednych a mniej bogatych. Ja dałem propozycję wyrównania tej niekorzystnej sytuacji.

Naprawdę, dosyć infantylny pogląd na ekonomię. Podobny pogląd miałem w wieku bodajże 6 lat, kiedy to się zastanawiałem, dlaczego rząd po prostu nie wydrukuje pieniędzy i nie zaczną ich rozdawać jeżdżąc po mieście ciężarówkami z kasą.


Ty w tym wieku mogłeś co prawda myśleć, ale o Misiu Yogim i innych wieczorynkach :)
Poważnie rozmawiając. Jestem po studiach Zarządzania i coś o ekonomii wiem. Skoro ktoś stworzył potwora (ekonomię) bez ograniczeń i działa, to może i stworzyć coś innego, co też by działało. Ludzie od tysięcy lat przyzwyczajali się do mechanizmu tego systemu, więc Ty patrząc z perspektywy takiej właśnie uważasz, że się nie da. Wszystko się da.

Co do samego filmiku zaś - wykorzystywanie dzieci do promowania swoich idei jest... dwuznaczne moralnie.


O czym Ty bredzisz? Kto dzieci wykorzystuje?


P.S: Są różne rodzaje inteligencji, więc Ciiiiiii..
  • -1

#9

Paweł.
  • Postów: 1000
  • Tematów: 22
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wszelkie problemy ekonomiczne można wykluczyć narzucając niezmienne ceny na wszystkie produkty świata. Wielka by się krzywda działa rządom, gdyby tak wydrukowali po 5 milioników każdemu mieszkańcowi ziemi, tak aby mógł zabezpieczyć się na przyszłość?


Przecież mówiłem Ci, że ceny wszystkich produktów nie mogłyby być narzucane w sposób monopolowy. Stałe ceny, niezmienne i zakaz tworzenia monopolu i zakaz lewego handlu. To nie jest utopia, to jest realne.

Jakbym czytał jakiegoś Keynesa. To co piszesz to jest powrót do realnego socjalizmu. Efektywną wymianę towarów, może zapewnić tylko i wyłącznie wolny rynek, bez ustalania sztucznych cen na jednym poziomie. Cena jest tak naprawdę subiektywna, zależna od upodobania i preferencji ludzi. Dla jednego bochenek chleba może być wart 2 zł, a z kolei inny nie da za niego więcej niż 1,90 zł. Na nieskrępowanym rynku z wymiany korzysta zarówno kupujący jak i sprzedający. Piekarz ma dużo chleba i jego celem jest ich sprzedaż, klient ma pieniądze i chce chleb. Cena jaką ustalą będzie cena rynkową, akceptowaną przez obydwie strony. Jeżeli będzie to 2 zł za bochenek, to w przypadku piekarza te 2 zł są dla niego cenniejsze niż chleb. W przypadku kupującego, jeden bochenek będzie dla niego więcej wart niż te 2 zł. Każdy chce dostać to co uważa za bardziej wartościowe. Zrównanie wszystkich cen tylko zniekształci cały obraz i doprowadzi do zmniejszenia podaży dostępnych dóbr.
Natomiast drukowanie pieniędzy do niczego sensownego nie prowadzi. Zwiększa się tylko ilość zer na banknotach za które kupimy i tak tyle samo. Nie skrzywdzi to rządów, ale da w kość ludziom oszczędzającym, których wartość oszczędności zmaleje.

Dla zobrazowania sytuacji zamieszczam filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=FW3Iy4oBgA4


Tak samo jak sztucznie jest wywoływany przez media kryzys gospodarczy. Zauważ, że gdyby przedsiębiorcy i biznesmani nie czytali gazet i nie oglądali tv, nie mieliby możliwości wiedzieć o jakimś tam kryzysie i robiliby swoje.

Gdyby z powodu nieświadomości przedsiębiorcy dalej kontynuowali swoje nieopłacalne inwestycje i projekty, zmarnowaliby tylko więcej cennych zasobów doprowadzając do jeszcze większego marnotrawstwa i jeszcze większego kryzysu, bo w końcu sami by się połapali, że coś jest nie tak. Kryzys nie jest sztuczny. Został wywołany przez drukowanie pieniędzy i wprowadzanie ich do obiegu w postaci tanich kredytów. Było to celowe, ale tak się dzieje od czasów Keynesa i zaakceptowania jego błędnych teorii. Teorii, których do dziś uczą na studiach, a czołowi państwowi ekonomiści i doradcy dalej się nimi kierują. Ty również namawiasz do czegoś podobnego.

Jest jedno rozwiązanie. Jak gość wykupi wszystkie chleby w sklepie, to sklep po prostu zapełni się nowymi. Nie żyjemy dziś w czasach PRL, że mamy jeden sklep i milową kolejkę. Żaden klient nie kupi droższego chleba, skoro wie że następnego dnia będzie miał świeżuni chlebuś w sklepie rano :)

Jeżeli każdy ma po 5 mln zł w kieszeni i pierwszy lepszy wykupuje cały dostępny chleb po np. 2 zł, to następnego dnia ktoś inny będzie chciał uprzedzić innych i zaoferuje np. 3 zł. Kolejnego dnia masa chętnych będzie podbijać cenę ( w końcu każdy ma po 5 milionów) na jeszcze wyższą, aby zdobyć choć trochę chleba. W innych sklepach będzie to samo. Ceny dostosują się do ilości banknotów w obiegu. Można przypuszczać, że wówczas cena chleba będzie wyrażana w tysiącach. Utrzymywanie stałych cen nie powiedzie się, bo sklepy, hurtownie i fabryki zamkną działalność albo będą funkcjonowały w szarej strefie, co i tak ograniczy dostępną ilość towarów.

Skoro ktoś stworzył potwora (ekonomię) bez ograniczeń i działa, to może i stworzyć coś innego, co też by działało. Ludzie od tysięcy lat przyzwyczajali się do mechanizmu tego systemu, więc Ty patrząc z perspektywy takiej właśnie uważasz, że się nie da. Wszystko się da.

Marks, Engels i inni myśleli podobnie.

Użytkownik Paweł edytował ten post 24.12.2010 - 15:41

  • 2



#10

Rainbow Lizard.
  • Postów: 484
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano


W takiej sytuacji gospodarka by zdechła - zapanowałby chaos. Przykładowa sytuacja - ktoś wchodzi do sklepu i kupuje cały chleb. Następnie staje sobie pod sklepem i sprzedaje każdy bochenek za pięć razy tyle, za ile go kupił.


Przecież mówiłem Ci, że ceny wszystkich produktów nie mogłyby być narzucane w sposób monopolowy. Stałe ceny, niezmienne i zakaz tworzenia monopolu i zakaz lewego handlu. To nie jest utopia, to jest realne.

Pe. Er. El.

Co z tego, że byłoby to zakazane? Wyszłoby na to, że ludzie kupowaliby wszystko w sklepach po normalnych cenach, a później sprzedawaliby to w szeroko pojętym "podziemiu" - i policja nic z tym by nie mogła zrobić, bo przecież nie zabroni obywatelowi wchodzącemu do sklepu wykupienia wszystkich chlebów (w końcu ma kasę), a później, gdzieś za jakimś narożnikiem, obywatel by te chleby sprzedawał.

O sztuczności chaosu wypowiedział się już mój poprzednik.

Jest jedno rozwiązanie. Jak gość wykupi wszystkie chleby w sklepie, to sklep po prostu zapełni się nowymi. Nie żyjemy dziś w czasach PRL, że mamy jeden sklep i milową kolejkę. Żaden klient nie kupi droższego chleba, skoro wie że następnego dnia będzie miał świeżuni chlebuś w sklepie rano :)

Nie żyjemy w czasach PRL, bo popyt jest ograniczany przez obecny system ekonomiczny (nie masz kasy = nie kupisz). Poza tym to lekko oderwane od rzeczywistości - czyli co, klient będzie czekać do rana aż chleb przyjedzie? A co zje dzisiaj? A jutro na pewno pierwszy klient, który dorwie się do sklepu, też wykupi cały chleb - i tak oto już drugi dzień bez chleba, albo z droższym chlebem.

Podaż zawsze rośnie wraz z rosnącym popytem. Zawsze tak było, jest i będzie. Nie zmieniaj Takeus praw ekonomii.

Ludzka cywilizacja nie jest workiem bez dna. Wszystko, co trzeba wyprodukować, kosztuje surowce - zasoby naturalne, czas i wiążący się z tym kapitał ludzki (do operowania fabryki potrzebna jest określona liczba pracowników) oraz powierzchnia produkcyjna (której zwiększenie wymaga, ponownie, zasobów naturalnych, czasu i kapitału ludzkiego). Ponadto surowce naturalne nieskończone też nie są.

Istnieje pewien określony limit dóbr, jakie świat jest w stanie w chwili obecnej wyprodukować - i nie da się tego limitu zwiększyć z dnia na dzień. Zależny jest on od poziomu technologicznego, ilości populacji, ilości specjalistów potrafiących, na przykład, zaprojektować co trzeba i tak dalej. Jest to swego rodzaju sufit, którego przeskoczyć ot tak się nie da. Wprawdzie w chwili obecnej światowa ekonomia jest poniżej tego sufitu (i zawsze była, bo nie ma potrzeby produkować aż takiej ilości dóbr), ale z reguł znajduje się on gdzieś tuż nad obecnym poziomem produkcji. Gdybyś dał każdemu 5.000.000 dolarów (bądź Euro albo whatever), globalny popyt na dobra przekroczyłby globalne możliwości produkcyjne. Jeśli przyjąć, że jedna czwarta ludzi chciałaby kupić sobie Ferrari albo inny sportowy samochód, co oznacza, że trzeba by wyprodukować 1.7 miliarda takich aut - a obecnie ich produkcję mierzy się w tysiącach sztuk rocznie (nawet nie w milionach).

Zmasakrować gospodarki się nie da. Ona sama się masakruje nie posiadając ograniczeń. Jest jak bomba, która powoduje, że z czasem robi się coraz więcej biednych a mniej bogatych. Ja dałem propozycję wyrównania tej niekorzystnej sytuacji.

Da się zmasakrować gospodarkę. Przykłady - ZSRR (które rozpadło się właśnie dlatego, że ludzie brali tyle, ile mogli, a dawali tyle, ile musieli - w efekcie czego dawali za mało, a brali za dużo), PRL etc.

Poważnie rozmawiając. Jestem po studiach Zarządzania i coś o ekonomii wiem.

Śmiem wątpić.

Skoro ktoś stworzył potwora (ekonomię) bez ograniczeń i działa, to może i stworzyć coś innego, co też by działało. Ludzie od tysięcy lat przyzwyczajali się do mechanizmu tego systemu, więc Ty patrząc z perspektywy takiej właśnie uważasz, że się nie da. Wszystko się da.

Nikt nie stworzył tej ekonomii - sama się stworzyła. Podaż i popyt są procesami dość naturalnymi: jeśli ludzie czegoś potrzebują/chcę, a jest tego czegoś bardzo mało, to są skłonni dać za to więcej. A skoro są skłonni dać za to więcej, to będą ludzie, którzy będą chcieli na tym coś zarobić - i będą starali się zaspokoić popyt.

Podobny mechanizm funkcjonuje nawet na poziomie plemiennym: jeśli plemię ma za mało, dajmy na to, mięsa, to natychmiast pojawią się ludzie chcący upolować jakiegoś zwierzaka - bo będą wiedzieli, że w ten sposób zyskają sobie szacunek (który jest w tym przypadku odpowiednikiem waluty), przysłużą się społeczności, ewentualnie jakichś_tam_ich_bożek ich za to wynagrodzi. Jeżeli natomiast plemię ma za dużo, przykładowo, chleba, to wszyscy będą odradzali jakiemuś nastolatkowi, aby został piekarzem. A nawet, jeśli zostanie, to nikt tego chleba brać nie będzie od niego, bo wszyscy już mają - więc będą marnowane surowce i czas (bo ktoś, zamiast robić coś pożytecznego, siedzi w chacie i robi chleb, którego nikt nie zje).

(...)O czym Ty bredzisz? Kto dzieci wykorzystuje?

Wykorzystuje do tego, żeby zareklamować swoją ideę? "Jeżeli cię argumenty nie przekonały, to PATRZ, mamy DZIECKO! Tak słodko się na ciebie patrzy oczkami, jak możesz mu odmówić? POTWÓR!!11one". Dziewczynka ani przez moment nie mówiła o niczym konkretnym. Zamiast tego histeryzowała, twierdząc, że boi się wyjść na słońce (ROTFL). Ja tam wychodzę codziennie na zewnątrz i jakoś nigdy nie miałem oparzeń słonecznych - w przecież ona tego bała się już w bodajże 1990 roku (bo z tego roku pochodzi jej przemówienie)... Nie powinno się czasem pogorszyć przez te 20 lat?

P.S: Są różne rodzaje inteligencji, więc Ciiiiiii..

Racja - i żaden z nich nie jest do końca wykształcony, dopóki nie osiągnie się 16/17 roku życia.

Ponadto wyróżnia się siedem rodzajów inteligencji, ale do rozwiązywania problemów globalnych, związanych z gospodarką, ekologią etc. potrzebny jest tylko jeden (nazwy przetłumaczone pobieżnie z angielskiego - na dydaktyce na pierwszym roku miałem to wszystko po angielsku) :
* Inteligencja wizualna - związana z zapamiętywaniem obrazów, rozpoznawaniem kształtów etc.
* Inteligencja werbalna - związana z zasobem i wykorzystywaniem słownictwa, gramatyką.
* Inteligencja logiczna - związana z logicznym myśleniem, matematyką, zdolnością do racjonalnego myślenia. Tylko ona jest potrzebna do rozwiązywania problemów pokroju kłopotów związanych ze środowiskiem naturalnym, ekonomią i wszystkim, co opiera się na twardych, obiektywnych danych.
* Inteligencja związana z naturą - wbrew pozorom nie chodzi o ekologię, a o to, czy ktoś jest w stanie łatwo rozpoznawać gatunki roślin, zwierząt, czy lubi siedzieć w lesie etc.
* Inteligencja interpersonalna - zdolność perswazji, zapamiętywania twarz, odgadywania stanu mentalnego danej osoby na podstawie robionych przez rozmówcę min.
* Inteligencja słuchowa - zdolność do zapamiętywania dźwięków (w tym także wypowiadanych słów), tworzenia muzyki etc.
* Inteligencja kinestetyczna - związana jest z ruchem ciała, wyczuciem równowagi i tak dalej. Osoby z tym rodzajem inteligencji łatwiej się uczą, jeśli podczas uczenia mogą wykonywać jakieś ruchy (przykład pierwszy z brzegu - pokazywanie palcem części ciała przy uczeniu się nazw tych części w obcym języku etc.)

Ponadto zdolność do abstrakcyjnego myślenia pojawia się dopiero pomiędzy 9 a 11 rokiem życia - więc do tego czasu dziecko nie jest w stanie, na przykład, nauczyć się reguł rządzących gramatyką korzystając jedynie z suchych formułek ("po podmiocie wstawiamy orzeczenie" etc.), zrozumieć czymś różni się socjalizm od kapitalizmu. Chyba, że mu się to uprości i przedstawi na przykładzie opisów w stylu "w kapitalizmie pan, który ma fabrykę może wyrzucić tatusia jak tatuś nie pracuje, a w socjalizmie tatusia nikt nie wyrzuci jak tatuś nic w pracy nie robi". Chociaż oczywiście wtedy pojawić się mogą pytania w stylu "to dlaczego tatuś nie ma fabryki", "dlaczego tata miałby nie pracować, jak w pracy się pracuje" etc.

Użytkownik Tekeeus edytował ten post 24.12.2010 - 13:49

  • 2

#11 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Jakbym czytał jakiegoś Keynesa. To co piszesz to jest powrót do realnego socjalizmu.


Jaki socjalizm? W czasach socjalizmu była kasa i braki w sklepach. Ja napisałem o innej sytuacji.

Natomiast drukowanie pieniędzy do niczego sensownego nie prowadzi. Zwiększa się tylko ilość zer na banknotach za które kupimy i tak tyle samo. Nie skrzywdzi to rządów, ale da w kość ludziom oszczędzającym, których wartość oszczędności zmaleje.


Nie jest to prawdą. Proponuję nie trzymania się wyuczonych mechanizmów potwora E., bo to nie ma sensu. Trzeba patrzeć szerzej.
Nawet jeśli pozostawić rynek wolny w założeniu, to dodrukowywanie wszystkim ludziom określonych kwot pieniędzy tak w gruncie rzeczy nic by nie zmieniło, poza jednym. Byliby bogatsi. Zrozumcie, że pieniądz jest umowny, tak jak wszystko inne związane z konsekwencjami pieniądza. Wy piszecie o nich w aspekcie obecnego systemu, jakby on zareagował. A gdyby "system" nie dostał informacji o wzbogaceniu się ludności? Papier to papier. Nic więcej.

Gdyby z powodu nieświadomości przedsiębiorcy dalej kontynuowali swoje nieopłacalne inwestycje i projekty, zmarnowaliby tylko więcej cennych zasobów doprowadzając do jeszcze większego marnotrawstwa i jeszcze większego kryzysu, bo w końcu sami by się połapali, że coś jest nie tak. Kryzys nie jest sztuczny.


Kryzys jest sztuczny i Ty niestety tego nie zmienisz. Gdyby media nie rozpowiadały nic o "kryzysie", nie byłoby wahań giełdowych ani wahań przedsiębiorców.
Kiedy dowiadujesz się o kryzysie? Jest on stymulowany przez media. Nie inaczej, a potem zachodzą zmiany rynkowe. To wszystko jest na potrzeby określonych grup, które chcą na tym zarobić.

Został wywołany przez drukowanie pieniędzy i wprowadzanie ich do obiegu w postaci tanich kredytów. Było to celowe, ale tak się dzieje od czasów Keynesa i zaakceptowania jego błędnych teorii. Teorii, których do dziś uczą na studiach, a czołowi państwowi ekonomiści i doradcy dalej się nimi kierują. Ty również namawiasz do czegoś podobnego.


Jestem zdania, że tak nauczają byśmy my ludzie nie mieli alternatywy na coś lepszego. Zamiłowanie do ekonomii jest złe, bo dzieli ludzi. Najbogatsi to tzw. cwaniacy, którzy wygrywają luksusy kosztem innych. Ekonomię stworzyli cwaniacy, cały ten system jest stworzony na takie potrzeby. Ja wiem jakie teorie się nie przyjęły i jakie nie miałyby szansy przetrwania.
Piszesz też o pieniądzach... To sztuczny wytwór. Dziś papier a jutro cyfry w monitorze. Nic realnego. Papier można dodrukować i po prostu rozdać ludziom a gospodarka wchłonie je sama. Żadne kredyty, tanie kredyty, żadne inne rozwiązania. Po prostu rozdać, wzbogacić ludzi. To nie jest problem. Ty myślisz ,że to jest problem bo ciągle myślisz o reakcji gospodarki na ten proceder. A jak Ty znajdziesz milion dolarów na ulicy, to w jaki sposób możesz wpłynąć? W żaden. Kupisz sobie chatę, samochód, dobre kino domowe i będziesz żył. Weź pod uwagę fałszerzy pieniędzy. Są nimi tylko po to, bo robią konkurencję państwu, które zakładając "wyjątkowość" papieru, nie chce by ludzie się bogacili. Gdyby nie państwo i określone reguły myślisz, że ludzie przejmowaliby się , czy ten papier jest fałszywy? Wszystkim sterują media, media uczą, tylko szkoda niestety że nie uczą jak masz myśleć, tylko uczą co masz myśleć. Większość z Was za tym idzie.

Jeżeli każdy ma po 5 mln zł w kieszeni i pierwszy lepszy wykupuje cały dostępny chleb po np. 2 zł, to następnego dnia ktoś inny będzie chciał uprzedzić innych i zaoferuje np. 3 zł. Kolejnego dnia masa chętnych będzie podbijać cenę ( w końcu każdy ma po 5 milionów) na jeszcze wyższą, aby zdobyć choć trochę chleba.


To jest utopijne co piszesz. Nikt nie wykupi całego chleba na własny użytek, bo nie przeje to raz a dwa się zepsuje zanim przeje. Człowiek nie jest idiotą. Ja oferuję rozwiązanie rozdania ludziom pieniędzy właśnie po to, by mieli gdzie mieszkać i co jeść. By nie odstawali. Gdyby system był uczciwy i nigdy nie poróżniał ludzi i gdyby to było wdrażane od tysiąca lat chociażby, to i mentalność ludzi byłaby inna. System nas zmusił do tego, byśmy kombinowali, a kombinatorzy często przekraczają granice. Mamy małe safari ekonomiczne, a kto na safari jest słaby, to odpada. Kto nie zrozumie, że obecny system wymusza na ludziach złe zachowania i uczy mentalności chciwca, to nigdy nie będzie widział innych alternatyw.
  • 0

#12

Paweł.
  • Postów: 1000
  • Tematów: 22
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jaki socjalizm? W czasach socjalizmu była kasa i braki w sklepach. Ja napisałem o innej sytuacji.

Kontrolowanie cen i rozdawanie wszystkim po równo jest w istocie powrotem do socjalizmu. Wszelkie niedostatki w sklepach były powodowane właśnie kontrolą gospodarki, sztucznemu utrzymywaniu cen, decydowaniu co i w jakiej ilości powinno być produkowane i rozdawane. Ale ludzie nie byli i nie są wszechwiedzący. Nie da się zgromadzić, przetworzyć i efektywnie wykorzystać tak olbrzymiej ilości informacji o rynku i potrzebach konsumentów. Dlatego wszelkie próby wprowadzania kontroli nie sprawdzą się.
Puste półki byłyby również i w tym przypadku.

Nie jest to prawdą. Proponuję nie trzymania się wyuczonych mechanizmów potwora E., bo to nie ma sensu. Trzeba patrzeć szerzej.
Nawet jeśli pozostawić rynek wolny w założeniu, to dodrukowywanie wszystkim ludziom określonych kwot pieniędzy tak w gruncie rzeczy nic by nie zmieniło, poza jednym. Byliby bogatsi. Zrozumcie, że pieniądz jest umowny, tak jak wszystko inne związane z konsekwencjami pieniądza. Wy piszecie o nich w aspekcie obecnego systemu, jakby on zareagował. A gdyby "system" nie dostał informacji o wzbogaceniu się ludności? Papier to papier. Nic więcej.

Nie byliby bogatsi. Jaką wartość oprócz tej umownej może mieć kawałek papieru, albo plik takich kawałków papieru? Żadnej. Pieniędzmi się nie najem. Mogę co najwyżej wytapetować nimi mieszkanie lub spalić w kominku. Taka jest ich użyteczność. O bogactwie decydują towary. Jeżeli chciałbyś mieć 10 mln zł, to w rzeczywistości twoim celem byłyby dobra konsumpcyjne, które za tę sumę możesz nabyć. Bogactwo jest wówczas, gdy mamy dużo dostępnych towarów.

Jeżeli w obiegu jest na przykład 100 mld zł i x towarów, dodrukowanie kolejnych stu miliardów doprowadzi do sytuacji, że będzie 200 mld zł i x towarów. Ilość dostępnych dóbr nie podwoi się. Podwoją się jedynie ceny, bo skoro moje zasoby gotówkowe uległy podwojeniu, będę w stanie zaoferować dwa razy więcej za to samo.

Kto na tym zyska, a kto straci? Na inflacji (oprócz rządu) zyskują przede wszystkim ci, do których nowe pieniądze trafią w pierwszej kolejności, np. kredyciarze i firmy wykonujące projekty zlecane przez państwo, a finansowane z zaciągania pożyczek. Oni mają możliwość zakupu większej ilości towarów, ponieważ ceny jeszcze nie zdążyły ulec zmianie. Z czasem jak nowy pieniądz rozchodzi się w gospodarce, ceny rosną. Tracą na tym ludzie mający oszczędności, których siła nabywcza spada oraz zwykli ludzie pracujący na etatach, ponieważ przy rosnących cenach ich zarobki tak szybko nie zmienią się.


Kryzys jest sztuczny i Ty niestety tego nie zmienisz. Gdyby media nie rozpowiadały nic o "kryzysie", nie byłoby wahań giełdowych ani wahań przedsiębiorców.
Kiedy dowiadujesz się o kryzysie? Jest on stymulowany przez media. Nie inaczej, a potem zachodzą zmiany rynkowe. To wszystko jest na potrzeby określonych grup, które chcą na tym zarobić.


Kryzysy gospodarcze, nie licząc tych powodowanych przez czynniki od nas niezależne, takie jak katastrofy naturalne zawsze były winą rządów i zepsutego systemu bankowości. Od około 100 lat światowe gospodarki doświadczają na przemian zmieniających się faz boomu i recesji, znanego jako cykl koniunkturalny. Szkoła austriacka najlepiej wyjaśnia jego przyczyny. Faza boomu rozpoczyna się decyzją rządu o obniżeniu stóp procentowych (poniżej poziomu jaki ukształtowałby się na wolnym rynku), aby w ten sposób zachęcić przedsiębiorców do zaciągania pożyczek na nowe inwestycje oraz konsumentów, aby za kredyty kupowali mieszkania i samochody. W tym czasie do gospodarki napływają nowe pieniądze, za które powstają nowe inwestycje, nowe miejsca pracy, zmienia się struktura produkcji, a PKB wzrasta, płace rosną i ogólnie wydaję się, że gospodarka kwitnie. Ale w pewnym momencie okazuje się, że stopa wzrostu ekspansji kredytowej przestaje się zwiększać, a stopy procentowe wcześniej obniżone przez rząd, rosną do swojego naturalnego poziomu. Powoduje to sytuację, w której część inwestycji wcześniej opłacalnych ( z powodu tańszych kredytów), stały się nierentowne, gdy koszty kredytu wzrosły. Przedsiębiorcy widząc, że popełnili błąd, likwidują te inwestycje lub bankrutują, co pociąga za sobą utratę miejsc pracy, spadają notowania na giełdzie, a wtedy media obwieszczają, że nadszedł kryzys.

Pamiętam jak 2 lata temu w Hiszpanii nastał kryzys w budownictwie. Przyczyny były podobne. Obniżano stopy %, ludzie chętnie brali kredyty i budowali domy, mieszkania. Trwało to kilka lat, dopóki stopa % powróciła do naturalnego poziomu. Nagle okazało się, że spłaty rat przerosną wartość inwestycji, każdy pozbywał się tego tak szybko jak mógł. Efekt? Setki tysięcy pustostanów oraz nieukończonych budów. W mojej miejscowości liczącej 5000 ludzi zbudowano osiedle ponad 100 domków jednorodzinnych, z czego sprzedano tylko kilka.

Na początku akapitu napisałem, że winą kryzysów są rządy i banki. Te pierwsze manipulują wysokością stóp % dając fałszywy sygnał przedsiębiorcom do inwestowania w nierentowne przedsięwzięcia. Natomiast banki dokonują ekspansji kredytowej, w oparciu o pieniądz fiducjarny, który powstaje z powietrza, stosują rezerwę cząstkową, tzn. kredyty nie mają pokrycia w depozytach.

Piszesz też o pieniądzach... To sztuczny wytwór. Dziś papier a jutro cyfry w monitorze. Nic realnego.


Wiem o tym. Obecny pieniądz jest sztucznym, narzuconym środkiem płatniczym, opartym jedynie na zaufaniu do państwa. Jednak ogólnie pieniądz, będący jedynie środkiem pośrednim, używanym w celu wymiany na inne dobra jest wynikiem ewolucji trwającej tysiące lat. W przeszłości tę funkcję pełniło złoto. Z uwagi na jego rzadkość, trwałość, podzielność i niemożliwość podrabiania, do roli pieniądza nadawało się idealnie. Poza tym był to pieniądz stworzony przez rynek. Nikt nikomu złota nie narzucał. Aby sytuacja wróciła do normalności, trzeba zrezygnować z obecnie narzucanych pieniędzy i pozwolić rynkowi stworzyć nowy pieniądz.

Papier można dodrukować i po prostu rozdać ludziom a gospodarka wchłonie je sama. Żadne kredyty, tanie kredyty, żadne inne rozwiązania. Po prostu rozdać, wzbogacić ludzi. To nie jest problem. Ty myślisz ,że to jest problem bo ciągle myślisz o reakcji gospodarki na ten proceder. A jak Ty znajdziesz milion dolarów na ulicy, to w jaki sposób możesz wpłynąć? W żaden. Kupisz sobie chatę, samochód, dobre kino domowe i będziesz żył. Weź pod uwagę fałszerzy pieniędzy. Są nimi tylko po to, bo robią konkurencję państwu, które zakładając "wyjątkowość" papieru, nie chce by ludzie się bogacili. Gdyby nie państwo i określone reguły myślisz, że ludzie przejmowaliby się , czy ten papier jest fałszywy? Wszystkim sterują media, media uczą, tylko szkoda niestety że nie uczą jak masz myśleć, tylko uczą co masz myśleć. Większość z Was za tym idzie.


Z jednej strony piszesz, że pieniądz to tylko papier, coś sztucznego, a jednocześnie uważasz, że można nim wzbogacić ludzi, rozdając go wszystkim. Otóż nie. Jeżeli nagle milion zł spadnie mi z nieba, wydając go nie wpłynę na ceny w całym kraju, ale tylko dlatego, że 1 mln stanowi zaledwie niewielki ułamek pieniędzy dostępnych w obiegu. Gdyby takich osób z dodatkowym milionem było dziesięć tysięcy lub więcej (nie mówiąc już o milionach), wtedy wydając te pieniądze na konsumpcję, spowodujemy osłabienie siły nabywczej już dostępnych pieniędzy i wzrost cen.

Ja oferuję rozwiązanie rozdania ludziom pieniędzy właśnie po to, by mieli gdzie mieszkać i co jeść. By nie odstawali.

Pieniądze same w sobie nie stanowią bogactwa. Jak wyżej pisałem, o bogactwie świadczy ilość dostępnych na rynku dóbr oraz kapitału, a tego nie da się dodrukować lub wziąć z powietrza. Im jest tego więcej tym dana społeczność jest bogatsza. Drukowanie pieniędzy i ich rozdawnictwo wcale się do tego nie przyczynia, tylko szkodzi. Patrz cykl koniunkturalny.

Gdyby system był uczciwy i nigdy nie poróżniał ludzi i gdyby to było wdrażane od tysiąca lat chociażby, to i mentalność ludzi byłaby inna.

System (mając na myśli wolny rynek) jest najuczciwszy ze wszystkich, ponieważ wynagradza ludzi mądrych i pracowitych, a każe leni i głupców. Poza tym nie ma w tym żadnej ideologii, walki klas, ras i tym podobnych bredni. Ludzie są różni i zawsze będą. Nie można każdego traktować jednakowo. Jeżeli jedni są bogatsi od innych, z reguły zawdzięczają to wyłącznie swojej pracy, umiejętnościom, wykształceniu, sprytowi. I teraz co by się działo, gdyby tym bogatszym zabrać i dać biedniejszym? Ci bogatsi, pracowitsi i zdolniejsi widząc, że mają tyle samo co biedniejsi i mniej pracowici, przestaną tak się starać i pracować, bo po co, skoro mają tyle samo co inni. A jak przestaną pracować i produkować, zmniejszy się ilość wytwarzanych dóbr, co w dodatkowym stopniu zuboży wszystkich.

Tworzenie nowego człowieka również się nie powiedzie. Tak przecież próbowano w Związku Radzieckim i Niemczech za Hitlera. Wiadomo jak się to skończyło.

Użytkownik Paweł edytował ten post 25.12.2010 - 13:50

  • 2



#13 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Kontrolowanie cen i rozdawanie wszystkim po równo jest w istocie powrotem do socjalizmu. Wszelkie niedostatki w sklepach były powodowane właśnie kontrolą gospodarki, sztucznemu utrzymywaniu cen, decydowaniu co i w jakiej ilości powinno być produkowane i rozdawane.


A widzisz. I ja Ci teraz wytłumaczę o co chodzi. Może gdyby nie było takich decyzji o tym, co i w jakiej ilości powinno być produkowane i rozdawane, to tych braków nie byłoby w sklepach. To, że były pustki to wina jest nie gospodarki samej w sobie, tylko wina zachłannych ludzi. Produkcja nie jest zależna od pieniądza i kto ile czego posiada w papierze. Jest pełno ludzi biednych a pomimo tego stanu rzeczy sklepy są zapełnione. To pewnego rodzaju absurd i paradoks. Odwrócić teraz role i dać ludziom pieniądze. Posiadanie większej ilości papieru sprawi jedynie to, że Kowalskiego i Iksińską będzie stać nie na jedną bułkę tylko 10 bułek. Nie na mały telewizor a na większy, itd. Gospodarka nawet na tym zyska, bo im więcej bogatych ludzi, tym więcej zakupów. Jest kasa, jest potencjalny popyt. To tylko kwestia teraz co zaserwują nam handlowcy, jakie produkty, itd. a od ludzi zależy czy chcą to kupić. W chwili obecnej każdy kieruje się ceną, woli kupić taniej. Dlaczego? Oczywista odpowiedź, brak kasy. Zwróć uwagę też na to, że biedota wśród ludzi jest także jednym z kluczowych czynników, które mogą doprowadzić do zadłużeń wielu firm, które mogą przestać generować zyski. Do tego można wliczać zadłużające się banki. Ludzi nie stać na spłaty kredytów...Ludzie są tak mocno pozbawieni głupiego papieru, że muszą pożyczać od banków. To jest dopiero przykre i to dopiero pokazuje jaką mamy biedotę. I teraz daj pieniądza ludziom. Spłaci kredyt, kupi sobie co chce, banki odetchną, bo klientela będzie regulowała zaległości. O właśnie...bankom nie na rękę bogactwo ludzi. Gość z forsą nie weźmie kredytu i z czego bank się utrzyma? No właśnie.Według mnie bank może być ograniczony tylko do przechowywania cudzych pieniędzy i do ewentualnych inwestycji tych pieniędzy za małą odpłatną sumkę. Bankowość to dobra rzecz dla tych, którzy chcą ludzi trzymać za dupę. Taka jest prawda. To kolejna konsekwencja istnienia całego systemu potwora E.


Nie byliby bogatsi. Jaką wartość oprócz tej umownej może mieć kawałek papieru, albo plik takich kawałków papieru? Żadnej. Pieniędzmi się nie najem. Mogę co najwyżej wytapetować nimi mieszkanie lub spalić w kominku. Taka jest ich użyteczność. O bogactwie decydują towary. Jeżeli chciałbyś mieć 10 mln zł, to w rzeczywistości twoim celem byłyby dobra konsumpcyjne, które za tę sumę możesz nabyć. Bogactwo jest wówczas, gdy mamy dużo dostępnych towarów.


Jeszcze inaczej. Pomyśl od strony globalnej,a także ludzkiej. Skąd biorą się te towary? Skoro sam doszedłeś do wniosku, że pieniądz jest umowny i pieniędzmi się nie najesz, to skąd czerpiemy technologię? Właśnie, technologię i całą gospodarkę opieramy na sztucznym wytworze ludzkim zwanym; pieniądz. Skoro jest to sztuczne, to można w imię dobra ludzkości produkować całej populacji wszelkie dobra do przetrwania i to za damo. Nikt by nie ucierpiał, bo jak może produkcja cierpieć z powodu czegoś co nie jest realne i to wykorzystując wszystkie zasoby, które i tak się kiedyś skończą? Czy papier jest prawdziwy czy nie, człowiek zużywa zasoby ziemi. Niestety dla większości znaleźli się cwani, którzy robią pozostałych w konia i dali im sztuczny twór by móc ich od niego uzależnić, żeby płacili im za coś, co im się tak samo należy. Dostrzegasz ten paradoks, ironię losu? O tak, może ucierpieć. Zmarnowany czas tych, co produkują. Wiadomo, nic za darmo. Mentalność :) Płacimy korporacjom kasiorę, bo jesteśmy dupami wołowymi. Tak elity cwane owinęły sobie masówkę wokół palca, to teraz nas doją. Nikt z elit nie da ludziom pieniędzy, bo wtedy nie będzie jak ludźmi rządzić. Nie mogą sobie pozwolić na bogactwo masówki.


Powrócę raz jeszcze do cen i do kasy. Umiesz sobie wyobrazić stan rzeczy, w którym głowa państwa dodrukowuje po milionie złotych dla każdego Polaka? Nie można fikcyjnej forsy uzależniać cenami. To nie ma nic do rzeczy.
  • 1

#14

Paweł.
  • Postów: 1000
  • Tematów: 22
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A widzisz. I ja Ci teraz wytłumaczę o co chodzi. Może gdyby nie było takich decyzji o tym, co i w jakiej ilości powinno być produkowane i rozdawane, to tych braków nie byłoby w sklepach. To, że były pustki to wina jest nie gospodarki samej w sobie, tylko wina zachłannych ludzi.

Powiem tak. Centralne planowanie byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby organ wydający polecenia posiadał ciągle aktualną wiedzę na temat potrzeb i upodobań każdego człowieka w teraźniejszości i niedalekiej przyszłości, aby w oparciu o nią móc podejmować racjonalne decyzje. Tym organem nadzorującym musiałby być sam Bóg.

Jest pełno ludzi biednych a pomimo tego stanu rzeczy sklepy są zapełnione.

Zawsze będą biedni, nie zmienisz tego. W kraju bogatym i wolnym gospodarczo bieda bierze się głównie z lenistwa. Jeżeli w takim kraju, pomimo powszechnej edukacji i łatwości podjęcia pracy, jestem bez wykształcenia i bez pracy to mogę winić tylko siebie i swoją nieudolność, że do takiego stanu doprowadziłem.
Natomiast w krajach słabo rozwiniętych (np. Afryki) jest bieda, ponieważ nigdy nie zaistniały tam warunki niezbędne do osiągnięcia tego bogactwa, tj. wolnego rynku, dobrego prawa czy poszanowania własności prywatnej. Kraje Europy Zachodniej przeszły ten trudny proces w XVIII i XIX wieku. W tamtych czasach normą było, że w fabrykach pracowały dzieci, ale one nie miały wyjścia. Gdyby nie pracowały, umarłyby z głodu. Na przestrzeni dziesięcioleci ich los poprawiał się, a zakumulowane ciężką pracą bogactwo, pozwoliło osiągnąć wyższy standard życia dla przeciętnego obywatela. Każdy kraj, który zaczyna niemal od zera musi przez to przejść. Obecnie na tym etapie są m.in. Chiny i Indie.

Odwrócić teraz role i dać ludziom pieniądze. Posiadanie większej ilości papieru sprawi jedynie to, że Kowalskiego i Iksińską będzie stać nie na jedną bułkę tylko 10 bułek. Nie na mały telewizor a na większy, itd. Gospodarka nawet na tym zyska, bo im więcej bogatych ludzi, tym więcej zakupów.

Nie, to nie tak. Załóżmy, że w posiadaniu ludzi jest na przykład 100 mld zł, a dostępnych jednostek różnych towarów jest 10 mld sztuk. Przyjmując, że każdy towar ma podobną użyteczność i kosztuje tyle samo, to 1 sztuka danego dobra kosztuje 10 zł.
Jeżeli podwoimy ilość dostępnej gotówki, sytuacja będzie wyglądała następująco:

Suma banknotów = 200 mld zł
Ilość dostępnych towarów = 10 mld sztuk
Cena za jednostkę = 20 zł

I jeszcze raz podwoimy:

Suma banknotów = 400 mld zł
Ilość dostępnych towarów = 10 mld sztuk
Cena za jednostkę = 40 zł

Można tak podwajać w nieskończoność, ale dostępnych towarów będzie tyle samo, niezależnie od ilości banknotów. Więc posiadanie przez każdego więcej gotówki nie sprawi, że kupimy więcej bułek czy telewizorów, gdyż one nie istnieją.
Chcąc zachować te same ceny przy dwukrotnym zwiększeniu dostępnych banknotów, trzeba również dwukrotnie zwiększyć produkcję i to w tym samym czasie. A to oznacza dwukrotne zwiększenie wydobycia surowców, wytwarzania energii, oraz wszystkiego co jest potrzebne do wyprodukowania tych rzeczy.

W chwili obecnej każdy kieruje się ceną, woli kupić taniej. Dlaczego? Oczywista odpowiedź, brak kasy.

Każdy kupuje rzeczy tańsze ponieważ za taką samą ilość pieniędzy można kupić więcej.

Według mnie bank może być ograniczony tylko do przechowywania cudzych pieniędzy i do ewentualnych inwestycji tych pieniędzy za małą odpłatną sumkę.

Gdyby banki tego przestrzegały, nie byłoby kryzysów.

Skąd biorą się te towary? Skoro sam doszedłeś do wniosku, że pieniądz jest umowny i pieniędzmi się nie najesz, to skąd czerpiemy technologię? Właśnie, technologię i całą gospodarkę opieramy na sztucznym wytworze ludzkim zwanym; pieniądz.

Może nie tyle z powodu pieniądza, ale z możliwości jakie daje. To, że ludźmi kieruje chciwość uważam akurat za największą zaletę. Nie ma chyba lepszego motywatora do pracy i przedsiębiorczości niż perspektywa zysku. Przedsiębiorca w działaniu kieruje się przede wszystkim zyskiem i własnym interesem. W sumie każdy człowiek tak robi i nic tego nie zmieni. Zwykły pracownik też chce jak najwięcej zarabiać i jak najmniej pracować. Konsument z kolei pragnie kupić jak najwięcej, wydając jak najmniej. I co ciekawe choć ich interesy są z pozoru różne, to razem współpracując wszyscy odnoszą korzyści. W interesie pracodawcy jest, by pracownik wykonywał dobrze swoją pracę za która otrzyma wynagrodzenie. Motywacją do wydajniejszej pracy może być na przykład premia lub podwyżka. W interesie pracownika jest, by firma była konkurencyjna i sprzedawała towary po atrakcyjnych cenach. Wszelkie wynalazki również powstały z chciwości. Ale przynajmniej dzięki temu, mamy komputery, samochody i różne udogodnienia ułatwiające nam życie. Gdyby ludzkim działaniem nie kierowała chciwość i zysk, tylko dobra wola, pewnie niczego by nie było.
  • 2



#15 Gość_Muhad

Gość_Muhad.
  • Tematów: 0

Napisano

Powiem tak. Centralne planowanie byłoby możliwe tylko wtedy, gdyby organ wydający polecenia posiadał ciągle aktualną wiedzę na temat potrzeb i upodobań każdego człowieka w teraźniejszości i niedalekiej przyszłości, aby w oparciu o nią móc podejmować racjonalne decyzje. Tym organem nadzorującym musiałby być sam Bóg.


Patrz Pawle, nadal kręcisz się w miejscu, ponieważ irracjonalność decyzyjności elit jest jeszcze większa niż kiedyś. Kiedyś nie było nic w sklepach ale była kasa. Do bani. Teraz jest pełno w sklepach i brak kasy. Widzisz tą zależność? Można by się spodziewać, że to od bogactwa ludzi zależy, ale tak nie jest. Sam widzisz, że to ile jest w sklepach nie ma nic wspólnego z tym ile Kowalski, czy tam Nowak posiada papierków. Nie ma absolutnie żadnego znaczenia. A co do przewidywania i podejmowania racjonalnych decyzji. Jakoś do tej pory świetnie producentom idzie. Jest pełna paleta kolorów w handlu i w całej gospodarce. Zobacz jak się rozwija gospodarka na najwyższych szczeblach bogactwa, jakie inwestycje idą. Bogate społeczeństwo jeszcze do tego może wzmocnić gospodarkę. To logika podpowiada, że aby towar się sprzedawał, to ktoś to kupić musi. Ludzie póki co żeby kupić muszą często brać kredyty lub brać na raty, a czy to jest dobre i normalne? Sam sobie odpowiedz w głębi ducha na to pytanie. Ja staram się Tobie wytłumaczyć, że regularne dodrukowywanie ludziom pieniędzy nie jest problemem. Może im tylko pomóc.

Zawsze będą biedni, nie zmienisz tego. W kraju bogatym i wolnym gospodarczo bieda bierze się głównie z lenistwa.


Nie jest to prawdą. Luksemburg, albo Lochtenshtein, już nie pamiętam dokładnie, jest to co prawda małe państewko (jedno i drugie), lecz w jednym z nich, kiedy byłem nastolatkiem, był tylko jeden bezrobotny. Pozostali ludzie żyli na poziomie, a ten jeden dostawał kasiorkę by tylko nie robić statystyki na 100 procent. Można? Można. Małe, bo małe, ale jakoś wszystkim się dobrze żyje. Nikt nie narzeka. To jaka jest różnica między małym a dużym? Żadna. Mówisz też o lesnistwie. Lenistwo to wolny wybór człowieka, lecz zapominasz że jest wielu ludzi, którym się chce a nie mogą, bo możliwości sprzyjające nie istnieją.

Jeżeli w takim kraju, pomimo powszechnej edukacji i łatwości podjęcia pracy, jestem bez wykształcenia i bez pracy to mogę winić tylko siebie i swoją nieudolność, że do takiego stanu doprowadziłem.


Wykształcenie nie jest gwarantem pracy, ale ja nie o tym chciałem z Tobą rozmawiać. Zbiegamy od tematu.

Natomiast w krajach słabo rozwiniętych (np. Afryki) jest bieda, ponieważ nigdy nie zaistniały tam warunki niezbędne do osiągnięcia tego bogactwa, tj. wolnego rynku, dobrego prawa czy poszanowania własności prywatnej. Kraje Europy Zachodniej przeszły ten trudny proces w XVIII i XIX wieku.


Paweł. Jest jeden problem. My przykładowo w Polsce nie mamy wolnego rynku. Widzisz go u nas, bo ja nie?

W tamtych czasach normą było, że w fabrykach pracowały dzieci, ale one nie miały wyjścia. Gdyby nie pracowały, umarłyby z głodu. Na przestrzeni dziesięcioleci ich los poprawiał się, a zakumulowane ciężką pracą bogactwo, pozwoliło osiągnąć wyższy standard życia dla przeciętnego obywatela. Każdy kraj, który zaczyna niemal od zera musi przez to przejść. Obecnie na tym etapie są m.in. Chiny i Indie.


I takim dzieciom dać kasę w prezencie. Niech dorośli idą, a dzieci robią, to co powinny.

Nie, to nie tak. Załóżmy, że w posiadaniu ludzi jest na przykład 100 mld zł, a dostępnych jednostek różnych towarów jest 10 mld sztuk. Przyjmując, że każdy towar ma podobną użyteczność i kosztuje tyle samo, to 1 sztuka danego dobra kosztuje 10 zł.
Jeżeli podwoimy ilość dostępnej gotówki, sytuacja będzie wyglądała następująco:

Suma banknotów = 200 mld zł
Ilość dostępnych towarów = 10 mld sztuk
Cena za jednostkę = 20 zł

I jeszcze raz podwoimy:

Suma banknotów = 400 mld zł
Ilość dostępnych towarów = 10 mld sztuk
Cena za jednostkę = 40 zł

Można tak podwajać w nieskończoność, ale dostępnych towarów będzie tyle samo, niezależnie od ilości banknotów. Więc posiadanie przez każdego więcej gotówki nie sprawi, że kupimy więcej bułek czy telewizorów, gdyż one nie istnieją.
Chcąc zachować te same ceny przy dwukrotnym zwiększeniu dostępnych banknotów, trzeba również dwukrotnie zwiększyć produkcję i to w tym samym czasie. A to oznacza dwukrotne zwiększenie wydobycia surowców, wytwarzania energii, oraz wszystkiego co jest potrzebne do wyprodukowania tych rzeczy.


W PRL były banknoty i braki w sklepach. Dziś jest odwrotnie. Przerabialiśmy to. Pawle zrozum, że ilość produkcji nie jest zależna od ilości posiadanych pieniędzy. Nie każdy kupi 10 bułek. Ja to dałem Ci metaforycznie, dla przykładu. Ty się martwisz o produkcję. Zobacz do czego doszło. Ty martwisz się o nią, a ona jest zależna od FIKCJI. Od kasy, która właściwie jest nierealna. To sztuczny wytwór, a mimo tego możesz słuchać płyt CD. Dalej tego nie rozumiesz? Oczywiście ,że wszystko kosztuje, ale co znaczy kosztuje w innej wymiarowości? Kosztuje czas pracy. Ludzie zawsze powtarzali, nic za darmo, więc wymyślili walutę. Od kurczaków i kozy, po talary i inne waluty, ale to jest sztuczne i umowne. Zasoby się kończą niezależnie od tego czy produkcja idzie za kasę, czy szłaby bez niej. Sprytne jednostki po to stworzyły obrót pieniędzmi i zrewolucjonizowały go po to, aby Kowalski myślał, że nie ma innej możliwości. Kiedyś ludzie żyli inaczej. Brali od natury to co im się należy. Dziś już tak nie można, bo te sprytne jednostki doją z nierealnego pieniądza innych ludzi.

Gdyby na ziemi była globalna miłość, to nikt nie chodziłby głodny ani biedny.

Każdy kupuje rzeczy tańsze ponieważ za taką samą ilość pieniędzy można kupić więcej.


Nie przesadzajmy :)

Gdyby banki tego przestrzegały, nie byłoby kryzysów.


I może to jest metoda? :) Jednak nie przestrzegają , tylko okradają ludzi.

Może nie tyle z powodu pieniądza, ale z możliwości jakie daje. To, że ludźmi kieruje chciwość uważam akurat za największą zaletę. Nie ma chyba lepszego motywatora do pracy i przedsiębiorczości niż perspektywa zysku. Przedsiębiorca w działaniu kieruje się przede wszystkim zyskiem i własnym interesem. W sumie każdy człowiek tak robi i nic tego nie zmieni.


Póki żyjemy na tak niskim i prymitywnym stadium rozwoju, to owszem. Tego się nie zmieni, ale z czasem człowiek zrozumie, że jest czymś więcej niż odrębną jednostką.



Opowiem Ci teraz historię o niesamowitym mieście, w którym ludzie żyją szczęśliwi. To dam Ci tak dla przykładu, abyś mógł zrozumieć, że ludzie potrafią sobie świetnie dawać radę pomimo braku logiki w pryzmacie naszego patrzenia.
Iquitos – miasto dla zuchwałych, czyli miasto gdzie nie ma żadnego państwa, jest tylko pieniądz a w zasadzie samorząd pieniądza. Iquitos to jedno z największych miast dla zuchwałych – gdzie nikt nie rządzi. Mimo, iż miasto funkcjonuje wg. logiki rynku należy na nie spojrzeć przez inny pryzmat: braku jakiejkolwiek władzy politycznej oraz administracyjnej. Co interesujące, w praktyce życie bez owych władz jest możliwe i co najważniejsze – bardziej ludzkie. O Iquitos opowie nie kto inny jak Wojciech Cejrowski.

Zapraszam do obejrzenia filmu o tym ciekawym miejscu. On Ci uświadomi, że wolność jest DOBRA :)

http://www.tvp.pl/st...o/oaza-wolnosci

Skoro takie absurdy dla światowych rządów nie są realne, a Ci ludzie pokazują każdego dnia, że są realne to posiadanie większego zasobu pieniędzy jest nierealne?
Ludzie z miasta Iquitos nawet faktury mają ko(s)miczne. To jest dopiero fikcja :)

Pawle, wszystko jest możliwe.
  • -1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych